Skocz do zawartości
Forum

Dom obok domu teściów.


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,
Jestem żonaty od 7 lat. Mamy z żoną dwoje dzieci. 6 i 2 letnie. Od 1,5 roku mieszkamy w nowym domu. ( Wcześniej mieszkaliśmy razem 7 lat w mieszkaniu na osiedlu. A ja od urodzenia 35 lat). Żona wychowała się w domu i zawsze chciała mieć swój dom. No i ma...Mój problem polega na tym że obok nas wybudowali się też moi teściowie. Firma stawiała domy jednoczesnie. Teraz bardzo żałuję że zgodziłem się na takie rozwiązanie. Nie mamy żadnej prywatności. Teściowie wszystko wiedzą i widzą kto przyjezdza, kiedy wyjezdzamy,wracamy...do tego tesciowa kontroluje moja matke jak przyjezdza do opieki!!!.Starsza córka przesiaduje 2 godziny dziennie u dziadków.(i ich zabawia a moi rodzice zostali sami na osiedlu)Nie czuje sie tu dobrze co ma wpływ na moje relacje z żoną do tego stopnia że grozi mi rozwodem jak mi się tu nie podoba bo nie ma zamiaru się męczyć i tolerować moich foch. Ale ja się tu mecze dosłownie..nie lubię tego miejsca nie lubię tu wracać...jak tylko mogę oddalam się..nie wiem co robić...z jednej strony szkoda mi życia...z drugiej nie chce rozpadu rodziny..

Odnośnik do komentarza

To az dziwne,ze majac dom i pewnie prace zawodowa masz tyle czasu na rozwazanie czy Ci zle czy tez nie. Zawsze wokol domu tyle pracy a to trawniczki poscinac , a to kwiatki wypielic a to pomalowac drzwi, a to srubke przykrecic a to przy samochodzie cos zrobic a Ty masz czas na fochy. Dwojka dzieci, po pracy jak Ci atmosfera tescow ( dom obok) doskwiera ro bierzesz dzieci i na spacer, teraz na sniezki i nie sluchasz kto kogo i ile czsu odwiedzal.pewnie jak mieszkales do tej pory na osiedlu to i Twoi rodzice byli 'zabawiani' przez Twoje dziecko te pierwsze 5 lat. A moze tesciowa w ramach kontroli nad Twoja mama po prostu przybiega do Twojej mamy, bo ma szanse sobie z kims milym pogadac a Ty to odbierasz jako kontrole jednej nad druga. Moze Ty przypisujesz ludziom gorsze intencje niz maja?

A moze jak Twoja zona mieszkala na osiedlu niedaleko Twoich rodzicow to i ona czula sie zle, tak jak Ty czujesz sie zle, bo w sposob niezaplanowany masz szanse sie widziec czy slyczec z tesciami. Moze przez pierwsze 5 lat jej bylo zle?

To raczej glupio brzmi- zmieniajac mieszkanie na osiedlu na domek podniosles standard zycia rodziny i z tego powodu utyskujesz.Nie czujesz sie dumny, zaradny, dbajacy o przestrzen dla swoich dzieci. A mozes Ty mamaimsynek i nie odciales pepowiny i placzesz za swoimi rodzicami?

Odnośnik do komentarza

Przychodzisz do domu o 19. Teściowie to widzą. I co z tego, że to widzą?
Koledzy wpadają do ciebie, teściowie to widzą, i co z tego?
Masz jakieś bzdurne problemy. Czy chcesz się z tego tłumaczyć? Przecież to twoje życie i nie ma żadnego znaczenia, czy to widzą, czy nie.
Po prostu musisz się przyzwyczaić do nowej sytuacji, cieszyć się z nowego domu, a nie wyszukiwać bzdur na usprawiedliwienie siebie z tego, że nie lubisz zmian.

Teściowa wpada, jak twoja mama opiekuje się dziećmi. A nie pomyślałeś, że po prostu potrzebne jej towarzystwo, że ma z kim pogadać?
To nie teściowie są winni, tylko twoje niechętne nastawienie.

