Skocz do zawartości
Forum

Jak egzekwować określone zachowania?


Gość Miętka0

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, jestem mamą 6cio latka. Od pewnego czasu, w sumie nie wiem od kiedy się to zaczęło, mam pewien problem. Synek kompletnie nie słucha mnie kiedy go o coś proszę. "Przyjdź do mnie", "ubierz się", "Zjedz obiad", "odrob lekcje", "wychodzimy", ,"odłóż to" "przestań to robić"itd jak grochem o ścianę. Udaje, że mnie nie słyszy. Całkowicie bezczelnie patrzac mi w oczy potrafi stać nieruchomo i nie robić tego co powinien. A ja proszę po kilkanaście razy.

Jestem bardzo cierpliwą osobą i dzisiaj pierwszy raz puściły mi nerwy. Sama popłakałam się jak dziecko kiedy ponad 15 minut prosiłam go żeby wstał już z łóżka bo spóźni się do szkoły. A on po prostu odpowiadał "nie". I już...

Nie mam za bardzo pomysłu jak to zmienić. Karać go? Do trzech razy sztuka a za czwartym kara? Tylko jakie kary dawać?
Wolalabym tego nie robić. Czasami jednak mu grożę klapsem w tyłek, choć tak naprawdę nigdy nie dostał.

Wychowuje go sama i przyznaję ze nie naleze do tych surowych rodziców. Czasem brakuje mi konsekwencji. Szczególnie kiedy jestem u kresu cierpliwosci, wtedy automatycznie odpowiadam "nie" a po chwili zastanowienia stwierdzam że zgoda jest lepszym rozwiązaniem.
Nie mam z synkiem żadnych innych problemów, dobrze nam się razem żyje, jesteśmy bardzo związani emocjonalnie. Jest naprawdę kochany. Gdyby tylko zaczął mnie słuchać byłoby idealnie ;)
Martwię się, bo pomijając to, że nie mam już na ta chwilę siły tyle się o wszytko prosić, to obawiam się, że niedługo stracę nad nim całkowicie kontrolę. Całkiem przestanie przejmować sie tym co mówię i nie poradzę sobie z wychowaniem dorastającego chłopca.

Jak wy egzekwujecie od swoich dzieci, by słuchały tego o co prosicie? Ja nawet nie umiem u siebie wymusić surowego tonu. Czasem podniose głos ale to nie robi na nim większego wrazenia. Powie mi "nie krzycz na mnie" i po sprawie. Sama się wtedy opamietuje, że przecież krzykiem nic nie zdzialam. Jakby się role w tym momencie odwróciły. Ale skoro krzykiem nic nie zdzialam to czym? Brakuje mi narzędzi, pomysłu, jak do niego podejść....

Odnośnik do komentarza

Najwidoczniej dziecko wolałoby jeszcze rok posiedzieć w przedszkolu. I słusznie, bo do 65r.ż. będzie pracował. Wydaje mi się, że zamiast powiedzieć 'zjedz obiad' powinnaś zrobić pyszny obiad i jeść sama, by zrobić mu apetyt, a później zawołać 'zjedzmy obiad'.
Ponadto, lepiej raz mówić dziecku polecenie, a nie sto razy.
Jeżeli dziecko nie chce wstawać do szkoły, to pozwól mu się spóźnić - napewno nabawi się wstydu przed kolegami i zastanowi się nad sobą.

Odnośnik do komentarza

Syn chodzi do szkoły już trzeci rok (nie mieszkamy w Polsce) więc nie sądzę by to miało znaczenie. W dodatku nie mogę sobie pozwolić na jego spóźnienie, gdyż dojeżdża do szkoły autobusem szkolnym. Jak się spóźni na autobus to nie dotrze do szkoły wcale, a ja nie będę miała z kim go zostawić żeby iść do pracy.

Bardzo chętnie wydawalabym polecenie tylko raz, ale co robić gdy nie słucha? Uwierz staram się gotować jak najlepiej umiem;) pozwalam mu wybrać co chce jeść, pomoc mi w przygotowaniach, żeby miał satysfakcje. Po czym siada do stołu i potrafi przesiedzieć nad talerzem dwie godziny.

Jest wiele takich sytuacji, kiedy nie mogę czekac, aż on łaskawie zgodzi się mnie posłuchać, kiedy trzeba coś zrobić już.

Odnośnik do komentarza

Zresztą tutaj problemem jest raczej jego stosunek do mnie tzn brak jakiegoś respektu przede mną. W końcu to ja w tym domu dyktuje warunki;) nie mogę pozwolić na to by rolę się odwróciły. Albo dostosowywać się do sytuacji tak by mógł robić co chce i jak długo chce. Będąc w odwiedzinach u znajomych mam mu powiedziec, że wychodzimy do domu godzinę przed planowanym wyjściem? Powiedzieć raz i liczyć że w ta godzinę się ogarnie i będzie czekal przy drzwiach? Albo może dwie godziny?

