Skocz do zawartości
Forum

Toksyczny związek


Gość Pewnadziewczynka

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Pewnadziewczynka

Witam was. Nie wiem, czy powinnam to pisać, ale czuję, że potrzebuję jakiejś wskazówki, co powinnam zrobić, bo sama już sobie nie daję rady i niszczy mnie to psychicznie.
Mam 21 lat. Nieco ponad rok temu w moim życiu pojawił się mężczyzna, który zupełnie zawrócił mi w głowie, choć wcześniej do takich relacji podchodziłam chłodno i na luzie. Uwielbiałam spędzać z nim czas, mogłam rozmawiać o wszystkim, czułam, że nikt nie rozumie mnie tak jak on, tylko przy nim tak szczerze się śmiałam i czułam naprawdę szczęśliwa. Szybko zamieszkaliśmy razem i szybko też nasz związek stał się bardzo burzliwy.
Zaczęło się od obsesyjnej zazdrości. Mój facet niby to przypadkiem sprawdzał, z kim piszę na facebooku gdy zostawiłam włączonego laptopa, przeglądał smsy w telefonie. To się nasilało. Zaczął mi właściwie zabraniać kontaktować się w ogóle ze znajomymi. Potem sobie wmówił, że na pewno go zdradzam.
Drugą sprawą były finanse. Ja studiowałam i miałam pieniądze od rodziców, on nie mógł znaleźć pracy. Utrzymywałam go. To pół biedy. Gorzej, że mnie okradał. Oszczędności znikały mi z szuflady, pieniądze z portfela. Nie przyznawał się do tego i tylko się wściekał, że go podejrzewam. Mieszkaliśmy sami.
Nie lubił, kiedy coś czytałam, grałam sobie w grę czy po prostu przeglądałam internet. Uważał, że go olewam, jak to mówił. Chciał, bym cały czas poświęcała jemu. Żebym słuchała o jego depresji, nerwicy, trudnym dzieciństwie, braku wiary w siebie. Przejmowałam się tym wszystkim i bardzo chciałam mu pomóc, wspierałam go jak mogłam. Bez skutku. Było tylko gorzej. Wreszcie całą złość wyładowywał na mnie. Potem krzyczał, że się zabije. Nie rozstawał się z liną, czasem wieszał ją gdzieś i jak wracałam do mieszkania to potykałam się o stołek. Przy byle kłótni brał szklankę wody i Kreta albo nóż.
Nie mogłam tego wytrzymać. Chciałam się rozstać. Bolało, ale nie widziałam innego wyjścia, to już była katastrofa. Rozstaliśmy się, ale potem pozwoliłam mu wrócić. Powtarzało się to sporo razy. Głupia miłość. Bo potem było tylko gorzej. Byłam prawie odcięta od znajomych, szantażowana i obwiniana o wszystko. Potem już nie odchodził, gdy chciałam się rozstać. Przynosił nóż i mówił, że mam go zabić, bo on nie odejdzie. Albo się śmiał, że niczego mu nie będę nakazywać i jak zechce to puści z dymem to całe mieszkanie. Byłam załamana. A jednocześnie ciągle zaślepiona, bo były przecież dobre chwile, bo potrafił być miły, przepraszać mnie, obiecywać poprawę, poprawiać mi humor i przyjemnie spędzić ze mną czas. I wtedy znów byłam tak cholernie szczęśliwa, by zaraz znów zaczęło się piekło. Wyszarpanie telefonu z ręki, wykręcanie rąk, groźby, że jak będzie chciał, to mi je połamie.
W końcu po kolejnej takiej awanturze uciekłam. Dosłownie, bo o pozwoleniu na wyjazd nie mogło być mowy. Pojechałam do domu rodzinnego, rodzice pomogli mi, przywieźli moje rzeczy, kazali mu się stamtąd wynieść i rozwiązali umowę wynajmu.
Oczywiście były telefony, smsy, prośby o wybaczenie, o powrót itd. Nie odpowiadałam nic albo kazałam mu spadać. Byłam silna w swoim postanowieniu. Do czasu. Bo niedługo potem spotkaliśmy się na mieście. Chciałam się zobaczyć ze znajomymi i on też tam był. I moja miłość i tęsknota zwyciężyły rozsądek. Spędziliśmy kilka dni u niego. Wszystko bardzo szybko się powtórzyło, tamtej awantury nigdy nie zapomnę. Wtedy to on mnie wyrzucił z mieszkania, a potem za mną biegł, wyzywał, wskoczył za mną do autobusu, szedł na dworzec. Krzyczał tak, żeby wszyscy słyszeli. Na dworcu poprosiłam ochronę, żeby zareagowali. Tylko dzięki temu udało mi się wsiąść w pociąg i wrócić do domu.
Po tym już zdecydowanie urwałam z nim kontakt, zmieniłam nr telefonu, zablokowałam go na fejsbooku. Przeszłam totalne załamanie, ale zniknął z mojego życia. Wtedy sytuacja w domu rodzinnym zaczęła się pogarszać, przyszła choroba a w końcu śmierć ojca, co bardzo przeżyłam. Z matką w ogóle nie mogłam się dogadać, codzienne awantury. I jakaś tęsknota znów się zaczęła pojawiać, pragnienie zrozumienia, bliskości.
Minęło kilka miesięcy i dowiedziałam się, że siedzi w więzieniu. I wtedy coś we mnie pękło. Znów. Zaczęliśmy pisać listy, rozmawiać prawie codziennie przez telefon. Jego przeprosiny, moje wybaczenie, miłosne wyznania i że teraz wszystko będzie lepiej. Ale szybko pojawiły się jego podejrzenia, że na pewno się zadaję z innymi. Że go oszukuję. Dwa dni temu powiedział, że zastanawia się, czy mnie nie zostawić, bo nie chce za mną tęsknić. Ja szok totalny. Potem znów przeprosiny. Zapewnienia o miłości.
Jestem przez to wszystko załamana. Nie potrafię go zostawić. Nie potrafię przestać go kochać, chociaż wiem, że to nie ma przyszłości, że to mnie niszczy. Z drugiej strony zniosłabym wszystko dla jednej chwili z nim. Zrzucam dużo winy na siebie, ciągle staram się być lepsza dla niego, usprawiedliwiać go. Mieszkam teraz w obcym mieście, nie mam tu znajomych, zaczęłam nową szkołę, ale czuję się taka przegrana, nie mam żadnej wiary w siebie. A zwykła rozmowa z nim czasem potrafi mi tak bardzo pomóc, mam świadomość, że mam kogoś bliskiego i mnie kocha i że będzie dobrze. Tylko, że chyba nic dobrze nie będzie a ja sama się oszukuję.
Wiem, jak to wszystko może brzmieć. Może ktoś przeszedł przez coś podobnego i może mi jakkolwiek pomóc, zrozumieć moją sytuację.