Odnośnik do komentarza

Myślę, że zarówno mieszkanie trzy ulice dalej od teściów na osiedlu nie było wygodne dla Twojej żony, o czym teraz wspomina, tak samo jak nie jest wygodne mieszkanie koło teściów w domu naprzeciwko, gdzie odległość to tylko 20 m. Teściowie po sąsiedzku nie jest zbyt dobrym rozwiązaniem dla żadnej ze stron. Owszem, podwyższyłeś standard życia rodziny - w końcu dom jednorodzinny z kawałkiem ziemi to lepszy standard niż mieszkanie w bloku na osiedlu. Niemniej jednak szkoda, że przed rozpoczęciem budowy nie przedyskutowaliście z żoną wszystkich plusów i minusów inwestycji. Mam wrażenie, że działacie sobie z żoną na przekór. Na początku Ty zafundowałeś jej mieszkanie w bloku niedaleko teściów, po czym teraz żona upiera się na mieszkanie w domu pobudowanym po sąsiedzku z jej rodzicami. A może najlepiej byłoby zamieszkać dla Was gdzieś na neutralnym gruncie? Zdaję sobie sprawę, że wybór miejsca zamieszkania wiąże się z niemałymi kosztami. Co ja próbowałabym zrobić w aktualnej sytuacji? Chyba próbowałabym szukać plusów swojego położenia (piękny dom, jednorodzinny, miejsce do zabawy dla dzieci, lepszy komfort życia itp.). A teściowie? A od czego jest asertywność? Przecież to Ty z żoną jesteście panami swojego domu i macie prawo decydować, kto, kiedy Was odwiedza, gdzie i kiedy jedziecie. Nawet jeśli teściom się to nie podoba i czynią kąśliwe uwagi, puść to mimo uszu. Ciesz się rodziną, Waszą niezależnością i możliwością rozwoju. Pozdrawiam i powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Albo trzeba przyjac tok myslenia, który proponuje Pani ekspert- jesli nie pomaga, to głębiej się zastanowic o co chodzi.

Czasami jak nie wiadomo o co chodzi ,to chodzi o pieniądze.
- może jest tak, ze zeby dom powstał to np. dostaliście grunt od tesciów lub do wybudowania lub wykończenia oni się jakoś przyczynili i finansowo i czasowo i Ty cierpisz, bo jakby czujesz się, jakbyś siedzial u nich w kieszeni. Chciałbys sobie
huknąc, zignorowac ich towarzystwo a nie wypada, bo oni są dla Ciebie darczyńcami. I to Cię boli.
- może z kolei tesciowie mogli wg Twojej oceny jakos Wam się dolożyc lub więcej się dołożyc a Ty żeby inwestycję zacząc i skończyć wziąłes z żoną kredyt i sumka do spłat jest spora. Jej wysokośc skutecznie psuje Ci humor ciągle i masz poswiadome pretensje do żony a co więcej do teściów, ze oni
byli pomysodawcami tej sytuacji a Ty nieopatrznie się zgodziles.

Odnośnik do komentarza

Teściowa jest fałszywa..nie odwiedza mamy dla towarzystwa tylko w celu kontroli. Przez to doszło do kłótni.To niech sama sobie pilnuje jak się tak martwi...Zachowuje się jakby to był jej dom. Nawet mi kazała kiedyś buty wycierać...to tyle na jej temat. Żona otrzymała działkę od rodziców jako darowiznę. Wiec dom jest jej.Miejsce jest nieatrakcyjne pod względem położenia. Nie mamy dużego kredytu. Tzn. żona ma kredyt na siebie.Teraz żałuję że nie przypilnowałem sprawy wcześniej i że nie zamieszkaliśmy gdzieś indziej..ale nie wiedziałem że
teściowie wpadną na taki pomysł z domem.Dodam jeszcze że dalej posiadam mieszkanie na osiedlu..Może trochę histeryzuje..ale męczy mnie to..

Odnośnik do komentarza

Dokładnie, dałeś się wpuścić w maliny i myślę ,że stąd wynika Twoja frustracja, nie czujesz się jak u siebie.

Powinieneś zadbać, przed budową domu, żeby działkę ustanowić wspólną, bo teraz nawet nie jesteś w stanie udowodnić ile kasy włożyłeś w ten dom, w razie czego możesz tylko wystąpić z roszczeniem o zwrot nakładów, na które i tak nie masz na pewno potwierdzenia.

