Skocz do zawartości
Forum

O co chodzi z tym wybaczaniem?


Gość Mala_miki

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Mala_miki
32 minuty temu, ka-wa napisał:

Tylko tu znowu jest to bardziej skomplikowane, bo chodzi o zachowanie adekwatne do sytuacji. 

Jeśli ktoś Cię krzywdził, to te wybuchy były uzasadnione i powinny być skuteczne, bo musimy się jakoś bronić. 

Ale są osoby niezrównoważone emocjonalnie, kumulują w sobie emocje, z którymi sobie nie radzą i przy najmniejszej okazji wyżywają się, przeważnie na najbliższych, by przerzucić ten ciężar na innych, Bogu ducha winnych, bo tylko jemu ma być lepiej, nawet swoje winy przypisując innym.  Po czym oczekują wybaczenia, bo im minie? 

Czyli, nie zawsze można mówić, że inni mnie doprowadzili do takiego stanu, bo to, że się tak stresujemy, to nasz problem. 

Ale w przypadku doznanych krzywd, jak pisałam musimy się bronić, a najlepszą obroną jest atak, choć to przykre. 

Racja. Moje wybuchy byly zawsze tylko i wylacznie w uzasadnionej sytuacji- kiedy ktos juz ewidentnie przekraczal granice swojego "okrucienstwa" w stosunku do mnie. 

A to czemu tak sie potem czula

Uwazam ze problem ze soba maja tez Ci ktorzy wybieraja sobie kogos do ponizania, dolowania czy odbijania sobie swoich frustracji. Nikt nornalny tak sie nie zachowuje.

Odnośnik do komentarza
10 minut temu, ka-wa napisał:

 

10 minut temu, ka-wa napisał:

Jednak zadośćuczynienie niektórym musi pomagać, skoro ludzie walczą nawet w sądach o wyrównanie krzywd, choć nigdy nie da się wyrównać, ale psychika to lepiej znosi widać, choć wybaczyć się nie da. 

A moze ta chec zadoscuczynienia, to tez taki zal do siebie, ze sie niepotrafilo samego siebie ochronic w pore, ze sie znowu w cos wmanewrowalo, albo brak akceptacji, ze ochronic sie zwyczajnie nie bylo w stanie.

 

I moze ten brak zgody, napedza, to lazenie po sadach, i szukanie wyrownania strat.

Odnośnik do komentarza
Gość Mala_miki
1 minutę temu, Gość Mala_miki napisał:

Racja. Moje wybuchy byly zawsze tylko i wylacznie w uzasadnionej sytuacji- kiedy ktos juz ewidentnie przekraczal granice swojego "okrucienstwa" w stosunku do mnie. 

A to czemu tak sie potem czula

Uwazam ze problem ze soba maja tez Ci ktorzy wybieraja sobie kogos do ponizania, dolowania czy odbijania sobie swoich frustracji. Nikt nornalny tak sie nie zachowuje.

A to czemu sie tak po tym czulam to moze wina poczucia wartosci, nie wiem...czy ciaglego wpajania w dzieciństwie ze nie mam racji w tym co mowie/ czuje i mysle.

 

Odnośnik do komentarza
6 minut temu, Gość Agu napisał:

 

A moze ta chec zadoscuczynienia, to tez taki zal do siebie, ze sie niepotrafilo samego siebie ochronic w pore, ze sie znowu w cos wmanewrowalo, albo brak akceptacji, ze ochronic sie zwyczajnie nie bylo w stanie.

 

I moze ten brak zgody, napedza, to lazenie po sadach, i szukanie wyrownania strat.

Też tak może być, niezbadana ta nasza psychika. 

Ale sprawy też są różne i nie zawsze od nas zależy doznana krzywda, czyli ktoś nas krzywdzi bo tak chce...,sprawia mu to frajdę, albo nie uważa swojego zachowania za krzywdę.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
16 minut temu, Gość Mala_miki napisał:

A to czemu sie tak po tym czulam to moze wina poczucia wartosci, nie wiem...czy ciaglego wpajania w dzieciństwie ze nie mam racji w tym co mowie/ czuje i mysle.

 

Może to mieć znaczenie, czytaj jak podnieść swoje poczucie wartości. 

