Skocz do zawartości
Forum

on mnie straszy ze zabierze mi dziecko[


Gość aniaaf

Rekomendowane odpowiedzi

Na to wredna sasiadke skarzyla sie jeszcze jedna osoba mieszkajaca drzwi w drzwi z ta sasiadka.Tak napisalam list,anonimowo.Ja glupia i naiwna myslalam ze moj kochany mezulek wreszcie pojdzie po rozum do glowy i po tych rozrubach z czarnuchami jakie mielismy e koncu cos zrobi aby nas stad wziasc alez skad!probowalam delikatnie porozmawiac to uslyszalam nie ma pieniedzy!wiesz co jest najgorsze w tym budynku co teraz jestesmy jest 12 mieszkan juz wiekszy odsetek jest czarnych.kolo nas sa na naszym pietrze sa dwa puste mieszkania na bank wprowadza sie czarnuchy!zapytalam sie go co zamierza z tym faktem zrobic a ten z geba "a masz pieniadze"???a jeszcze wczoraj pytal sie mnie czy jestem ok po tych bijatykach z czarnuchami.Zapowiedzialam mu ze jezeli tam sie wprowadza kolo nas do tych pustych mieszkan czarnuchy to ja juz tego nie wytrzymam nerwowo jego reakcja byla nijaka..on i tak nic nie zmieni..nosz cholera widzisz co sie dzieje naokolo i nic z tym nie robisz????postanowilam wogole sie do niego nie odzywac..jest glowa rodziny jego cholernym obowiazkiem powinna byc troska o nas i nasze bezpieczenstwo!wysiadam.

Odnośnik do komentarza

Jestem w potrzasku bo nie wytrzymam nerwowo kolejnych czarnych mieszkajacych ko nas albo kolejnych bijatyk.. on stawia mi warunki chcesz sie wyprowadzic do czegos lepszego to przynies pieniadze on doskonale wie ze nie moge isc do pracy bo musialabym rzucic szkole a na przedszkole dla malej mi nie da a on tez nie zmieni niczego dla mnie chociaz moglby ale po co on problemu nie widzi!i tym sposobem zamyka mi usta i dyskretnie wychodzi tak ze on zmieniac niczego nie musi.

Odnośnik do komentarza

podejmuje glupie wybory finansowe (ja nie mam nic do powiedzenia,jezeli zadam mu pytanie chociazby"czy to jest dobry pomysl"?to sie wscieka,ja nie mam prawa nic powedziec,doradzic..tak bylo z ta gitara o ktora sie poklocilismy...ok rozumiem jeszcze jakby faktycznie na niej gral,ale wyciagnal ja dwa razy i koniec lezy odlozona w kont(a te pieniadze moglyby byc sporzydkowane w inny spsosb),to samo z organami elektronicznymi jakie sobie kupil.

Odnośnik do komentarza

~aniaaf , a już myślałam, że Twój mąż, tak na serio poszedł po rozum do głowy i myśli poważnie o przeprowadzce.
Gdybyście zamienili mieszkanie na lepsze, musielibyście płacić większy czynsz, a tym samym oszczędności byłyby mniejsze. to z pewnością kupno domu przesunęłoby się w czasie. Istotne jest o ile? bo jeśli np. rok, to chyba warto na te 3 lata poprawić sobie warunki.
Domyślam się, że on w ogóle nie chce o tym rozmawiać.
Spróbuj zacząć od tego, że stanowczo protestuj, gdy on wmawia Ci że
"a nie mam nic do powiedzenia,jezeli zadam mu pytanie chociazby"czy to jest dobry pomysl"?to sie wscieka,ja nie mam prawa nic powedziec,doradzic"
Nie krzycz, nie kłóć się, bo w emocjach niczego nie osiągniesz. Czasami efekt przynosi spokojne powtarzanie, niczym mantrę, pewnych kwestii, do znudzenia; mam prawo do dyskusji, bo jestem twoją żoną, jestem dorosła i dobrze wiesz dlaczego teraz nie pracuję, nie godzę się na to jak mnie traktujesz itd.
Poczekaj do następnej okazji, gdy znowu dojdzie do jakiegoś incydentu z czarnymi (śledź dokładnie co dzieje się dookoła) i poproś go o analizę kosztów w związku z ewentualną przeprowadzką, nie daj się zbyć.
Trochę to chamskie z jego strony, że wypomina Ci brak dochodu, skoro macie małe dziecko a do tego uczysz się.

Odnośnik do komentarza

Jonko on mi obiecal pare miesiecy temu ze jak sie bedzie tutaj zle robilo
(zamieszki bojki itd.)to sie przeprowadzimy tak samo mailo byc kiedy bedzie wiekszosc czarnych w tym budynku.Tak bylo powiedziane kilka miesiecy temu.Niestety byly to klamstwa z jego strony,dzieje sie naprawde niedobrze a on jak zawsze wscieka sie i jak w tym przypadku po RAZ KOLEJNY NIED DOTRZYMUJE OBIECANEGO SLOWA!wiesz z tym sledzeniem wiadomosci o czarnych tez nie jest tak ho siup,bo jednego dnia jest ok i moge mu o tym powiedziec(tak jak bylo wczoraj)a dzisiaj chcialam na spokojnie o tym porozmawiac i ustalic cos i jak,co robimy jezeli takie sytuacje beda sie powtarzaly to sie tylko wsciekl(od razu zrobil sie bardzo nieprzyjemny) i teraz sie do mnie nie odzywa.On wie ze tym tekstem"idz do pracy"zamknie mi usta bo ja nie mam jak i wychodzi na JEGO.Caly ten zwiazek z nim to jest wieczna walka o wszystko o spokoj,godne warunki zycia,zamieszkania,dzisiaj walentynki nawet jednego glupiego kwiatka nie mogl mi kupic:(Po tym wszystkim jonko wydaje mi sie ze zadnego domu nie bedzie czuje to mam takie gupie przeczucie.Normalny facet ktoremu zalezy i kocha swoja zone zrobilby cos jakby widzial ze zona tak sie meczy a jego odp.jest"nie ma pieniedzy,idz do pracy"...

