Skocz do zawartości
Forum

Jak odejść od toksycznego partnera


Gość BlueRose

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem od ponad roku totalnie uwięziona w mega ciężkiej relacji. Mój partner jest typowym toksycznym partnerem. Nie liczy się z moimi potrzebami, jest strasznym egoista i priorytetem dla niego jest tylko on sam i to czego chce. On nie ma znajomych, wiec ja również nie mogę ich mieć, nawet o koleżanki jest zazdrosny, bo chce mnie mieć tylko dla siebie. Nie ma mowy o wyjściu do kina z kims innym, czy nawet żebym ubrała się jak chce. On chce mnie kontrolować dosłownie we wszystkim. Na początku tak nie było, na początku był cichy i lekko nieśmiały,ale jak już do tego weszłam i zakochałam się w tym mężczyźnie jakim był na początku, zaczął pokazywać swoją prawdziwa twarz, ale ja już byłam zakochana, wiec ciagle wyzwiska, obrażanie się i przemoc fizyczna obarczałam swoją wina. Wystarczyło mi to, ze raz na jakiś czas powiedział, ze mnie kocha i gdy miał dobry dzień to mnie przytulał. Wtedy byłam najszczęśliwsza. Kilka miesięcy temu zaczelam się ogarniać z tej obłudy, kiedy pijany przychodził i plakal, ze tęskni za swoją była (jego pierwsza z która był jakieś 8 lat temu) to był cios,, zwłaszcza, ze minęło tyle czasu. On robił mnóstwo rzeczy, które przez rok czasu mieszkania z nim, wbiły mnie w ziemie i przygniotły psychicznie. W końcu przestałam widziec dla siebie jakiekolwiek perspektywy z nim, wiec chciałam odejść, ale nigdy nie potrafiłam, bo on zawsze pięknie potrafił mnie urobić, płakać i udowadniać swoją miłość. A na drugi dzień znowu wyzwiska, ignorowanie, zamykanie się w pokoju na cały dzień. I tak jest notorycznie. Ja już wpadam w jakiś obłęd i depresje. Codziennie płacze, bo nie umiem sobie poradzić z ta bezsilnością. Staram się ratować ten związek bo łudzę się, ze to ten jedyny, kocham go i chciałabym to jakoś ratować, ale w rzeczywistości wiem, ze to niemożliwe i musimy się  rozstać. Nie wiem tylko w jaki sposób to zrobić żeby w końcu się udało i już nigdy nie wracać, weszłam w to tak głęboko, ze nie umiem i boje się wyjść. Nigdy nie czułam się tak bardzo samotna jak będąc w tym związku...

Odnośnik do komentarza

Droga Blue Rose doskonale cię rozumiem sama tkwiłam bardzo długo w takim związku. Niestety łudziłam się że się zmieni itp, itd. Tacy ludzie nie zmieniają się w ogóle. Za prezenty, kwiaty wybaczałam mu i się poniżalam. Z perspektywy lat żałuję że zmarnowałam sobie życie i jeszcze urodziłam mu dzieci. Było mi też bardzo ciężko odejść, ale w końcu wytłumaczyłam sobie że lepiej przepłakać cały rok za nim niż całe życie z nim. To mi pomogło. Musisz odejść, zawalczyć o siebie będzie ciężko ale dasz radę. Może Ci pomoże też terapia i uwierz mi żadna kobieta nie żałuję swojego odejścia, żałują tylko tego że tak późno. Trzeba przejść te etapy bólu, płaczu, tęsknoty ale się podniesiesz silniejsza i gotowa na nowe życie. Dasz radę, odejdź, wychodź częściej do ludzi, wychodź do kina, do kawiarni gdziekolwiek, rób to co lubisz i zobaczysz jak to wszystko się odmieni. 

Odnośnik do komentarza

Najtrudniej jest zawsze odejść. Jednak gdy się zdecydujesz na ten krok wówczas zacznie Ci być łatwiej. Dobrze Milena pisze, jeszcze nikt nie żałował że odszedł, raczej żałuje że tak długo trwał w czymś co nie miało przyszłości.