Odnośnik do komentarza

Nie trzeba przeżyć czegoś podobnego, żeby zrozumieć taką toksyczną miłość, nie jesteś jedyna ,która tak ma...
Jak widać sama nie uwolnisz się od niego, a uwolnić się musisz ,bo zmarnujesz sobie życie, dlatego musisz skorzystać z pomocy psychoterapeuty, zrozumieć ,że nie jesteś w stanie mu pomóc, a on Ciebie zniszczy...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Powód jest prosty. Bardzo często u dziewczyn jest genetyczna skłonność do zainteresowania agresywnymi chłopakami. W żadnym wypadku nie zainteresowałby ciebie chłopak spokojny i uczuciowy, który by mówił normalnie i szczerze. Ale dlaczego? Co jest złego w normalnym chłopaku, który się uśmiechnie, miło porozmawia, i nigdy się nie kłóci?

Odnośnik do komentarza
Gość Pewnadziewczynka

~dlkjfdh
Bo tacy agresywni mają w sobie coś... hipnotyzującego. Potrafią dać takie szalone szczęście, imponują swoją siłą, nigdy nie jest z nimi nudno. Typ drania.
Nie wiem czy każdy facet z tych "niegrzecznych" może zbudować tylko toksyczną relację. Ja akurat w takiej jestem.

