Skocz do zawartości
Forum

Związek z osobą zaburzeniami? Raz kocha, raz nie?


Gość Bta

Rekomendowane odpowiedzi

Rok temu poznałam faceta. Poznaliśmy się w pracy. Na początku była to zwykła koleżeńska relacja. Wiedziałam, ze ma Mu sie urodzić dziecko, ale,  w jego związku nie działo sie od dawna dobrze. Dziecko nie było planowane. Dużo rozmwialismy, mówił o swoich problemach. Wspominał, ze nie czuje do tej dziewczyny tego co powinien, ze wie, ze nie chce byc z nia do końca życia, ale ze ma sie urodzić dziecko i z tego względu nie moze jej zostawić. Tłumaczyłam mu, zeby próbował to jakoś naprawić, ze moze jeszcze wszystko sie ułoży. Starałam sie go wspierać, ale widziałam i czułam, ze nie jest szczęśliwy, ze robi cos cały czas wbrew sobie. Po jakimś czasie powiedział mi, ze cos do mnie czuje, nie chciał wracać do domu, w którym była ona. Spędzał poza domem jak najwiecej czasu. Po kilku miesiąca powiedział mi, ze mnie kocha. Ze nie chce juz krzywdzić tej dziewczyny i ja oszukiwac i byc z nia tylko ze względu na dziecko. Ja początkowo tego nie chciałam, mówiłam mu, tłumaczyłam, ze nie chce sie w nic takiego pakować, broniłam sie strasznie. Powoedzialam, ze w takim razie musimy zakończyć znajomosc i ograniczyć kontakt tylko do poziomu pracy. Początkowo to przyjął i starał sie jakoś naprawić swoją relacje. Ale niestety jak urodziło sie dziecko to  było coraz gorzej. Ona czuła, ze jest inny, ze nie jest juz tak jak kiedyś, często mu o tym mówiła. Dostawałam od niego mnóstwo wiadomości, w których pisał mi, ze mnie kocha, ze tęskni. Pewnego razu przyjechał do mnie, płacząc na kolanach wyznawał mi miłość. Ze chce ze mną byc, ale ze ma straszne wyrzuty sumienia, ze zostawi ja z dzieckiem. Byłam rozbita okropnie, ponieważ poczułam do niego to samo. Rozmwialismy długo. Następnego dnia ona przejrzała mu telefon i zobaczyła wiadomości do mnie, jak pisze, ze mnie kocha. Spakowała sie, zabrała dziecko i wyprowadziła do rodziców. Mieszkanie w którym mieszkali jest jego. Było to dla niego straszne. Bo bardzo kocha swojego synka. Po tygodniu do niego wrocila. Ona jest typem kobiety, która pozwoli na to, zeby ja zdradzał, robił co chciał, były by tylko z Nia był. Ona kocha go chorobliwie i chce byc z nim mimo wszystko. Wrocila ale niestety nadal było zle. Ja postanowiłam, ze sie odcinam. Było to trudne z tego względu, ze pracowaliśmy ze sobą i codziennie sie widywaliśmy. Po kilka dniach on znowu zaczął mi mowić, ze mnie kocha, ze nie potrafi z nia byc, bo ciagle myśli o mnie, i ze postanowił, ze musi sie z nia rozstać. Ona niestety nie przyjmowała tego do wiadomości. Wyprowadził sie. Zamieszkał u mnie. Powiedział o wszysykim rodzicom. Jego rodzice zaczęli do mnie dzownic i prosić żebym nie pozwoliła wrócić Mu do niej, bo oni od dawna wiedzieli, ze on jej nie kocha. Ona nie pracowała , była tylko zależna od niego i żerowała na nim cały czas. Niestety przerosła Go tęsknota za dzieckiem. Bardzo Mu go brakowało, nie mógł sobie poradzić z tym, ze nie miał dziecka tyle ile by chciał. Odwiedzał je, bo mieszkał 5km dalej, ale ona cały czas grała mu na emocjach dzieckiem. Wysyłała milion filmików i zdjeć dziecka, robiła wyrzuty, ze zabrał dziecku dom i zniszczył rodzine. Po tygodniu postanowił, ze wraca tam, i powoedzial mi, ze mnie nie kocha. Zostawił mnie i wrócił. Ale sytuacja sie powtórzyła. Znowu zaczął pisać, ze tęskni, ze kocha, ze mowiac mi, ze mnie nie kocha kłamał , bo chciał zeby mi było łatwiej i żebym nie chciala juz z nim byc. Znów do mnie wrócił. Ttm razem trwało to troszkę dłużej, ale oczywiście schemat sie powtórzył, znowu tam wrócił, bo tęsknił za dzieckiem. Zostawiał mi kwiaty pod drzwiami, jeździł za mną, czekał pod moja praca (bo wtedy juz zmieniłam prace). Były święta Bożego Narodzenia. Pojechał z nia i dzieckiem do jego rodziców do Niemiec. Będąc tam