Skocz do zawartości
Forum

Miesiące do ślubu a ja mam wątpliwości


Gość wookie

Rekomendowane odpowiedzi

Ja po latach, spotkałam swą byłą sympatię. Pan ów, chyba bardziej mnie kochał, niż ja jego.
On był szczęśliwy, ja zadowolona, przegadaliśmy wiele godzin, było parę miłych spotkań.
Było miło, ale ja nic więcej do niego nie poczułam, niż do każdego innego miłego człowieka. Serduszko nawet nie drgnęło.
Ta twoja pierwsza dziewczyna, też tak może ciebie odbierać. Jest miło.

Odnośnik do komentarza

odnoszę wrażenie że dziewczyny nie zakochują się tak jak faceci, tak na zabuj
ty ją kochałeś, ale czy ona ciebie to juz inna historia. z tego co piszesz to raczej niekoniecznie, bo gdyby kochała to nadal bylibyście razem - z większymi problemammi, czy z mniejszymi ale to miłość nas popycha do poswięceń, kompromisu. ona jak to sam ująłeś pisała, a papier jak wiadomo przyjmie wszystko. byliście ze sobą 9 lat i nic z tego nie wyszło to czy warto teraz grzebac to co masz - super dziewczynę, jak to ktoś określił "ideał" skoro masz możzliwość zobaczyć w jej oczach że cie kocha - zobaczuć, poczuć, masz to o co walczyłeś przez całe życie i tak po prostu chcesz to zostawić to jesteś głupcem. masz coś o co ludzie walczą, zabijają i mordują miłość, kogoś kto cię kocha, kogoś kogo ty kochasz bo raczej nie planował byś ślubu, nie byłbyś z tą dziewczyną a zastanawiasz się nad byciem z kimś kto cie zranił, nie doceniał, i powiedzmy to szczerze - nie kochał, bo gdyby kochał to byście sie dogadali, pewnie pobrali i byli szczęśliwi. wogole co to za pomysł że kocham cię ale nie opuszczę swojej wioski? albo kocham cię ale ślubu nie chcę - skoro jest taką katoliczką to powinno jej zależeć na ślubie, mężu.
podziwiam cie ze te 9 lat wytrzymałeś bez sexu, przytulania, całowania. a jej otoczenie wiedzialo ze jesteście razem? spotykaliście sie ze znajomymi? bo moze byłeś tylko kołem zapasowym na wszelki wypadek a tak na serio był ktoś inny. skoro teraz jest po związku i miala czas by się spotkać to może nadal jesteś kołem- na dzień dwa, a potem będzie ktoś inny

z twojej relacji wynika że ona kogoś kochała, na kimś jej zależało ale nie byłeś to ty. bo gdyby naprawdę to było silne uczucie z jej strony to by walczyla o ten związek a nie piszesz nic o tym, tylko o tym że nie miala czasu wcześniej na spotkanie(a czas jak wiadomo jest najlepszą wymówką na wszystko)
mam wrażenie że kochasz senne marzenie o niej - marzyłeś o tym pierwszym seksie z nią, wyidealizowałeś go wyrażyserwowałeś, doprowadziłeś do perfekcji, byliście wtedy młodzi, bez problemów typu kasa, mieszkanie, co garnka wlożyć - tęsknisz za wspomnieniem, teraz by były problemy, brak kasy, przeprowadzka do wioski, zmiana pracy, towarzystwa, choroby - zniw byś coś poświęcił, może kolejne 9 lat, na złudzenia, bo żyjesz złudzeniem - chcesz żyć złudzeniem a tymczasem masz to czego szukasz- "idealną" narzeczoną, którą chcesz skrzywdzić tak jak ciebie kiedyś była

