Skocz do zawartości
Forum

Rekomendowane odpowiedzi

Dobry wieczór, potrzebuję obiektywnego spojrzenia osoby trzeciej. Jestem w związku z człowiekiem,który można powiedzieć wydostał mnie z poprzedniej, toksycznej relacji (kłamstwa, zdrady, przemoc psychiczna). Bardzo długo się starał, był przy mnie, przedkładał moje dobro nad swoje sprawy. Jesteśmy obecnie razem kilka miesięcy. Jest między nami uczucie, jesteśmy zgodni co do wspólnego mieszkania, założenia rodziny, seksualnie również się układa. Natomiast wszystko inne nas różni. Ja jestem domatorką, lubię posiedzieć przy serialu, mam swoje przyzwyczajenia, nie przepadam za dłuższymi wyjazdami,nie chcę się wyprowadzać z domu (mieszkam z mamą, nie pracuję, przyznaję że w dużej mierze dlatego, że non stop mi coś nie pasuje w pracy - a to godzina, a to charakter itd). Jestem też osobą zorganizowaną, dla mnie godzina 12 to godzina 12, rzadko jestem spontaniczna. Tymczasem partner może w ciągu godziny podjąć decyzję o wyjeździe, umówić się że pojedziemy np.o 10, następnie przeciągnąć wyjazd do 13, bo przecież nie ma się co spieszyć. Doprowadza mnie to do furii, on oczywiście uważa, że to ja jestem nienormalna. Irytuje mnie jego rozlazłość, on uważa mnie za księżniczkę. Dom jest na mojej głowie, mamy też zwierzęta, mama niestety raczej jest typem bałaganiary. Partnera to złości, zarzuca mi brak asertywności. Ma znajomych, dość rozrywkowych często się umawia na wyjścia i uważa za normalne to, że ja także idę. Mnie z kolei irytuje to, że nie zapyta mnie najpierw, uważam, że razem powinniśmy planować. Zazwyczaj dochodzi do awantur na tym tle, on idzie a ja zostaje i płaczę z nerwów, bo ważniejsi są znajomi. Czasem mi się zdaje, że mówimy dwoma językami. Rozmawiamy, niby kompromis, a potem znowu to samo. Jedno za drugim skoczyłoby w przepaść, ale awantury między nami przechodzą ludzkie pojęcie.Boję się, że my po prostu nie pasujemy do siebie i uczucie tego nie uratuje. Zawsze emocje biorą górę, oboje jesteśmy impulsywni, ja zaborcza, on zapalczywy. Bardzo często słyszę nie tylko od niego, że to ja mam problem ze sobą, że ciężki charakter - zazdrosna, wiecznie smutna, niedojrzała. Zapewne niewiele można powiedzieć na podstawie mojej relacji, bo to jednak wypadałoby cały związek streścić, ale może jednak ktoś mógłby doradzić.

Odnośnik do komentarza
W dniu 4.02.2020 o 17:19, Gość a...7 napisał:

on uważa mnie za księżniczkę.

Cóż... skoro mieszkasz z mamą, nie pracujesz, bo non stop Ci coś nie pasuje, wpadasz w furię z błahych powodów... to jednak wyglądasz jak księżniczka. No nie ma co się oszukiwać.

 

W dniu 4.02.2020 o 17:19, Gość a...7 napisał:

awantury między nami przechodzą ludzkie pojęcie

I to już po kilku m-cach zwiazku, a co ma być za kilka-kilkanaście lat?

W dniu 4.02.2020 o 17:19, Gość a...7 napisał:

Zawsze emocje biorą górę, oboje jesteśmy impulsywni, ja zaborcza

No i tu jest pies pogrzebany. I oboje nie chcą nad sobą pracować-prawda?

W dniu 4.02.2020 o 17:19, Gość a...7 napisał:

że to ja mam problem ze sobą, że ciężki charakter - zazdrosna, wiecznie smutna, niedojrzała.

No z tego co piszesz to wielce prawdopodobne. Już pierwszy cytat świadczy, że masz wymagania co do pracy, bo pewnie musi być po Twojemu. Z powodu wygody nie chcesz się wyprowadzić od mamy.  Zazdrość, zaborczość to z kolei wynik bardzo niskiego poczucia wartości i niskiej samooceny.