Zostałaś bardzo skrzywdzona w dzieciństwie, dla mnie niewyobrażalny jest taki stosunek rodzica do dziecka, ale wiem, że tak bywa, przykre to jest. 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

mam 50+ , ok 20 lat zyłem w niewybaczeniu dwóm osobom, już nawet tolerowałem je ale przy wspólnym przebywaniu uwalniała się we mnie trucizna. Jestem wierzącym i w końcu wpadłem na pomysł, że w sumie jest to grzech więc wspomniałem o tym księdu, ale powiedziałem, że nie mam sposobu aby się tego wyzbyć, nie daję rady. Trafiłem na mądrego księdza (bo trafił się kiedyś też mi taki co powiedział, że konfesjonał to nie poradnia psychologiczna :)) powiedział, że mam się za nich modlić - rozumiesz? mam modlić się za kogoś kogo nie lubię - szok. Spróbowałem, czułem się dziwnie to była normalnie terapia, nie mogłem wydobyć z siebie spontanu, tylko tak krótko w intencji ... i Ojcze nasz... z czasem trochę się rozkręciłem, zacząłem wydobywać parę słów od siebie ... Dzisiaj czuję radość wobec ludzi, którzy kiedyś zrobili krzywdę mojej rodzinie, martwię się o nich (starsze małżeństwo) pomagam - jest dobrze, przede wszystkim lekko w ciele, nie ciśnie mnie fizycznie w klatce przy spotkaniu z nimi. 

Obojętnie czy ktoś jest wierzący czy nie, takie złe nastawienie, paradoksalnie można zmienić miłością.

Odnośnik do komentarza
W dniu 9.04.2020 o 00:11, Gość Agu napisał:

I ja chce zadoscuczynienia.

Myślę, że dopóki tego oczekujesz nie zaznasz spokoju. A do czego Ci tak bardzo potrzebne to zadośćuczynienie? Bo sądzę, że nie do wybaczenia.... najwyżej do osiągnięcia satysfakcji. Znam osobę, która domagała sie zadośćuczynienia i gdy je dostała to nadal czuła niedosyt. Niby wybaczyła, ale stale bolało. Dzieje się tak dlatego, że zadośćuczynienie nie jest gwarancją wybaczenia.

Dziewczyny... ja wiem, że łatwo się mówi: "wybacz dla siebie", ale to nie jest aż takie trudne jak się wydaje... tak naprawdę wystarczy chcieć wybaczyć, a wtedy proces wybaczania staje się łatwiejszy. Jeśli ktoś stale tkwi w marazmie z własnej woli, bo oczekuje naprawienia krzywdy, bo musi zrozumieć, bo coś... to tak naprawdę nie chce wybaczyć. Jednie szuka wymówek by nie wybaczyć lub pretekstu do przebaczenia, które i tak nie nastąpi.  Tak ja to widzę.

 

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Teraz, Gość ka-wa napisał:

Ale nie chcemy, bo uważamy coś za niewybaczalne i to by było nie w zgodzie z nami. 

Dokładnie, ale wtenczas możemy mieć żal jedynie do siebie, bo my się męczymy na własne życzenie. To "by było nie w zgodzie" powiadasz.... sądzę, że jest odwrotnie: teraz jest w niezgodzie, bo się zadręczamy, mamy negatywne uczucia i emocje. Zgoda to harmonia i spokój.... skoro tego nie ma to żyjemy w niezgodzie ze sobą. Właśnie to jest niezgodne z nami, co uważamy że jest zgodne.... to takie błędne koło... jakby kot biegał za własnym ogonem i nie mógł go dogonić ?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
22 minuty temu, Gość ka-wa napisał:

?

To najbardzie zlozony i wielowarstwowy watek ever na tym forum ? na napewno odkad tu jestem...  mysze sie zastanowic ?

 

A wizualizacja kota biegajacego za swym  rozlozyla moj pierwotny koncept ?

I teraz musze pomyslec ?