Odnośnik do komentarza

Moge powiedzieć po sobie że mam męża ktorego zanm od dzieciństwa, pierwsza milość od szczenięcych lat. mielismy swoje wzloty i upadki, nie brakowało nam przeciwności losu. ale kochaliśmy się i udało nam się wszytskiemu podołać. nigdy jednak nie dopuściliśmy do rozstania - nawet jak kłóciliśmy się o pierdoły i te całkiem poważne sprawy to się godziliśmy. dzieliła nas i odległość, i różnice w poglądach, ja byłam wychowywana przez babcię po katolicku że dopiero po ślubie, on miał rodziców z luźnym podejściem. ale powiem ci jedno że zawsze się wspieraliśmy, potrafiliśmy dojśc do wspólnego rozwiązania. wy się rozstaliście, nie przetwaliście próby - tej najłatwiejszej bo jak się ma te 20 kilka lat to jeszcze nie ma problemów naprawdę poważnych, takich gdzie rodzice pomóc nie mogą. zabrakło wam wtedy wytrwałości więc nie licz na to że przetrwacie w dorosłym samodzielnym życiu. nie udało się wtedy rozwiązać pewnych spraw, a teraz one będą cięższe do przebrnięcia. poza tym podejrzewam że cię zraniła - teraz może o tym nie pamiętasz ale jak przyjdą chwile zwątpienia to uderzy to w ciebie - brak zaufania, lęk o przyszłość, niepewność co do uczuć - to wątłe podstawy żeby budować na tym przyszłość.
co do katolickich poglądów - ja też je miałam, byłam w oazach, kółkach różańcowych itp, itd. wychowywana restrykcyjnie, pod dyktando, bez słowa sprzeciwu, ale z miłości uległam uczuciu a tu widze że ty się spalasz a ona nic - niczym ogień i woda - jakby to ogromne uczucie o którym mówisz jej nie dotyczyło

nie wiem czy warto tak się spalać, zatracac w tym uczuciu ktore może okazac się jednostronne. gdyby było inaczej nie zerwalibyście.

szkoda czasu na gdybanie co by było. masz teraz nowe życie i skup się na nim a nie na tym co było

nawet jeśli do siebie wrocicie okupicie to ogromnym cierpieniem, twoja narzeczona ci tego nigdy nie zapomni a i ty też się będziesz wtedy zastanawiał co by było gdybyś został z nią. pewności co będzie nigdy nie zdobędziesz a tylko siebie i innych zadręczysz.
miałeś zamknąć ten rozdział - taki miałeś zamiar - więc to zrób

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Od razu napiszę że bardzo uważnie przeczytałam wszystko co napisałeś i wysnułam otóz takie wnioski.

Po pierwsze ówczesnej dziewczynie proponowałeś zamieszkanie ale nie ślub.Nawet w wieku 25 lat nie byłeś na niego gotowy...

Z terażniejszą narzeczoną również nie jesteś gotowy skoro masz tyle wątpliwości.
Napisales że bardziej ulegles jej namowom w sprawie ślubu niż była to Twoja decyzja./ A było to zanim spotkałeś starą miłość/

Po trzecie; z takim podejściem do wiary szykujesz się do składania przysięgi przed Bogiem....

Zastanów się czy aby na pewno dojrzałeś do slubu ,tym bardziej kościelnego ? No chyba że dla Ciebie cały ten ceremoniał jest wart tyle co kot napłakał....

Jeśli mógłbyś podać link tego katolickiego forum w którym potraktowano Ciebie w stylu " na stos "
Przyznam że poczytuje czasem katolickie fora i nigdy nie spotkałam się żeby tam kogoś potraktowane z buta.

Odnośnik do komentarza

kojarzysz testosteron i tą akcję z dziewczyną z piły.
szacun dla ciebie że wytrzymałeś tyle czasu bez a z drugiej strony weź się ogarnij - zdecydowaliście się na ślub, podjąłeś to wyzwanie to stań na wyskoości zadania i nie bądź baba tylko prawdziwy mężczyzna co ponosi konsekwencje swoich działań i decyzji

a byłej tamtej zapomnij bo widocznie nie zasługiwałeś na jej uczucie tylko na slowa na papierze. szkoda tylko czasu

