Skocz do zawartości
Forum

Problem z uzależnieniem od Marihuany.


Gość zmęczony_zzz

Rekomendowane odpowiedzi

Gość zmęczony_zzz

Cześć wszystkim.
Jestem nowy na forum i ogólnie nowy jeżeli chodzi o pisanie i mówienie o swoim problemie. Z reguły jestem skryty, ale nie wiem czy tak mam czy przez uzależnienie. Od 8 lat palę "zioło", zawsze wieczorami na dobry sen. Problem w tym, że robię to codziennie:( Codziennie mówię sobie, że jutro koniec lecz wstając rano zmieniam zdanie i wygrywa druga strona. Nie zaniedbuję rodziny, pracuję, żyje... aczkolwiek wiele rzeczy zaniedbuję. Potrzebuję pomocy specjalisty ale nie wiem do kogo się zgłosić. Proszę o jakieś pomysły.
Podrawiam

Odnośnik do komentarza

Codziennie mówię sobie, że jutro koniec lecz wstając rano zmieniam zdanie i wygrywa druga strona

Nie ma dwóch stron, tylko je sobie tworzysz. Nie wmawiaj sobie, że musisz przestać palić i że to problem, bo wtedy tworzysz problem i go wzmacniasz. Spróbuj po prostu zmniejszyć częstotliwość, trzeba to zrobić na luzaku i wyjdzie. Jak już nie będzie codziennej regularności to problem pewnie zniknie.

Walka z uzależnieniem w takiej sytuacji tylko wzmacnia uzależnienie, które w przypadku marihuany jest psychiczne.

Odnośnik do komentarza
Gość zmeczony_zzz

Hej,
dzięki za odpowiedzi.
Rodziny nei zaniedbuję tylko siebie.
Przestałem uprawiać sport, nie chce mi się - wolę zapalić ;o.
Ogólnie mniej mi się chce a jak nie palę jestem nerwowy, niespokojny, drażliwy, pocę się, wymiotuję... to jest straszne. Skoro mam nie wmawiać sobie, że mam przestać palić to co mam robić? Jestem bardzo słaby psychicznie pod tym względem, nie potrafię walczyć ze sobą;/ czuję, żę wpływa to na moją rodzinę, powoli ale wpływa. Nie chcę tego.

Odnośnik do komentarza

Przyznam, że nie rozumiem co ma marihuana do uprawiania sportu :P Możliwe, że takie usprawiedliwienie stworzyłeś podświadomie żeby nie uprawiać sportu. Przecież "joint i sport to nieodłączna para" ;)

Wymioty kiedy nie zapalisz wydają się podejrzane. Radziłbym Ci się przebadać, bo możliwe, że palenie tłumi jakieś objawy i dlatego nie czujesz ich kiedy palisz, a one nie muszą być związane z marysią. Wręcz nie powinny.

Rozdrażnienie to kwestia myśli. Jedni dzięki paleniu lepiej radzą sobie z emocjami i uczą się wychodzić ponad nie, a inni paląc próbują tłumić problemy, ale to się nigdy nie sprawdzi i tylko pogarsza sprawę.

Skoro mam nie wmawiać sobie, że mam przestać palić to co mam robić? Jestem bardzo słaby psychicznie pod tym względem, nie potrafię walczyć ze sobą;

Najlepiej zmniejszać częstotliwość. Gdybym miał teraz postanowić, że nigdy nie zapalę, nie napiję się piwa, nie zjem czekolady itd, to miałbym cały czas na to ochotę, w końcu bym nie wytrzymywał i łamał swoje postanowienie, a z tego wynikają problemy z samooceną i jeszcze większa impulsywność. Lepiej pomyśleć, że wprowadza się w życie równowagę. Będę palił, ale nie zawsze kiedy mam na to ochotę - zmniejsza się napięcie i wzmacnia się psychika, takiego postanowienia łatwo się trzymać i zawsze jest w głowie to pocieszenie, że za jakiś późniejszy czas zapalę - dzięki temu też samo palenie staje się przyjemniejsze, bo nie oszukujmy się, ale jak palisz codziennie przez 8 lat to masz wyrobioną tolerancję i faktycznie ciężko czerpać z tego przyjemność.

