Skocz do zawartości
Forum

Mam 15 lat i zaczynam nie wierzyć w Boga


Gość Gosiaxx2

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich. Mam problem dotyczący mojej wiary. W kwietniu przystępuje do sakramentu bierzmowania ale czuję się zniechęcona przez kościół obowiązkami które muszę spełnić aby do tego przystąpić. Mam 250 pytań których muszę się nauczyć plus piątki soboty miesiąca roraty majówki itp. Non stop się na nas ksiądz krzyczy jak to my nie wierzymy i nie uczymy się pytań. Mam dużo nauki i chcę dostać się do dobrego liceum na profil bio-chem i nie mam zbytnio zamiaru aby te pytania tłuc na pamięć.Mam wrażenie że Bóg jest to postać fikcyjna tak jak lektury szkolne. Kiedyś byłam bardzo wierząca ale już teraz nie jestem. Moi rodzice mam wrażenie że chcą aby ludzie ich postrzegali jako świętych i aby ksiądz ich zauważył przez co  muszę łazić do kościoła i się tam przedstawiać. Na kolędę dają aż 200 zł co dla mnie jest przesadą bo rodzice koleżanki dali 50. Nie tylko ja mam problem z wiarą bo moi rówieśnicy również przestają wierzyć. Coraz mniej ludzi w wieku 14-17 lat oraz ja chodzi na oazę młodzieżową ponieważ dorośli wymagają od nas kosmicznych obowiązków. Staram się codziennie odmawiać różaniec ale ja podczas modlitwy sama nie wiem po co to robię. Ja bardzo chcę wierzyć, ale jestem prawie pewna że jak będę pełnoletnia zrezygnuję z kościoła po ślubie. Co mam zrobić aby uwierzyć ?

Odnośnik do komentarza

Hej Gosia! 

Byłam bardzo wierzącym dzieckiem zarówno sama z siebie, z wewnętrznej potrzeby, jak i dlatego, że zostałam tak wychowana i musiałam chodzić do kościoła, modlić się itp. Mniej więcej w twoim wieku zaczęłam mieć wątpliwości i zaczęłam dostrzegać hipokryzję moich rodziców i pewne niespójności przekazywane nam w religii. Te wątpliwości nie zniknęły, a tylko rosły w siłę. Bałam się tego, ale jednocześnie wiedziałam, że będę musiała skonfrontować się z tym tematem. Brak konfrontacji oznaczałby, że godzę się na bycie takim samym hipokrytą jak wielu wierzących ludzi. 

Nie ma nic złego w krytycznym myśleniu. To bardzo dobrze, że rozpoznajesz co Ci służy, a co nie. Rzeczy, które są nam narzucone przez innych mogą przetrwać tylko tak długo, jak ty im na to pozwolisz. 

Ostatecznie, jak to się rozwinęło u mnie: kiedy wyprowadziłam się z mojego rodzinnego miasta przestałam chodzić do kościoła i zaczęłam się interesować różnymi przejawami duchowości, filozofią, medytacją itp. Odkryłam, że istnieje wspólny mianownik dla wszystkich praktyk duchowych, bo jest to uniwersalna potrzeba ludzka. Zrezygnowałam z kościoła, ale nie z mojej duchowości - jak wspomniałam wcześniej ta potrzeba była we mnie od dzieciństwa, ale jako że nie znałam innego sposobu pozostawał kościół. 

Teraz mam 30 lat, bogate życie duchowe, ale nie nazywam się katoliczką, bo po wielu latach refleksji zrozumiałam, że mam wybór, mam własny rozum i duszę i mogę wybrać swoją drogą. Moja mama czasami jeszcze wyrzuci mi to, że nie chodzę do kościoła. Wyobrażam sobie, że to ze strachu. Wiele z nas zostało wychowanych w strachu. Niechodzenie do kościoła to grzech; jak nie będziesz robić tego co ci mówią inni, popełnisz błąd i pójdziesz do piekła, albo zostaniesz ukarana w inny sposób. Problem polega na tym, że tego typu podejście sprawia, że przestajemy myśleć krytycznie i słuchać swoich naturalnych impulsów. Nie nauczono nas słuchania swojej intuicji, tylko księdza czy często błędnie interpretowanych przykazów religijnych. 

Nie mówię, że religia jest sama w sobie zła, to wszystko zależy. Religia i wiara to też dwie różne rzeczy. 

Jesteś młoda, masz czas żeby sobie wszystko w głowie poukładać. Z mojego doświadczenia mogę Ci tylko powiedzieć, że jeżeli zależy ci na tym, aby odkryć prawdę, zamiast słuchać innych i robić to co mówią, poznaj siebie, wsłuchaj się w siebie i prędzej czy później dotrzesz do swojej prawdy. 

Odnośnik do komentarza

Podpisuję się pod tym, co napisała Kasia. 

Nie ma żadnego sposobu na Twoje ostatnie pytanie, albo się ma potrzebę wiary, albo nie. Jeśli jej nie masz, to się nie zmuszaj, bo efekt bywa odwrotny. 

Znana piosenkarka, która w młodości była zmuszana do chodzenia do kościoła, dzisiaj w wieku Kasi, chce się z niego wypisać, apostazja to się chyba nazywa, jak czegoś nie pokręciłam. 

Kiedyś przed bierzmowaniem nie trzeba było się niczego uczyć, teraz przesadzają, z religii zrobiono przedmiot, którego uczy się jak polskiego czy matematyki, bezsens. 

Teraz ze względu na rodziców, radziłabym robić dobrą minę do złej gry, nie przesadzać we wkuwaniu formułek, jak nie będziesz wszystkiego wiedziała, też przejdziesz bierzmowanie. Chociaż na ten czas odpuść różaniec na rzecz nauki, a jak nie masz potrzeby takiej formy modlitwy, to na siłę tego nie rób wcale. 