Odnośnik do komentarza

Bycie surowym i karanie dzieci nie jest niczym złym, jeżeli wiemy kiedy postawić granicę. Sama nie jestem jeszcze mamą, więc trudno mi się wypowiadać z Twojej perspektywy, ale otaczam się gronem rodziców i dzieci i z własnych obserwacji widzę, że Ci, którzy za bardzo pobłażają tracą stopniowo respekt u swoich dzieci, co w wieku nastoletnim skutkuje większymi problemami. Odpuść czasami, powiedz raz, jeżeli nie posłucha, zignoruj. "Obiad gotowy, chodźmy jeść", jeżeli nie słucha, nie wołaj sto razy, zacznij jeść. Kiedy będzie głodny, gwarantuję, że sam przyjdzie i zawoła. Nadopiekuńczość powoduje złość, z resztą nie tylko u dzieci. Wyobraź sobie sytuację, kiedy nie masz ochoty jeść a ktoś za Tobą chodzi i ciągle powtarza "zjedz". Z drugiej strony ważna jest konsekwencja, jeżeli "grozisz" klapsem, a nigdy tego nie robiłaś, to nie licz, że będzie się go bał. Wymyśl coś w stylu znanego już "karnego jeżyka", tylko nie groź nim, a faktycznie wprowadź to w życie. Jeżeli chodzi o fochy, nie wiem, czy to dobra metoda, ale moja mama zawsze kazała mi wyjść do innego pokoju "popłakać" i miałam przyjść do niej jak mi już przejdzie złość - działało. No i oczywiście bardzo ważny jest ton, jeżeli faktycznie twój jest zawsze pobłażliwy i miły, nic dziwnego, że mały sobie nic z tym nie robi. Nie twierdzę, żebyś krzyczała, wystarczy zmienić ton na stanowczy.

Odnośnik do komentarza

"Bycie surowym i karanie dzieci nie jest niczym złym, jeżeli wiemy kiedy postawić granicę."

Też tak uważam. Bycie surowym rodzicem wymaga jednak pewnych umiejętności bądź cech osobowości, których mi brakuje. W dodatku nie mam za bardzo pola do popisu jeśli chodzi o kary. Syn nie gra w gry, nie ogląda bajek, nie ma ulubionych zabawek, czyli czegoś, co mogłabym za karę ograniczyć. Po szkole bawi się z kolegami na dworze albo robi "swoje arty", czyli wycinanki, malowanki i inne prace plastyczne, a tego mu nie zabraknie. W tych czasach to i tak rzadkość i cieszę się, że właśnie tym woli sie zajmować a nie siedzieć przed komputerem czy tv. Tzw karny jezyk czy chociaż postawienie do kąta nie robi na nim wrażenia. Bez pisniecia przestoi/ przesiedzieć ile trzeba i tyle. Nie przychodzi mi do głowy żadna kara, która byłaby wystarczająco dotkliwa i nie zrobiła krzywdy.

"Odpuść czasami, powiedz raz, jeżeli nie posłucha, zignoruj. "Obiad gotowy, chodźmy jeść", jeżeli nie słucha, nie wołaj sto razy, zacznij jeść. Kiedy będzie głodny, gwarantuję, że sam przyjdzie i zawoła"

Tak też robię. Obiad to akurat najmniej ważny przykład. Nigdy nie zmuszalam go do jedzenia. Ale, jak już wspominałam, są sytuacje kiedy nie mogę odpuszczać, kiedy trzeba zrobić coś natychmiast.

"
moja mama zawsze kazała mi wyjść do innego pokoju "popłakać" i miałam przyjść do niej jak mi już przejdzie złość - działało. "

Też tak robię, ale udało mi sie nauczyć go, że krzykiem i fochami nic się nie zdziała. Kiedy próbował coś wymusić płaczem osiągał odwrotny efekt. Wiec teraz jestem zasypywana górą argumentów. Każde moje zdanie, które mu nie pasuje, muszę rozkładać na czynniki pierwsze i dokładnie tłumaczyć dlaczego tak a nie inaczej. Oczywiście chciałam, zeby tak było. Podoba mi się to, że potrafi rozmawiać i "bić się" na argumenty a nie pięści. Także jeśli czegoś chce ode mnie potrafi mnie zagadac tak, że nie moge się nie zgodzić.

"No i oczywiście bardzo ważny jest ton, jeżeli faktycznie twój jest zawsze pobłażliwy i miły, nic dziwnego, że mały sobie nic z tym nie robi. Nie twierdzę, żebyś krzyczała, wystarczy zmienić ton na stanowczy."