cały czas pisał, ze mnie kocha, ze jestem szczęściem jego życia, ze jak na mnie patrzy to nie wierzy, ze można sie w kimś tak zakochać. Ze wie, ze musi cos postanowić juz ostatecznie. Ja miałam wtedy dużo wątpliwości i nie chciałam juz zeby do mnie wracał po raz kolejny. Ona znowu przejrzała mu telefon i znowu przeczytała wszysyko co do mnie pisał. Zrobiła sie afera przy jego rodzicach, spakowali sie i wrócili do Polski. Następnego dnia przyjechał do moich rodziców, zabrał mnie i wróciliśmy do mnie. Na kolanach mnie przepraszał płacząc i wyznawajac miłość i prosząc o ostatnia szanse. Ze on wie, ze chce ze mną spędzić całe życie. Ze pójdzie do psychologa, zeby pomógł mu ułożyć w głowie, ze przecież dziecko zawsze bedzie jego dzieckiem i nikt mu go nie zabierze. Zgodziłam sie czwarty raz go przyjąć, bo naprawde go kochałam. Sylwestra spędziliśmy razem, otwierając o północy szampana przysięgał i obiecywał, ze juz mnie nigdy nie zostawi i ze poradzimy sobie razem ze wszystkim. Byłam szczęśliwa, wierzyłam Mu. Naprawde czułam i widziałam miłość w jego oczach. Znowu zamieszkał u mnie. Ona tez to juz w końcu przyjęła, nie robiła mu problemów z widywanie dziecka. Ale nie chciała sie wyprowadzić z mieszkania. I wygladalo to tak, ze jeździł tam, spędzał czas z dzieckiem i ona tez tam była. Częstowała go obiadkami i zachowywała sie jakby jej nic złego w życiu nie zrobił. Denerwowało mnie to, bo powinno to byc tak, ze zabiera dziecko i spędza z Nim czas bez niej. Ale starałam sie byc wyrozumiała. Zwłaszcza, ze skakał koło mnie jak piesek. Codziennie zapewniał, ze kocha i ze teraz juz bedzie sie trzymał swojej decyzji. Zdarzały sie jeszcze sytaucje, ze mówił często, ze tęskni za synkiem, ze jak tam jedzie i musi wyjsć to serce mu pęka, wracał to płakał, ze tęskni za nim. Wydawało mi sie to teoche dziwne, i stwierdziłam, ze on kocha to dziecko jakaś chora zaborcza i obsesyjna miłością. Prosiłam zeby poszedł do psychologa. Zapisał sie na początku lutego i zaczął chodzić.  Mówił, ze mu pomagają te rozmowy. Czułam, ze jest wszysyko dobrze, z dzieckiem widywał sie codziennie. Ani teoche nie spodziewałam sie, ze moze sie znowu cos wydarzyć. W zeszły wtorek wróciliśmy po pracy do domu. Wcześniej napisał mi, ze chce porozmawiać. Usiedliśmy na łożku, wziął mnie za rękę i powoedzial mi: „lubię Cię, ale Cię nie kocham.” Zaniemówiłam. Powiedział mi, ze psycholog mu powiedział, ze on nie kocha nikogo, ze nie kocha jej, nie kocha mnie, nie kocha siebie, a kocha tylko syna. Ze on ma poważny problem ze sobą. Ze nie moze ze mną byc. Ze musi byc z synem, ze tylko on jest dla niego najważniejszy. Zostałam bez słowa. Nie wiem juz cos jest prawda a co nie. Wychodzi na to, ze psycholog lepiej wie kogo on kocha a kogo nie? Wracał do mnie 4 razy, na kolanach zapłakany wyznając mi miłość. A teraz mówi ze mnie nie kocha? Juz ostatnim razem jak odchodził powodxial to samo a potem sie przyznał ze kłamał i powoedzial to specjalnie. Co o tym myślicie? Spakował sie i wyszedł. Wrócił jak to powodxisl do syna, ze jej powoedzial, ze juz nie bedą razem, ze bedą spać osobno. Jak można tak żyć i wychowywać dziecko będąc lokatorami ??? Jak kobieta moze sie tak nie szanować, ze pozwoliła mu znowu tam wracać??? Ja Go nie chce juz znać. Od wtorku nie mamy ze sobą kontaktu. Boje sie, ze to znowu było kłamstwo, ze jego głównym problemem jest dziecko i ta obsesyjna miłość do dziecka, która nie pozwala mu normalnie funkcjonować i tworzyć normalnego związku. I boje sie, ze za tydzień, dwa, bedzie to samo, ze znowu przyjedzie i bedzie skomlał i mówił, ze jednak mnie kocha. Ja juz nie mam na to sił. Nie chce juz tego. Jak dla mnie on nie ma pojęcia o wychowaniu dziecka skoro funduje mu taka patologie. I ona i on powinni sie leczyć. Proszę wyraźcie swoje zdanie. Bo on ewidentnie ma jakieś zaburzenia psychiczne. 