Dlatego teraz ,dla swojego lepszego samopoczucia i zabezpieczenia na przyszłość, powinieneś doprowadzić do wspólnoty tej nieruchomości, nawet kosztem mieszkania, np. dogadasz się z żoną, ona zapisze Ci połowę domu, a Ty jej połowę mieszkania, żeby cały majątek mieć wspólny.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jeżeli żona ma kredyt na siebie a jestescie malżeństwem, to pewnie macie rozdzielnośc majątkową, jakąs intercyzę lub inne takie rzeczy, ktore zabezpieczają każdą ze stron osobno. Może zaczęlo się od mieszkania na osiedlu, co to może ono pochodziLo od Twoich rodziców i tak się te zabezpieczenia zaczęły.

Miejsce moze dziś Waszego domu nie jest jeszcze tak bardzo atrakcyjne, ale część miejscówek za miastem tak się zaczyna- budują się pierwsi, drudzy, czwarci i dziesątcy a potem jest niezła dzielnica fajnych domków.

Mając mieszkanie w tej chwili juz nie tak bardzo Wam potrzebne, możecie je wynajmowac. Masz jako rodzina za dużo, nie tak porospisywane, aby Ci się podobalo i marudzisz nie wiedzieć na co. Albo sobie to jako malżeństwo powyjasniacie, albo z nadmiaru majątku będziecie się pięknie oddalac- tak tez bywa. To Wy młode malżeństwo odpowiadacie wobec dzieci za układ stosunków między Wami. Zyją Wasi rodzice, są chętni do pomocy przy dzieciach, kochają je a u Was im dalej w las tym więcej drzew-kazdy dorosly uklada sobie życie jak potrafi- Wy potraficie własnie tak.

Odnośnik do komentarza

Moi rodzice mieszkaja teraz 25 km od nas. Moj tato wogule nie przyjeżdża do nas z względu na tesciowa. Boi się przypadkowego spotkania.Mama już prędzej jak jest potrzeba..Dlatego ja czesciej zabieram dzieci i jeżdżę do nich. Żeby wyrównać trochę obecność wnuków u dziadków. Zależy mi na tym. I jestem na tym punkcie przewrażliwiony. Zapomnialem dodać że obok mieszka jeszcze szwagier z rodziną. Także powstało osiedle rodzinne. Dokładnie kikunia55...mamy rozdzielność majątkowa jeszcze z przed slubu.Ja nie chcę się pozbywać mieszkania..zawsze mam gdzie wrocic..narazie wynajmuje..a część domu czy działki można zawsze przepisać tylko nie wiem czy żona by się teraz zgodziła... Co do mojego wkładu to mam potwierdzenia przelewów z mojego konta do firmy która budowała dom.

Odnośnik do komentarza

Jak macie rozdzielność majątkową, to inna sprawa, wszystko było jasne od początku.
Pozostaje dogadywać się z żoną, dla dobra rodziny, nie macie takich konfliktów ,żeby myśleć o rozwodzie, patrz na swoją rodzinę, teraz dla Ciebie najważniejsze powinny być dzieci i żona.
Rodzicami i teściami za bardzo się nie przejmuj ,dla własnego dobra, rób swoje, pogódź się z faktem mieszkania w tym domu , na który sam się zgodziłeś, bo nic nie da płacz nad rozlanym mlekiem.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Czyli do tej pory, wszystko było twoje. Teraz żona tez coś ma, wreszcie jest zabezpieczona na przyszłość...czy właśnie to cię martwi? Że usamodzielniła się?
Przedtem ty mogłeś powiedzieć, - nie podoba ci się, to się wynoś. A ona gdzie miała się wynieść?
Teraz ona może ci powiedzieć - nie podoba ci się, to rozwód.
Dla ciebie pewnie to szok, bo straciłeś pełną kontrolę.
Nie sądzę, by była to sprawa tylko bliskości teściów. U was od dawna coś źle się dzieje.
Masz rachunki na to, ile włożyłeś w dom, masz własne mieszkanie , które dla ciebie jest gwarancją, że masz gdzie wrócić.
Zapominasz tylko o miłości, o przywiązaniu. Martwi cię, że oddalasz się od matki, a nie martwi cię, że oddalasz się od żony.
To nie jest normalne.