Odnośnik do komentarza

Jesteś uzależniona od niego i emocji ,które on w tobie wyzwala . To chemia mózgu, której tak łatwo ,nie odwrocisz
Czy myślisz ,żę alkoholicy, czy narkomani,nie mają świadomości,że ich nałóg ich niszczy ,a w końcowym rezultacie doprowadzi ich do zguby ! Mają taką świadomość i co z tego wynika.?..nic ! Dalej tkwią w nałogu bo wobec niego bezsilni
U ciebie wyglada to podobnie. Niby wszystko wiesz i rozumiesz,ale jesteśmy bezsilna.
Radzę ci poszukaj pomocy terapeuty,bo on cię zniszczy, za twoja zgodą.

Odnośnik do komentarza
Gość Pewnadziewczynka

Dziękuję wam bardzo za odpowiedzi.
Wiem, jak to wygląda z logicznego punktu widzenia i ładnie mi to też opisaliście.
Sama się nie raz zastanawiałam, czy nie mam do czynienia z psychopatą, czy nie wpadłam w jakąś jego grę. Ale jak wam też może wiadomo, ludzie tacy potrafią szczególnie przyciągać i od siebie uzależniać, tak że bierze się truciznę i wpada w stan euforii, choć potem ma bardzo boleć. Tu było dobre porównanie do alkoholików i narkomanów. Tyle, że alkohol czy narkotyki nie walczą o uzależnionego, nie przepraszają go, nie proszą o kolejną szansę, nie wyznają wielkiej miłości. To tylko uzależniony je kocha.
Żeby wyjść z takiej relacji podobno bardzo potrzebne jest wsparcie bliskich. Tyle, że ja ich nie mam. Z rodziną jestem od święta i to słabo wychodzą te spotkania. Z matką, która powinna być niby najbliższa, mam w ogóle straszne relacje. I w takim ogólnym poczuciu zagubienia łatwo idzie się do kogoś, kto mówi ci o miłości i kogo sama kochasz pomimo wszystko. Z jednej strony wiem, że rozstanie z nim zapewniłoby mi bezpieczeństwo, z drugiej bardzo boję się tej pustki, która by pozostała, samotności bez jakiejś nadziei, że ona się skończy, bo wiem, że wszystkich bym odrzucała, tak jak w czasie naszego poprzedniego rozstania. Cholernie ciężko to w sobie zmienić.

Odnośnik do komentarza

Jeżeli ktoś kocha, to nie mówi o miłości tylko ją okazuje, przez troskę, przez miłą rozmowę, przez tworzenie atmosfery przyjaźni. Po tym się poznaje zaangażowanie. Nie możesz się spotykać z kimś, kto mówi że ciebie kocha, tylko z tym, kto bezinteresownie lubi z tobą rozmawiać w miłej atmosferze. Ma nie być najmniejszego nawet uczucia agresji z jego strony. Nigdy żadnych sporów. To jest odpowiedni chłopak.

Odnośnik do komentarza

Pustki nie będziesz mieć , potrzebujesz tylko trochę odwagi i planowanego działania. Zaproponuj kilku spokojnym chłopakom, może z uczelni, że chcesz z nimi pospacerowac po mieście (od razu powiedz im że to nie jest randka). Dzięki temu poznasz normalnych ludzi, odpoczniesz i będzie mogła przestawić się na właściwe relacje. Wtedy będziesz interesować się tylko właściwymi chłopakami i napewno znajdziesz jakiegoś takiego. Dziewczyna może proponowac spotkania, choćby przejść się po kilku ulicach dookoła, mówisz że chcesz towarzystwa na spacerze.

