Skocz do zawartości
Forum

'utracone zaufanie '


Gość Czarnulka 24lata

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Czarnulka 24lata

Witam,jestem Marta i mam pewien problem....jestem w związku już 7 lat,mężatka 4 lata. Mam synka,którego bardzo mocno kocham,tak samo jak mojego męża. Mój mąż jest dla mnie najważniejszy tak samo jak mój syn. Zwracam się z zapytaniem jak można odzyskać utracone zaufanie. Chodzi o mojego męża,bardzo Go kocham i nie wyobrażam sobie życia bez Niego,jak i bez synka. Jak w każdym małżeństwie bywa są drobne sprzeczki,kryzysy my taki mieliśmy i trwał pół roku,niestety. Mój mąż mówił,że się ze mną rozwiedzie,ale tego nie zrobił bo twierdzi,że jest ze mną wyłącznie ze względu na dziecko. Mówi,ze dziecko powinno mieć obojga rodziców. Stracił do mnie zaufanie,ponieważ mam ciężki charakter i wiele przeszłam...a On razem ze mną! Był w dobrych i złych momentach mojego życia. Za to jestem Mu wdzięczna bo dzięki,Niemu żyje,mam dach nad głowa i oparcie z Nim. Zawsze był kiedy Go potrzebowałam,pomagał,wspierał,kochał(teraz już chyba nie kocha-tak mi powiedział,że się odkochał)ja wiem,że to wszystko jest moja wina! To ja Go nie szanowałam i nie słuchałam jak On chciał dla mnie dobrze. Było ciężko naprawdę w wieku 17 lat,miałam nowotwór i chemioterapię-był ze mną! Nie zostawił,wspierał mnie i walczył razem ze mną! Walkę wygrałam! Bardzo chcieliśmy mieć dziecko-mamy cudownego synka,który dzięki Bogu jest zdrowy! Były pewne komplikacje,ale daliśmy radę,razem! Wiem,że mam duże problemy zdrowotne,ale mój mąż nigdy mnie z tego powodu nie zostawił ! Długo się starał o moje względy,teraz ja muszę się starać o Jego względy ! Bardzo Go kocham i bardzo bym chciała,żeby było między nami dobrze,na pewno jest lepiej niż dwa lata temu...zawsze lubił się ze mną kochać ! A ja bardzo lubię się z Nim kochać to jest mój pierwszy i ostatni partner! Nie przytula mnie,nie całuje,nie mówi ,że mnie kocha ! A ja tego bardzo potrzebuje...bardzo by chciała naprawić to co zepsułam,staram się bardzo o Jego względy i bardzo bym chciała usłyszeć - " kochanie dobrze,że jesteś,kocham Cię" ale chyba moja nadzieja umarła szybciej,niż się narodziła. On wie co do ja do Niego czuję-mówiłam to już nie raz. Ale ja nie wie co On myśli,czuje i czy jeszcze jestem Mu potrzebna ?! Może lepiej,jakby sobie ułożył życie z kimś innym był by wtedy szczęśliwszy ?! Nie wiem co mam robić dalej ?! Walczę bo bardzo Go kocham i nie chcę Go stracić ! Proszę o podpowiedź,dziekuję. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Hej,
Uważam, że jeśli kochasz to walcz. Oczywiście nie po trupach i nie za wszelką cenę. Ale totalna bierność nie jest dobra. Spróbuj być miła, nie wykłócaj się, nie denerwuj. Bądź taka jaką mąż Cię pokochał. Okazuj mu uczucia, niech wie, że chcesz ratować ten związek.
Jeśli zrobisz wszystko co w Twojej mocy i nic to nie da, wtedy może rzeczywiście lepiej pomyśleć o rozstaniu...ale to już naprawdę w ostateczności.
Może terapia dla małżeństw ?

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Tak trudno mi uwierzyć co może zrobić chora kobieta mężowi ,aby on tak nagle się odkochał ,stracił zaufanie, jeśli nie zdrada to poprostu zmęczył się chorobą żony.Ty zachowuj się normalnie bez tak dużego zabiegania o miłość i względy.To też nie przynosi dobrego skutku.Może potrzeba Wam czasu, może terapia.Nic na siłę jak będzie chciał odejść to to zrobi.Postaraj się bez kłótni spokojnie rozwiązywać problemy i czasem jak zasłuży to pochwal męża oni to lubią.