Odnośnik do komentarza

Trzymaj się zasady jednego dnia. Rano wstajesz i mówisz "dzisiaj nie palę". Takie postanowienie łatwo wykonać, bo masz furtkę, że możesz zapalić jutro. Po jednym dniu niepalenia możesz mieć tak, że na następny dzień zapalisz, ale może też być tak, że postanowisz pociągnąć znów tą samą metodę. I nikt nie stoi nad Tobą nomen omen z batem i Cię nie kontroluje, więc jak będzie ciężko, to można postanowić, że wytrzymasz jeszcze do następnego dnia.

Szczerze mówiąc rzadko się zdarza żeby tak regularny palacz odstawił zioło raz na zawsze.

Odnośnik do komentarza
Gość DarkRivers

Osobiście również uważam podobnie, jak js11. Powoli, flegmatycznie odzwyczajaj się od palenia zioła, ale nigdy nie próbuj rzucać od razu, bo to Ci się raczej nigdy nie uda. Z uzależnieniem od maryśki, jest podobnie jak z uzależnieniem papierosowym. Żeby definitywnie zerwać z nałogiem, po prostu trzeba z tego stopniowo schodzić :P

A tak właściwie, to jaką formę palenia zazwyczaj stosujesz?

Jarasz z fifki, czy może z bongo? ^-^

hmm...?

hmm...?

Odnośnik do komentarza
Gość nie palący już

Po pierwsze pierdoły, że Marihuane rzuca się jak papierosy bo to gówna prawda. Paliłem przez 2 lata codziennie i to często do upadłego, że tak powiem. Ja porównałbym uzależnienie od THC do uzależnienia od alkoholu. Różnica jest taka że po alkoholu rośnie śmiałość, agresja i hamulce w człowieku puszczają a po marihuanie jest odwrotnie. Jest się zbyt wyluzowanym, zbyt spokojnym i hamulce się zaciągają i wtedy zaczynasz robić coraz mniej. Tak jak alkohol rzuca się odrazu a nie stopniowo pije się coraz to mniej, bo nawet mała lufa przywraca alkoholika z powrotem do stanu kiedy pił tak mózg który tyle czasu jest przyzwyczajony do działania THC reaguje tak samo. Możesz palić ile chcesz albo w ogóle. Tylko takie opcje są bo nawet jeden mały buszek od czasu do czasu to błędne koło które tylko sprawi że będziesz na granicy powrotu do palenia bo mózg potrzebuje kilku lat żeby z powrotem wrócić na tryb naturalnej pracy bo jak go karmiłeś codziennie sztucznym uspokajaczem to teraz musi się z powrotem nauczyć jak się rozluźnić bez THC. Ja rzuciłem odrazu, od tak pewnego dnia i nie pale już 5 lat i teraz pamiętam że te 2 lata palenia były jak przepuszczone przez palce, że kompletnie nie robiłem nic bo mi się nie chciało i było mi z tym dobrze bo byłem ujarany. Na początku rzucania THC możesz pić melisę lub brać w tabletkach na uspokojenie. Melisa nie uzależnia a ułatwi mózgowi ten etap kiedy będzie musiał nauczyć się relaxować bez dostarczania THC.

Odnośnik do komentarza

Też palę. 5 lat i nie doświadczyłam żadnego z tych skutków co Ty. Owszem, czasem nie chce się nic, ale nie przeszkodziło mi to wykonywaniu jakichkolwiek czynności. Jak już wcześniej kolega wspomniał: 'Joint i sport to nie rozłączna para'. I tak jest! Ćwiczę, bo tego chcę. Potrafię odmówić sobie buszka. Nie rozumiem dlaczego tak to na Ciebie wpłynęło, ale wydaje mi się, że albo palisz jakiś shit, albo serio masz problem. Nie sądziłam, że prawdą jest to, iż można się uzależnić od jarania. :D

Odnośnik do komentarza
Gość DarkRivers

Patuu
Też palę. 5 lat i nie doświadczyłam żadnego z tych skutków co Ty.

