Skocz do zawartości
Forum

Dziecko chce zamieszkać u dziadków


Gość roberta

Rekomendowane odpowiedzi

Mój synek ma 15 lat, od ok. roku są w domu wciąż awantury pomiędzy mną a nim, cały czas okazuje mi niechęć i pretensje i zachowuje się, jakbym mu przeszkadzała. Wciąż mu przeszkadza, a to, ze oglądam telewizję, a to, że sobie włączę disco polo, wciąż wyszukuje nowe powodu, by mi pokazać, że mnie nie chce w domu, ze chce być sam. Ostatnio stwierdził, ze chce zamieszkać z dziadkami, bo u dziadków będzie miał swój pokój, a ze mną mu niby źle (mieszkamy w kawalerce 25 metrowej Nie stać mnie na inne mieszkanie większe, ponieważ wychowuję syna sama, pracuję na pół etatu jako pakowacz ciastek plus jeszcze zasiłek z mopsu. Na wynajem większego mieszkania mnie zatem nie stać. Nie mogę pojąć, ze syn rozważa możliwość odejścia od własnej matki, by tylko zaspokoić pragnienie swojego pokoju i kasy- bo tez dziadkowie mu obiecali nowy komputer i on już nie che tego, który mu kupiłam, bo ma ponad 20 lat i jest niby za stary i sie psuje. Dlaczego dziecko zamiast docenić to, co ma, ze ma matkę kochającą, to leci na kasę, na jakiś głupi pokoik? Jak synowi wybić z głowy pomysł wyprowadzki? W dodatku on powiedział o tym socjalnej z mopsu i ona mu przyznała rację, ze jak dziadkowie by zechcieli być rodzina zastępcza, to on bedzie miał tam dobrze! Tylko, ze ja się nie zgodzę, a syn jeszcze nie ma 18 lat i podlega mojej opiece. Jak mu to wybić z głowy? Dodam, ze kilkakrotnie uciekał ode mnie do dziadków, policja go sprowadzała do mnie z powrotem, bo straszył, ze ucieknie całkowicie w nieznane, jeśli nie pozwolę mu zostac u dziadków. Posiedział tam dwa tygodnie i potem policja go siłą sprowadzała do mnie.

Odnośnik do komentarza

15 lat, to już nie synek a syn. Nie dajesz rady rady od dawna z jego wychowaniem, jesteś w nim zakochana, rozpieszczałaś od małego, nie pracowałaś, zajmowałaś się nim jak niemowlakiem, masz taki efekt, co można wywnioskować z tego co kiedyś pisałaś. 

Druga sprawa, to trudno jest wychować syna w pojedynkę, Ty poległaś na całej linii. 

Powinnaś skorzystać z porady terapeuty, jak odciąć pępowinę i zgodzić się oddać syna pod skrzydła dziadków, jeśli są w stanie go wychowywać. 

Pamiętaj, że syn nie jest Twoją własnością, a Ty sama chcesz się katować, cierpieć przez niego w imię miłości. 

Może zacznie Cię szanować jak nie będziecie mieszkać razem i wasze relacje się poprawią, ale sama musisz zmienić front i nie traktować go jak kilkuletnie dziecko. 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Nie ma u niego szacunku do Ciebie. On robi co chce. Bo czuje że mu wolno. Nie ma żadnego autorytetu. Nie potrafisz nad nim zapanować. Jest w takim wieku że kasa, modny smartfon, swój pokój, dobre ciuchy firmowe to bardzo ważne. Ty tego mu nie zapewniasz więc wybiera opcje dziadków.