Olbrzymi błąd jaki dziewczyny robią to jest to że unikają takich spcerów. Natomiast NATYCHMIAST wchodzą w kontakt z agresywnym chłopakiem. Podam przykład. Mój kolega student informatyki wykorzystał seksualnie wiele dziewczyn. Z każdą był najwyżej kilka tygodni. Przez portal poznał doktorantkę z biochemii. Spotkała się z nim od razu, po tygodiu poszła do łóżka. GDy powiedziała o związku na stałe, zerwał z nią po miesiącu, co ją załamało. Ze mną nie chciała pójść a spacer żeby porozmawiać, poznac się i zdecydowac co dalej. Wniosek? Dziewczyny nie boją się spotkań. One celowo unikają spotkań ze spokojnymi chłopakami i czekają aż pojawi się chłopak bardzo agresyny, który będzie je krzywdził. Choroba jest po stronie dziewczyn. One niszczą siebie przez podejmowanie takich głupich decyzji. Widziałem wiele par w mieście, które tak sie zachowują, zarówno młodych jak i starych.

Odnośnik do komentarza

Jeśli miałas tatę to on na pewno w jakiś sposób spelniał Twoje wyobrażenia o tym jakim powinien byc ojcem, a w jakiś sposób nie byl dosc doskonały i w tym zakresie byly czasy, gdy cierpiałaś albo było Ci co najmniej przykro.

Jesteś młoda i może jeszcze o rodzicielstwie nie myslisz. Nie mniej, w ogólnym rozrachunku szukanie partnera sprowadza sie również nie tylko do zapełniania pustki emocjonalnej a do szukania ojca dla swojego przyszlego dziecka. Jesli Ci jeszcze nie starcza wyobrazni jakim "ukochanym" tatusiem bylby Twój chlopak (bo go w takiej roli nie widzialas) to pomyśl sobie, ze opiekujesz się Waszym najukochańszym dzieckiem a jego nie ma ( bo własnie trafil do więzienia), jest i stosuje wszystkie przemyslne zachowania wobec Ciebie, o którym nam napisalaś. Nie zapomina też podebrać Ci pieniędzy ( te pewnie były od rodziców a przyszle powinnaś umiec zarobić sama aby starczyło dla niego, Ciebie i Waszego dziecka). On raczej nie z tych co przynosi pieniadze, bo pisalaś ,że on z tych co podkrada. Ty wychowujesz dziecko, chodzisz do pracy a on oskarza Cie, ze w czasie gdy jestes w pracy puszczasz się z kimś innym. Jesli będziesz miała dziecko to i przemożna chęc motylkow w brzuchu, czasem jednak słow o miłości wydaje się być naprawdę drugoplanowa. Pierwszoplanowa jest normalna milość i lojalność, w której partner rozumie, że Ty i dziecko są najwazniejsi. On o tym w przyplywie czulości nie gada, on po prostu dba o swoją rodzinę. Do jakiego stopnia czujesz się przez niego zadbana, ze uparcie do tego związku sie sklaniasz?
Potem gdy dziecko jest na świecie to jest tyle problemów, ze powodów do agresji, przemocy robi sie naprawdę dużo.On jak się zdenerwuje to będzie się śmial "Albo się śmiał, że niczego mu nie będę nakazywać i jak zechce to puści z dymem to całe mieszkanie".A z tym kretem to będzie latał i powie, ze przeciez dziecku to tez mozna go wlac.

Poczytaj jeszcze raz posty osób, ktore Ci tlumaczą, ze rozumiec, ze to nie jest partner na życie a naprawdę trzymać się od niego z daleka to u Ciebie dwie rózne sprawy, bo dla Ciebie życie to żebranie w poniżeniu o zainteresowanie , chwilę czulości od tego typa. Uzależniłas sie od ruletki- jaki on dzis będzie dla mnie. Wobec chamstwa z jakim on Cie traktuje, te nieliczne dobre chwile sa dla Twojego umysłu ogniem, który rozpala przywiązanie Twoje do niego.

