Skocz do zawartości
Forum

Leczenie stulejki


Gość asdf18

Rekomendowane odpowiedzi

Podejrzewam że mam u siebie stulejkę i chciałbym wreszcie coś z tym zrobić. Wiem że można to leczyć operacyjnie, ale chciałbym wiedzieć jak się za to zabrać i jak to dokładnie przebiega. Do jakiego lekarza się zgłosić, jakie badanie wykonać, jak przebiega operacja i jakich można się spodziewać efektów.

Odnośnik do komentarza

Musisz iść do chirurga. On zbada stopień zaawansowania i ustali odpowiedni przebieg leczenia. Potem wystawia skierowanie do szpitala na operacje.
Sama operacja jest w znieczuleniu miejscowym, ze szpitala wychodzi się po 2 dniach. Potem jeszcze rany muszą się zagoić 1-2 miesiące.

Odnośnik do komentarza

A co dokładnie się wtedy dzieje? Jak dokładnie wygląda badanie przez chirurga? W jaki sposób przebiega operacja? Ilu jest przy tym ludzi? Czy to prawda że w trakcie operacji jest wywoływany wzwód? Jak bolesne jest badanie i operacja a potem rekonwalescencja?

Odnośnik do komentarza

Najpierw musisz się zgłosić do zwykłego lekarza po skierowanie. Ogólnie będziesz musiał powiedzieć że masz stulejke i że chciałbyś to wyleczyć. Tutaj może być różnie, niektórzy lekarze mogą wypisać skierowanie od ręki. Mnie lekarka najpierw chciała zbadać. Ogólnie badanie jest dość krótkie - ściągasz majtki i lekarka zsuwa napletek aż do pojawienia się bólu. U mnie oczywiście napletek nie zszedł, tylko trochę otwór się rozciągnął. Dostałem skierowanie do chirurga z podejrzeniem stulejki.
U chirurga badanie jest oczywiście dokładniejsze. Najpierw jest wywiad w trakcie którego pyta o choroby (również w rodzinie) i o sprawy intymne. Byłem pytany od kiedy problem występuje i czy miałem już w przeszłości stulejke. Chirurg spytał też czy w ogóle byłem kiedyś badany czy napletek jest odklejony od żołędzia (chyba nie).
Potem jest badanie. Tutaj trzeba zaznaczyć że oprócz samej lekarki w gabinecie jest też obecna pielęgniarka i ona też pomaga przy badaniu.
Do badania trzeba zdjąć spodnie i majtki i położyć się na leżance. Badanie jest dość dokładne - najpierw w ogóle nie badała narządów, tylko brzuch. Potem miałem dość dokładne badanie obu jąder (czy nie ma guzów, przepukliny, itd). Sprawdziła włosy i dopiero zaczęła badać penisa. Pierwsza część badania polegała na dokładnym sprawdzeniu kształtu, ogólnej budowy i sam nie wiem czego, ale w ogóle bez zdejmowania napletka. Samo to trwało kilka minut (jak badanie jąder). Dopiero potem zaczęło się badanie napletka. Najpierw spróbowała go po prostu zsunąć - oczywiście nie zszedł. Próbowała go różnymi sposobami ściągnąć, ale tylko wgniatała mi go w ten sposób do brzucha. Było to też trochę bolesne. Mówiła że musi zbadać "blaszkę napletka" i że w tym celu napletek musi być zdjęty.
Pielęgniarka przyniosła coś w rodzaju nożyczek, ale zakończonych czymś w rodzaju szczypiec (lekarka mówiła na to "rozwierak"). Wsunęła mi końcówkę tych szczypiec przez otwór w napletku tak że szczypce były pod napletkiem i nagle rozwarła je pod napletkiem tak że cała skóra została bardzo mocno rozciągnięta. Natychmiast poczułem bardzo mocny ból i pieczenie (chyba nigdy w życiu nie czułem takiego bólu). Przytrzymała te szczypce tak rozwarte przez chwile, potem z powrotem je złożyła, wsunęła je jeszcze głębiej pod napletek i znowu rozwarła (i bolało jeszcze bardziej). Zrobiła tak kilka razy za każdym razem wsuwając je głębiej aż w końcu uznała że wystarczy i wyciągnęła je (widziałem że poleciała krew, był też krwisty ślad na końcówce szczypiec). Potem jeszcze raz chwyciła za napletek, ale tym razem udało się jej go zsunąć (cała wewnętrzna część była rozciągnięta i popękana i we krwi, żołądź też był czerwony).
Stwierdziła że mam zwężony pierścień i powiedziała że można zrobić operacje plastyczną poszerzania pierścienia, albo amputować cały napletek i pytała co bym wolał zrobić. Zbadała też od razu żołędzia (sprawdzała otwór w żołędziu i wędzidełko). Ja oczywiście wolałem operacje plastyczną.
Żeby ocenić czy kwalifikuję się do operacji plastycznej (czy przyniosła by efekt) trzeba było dodatkowo zbadać napletek podczas gdy penis jest w stanie wzwodu. Są specjalne zastrzyki które wykonuje się w penisa i powodują one powstanie mocnego wzwodu, ale moja żołądź była na tyle wrażliwa, że lekarka dość szybko wywołała u mnie wzwód przez samo łaskotanie żołędzia (był naprawdę bardzo wrażliwy, dotyk wręcz sprawiał ból) i wędzidełka. Podczas wzwodu napletek znowu przestał schodzić, więc znowu miałem go jeszcze bardziej rozciąganego rozwierakiem. W końcu zsunęła go we wzwodzie, ponownie zbadała zwężenie i wędzidełko i stwierdziła że zwężenie jest zbyt duże żeby wykonać operacje plastyczną i jedyne co można w tej sytuacji zrobić to usunąć całkowicie napletek łącznie z wędzidełkiem.
Lekarka oczyściła żołądź oraz napletek z krwi, nasunęła z powrotem napletek (przez chwilę trzymała go za końcówkę naciągniętego tek żeby się sam nie zsunął) i mogłem się z powrotem ubrać. Zostałem skierowany do szpitala na operacje obrzezania całkowitego i usunięcia wędzidełka.
Ja przed operacją wydepilowałem miejsca intymne tak żeby mi tego nie robiły w szpitalu pielęgniarki. Polecam pomyśleć o tym z wyprzedzeniem, bo trudno znaleźć salon kosmetyczny w którym depilują męskie miejsca intymne, a golenie powoduje dużo podrażnień i potem kłujących włosków które mogą sporo uprzykrzyć życie po operacji.