Odnośnik do komentarza
Gość Magda. Magda

Ty chcesz być przy swojej mamusi, żeby dzieci mogły zabawić dziadków, żona chce być przy swojej. Wybacz, ale jak dwoje dzieci, które nie umieją się porozumieć w sprawie jednej zabawki.
Może spróbuj cieszyć się nawet z małych rzeczy. Daj sobie i swojej rodzinie szansę. Co Cię, że tak napiszę obchodzi zdanie teściowej na jakikolwiek temat. Żyj tak żeby Tobie było dobrze, rób wszystko po swojemu.
Ja też mieszkam z teściową obok siebie, na działce obok dosłownie, nie mamy nawet jeszcze ogrodzenia pomiędzy sobą. Mąż dostał działkę od babci, na której postawiliśmy dom.
Mam w głębokim poważaniu co myśli teściowa ( chociaż moja nie jest jakoś upierdliwa, wtrącająca się itp ). Musiałabym upaść na głowę, żeby przejmować się tym co powie, co zauważy....
Jeśli mam ochotę zaprosić znajomych, czy zrobić imprezę to ja robię...
Teściowa jest też dużym wsparciem.
I takie argumenty też trzeba brać pod uwagę. Zajmie się dzieckiem, kiedy my chcemy z mężem gdzieś wyjść. Jeski ma akurat dzień wolny w pracy to przypilbuje młodego po szkole, ugotuje nam gar zupy na dwa dni, wówczas ja mogę odpocząć po pracy i zająć się dzieckiem. Już nie wspomnę jak doradza młodemu a to placuszki a to naleśniki itp.
Wiesz u nas też bywało różnie, teściowa ma trudny charakter, i na początku było mi ciężko. Też miałam różne obawy, ale najważniejsze to myśleć nie tylko a negatywnych stronach takiego mieszkania, ale również o pozytywnych.
Musicie z żoną dojść do porozumienia. Nie może jedna osoba rozwalać wam życia. Co to znaczy, że Twoi rodzice nie przyjadą, bo boją się spotkania w nią ????? To teraz wszyscy będziecie pod jej dyktando żyć? To chore, nie uważasz?
Jak Ci powie, że buty masz wytrzeć, to ja bym grzecznie i z uśmiechem odpowiedziała ,, mamo to jest mój dom i jeski nie będę miał ochoty wytrzeć butów, to ich nie wytrę,,
Musisz się też trochę postawić, co najwyżej mamusia się obrazi, ale jak przemysli co powiedziała, to jej moment złość przejdzie. Ja to przerabialam, więc wiem co pisze :)
Ratuj swoją rodzinę, nie pozwól jej rozwalić tylko dlatego że Ci się teściowa wtrąca. I nie przejmuj się tym co widzi, co słyszy itp. To jest wasze życie!!!!

Odnośnik do komentarza

Chyba w tym problem jest ze jesli powiesz do tesciowej to moj dom i robie co chce to zona powie, nie bo dom jest moj i rob co mamusia powiedziala.
Darowizna przed slubem i tak nie wchodzi we wspolnote majatkowa.
Mieszkania sie nie pozbywaj w zadnym wypadku. Moze byc tak ze tesciowa bedzie sugerowala sprzedaz zeby wykonczyc dom.
Porozmawiaj z zona, niech ona jasno ci powie jaka role dla niej pelnisz w tej rodzinie.
Najlepsza bedzie rozmowa, bo to wy tworzycie rodzine i musicie stac za soba murem.

Odnośnik do komentarza

Skoro żona na Twoje poczucie osaczenia reaguje rozwodem, to naprawdę wdepnąłeś w niezłą kupę.
Do wielu rzeczy da się przystosować, ale wścibscy ludzie i ich natarczywość do nich nie należą.
Człowiek wraca z pracy i jest zmuszony do oglądania gęb, których ma dosyć - nie pasuje mu to, żona ma gdzieś jego odczucia, a on dalej toczy wewnętrzną walkę.
Autorze, nie chcę być prorokiem, ale sądzę, że w końcu Cię szlag trafi, jeśli nic z tym nie zrobisz - akceptacja takiego życia to nie jest poświęcenie się dla rodziny, to jest złożenie się w ofierze.