  • Lubię to 1

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Czarno to widzę. Ja także uważam, że brak pracy i życie na cudzy koszt (matki?), to w dorosłym wieku - porażka. Nie widzę usprawiedliwienia, więc chociażby w tej kwestii dziwię się facetowi, że w ogóle bierze Cię pod uwagę planując przyszłość.

Cała reszta, to też jedno wielkie nieporozumienie. Obawiam się, że już wspólne zamieszkanie obnaży różnice nie do pogodzenia. Piszesz, że jesteś domatorką, ok, masz prawo, ale dlaczego próbujesz go ograniczać, jesteś zazdrosna o jego wyjścia? Przecież wiesz, co on lubi. Czyżbyś już na wstępie próbowała go na siłę zmieniać na swój wzór i podobieństwo?

Nigdy się nie dogadacie, ani w przypadku codziennego życia, ani spędzania weekendów, a tym bardziej wakacji. Uważam, że facet jest najzupełniej normalny, jest młody, wiedzie aktywne życie, ma znajomych, zainteresowania, pasje, no i chyba pracuje na swoje utrzymanie, a Ty jesteś niczym za życia pogrzebana, jakbyś miała 80 lat. 

Już teraz toczycie wojny, choć jeszcze nie mieszkacie razem. Ja w ogóle dziwię się, że on chce z Tobą być. Myślę, że to chwilowe zauroczenie i facet przejrzy na oczy i odpuści, bo faktycznie zupełnie do siebie  nie pasujecie.

Odnośnik do komentarza

Witaj, to dobrze że masz tak wspierającego faceta. Jesteście na razie krótko bo kilka miesięcy. Jeżeli dotrzecie się w rok to już będzie dobrze, jeżeli nie to raczej będziecie się tak szarpali. Natomiast napisałas że zgadzacie się co do wspólnego mieszkania. A później że wszystko inne was rózni i m.in. nie chcesz się wyprowadzać z mieszkania i mieszkasz z mamą. dla ciebie 12 to 12. Ok ale zorganizowana to co innego niż punktualna. Jęzeli macie możliwość mieszkania z twoją mamą i zwierzakami w jej domu to może i jest wygodne ale nie w przypadku kiedy ty chcesz czego innego i partner czego innego. Uważam że to normalne że partner sie umawia ze znajomymi i chce abyś z także się z nimi spotykała. Jeżeli siedzisz w domu z mamą i zwierzakami to jeszcze bym zrozumiała gdyby chodziło o chorobę twojej mamy i kwestię pomocy jej. Ale nic nie piszesz o tym. Napisałaś że w pracy też ci się wszystko nie podoba więc nie pracujesz. Dziewczyno, siedząc w domu z mamą i zwierzakami zgnuśniejesz, odsuwasz się od ludzi, znajomych i starość dopadnie cię w młodym wieku. Przeszkadza ci że partner potrafi wpaść na pomysł wyjazdu ot tak. Wielu ludzi tak robi, pakują się po pracy w pociąg a w niedzielę w nocy albo w poniedziałek rano z powrotem do pracy przyjeżdżają. Nie macie dzieci, więc co chciałabyś żeby twój partner siedział razem z tobą w domu z mamą i zwierzętami i dyskutowali we trójkę codziennie o czym, o karmie dla zwierząt. Jeżeli sama się nie ruszysz, bo pracodawca nie dostosuje swoich potrzeb, godzin i charakteru do twoich wymagań (chyba że masz takie kwalifikacje że najlepsze firmy powinny się o ciebie bić) więc zastanów sie nad tym czy aby przypadkiem to partner nie ma racji. co do braku asertywności to jeżeli mamie na wiele lub bardzo dużo pozwalasz względem waszego związku to także się nie dziw że partner zwraca ci uwagę lub się wścieka. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
W dniu 6.02.2020 o 13:01, Yonka1717 napisał:

Czarno to widzę. Ja także uważam, że brak pracy i życie na cudzy koszt (matki?), to w dorosłym wieku - porażka. Nie widzę usprawiedliwienia, więc chociażby w tej kwestii dziwię się facetowi, że w ogóle bierze Cię pod uwagę planując przyszłość.

Cała reszta, to też jedno wielkie nieporozumienie. Obawiam się, że już wspólne zamieszkanie obnaży różnice nie do pogodzenia. Piszesz, że jesteś domatorką, ok, masz prawo, ale dlaczego próbujesz go ograniczać, jesteś zazdrosna o jego wyjścia? Przecież wiesz, co on lubi. Czyżbyś już na wstępie próbowała go na siłę zmieniać na swój wzór i podobieństwo?

