bank

[Gość pacjentka 100]

pracuję w sklepie spożywczo przem.
Sklep nie jest prywatny lecz spółdzielni
Ostatnio szef redukuje etaty musimy pracować w pojedynkę nawet wieczorem same pojedynczo odnosić utarg do banku.To jest kawałek drogi a ja poruszam się rowerem lub pieszo i to jest niebezpieczne.Czy taką sytuację regulują jakieś przepisy prawne?Narażamy się dla dobra firmy?czy może szukają w nas kozła ofiarnego?zna się ktoś na tym?błagam o podpowiedź

[ka-wa]

Kierownik woli to scedować na was,nie ma dodatkowego kłopotu i kosztów,nie on jeden tak robi,
w razie kradzieży wy i tak nie odpowiadacie,ale zawsze jest strach ,że przy okazji napadu możecie też ucierpieć,
dobrze by było porozmawiać z właścicielem i powiedzieć ,że boicie się przewozić utarg,tylko czy będzie efekt,
prawo prawem,ale wiecie jak teraz jest ...jak się nie podoba...

"Gdy dzień pracy się skończy, pieniądze muszą trafić do banku. Domyślamy się, że ekspedientka chodząca z utargiem musi więc mieć stalowe nerwy. Albo prosić o pomoc "napakowanych" kolegów. O etykę i zgodność z prawem takiego sposobu konwojowania pieniędzy zapytaliśmy Piotra Wojciechowskiego, zastępcę dyrektora Departamentu Prawnego Głównego Inspektora Pracy: - Obowiązki pracownika powinny być wyraźnie określone w umowie. Jeśli ktoś zatrudniany jest na stanowisku ekspedientki to do jej zadań absolutnie nie powinno należeć noszenie do banku pieniędzy, tym bardziej że naraża to pracownika na zagrożenie i niebezpieczeństwa. Od tego są specjalistycznie przeszkoleni konwojenci lub ochroniarze. W interesie sklepu jest zatrudnienie osoby, która bezpiecznie zaniesie utarg. Nie powinna tego robić żadna sprzedawczyni. To wykluczone! - mówi Wojciechowski."

[Gość pacjentka 100]

dziękuję...