 

Odnośnik do komentarza
W dniu 10.04.2020 o 17:54, Javiolla napisał:

Myślę, że dopóki tego oczekujesz nie zaznasz spokoju. A do czego Ci tak bardzo potrzebne to zadośćuczynienie? Bo sądzę, że nie do wybaczenia.... najwyżej do osiągnięcia satysfakcji. Znam osobę, która domagała sie zadośćuczynienia i gdy je dostała to nadal czuła niedosyt. Niby wybaczyła, ale stale bolało. Dzieje się tak dlatego, że zadośćuczynienie nie jest gwarancją wybaczenia.

Dziewczyny... ja wiem, że łatwo się mówi: "wybacz dla siebie", ale to nie jest aż takie trudne jak się wydaje... tak naprawdę wystarczy chcieć wybaczyć, a wtedy proces wybaczania staje się łatwiejszy. Jeśli ktoś stale tkwi w marazmie z własnej woli, bo oczekuje naprawienia krzywdy, bo musi zrozumieć, bo coś... to tak naprawdę nie chce wybaczyć. Jednie szuka wymówek by nie wybaczyć lub pretekstu do przebaczenia, które i tak nie nastąpi.  Tak ja to widzę.

 

 

To napisz JAK SIE WYBACZA gdy 2 str ma to gdzies?

Odnośnik do komentarza

 ?

 A moze najpierw trzebaby bylo sie zastanowic o co chodzi z  tym zranieniem nim podejmie sie temat wybaczenia.

 

podcza zranienia dochodzi do skurczu. Dzieje sie to zarowno w wymuarze psychicznym jak i fizycznym. Cialo napina sie w odruchu, by nie zostac zranionym ponownie. To jest  biologia.

dzieje sie tez tak w relacji, napinam sie usztywniam, blokuje przeplyw miedzy nami, by nie dostac od Ciebie juz zadna czestotluwoscia, ktorej nie potrzebuje. Ktora krzywdzi.

rana na dziendobry, potrzebuje czasu, spokoju, by sie uzdrowic, by nastapila regeneracja. By moglo sie zabliznic sie to co naruszone.

cialo ma duza pamuec. Do upadkow, zranien. I psychika rowniez. 

moze wybaczenie to ponowny rozkurcz... I otwarcie sie ponowne. Na milosc , na relacje na przyjazn , przyjmowanie i dawanie...na przeplyw.

i dlatego przynosi taka ulge..

wiec no pierw to rana musi sie zagoic, ozdrowiec, a cialo odpuscic i na to wplywu nie mamy, jest poza wolincjonalne. Kwestia, czasu przesyrzeni, i odpowiednich warunkow..

podobnie jak nikt swiadomie nie wybiera choroby, tak i nikt nie wybiera swiadomie zacietrzewienia i zachamowania po zranieniu. 

 

dopiero po ozdrowieniu mozemy podjoc kolejny krok.

ok wydech, - odpuszczam. Jestem gotowa na kolejny wdech.

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Wiec zmuerzam do tego , ze wybaczenie , jak wszysyko inne w zyciu, musi nastapic w odpowiednim momencie..

Jak porod,  pojawia sie czas gdy dziecko jedt gotowe i za sdybko i za pozno jest niewskazane.

Wiec znowu umiar, wywazenie, wlasciwy cza see i tempo...wszystko wszystko, gdzies do tego nas prowadzi...

Odnośnik do komentarza
W dniu 11.04.2020 o 19:31, Gość Mala_miki napisał:

To napisz JAK SIE WYBACZA gdy 2 str ma to gdzies?

Pisałam o tym wcześniej. Napisz czego nie zrozumiałaś, to postaram się wyjaśnić w inny sposób. To co pisałam nie ma nic wspólnego z tym czy druga strona chce wybaczyć, czy chce się pogodzić, ponieważ wybaczenie to stan dla nas, a nie dla tej drugiej osoby. Poczytaj jeszcze raz ten wątek ?

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
W dniu 10.04.2020 o 19:25, Gość Agu napisał:

A wizualizacja kota biegajacego za swym  rozlozyla moj pierwotny koncept ?

To bardzo obrazowe ?