Nigdy się nie dogadacie, ani w przypadku codziennego życia, ani spędzania weekendów, a tym bardziej wakacji. Uważam, że facet jest najzupełniej normalny, jest młody, wiedzie aktywne życie, ma znajomych, zainteresowania, pasje, no i chyba pracuje na swoje utrzymanie, a Ty jesteś niczym za życia pogrzebana, jakbyś miała 80 lat. 

Już teraz toczycie wojny, choć jeszcze nie mieszkacie razem. Ja w ogóle dziwię się, że on chce z Tobą być. Myślę, że to chwilowe zauroczenie i facet przejrzy na oczy i odpuści, bo faktycznie zupełnie do siebie  nie pasujecie.


Dziękuję za taką budującą i miłą odpowiedź.
Nie, nie chcę nikogo zmieniać. Chcę kompromisu we wszystkim.
Przykład z wczoraj. Planowaliśmy pójście na koncert wczoraj i dzisiaj. Ja pytałam czy idziemy? Partner (po kłótni byliśmy), że nie wie. Potem dzwoni sam i pyta o koncert sobotni. Bo on jeszcze nie wie, bo chciałby posiedzieć ze swoim synem. Odparłam, że jak woli, mnie bardziej zależy na koncercie niedzielnym, więc skoro woli z dzieckiem to ok. Potem oczywiście było sto odmian na minutę, a to wyjazd, a to spacer, a to basen. W końcu przez jego rozlazłość ledwo zwlekli się obaj na basen(mnie względy zdrowotne nie pozwoliły). Zapytał czy gdyby chciał ze mną wyjść gdzieś wieczorem to bym poszła. Przecież chciałeś z dzieckiem posiedzieć? Ale gdybym chciał. No, to jakbyś bardzo chciał, to byśmy poszli. 
Taka była rozmowa. Skończyło się na tym, że pojechali, a ja poszłam z psem, miałam jeszcze zadzwonić jak wrócę, ale było późno, więc stwierdziłam, że pewnie jeszcze i tak pływają, nie będę im przeszkadzać. Zdziwiła mnie długa cisza ze strony partnera, ale uznałam, że śpi. O 4 i 5 rano miałam połączenia, ale spałam. Myślałam, że coś się stało.  Otóż, partner odwiózł dziecko i nic mi nie mówiąc poszedł na koncerty sam, po nocy. Co z dzisiejszym nie wiem, gdyż śpi.
I co? Ja jestem nienormalna? Takie zachowanie jest w porządku?

 

Odnośnik do komentarza
22 godziny temu, Agata29 napisał:

Dziękuję za taką budującą i miłą odpowiedź.
Nie, nie chcę nikogo zmieniać. Chcę kompromisu we wszystkim.
Przykład z wczoraj. Planowaliśmy pójście na koncert wczoraj i dzisiaj. Ja pytałam czy idziemy? Partner (po kłótni byliśmy), że nie wie. Potem dzwoni sam i pyta o koncert sobotni. Bo on jeszcze nie wie, bo chciałby posiedzieć ze swoim synem. Odparłam, że jak woli, mnie bardziej zależy na koncercie niedzielnym, więc skoro woli z dzieckiem to ok. Potem oczywiście było sto odmian na minutę, a to wyjazd, a to spacer, a to basen. W końcu przez jego rozlazłość ledwo zwlekli się obaj na basen(mnie względy zdrowotne nie pozwoliły). Zapytał czy gdyby chciał ze mną wyjść gdzieś wieczorem to bym poszła. Przecież chciałeś z dzieckiem posiedzieć? Ale gdybym chciał. No, to jakbyś bardzo chciał, to byśmy poszli. 
Taka była rozmowa. Skończyło się na tym, że pojechali, a ja poszłam z psem, miałam jeszcze zadzwonić jak wrócę, ale było późno, więc stwierdziłam, że pewnie jeszcze i tak pływają, nie będę im przeszkadzać. Zdziwiła mnie długa cisza ze strony partnera, ale uznałam, że śpi. O 4 i 5 rano miałam połączenia, ale spałam. Myślałam, że coś się stało.  Otóż, partner odwiózł dziecko i nic mi nie mówiąc poszedł na koncerty sam, po nocy. Co z dzisiejszym nie wiem, gdyż śpi.
I co? Ja jestem nienormalna? Takie zachowanie jest w porządku?