Odnośnik do komentarza

Czyli są dwa głowne powody Twojej frustracji.
1. Tesciowie, szwagrostwo- są blisko, za blisko jak na Twoje możliwości. Pewnie trzeba najpierw z żoną porozmawiac, ze w domu, Waszym domu, w Twoim wolnym czasie oczekujesz, ze nie będa oni specjanie przebywac niezapraszani przez Was. Reszte, czyli ich obserwacje kiedy wracacie, o której, z kim,kto do Was wpada i ewentualne komentarze trzeba umiec się ustawic asertywnie i nie slyszec, nie przejmowac się.
2. Trzeba w sobie przepracowac sprawy majątkowe. Jak na razie jestes na "nie" czyli koszenie trawki, odsnieżanie, wbicie gwiożdzia, zmiana klrawęzników, odmalowanie łazienki jest przez Ciebie traktowane jako praca u kogoś, u Twojej  żony, bo wyraznie piszesz, ze robisz uniki i się odsuwasz.

Wszyscy zawsze mysla, ze biedni ludzie mają problemy, bo są biedni i słabo wiązą koniec z końcem. Stad frustracje i nerwy. A Ty własnie odkrywasz, ze niebiedni tez mogą tym swoim majątkiem być przytłoczeni, coś się im może nie ukladac po ich mysli,mogą nie umiec cieszyć się po prostu życiem.

Pomysl, ze w innych pokoleniach faceci tez musieli sobie pewne kwestie tłumaczyć. Nie wiem jak inni sobie radzili. Ale z podglądu znanych mi męzczyzn widziałam ze problem może byc np taki zarabiam dużo, zona wogóle nie pracuje, lub pracuje i zarabia skromnie. Moje i jej pobory idą na nasze wspólne życie i wspólny majątek. Jak zona okaze się na tyle głupia, ze się z nią rozstane, to wszysto będzie na pól i ona dostanie pól mojej krawawicy ( bo przeciez jej małe pobory to pestka, to jakby nic). I słyszalam, ze panowie sami sobie tłumaczyli, ze ja przeciez jestem niezniszczalny i w czepku rodzony. Moj zawod będzie mi zawsze dawal swobode finasową i jak będe musiał to odpalę jej te połowkę, ale napewno życie mi przyniesie coś dobrego i będe umiał i zarobić znów i jeszcze trafi mi się fajniejsza laska. I tak sobie to wytłumaczyli, ze juz zgodnie prowadzili życie rodzinne, które bylo juz nie tak pelne napięc i wiodlo, im się z tą własnie żoną do zupełnie póznych lat dobrze.

Ty jestes w sytuacji, ze splacacie żony kredyt pewnie jednak z Waszych dochodów . Choc może mając rozdzielnośc majątkowa kazde z Was do wspólnego garnka doklada taką samą porcję pieniędzy a kazde z odlożonymi pieniędzmi robi co uważa.(ona splaca kredyt). Czyli np. Ty i swoje pobory i naddatek z wynajmu mieszkania tez sobie chowasz na swoje konto. I w ten sposób można patrzec na kazdy niezaplanowany wydatek jako na potencjalną burzę, bo albo zgodnie się złożycie, albo ktoś jedzie na czyis plecach.

Teraz jeszcze pytanie czy Twoja awersja do tesciowej wynika z jej okropnego zachowania czy może jednak Twoj Tata, Twoi rodzice, pewnymi swoimi wyrzeczeniami doszli do Twojego mieszkania, cieszyli się ze syna i jego rodzinę będa mieli na podorędziu a tu los się tak ulożył, ze blisko ich syn jest, ale z
drugimi rodzicami. Czyli życiowy plan Twego ojca się nie tak powiódł jak on zamierzal. A motorem tego wszystkiego w ocenie Twojego Taty była własnie Twoja tesciowa. Czyli z tego powodu wogóle jej nie zamierza oglądac. Chcesz to wpadaj do niego z dziecmi, z żoną- jego noga w Twoim (przepraszam w Twojej żony) domu nie musi bywac. I tę awersję on Ci sprzedał. Ty nie umiesz., nie możesz go przekonac na sile, ze jest mi i mojej żonie przykro, ze nie umiesz się przelamac i od czasu do czasu do nas wpasc, pochwalic, ze fajnie zrobiłem kwietnik, pomóc przy wjezdzie do garazu czy po prostu zjesc z nami niedzielny obiad i wypic kawe na werandzie.