Odnośnik do komentarza

Jestem w związku małżeńskim 14 lat i do dziś dnia nie mogę darować sobie tego, że gdy miałam wątpliwości na parę tygodni przed ślubem to nic z tym nie zrobiłam:( Teraz każdemu kto ma choć cień wątpliwości w tak ważnej decyzji w życiu mówię odpuść zostaw i nie myśl że po ślubie będzie lepiej,że jakoś się ułoży, uciekaj!!!U mnie wszystko było zamówione, opłacone i zorganizowane wstyd byłoby zmarnować tyle ciężkiej pracy a koszty jakie się poniosło i ta mała mieścina w której nie zostawia się kogoś przed ołtarzem bo nie zostawią na tobie suchej nitki....Nie patrzcie na to gdy ma się choć odrobinę wątpliwości nie ważne że zmarnuje się pieniądze, że będą o tobie gadać gorzej tkwić w związku który tak w rzeczywistości jest związkiem tylko na papierze i żyć tak na prawde obok obcego człowieka kórego się nie kocha a siebie wini się do końca życia, że mogło być inaczej.Wszystkie moje wątpliwości sprzed ślubu się niestety sprawdziły. Jego matka zniszczyła nasze życie choć myślałam że tworząc swoją rodzinę to my będziemy z mężem najważniejszymi osobami dla siebie i dla dzieci, ona zdominowała nasze życie doszczętnie przy aprobacie męża nawet gdy głośno i wyraźnie protestowałam, mąż nie miał zainteresowań myślałam że skoro ja je mam to zarażę go swoimi pasjami albo przymnie pomyśli o jakiś nowych dla siebie nic bardziej mylnego w tej chwili powoli po moich pasjach pozostaje tylko wspomnienie, zawodowo dobrze sobie radziłam do czasu gdy urodziłam dzieci od tego czasu powoli i systematycznie rujnował poczucie mojej wartości, moi przyjaciele nagle byli głupkami, moja rodzina również nie szczędził sobie okazji by skonfliktować mnie z rodzicami rodzeństwem to zaledwie kropla w morzu nieszczęść. Z dobrego, radosnego człowieka stałam się zakompleksioną, nieszczęśliwą, złośliwą kwoką która nie widzi sensu w takim życiu i która przestrzega wszystkich macie choć odrobinę jakichkolwiek wątpliwości przed ślubem to nie wyruszajcie w tę podróż wcale...Pomyślicie dlaczego się nie rozwiodę- każdy musi ponieść konsekwencje swych decyzji :(

Odnośnik do komentarza
Gość roberto198

widzisz Edzia7 tu nie o to chodzi, to takie typowe męskie przemyślenia co by było gdyby...
wookie kocha narzeczoną ale zastanawia się co by było gdyby wrócił do byłej.
to typowe, męskie myślenie - nie kobiece że on mi nie pasuje ale ma fają furę kupę kasy więc niech będzie

problem to uświadomienie sobie że nie mozna mieć wszystkiego, tak jak nie można znać przyszłości zanim podejmie się decyzję
twoja była już dawno pogodziła się z twoim odejściem, narzczona - zrobisz z najszczęsliwszej dziewczyny na świecie najbardziej zrozpaczoną - jesteś gotów to unieść? kosztem chwili szczęscia, złudnego bo zyjesz wspomnieniami z przeszłości

Odnośnik do komentarza
Gość roberto198

edzia7 tu nie chodzi o wątpliwości co do samej osoby...
to takie męskie gdybanie co by było gdyby - problem w tym że z jednej strony mamy narzeczoną -kochającą i oddaną z drugiej wspomnienie po byłej dziewczynie której tak na prawdę wookie nie zna - zna tylko swoje wyobrażenia na jej temat które raczej mają się nijak do rzeczywistości

Odnośnik do komentarza
Gość magda8512

wookie kobiety czują inaczej, nie zakochują sie w ten sposób: raz na całe życie. skoro się rozstaliście z byłą to widocznie to nie było to. kobieta jak czuje ze coś szwankuje, dochodzi do rozstania, potem ona kogoś ma kogos kogo kocha i wspomina przy innych to sorry ale nie masz szans. z tego co piszesz to byłeś na otarcie łez, bez zobowiązań i teraz też tak będzie bo ona o ciebie walczyć nie będzie. znów będziesz na odległość, z daleka albo do momentu aż tamta jej miłość do niej nie wróci. gdy kobiecie naprawdę zależy to walczy, potrafi dużo znieść i wybaczyć, gdy nie jej nie zależy to nic tego nie zmieni