Myśle, że Twoj dom był jednak trochę niedotatecznie dobry, nie wypracował w Tobie za grosz poczucia dumy, że jesteś osobą, której należy sie szacunek, o którą należy zabiegać i dbać.
"Zrzucam dużo winy na siebie, ciągle staram się być lepsza dla niego, usprawiedliwiać go. "- Ty, osoba młoda nie piszesz, że starasz się pracować nad własnym charakterem dla siebie, aby się doskonalić. Ty piszesz, że udoskonalsz się DLA NIEGO- on wychowuje Cie nawet z zza krat. Masz być taka jak on żąda.
"Dwa dni temu powiedział, że zastanawia się, czy mnie nie zostawić, bo nie chce za mną tęsknić."- on siedzi w więzieniu i zamiast być szczęsliwym, że jest na swiecie dziewczyna, która emocjonalnie kibicuje facetowi co siedzi za niewinnośc on stawia warunki, on podejrzewa Cię o to, że może kogoś masz i wogóle to on nie chce tak cierpiec w oddali od Ciebie i Cię rzuci. Nie czujesz paradoksu tego sformułowania? On w relacji chłopak- dziewczyna jest na straconych pozycjach a mimo tego to on jest stawiający warunki a Ty weżmiesz jeszcze trochę winy na siebie i jeszcze troche dla niego Cię zmienisz.

Jaką czuła jestes kochanką a jaką nieczulą córką. Rodzice, gdy zapragnęłas się od niego uwolnić pomogli Ci. Tata odszedl a to on może byl głownym organizatorem tej sytuacji ratunkowej. Mama została sama, cierpi, bo nie ma na swiecie już jej partnera ( to chyba umiesz zrozumiec, bo twego jakby czesciowo nie ma, ma lokum w więzieniu). Nie ma go i już nigdy nie będzie. Ma córkę, ktora ma w stosunku do niej ukryte lub jawne pretensje. Ma córkę, ktorej pierwotna nauka się nie powiodła. Pieniądze, ktore jej słano na utrzymanie się na uczelni szly na utrzymanie jej i jej nic nie wartego kochasia. Teraz poszła do innego miasta. Znów się niby uczy ale czy napewno? Może cały czas spędza na widzeniach w więzieniu i śle mu paczki albo pieniądze, mój wdowi grosz temu swojemu gachowi. Ech szkoda gadac, moj mąz a jej tata odszedł a ona zamiast ze mną przezywać żałobę ,pomagać mi jakoś, wzajemnie wspierac sie na duchu po takiej naszej stracie ona goni za jakąs ułudą w więzieniu. Dobrze, że zamknięty, to choć fizycznie jeszcze jej nie tknie, bo co będzie jak wyjdzie z więzienia to strach pomyśleć. I ta nowa szkola co ją rozpoczęla pewnie tez pójdzie w niebyt jak poprzednie studia.

Piszesz, ze szkola nowa, nowe miasto i nie masz znajomych. Czyli sytuacja normalna, bo nawet jak masz to "Zaczął mi właściwie zabraniać kontaktować się w ogóle ze znajomymi. ". Czyli w nowym miejscu specjalnie może nawet nie nawiązujesz znajomości, bo starasz się być lepsza dla niego a on przeciez Cię lubi osaczać i odcinac od Twojego środowiska- teraz Ty sama jako jego grzeczna dziewczynka nie zabiegasz o nowych i waznych dla Ciebie znajomych, Zagadałby do Ciebie kolega ze szkoły a Ty w głowie byś miała, że przestępczynią jestes, bo zadajesz się z innymi- przeciez wciąz zmieniasz się na lepsze dla niego i w ramach tej zmiany wiesz, ze dla Ciebie nie istnieje nikt kto chodzi w męskich portkach- on w tym więzieniu musi być zadowolony, bo przeciez juz mówił, ze mógłby Cię rzucić.

Tylko nieco ponad rok go znasz a juz Cie przerobił jak chciał. Pomyśl, czy Twoj sw. pamięci ojciec tez tak pragnął Cie wychowywac abys była bezwolną lalką w rękach przestępcy w nagrode za pare słow o miłosci i bliskości. Jak nie umiesz doskonalić charakteru ze względu na siebie samą, to może zacznij go doskonalić ze względu na pamięc o swoim ojcu. Niech jego wychowywanie Ciebie nie pójdzie na marne. Jego już fizycznie nie ma i on Cię fizycznie nie obroni jak Twój chlopak znów bedzie cie krzywdzil. Ale to Ty dajesz swojemu partnerowi dostęp nieograniczony do siebie, aby sie Tobą bawił, Cie nekal, straszył- czy o to w zyciu chodzilo Twojemu tacie?