Odnośnik do komentarza

Przy przyjęciu do szpitala byłem jeszcze raz badany przez lekarza, ale bardzo nie dokładnie. Zasadniczo to wyglądało podobnie jak u lekarza rodzinnego - szarpnął raz napletkiem też że aż podskoczyłem z bólu, ale on i tak nie zszedł (mimo takiego rozciągania które miałem podczas badania w przychodni).
Intymności w szpitalu nie szanują. Przed operacją trzeba się rozebrać do naga jeszcze przed blokiem operacyjnym. Potem niby nakryją cię dość krótkim prześcieradłem na drogę na blok operacyjny, ale jak tylko znajdziesz się na bloku, to od razu cię całego odkrywają i zaczynają przygotowywać do operacji. Ludzi różnych jest tam mnóstwo. Była np pielęgniarka która sprawdzała czy jestem ogolony (i komentowała "jak ładnie się wydepilowałem") i dezynfekowała miejsce operacji jakimiś płynami (w zasadzie wszystko od pępka aż do kolan). Całe jądra też były czyszczone. Z penisa ponownie został zdjęty napletek w trakcie czyszczenia, tak żeby oczyścić również żołądź. Tym razem obeszło się bez rozwieraka, ale to tylko dlatego że ogólnie siusiak był powiedzmy sobie "mocno skurczony", a pielęgniarki we dwójkę i tak długo się z nim mocowały. Gdy tylko płyn do dezynfekcji dostał się na powierzchnie napletka i żołędzi, ból i pieczenie nasiliły się jeszcze bardziej i trwały już nieprzerwanie aż do podania znieczulenia. W tym samym czasie gdy pielęgniarki dezynfekowały genitalia, inny lekarz (anestezjolog chyba) robił wywiad czy znieczulenie jest bezpieczne itd. Było jeszcze kilka innych ludzi którzy tylko się patrzyli jak byłem nago przygotowywany do operacji i jednocześnie musiałem rozmawiać z anestezjologiem.
Potem przykryli mnie jakąś płachtą z wycięciem w miejscu narządów, tak że cały byłem przykryty, ale jednocześnie cały obszar genitali był całkowicie odsłonięty.
Potem przyszedł lekarz i zaczęła się właściwa operacja. Najpierw zrobili mi kilka zastrzyków w penisa ze znieczuleniem i czymś co wywołało bardzo mocny wzwód. (Oczywiście ci wszyscy ludzie cały czas przy tym byli i się patrzyli). Poczułem jak znieczulenie zaczyna działać, bo przestałem czuć ból i pieczenie po dezynfekcji. Lekarz ponownie zaczął rozciągać napletek rozwierakiem, ale tym razem prawie w ogóle nie czułem bólu mimo że bardzo wyraźnie czułem jak cała skóra pęka podczas rozciągania. Napletek został rozciągnięty tak bardzo, że zrobił się zupełnie luźny i zupełnie nie trzymał się żołędzi. Potem została założona osłona na samą żołądź pod napletkiem. Była dość gruba, ale napletek był tak rozciągnięty, że i tak zmieściła się pod nim. Potem sprawdził czy wszystko jest dobrze dopasowane i skalpelem wyciął cały napletek aż do tej osłony (tak że gdyby nie ta osłona, to rozciął by mi żołędzia. Potem zdjął osłonę (odcięty napletek wysiał na wędzidełku) i wyciął całe wędzidełko od samego czubka penisa. To było bolesne mimo znieczulenia. Potem, nie wiem po co, zdjął mi całą skórę z penisa as do jąder tak że było widać całe wnętrze penisa. Oglądał go przez chwilę (a ja prawie się porzygałem na ten widok), a potem nie wiem czemu coś jeszcze mi przeciął pod żołędzią. Nie poczułem bólu, ale poczułem jak coś ciepłego spływa mi po jądrach, sporo musiało tego polecieć. Pielęgniarka przez chwilę uciskała to miejsce wacikiem, a gdy już krew przestała się lać, lekarz z powrotem naciągnął skórę do penisa i zaczął ją przyszywać do żołędzi. Potem jeszcze zaszył żołądź w miejscu gdzie było wędzidełko i ogólnie operacja była zakończona. Pielęgniarka znowu oczyściła penisa i jądra z krwi, a lekarz nałożył jakąś specjalną substancję zmniejszającą wrażliwość na żołądź. Bezpośrednio po jej nałożeniu poczułem coś w rodzaju bardzo mocnego pieczenia albo palenia mimo że miałem znieczulenie. Bo jakiejś minucie to całkowicie przeszło i już w ogóle niczego nie czułem na końcu penisa, nawet gdy dotykał mnie po ranie po wycięciu wędzidełka.