Staram się, kiedy sytuacja mnie przymusza, użyć surowego tonu. Wychodzi jak wychodzi ale zawsze jest inny niż normalny;) to jednak też nie robi na nim wrażenia.

Odnośnik do komentarza

Hm, jeżeli faktycznie tak to wygląda to nie mam pojęcia, co zrobić. A zastanawiałaś się, kiedy takie zachowanie zaczęło mieć miejsce? Może ma to związek z jakąś zmianą/sytuacją/osobą? Albo w którym momencie dnia/tygodnia jest najbardziej nasilone? Może coś się zmieniło w szkole? Ktoś mu dokucza? Nowa nauczycielka?

Odnośnik do komentarza

Mój chrześniak (4 lata) od jakiegoś czasu mówi wszystko na przekór. Np. kiedy mówimy mu coś w stylu "uważaj na siebie, żebyś się nie wywrócił" on odpowiada "a właśnie, że się wywrócę, nie będę uważał"; "nie pluj, bo to nieładnie" - "będę pluł, właśnie, że ładnie". Jest to niesamowicie denerwujące, a on odpowiada tak z czystej złośliwości, tak jak mówisz, dla zasady. W jego przypadku, uważam, że ma na to wpływ rozpieszczenie ze strony rodziców. Są dość "leciwi", jeżeli chodzi o bycie rodzicem 4latka, więc pobłażają mu i chcą mu wiele rzeczy w ten sposób wynagrodzić, a on takimi odzywkami buntuje się. Pamiętam, że koleżanka miała podobny problem z córeczką, dziewczynka była złośliwa i robiła matce na przekór. Koleżanka nie potrafiła dostrzec dlaczego, kiedy wszyscy jej powtarzali, że jest nadopiekuńcza i pobłażliwa, bo stara się wynagrodzić dziewczynce niepełną rodzinę. Niestety, kiedy jesteś zbyt mało wymagająca i stanowcza, często bywa, że dzieci zamiast doceniać twoją troskę, buntują się i reagują w ten właśnie sposób.

Odnośnik do komentarza

Usłyszałam kiedyś jak córka mówiła do koleżanki - tata sobie tylko pokrzyczy, ale sam to zrobi.
Mąż się wściekał jak córka nie chciała np. posprzątać zabawek, ale brak mu było cierpliwości i konsekwencji, by osiągnąć swój cel.
Jak sam mówił, szybciej to zrobię sam, - a córka to wykorzystywała.

Syn się przekonał że nie musi cię słuchać, bo go tego nauczyłaś. Jak to zmienić?
Zacznij być konsekwentna. Np.
Obiad - wołasz go, porcja przygotowana, nie przychodzi to odstaw jedzenie do lodówki, nie czekaj na niego. Nic mu się nie stanie, jak się trochę przegłodzi.
Obiad podasz mu dopiero na kolację. I żadnych przekąsek!

Odnośnik do komentarza

Tak też sobie myslalam, że to może być taki tylko etap w jego życiu. Jakiś bunt sześciolatka;) byłoby to pocieszające, bo oznaczaloby, że z czasem będzie lepiej. Ale ja obawiam się, że z czasem może być gorzej i może przestać przejmować się tym co mówię.

To nie jest tak, że mu coś odpuszczam. Owszem wspomnialam, że brakuje mi konsekwencji ale w trochę inny sposób. Np kiedy zdążył mi już podnieść ciśnienie, a potem pyta czy może iść się bawić przed dom. Ja odruchowo mówię nie, i dopiero po chwili dociera do mnie, że w sumie dlaczego nie? Zmieniając zdanie jestem nie konsekwentna tak?
Ale np jeśli chodzi o sprzątanie zabawek zawsze wybiorę taką porę, by miał na to czas i nie odpuszcze mu. Będzie to robił tak długo, aż nie skończy. Podobnie jest z obiadem, którego się tak uczepiliscie. Jak po paru minutach siedzenia nad talerzem nie je z apetytem to zabieram mu talerz i odgrzewam kiedy bardziej zglodnieje.

Ale proszę powiedzcie mi co zrobić kiedy nie mogę czekac, nie mogę dostosować się do niego i nie mogę mu odpuscic?
Co zrobić, kiedy jesteśmy u znajomych i mamy wychodzić, najlepiej już bo gdzieś tam się spieszymy a on nie chce iść?
Albo co zrobić rano kiedy nie chce wstać? (Szkole uwielbia, uprzedzając pytania. Myslalam, że się nie wysypia więc chodził wcześniej spać ale to nie o to chodzi, bo jest wyspany i obudzi się bez problemu, a nie wstaje chyba dlatego, że mu to każe...)
A co robić kiedy wołam go, bo gdzieś musimy wyjść a on akurat jest czymś zajęty?
Albo ubrudzil się i musi się przebrać przed wyjściem?