Może tez mieszkając na osiedlu nigdy nie myslałes, ze domek to jedna duzo więcej pracy niż tylko mieszkanko i jako mieszczuch tez jestes zmęczony tym, ze niedawno te trawę kosiles a ona juz swoim wzrostem mówi, ze kosiarka to powinna byc użyta juz w tę lub poprzednią sobotę .

Ogólnie wiadomo- zmartwienia niebiednych ludzi, którzy mogą zaprzepascic wszystko co ich łaczy. bo jakby zapominają co powinno być w życiu najważniejsze.Dużo musisz przepracowac sam w sobie(koniecznie) i trochę dogadac się z żoną aby ten dom to tez było Twoje m-sce na ziemi, w którym w miarę szczęsliwie będzie się toczyć życie Twoje i Twojej
rodziny.Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Moja frustracja spowodowana jest przede wszystkim zazdrością o to że teściowie mają wnuków na co dzień ( tak sobie ułożyli życie na stare lata)a moi rodzice zostali sami 25 km dalej. Mam wrazenie że moja córka została już spacyfikowana przez teściowa bo już nie chce tak chętnie jeździć do moich rodziców jak jeszcze rok temu. Boję się że tak samo będzie z moim 20 mcznym synem.

Odnośnik do komentarza

To musisz wyzbyć się tej zazdrości, krawiec kraje jak mu materiału staje...,jakby Twoi rodzice dali
Ci działkę to byście się na niej wybudowali.
Co to za różnica do ktorej babci dziecko jest bardziej przywiązanie, zawsze tak jest ,że do tej która bliżej mieszka, więc wyluzuj, bo widzisz problem gdzie go nie ma.

Rodzice ani teście wiecznie żyć nie będą, po drugie oni powinni żyć swoim życiem, a nie życiem dzieci i wnuków, więc przestań sie rozczulać..., myśl, że też zostaniesz na stare lata tylko z żoną i jakie to życie będzie, rzutuje dzisiaj...

Dodam, ze niektórzy widują wnuki kilka rzy do roku lub nie mają ich wcale i też żyją...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Dzieci zawsze wybiorą tego, kto bardziej im odpowiada. Nie patrzą, czyja to babcia, lgną do tych, którzy w ich mniemaniu, są milsi.
Ty byś chciał, by bardziej kochali twoich rodziców. I co z tego, że ty tak chcesz?
Nie masz wpływu na ich uczucia.
Ale oczywiście, o kontakt z dziadkami musisz dbać. 25 km, to żadna odległość, a zresztą, twoja mama jest u was często.

Na razie zadbaj o własną rodzinę, o żonę. To ona powinna być na pierwszym miejscu, nie dziadkowie.

Odnośnik do komentarza

Chyba rozumiem o co Ci chodzi. Nie czujesz się swobodny w takim.układzie i brak Ci poczucia prywatności. Żadne małżeństwo nie chciałoby mieć na karku teściów przez 24godziny na dobę. Dodatkowo nie masz wsparcia zony,no bo wiadomo,to jej rodzice. Nielatwa sytuacja. Chyba musisz to zaakceptowac I nie zwracac uwagi.

Odnośnik do komentarza

Dokładnie tak kingak2. Co z tego że teściowa przyjdzie w kapciach do dzieci jak trzeba..albobtesciu pomoże coś przy domu..To nie rekompensuje mi tego że nie mam prywatności i spokoju psychicznego.Zimą to jeszcze..szybko ciemno,siedzimy w domach. Ale latem ( teraz będzie drugi sezon)wszyscy przed domami i biesiada rodzinna a ja np nie mam ochoty przez tą sytuację..i co? Mam siedzieć sam z tyłu na tarasie? Znowu będę zabierał dzieci i jechał gdzieś..to nie jest normalne.

