Skocz do zawartości
Forum

problem z określeniem zawodowym


Gość forumowiczkaabc

Rekomendowane odpowiedzi

Gość forumowiczkaabc

Nie mogę odnaleźć się w życiu zawodowym. Mam 28 lat, skończyłam dzienne 5 letnie studia (wybrane trochę przypadkiem, gdyż nie dostałam się na inne- które teraz wiem, że też byłyby nie dla mnie). Obecnie pracuję za sprawą koleżanki w zawodzie, pracowałam też przez krótkie (kilku miesieczne - do roku okresy) na innych stanowiskach (asystentka biura, konsultantka, koordynator), właściwie nie czułam się dobrze w żadnym z nich, łatwiej było mi na stanowisku konsultantki, ale pewnie ze względu na luźniejszą, bardziej dostosowaną do młodych ludzi atmosferę w pracy. Było tak, ze albo ja odchodziłam (raz dość szybko - sytuację można by podciągnąć pod mobbing), albo nie przedłużano ze mną umowy. Mam też trochę problem z pracą w zespole- ciężko mi wybrnąć z sytuacji kiedy nie zgadzam się z osobą przełożoną, a muszę coś zrobić, ponadto czuję się trochę nieswojo, że dostałam pracę a nie umiem się z niej cieszyć, mam chyba przez to wszystko zaniżoną samoocenę (nie czuję się na siłach, że sama dam radę się utrzymać, staram się oszczędzać, boję się wydać większą ilość pieniędzy, nie czuję się osobą na tyle "twardo stąpającą po ziemi, zaradną, ustawioną w życiu" żebym mogła z kimś się związać (w zasadzie nie byłam w poważnym związku, i myślę, ze nie wynika to z mojego wyglądu) Ale wracając do tematu...myślę, że mam problem z taką przepaścią pomiędzy tym co wydaje mi się atrakcyjne, co warto byłoby robić, a tym do czego mam rzeczywiście predyspozycje. Obecna praca mam wrażenie, że tylko trochę mnie interesuje ale kosztuje mnie trochę stresu, gdyż można powiedzieć, że jest dosyć odpowiedzialna i trochę "ścisła", podlega dalszej ocenie, muszę pracowac wg określonych wytycznych, pracuję z dosyc skomplikowanym sprzętem, a raczej nie mam "podejścia" do elektroniki. Tzn..nie jestem może ostatnim głąbem, ale stresuje mnie, ze coś się popsuje, a sytuacjach stresujących, kiedy czas nagli albo jest jakieś niestandardowe czy trudne zadanie tracę trochę głowę, zdarza mi się też zrobic jakieś "głupie błędy" z nieuwagi.
Zamierzam szukac sobie innej pracy, ale bardzo się przed tym wzbraniam, gdyz nie wiem tak naprawdę w jakim obszarze, gdy zaczynam przeglądac ogłoszenia, szybko mnie to nudzi i irytuje, na nic właściwie nie odpisuję. Mam wrażenie, ze wogóle nie kieruje swoim zyciem. Mam tylko jedno powiedzmy hobby, które daje mi trochę dodatkowych groszy, ale obecnie nie czuję sie zdecydowana, aby zająć się tym zawodowo, bo wiem, że wtedy zupełnie inaczej by to wyglądało. Teraz robię to wtedy kiedy mogę, więc mam taką dowolność czasową, moge wybrać ludzi z którymi współpracuję itp.
Czy można mi coś poradzić?

Odnośnik do komentarza

Witam Panią.
Cóż, rzeczywiście widać, że jest Pani mocno pogubiona w swoim życiu zawodowym. Wybrała Pani studia przypadkowo, aktualnie pracuje na stanowisku, które też nie było Pani wyborem, lecz propozycją koleżanki.
Jak rozumiem, ma Pani hobby, z którego być może mogłaby uczynić źródło dochodu, ale z jakiś powodów tego nie robi.