Kazda rozłaka to może chwila zwątpienia czy to ma sens ale najczęściej to marzenia o tym jak bedzie wspaniale jak już bedziemy razem- po tym co przeszłaś z facetem masz jakiekolwiek powody aby sadzić, że bedzie wspaniale?Ale przeciez "Z drugiej strony zniosłabym wszystko dla jednej chwili z nim. "

Kazdy jest kowalem swojego losu. Ty swiadomie mozesz byc traktowana najgorzej jak sie da, bo przecież zniesiesz wszystko dla jednej chwili z nim. Odchodzilas już od niego i po zejsciu się z nim nie było nigdy lepiej a teraz bedzie tylko gorzej, bo więzienie to nie przedszkole. Tam wspólwięzniowie i klawisze trenują na sobie rózne brutalne zachowania. Jego arsenał srodków wychowawczysz wobec Ciebie w kontakcie bezpośrednim znacznie sie zwiększyl, czego jeszcze nie jesteś swiadoma.

Czy jak poeci pisza, ze człowiek spala się w ogniu uczuć do ukochanej osoby, to na pewno mają na myśli ze kobieta powinna ulec samounicestwieniu w ramionach człowieka psychopaty?

Odnośnik do komentarza
Gość Aneta 98768

Czytając twój post, aż się smutno robi. Widzę że zdajesz sobie sprawę że ten związek jest chory ale masz problem z odejściem. Toksyczny związek, partner który nie radzi sobie z swoimi emocjami przenosząc frustrację w Wasze, Twoje życie.Ograniczając Cię i twoje możliwości. Manipulacje, szantaże.Czy tak się robi komuś, kogo się kocha? Niby łatwo się mówi odejdź, trudniej to zrobić.Potrzebujesz siły, zdecydowania i wsparcia bo bez niego będzie Ci tylko lepiej. Zapraszam na grupę zamkniętą na Fcb Kobiety z Toksycznych Związków tam przekonasz się że można wyjść z chorego układu i żyć pełną piersią.