Tak, takie zachowanie jest nienormalne, mega egoistyczne. Facet się dla Ciebie tyle stara a Ty niczym księżniczka. Przede wszystkim nie do pojęcia jest to że nawet nie pracujesz. Niezależność finansowa jest jedną z kluczowych. Plus to że nim manipulujesz tak aby to Tobie było dobrze. Na lepsze by Jemu wyszło gdyby dał sobie spokój z Tobą.

Odnośnik do komentarza
W dniu 9.03.2020 o 13:13, TakaJakaś7 napisał:

Tak, takie zachowanie jest nienormalne, mega egoistyczne. Facet się dla Ciebie tyle stara a Ty niczym księżniczka. Przede wszystkim nie do pojęcia jest to że nawet nie pracujesz. Niezależność finansowa jest jedną z kluczowych. Plus to że nim manipulujesz tak aby to Tobie było dobrze. Na lepsze by Jemu wyszło gdyby dał sobie spokój z Tobą.

Przepraszam, co było nienormalnego w moim zachowaniu? To, że we wszystkim mu ustąpiłam, ustaliliśmy wspólne wyjście, a on poszedł sam? Serio?

Odnośnik do komentarza
W dniu 9.03.2020 o 13:13, TakaJakaś7 napisał:

Tak, takie zachowanie jest nienormalne, mega egoistyczne. Facet się dla Ciebie tyle stara a Ty niczym księżniczka. Przede wszystkim nie do pojęcia jest to że nawet nie pracujesz. Niezależność finansowa jest jedną z kluczowych. Plus to że nim manipulujesz tak aby to Tobie było dobrze. Na lepsze by Jemu wyszło gdyby dał sobie spokój z Tobą.

Czytałaś ten post w ogóle ze zrozumieniem czy z automatu mnie krytykujesz?? Umawiam się z partnerem na koncert, potem mu ustępuje, bo woli posiedzieć z dzieckiem, nie idę z nimi na basen, bo NIE MOGĘ, zaznaczam, że jeśli będzie chciał, to wieczorem wyjdziemy, po czym on idzie sam nic mi nie mówiąc. A Ty mi piszesz, że jestem egoistką? Że manipuluję?? W którym momencie tej sytuacji, wskaż proszę konkrety, bo mam wrażenie, że masz jakieś klapki na oczach podczas czytania tego postu!
 

Odnośnik do komentarza
W dniu 4.02.2020 o 17:19, Gość a...7 napisał:

Boję się, że my po prostu nie pasujemy do siebie i uczucie tego nie uratuje.

Dokładnie, dlatego nie ma co rozkminiać poszczególnych sytuacji, tylko sobie wzajemnie podziękować za "współpracę". 

Odnośnik do komentarza

Agata a czy Ty w ogóle chciałaś iść z nim na ten koncert? Czy chciałaś to zrobić dla niego lub przez kompromis?

Wyszło jak wyszło bo nie jesteście zgodni. To widać to się czuje. Oboje to chyba czujecie. 

Pomijając te aspekty na które inni zwracają mocno uwagę w jej dyskusji napiszę tak.. Uważam że powinnaś porozmawiać z partnerem o przyszłości , jak to widzicie . Każde z osobna niech to powie. Czy każde z was widzi sens tego związku. Tego typu kwestie musicie poruszyć.

Sama widzisz że dzieli was sporo. Niby w fundamentach się zgadzacie ale to codzienne życie jest równie ważne. To codzienne życie potrafi bardzo skomplikować i utrudnić relację. Niby oczywistość ale nie każdy to wie. Mówi się często że jak jest miłość to to jest najważniejsze. Owszem to podstawa bez tego nie ruszy się dalej. Wy macie ta podstawę ale czy ruszyliście ze związkiem dalej? Chyba właśnie nie. Przez pewne różnice. Wykluczenia. 

Porozmawiajcie koniecznie co dalej.

  • Lubię to 1

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Chciałam iść. A nawet jakby nie, a on by chciał to bym poszła dla niego. A następnym razem on by mi ustąpilł. A za trzecim poszlibyśmy tam gdzie chcemy iść oboje. Ja tak widzę kompromis.