Odnośnik do komentarza

Chyba dopiero teraz się doiwiedziałes, ze ogólnie to życie w gromadzie Cię męczy- taki masz charakter a tego nie wyczułes wczesniej jak widac.
Ludzie jak muszą ,to mieszkają w jednym mieszkaniu gdzie jest lekka wojna podjazdowa o czas w łazience, a prywatnośc i to tylko szeptem jest w godzinach wieczorno nocnych w pokoju, ktore zajmują młodzi. Starzy, ktorzy przygarnęli pod swój dach, ciągle się sami sobie dziwią, ze pozwolili dla dobra dzieci o takie zagęszczenie w którym i oni się duszą.

Ty masz najlepszy możliwy uklad- teraz tesciowa w kapciach wpadnie do dzieci a tesc pomoże w garazu a jak przyjda stare lata i juz młodziez bedzie dorastała to okaze się, ze więcej uwagi, czasu i nerwów pochłaniają starsi rodzice z obojga stron ( lekarze, szpitale, jakies Alzeimery- wszystko to się bardzo przezywa , bo to przeciez rodzice). I żonie będzie blisko aby zajrzec do chorego rodzica . Pewnie dom masz na tyle duży ze jak i któres z Twoich rodziców zostanie samo ,to nie
będzie kłopotem gdy u Was zamieszka .

U mni rodzice tylko bywali. Starali się byc niezalezni, ale gdy mama byla juz sama i tak zaniemogła, ze juz tylko cały czas przebywala w łożku to zamieszkała u mnie i moglam jej doglądac.

Wydaje mi sie ze z dóbr materialnych trzeba cieszyć się pokoleniowo i raczej widzieć dobre strony a te przykre w sobie nie rozdmuchiwac, bo sami sobie zatruwamy życie.

W mojej dzielnicy na przeciwko moich okien wybudowano wielopokoleniowy dom, gdzie na pierwszym piętrze mieszkają Ci starsi, na drugim młode małżeństwo z dwójką dzieci -ich syn, na poddaszu mieszkanie jest wynajmowane a na parterze mieszka drugi syn, ktoremu się nie ułożyło z żoną i się wyniósl od niej. Pozornie wszyscy wydają się być zgodni.

Odnośnik do komentarza
W dniu 9.02.2018 o 10:42, kikunia55 napisał:

To az dziwne,ze majac dom i pewnie prace zawodowa masz tyle czasu na rozwazanie czy Ci zle czy tez nie. Zawsze wokol domu tyle pracy a to trawniczki poscinac , a to kwiatki wypielic a to pomalowac drzwi, a to srubke przykrecic a to przy samochodzie cos zrobic a Ty masz czas na fochy. Dwojka dzieci, po pracy jak Ci atmosfera tescow ( dom obok) doskwiera ro bierzesz dzieci i na spacer, teraz na sniezki i nie sluchasz kto kogo i ile czsu odwiedzal.pewnie jak mieszkales do tej pory na osiedlu to i Twoi rodzice byli 'zabawiani' przez Twoje dziecko te pierwsze 5 lat. A moze tesciowa w ramach kontroli nad Twoja mama po prostu przybiega do Twojej mamy, bo ma szanse sobie z kims milym pogadac a Ty to odbierasz jako kontrole jednej nad druga. Moze Ty przypisujesz ludziom gorsze intencje niz maja?

A moze jak Twoja zona mieszkala na osiedlu niedaleko Twoich rodzicow to i ona czula sie zle, tak jak Ty czujesz sie zle, bo w sposob niezaplanowany masz szanse sie widziec czy slyczec z tesciami. Moze przez pierwsze 5 lat jej bylo zle?

To raczej glupio brzmi- zmieniajac mieszkanie na osiedlu na domek podniosles standard zycia rodziny i z tego powodu utyskujesz.Nie czujesz sie dumny, zaradny, dbajacy o przestrzen dla swoich dzieci. A mozes Ty mamaimsynek i nie odciales pepowiny i placzesz za swoimi rodzicami?

 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...