To już duży chłop nie żadne dziecko. Źle go traktujesz . Wiesz że niektórzy w tym wieku już dorabiaja? Twój syn jest wygodny bardzo. Nie widzi waszych realiów. Sama sobie z nim na pewno nie poradzisz. Wszedł Ci na głowę.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Roberto, zgadzam się z laurette, że Twój syn nie ma do Ciebie szacunku. Problem w tym, że jest on teraz w trudnym wieku, który niestety szybko nie minie. Do tego współczesne czasy;  konsumpcjonizm, materializm robią wodę z mózgu młodym ludziom. Żyjecie skromnie, a on patrzy na to, co mają inni i dostrzega raczej tych, którzy mają zdecydowanie więcej od niego. Za tę nierówność Ciebie obarcza winą. Nie sądzę, że ktokolwiek odbierze Ci prawa rodzicielskie i powierzy opiekę dziadkom, jeśli po za skromnymi dochodami jesteś dobrą matką i niczego więcej zarzucić Ci nie można. Dziwię się natomiast, że dziadkowie (Twoi rodzice?) działają przeciw Tobie i zachęcają wnuka do przeprowadzki.

Mnie także zastanawia dlaczego pracujesz tylko na pół etatu? To ogromny błąd. Dzisiaj pracy nie brakuje, samotne matki często harują na więcej niż jeden etat, a Ty osiadłaś na laurach. Tutaj nie widzę dla Ciebie usprawiedliwienia. Nie dziwię się też, że Twojemu synowi przeszkadza mieszkanie z Tobą w jednym pokoju. On już nie jest małym chłopcem, że też Tobie to nie przeszkadza? W tym wypadku argument, że na większe Cię nie stać nie ma racji bytu. Zadowoliłaś się minimum bytowym i tkwisz w tym marazmie. Jeśli nie chcesz stracić syna, to ruszaj do lepszej pracy, wynajmij małe, ale dwupokojowe mieszkanie i dużo rozmawiaj z synem. Może z czasem minie mu wrogi stosunek do Ciebie, ale jeśli nic z tym nie zrobisz, to stracisz syna, on nigdy nie będzie Cię szanował, a na stare lata zostaniesz sama.

Odnośnik do komentarza
15 minut temu, laurette napisał:

Mnie też zastanawia czemu praca na pół etatu skoro utrzymujesz siebie ale i syna. Odpowiesz? To ważne. Być może są jakieś powody dlatego taki wymiar wybrałaś. 

Autorka w ogóle nie pracowała, bo... synek. Dobrze, że teraz chociaż ma pół etatu. 

 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Pracuję na pół etatu, bo tak jest najwygodniej, jestem dzieki temu dla dziecka bardziej, ma dobre obiady w domu, zawsze posprzatane, jest dopilnowany w lekcjach. Nie ma mi kto od jego urodzenia przy nim pomagać, wszystko sama. Moi rodzice sa ze mną pokłóceni, reszta rodziny także. Wole, by syn miał w domu biednej, ale miał kochająca matkę przy sobie, pomoc w lekcjach i wsparcie

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość roberta napisał:

A poza tym też choruję, mam niby schizofrenię paranoidalną, ale nie zgadzam się z ta diagnoza.

Zgadzasz się czy nie, ale jakieś zaburzenia masz i powinnaś się leczyć. Tym bardziej potrzebna Ci terapia. 

W każdym razie choroba na pewno miała wpływ na chorobliwie nadopiekuńcze wychowanie syna. 

Być może nieświadomie robiłaś mu krzywdę tą nadopiekuńczością. 

Nie dasz rady dalej wychowywać syna i jakby nie zdajesz sobie z tego sprawy.

Koniecznie wybierz się terepeuty, rozmawiaj o wychowaniu syna w kontekście Twojej choroby. 