To widać :-) Banany moja droga przed skonsumowaniem obieramy wpierw ze skórki, a potem dopiero delektujemy się jego nieziemskim smakiem:P

Odnośnik do komentarza
Gość DarkRivers

~nie palący już
Po pierwsze pierdoły, że Marihuane rzuca się jak papierosy bo to gówna prawda.

Nie bądź śmieszny proszę Cię. Jak najbardziej zioło można rzucić tak samo jak papierosy, w końcu jedno, jak i drugie działa teoretycznie na tej samej zasadzie.

Więc o co kaman?^-^

~nie palący już
Ja porównałbym uzależnienie od THC do uzależnienia od alkoholu.

Alkohol to jedno gówno, a Marycha to drugie gówno. Tak naprawdę nie ma co tu porównywać tylko należy tego shitu całkowicie pozbyć się z naszego życia. Strata hajsu, mówię wam. Lepiej na to miejsce kupić sobie jakiś owoc, przynajmniej wyjdzie na zdrowie O, o :-)

~nie palący już
Ja rzuciłem odrazu, od tak pewnego dnia i nie pale już 5 lat i teraz pamiętam że te 2 lata palenia były jak przepuszczone przez palce, że kompletnie nie robiłem nic bo mi się nie chciało i było mi z tym dobrze bo byłem ujarany.

No i bomba, że Tobie akurat tak się udało. A ja natomiast potrzebowałem troszkę więcej czasu i stopniowo zmniejszałem sobie dawkę, aż w końcu poczułem się na tyle silny, żeby kategorycznie z tym zakończyć.

Odnośnik do komentarza

DarkRivers

Nie bądź śmieszny proszę Cię. Jak najbardziej zioło można rzucić tak samo jak papierosy, w końcu jedno, jak i drugie działa teoretycznie na tej samej zasadzie.

Więc o co kaman?^-^

No i bomba, że Tobie akurat tak się udało. A ja natomiast potrzebowałem troszkę więcej czasu i stopniowo zmniejszałem sobie dawkę, aż w końcu poczułem się na tyle silny, żeby kategorycznie z tym zakończyć.

No to znaczy tylko, że oszukiwałeś się przez jakiś czas zanim zdecydowałeś się rzucić. Palenie papierosów można sobie ograniczać bo paląc paczkę dziennie czyli 20 fajek średnio dajmy na to co 40 min odejmując 8 godzin snu od doby to dostarczasz non stop nikotyne do organizmu a drugi człon uzależnienia poza nikotyną jest samo palenie jako czynność, samo zaciąganie się i wypuszczanie dymu.W tym przypadku agraniczenie działa bo odzwyczajasz swoją psychike od sięgania po papierosa a organizm od dawki nikotyny.Marihuany nie paliesz co 40 minut tylko na przykład jak ja paliłem i większość tak sądzę 5 do 10 zaciągnięć i to raz dziennie wieczorem (jak autor tego wątku) więc po pierwsze nie masz uzaleznienia na podłożu psychologicznym od samego palenia bo zaciągając się kilka razy dziennie nie ma o tym mowy i nie masz syndromu niespokojnych palców i gryzienia wszystkiego co trzymasz w dłoni jak mają osoby rzucające palenie (i często sięgają po papierosa nie dla nikotyny a dla samego zapalenia) więc uzależnienie jest tylko czysto fizjologiczne od substancjii THC . Po drugie jak byś chciał rzucić marihuane ograniczając w taki psposób jak papierosy to musiał byś ograniczyć ilość zaciągnięć czyli dostarczanej dawki THC a nie dni w których palisz. To tak jakby palący papierosy rzucał w taki sposób właśnie palenie, że dzisial wypali paczkę, jutro ani jednego, pojutrze znowu paczkę, po pojutrze ani jednego. W ten sposób tylko zrobił by sobie więcej szkody niż pożytku bo zamęczał by się w te dni w które nie pali. A paląc marihuane co drugi czy co trzeci dzień po roku palenia codziennie jest jak syzyfowa praca. Przez dwa dni nie palenia wtaczesz kamień na szczyt a w trzecim zapalisz i zaczynasz następnego dnia walke z uzależnieniem od nowa. Mózg potrzebuje roku by się zregenerować po kilku letnim paleniu więc 2 dni wolne od palenia nic nie dają.
Chyba że ty paliłeś po kilka jointów dziennie i ograniczałeś do jednego dziennie wtedy miało by to sens. Albo z grama do ćwierć grama jednorazowo.