Odnośnik do komentarza
Gość Pewien chłopak

Pewnadziewczynko. Pisałaś w 2017 roku ja dziś przeczytałem Twoja wypowiedź ponieważ szukam odpowiedzi odnośnie mojego związku czy ja oraz moja partnerka jesteśmy toksyczni ale o tym później chciałbym się odnieść do Twojej wypowiedzi biorąc na uwagę swój przykład może Twój chłopak miał inne problemy które zakucaly mu prawidłowe reagowanie sytuacjach o których mówiłaś, nie znam się oczywiście dlatego też odwiedziłem to forum ale coś tam poczytałem o toksycznosci i nie spotkałem się z przykładami tak desperackimi jak w Twoim przypadku z początku Twej opowieści faktycznie chciał Cię izolować być może z braku zaufania gdyż on był za granicą Ty w domu kiedy byłaś w domu z dzieckiem czuł że jest bezpiecznie, minimalizowal niebezpieczeństwo utraty Ciebie w ten sposób, odczuwanie takiego niebezpieczeństwa kiedy miała byś iść do pracy poznać nowych ludzi moim zdaniem jest normalna ponieważ życie pokazuje iż związek na odległość nie koniecznie są dobre. To zabranianie wprost Twojego rozwoju i życia osobistego nie wiem czy było z powodu strachu przed utratą Ciebie czy toksycznosci osoby. Taki człowiek też dużo cierpi decydując sie na pracę za granicą zostawiając rodzinę. Logicznie myśląc idziemy do nowej pracy poznajemy nowych ludzi spędzamy z kimś więcej czasu niż z osoba z którą jesteśmy w związku nie trudno o to aby coś zaiskrzylo jeżeli oczywiście trafi się taka osoba i tu już wpływu nie mamy jeżeli się w kimś zauroczymy czy nawet zakochamy. Ja wiem można pomyśleć o moim zdaniu wyżej że "to najlepiej niech siedzi w domu i nigdzie nie wychodzi" bo wszędzie można kogoś poznać, ale mi bardziej chodzi o spędzany razem czas wiążemy się aby spędzać go razem wiec nie po drodze takie rozlaki. Wiec poniekąd rozumiem schemat myślenia Twojego faceta, ogólnie też mogę być toksyczna osoba bo w sumie odpowiedzi na to pytanie skłoniło mnie do napisania tutaj wiec mogę nie mieć racji. Wracając do sytuacji które nazwałem desperackimi czyli np wieszanie lin stawianie stołków noże i ta sytuacja z pogonią za Tobą na dworzec itp te sytuacje są mi w jakiś sposób bliskie w sumie nie sytuacje ale głowie schemat zachowania w tej sytuacji z dworcem to tylko moja opinia ale może powinnaś zweryfikować czy Twój były nie miał innego problemu np z narkotykami. Oczywiście nie chodzi mi o to że się naćpał i dlatego się tak zachowywał tylko jak czytałem Twoja wypowiedź w jakiś sposób była mi bliska nie biorąc pod uwagę dosłownie sytuacji o których mówiłaś ale zachowywał się jak by miał z tym problem. Nie wiem za bardzo jak to wyjaśnić. Ja jestem osobą uzależniona i np zauważyłem u Twojego faceta kilka schematów które widzę u siebie np szybkie wyprowadzanie z równowagi nie racjonalne destrukcyjne zachowania takie jak ten bieg za Tobą na dworzec, te zachowanie nie jest moim zdaniem toksyczne tylko destrukcyjne popychajace do tego abyś pojechała uciekła, ale te stawianie stołka czy wieszanie liny to ewidentnie zastraszanie albo raczej wzmacnianie swojego argumentu w wypadku chęci Twojego odejścia "zabije się" i to manipulacja z której często korzystają osoby toksyczne. Nie mam wiedzy wielkiej na ten temat i mogę się oczywiscie mylić. Tak jak wcześniej wyznalem jestem osobą uzależniona od narkotyków i byłem w związku z kobieta u której widzie wiele toksycznych zachowań naprawdę ogrom ale to ja zawsze byłem obwiniany o toksycznosc głównie że względu na to że jak poszedłem w melanż i nie było mnie 2 3 dni potem wracałem przepraszalem i często też podejrzewałem moja druga połowę o zdradę gdzieś tam sprawdzałem telefon itp, fakt napewno było to uporczywe dla niej jednak ja wiem ze w kilku sytuacjach miałem rację jednak nie mogłem udowodnić racji które były mega logiczne nawet mając dowody na zdjęciu w postaci lokalizacji telefonu była w stanie przechylic szale na swoją stronę mówiąc "przestan ćpać, jesteś chory, ostre masz jazdy itp itd" i byłem w takim momencie dosyć już zmanipulowany że musiałem odpuścić a jak kierowałem się swoim przeczuciem logika i nie dopuszczalem to zaczynały się wyzwiska teksty "zajmij się sobą już nie pamiętasz co robiłeś dwa dni temu" w najgorszym stopniu zaczynały się wyzwiska typu Ty kurwo cpunie cwelu, do niczego się nie nadajesz i takie tam i ona wiedziała że mnie wkurwi ostro w ten sposób i że wybuchne krzykiem i o to jej chodziło bo wtedy było tak " to ja po całym pracy wracam a Ty awantury robisz ja chce odpocząć potrzebuje spokoju jadę do domu" i ucieczka. Robiła że mnie wariata dosłownie ja już nie wiedziałem czy ja mam rację czy faktycznie coś że mną nie tak oczywiście przyjmowalem ta druga wersję teraz jestem pewien że było to często znęcanie się psychiczne aby ukryć swoje kłamstwa i nie pomogło nawet to że mówiłem do niej że nie zrobisz nic aby mi pomóc w mojej chorobie a jeżeli chce porozmawiac na niewygodny temat dla Ciebie wyciagasz mój największy problem bez wahania i mówiłem to co czułem że robi mi tym krzywdę bo ja już nie potrafię oceniać sytuacji co jest logiczne a co nie jest. Czulem ale nie znalem tego z definicji.Nawet kiedy przylapalem ja w domu u innego kolesia wiedziałem że tam jest dzwoniłem wylaczyla telefon, oszukala mnie miała być gdzie indziej czekałem pod drzwiami specjalnie aby wyszla zeby juz sie nie wiwinela siedziała tam prawie 2 H drzwi się otworzyły i nerwy mi puściły pobilem tego typa a ona potem zostala tam z nim mi powiedsiala to co zwykle ze normalni ludzie sie tak nie zachowuja ze jestem wariatem i że ona mnie nie zdradziła i że ona telefon miała w torebce i go nie wylaczyla że ja sobie coś wkrecam ja zostawiłem ja tego dnia. Próbowałem jeszcze o tej sytuacji rozmawiać mówiłem okej nie zdradzilas mnie nie mówię tego ale postaw się na moim miejscu oszukalas mnie i siedzisz sobie sama w domu u kolegi i wyłączasz tel i to było najlepsze, że mówię nie uważasz iż należą mi się przeprosiny i cisza A zaraz to Ty powinieneś przeprosić za to co zrobiłes i powinieneś się cieszyć że Cię na policję nie zgłosilam. Mówię nie no koniec i jakos poczułem ulgę bez niej. Jakiś ponad miesiąc po tym rozstaniu dzwoni i pyta z kim się spotykam itp itd czy się lecze czy chodzę na terapię mówię że nie ważne z kim się spotykam to moja sprawa i że się lecze ale ciężko ogólnie a ona że no wiem słyszałam że byłeś w melanżu a nic nie słyszała i mówi dalej co myślisz że ja nie wiem i mi wkreca na siłę ja mówię dobra coś chcesz bo ja się już denerwować nie chce po co dzwonisz? Ona nagle zaczęła mówić że coś tam mojego ma co mówiłem żeby to wyrzucila. I zadalem pytanie o ta sytuacje z tym typem czy nadal uwaza ze nic sie nie stalo i czy nie wypada przeprosic a ona ze ja wtedy wyzwalem ja kilka razy to przez caly okres zrobilem ona caly czas ale ja ją wtedy wyzywalem i jak ona ma przepraszac, to czlowiek ktory nigdy nie przeprasza. Moje pierwsze pytanie jest takie czy jest to możliwe aby ona zachowywała się książkowo wg tej przemocy psychicznej, gaslihtingu tak się zachowują osoby toksyczne nabywają te umiejętności sami ? Czy może znała ta technikę. Drugie to takie że ciężko mi określić samego siebie czy jestem osobą toksyczna czy Poprostu jestem nie ufny i zazdrosny i do tego ten mój nałóg A może właśnie do tego to że jestem toksyczny, kogoś łatwiej ocenić ale w sobie tez coś tam widzę z toxyka ale jak to rozpoznać dokładnie u siebie ? I ostatnie pytanie co wypadku kiedy są dwie osoby w związku toksyczne czy taki związek ma jakąkolwiek szansę na przetrwanie czy to wieczna udręką i walka ?

Odnośnik do komentarza

Nie ma szans..., to wieczna udręka i walka, jak piszesz.
Podobnie nie da się żyć, jak jedna osoba jest toksyczna, bo to rzutuje na drugą, w Twoim przypadku mogło tak być, że ona tak odreagowywała Twoje zachowania, bo takie związki bardziej uzależniają i ciężko odejść.

Jak nie wyjdziesz z uzależnienia, nie wchodź w żadne związki, bo każdy następny zniszczy bardziej Ciebie i każdą następną dziewczynę.

Bo chyba zdajesz sobie sprawę, że nie da się żyć z narkomanem..., czy nie?
Nie oczekuj, że partnerka pomoże Ci wyjść z nałogu, bo to tak nie działa.

Musisz się leczyć, sam musisz chcieć, dla siebie.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...