Ja również byłam w toksycznej relacji. Traktuję to jako pozytywne doświadczenie w drodze ku lepszemu. Widocznie musiałam przez to przejść by stać się silniejszą.

Ty również możesz się wzmocnić. Rób to co lubisz robić najbardziej, otwórz się na siebie i na innych. Pisz tu na forum gdy będzie Ci gorzej, jeśli nie masz wsparcia fizycznego to tu jest wiele osób gotowych Ci pomóc bądź wesprzeć. Dasz radę, daj sobie szansę na lepsze życie.

Odnośnik do komentarza

Ja powiem inaczej. To zawsze jest doświadczenie. Ale nie zawsze pozytywne. Tego typu relacja może solidnie wpłynąć na psychikę i potem może dawać znaki w nowej relacji. Oczywiście nie musitak być a może. 

Powinnaś tu i teraz się spakować i odejść. Na zawsze.  To bardzo trudny krok ale konieczny. W takiej relacji w jakiej jesteś innego zdrowego wyjścia nie ma. Jest to niezdrowe można zostać i się powolić zniszczyć. 

Zawalcz o siebie i odejdź.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

BlueRose, od toksyków się nie odchodzi, tylko ucieka. 

Przyznam, że trudno mi zrozumieć, jak młoda dziewczyna nie związana z facetem dziećmi, kredytami, wspólnym majątkiem, tkwi w takim bagnie i pozwala się gnoić? Chyba trzeba mieć specyficzne cechy charakteru, lub nie mieć za sobą żadnego zaplecza w postaci choćby rodziny, dokąd można by wrócić, żeby pozwalać się systematycznie poniżać, wyzywać, bić i ograniczać wolność. 

Wiem że ofiarami toksyków bywają także osoby o zdawałoby się silnym charakterze, które dały się złapać na ich początkową "fantastyczność", a potem wpadają w sidła uzależnienia od przemocy. Ty jednak jesteś z nim zaledwie rok, nic po za chorym uczuciem nie łączy Cię z nim, a tyle już zdążyłaś przeżyć. Za jakie grzechy?...spytaj sama siebie.

Zastanawiam się, czy oprócz uczucia żalu i uległości jesteś w stanie wykrzesać z siebie choćby trochę złości na niego, na siebie za tę indolencję, czy nie rodzi się w Tobie bunt? Zamiast użalać się, zacznij działać i j.w. UCIEKAJ!

Zabezpiecz sobie jakieś lokum, nie rozmawiaj już z nim, nie zdradzaj swoich planów, nie próbuj szantażować odejściem, po raz kolejny licząc na cud jego przemiany (to najgłupsze, co mogłabyś zrobić), tylko przygotuj się do ucieczki, Podczas jego nieobecności spakuj swoje rzeczy i zwiewaj, po czym zablokuj go wszędzie gdzie się da i NIGDY już nie kontaktuj się z nim, nawet, gdyby Cię skręcało z tęsknoty (jakby było za kim).

To jedyny sposób na to, żeby odzykać swoje dawne życie.

 

Odnośnik do komentarza
15 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Przyznam, że trudno mi zrozumieć, jak młoda dziewczyna nie związana z facetem dziećmi, kredytami, wspólnym majątkiem, tkwi w takim bagnie i pozwala się gnoić? Chyba trzeba mieć specyficzne cechy charakteru, lub nie mieć za sobą żadnego zaplecza w postaci choćby rodziny, dokąd można by wrócić, żeby pozwalać się systematycznie poniżać, wyzywać, bić i ograniczać wolność.

Już choćby to wystarczy żeby wpaść w takie bagno jakie serwuje taka " osoba". Co więcej, takie cechy są wręcz pożądane u ofiary. Rzadko kiedy silny charakter pozwoliłby trwać w takiej chorej relacji.  Ale podsumowując nie masz na co czekać tylko uciekaj od tego typa.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
42 minuty temu, laurette napisał:

Już choćby to wystarczy żeby wpaść w takie bagno jakie serwuje taka " osoba". Co więcej, takie cechy są wręcz pożądane u ofiary. Rzadko kiedy silny charakter pozwoliłby trwać w takiej chorej relacji.  Ale podsumowując nie masz na co czekać tylko uciekaj od tego typa.