Odnośnik do komentarza
Gość DarkRivers

Oszukiwałem się, czy się nie oszukiwałem, to już nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Dla mnie liczy się teraz to, że jestem czysty jak kryształ xD

Nie wiem no, dla mnie to jakoś poszło tak, jak bożemu nabożeństwo:-) a jarałem nawet sporo czasu. Gdy zacząłem swoją przygodę ze skunem, to miałem wtedy bodajże 15- 16 lat. Dopiero pod koniec kadencji szkolne w 3 technikum, doszedłem do wniosku, że nie warto już dalej w to brnąć i postanowiłem z tym skończyć. I tak jak pisałem wcześniej. Rzucałem stopniowo takimi seriami np, dzisiaj palę jutro nie aż w końcu całkowicie przestałem jarać i tyle no. Cóż, może rzeczywiście tylko niektórych, to uzależnia do takiego stopnia, że nie mogą sobie z tym poradzić.
Mi natomiast poszło lekko :-)

Gorzej jest z fajkami bo 4 miesiąc chyba już nie palę, a nadal chwilami są takie ciągawki na papierosa, że ho ho :)

Odnośnik do komentarza

Każdy narkoman tak zaczyna. Jeśli przestanie w odpowiednim momencie to jeszcze będzie żył. Jesli teraz postawisz na swoim zdrowiu i dobru bliskich, to dasz sobie spokój z tym gównem. Zioło, potem w nos, w żyłe i co do grobu. Taką chcesz przyszłość? Wątpię. Normalka po tym życie jest kolorowe nie ma w sobie tej szarości nikt nie może Ci wmówić, że życie jest do dupy. Ale potem wstajesz rano i widzisz jednak, że tak nie jest, że są problemy i obowiązki i jarasz znów aby o tym nie myśleć. Ale zobacz są przyjaciele którzy potrafią pomóc rodzina i znajomi. Może zrozumiesz gdy zobaczysz, że tracisz coś ważnego. Pamietaj może być za późno. Bo nie rozumiem jak można od tak po prostu pow, że tamta strona wygrywa. Jaka strona ? To tylko i wyłącznie w Twojej głowie.

Odnośnik do komentarza

Ale beka z pseudoeskpertów tutaj

BruceA
No to znaczy tylko, że oszukiwałeś się przez jakiś czas zanim zdecydowałeś się rzucić.

Racjonalizacja. Rzuciłeś nałóg, więc robisz z tego nie wiadomo co jak ci po AA, którzy po odwyku nieraz są gorsi niż kiedy pili.