Odnośnik do komentarza

Nie wiem czy to są jakieś zaburzenia, na pewno ma problem z określeniem co czuje, skoro jest to takie zmienne, bardziej chyba udaje. 

Myślę, że cały czas Cię oszukiwał, dałaś się manipulować, zawsze tak było jak on chciał, a Ty się podporządkowałaś, dalej to robi. Nie wierz w to co mówi. 

Nie wierz też w jego relacje z tą dziewczyną, będą razem, a Tobie wciska, że będzie żył obok

Wiesz, że absolutnie nie możesz mieć do niego zaufania i nie możesz pozwolić na powrót. Całkowicie powinnaś z nim zerwać prywatny kontakt, nie interesuj się nim, bo dalej będzie Tobą manipulował. 

Nie ma dla Ciebie przyszłości przy jego boku, więc nie licz, że coś się zmieni. Za dużo razy mu wybaczałaś, aż nie do wiary, jego kłamstwa przyjmowałaś za prawdę i dalej wierzysz w to co mówi. 

Jaka jest ona, nie wiesz, bo to tylko jego opowiastki, mówił to co chciałaś usłyszeć. 

 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Nie wierze juz w nic. Nie jestem tylko w stanie zrozumiec po co to robił i jaki miał w tym cel. Wiele razy jak do mnie wracał i miałam wątpliwości, pytałam Go milion razy czy jest pewny tego, ze mnie kocha, za każdym razem zapewniał, ze gdyby tak nie było to nie wywróciłyby swojego życia do góry nogami. Przeraża mnie to jak łatwo przychodzi ludziom używanie tak ważnych słów jak „kocham” w tak prosty sposób, a potem potrafią sie tak łatwo z nich wycofać. Staram sie myślec racjonalnie i zrozumiec, ze z takim człowiekiem nie ma przyszłości. Jest to dla mnie bardzo trudne, ale wiem, ze tak musi byc. I nie boli mnie to uczucie, to co do niego czuje, tylko boli ten zawod i rozczarowanie. Ze tyle razy wracał do mnie z płaczem błagając o wybaczenie i przysięgając miłość. Nikt normalny sie tak nie zachowuje.