Odnośnik do komentarza
Gość Czarnulka 24lata

Ja cały czas chwalę męża,mamy wspólną pasję,motoryzacje ! Jesteśmy fanatykami oboje marki BMW. On jest świetny w tym co robi,jest mechanikiem. Czasem Go wszystko przerasta,ja to wiem...pracuje na dwa w sumie etaty,ma swoją działalność i pracuje też jako kierowca,więc wcale Mu się nie dziwie,że czasem ma dość wszystkiego i nie ma czasu na nic,a w szczególności dla żony,z synkiem stara się przebywać w każdej wolnej chwili,więc...ja narazie nie pracuje,wychowuje naszego synka. Ja wiem,że On wszystko robi dla nas. Ja to szanuje,ale czasem przegina i wtedy ja się denerwuje,a On mówi,że Go nie wspieram..wiem,że to moja wina i powinnam być cierpliwa,ale to takie trudne...wiem,że jak będzie chciał to mnie zostawi...ale jak narazie jest dobrze,tylko że ja potrzebuję czasem Jego bliskości,bardzo.

Odnośnik do komentarza

Czarnulka 24lata, nie zmusisz do niczego swojego męża, np. do pójścia na terapię dla małżeństw. A nawet jeśli by się zgodził dla świętego spokoju, to obawiam się, że ta terapia nie byłaby skuteczna. Jak odzyskać zaufanie męża? Nie wiem, czy to dobrze skonstruowane pytanie. Ja nie widzę tutaj nadwyrężonego zaufania, co raczej zmęczenie męża Twoją osobą. Bądź cierpliwa, staraj się nie reagować zbyt emocjonalnie na pewne wady męża, chwal go... I trochę odpuść. Żyj normalnie, a nie jak desperatka, która boi się, że mąż ją zostawi. Tak naprawdę nie masz żadnej gwarancji, czy Twoje jakiekolwiek działania przyniosą skutek. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Gość Czarnulka 24lata

Ale ja wcale nie jestem żadną desperatką !
Wiem,że jak będzie chciał to mnie zostawi,ale nie po to zakładaliśmy rodzinę i staraliśmy się tyle lat o dziecko,żeby to wszystko zaprzepaścić,będę cierpliwie czekać na Jego ruch.
Dziękuję bardzo za poradę,pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Czarnukla-jesli to Ty , która masz objawy nerwicowe(pisałas o tym w innym poście)to może nerwica jest przyczyną Twojego zachowania. Sama wiem, jak się wtedy zachowuje człowiek.jesteś nerwowa,zdołowana, rozdrazniona-tak jak Ci radziłam -idz do lekarza po cos na uspokojenie ,a samo wszystko se ułoży.

Odnośnik do komentarza

hee troche mi to cos przypomina ,walcz nie walcz zabiegaj,odpusc nie ma zlotego srodka ...ktos inny powie jeszcze wsluchaj sie w glos intuicji ale czasem to nie intuicja a nasze obawy do nas szepcza,czasem pragnienia...oj Czarnulka mam dos chyba podobna sytulacje ;) wiesz widzisz Swoja wine fajnie ale pamietaj ze wina zawsze jest po obu stronach w mniejszym czy wiekszym stopniu chcialabym byc madra i napisac cos co pozwoli Ci wrocic to co bylo daj Boziu by tak bylo ;) ale do tego trzeba dwojga wierze ze nawet po najgorszej burzy mozna sie rownie sloncem zachwycic jak przy pierwszym razie ,rzecz w tym ze do tanga trzeba dwojga ;) wojuj z rozwaga ale uwazaj przy tym na siebie rob zgodnie z tym co czujesz ale nie pozwol by to Cie wykanczalo ..bo gdy staramy sie w pojedynke w zamian otrzymujac obojetnosc to niestety wysysa z nas energie i wpedza w niemile stany emocjonalne a potem to ni roz bez terapeuty ;) nie rezygnuj z terapii jesli jest cos nad czym kontrole tracilas zrob to dla siebie i popracuj nad tym kto wie moze dla tego zwiazku a moze cos lepszego czeka Cie jeszcze ;) wiesz jesli Ktos Nas kocha to wybacza i chce na nowo budowac to co lekko podupadlo a jesli tego nie pojmuje to chyba szkoda naszej energii bo i tak nic nie wskoramy ;) zadbaj o Siebie i Bombla ...;)) i pisz jak postepy :)