Odnośnik do komentarza

Cześć Gosia,
Wybrałaś fajny i wymagający profil biologiczno- chemiczny. Życzę ci żebyś się dostała do wymarzonego liceum. Co do bierzmowania i wiary to uważam że dalsza nauka w liceum i dalej studia o wiele więcej pożytku ci przyniosą jak słuchanie krzyków księdza  i większe lub takie samo przykładanie się do uczenia regułek na bierzmowanie. Nawet jeżeli rodzice są bardzo wierzący to ty nie jesteś swoimi rodzicami. Masz prawo do swoich poglądów i wierzenie lub nie w to co uważasz za dobre i słuszne dla ciebie. Tyle ile religii na świecie tyle bogów i ludzi w nie wierzących. Jest takie powiedzenie że religie to opium dla mas. Fajnie jeżeli teraz zaliczysz bierzmowanie, ale nawet jeżeli nie, to do bierzmowania można podejść wtedy kiedy będziesz pewna że chcesz np. ślub kościelny. Bierzmowanie ma być dla ciebie, a nie dla innych. Na pewno nie dla księdza czy rodziców. Jeżeli umiesz i dasz radę pogodzić naukę aby dostac się na wybrany profil oraz uczenie się tych regułek do bierzmowania to ok. Natomiast nie katuj się tym. Zawsze ważniejsze jest wykształcenie od odmawiania różańca czy bierzmowania. Dla prawdziwych katolików i chrześcijan wiara w Boga nie musi się odbywać w kościołach, na pokaz tak aby widać było że daje się więcej kasy niż np. znajomi czy sąsiedzi. Jak ktoś chce się pomodlić to zrobi to w domu. Podobno Bóg jest wszędzie i kocha każdego. Skup sie na nauce. Rodzicom też wszystkiego nie musisz mówić o tym czy się modlisz czy nie, co z bierzmowaniem. Pamiętaj że religia ma ci pomagać w sposób duchowy, a nie zrobić z ciebie znerwicowanego młodego człowieka który nie wie czy uczyć się najważniejszych i potrzebnych rzeczy dla swojej przyszłości czy ważniejsze są nakazy krzyczącego księdza.

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły

Nie ma się co dziwić dziecko. W kościele kładą ci do głowy, że Bóg jest miłością i wszystkich nas kocha, a jego celem jest nasze szczęście, a jednocześnie rozglądasz się dookoła i widzisz rzeczywistość, która temu zaprzecza. Niezawinione cierpienia milinów ludzi codziennie. Życie, które jest drogą przez mękę. Choroby, losowe wypadki, nawet małe niewinne dzieci. Silniejszy zjada słabszego, zły wygrywa z dobrym. Taki jest świat. Piekło większości ludzi, którzy ciężko zapieprzają, zwłaszcza w tym kraju, a silniejszy drapieżnik, czyli psychopatyczne elity finansowe, żerują na tej pracy. Jakiś niewinny schorowany człowiek musi czekać miesiącami w kolejce do lekarzy, cierpiąc. A cholerna mała gnida Jarosław, który niszczy nasz kraj i ludzi ma gdzieś, bo liczy się tylko jego wizja kraju ma najlepszych lekarzy bez kolejki. Człowiek na to patrzy i nic dziwnego, że nie wierzy. Księża, którzy udzielają tych sakramentów sami nieźle mają za uszami, a uczą ludzi jak żyć. Zerowa wiarygodność i zaufanie. 

Odnośnik do komentarza

Nie dziwie się, bo niektórzy księża mają popaprane w głowach, ale musisz oddzielić Boga od kościoła. Ksiądz to nie Bóg  i ma wymagania jak nauczyciel w szkole, który uważa, ze akurat jego przedmiot jest najważniejszy. Sama wiesz jak jest.

Dlatego weź to potraktuj z dystansem, oby tylko zaliczyć, a reszta się nie liczy.

A teraz do rzeczy:

19 godzin temu, Gość Gosiaxx2 napisał:

Staram się codziennie odmawiać różaniec ale ja podczas modlitwy sama nie wiem po co to robię.

Moze dlatego, że podświadomie, w duszy... jednak nie chcesz przestać wierzyć, bo jednak nadal wierzysz. Zauważ, ze po 1 dziesiątce różańca odmawianej z pokorą i w skupieniu przychodzi do Ciebie Maryja. To wiadomo z opowiadań egzorcysty. Jeśli to wiesz... może przyjemniej będzie się Tobie odmawiać z świadomością, że Ona tu jest.

 

19 godzin temu, Gość Gosiaxx2 napisał:

Co mam zrobić aby uwierzyć ?

Moze skoro się nadal modlisz, to się pomódl w intencji samej siebie, żeby utrzymać wiarę mimo tego co się dzieje wokół kościoła. Chodzisz często do kościoła, bo ksiądz i rodzice gonią, a więc chodź dalej, ale nie traktuj tego jako musu, ale jako własną intencje. Wykorzystaj to, że każą chodzić i ofiaruj to chodzenie aby Bóg pomógł Ci utrzymać wiarę.

  Po prostu upiecz 2 pieczenie na jednym ogniu... czyli

1. zaliczysz bierzmowanie, 

2.  nie będzie to zmarnowane bezczynne chodzenie, ale forma ofiarowania siebie, by ratować własną wiarę.

Dodam jeszcze, że Bóg jest i jedni nazywają go po prostu jakąś kosmiczną energią, inni Bogiem... jak zwał tak zwał, ale jest ?

 

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...