Skocz do zawartości
Forum

Czy dobrze zrobiłam rozstając się z narzeczonym po długim związku?


Gość melissa1

Rekomendowane odpowiedzi

Nasz zwiazek był bardzo burzliwy. Ja mam 23, on 25 lat. Jestem osoba bardzo wrazliwa. Od poczatku nie ukladalo się najlepiej, nie poswiecal mi tyle uwagi, ile chcialam. Tłumaczylam go tym, ze zostal wychowany w wielodzietnej rodzinie, o wszystko musial walczyc i stal sie bardzo twardy. Codziennie jednak wyznawal mi milosc, i mowil, ze czekal na taka dziewczyne jak ja. Jestem osoba bardzo spokojna, wazne jest dla mnie wyksztalcenie. On prowadzi firme, jest niezalezny i imponuje kolegom z okolicznych wsi. Od poczatku koledzy byli dla niego wazni. Bylo mnostwo klotni, ze wychodzi wieczorem i sie upija, mnie nie informujac. Obrazalam sie przez to, rozstawalismy sie. Nie poswiecial mi wiele czasu, przyjechal na pare godzin,a wieczorem i tak cos zawsze bylo silniejszego ode mnie i wychodzil z domu beze mnie. Ciagle mu mowilam, ze jest mi przykro, ze mnie nie zabiera ze soba, klocilam sie, mialam pretensje, ale nie potrafilam sie z nim rozstac. Rok temu rozstalismy sie na 3 miesiace. Przez to, ze nie bral mojego zdania pod uwage, olewal mnie, i mialam dosc oklamywania, bo i to doszlo. W tym czasie chodzil z inna dziewczyna. Potem wrocilismy do siebie bo oboje uznalismy ze nie mozemy bez siebie zyc. Jednak po roku, ostatnio znowu mnie oklamal i wyszedl ze znajomymi na dyskoteke, po tym sie rozstalismy, wybaczylam mu. Wybaczalam mu klmastwa, "zdrade" i olewanie mnie rzez 4, 5 roku. Nie umiem jednak zaakceptowac tego, ze nie jestem u niego na piewszym miejscu, chociaz wg niego jestem. Wczoraj znowu mnie olal i mimo tego, ze prosilam go, zeby nie szedl na impreze beze mnie, mowilam, ze moge do niego przyjechac (mieszka ok 20 km ode mnie), nie chcial. Tyle mu wybaczylam, bylam na kazde jego zawolanie, to moj pierwszy chlopak, oddalam mu wszystko, moj czas, zaintersowanie, siwata poza nim nie widzialam, a on tego nie docenil. Znowu sie rozstalismy, ale ja chce juz tak definitywnie. On pewnie mysli, ze znowu do niego wroce jak zwykle. Jak mam sie zachowac, zeby uwierzyl, ze to naprawde koniec? Czy mam jeszcze jakikolwiek wplyw na to, zeby on w koncu zrozumial, ze tak bardzo mnie rani? On dobrze wie, ze nie zgadzalam sie na jego spotkania ze znajomymi, zwlaszcza ze mnie na nie nie zabieral, a mimo to nie bal sie, ze mnie straci...Probowalam zaakceptowac jego pasje, kolegow, zrobilam to, ale na imprezy z dziewczynami i alkohol nie potrafie. Sama nigdzie nie wychodze. Jestem na silnych tabletkach uspokajajacych. On jest dla mnie wszystkim, spontaniczny, zaradny, inteligentny, hojny, ale mam wrazenie ze juz mu calkiem nie zalezy. Czy dobrze robie, konczac ten zwiazek definitywnie? Czy jest jakas szansa, ze w przyszlosci bedziemy razem? Nie chce go cale życie pilnowac, i mu zabraniac pewnych rzeczy, on musi sam chciec... A on nie chce..

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...