Odnośnik do komentarza

;) tak na marginesie szanuje wypowiedzi innych o cierpliwosci macie racje ale jak ktos obojetnoscia rani nas dlugo gdy my chcemy sie zmienic i staramy prubojemy rozmawiac to cos jest nie tak moi drodzy ,fakt ze rozumiemy swoje bledy gdy juz zrozumiemy jest wystarczajaca pokuta ...zas obojetnosc drugiej osoby jest bezdusznym postepowaniem ;) ja juz to przerwalam powiedzialam dosc i postawilam sprawe na ostrzu .. bo milczeniem i obojetnoscia zwiazku sie nie buduje a czlowiek nie wielblad dlugo znosic nie bedzie bo ile mozna ,Czarnulka ;) najwazniejsze bys zadbala o Siebie bo zdaje sie tymczasowo On przestal dbac o Ciebie i mowie tu o emocjach ..sama poczujesz w pewnym momencie czy warto dalej wojowac czy moze lepiej wycofac sie ...co bys nie dala sie wpedzic w zadne depresje

Odnośnik do komentarza

To też zależy od tego, czym się zawiniło.
Tak czy siak nie rób nic na siłę, przymilanie się, jakieś nadskakiwanie nie jest zachowaniem naturalnym i nie działa dobrze na związek. Bądź sobą i pracuj nad sobą, a efekty tego powinny być widoczne i odczuwalne dla Twojego męża. I musi to trochę potrwać, zanim odzyska do Ciebie zaufanie, to nie jest prosta sprawa. Jeśli jednak czas będzie upływał a z jego strony nie będzie żadnych starań to trzeba będzie dać sobie spokój. Znowu-nic na siłę. Obu stronom musi zależeć.
Dużo w życiu przeszłaś? To coś poważnego? Czemu piszesz, że to Twoja wina?

Odnośnik do komentarza
Gość Czarnulka 24lata

Niby jest już lepiej niż było dwa lata temu( wtedy była totalna olewka ze strony mojego Męża) teraz to normalnie ze sobą rozmawiamy,śmiejemy się....itp.
Mamy wspólne pasje- zaraził mnie i tak już zostało.Nie przytula mnie już tak często jak to było na początku naszego związku,wtedy było cudownie teraz też jest...:-) wiem,że On jest strasznie zapracowany i czasem nie ma czasu,ani siły na przytula nie. Ja to rozumiem..kiedyś po " pijaku" powiedział mi,że mnie bardzo kocha,za to że jestem taka " wredna" moja koleżanka mówi,że Mojemu Mężowi nadal zależy na mnie i że mnie kocha bo zwierzał się Mężowi,mojej koleżanki. Niby słowa pijanego,to myśli trzeźwego ! Tak mówią..ale zobaczymy,poczekam co będzie dalej..mam nadzieję,że się ułoży wszystko między nami...wierzę w to ! Dziękuję za dobre porady. :-* pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Czarnulka 24lata

Frnaca,tu nie chodzi o mojego Męża,że dużo przeszłam w swoim życiu...tu chodzi o moje problemy ze zdrowiem,problemy w domu( odcięłam się już niby od tego świata) znaczy mój mąż zawsze mi mówi,że już mam swoją rodzinę i mam nie myśleć( o tym co było kiedyś,znaczy w dzieciństwie i nie tylko ) za dużo tego było,za dużo się napatrzyłam na złość,gniew itd.gdzieś tam to jeszcze we mnie w środku tkwi bo tak szybko nie da się tego wymazać z pamięci....a mój mąż zawsze mnie zabierał( jak coś się działo nie tak) w moim rodzinnym domu,do siebie...bo tam psychicznie bym mogła się wykończyć! Nie będę się więcej rozpisywać,ponieważ trudno mi o tym mówić ! Wiem,że to wszystko co się stało( to zło,które było u mnie w domu rodzinnym) w jakiś sposób też dotknęło mojego związku i mojego męża( bo wiadomo jak coś szło nie tak,to ja swoją złość wylewałam na swojego męża,a On chciał pomóc tylko) dlatego zawdzięczam Mu wszystko !!!