Odnośnik do komentarza
Gość zdrad...ona

edzia7 łatwo mówić kiedy masz męża i dzieci a po prostu wam się nie układa. z perspektywy czasu łatwo spojrzeć wstecz i powiedzieć co zrobiłoby się inaczej...
mnie "narzeczony" zostawił 6 m-cy przed, wszyscy o ślubie wiedzieli i znajomi i rodzina a potem - nie pamiętam kolejnych miesięcy. do dziś leczę się na depresję, obwiniam o wszystko, do dziś jestem sama, bo boję się zaryzykować. zostałam upokorzona przez osobę którąnajbardziej na świecie kochałam. załamałam się, straciłam pracę, wróciłam do rodzinnego domu a tam było jeszcze gorzej. mój ojciec jest alkoholikiem i do dziś wyprawa do domu kosztuje mnie dużo wysiłku, ojciez zawsze ze mnie drwi, upokaża, oskarża o całą sytuację. po 5 latach nadal jestem na kolanach i nie umiem wstać
a on... spędził ze swoją nową wybranką upojne pół roku. potem ona wróciła do swojego poprzedniego faceta.
nie wiem czy w twoim przypadku będzie tak samo, ale chyba nie warto ryzykować że szczęscie w kótre tak usilnie chcesz wierzyć, w kóre wierzysz rozpadanie się jak szklana kula. związek budowany na zgliszczach poprzedniego nie ma szans na udaną przyszłość.

masz coś pięknego - nie zmarnuj tego

Odnośnik do komentarza
Gość nocna zmora

Witaj wookie :)

Nie zazdroszczę Ci sytuacji, w której się znalazłeś, ale przyznaj - sam po części jesteś temu winien. I nie mam tu na myśli spotkania z byłą, bo to akurat jestem jeszcze w stanie zrozumieć.. Ale jak mogłeś oświadczyć się dziewczynie, jeśli miałeś jakiekolwiek wątpliwości? Kiedy nie byłeś gotowy na ślub?

Może zabrzmię teraz jak niepoprawna optymistka i marzycielka, ale tak - masz gonić za szczęściem bezgranicznym! Żona to kobieta, która nie tylko przed ślubem, ale i przez następnych kilkadziesiąt lat Waszego życia ma Cię fascynować, zaskakiwać i rozkochiwać w sobie każdego dnia. To ona sprawia i stawia przed Tobą wyzwania, dzięki którym chce Ci się o nią wciąż starać.

Pisałeś, że zawsze lubiłeś dziewczyny z pasją, ale ta obecna "tak nie ma". Możesz to rozwinąć? Bo jak dla mnie to wygląda tak, że jak nie ma co robić to zawraca Ci głowę... Albo marudzi, że jej nudno.. Bo nie potrafi sobie zorganizować czasu bez Ciebie, zamiast zająć się czymś kreatywnym, nawet i bezużytecznym jak, np. zbieranie kwiatków :D To bardzo ważne by każdy miał swoją odskocznię od codzienności, inaczej można zwariować. Dziewczyna/żona to nie dziecko do niańczenia, to dorosła, autonomiczna kobieta. I jeśli tu nie ma zajebistego seksu, to nie obraź się, ale nie wiem dlaczego się jej oświadczyłeś...

I żeby nie było tak kolorowo i słodko, to tego samego kobieta oczekuje od przyszłego męża. Wiadomo, że szarość rutyny i obowiązki dnia codziennego trochę przygaszają żar uczucia. To jest całkowicie naturalne. Nie każdej nocy kobieta/facet ma ochotę na dzikie rż***cię do upadłego, jak to miało miejsce na początku związku. Tu chodzi o budowanie relacji, na podstawie której z czasem może zechcesz założyć rodzinę.

Wybacz tę chaotyczną wypowiedź, ale chyba za dużo mam do powiedzenia, a za mało czasu, żeby wszystko tu choć w skrócie opisać. W gruncie rzeczy, według mnie, nie powinieneś wiązać się ani z jedną ani z drugą. Przede wszystkim, spróbuj obecnej narzeczonej "wjechać na ambicję", niech znajdzie coś czemu poświęci swój wolny czas. Gdyby mężczyzna był ze mną tylko ze względu na moją szczerość i poczciwość to chyba bym się załamała. Sądziłam, że każda kobieta chce imponować swojemu facetowi. A wszystko co robi i tak robi przede wszystkim dla siebie ;)

Pozdrawiam i mam nadzieję, że zajrzysz tu jeszcze, aby przeczytać co nabazgrałam.