Potem znowu nakryły mnie jakimś prześcieradłem i wywiozły do sali. Wzwód jeszcze trwał jakąś godzinę albo dwie. Sama operacja około jednej. Na sali ogólnie wszyscy byli goli od pasa w dół, nie tylko ja. Podczas obchodu lekarz i asystenci oglądali wszystkim jak wyglądają po operacji (wszyscy na sali byli około 20 lat), więc też intymności nie było.
Przy wypisie dostałem zakaz uprawiania sexu przez co najmniej 6 tygodni. Powiedziano mi też że teraz po operacji nie mogę już się więcej masturbować, ponieważ poważnie uszkodziłbym penisa i trzeba by ponownie operować. Dostałem specjalne tabletki tak żeby zmniejszyć natężenie porannych wzwodów w trakcie gojenia się ran i specjalną maść na wytrysk. Zalecenie było takie żeby raz na tydzień nałożyć maść na żołądź aby wywołać wytrysk - dzięki temu wzwody nie powinny tak dokuczać. Moja rada jest taka że jak dostaniesz tą maść, to nakładają ja najlepiej pod prysznicem. Ona praktycznie od razu wywoła bardzo mocny wytrysk, a skurcze jąder będą trwały nadal nawet gdy już będą puste, więc musisz ją od razu zmyć z żołędzi prysznicem.
Z innych spraw, ja po operacji miałem bardzo mocną opuchliznę w tym miejscu w którym mi coś przeciął po zdjęciu całej skóry z penisa. W efekcie cały penis trochę się skrzywił i już nie powrócił do poprzedniego kształtu. Myślę że lepiej być przygotowanym na takie powikłania. Myślę też że po operacji dobrze jest korzystać z czegoś co się nazywa sztuczny napletek i bardzo dbać o prawidłowe nawilżenie żołędzi, żeby nie uszkodzić delikatnej skóry nie przystosowanej do bycia ciągle odkrytą. Maść na zmniejszenie wrażliwości żołędzi nałożona pod koniec operacji rzeczywiście dużo daje, trudno sobie wyobrazić żeby chodzić z tak wrażliwą żołędzią na wierzchu. Trudno mi powiedzieć czy efekt jest już na stałe, czy po jakimś czasie trzeba powtórzyć (lekarz mówił że jest na stałe, bo powoduje zniszczenie zakończeń nerwowych znajdujących się płytko pod skórą).

Odnośnik do komentarza

Bardzo łatwo można sobie napletek rozciągnąć. Ja to miałem. 2-3 mm tyle mi zostało. Czyli sytuacja podbramkowa. Iść do lekarza i operować czy rozciągnąć ? Wybrałem to drugie. Ale jak to zrobić. Na sucho boli i grozi kontuzją. Więc w kąpieli (gorącej) . Wcześniej nie żałowałem kremu i to byle jakiego, nie tam żaden na receptę. Potem raz dziennie rozciąganie w kąpieli. Ze względu na zaawansowaną stulejkę zastosowałem metodę wkładania palca w otwór. Z wyczuciem, tyle ile się da żeby nie było bólu. Dzień po dniu i po tygodniu problem się skończył. Jest jak przed stulejką. Wyleczenie tyle trwa ile pozbycie się kataru.  Widziałem w ofertach metalowe szczypce do rozciągania napletka za ok 500 zł. Myślę sobie że kogoś tam Bóg opuścił (w rozumie). Przecież takimi szczypcami to można sobie krzywdę zrobić. A palec od czego ? Jeżeli moja rada komuś pomoże to bardzo się ucieszę.

Odnośnik do komentarza
×
×
  • Dodaj nową pozycję...