Tak się zachowuje ktoś tkwiący w niewybaczeniu. Biega za swym ogonem i dziwi się, że nie może go dogonić ?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Ja właśnie mam sytuację że nie mogę wybaczyć od 6 miesięcy. Miałem kłucie w klatce piersiowej (pod mostkiem) od momentu w którym wstałem do momentu pójścia spać przez parę tygodni. Potem kłucie w żołądku które też trwałe kilka tygodni. Potem miałem jednorazowy niesamowity ból głowy. Taki że samochodu nawet nie mogłem prowadzić a każdy dołek, nierówność na ulicy czułem jak łupnięcie od środka w czaszkę i nawet chwilami kręciło mnie w żołądku. Tak jak się wypije za dużo i się położy na łóżko zamknie oczy i wszystko wiruje, a w żołądku się zaczyna. Ale wziąłem 1000 mg ibuprofemu i przeszło. To było miesiąc temu. Teraz od miesiąca miałem tak raz że obudziłem się w środku nocy (4-5 godzina) z cieknąca krwią z nosa i zeszło mi zanim ją zatamowałem. Poza tym takie dni, że jak wstanę i idę do łazienki, pochylam się nad umywalką, przemywam twarz i na rękach mam czerwoną wodę bo mi idzie krew z nosa. W ciągu dnia tak nagle sama z siebie też potrafi. A teraz od miesiąca w klatce piersiowej czuję jakby chorobę. Mógłbym palcem narysować okrąg wokół mostka który ciągle odczuwam. Poza tym ciągle czuję lewe żebra, tak jakbym dostał powiedzmy z dwa tygodnie wcześniej jakąś pałką w żebra i przy ruszaniu się nie boli ale ciągle czuję całe to miejsce. mam dziwne takie jeszcze rzeczy jak spięcia w dłoni, na policzku, uczucia jak ukłucie igłą w różnych miejscach. Mam też tak że, przeglądając internet myślę żeby coś sprawdzić, otwieram nowa kartę w przeglądarce, google (czyli od pomyślenia do otwarcia google mija może z 10 sekund) i nie wiem co ja chcę wpisać.  

Odnośnik do komentarza
21 godzin temu, Javiolla napisał:

To bardzo obrazowe ?

Tak się zachowuje ktoś tkwiący w niewybaczeniu. Biega za swym ogonem i dziwi się, że nie może go dogonić ?

?

no tak:

Po pierwsze jak sie zatrzymamy to ogon sie nie przybliży ani o cm. Pozatym to troche jak alegoria poszukiwań duchowych, bo gonimy za czymś co przynalezy juz do nas.

Tylko dla czego Kot?? Psy widziałam w takich akcjach , ale kota nigdy ?

hmm wiec nie dość że goni za tym co już jest juz mu Dane, to jeszcze robi to w brew własnej naturze....?czyli że Wybaczanie tkwi w naturze człowiek :)

 

Twarda Twa mowa :)

Odnośnik do komentarza
W dniu 14.04.2020 o 13:23, Gość Agu napisał:

tylko dla czego Kot?? Psy widziałam w takich akcjach , ale kota nigdy ?

Ja miałam kota i widziałam, to może psy tez tak biegają. Chociaż chyba kot wygląda komiczniej ?

W dniu 14.04.2020 o 13:23, Gość Agu napisał:

hmm wiec nie dość że goni za tym co już jest juz mu Dane, to jeszcze robi to w brew własnej naturze....?czyli że Wybaczanie tkwi w naturze człowiek ?

Cos w tym stylu. Tak jak wyżej napisała ka-wa, że wybaczenie byłoby wbrew naturze a (moim zdaniem) jest zgoła odwrotnie. Naturalny stan to harmonia i spokój. Trzymając urazy czy nie chcąc wybaczyć jesteśmy niespokojni, często znerwicowani i smutni. To raczej nie jest naturalne ?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Javiolla napisał:

że wybaczenie byłoby wbrew naturze 

Ja nie napisałam, że wbrew naturze, a wbrew sobie choć to paradoksalnie brzmi, bo w efekcie jest odwrotnie, ale odczuwamy, że to jest wbrew nam. 

To nie jest też do końca takie oczywiste. Bo uderzona w jeden policzek powinnaś nadstawiać drugi, bo przecież wybaczysz i będzie pięknie, spokój, harmonia? 