 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość roberta napisał:

Pracuję na pół etatu, bo tak jest najwygodniej, jestem dzieki temu dla dziecka bardziej, ma dobre obiady w domu, zawsze posprzatane, jest dopilnowany w lekcjach. Nie ma mi kto od jego urodzenia przy nim pomagać, wszystko sama. Moi rodzice sa ze mną pokłóceni, reszta rodziny także. Wole, by syn miał w domu biednej, ale miał kochająca matkę przy sobie, pomoc w lekcjach i wsparcie

Wybacz, ale to tylko wymówki, po za Twoją wygodą oczywiście. Twój syn, nie jest już małym dzieckiem i doskonale radzi sobie sam. Nawet chory, może zostać sam w domu. Większość pracujących kobiet ma rodziny, dzieci i radzą sobie ze wszystkim. Gotować możesz po pracy, sprzątaniem podzielić się z synem, to naprawdę nie są żadne argumenty. Zresztą Twój syn wcale tego nie oczekuje od Ciebie, więc nie oszukuj się, że robisz to dla niego.  

Ty pogodziłaś się z biedą, którą dla wygody sama sobie fundujesz, ale nie żyjesz sama, powinnaś jednak wziąć pod uwagę potrzeby swojego dziecka. W gruncie rzeczy masz jego potrzeby gdzieś. Ciśniesz się  w jednym pokoju z dużym już synem, nie stać Cię na nic, ani na lepszy komputer dla niego, czy wysyłasz go na jakieś wakacje? 

Jeśli naprawdę zależy Ci na dziecku, to ruszaj do roboty na cały etat  i nie szukaj usprawiedliwienia dla własnej wygody i indolencji.

Godzinę temu, Gość roberta napisał:

A poza tym też choruję, mam niby schizofrenię paranoidalną, ale nie zgadzam się z ta diagnoza.

Twoja zgoda jest mało istotna. Powinnaś być pod stałą opieką lekarza, brać leki, bo Twoja choroba (bez względu na to, czy się z nią zgadzasz, czy nie) jest poważną podstawą do odebrania Ci dziecka. Twój syn jest już w takim wieku, że może sam decydować z kim chce mieszkać. Jeśli 
Twoi rodzice złożą wniosek do sądu rodzinnego o przejęcie opieki, to będą mieli silne argumenty: Twoja choroba, nędza w jakiej żyjesz, brak ambicji, niechęć dziecka do mieszkania z Tobą i jeszcze coś wymyślą i zostaniesz sama, bo sąd weźmie pod uwagę dobro dziecka. a nie Twoje.

 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość roberta napisał:

Pracuję na pół etatu, bo tak jest najwygodniej, jestem dzieki temu dla dziecka bardziej

Zrozum to już nie małe dziecko że musi mieć wszystko pod nos poddane. On sam mógłby coś ugotować, posprzątać itp. 

Co to znaczy najwygodniej? Czy nie widzisz że lepiej by wam się żyło gdybyś trochę więcej zarabiała przez pracę na cały etat? Myślę że to byłoby lepsze także dla syna. A Ty mu po prostu nadskakujesz. Za bardzo. Teraz widzisz tego efekty. 

Powinnaś zasięgnąć porady.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
19 godzin temu, Gość roberta napisał:

Mój synek ma 15 lat

Spojrzę z perspektywy syna. To jest nastoletni chłopak, a nie mały chłopczyk. Jeśli zwracasz się do niego wciąż  jak do dziecka wzmaga to w nim niechęć do Ciebie. To pierwsza rzecz jaka rzuciła mi się w oczy. Jesteś samotną matką więc podejrzewam, że nieco nadopiekuńczą... taką, która poświęciła synowi całe życie zatracając samą siebie.

19 godzin temu, Gość roberta napisał:

Nie mogę pojąć, ze syn rozważa możliwość odejścia od własnej matki, by tylko zaspokoić pragnienie swojego pokoju i kasy- bo tez dziadkowie mu obiecali nowy komputer i on już nie che tego, który mu kupiłam, bo ma ponad 20 lat i jest niby za stary i sie psuje.

A moze to nie jest odejście, ale usamodzielnianie się. Dojrzewa, chce mieć własny pokój, przyjmować kolegów, czuć się im równym, nie odstawać za bardzo. To naturalny cykl jaki przechodzi każdy człowiek gdy dojrzewa.