Odnośnik do komentarza

~nocna zmora
Ale jak mogłeś oświadczyć się dziewczynie, jeśli miałeś jakiekolwiek wątpliwości? Kiedy nie byłeś gotowy na ślub?

Sam się teraz zastanawiam...

~nocna zmora
masz gonić za szczęściem bezgranicznym!

Właśnie to robię, decyzja podjęta...

~nocna zmora
Pisałeś, że zawsze lubiłeś dziewczyny z pasją, ale ta obecna "tak nie ma". Możesz to rozwinąć? Bo jak dla mnie to wygląda tak, że jak nie ma co robić to zawraca Ci głowę...

W sumie tak właśnie się czuję... generalnie ogląda filmy lub czyta książki. Niemniej w dniu codziennym własnie jest podobnie jak mówisz.

~nocna zmora
I jeśli tu nie ma zajebistego seksu, to nie obraź się, ale nie wiem dlaczego się jej oświadczyłeś...

W tej kwestii nie mogłem narzekać... niestety bez tej iskry... nie można było nazwać "zajebistym". Dodam, że moim priorytetem jest coś więcej niż tylko sex. Bez "żaru" to tylko sex.

~nocna zmora
Tu chodzi o budowanie relacji, na podstawie której z czasem może zechcesz założyć rodzinę.

Obecnie z wiadomych przyczyn, relacje leżą. Po tym co od niej usłyszałem i doświadczyłem w złości... to tylko mnie potwierdziło w przekonaniu. Co prawda, złość to złość ale pewne rzeczy są poniżej pasa.

~nocna zmora
Pozdrawiam i mam nadzieję, że zajrzysz tu jeszcze, aby przeczytać co nabazgrałam.

Obecnie ten temat stał się jakby moją historią w momencie zwrotu.... slatego nie planuję go porzucić. Nie będzie to pamiętnik ale napiszę jeszcze jak to się potoczyło.

Odnośnik do komentarza

Wstępnie wywiązała się wojna.
Przyjęła informację z godnością i żalem na przemian. Płakała i gdybała nad wszystkim na przemian.
Przyznaję, przyjęła to jak dama... (z godnością)
Pierwszą noc spędziłem poza mieszkaniem. Następnego dnia zabrałem połowę swoich gratów. Przenocowałem u znajomych....

Stopniowo godność zniknęła. Zaczęły się telefony z prośbą o pogadanie, groźbami itd. Telefony od jej rodziców z wyzwiskami, pogróżkami itd.
Rozumiem... nie spodziewałem się kwiatów i fanfar.

Obecnie stopień rozmów to już przede wszystkim rozliczenia, groźby, że zniszczy resztę moich gratów i chamskie telefony od jej rodziców.

Nie planuje jej zostawić na lodzie z kosztami. Co mogę to będę wspierał. Czynsz za mieszkanie, jej strona kosztów ślubu. Niestety zauważam również pewne nadużycia bo alkohol kupiono za moimi plecami, kosztuje 50% więcej niż miał kosztować, na suknię i buty nie ma paragonu, sklepu ani nic (samych przedmiotów, również brak, bo w zamówieniu) ... zobaczymy, może się mylę.

Co na to moja rodzina?
Brat wspiera i rozumie "idź za głosem serca... z decyzją lepiej późno niż za późno".
Rodzice... podobnie ale nie są szczęśliwi bo to stresuje i przykro im z obrotu spraw.

Co na to ja?
Pewnie powiecie, że to głupie... inni, że naiwne.
Nie wiem, przekonamy się.
Z "byłą" rozmawia mi się lepiej niż kiedykolwiek. Oboje oceniamy nasze poprzednie 'decyzje' za niedojrzałe.
Próbujemy od nowa... najwyraźniej oboje ze sobą tęskniliśmy.

Mam stracha ze względu na fakt naszego rozstania lata temu... ale jeśli faktycznie czuła się tak jak ja bez niej... to odpowiedź sama się nasuwa.