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, ka-wa napisał:

 

Jaka jest ona, nie wiesz, bo to tylko jego opowiastki, mówił to co chciałaś usłyszeć. 

 

Za każdym razem jak mówiłam Mu, ze nie wierze, w to co mówi, ze wierze, ze ona to wszysyko wie i mimo wszysyko chce z nim byc. To potrafił przy mnie do niej zadzwonić i powoedziec jej, ze jej nie kocha i chce byc ze mną. Prosił ja i tłumaczył zeby to zrozumiała. Pokazywał mi SMS które do niej pisał, a ona mu odpsywala, ze wie, ze jej nie kocha, ze czuła to juz od dawna. Ona nawet sama do mnie napsiala, ze wie, ze on mnie kocha ale, ze ona chciała mu wybaczyć tylko ze względu na dziecko. 

Odnośnik do komentarza
36 minut temu, Gość Bta napisał:

Nie jestem tylko w stanie zrozumiec po co to robił i jaki miał w tym cel.

Nie da się zrozumieć irracjonalnego zachowania drugiego człowieka, więc nie zawracaj tym sobie głowy. 

29 minut temu, Gość Bta napisał:

potrafił przy mnie do niej zadzwonić i powoedziec jej, ze jej nie kocha i chce byc ze mną. Prosił ja i tłumaczył zeby to zrozumiała. Pokazywał mi SMS które do niej pisał,

To wszystko manipulacja, obydwie byłyście w to wmanewrowane, jej mówił dokładnie to, co Tobie, czyli raz, że kocha, drugi, że nie. 

Zobacz jaki dałyście mu wybór, jedna i druga z was była z nim mimo wszystko, więc to wykorzystywał. Taki typ. 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Mam pytanie lobuza

Ela onanizowała się ręką, ale tylko przez majtki. Nie dotykała się, bo rodzice powiedzieli jej, że przez masturbację się ślepnie i że to grzech!

A to nie prawda, dlaczego tak mnie swedziala???

Odnośnik do komentarza
Gość Mam pytanie lobuza

Gwarantem uczucia i namiętności w związku jest obopólna dojrzałość psychiczna i emocjonalna, poczucie odpowiedzialności za relację oraz potrzeba słuchania i wychodzenia naprzeciw oczekiwaniom partnera. Seksualność nie jest wyizolowaną funkcją. Jest wpisana w naszą osobowość i zakres relacji, którymi się obdarzamy. W uproszczeniu – jak się traktujemy, tak się kochamy.

JA TO WIEM ICO MAM Z TYMI ZROBIĆ!? ? PORADY JAK TO ROZWIĄZAĆ HM? 

Odnośnik do komentarza
26 minut temu, ka-wa napisał:

Nie da się zrozumieć irracjonalnego zachowania drugiego człowieka, więc nie zawracaj tym sobie głowy. 

To wszystko manipulacja, obydwie byłyście w to wmanewrowane, jej mówił dokładnie to, co Tobie, czyli raz, że kocha, drugi, że nie. 

Zobacz jaki dałyście mu wybór, jedna i druga z was była z nim mimo wszystko, więc to wykorzystywał. Taki typ. 

Najgorsze jest to, ze nie potrafię przestać tego analizować. Bo nikt mi nie powie, ze takie zachowania człowieka sa normalne. To wszystko tak na mnie wpłynęło, ze myśle, ze juz nie ma normalnych facetów. Ale pokazało mi to tez, ze nigdy nie chce mieć takiej „rodziny” i takiego życia, jak ma ona i on. On pewnie za jakiś czas znajdzie sobie następna z która bedzie ja zdradzał a ona i tak zawsze swojego oprawcę przyjmie z otwartymi ramionami. Żal mi najbardziej tego niczemu nie winnemu dziecka, bo bedzie wychowywany w kłamstwie, braku szacunku, zaufania i miłości. 