19 godzin temu, Gość roberta napisał:

Dlaczego dziecko zamiast docenić to, co ma, ze ma matkę kochającą, to leci na kasę, na jakiś głupi pokoik? Jak synowi wybić z głowy pomysł wyprowadzki?

I już się zaczyna wypominanie.... bo matka się poświęciła, a dziecko ma być teraz dozgonnie wdzięczne wbrew własnej woli, nawet gdy mu źle. To potwierdzenie, ze jesteś nadopiekuńczą matką, która chce zatrzymać syna siłą dla własnych pobudek. pisze ciągle z perspektywy dziecka... kochająca matka chciałaby dla syna jak najlepiej, a więc aby miał warunki do nauki, prawo do prywatności, kontakt z rówieśnikami, pewność siebie i właściwe poczucie wartości. To nie jest głupi pokoik, to jest miejsce gdzie moze wypocząć, włączyć własną muzykę, zrelaksować się, lepiej uczyć, zaprosić kolegę na osobiste pogawędki. Nie wybijaj jemu z głowy prawa do własnego życia.

19 godzin temu, Gość roberta napisał:

Dodam, ze kilkakrotnie uciekał ode mnie do dziadków, policja go sprowadzała do mnie z powrotem, bo straszył, ze ucieknie całkowicie w nieznane, jeśli nie pozwolę mu zostac u dziadków

Jeśli nasyłasz na niego policję to nie dziw się, że nie macie dobrych relacji. Z jakiego powodu ta policja? Czy szwendał sie z podejrzanymi kumplami, ćpał, chlał? Był u dziadków, tam gdzie ma warunki do prawidłowego rozwoju.

 

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Gość roberta napisał:

jestem dzieki temu dla dziecka bardziej,

To nie jest dziecko, tylko młody chłopak, który może sobie sam ugotować, podsmażyć, podgrzać i posprzątać.

3 godziny temu, Gość roberta napisał:

Moi rodzice sa ze mną pokłóceni, reszta rodziny także

To zwyczajnie jesteś zazdrosna. Moze dla dobra syna warto by było się pogodzić z rodziną. Czym jest spowodowane, że się pokłóciłaś ze wszystkimi... nie wiem co takiego musiało się wydarzyć.... to strasznie smutne.

3 godziny temu, Gość roberta napisał:

choruję, mam niby schizofrenię paranoidalną, ale nie zgadzam się z ta diagnoza.

A leczysz się? Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ze jesteś niewielkim wsparciem dla syna jeśli się nie leczysz. Z Twoich wypowiedzi wywnioskowałam jedynie, że męczysz syna straszliwą nadopiekuńczością. Traktujesz go nadal jak małego synusia i nie pozwalasz sie usamodzielnić, dojrzeć, dorosnąć. Czy to schizofrenia czy nadopiekuńczość.... ale oba wymagają leczenia.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Z tym, że musimy brać pod uwagę fakt, że autorka nie jest osobą zdrową. 

To zaniża wszystkie standardy, ogranicza percepcję i nie dociera do niej, do końca nasze rozumowanie. Roberta miała i ma swoje spojrzenie na wychowanie, czyli opieka 2 - 3 latka niczym nie różni się od wychowania 13-14 latka, czyli przez całe życie trzeba go rowadzić za rączkę, dosłownie i w przenośni. 

Przez to zrobiła sobie i dziecku krzywdę, wg mnie nieświadomie. 

Szkoda, że od początku nie chciała się leczyć, pracować i normalnie wychowywać syna. 

Teraz też nie rozumie, że popełniła błąd, bo przecież w jej mniemaniu, chciała jak najlepiej. Teraz będzie nieszczęśliwa, bo syn nie chce być z nią. 

Nie da sobie powiedzieć, że lepiej będzie dla niej i syna jak nie będą razem mieszkać, przecież syna będzie miała nadal, niedługo i tak by wyfrunął z domu. Tylko raczej to nie dociera... Tak czy tak będzie cierpiała. 

 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...