Odnośnik do komentarza

jak dla mnie to jesteś niedojrzały emocjonalnie
szczęście szczęściem ale nie po trupach do celu - bo tak wygląda z tego co zrobileś że jesteś wyrachowanym ...
niczym więcej
okłamywałeś i oszukiwałeś, zapewniałeś że kochasz, mieliście plany i marzenia - i najgorsze jest to że nie widzisz w tym własnej winy, tylko swoje dążenie do szcześcia

Odnośnik do komentarza
Gość oldwoman

a gdzie tu miejsce na twoją "narzeczoną"? wyobraź sobie co czuła, co przeżyła
oświadczyny to poważna sprawa a u ciebie to najwyrażniej nic nie znaczy

na miejscu tej byłej to bym się dwa razy zastonowiła zanim bym sie do ciebie odezwala bo jestes klamcą i oszustem, najpierw jedną porzucasz, potem z drugą się wiążesz i znowu ranisz wszystkich do okoła

krzyszczysz tylko ja, ja, ja, moje, moje, moje, mi się należy to, mi sie należy tamto - egoizmem ociekasz i chamstwem, nie liczysz się z drugim czlowiekiem i jego uczuciami. po co wiązać się z kimś skoro nie masz zamiaru z niim być, bo było dobrze? wygodnie? zero zobowiązań? sam piszesz ile masz lat i taki wiek zobowiązuje do właściwego traktowania ludzi
po co się zaręczać i planować ślub skoro tego nie chcesz?
przecież to szczyt chamstwa
nie zastanowiłeś się nad tym? przemyśl swoje postępowanie a nie ostatnią decyzję bo ta wydaje sie być ci po prostu na rękę

Odnośnik do komentarza
Gość nocna zmora

Cieszę się, że zebrałeś się na odwagę i porozmawiałeś szczerze z narzeczoną. Graty, to tylko graty, jeśli nie masz możliwości i aż tak Ci na nich nie zależy to nie musisz jechać po resztę. Mam tylko nadzieję, że nie powiedziałeś jej, że ją rzucasz, bo wracasz do byłej...
Jak dla mnie to trochę za szybko brniesz od razu w inny związek, nieważne czy to ex czy zupełnie inna kobieta. To powinien być czas przede wszystkim dla Ciebie, na to, aby zastanowić się czego tak naprawdę pragniesz w życiu, czego oczekujesz od kolejnego związku, jakich błędów nie chciałbyś już popełnić itd. To kwestia "higieny psychicznej", zdystansowania się do poprzedniej relacji. Planowanie ślubu z jedną, a spędzanie czasu z inną, przykładowo tydzień po zerwaniu jest wg mnie nierozsądne, nieprzemyślane.
A jeśli już jesteśmy przy obecnej relacji, polecam poznać swoją byłą na nowo :) Minęło trochę czasu, jest już dojrzałą kobietą i na pewno w pewnych aspektach się zmieniła. Radzę potraktować ją jak tabula rasa, nie patrzeć przez pryzmat sentymentalizmu i wspomnień o nieosiągalnym jednorożcu :) Skup się na tym co jest teraz, nie na tym jak było wtedy. Nie mówiąc już o tym, że związek na odległość jest zawsze jedną wielką randką - mieszkanie ze sobą nawet przez pół roku daje więcej niż spotykani się co weekend przez 5 lat.

Odnośnik do komentarza
Gość maria 85

t teraz tylko pomyśl jak swojej bylej narzeczonej wynagrodzić zło ktore jej wurządziłeś, bo skryzwdzięłś ją przeogromnie. nie wiem czy bardziej się da

a na miejscu jej rodziców to bym ci nogi z d.... sam wiesz

Odnośnik do komentarza
Gość malwina84

jak dla mnie to jesteś ... i nikim innym
i wielką łaskę robisz że pokryjesz koszty które dziewczyna poniosła w zwiazku z przygotwaniami do ślubu
gratulacje dla twoich rodzicow że tak cie wychowali
jakoś nie wierzę że wszystko załatwiła bez twojej zgody i twojego udziału - moze nawet sobie sama pierścionek kupiła?
bezczelny jesteś i nic więcej
totalny oszust i egoista
po co sie bylo wiązać
po co oświadczać
po co ślub planować
czy nie można było tego normalnie załatwić, rozejść się wcześniej bez niszczenia komuś życia?