Odnośnik do komentarza
6 minut temu, Gość Mam pytanie lobuza napisał:

Gwarantem uczucia i namiętności w związku jest obopólna dojrzałość psychiczna i emocjonalna, poczucie odpowiedzialności za relację oraz potrzeba słuchania i wychodzenia naprzeciw oczekiwaniom partnera. Seksualność nie jest wyizolowaną funkcją. Jest wpisana w naszą osobowość i zakres relacji, którymi się obdarzamy. W uproszczeniu – jak się traktujemy, tak się kochamy.

JA TO WIEM ICO MAM Z TYMI ZROBIĆ!? ? PORADY JAK TO ROZWIĄZAĆ HM? 

Załóż nowy wątek. 

Odnośnik do komentarza
13 minut temu, Gość Bta napisał:

Najgorsze jest to, ze nie potrafię przestać tego analizować. Bo nikt mi nie powie, ze takie zachowania człowieka sa normalne.

Nie jest, ale nie masz na to wpływu. 

Przejmuj się sobą, zostaw przeszłość za sobą. Odsuwaj te myśli jak najdalej. Bo nic nie wymyślisz. Nie ma znaczenia co nim kierowało, to tak jakbyś rozkminiała, dlaczego ktoś jest podły, chamski, mściwy, czy oszust jak on.

Jest taki typ i tyle. 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
12 minut temu, ka-wa napisał:

Nie jest, ale nie masz na to wpływu. 

Przejmuj się sobą, zostaw przeszłość za sobą. Odsuwaj te myśli jak najdalej. Bo nic nie wymyślisz. Nie ma znaczenia co nim kierowało, to tak jakbyś rozkminiała, dlaczego ktoś jest podły, chamski, mściwy, czy oszust jak on.

Jest taki typ i tyle. 

 

Odnośnik do komentarza
13 minut temu, ka-wa napisał:

Nie jest, ale nie masz na to wpływu. 

Przejmuj się sobą, zostaw przeszłość za sobą. Odsuwaj te myśli jak najdalej. Bo nic nie wymyślisz. Nie ma znaczenia co nim kierowało, to tak jakbyś rozkminiała, dlaczego ktoś jest podły, chamski, mściwy, czy oszust jak on.

Jest taki typ i tyle. 

Masz racje, musze zając sie sobą i potraktowac to jako ostrzeżenie, ze dobrze, ze to sie tak skończyło zanim nie doszło do jakiejś tragedii. Bo pewnie nic by z tego dobrego nie było z takim człowiekiem .

Odnośnik do komentarza
11 minut temu, Gość Bta napisał:

Masz racje, musze zając sie sobą i potraktowac to jako ostrzeżenie...

I tego się trzymaj, idź do przodu, a ten rozdział zamknij. Ten moment jest najlepszy aby zacząć działać, realizować się samej, podbudować się. Będzie wiele ciężkich momentów, chęć poddania się, tęsknoty. Natłok myśli, emocji, huśtawki nastrojów, w tej minucie czujesz się świetnie, masz ochotę podbijać świat by za chwilę wpaść w rozpacz.

Ważne aby otworzyć się na ten ból, przejść go, dać sobie czas na żałobę. Jednocześnie dać też sobie szansę na odbudowanie siebie, polepszenie standardu życia. Na YouTube jest wiele fajnych filmów na temat rozwoju osobistego, na początek to dobra metoda. Dowiesz się też jak wykorzystać rozstanie aby łatwiej wejść na inny pułap.

Dasz radę, nie jesteś pierwsza ani ostatnia w takiej sytuacji. Powodzenia. 

Odnośnik do komentarza

Bta, Twoja historia wcale nie jest jakaś wyjątkowa, wręcz przeciwnie, jest schematyczna do bólu. Niedojrzały, nielojalny mężczyzna, naiwna kochanka i zdesperowana żona/partnerka. Wszystkie szczegóły pasują do układanki.