W tym momencie kłótnie są o ...mojego psa. Starą suczkę, która siusia pod siebie, przez co śmierdzi. No, niestety. Ma raka pęcherza. Ma 16 lat. Partnerowi przeszkadza, bo się jej brzydzi. Stanęło na tym, że będę ją zamykać jak on będzie u mnie. Stwierdził, że to za mało. Ma w ogóle jej nie być w moim pokoju, bo on nie chce mieć dziewczyny, która śpi z siusiającym psem. Każe mi ją zamknąć gdzie indziej, bo mam duży dom i posesję. Ja sobie nie wyobrażam żeby mi rządził w moim domu, moim psem. W końcu już i w tym ustąpiłam. Rozmawialiśmy i pojechał. Za chwilę dzwoni i wałkuje temat po raz chyba tysięczny. Kiedy można po raz tysięczny mówię, że ja zamknę, to mi nie wierzy. No, przepraszam, ale szlag może człowieka trafić. Nie patrzy, że stary, schorowany pies, po udarze chcę przy mnie dożyć końca. On się brzydzi - ok, więc nie każę mu w tym siedzieć. Sprzątnę, zabiorę psa i już. Jakim prawem żąda, aby pod jego nieobecność pies był zamknięty? 

Teraz widzę, że nasze dawne niezgrania to jest nic. Wszystko można pokonać. Ale to??? Facet się chce rozstać o takie coś? 

Odnośnik do komentarza
3 minuty temu, Gość Agata29 napisał:

Teraz widzę, że nasze dawne niezgrania to jest nic. Wszystko można pokonać. Ale to??? Facet się chce rozstać o takie coś? 

To może być pretekst, bo on też widzi, że do siebie nie pasujecie, więc ten pies postawił kropkę nad i. 

Wszystkiego nie da się pokonać, chyba, że podnieca was "darcie kotów"... 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
48 minut temu, ka-wa napisał:

To może być pretekst, bo on też widzi, że do siebie nie pasujecie, więc ten pies postawił kropkę nad i. 

Wszystkiego nie da się pokonać, chyba, że podnieca was "darcie kotów"... 

Nie, nie jest. Ja uważam, że wszystko da się pokonać, zwłaszcza, że już wiele za nami.

Może teraz nie pasujemy, ale z czasem się dotrzemy. Wierzę w to. Ale co z tym psem? Kto ma rację? ?

Odnośnik do komentarza

Agata ja to widzę tak. Przede wszystkim Ty nie chcesz się z nim rozstać . Tylko teraz co on ma to? Wiesz przecież że do związku trzeba dwojga..

Kwestia psa. Albo faktycznie jest to pretekst dla niego. Albo robi Ci na złość bo wie że kochasz swojego psa żebyś to Ty podjęła wiadoma decyzję. Dobrze wiedział że kochasz zwierzęta dziwnym byłoby ażeby to nagle zaczęło mu przeszkadzać..

Z najgorszej sytuacji będziesz musiała wybierać. Ale fakt faktem nie powinien ci mówić co masz robić ze swoim psem. 

  • Lubię to 1

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Agata29 napisał:

Ale co z tym psem? Kto ma rację? 

Szkoda, że nie piszesz w jednym wątku, może dlatego, że za dużo by było tego wszystkiego?

Jeśli by mu chodziło tylko o psa, to przystał by na spotkania u niego czy inne wyjścia. 

Wg mnie to on ma Ciebie i Twojego psa dosyć, sorry ale tak to wygląda. 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
W dniu 12.03.2020 o 16:32, Agata29 napisał:

Przepraszam, co było nienormalnego w moim zachowaniu? To, że we wszystkim mu ustąpiłam, ustaliliśmy wspólne wyjście, a on poszedł sam? Serio?

Chodziło mi przede wszystkim o całokształt, ta sytuacja to jedna z multum nieporozumień i do tego zmierzałam.

Masz dużo do przepracowania, tylko wpierw musiałabyś to sobie uświadomić a później zacząć zmieniać.

Z tego co piszesz to wychodzi na to że trafiłaś z deszczu pod rynne. Wyrwałaś się od jednego toksyka by wpaść w ramiona kolejnego. Te Jego wyjścia do znajomych bez Ciebie, ich postrzeganie Ciebie, wreszcie sytuacja z psem.

Wątpię aby on postrzegał to tak jak Ty, nie wygląda na takiego co faktycznie by wskoczył za tobą w ogień, wychodzi na to że szybciej by Cię tam wepchnął... 