Odnośnik do komentarza

Witaj, z wybaczaniem jest róznie i wszystko zależy od sytuacji jaka nas dotknęła, lub co my zrobiliśmy innym i czmeu powinno dojść do wybaczenia. Czasami jest tak że długoletnia sytuacja życiowa np. z toskycznymi rodzicami którzy nas zaniedbywali nie pozwala nam im wybaczyć różnych zachowań w stosunku do nas. Jeżeli chodzi np. o zachowania partnerów, małżonków to także kazdy ma jakąś granicę i powiedzmy jedna osoba potrafi wybaczyć (niekoniecznie zapomnieć)zdradę a druga nie i dochodzi do zakończenia zwiazku. Są sytuację ze znajomymi którzy nam zrobili świństwo ujawniając jakąs prywatną sprawę z naszego życia i.t.p. i nawet po wyjaśnieniu całej sytuacji bywa tak że nie jesteśmy w stanie wybaczyć takich rzeczy. Mówi się że wybaczenie samemu sobie jest jak uwolnienie, ale mimo że jest to piękna sentencja, to nie jest to takie łatwe w życiu. Po prostu nie da się pewnych rzeczy wybaczyć bo każdy ma inną wrażliwość, inny system wartości. Bez wzgledu na sytuację jeżeli jedna osoba chce wybaczenia a druga nie to warto zastanowić się czy jest sens starać się, prosić o wybaczenie, rozmawiac o tym. Rozmawiac zawsze warto tylko w pewnych sytuacjach gdy widzimy że ktoś absolutnie jest nastawiony na NIE i nie wybaczy bo sytuacja jest za trudna i sprawiła wiele przykrości to uważam że potrzeba mimo wszystko czasu, i wtedy dopiero okazuje się czy osoba jest w stanie ochłonąć, pozbierać się i nie zapomnieć ale wybaczeniem pokazać że  sytuacja jakakolwiek zaszła i zrobiła dużo złego, nie ma już wpływu na teraźniejszość i przyszłość danej osoby. Jeżeli nadal ma to wybaczenie sobie i innym będzie tylko pozorne. Pewne rzeczy związane z wybaczaniem trzeba przerabiać często długo.

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość ka-wa napisał:

Bo uderzona w jeden policzek powinnaś nadstawiać drugi, bo przecież wybaczysz i będzie pięknie, spokój, harmonia? 

Wybaczenie nie oznacza, że masz nadstawić drugi policzek w dosłownym znaczeniu. A jak wybaczę to nie twierdze, że będzie pięknie ? Blizna zawsze zostaje, ale już nie boli jak rana, to tylko ślad. Pięknie by było gdybyśmy doznawali amnezji i zapominali krzywdy, nie byłoby więc nawet blizny. Jednak spokój i harmonia jest. Już to określałam jako pamiętanie bez emocji. Tak jak zeszłoroczny śnieg, który pamiętam, ale mnie guzik mnie on obchodzi. Jestem spokojna i żyję dzisiejszym dniem, bo co z tego że śnieg był zeszłorocznej zimy? Tak ja czuję.

 

2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Pewne rzeczy związane z wybaczaniem trzeba przerabiać często długo.

To prawda. Czasem ten proces trwa kilka lat, bo trzeba dojrzeć do każdego kolejnego kroku. Tylko podstawowa rzecz bez jakiej się nie odbędzie wybaczenie to chęci na wybaczenie. Często osoby mówią, że nie mogą wybaczyć, nie potrafią, ale tak szczerze... to nie chcą, bo uzależniają wybaczenie od zadośćuczynienia i innych rzeczy.

Edytowane przez Javiolla

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Gość Loraine napisał:

 ale wybaczeniem pokazać że  sytuacja jakakolwiek zaszła i zrobiła dużo złego, nie ma już wpływu na teraźniejszość i przyszłość danej osoby. 

Zgoda, ale też dany uraz może nie mieć wpływu na obecne życie z wybaczeniem dla siebie i bez wybaczenia, bo... 

 

3 godziny temu, Gość Loraine napisał:

po prostu nie da się pewnych rzeczy wybaczyć bo każdy ma inną wrażliwość, inny system wartości.

Dokładnie. 