7 godzin temu, Gość Bta napisał:

Wiedziałam, ze ma Mu sie urodzić dziecko, ale,  w jego związku nie działo sie od dawna dobrze. Dziecko nie było planowane

Jeśli w jego związku od dawna nie działo się dobrze, to dlaczego go kontynuował, dlaczego doprowadził do ciąży partnerki, a nie odszedł wcześniej jeśli było mu tak źle???  Nie ma dla niego usprawiedliwienia. Zostawił swoją kobietę w najtrudniejszym momencie. To wyjątkowa podłość zdradzać w ogóle, a zwłaszcza kobietę w ciąży. Z pewnością nie chciałabyś być na jej miejscu.

Twoje zachowanie i oczekiwania, są klasyczne dla kochanek. Oczywiście uważają się za lepsze od żon, zupełnie nie zastanawiają się, wręcz odrzucają smutną prawdę, że wiążą się ze zdrajcą i egoistą, który ucieka od odpowiedzialności. Oczywiste jest także, że w miłosnym amoku nie zdają sobie sprawy z tego, że za jakiś czas, gdyby pierwsze motylki zdechną, przyjdzie proza życia, a co gorsze - ciąża, z dużym prawdopodobieństwem zostaną potraktowane podobnie.Dlatego też, zaćmione miłością, tak chętnie wierzą w opowieści o złej żonie, że on od dawna jej nie kocha (przecież nikt nie zmuszał go do życia z nią) i wysuwają absurdalne oczekiwania, że owa zdradzona żona, dowiadując się o zdradzie męża/partnera tak po prostu usunie się z jego życia, robiąc miejsce dla kochanki. Najlepiej gdyby w ogóle zniknęła razem z dzieckiem, bo burzy tę wielką, rzekomą miłość i nie pozwala cieszyć się nią kochankom. Tyle, że to nie wina żony, a wyrzutów sumienia zdrajcy, mimo, że głęboko skrywanych. Ty, jak widać wyrzutów nie masz, bo miłość własna nade wszystko.

W kwestii odpowiedzialności; nie oszukujmy się, czym innym jest  stałe uczestniczenie w życiu dziecka, zwłaszcza tak małego, czynna, codzienna pomoc, wstawanie w nocy, wieszanie prania, przygotowywanie posiłków, karmienie, kąpiel, w starszym wieku uczestniczenie w jego życiu, pomoc w lekcjach, opieka w chorobie itd. Tego wszystkiego nie da się zastąpić spotkaniami co dwa tygodnie i może raz, czy dwa w tygodniu. Weekendowy tatuś, to ojciec na pół gwizdka, który jest tylko od przyjemności, a całą resztę obowiązku rodzicielskiego dźwiga matka.

Piszesz, że on bywa u dziecka codziennie, ok, bo jest jego ojcem, ale mieszkając z Tobą i tak nie jest w stanie w pełni zaangażować się w wychowanie syna, to oczywiste. Gdyby związał się z Tobą na stałe, poświęcałby coraz mniej czasu dla swojego dziecka będąc pod Twoją presją. Gdybyś była na miejscu tej kobiety, też walczyłabyś o rodzinę. Teraz pewnie powiesz, że kopnęłabyś zdrajcę w tyłek, ale nie jesteś na jej miejscu, nie masz z nim dziecka (dziękuj za to bogu) i jakoś nie kopiesz zdrajcy w tyłek, zdrajcy, który miota się między odpowiedzilnością, a wygodą (do czasu).

Odnośnik do komentarza
36 minut temu, Yonka1717 napisał:

Bta, Twoja historia wcale nie jest jakaś wyjątkowa, wręcz przeciwnie, jest schematyczna do bólu. Niedojrzały, nielojalny mężczyzna, naiwna kochanka i zdesperowana żona/partnerka. Wszystkie szczegóły pasują do układanki.