Niekoniecznie. Czytałam kiedyś blog "Moje dwie głowy". Niestety dawno zniknął z sieci, ale została wydana książka o tym samym tytule. Uważam, że powinna ją przeczytać każda kobieta będąca w związku z tkosykiem.  Autorka nie jest zawodową pisarką, jest właśnie byłą ofiarą takiego układu i świetnie opisuje nie tylko metody jakimi agresor uzależnia swoją ofiarę, ale także sposoby, jak się od niego uwolnić.

Na blogu było wiele komentarzy kobiet i wiele z nich twierdziło, że zanim nie związało się z takim typem, były radosnymi, pewnymi siebie osobami. Pamiętam też, swojego czasu  głośno komentowany przypadek żony znanego reżysera. Kobieta piękna, wykształcona, wcale nie jakaś mimoza, która przez lata pozwalała się maltretować i minęły lata, zanim zdecydowała się na ucieczkę. Tam sprawa oparła się o proces karny, bo facet tłukł ją niemiłosiernie. Pamiętam wywiady z nią. Ona początkowo była normalną, pewna siebie kobietą. Miłość do męża, jego naprzemienne fazy nieba i piekła, powodowały, że ona ciągle miała nadzieję na trwałą zmianę na lepsze i w ten sposób pogrążała się w tym związku i uzależnieniu. Potem bała się odejść, bo facet groził, że ją zabije.

Nie zawsze w to bagno wpadają osoby słabe. Niestety miłość i zaślepienie potrafią  osłabić realny ogląd rzeczywistości i na długi czas odebrać zdrowy rozsądek.

Odnośnik do komentarza
W dniu 19.01.2020 o 04:41, Gość BlueRose napisał:

Staram się ratować ten związek bo łudzę się

Fajnie się żyje złudzeniami? A poza tym ratuje się coś co ma sens, a tu sensu nie ma, po prostu nie chcesz tego zobaczyć.

W dniu 19.01.2020 o 04:41, Gość BlueRose napisał:

Nie wiem tylko w jaki sposób to zrobić żeby w końcu się udało i już nigdy nie wracać, weszłam w to tak głęboko, ze nie umiem i boje się wyjść

Zając się sobą, a nie nim. Usiądź, spójrz na siebie w lustrze i zapytaj sama siebie czego chcesz, jakie chcesz mieć życie, co lubisz, jaka jesteś? Odpowiadasz szczerze ale tylko w kontekście własnej osoby -JA-  a nie, że chcesz z nim być (bo to jest forma MY ) lub chcesz mieć z nim szczęśliwe życie. Chodzi o Ciebie i tylko o Ciebie. to ważne, bo w tej chwili nie masz własnego życia, jest on i wy.... nie ma Ciebie. Musisz się sama odnaleźć.

Poza tym... nie ma słów "nie umiem", jest "nie chcę" i nie oszukuj się po raz kolejny.... po prostu nie chcesz tego zmienić bo wymaga to pracy nad sobą, zmiany życia, przewartościowania go. Sama zresztą piszesz, ze boisz się... czyli możesz i umiesz ale się boisz. A czego konkretnie się boisz?

 

Co do jego zachowania zacytuję po raz kolejny tu na forum mądre słowa. Zrozumiesz mechanizm jego działania i moze pozwoli Ci to w podjęciu dobrej decyzji.

Wojciech Eichelberger napisał:

Zazdrość jest przebraniem dla niepewności i lęku, dla bolesnego, skrywanego nawet przed sobą przeświadczenia, że nie zasługujemy na miłość drugiej osoby.
Jeżeli nie mam wystarczająco wysokiego poczucia wartości i ważności, to ciągle się boję, że mój partner odkryje, jaki jestem naprawdę, i odejdzie. W związku z tym do czego dążę? Żeby ograniczyć jego wolność. Żeby go przypisać do siebie, mieć nad nim władzę.
Ktoś, kto nie wierzy, że można go kochać takiego, jaki jest, dąży do kontroli.
Władza jest substytutem miłości, ale nie pozwala tak jak ona ludziom rosnąć.
Egoizm nie polega na tym, że się żyje, jak chce, lecz na żądaniu od innych, by żyli tak, jak my chcemy.”