Palenie papierosów można sobie ograniczać bo paląc paczkę dziennie czyli 20 fajek średnio dajmy na to co 40 min odejmując 8 godzin snu od doby to dostarczasz non stop nikotyne do organizmu a drugi człon uzależnienia poza nikotyną jest samo palenie jako czynność, samo zaciąganie się i wypuszczanie dymu.W tym przypadku agraniczenie działa bo odzwyczajasz swoją psychike od sięgania po papierosa a organizm od dawki nikotyny.Marihuany nie paliesz co 40 minut tylko na przykład jak ja paliłem i większość tak sądzę 5 do 10 zaciągnięć i to raz dziennie wieczorem (jak autor tego wątku) więc po pierwsze nie masz uzaleznienia na podłożu psychologicznym od samego palenia bo zaciągając się kilka razy dziennie nie ma o tym mowy i nie masz syndromu niespokojnych palców i gryzienia wszystkiego co trzymasz w dłoni jak mają osoby rzucające palenie (i często sięgają po papierosa nie dla nikotyny a dla samego zapalenia) więc uzależnienie jest tylko czysto fizjologiczne od substancjii THC .

xDD

No i co ma do tego ilość papierosów? Marihuana nie uzależnia fizycznie, tylko psychicznie (nikotyna fizycznie!), a chęć zapalenia wieczorkiem jest nawykiem. Pomijam sytuacje kiedy komuś palenie pomaga oddalić się od rzeczywistości, która jest ciężka, bo wtedy mamy tu rekompensowanie sobie czegoś, więc ciężej jest rzucić, ale do uzależnienia fizycznego i tak nie dochodzi. 3 dni bez palenia i wszystko wraca do normy, początkowo może jedynie osłabić się apetyt i mogą pojawić się kłopoty ze snem, ale to nic poważnego.

Po drugie jak byś chciał rzucić marihuane ograniczając w taki psposób jak papierosy to musiał byś ograniczyć ilość zaciągnięć czyli dostarczanej dawki THC a nie dni w których palisz.

Haha kolejne kwiatki. Skąd bierzesz tego typu "mundrości"?

To tak jakby palący papierosy rzucał w taki sposób właśnie palenie, że dzisial wypali paczkę, jutro ani jednego, pojutrze znowu paczkę, po pojutrze ani jednego

Porównanie bez sensu i analogii.

W ten sposób tylko zrobił by sobie więcej szkody niż pożytku bo zamęczał by się w te dni w które nie pali. A paląc marihuane co drugi czy co trzeci dzień po roku palenia codziennie jest jak syzyfowa praca. Przez dwa dni nie palenia wtaczesz kamień na szczyt a w trzecim zapalisz i zaczynasz następnego dnia walke z uzależnieniem od nowa

Bzdura. tzn może tak jest przy niektórych zaburzeniach psychicznych, ale dla normalnego człowieka łatwiej nie palić przez kilka dni, bo można zapalić potem, a nie ma jakiegoś wielkiego nałogu, który do tego ciągnie - bardziej jest nawyk, że w sumie można zapalić, bo czemu nie? Jak nie ma jarania to nic się nie dzieje, ale gdyby miało go nigdy nie być, to wtedy pojawia się ten fatalny niepokój związany z odstawieniem nałogu.

Mózg potrzebuje roku by się zregenerować po kilku letnim paleniu więc 2 dni wolne od palenia nic nie dają.

Kolejna bzdura. Wystarczą 2-3 dni, w najgorszych przypadkach tydzień - dwa, a po 3 miesiącach THC wypłukuje się z organizmu tak, że na teście nic nie wyjdzie.

Chyba że ty paliłeś po kilka jointów dziennie i ograniczałeś do jednego dziennie wtedy miało by to sens. Albo z grama do ćwierć grama jednorazowo.

Albo 5-7 gram lub jedną lufkę jednorazowo i sens wypowiedzi jest tak samo bezsensowny :D

DarkRivers
Alkohol to jedno gówno, a Marycha to drugie gówno

Z tym się nie zgodzę. Trzeba umieć korzystać z umiarem.

No, ale teraz przejdźmy do najlepszego kwiatka :D Myślałem, że już w dzisiejszych czasach nie ma ludzi, którzy tak myślą i mają dostęp do netu, ale się myliłem xD

DemonicznyAnioł
Każdy narkoman tak zaczyna. Jeśli przestanie w odpowiednim momencie to jeszcze będzie żył. Jesli teraz postawisz na swoim zdrowiu i dobru bliskich, to dasz sobie spokój z tym gównem. Zioło, potem w nos, w żyłe i co do grobu.