Schematyczny albo i nie, bo zarówno jak dużo jest takich schematów, jest tez dużo przykładów, które zakończyły sie inaczej. 

Jeśli w jego związku od dawna nie działo się dobrze, to dlaczego go kontynuował, dlaczego doprowadził do ciąży partnerki, a nie odszedł wcześniej jeśli było mu tak źle??? 
Nie ma dla niego usprawiedliwienia.

Oczywiście, ze nie ma. Moze z wygodny? Nie wiem. Sam prwnie nie zna odpowiedzi, bo tez Go o to pytałam. 

Zostawił swoją kobietę w najtrudniejszym momencie. To wyjątkowa podłość zdradzać w ogóle, a zwłaszcza kobietę w ciąży. Z pewnością nie chciałabyś być na jej miejscu.

Twoje zachowanie i oczekiwania, są klasyczne dla kochanek. Oczywiście uważają się za lepsze od żon, zupełnie nie zastanawiają się, wręcz odrzucają smutną prawdę, że wiążą się ze zdrajcą i egoistą, który ucieka od odpowiedzialności. Oczywiste jest także, że w miłosnym amoku nie zdają sobie sprawy z tego, że za jakiś czas, gdyby pierwsze motylki zdechną, przyjdzie proza życia, a co gorsze - ciąża, z dużym prawdopodobieństwem zostaną potraktowane podobnie.Dlatego też, zaćmione miłością, tak chętnie wierzą w opowieści o złej żonie, że on od dawna jej nie kocha (przecież nikt nie zmuszał go do życia z nią) i wysuwają absurdalne oczekiwania, że owa zdradzona żona, dowiadując się o zdradzie męża/partnera tak po prostu usunie się z jego życia, robiąc miejsce dla kochanki. Najlepiej gdyby w ogóle zniknęła razem z dzieckiem, bo burzy tę wielką, rzekomą miłość i nie pozwala cieszyć się nią kochankom. Tyle, że to nie wina żony, a wyrzutów sumienia zdrajcy, mimo, że głęboko skrywanych. Ty, jak widać wyrzutów nie masz, bo miłość własna nade wszystko.

W kwestii odpowiedzialności; nie oszukujmy się, czym innym jest  stałe uczestniczenie w życiu dziecka, zwłaszcza tak małego, czynna, codzienna pomoc, wstawanie w nocy, wieszanie prania, przygotowywanie posiłków, karmienie, kąpiel, w starszym wieku uczestniczenie w jego życiu, pomoc w lekcjach, opieka w chorobie itd. Tego wszystkiego nie da się zastąpić spotkaniami co dwa tygodnie i może raz, czy dwa w tygodniu. Weekendowy tatuś, to ojciec na pół gwizdka, który jest tylko od przyjemności, a całą resztę obowiązku rodzicielskiego dźwiga matka.

Piszesz, że on bywa u dziecka codziennie, ok, bo jest jego ojcem, ale mieszkając z Tobą i tak nie jest w stanie w pełni zaangażować się w wychowanie syna, to oczywiste. Gdyby związał się z Tobą na stałe, poświęcałby coraz mniej czasu dla swojego dziecka będąc pod Twoją presją. Gdybyś była na miejscu tej kobiety, też walczyłabyś o rodzinę.

Walczylabym jeśli by to miało sens i miałabym o co. Bo jeśli facet przez tyle czasu by mnie zdradzał, odchodził kilka razy to nie wybaczylabym czegoś takiego nigdy. Nie mogłabym na niego patrzec, ufac, żyć z nim i dziecka wychowywać. 

 

Teraz pewnie powiesz, że kopnęłabyś zdrajcę w tyłek, ale nie jesteś na jej miejscu, nie masz z nim dziecka (dziękuj za to bogu) i jakoś nie kopiesz zdrajcy w tyłek, zdrajcy, który miota się między odpowiedzilnością, a wygodą (do czasu).

 

Odnośnik do komentarza
2 minuty temu, Gość Zaiste... napisał:

Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, co ty widzisz w takim beznadziejnym chłoptasiu...