Odnośnik do komentarza

wiem ze odpisywalas do Francy ale se pozwole cos dodac ;)
poczytaj se o DDD i DDA(sama zdecydujesz ) nie bagatelizuj tego co bylo w dziecinstwie bo bylo to nie znaczy ze nie utrudni Ci zycia ,utrudni i to bardzo tu juz nie chodzi chyba o to co na zewnatrz ale o to co w wewnatrz i choc wiem ze wiele osob nie uznaje terapii ale dobrze bylo by porozmawiac z kims kto wie jak zadawac pytania ...dom i rodzice to autorytet i jak ten autorytet wykrzywial nam w glowce to nie wydaje mi sie by samodzielnie mozna bylo od tak pstryk i sie na to wylaczyc popracuj nad Soba bys Sama w Sobie donalazla spokoj i spojzala na wszystko pod wlasciwym katem ;) widzisz ja jestem DDA gdy sie z tym pogodzilam i zrozumialam ze to tak naprawde jest we mnie i nie tyle niszczy zwiazek ile zjada mnie od srodka ....poczucie winy o ktorym tak rozlegle pisalas fakt ze cala wine wzielas na Siebie mowi samo przez siebie ze cos jest nie tak dlatego wspomnialam ze wina zwykle jest po obu stronach w mniejszym czy wiekszym stopniu pozatym zawsze mozesz Mu pomoc Cie zrozumiec gdy Sama zrozumiesz w czym rzecz ...:) no ale co ja tam wiem ;) 3mam kciuki i zycze powodzenia by sie Wam ulozylo .....a na przytulanie zawsze jest czas zacznij Sama sie do Niego przytulac jak Se przypomni ze Mu sie to podobalo przypomni jak to robil niegdys