Odnośnik do komentarza
Gość Brygidaz

~wookie
Wstępnie wywiązała się wojna.
Przyjęła informację z godnością i żalem na przemian. Płakała i gdybała nad wszystkim na przemian.
Przyznaję, przyjęła to jak dama... (z godnością)
Pierwszą noc spędziłem poza mieszkaniem. Następnego dnia zabrałem połowę swoich gratów. Przenocowałem u znajomych....

Stopniowo godność zniknęła. Zaczęły się telefony z prośbą o pogadanie, groźbami itd. Telefony od jej rodziców z wyzwiskami, pogróżkami itd.
Rozumiem... nie spodziewałem się kwiatów i fanfar.

Obecnie stopień rozmów to już przede wszystkim rozliczenia, groźby, że zniszczy resztę moich gratów i chamskie telefony od jej rodziców.

Nie planuje jej zostawić na lodzie z kosztami. Co mogę to będę wspierał. Czynsz za mieszkanie, jej strona kosztów ślubu. Niestety zauważam również pewne nadużycia bo alkohol kupiono za moimi plecami, kosztuje 50% więcej niż miał kosztować, na suknię i buty nie ma paragonu, sklepu ani nic (samych przedmiotów, również brak, bo w zamówieniu) ... zobaczymy, może się mylę.

Co na to moja rodzina?
Brat wspiera i rozumie "idź za głosem serca... z decyzją lepiej późno niż za późno".
Rodzice... podobnie ale nie są szczęśliwi bo to stresuje i przykro im z obrotu spraw.

Co na to ja?
Pewnie powiecie, że to głupie... inni, że naiwne.
Nie wiem, przekonamy się.
Z "byłą" rozmawia mi się lepiej niż kiedykolwiek. Oboje oceniamy nasze poprzednie 'decyzje' za niedojrzałe.
Próbujemy od nowa... najwyraźniej oboje ze sobą tęskniliśmy.

Mam stracha ze względu na fakt naszego rozstania lata temu... ale jeśli faktycznie czuła się tak jak ja bez niej... to odpowiedź sama się nasuwa.

Widzę, że posłuchałeś tego co Ci radziłam. Dziewczyny piszą, że zrujnowałeś życie byłej narzeczonej, jestem kobietą i mi osobiście zrujnowałby życie ktoś kto mi przysięga miłość, wierność, oddanie a tak naprawdę cały czas to myślał o kimś innym.. . Dobrze, że teraz się to stało a nie w dzień ślubu..bo wtedy okazałbyś się totalnym idiotą.. .

Twój błąd był taki, że oświadczyłeś się zbyt pochopnie i teraz masz tej decyzji konsekwencje.

Koszty związane ze ślubem bez wątpienia powinieneś pokryć..bo jednak byłeś związany z tą sprawą. A tak zachowuje się mężczyzna z klasą...

A mnie to nie dziwi, że z byłą Ci się rozmawia tak a nie inaczej..to ją kochałeś od samego początku.. . A co będzie się działo..tego nikt nie wie.. .
Od Was zależy na ile wyciągnęliście wnioski z przeszłości.. .
Ktoś powiedział, że za wcześnie wszedłeś w relację z byłą..nie zgodzę się..wiesz dlaczego?. Ty nigdy nie odszedłeś od nich..bo zawsze ją miałeś w sercu, tylko to zakopałeś.. .

Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć by Ci się udało przezwyciężyć ten strach i byś był tam, przy kim od zawsze było Twoje serce:)

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość zadziorna babeczka

piszesz tak dużo o kulturze czlowieka jak ktoś atakuje twoeje postępowanie
moim skromnym zdaniem nie masz w sobie za grosz kultury

to ze podjałeś taką a nie inną decyzję to twoja sprawa - ale to że dawałeś komuś podstwy - wiarygodne podstawy do wiązania z tobą przyszlości i rozwiazałeś to w ten sposób to drugie. nie masz prawa nazywac siebie mężczyzną, nawet na określenie facet nie zasługujesz, po prostu zwykły ***