48 minut temu, Javiolla napisał:

Już to określałam jako pamiętanie bez emocji

Tylko mam wątpliwości czy do tego potrzebne jest wybaczenie. 

 

48 minut temu, Javiolla napisał:

 bo uzależniają wybaczenie od zadośćuczynienia i innych rzeczy.

Bo to pewnie im pomaga, choć nigdy nie da się wyrównać krzywd i wcale to nie gwarantuje wybaczenia, tak jak wcześniej pisałaś, zawsze coś będzie uwierało. 

Ja niby wszystko rozumiem, jestem za wybaczeniem dla siebie, ale do końca nie wiemy co dokładnie to oznacza, bo... 

3 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Mówi się że wybaczenie... sobie jest jak uwolnienie,...  jest to piękna sentencja... 

"Przebaczyć to znaczy przeprosić, uwolnić drugiego człowieka od winy. Rana, doświadczona obraza, nie będzie odtąd przypisana innej osobie. Doświadczenie nie będzie zatem "wyposażone" w urazy, lecz traktowane jako zakończone i definitywnie przeszłe. Bywa, że stara relacja zaczyna wówczas się odnawiać, a zaniedbana kwitnąć."

 

Mimo wszystko jest to trudne do przełknięcia... 

Odnośnik do komentarza
27 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Tylko mam wątpliwości czy do tego potrzebne jest wybaczenie. 

Wyobraź sobie, że nie wybaczyłaś komuś i czy potrafisz mówić, myśleć i czuć tak jakby się niewiele stało? Jakby to dziś nic nie bolało? Potrafisz o tym zdarzeniu, tej osobie mówić, myśleć i czuć bez emocji?

31 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Bo to pewnie im pomaga, choć nigdy nie da się wyrównać krzywd i wcale to nie gwarantuje wybaczenia, tak jak wcześniej pisałaś, zawsze coś będzie uwierało. 

Pomaga w pierwszym kroku, ale tylko tyle. Nie oznacza wybaczenia z automatu bo mnie ktoś szczerze przeprosił i zrekompensował. To tak nie działa. Dlatego uważam, że czekanie na zadośćuczynienie jest bez sensu, to tylko przedłużanie naszego cierpienia, bo pierwszy krok można zrobić bez tego.

34 minuty temu, Gość ka-wa napisał:

Przebaczyć to znaczy przeprosić, uwolnić drugiego człowieka od winy. Rana, doświadczona obraza, nie będzie odtąd przypisana innej osobie. Doświadczenie nie będzie zatem "wyposażone" w urazy, lecz traktowane jako zakończone i definitywnie przeszłe. Bywa, że stara relacja zaczyna wówczas się odnawiać, a zaniedbana kwitnąć."

Niekoniecznie tak jest. Z własnego doświadczenia wiem, że samo "przepraszam" nie zawsze działa.

Generalnie każdy ma inny opis wybaczenia, ale dochodzimy do tego samego morału. Czy to uwolnienie, czy traktowanie jak zeszłoroczny śnieg, czy traktowanie jako zakończone i definitywnie przeszłe ...to i tak chodzi o to samo. Im więcej opisów tym lepiej, bo do każdego trafia coś innego.

41 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Mimo wszystko jest to trudne do przełknięcia... 

Trudne, to fakt. Jednak jak już przełkniesz to pójdzie łatwiej ?  Wiesz... do wszystkiego trzeba dojrzeć. Też kiedyś myślałam, że to strasznie trudne, ale nadszedł taki moment w życiu, że spróbowałam przełknąć, bo nie miałam nic do stracenia. Może mi było łatwiej bo znalazłam się w takim momencie życia... zdecydowałam, że będę dążyć głównie do spokoju, bez względu czy się to komuś podoba, czy trzeba wybaczyć, czy coś materialnego strace. Moja dewizą stało się życie w spokoju i harmonii. To było dla mnie takie zrzucenie cholernie ciężkiego kamienia z ramion. On mnie przygniatał, nie mogłam wstać, oddychać, żyć... fizycznie do d**y, psychicznie podobnie... to co ja miałam do stracenia? Nic!

Może i Tobie potrzebny jest taki moment życiowy, który pomoże Ci to przełknąć ?  Czego wszystkim życzę ?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...