Na chwilę obecną już nic. Dotarło już do mnie to jak złym człowiekim jest. Nie wiem czy taki chce być, czy rzeczywiście ma problem ze sobą i to choroba powoduje jego zachowania,  ale nie chce sie juz nad tym zastanawiać. Mam nadzieje, ze juz mi da spokoj. 

Odnośnik do komentarza
8 godzin temu, Gość Bta napisał:

Na chwilę obecną już nic. Dotarło już do mnie to jak złym człowiekim jest. Nie wiem czy taki chce być, czy rzeczywiście ma problem ze sobą i to choroba powoduje jego zachowania,  ale nie chce sie juz nad tym zastanawiać. Mam nadzieje, ze juz mi da spokoj. 

Przecież to tylko od Ciebie zależy, czy on da Ci spokój. Wystarczy go zablokować, nie odbierać, nie odpisywać itd. Jesteś dorosła i sama jesteś panią własnego losu. Tak, jak bezmyślnie dałaś się wmanewrować w śmierdzący układ, tak dokładnie sama możesz z niego wyjść.

Nie insynuuj mu żadnej choroby, bo ani jego, ani Twojego zachowania nie spowodowała żadna choroba, tylko brak dojrzałości, skrupułów, egoizm, skrzywiony kręgosłup moralny.

Odnośnik do komentarza
Gość Wiecznie tęskni za miłości

Nie każdy potrafi kochać i wytrwać w tym co czuje do drugiej osoby. 

Tak wiadomo można wiele razy się zakochać i odkochac. 

Tylko że nie wszystkich kochamy tak jak osobę z którą żyjemy. 

Pokochać można człowieka za to że nas wspiera i poświęca czas. Może być traktowany wyjątkowo nie mylić z miłością bo to nie to samo 

 

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Gość Wiecznie tęskni za miłości napisał:

Nie każdy potrafi kochać i wytrwać w tym co czuje do drugiej osoby. 

Tak wiadomo można wiele razy się zakochać i odkochac. 

Tylko że nie wszystkich kochamy tak jak osobę z którą żyjemy. 

Pokochać można człowieka za to że nas wspiera i poświęca czas. Może być traktowany wyjątkowo nie mylić z miłością bo to nie to samo 

 

Po co w takim razie zabierać komuś czas i krzywdzić druga osobę, skoro sie nie jest pewnym uczuć. 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Bta napisał:

Po co w takim razie zabierać komuś czas i krzywdzić druga osobę, skoro sie nie jest pewnym uczuć. 

Zdradzający na ogół kocha przede wszystkim siebie. Uciekał przed odpowiedzialnością w Twoje ramiona, więc co miał Ci powiedzieć na zachętę?  Użył najstarszego, wypróbowanego, a jednocześnie wyświechtanego sposobu na biednego, skrzywdzonego przez los misia.

Historia, jak sądzę jest prosta jak drut; spotkał kobietę, zakochał się, nikt go nie zmuszał do życia z nią, bzykał beztrosko, przecież gdyby jej nie chciał, gdyby go nie pociągała, nie sypiałby z nią, to oczywiste. Gdyby była taka okropna, odszedłby, zanim zaszła w ciążę, to chyba też oczywiste. Dopiero ciąża go przeraziła, odpowiedzialność, a tu pojawiła się chętna i miła koleżanka z pracy, więc znalazł sposób na odstresowanie, ucieczkę z domu od partnerki z rosnącym brzuchem.

Może nawet zauroczył się Tobą, ale w tyle głowy cały czas  ma tę świadomość, jakie świństwo robi matce swojego dziecka, no i to dziecko pokochał. 

A Ty uwierzyłaś we wszystko, w jego ciężki los, przypadkową ciążę, paskudną partnerkę i w jego wielką miłość do Ciebie. Czyli klasyka i klasyczne rozterki kochanki i dalej nie czaisz o co w tym wszystkim chodzi. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...