Odnośnik do komentarza
Gość Czarnulka 24lata

Opowiem co przeżyłam w dzieciństwie,chociaż mi się trudno przełamać i o tym opowiadać.
Może się trochę lepiej poczuję jak komuś się wygadam.
Od dziecka pamiętam jak mój ojciec pił,bił moją matkę,robił straszne awantury. Pamiętam do dziś,że modliłam się tylko o to,żeby przestał krzyczeć i Ją bić! Zatykałam uszy,żeby tylko nie słyszeć krzyków i awantur. Ja wtedy byłam mała,żeby cokolwiek zrobić,odezwać się do kogoś- kto by mógł pomóc w jakiś sposób...a matka też się bała,bo wtedy by mógł Ją gorzej skatować !
Czasem było tak,że nie było co jeść...wtedy matka się zapożyczała,żeby tylko nam coś ugotować,mój ojciec nie pracował,siedział w domu,znaczy jak matka pracowała to On zajmował się mną i moim rodzeństwem( mam siostrę i brata ) domem,gotował obiady...czasem zdążyło się,że był trzeźwy i nie było awantur.
Kiedyś mój ojciec spowodował wypadek,niby nic strasznego się nie stało( nikt nie ucierpiał) tylko auto było lekko zarysowane,tego człowieku w którego wjechał,oczywiście po pijaku. Miał mandat zapłacić,ale nam się nigdy nie przelewało z kasą,więc trudno było....i wieczorem był u znajomego( pił alkohol) wrócił do domu na chwilę,zrobił awanturę mojemu bratu i matce i gdzieś poszedł i już nie wrócił do domu,był u tego sąsiada- pił !
Rano następnego dnia,to był Piątek 13,godzina 5 rano...moja matka akurat miała jechać do pracy...i znalazła Ojca- powiesił się ( w takiej szopce-na drewno) aż teraz jak to piszę łzy mi się cisną :( widziałam Go,jak wisiał..miałam wtedy 14 lat,to było przerażające...pogrzeb strasznie przeżyłam! Nie mogliśmy się po tym pozbierać...zawsze mówiliśmy,że zaraz wróci i zrobi awanturę ! Ale nigdy już nie wrócił i już nigdy On nie zrobił awantury...chodziliśmy do Niego codziennie na cmentarz- teraz to tylko Ja Go odwiedzam,sprzątam,kupuje kwiaty....kilka lat później moja matka zaczęła pić alkohol,sprowadzać do domu jakiś meneli,robić awantury....więc spokoju na długo nie było....w 2007 roku zaczęłam się spotykać z Moim Mężem( teraz)z Nim przeżyłam swój pierwszy raz- było cudownie! A w 2008 roku to chyba był kwiecień do wiedziałam się,że mam NOWOTWÓR ZŁOŚLIWY :( Jajnika,lekarz powiedział,ze jeżeli guz zaatakował wszystko to mi wytną macicę,przydatki...ale zaatakował tylko prawy jajnik( był wielkości głowy ludzkiej) więc usunęli guza....ale później czekała mnie jeszcze CHEMIOTERAPIA,jak się dowiedziałam,że wypadną mi wszystkie włosy to się załamałam! :( było strasznie wtedy.Ale wygrałam walkę z Rakiem,dzięki Mojemu Mężczyźnie bo był przy mnie- nie zostawił mnie. Moja matka też mnie odwiedzała,ale przyjeżdżała często pijana,więc...zawsze po pijaku wyrzucała mnie z domu,mówiła ,ze jestem zwyrodniała córka .Bo nie pozwalałam Jej pić,robiłam wtedy awantury,że mam dość tych pijaków w domu,więc Ona zawsze mówiła,że to jest Jej dom,Jej towarzystwo ,Jej alkohol....dodam też,że mój brat później zaczął z Nią pić- robić awantury,jak coś Mu nie pasowało to potrafił wybić szyby w drzwiach,powybijać talerze...i takie tam jeszcze,więc któregoś dnia mój mąż zabrał mnie z tego " złego domu " do siebie. Gdzie miałam spokój i ciszę ...nie było pijaństwa i alkoholu!
Mój teściowa trochę była przeciwna temu,że będę mieszkać w Jej domu...ale z czasem się do mnie przyzwyczaiła,bo później Jej o wszystkim opowiedziałam.To mój maż zawsze mnie wspierał i mówił ,ze razem damy radę.
Zawsze gdy matka mnie wyrzucała z domu to uciekałam do Niego ! Tam miała. schronienie przed tym złym światem !
Po dwóch latach bardzo chcieliśmy mieć dziecko...udało się- zaszłam w ciążę! Były rożne komplikacje,ciąża była zagrożona...ponieważ oprócz tego co przeszłam wcześniej,nabawiłam się kamieni na woreczku żółciowym,więc cały czas praktycznie leżałam w szpitalu :( bo po tym co przeszłam,lekarze chcieli dmuchać na zimne,gdy by coś było nie tak z dzieckiem...dwa razy chcieli mnie operować,ale Nie zgodziłam się ze względu na dziecko...bałam się że coś pójdzie nie tak i coś się stanie...a tego bym nie przeżyła...urodził się w 2011 roku,2 tygodnie wcześniej...niestety pływał w zielonych wodach....dostał tylko 8 punktów bo miał słabe napięcie mięśni i nie chciał jeść :( dwa tygodnie spędziliśmy w szpitalu..wiadomo,że później musieliśmy odwiedzić wszystkich lekarzy,neurolog,okulista,genetyk....ale jest wszystko dobrze! Nie ma żadnej wady genetycznej,nie jest chory,więc to jest dla mnie najważniejsze,że On jest zdrowy!
Bo bym sobie nie darowała jak by coś było nie tak.
Trochę mało gada po polsku,ale jak to mówią chłopcy zaczynają później ( znaczy gada po swojemu ) czasem nawija tak,że aż się śmiejemy z mężem.
Ja mam trochę problemy zdrowotne...mam jeden jajnik to wiadomo obciążenie maksymalne...miałam już zapalenie jajnika i szyjki macicy...te kamienie na woreczku żółciowym,usunęli ale niestety musieli mnie intubować bo miałam zapaść,ponieważ podali mi pyralginę,na która jestem uczulona,więc nie wesoło...teraz mam coś z kręgosłupem,mam silne bóle głowy,zawroty,nudności,bóle w klatce piersiowej,często boli mnie jajnik...mam nadciśnienie...w ciąży miałam jeszcze toxoplazmozę. Więc to już chyba wszystko napisałam...wiem,że każdy ma jakieś rozterki...swoje problemy...nie każdy ma różowo...takie już to życie. Ale jak ma się dla kogo to trzeba walczyć,pomimo wszystko...gdy wszystko sypie się to tak jest nadzieja...na lepsze jutro !

Odnośnik do komentarza

Czarnulka, nigdzie nie napisałam że chodziło mi o Twojego męża. Po prostu to że napisałaś wcześniej że dużo przeszłaś zabrzmiało niepokojąco. I rzeczywiście, miałaś ciężkie, a momentami straszne dzieciństwo, potem doszła choroba, a z matką do tej pory nie masz dobrych relacji. To co się wydarzyło w przeszłości w dalszym ciągu może na Ciebie wpływać, w razie czego możesz się zdecydować na terapię. Całe szczęście że odkąd poznałaś męża zawsze mogłaś liczyć na lego wsparcie, to na pewno pomogło Ci w jakimś stopniu poradzić sobie z z trudnymi doświadczeniami. W ogóle bardzo budujące jest to wszystko co piszesz o Waszej relacji, jak to się rozwijało. Oby tak dalej, a może nawet nie "tak", tylko coraz lepiej. :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...