No są poprostu takie sytuacje kiedy musi mnie posłuchać, kiedy musi zrobić to o co proszę w danej chwili, jak mam to wyegzekwować? Dotąd radziliscie w jaki sposób dostosować się do niego. A to nie to jest moim problemem, to planowałam już do perfekcji.

Odnośnik do komentarza

Porównywanie do innych dzieci ,nie sprawdzi się ,bo każde dziecko jest inne.
U Ciebie,na pewno jest to trochę efekt rozpieszczania i niekonsekwencji od małego.

Ja nie miałam takiego problemu ,bo dzieci mnie słuchały, ale ze słyszenia wiem ,że na niektóre dzieci działa obietnica,co też wg mnie nie jest wychowawcze,ale doraźnie pomaga,
np. jak zaraz wstaniesz ,to dzisiaj pójdziemy na lody ,czy do kina /to co lubi/,itp.,

Ale najważniejsza jest konsekwencja,wiec najpierw pomyśl,żeby później nie zmieniać zdania.

Poza tym skonsultuj się z psychologiem dziecięcym,może coś sensownego doradzi,bo niedługo syn wejdzie Ci na głowę i to Ty będziesz musiała się go słuchać.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Nie chciałam porownywac go do innych dzieci. Miałam nadzieję poznać sposoby innych rodziców na to, by ich dzieci ich słuchały.

A jeszcze wspomnę...przez długi czas sprawdzało się liczenie do 5. Problem w tym, że zorientował sie, że nic się nie dzieje jak dolicze. Oczywiscie zamysł był taki, ze kiedy skończy się czas, będzie kara, ale jak juz pisałam - mam małe pole do popisu jeśli chodzi o kary.

Naprawdę jestem jedynym rodzicem na tym forum z takim problemem?

Odnośnik do komentarza

A może właśnie jesteś zbyt rygorystyczna i chłopak się zbuntował?
Może ma za mało okazji do wypowiedzenia swojego zdania?
Może za mało czasu poświęcasz na wspólną zabawę, za mało okazujesz mu zainteresowania, tylko zakazy i nakazy?

Popatrz na sprawę od tej strony, może tu leży problem? Bawi się sam, potem biegnie do kolegów.
Może powinnaś z nim wyjść gdzieś,/nie do twoich znajomych, tylko z nim/ coś mu pokazać, czegoś go nauczyć? Okazać mu zainteresowanie nie tylko wtedy, gdy się buntuje?
Zastanów się i nad tym.

Odnośnik do komentarza

Z opisu autorki wynika,że jest to chłopiec bardzo inteligentny i aż za bardzo wdaje się w nią w dyskusję i jak widać tą polemikę często wygrywa,
to on potrafi przekonać mamę do swoich racji ,a mama jego nie.

Sposoby ,które działają na inne dzieci ,nie jest powiedziane ,że zadziałają na Twoje,oglądałaś na pewno kiedyś program pewnej psycholog ,zapomniałam tytułu coś było z nianią,
żaden jej sposób na Twoje dziecko,jak widać, nie zadziała,
bo masz je jakie masz ,Ty też jesteś jaka jesteś i nic tu się nie zmieni ,bo to wy musielibyście się zmienić ,a to się nie da ,
dlatego nie oczekuj gotowej recepty ,bo jej nie ma.

Najważniejsza jest konsekwencja ,a tej Ci brakuje i to też się nie zmieni,
sama musisz, metodą prób i błędów, sobie radzić ,
próbuj dużo rozmawiać i przekonywać na argumenty do swoich racji,bo masz dziecko ,powiedziałbym za inteligentne,
bo generalnie w tym wieku mamy za wiele nie muszą dziecku tłumaczyć,bo jedne słuchają,a do drugich i tak nic nie dociera.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Kocicalwica

Witaj i poczytałam.Rzeczywiście masz Dylemat wychowawczy..
6 lat dopiero a nieznośny.jak to "Starzy" mówili.
A może w ten sposób,powinnaś spróbować.

Jak Synuś,nie zrobi Twojego żądania to zabierz się w spokoju za malowanie lub wycinanie.Nie wiem na ile masz coś z Plastyką.Jest to u niego tzw.Stopa Achillesowa..
Zamknij uszy,taki wiersz napisałam.Zobaczysz że podejdzzie do Ciebie i będzie patrzał i doradzał.Wtedy znajdziesz z nim Kontakt.
Kontakt w Plastyce a to jest RZEKA pomysłów.
Ostatniego tego m-ca jestem zaproszona do Kliniki,pomagać chorym dzieciom 3 i 4 latkom w malarstwie.Pokaże krok po kroku technikę nakładania farb.
Sama od 5 lat maluję i styczności z tą technikom nie miałam wogóle w życiu.
Tak się u mnie stało i szczęśliwa jestem ponad wszystko.
Pozdrawiam i spróbuj.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...