Sorry ale uważam że powinnaś zająć się sobą. Przede wszystkim niezależność finansowa, taka jest prawda że stety niestety pieniądze są bardzo ważne, dają duży komfort, im więcej ich tym większy. Pod warunkiem że nie ego do nich dąży, wtedy może wyjść katastrofa... Przy zarobkowaniu ważna jest rozwaga.

To taka ogólna charakterystyka, sama wyciąganiesz głębsze wnioski. 

Odnośnik do komentarza

Ja sobie zdaję spraw ze swoich wad. Nie byłam dla niego taka jak powinnam, ale też sporo naprawiłam, co sam przyznał. Uważam, że kwestie typu moje domatorstwo albo jego wkurzające poczucie czasu można przeforsować. Każdy ma jakieś swoje nawyki i wady.
Ale wczoraj - wydzwania do mnie z awanturami o psa. Nie przyjdzie póki pies sika. Uważam, że nie powinien rządzić moim psem w moim domu, ale fakt...zapach jest bardzo przykry i niezdrowy. Ma z tym rację. Zamknęłam tę psinę na noc. Nie wiem jak u Was, ale u mnie była wichura i zimno, więc nie wywalę chorego psa na dwór. Wzięłam ją do przedpokoju. Drapała całą noc, myślałam, że mnie trafi. W końcu rano ją na chwilę wpuściłam (ona tylko jak uśnie, to siusia), a potem wzięłam na dwór na słońce. Potem nie dopuściłam, aby u mnie usnęła. Chciałam dokładnie posprzątać i praktycznie od wczoraj proszę się go, aby przyszedł. Dzwoni i od nowa wypominanie że mieszkam w smrodzie.  Więc mu opowiadam co było  w nocy i rano. A on do mnie ,,ty nic nie robisz, nie przyjdę, w  ogóle jej nie wpuszczaj do siebie''. Jakby nie docierało co mówię. Już nie pierwszy raz odnoszę wrażenie, że jak jest pomocny, kochany,wspierający, tak w takim samym stopniu jest niestety...tępy :-( przykro mi jest, ale to prawda. jak można wymagać , żeby pies w ciągu jednego dnia oduczył się wchodzenia do pokoju? Jak można mówić, że nic z tym nie robię i że mi na nim nie zależy skoro tyle już zrobiłam? Ja swoje, on swoje. Jego mama nawet sugeruje, żeby mnie zostawił, bo dla mnie jest obecność psa ważniejsza niż moja. A ja zrobiłam to, co chciał. Cztery, pięć dni i byłoby po kłopocie, więc ja nie rozumiem czego on chce ode mnie.
On nie jest z ludzi, którzy szukają pretekstu aby się rozstać. Jemu na mnie zależy, wiem o tym. Ale wygląda na to, że rozstaliśmy się o cuchnący pokój :-(

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Agata29 napisał:

 Już nie pierwszy raz odnoszę wrażenie, że jak jest pomocny, kochany,wspierający, tak w takim samym stopniu jest niestety...tępy ? przykro mi jest, ale to prawda.

 Ja swoje, on swoje

 Ale wygląda na to, że rozstaliśmy się o cuchnący pokój ?

Jak wygląda sytuacja na dzień dzisiejszy? Rozstaliście się?

Pogrubiłam Ci to w twojej wypowiedzi co powinnaś sama zauważyć i nad czym poważnie się zastanowić.

Rozumiem że go kochasz. Czuć to ale jego uczucie nie wydaje się być takie stanowcze patrząc na to co robi. Niestety nic nie zrobisz na siłę. 