No nie wiem jak to skomentować, bo poziom abstrakcji jest tutaj taki, że może zaraz dowiem się, że to jakaś metafora, albo beka :D

Ale bądźmy konsekwentni - zaczyna się od jednego cukierka. Znacie jakiegoś narkomana, który zanim zaczął ćpać nie zjadł cukierka? Bo ja nie! Czyli droga jest taka: cukierek - kawa - piwo - marysia - amfa - koks - heroina

I nie ma zmiłuj, cukierek prowadzi do heroiny, więc trzeba natychmiast zakazać cukierków i natychmiast modlić się do bozi na kolankach :D

Odnośnik do komentarza

[quote="js_11"]

Kolejna bzdura. Wystarczą 2-3 dni, w najgorszych przypadkach tydzień - dwa, a po 3 miesiącach THC wypłukuje się z organizmu tak, że na teście nic nie wyjdzie.

Widze, że twój mózg już działa dysfunkcyjnie albo zawsze taki był bo odpowiadasz na coś na co chcesz a nie na to o czym ja pisałem.
Ja nie mówie o THC utrzymująca się we krwi po zapaleniu i teście bo co ma do jasnej cholery test narotykowy do mózgu? 2 do 3 dni utrzymuje się ślad THC we krwii i w moczu po zapalaniu. Tydzień do dwóch tygodni jak ktoś jest stałym notorycznym palaczem palącym 1 gram dziennie. Zmiany w neuronach mózgu po długoletnim notorycznym paleniu regenerują się około roku od momentu kiedy organizm oczyści się z THC po ostatnim zapaleniu. Neurony po długotrwałym paleniu wolniej przekazują impulsy elektryczne między sobą dlatego jaracze marihuany myślą inaczej i motoryke ruchową mają inną od człowieka który nic nie bierze psychoaktywnego.

Żebyś zrozumiała o czym mówie jak jeszcze nie pojmujesz to załóżmy, że przez rok codziennie pijesz 5 piw. Co 2 godziny przez cały dzień. Po roku nagle przestajesz i wystarczy kilka godzin żeby alkomat pokazywał 0,00. Tak jak ślad po THC w moczu po dajmy na to dwóch tygodniach i jesteś czysty. Ale pozostaje ci nabrzmiały brzuch piwny który potem zrzucasz przez rok ćwicząc na siłowni. Tak samo neurony w mózgu potrzebują roku żeby wrucić do naturalnego trybu. Jeżeliw tym czasie uprawia się sport jakiś to może to być krótszy okres bo przy ćwiczeniach wytwarza się serotonina czy endorfiny które przyspieszają regeneracje mózgu.

Odnośnik do komentarza

To Twój mózg nie działa tak jak powinien, musiałeś palić jakiś chemiczny syf.

Ja nie mówie o THC utrzymująca się we krwi po zapaleniu i teście bo co ma do jasnej cholery test narotykowy do mózgu?

Jak to co? Kiedy THC nie działa już na mózg, a receptory wracają do normy (wystarczą 2 dni niepalenia), to mózg działa normalnie. Chyba, że ktoś ma jakieś zaburzenia, a gandzia je uwypukliła, to może do końca życia nie być normalny, ale to oznacza, że nigdy taki nie był.

Zmiany w neuronach mózgu po długoletnim notorycznym paleniu regenerują się około roku od momentu kiedy organizm oczyści się z THC po ostatnim zapaleniu. Neurony po długotrwałym paleniu wolniej przekazują impulsy elektryczne między sobą dlatego jaracze marihuany myślą inaczej i motoryke ruchową mają inną od człowieka który nic nie bierze psychoaktywnego.