Widzę też, że uważa Pani, że aktualna sytuacja zawodowo-finansowa, to że nie jest według siebie " twardo stąpającą po ziemi(...) i ustawioną w życiu" nie pozwala na to, aby się z kimś związać.
Wyobrażam sobie, że takie myślenie przysparza Pani dodatkowy stres.

Zastanawiam się, jak w ogóle wygląda Pani życie poza pracą? Czy potrafi odnaleźć w nim Pani radość i satysfakcję?

Sugeruję Pani skorzystanie z pomocy psychoterapeuty w realnym świecie. Umożliwi to Pani szersze spojrzenie i zrozumienie flustracji, której Pani doświadcza. Będzie mogła Pani uporządkować swoje myśli, obawy, sprawdzić, czego naprawdę oczekuje od życia,ewentualnie popracować nad samooceną.

Pozdrawiam i życzę odnalezienia satysfakcji i radości w życiu.

Agnieszka Dymska
Psycholog, psychoterapeuta.

www.pomocpsychologa.pl
www.facebook.com/Agnieszka.Dymska/

Odnośnik do komentarza
Gość forumowiczkaabc

Dziękuję za odp.
Co robię poza pracą?
W dni "pracujące" niewiele już mam czasu, więc sprowadza się to do zrobienia zakupów, zjem coś, może chwile spojrzę na TV czy w internet, naszykuje sobie coś do pracy. Jak mam trochę więcej wolnego, z reguły idę na zakupy (z reguły jakieś brakujące rzeczy do ubrania), czasem w galerii wstąpię jeszcze coś zjeść- zazwyczaj idę sama, gdy jestem w nie swoim mieście to nie mam tam znajomych. Po całym tygodniu pracy jestem dosyć wyczerpana i potrafię w pierwszy dzień wolnego nie zrobić prawie nic, a jak miałam jakiś problem to i cały dzień odreagowywać, z reguły leżę i płaczę, jak jestem w domu no to mogę porozmawiać z mamą. W zasadzie z takich innych niż sprzątanie- zakupy czynności to czasami wyjdę z moją "starą" koleżanką z ulicy. Jakieś 2 m-ce temu poszłam raz na siłownie, czasem wyjdę sama się gdzieś przejść, albo odwiedzę kogoś z rodziny (na szczęście mam prawo jazdy i mogę się łatwiej przemieszczać). No i jeszcze spotykam się na prywatnych lekcjach których udzielam. W zasadzie to już wszystko. Obecnie nie za bardzo mam znajomych do spotykania się, za czasów szkolnych było lepiej, teraz ludzie pozakładali rodziny albo kontakt urwał się. Mam wspomnianą koleżankę z ulicy, niegdyś moja przyjaciółka, jedną koleżankę którą poznałam przez internet, ale ona mieszka daleko, widziałyśmy się tylko raz, koleżankę która załatwiła mi pracę, ale też ciągle mijamy się, poza tym ona ma swoje towarzystwo i swoje hobby któremu oddaje się w każdej wolnej chwili. Bardzo dawno nie byłam w kinie czy teatrze- chyba ostatni raz jak byłam na studiach, kiedy wybraliśmy się z grupą. Kiedyś (ale to już z 3 lata wstecz będzie) zgadałam się ze znajomymi poznanymi na wyjeździe ze studiów na spływ kajakowy- byłam 2 razy, w sumie zapraszono mnie jeszcze kolejny raz, ale nie pojechałam ( w sumie bez istotnej przyczyny). Na wakacje ostatnio nie jeżdżę- bo właśnie nie mam z kim się zgadać, a sama jakoś nie zebrałam się, bo albo bałam się, albo głupio było mi pisać się na wakacje dla "singli". Ostatnimi czasy spadła mi dość znacznie odporność i o ile na razie wszystkie wyniki wskazują, ze zdrowie jest ok, o tyle ciągłe wirusówki dodatkowo zatruwają mi życie. Nie choruję jakoś bardzo, ale częściej jestem przeziębiona niż zdrowa. Sądzę, że to ze stresu, lekarz ostatnio stwierdził, że nie możliwe, no...ale chyba jednak...

Odnośnik do komentarza
×
×
  • Dodaj nową pozycję...