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Dziękuje za wszystkie rady i odpowiedzi. niby to wszystko już wiedziałam, ale człowiek jeszcze bardziej uświadamia sobie w czym tkwi. Ja nie lubię postępować z ludźmi chamsko, nawet jeżeli oni są wobec mnie chamscy. Nie zamierzałam od niego uciekać, ale podjęłam definitywną decyzje o wyprowadzeniu się i poświęcenie czasu tylko na siebie, po roku poświęcania go tylko na jego potrzeby. Powiedziałam mu o swoich planach i o tym, ze jestem nieszczęśliwa. Z początku jak zawsze mnie olewał, ale gdy nie miałam już siły i zaczelam płakać, wtedy nagle spokorniał i zaczął mnie słuchać. Oczywiście nie wziął sobie do serca moich słów, mówił, ze się zmieni tylko muszę mu dać szanse. nie muszę wspominać, ze szans było już kilkadziesiąt. Tym razem nie dałam się jego manipulacja, spakowalam i kupiłam bilet. W środę wyjeżdżam, on teraz chodzi przygnębiony, płacze, przeprasza mnie. Serce mi pęka, bo wiem co do niego czuje, ile razem przeszliśmy przez ten krótki okres czasu, ale wiem, ze on nigdy się nie zmieni i nie mam już z nim życia..szkoda tylko, ze to tak cholernie ciężkie. 

Odnośnik do komentarza
6 godzin temu, Gość BlueRose napisał:

 W środę wyjeżdżam, on teraz chodzi przygnębiony, płacze, przeprasza mnie. Serce mi pęka, bo wiem co do niego czuje, ile razem przeszliśmy przez ten krótki okres czasu, ale wiem, ze on nigdy się nie zmieni i nie mam już z nim życia..szkoda tylko, ze to tak cholernie ciężkie. 

To jego zachowanie jakże inne od tego co pokazywał wcześniej jest jakże typowe... on sam dobrze wie kogo teraz gra. Osoby tego pokroju to świetni manipulanci, posiadający często naprawdę niezle zdolności aktorskie! To jakie szopki potrafią niekiedy odstawić gdy ofiara się postawi to szok. Widziałam kiedyś coś takiego na własne oczy to naprawdę dobrze się ubawiłam .

No widzisz. Czyli Ty wiesz że on się nie zmieni. Że życia z nim już nie będziesz mieć. Dlatego powinno być lżej choćby z tego tytułu. Rozstania są ciężkie. Z psychologicznego punktu widzenia zwłaszcza. Ale da się to przejść i na nowo zacząć żyć. Czego Ci życzę.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
W dniu 21.01.2020 o 01:51, Gość BlueRose napisał:

Ja nie lubię postępować z ludźmi chamsko, nawet jeżeli oni są wobec mnie chamscy.

Bo siebie nie lubisz dostatecznie mocno. Jeśli byś siebie szanowała i lubiła to byś sobie na to nie pozwalała. Starasz się nie postępować w innymi chamsko, a ze sobą jak postępujesz? Ty nie jesteś człowiekiem? Traktuj siebie tak jak innych czyli nie pozwalaj na chamskie zachowanie wobec Ciebie.

To jego zachowanie to nic innego jak manipulacja, tylko inaczej ubrana. Manipulacja na litość jest jedną z najskuteczniejszych, bo wzbudza poczucie winy w manipulowanym człowieku.

W dniu 21.01.2020 o 01:51, Gość BlueRose napisał:

szkoda tylko, ze to tak cholernie ciężkie. 

Zycie z nim też stało się cholernie trudne, a więc tak czy siak musiałabyś się męczyć. Z tą różnicą, że w jednym przypadku męczarnia się będzie pogłębiać, a w drugim zmniejszać, aż w końcu minie. Niech to będzie dla Ciebie motywatorem.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...