To są śladowe zmiany, bez większego znaczenia. Wolniejsze myślenie jest dokładniejsze, tzw myślenie szybkie prowadzi na manowce, dlatego palenie często "odsłania prawdę". Myślenie wraca do normy po 2-3 dniach.

Porównanie piwa do THC świadczy o dyletanctwie. Doczytaj, doucz się i wtedy dyskutuj.

Odnośnik do komentarza

Porównanie z piwem było tylko poglądowe tak żeby ci dać do zrozumienia o co chodzi. To ty może sobie poczytaj. 2 czy 3 dni to wraca do siebie mózg człowieka który sobie pali raz na 2 tygodnie a nie jak mówie cały czas mózg notorycznego palacza który pali codziennie od 1 gram lub więcej.

Odnośnik do komentarza

Porównanie z piwem było tylko poglądowe tak żeby ci dać do zrozumienia o co chodzi

Nietrafne analogie nie dają niczego do zrozumienia, bo z definicji nie mogą niczego tłumaczyć.

To ty może sobie poczytaj. 2 czy 3 dni to wraca do siebie mózg człowieka który sobie pali raz na 2 tygodnie a nie jak mówie cały czas mózg notorycznego palacza który pali codziennie od 1 gram lub więcej.

To ty sobie doczytaj, właśnie mówię o regularnym palaczu, bo jak ktoś pali rzadko, to mózg nie ma z czego wracać do normalności, bo normalność wraca kiedy faza schodzi.

Odnośnik do komentarza

Pale już 15 lat, pierwsze 5 lat paliłem dwa, trzy razy w tygodniu, następne 10 lat codziennie. Mój dzień wyglądał tak:

5 rano pobudka, blant na śniadanie i do pracy na 6

14 godz powrót z pracy blant i potem jeszcze pod wieczór następnym i przed spaniem jeszcze jeden, czyli z 4 na dobę, a na weekend to już nawet z 6 na dobę ogólne w tydzień czasu między 30 a 35 blatów czyli około 10-:-15 gr. na tydzień. W wieku 35 lat nie znam życia bez haju, chciałem niby z tym skończyć ale bałem się chyba życia na trzeźwo, że sobie nie poradzę. Od 10 dni nie palę w ogóle nie miałem takiej przerwy od jakiś hm.... 15 lat, czuję się strasznie nie mogę spać, nie czuję głodu, nie umiem się skupić a najgorsze to lęki, ataki szybkiego bicia serca, mokre ręce i myśl że dostane zawału i umrę zaraz. Doszło do tego że przerastają mnie normalne rzeczy jak praca nawet wejść do sklepu zaraz mam mokre ręce, szybciej bije serce i nogi jak z waty. Na razie jestem na chorobowym bo nie umiem nic zrobić i czuje się bez sił bo śpię po 3, 4 godz na dobę i mało jem, ogólnie horror na własne życzenie. Jutro idę do psychologa,psychiatry bo wydaje mi się że zaraz o szaleje, ale nie mam zamiaru wrócić do jarania, mam nadzieje że mi pomoże i wyjdę z tego gówna, czas pokaże. Co ciekawe w ciągu 10 dni dzwoniłem dwa razy na pogotowie bo myślałem że dostane zawału, zrobili mi ekg, badanie krwi, ciśnienie sprawdzili oraz prześwietlenie klatki piersiowej i niby wszystko ok. Zniszczyłem swoje małżeństwo, potem następny związek i zostałem sam w dupi.. Chcę się naprawić i mam nadzieje że mi się uda, jestem świadomy że może to potrwać długo czasu. Nadal nie jestem przeciwnikiem zioła, ale uważajcie na siebie, nie przesadzajcie bo to nie prowadzi do niczego dobrego, piszę to dla przestrogi i tak wiem że 99% osób będzie miało na to wyjebane, ale może chociaż jedna osoba zastanowi się czy warto zwolnić lub rzucić zioło to będzie sukces. PAMIETAJ dzisiaj ja jestem w dupie ale jutro ty możesz też tam się znaleźć. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...