Czy porozmawialiście? Nie odkładaj tego. Jeśli ktoś kogoś kocha bezgranicznie zaakceptuje pewne zachowania i wady partnera. To co on pokazuje w kwestii psa jest tutaj co najmniej alarmujące.  Mam wrażenie że nie wiesz na czym stoisz. Ale i on nie gra fair. Może źle myślę ale odnoszę wrażenie jakby oboje bylibyście niezdecydowani co do siebie i waszej dalszej relacji.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Jeżeli jemu na Tobie zalezy to pies ne powinien być żadną przeszkodą. A moim zdaniem nie dogadujecie się ale nie tylko przez psa. Pies jest tutaj tylko dodatkowym gwoździem do rozstania do którego chyba twój facet dąży. Ty uważasz że związek polega tylko na kompromisach. Jeżeli jesteście niedobrani to kompromisy nie nie dadzą. O psie pisałaś w innym wątku, i opisałaś twojego faceta z mojej perspektywy jak zwykłego frajera który nie cierpi zwięrząt. Ale moim zdaniem tutaj twój facet chce czegoś na co ty nie przystaniesz, chce cię zmienić. I ty mówiąc  o kompromisie mam wrażenie że oczekujesz że on też się zmieni. On nie chce, ani ty nie chcesz i żaden kompromis tutaj nie pomoże bo chcecie czegoś innego. Fajnie że cię wspierał w jakiś różnych sprawach, ale to niestety nie wszystko w związku. Już na samym początku napisałas że jesteście zupełnie inni, on lubi wychodzić a ty siedzieć w domu. Twój pierwszy post. Was za dużo rzeczy i spraw różni.

Odnośnik do komentarza
10 minut temu, Gość Loraine napisał:

Jeżeli jemu na Tobie zalezy to pies ne powinien być żadną przeszkodą. A moim zdaniem nie dogadujecie się ale nie tylko przez psa. Pies jest tutaj tylko dodatkowym gwoździem do rozstania do którego chyba twój facet dąży. 

Was za dużo rzeczy i spraw różni.

Ja jestem właśnie takiego samego zdania. To też napisałam w swojej wypowiedzi nieco powyżej. 

Agata niestety bardzo możliwe że partner może dąży żebyście podjęli właśnie decyzję wiadomą..

Czytając twoje wypowiedzi o sobie i o partnerze można naprawdę mieć wrażenie że was sporo różni. 

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Gość Agata29 napisał:

 

 

19 minut temu, Gość Loraine napisał:

Ale moim zdaniem tutaj twój facet chce czegoś na co ty nie przystaniesz, chce cię zmienić. I ty mówiąc  o kompromisie mam wrażenie że oczekujesz że on też się zmieni. On nie chce, ani ty nie chcesz i żaden kompromis tutaj nie pomoże bo chcecie czegoś innego.

Tu jest pierwsze sedno sprawy, a że macie swoje nawyki i przyzwyczajenia to i w końcu do tego ponownie wracacie. Widzę że dużo macie do przepracowania, bardzo dużo i to oboje.

 

3 godziny temu, Gość Agata29 napisał:

Jak można mówić, że nic z tym nie robię i że mi na nim nie zależy skoro tyle już zrobiłam? Ja swoje, on swoje. Jego mama nawet sugeruje, żeby mnie zostawił, bo dla mnie jest obecność psa ważniejsza niż moja. A ja zrobiłam to, co chciał.

Tu najprawdopodobniej leży drugie sedno sprawy. Wygląda na to że Twój partner działa pod jakąś presją, musi mieć tu, natychmiast, bez kompromisu. Widać jest porywczy, niezdecydowany, coś się bardzo miota. 

Musi być coś jeszcze, coś co Jego ukształtowało na takim pułapie. Siedzi w nim jakaś zadra, już na tyle głęboko że ciężko będzie ją wyciągnąć. Ty też masz jakąś zadrę i również dość głęboką, z tym że Ty zaczęłaś nad tym pracować. On wpierw musi sobie uświadomić że ją ma, dopiero później zacząć ewentualnie ją wyciągać. Tylko w takiej sytuacji jest możliwy kompromis, pytanie czy on zechce? 

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Gość Loraine napisał:

On nie chce, ani ty nie chcesz i żaden kompromis tutaj nie pomoże bo chcecie czegoś innego

Dokładnie, dochodzi też brak wzajemnego zrozumienia co do psa. 

On nie może pojąć, że psa chowanego w pokoju, tym bardziej chorego, nie można wyrzucić na dwór, Ty nie możesz zrozumieć, że jemu tak bardzo przeszkadza ten smród. 

Widzisz tu kompromis? 

 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, ka-wa napisał:

Dokładnie, dochodzi też brak wzajemnego zrozumienia co do psa. 

On nie może pojąć, że psa chowanego w pokoju, tym bardziej chorego, nie można wyrzucić na dwór, Ty nie możesz zrozumieć, że jemu tak bardzo przeszkadza ten smród. 

Widzisz tu kompromis? 

 

Widzę. Psa można zamknąć podczas jego obecności. I już. Częstsze sprzątanie i po problemie. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...