Odnośnik do komentarza

odnosze wrażenie że w całej tej sytuacji próbujesz przedstawic siebie jako ofiarę - o ja biedny nieszczęśliwy nie wiem kogo kocham, o ja biedny pokrzywdzony nie wiem czego chce

powinienieś przede wszytkim okazać zrozumienie narzeczonej, empatię, okazać jej wsparcie w takiej chwili, a nie jeszcze licytować się z kosztami, które pokryć powinieneś nawet z nawiązką
wiem bo sama przeżywałam taką sytuację, tylko my nie planowaliśmy ślubu, ale znałam całą rodzinę mego ówczesnego TT a nie otrzymałam od nich nawet 1 telefonu, nic, jakby wogole nie istaniała. nikt nie zapytał jak się czuję, jak się mam, totalne zero. nawet telefonow nie chceieli odebrać a chciałam zapytać o co tak właściwie chodzi, co sie takiego stało, chcaiąlm zrozumieć cała sytuację a zostałam potraktowana jak zwykła rzecz którą się wyrzuca jak się okazuje ze jest niepotrzebna

jeżeli masz odrobinę honoru i godności to nie powinieeś się licytować o wydatki, ba naewt żądanie rachnków nie jest tutaj na miejscu
a wydaje mi się że jeszcze masz pretensje o to że się wymaga od ciebie pokrycia kosztów skoro to ty zerwałeś zaręczyny

Odnośnik do komentarza
Gość nocna zmora

Suknię i buty, skoro nieużywane zawsze można zwrócić z powrotem do sklepu. Ewentualne liczyć się z kosztami za skracanie, zwężanie itp. A nawet jeśli już tę suknię by miała, zawsze można sprzedać, po co masz jej zwracać za to kasę? Bo chce sobie zostawić na ślub z innym?
Za resztę, wynajem sali, kaucje, itp. powinieneś zapłacić z własnej kieszeni. Od początku miałeś wątpliwości, a mimo to doprowadziłeś przygotowania do zaawansowanego stadium.
Myślę, że dobrze wiesz co robić i wiem, że nie było Ci łatwo być pierwszy raz z nią tak naprawdę szczerym...
Życzę powodzenia na nowej drodze życia, zachowaj miłe wspomnienia i postaraj się wczuć w sytuację Twojej byłej narzeczonej. Bądź co bądź, jeszcze kilka dni temu była święcie przekonana, że kochasz ją nad życie i niedługo weźmiecie ślub. Na pewno jest w szoku, czuje się oszukana, ma prawo być na Ciebie wściekła.. A w złości człowiek różne rzeczy wygaduje.

Odnośnik do komentarza
Gość zarozumiałą...

z doświadczenia wiem że ludzie lubią siebie wybielać - ot taka ludzka natura
pytanie moje czy rzeczywiście szczerze porozmawiałeś z narzeczoną czy załatwiłeś to frazesem "nie zasługuję na ciebie, będzie inny" co faceci powtarzają prawie zawsze gdy chcą uciec, czy faktycznie wytłumaczyłeś że kochasz inną, czy nie było tak że powiedziałeś że to koniec i już, że decyzja podjęta, klamka zapadła i tyle. czy odwołałeś już imprezę, czy nadal dajesz jej nadzieję na powrót, otwierając się sobie furtkę powrotu, gdy z byłą nie wyjdzie. czy jak obiecywałeś faktycznie rozliczyłeś się z kosztami o których zapewniasz tak żarliwie że je pokryjesz czy po prostu wypiołeś się na to i masz to głęboko w du**pie i liczysz że sie nie upomni, ze nie będzie w stanie

łatwo jest pisać jakim to się jest wspaniałomyślnym a czy takim rzeczywiście jesteś. czy zaręczałeś sie i myślałeś o tym kiedy zerwać? albo byłeś z nią a myślałeś o innej, oszukiwałeś kłamałeś obiecywałeś wspólną przyszłość, zapewniałeś że kochasz a potem wytarłeś w nią buty i sobie poszedłeś. zostawiłeś bez odpowiedzi jak to zwykle fececi robią

Odnośnik do komentarza

Współczuję dziewczynie, którą rzuciłeś tuż przed ślubem.
To wstrętne.
Teraz będzie rozpacz, żal, poczucie niesprawiedliwości - musi to jakoś przeżyć, mam nadzieję, że uda jej się pozbierać i że znajdzie sobie chłopaka, który na nią zasługuje.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...