Odnośnik do komentarza

"Idź do pracy!" OK, pójdę.
Tak mu następnym razem odpowiedz, bo gdy Ci zamyka tym usta, ma nad Tobą przewagę i dobrze o tym wie.
Rozejrzyj się za pracą, naprawdę. Nie chodzi o to, żebyś od razu się zatrudniała, ale sprawdź możliwości, czy mogłabyś pracować np. w dni wolne od nauki i np. w soboty po południu. O dziecko się nie martw, on na pewno kocha Waszą córeczkę, tylko jest wygodny, bo wie ,że ty się nią zajmiesz.
Sprawdź możliwości pracy i następnym razem, gdy on wyskoczy z takim tekstem, stanowczo powiedz mu, że w tej sytuacji pójdziesz do pracy, ale on ma znaleźć opiekę do dziecka i nie obchodzi Cię jak i za co , bo albo Ty zajmujesz się małym dzieckiem, ale wtedy żądasz szacunku, traktowania Cię jak współmałżonka i liczenia się z Twoim zdaniem, bo jeśli jego szacunek do Ciebie zależy od tego ile pieniędzy przyniesiesz, to wracasz do pracy ale kosztem dziecka. Uświadom mu, że nie szanuje cię ani jako matki, ani jako żony a jego wymagania wobec Ciebie są absurdalne. A jeśli zawalisz przez to naukę, to też będzie jego wina. Więc niech wybiera. Nie daj się zastraszyć. Skoro wygania Cię do pracy, to niech on płaci za przedszkole, czy opiekunkę.
Nawet, gdybyś faktycznie miała do tej pracy pójść, to idź. On liczy na to, że się wycofasz.
Dopóki się nie postawisz, on będzie z Tobą pogrywał.

Odnośnik do komentarza

tak wlasnie zrobie.Ja zupelnie nie rozumiem co nim kieruje i dlaczego on sie tak zachowuje?Wiesz jak jeszcze bylismy para mlodo sie poznalismy jako niespelna 20 latkowie to ja dla niego zawsze ale to zawsze bylam wsparciem,bylam wtedy kiedy jego matka byla chlodna w jego str.albo kiedy traktowala go gorzej niz jego brata,kiedy czul sie gorszy albo kiedy zostal pobity przez ojca pijaka ja tam zawsze dla niego bylam...nawet wtedy kiedy jego matka nie szczedzila mi bardzo przykrych slow i kazdego dnia on mi powtarzal ze ona powiedziala o mnie to a to...kazdego dnia przez kilka lat wysluchiwalam najgorszego co powiedziala jego matka o mnie.Zawsze byla jakis taki w nie sosie wiec ja sie pytalam co sie dzieje i on mi wtedy opowiadal.

i po latach dostaje takie "dziekuje"od niego.

Odnośnik do komentarza

Myślę, że on doskonale zdaje sobie sprawę z tego co dzieje się dookoła, ale za wszelką cenę chce odłożyć pieniądze.
Uważam też, że jeśli już poruszasz sporne tematy, to nie powinnaś robić tego zbyt często. Dobrze, że próbowałaś wykorzystać ten incydent z czarnymi, zareagował nerwowo, trudno, nie ciągnij dalej tematu. Będzie następna okazja.
Jednak zawsze reaguj, gdy on traktuje Cię przedmiotowo, odsuwa od decyzji. Używaj określeń; chcę wiedzieć, nie godzę się, nie traktuj mnie tak, mam prawo itd.
Wiem, że jesteś rozżalona, ale patrz raczej w przyszłość, nie analizuj już tego co było, bo przeszłości nie zmienisz, a tylko się dołujesz.
Nie rezygnuj ze szkoły, bo to Twoja szansa na lepsze życie, a z tą pracą pomyśl na poważnie.
Trudno, mąż będzie się musiał bardziej postarać i przejąć część obowiązków opiekuńczych.

Odnośnik do komentarza

Jonko dzisiaj sa Valentynki nie dostalam nic od niego zreszta roj temu tez nie pomimo tego ze spodziewalam sie dziecka mniejsza o to dzisiaj znowu wsciekl sie i nie odzywal sie do mnie o 15 wyszedl do pracy przed chwila zadzwonil myslalam przez chwile moze mu glupio i dzwoni przeprosic albo cos..nic z tych rzeczy..zadzwonil z pretensjami ze mam mu juz nigdy wiecej nie mowic o czarnych bo jak to zrobie to on mi zagrozil ze sie spakuje i wyjdzie albo ja mam sie wynosic z jego zycia!!!!tak mi powiedzial ze on pod zadna ale to zadna sytuacja on sie nie wyprowadzi.wiec sie go zapytalam co jezeli zostane pobita przez takiego menela czy jezeli ktos kiedys zrobi naszemu dziecku to mi odp.nie tworz historii...probowalam podejsc go z praca jak mi powiedzialas to powiedzial ze on nie odda dziecka obcemu.

Odnośnik do komentarza

~aniaaf radziłam Ci, żebyś sobie sama kupiła piękny bukiet na Walentynki, to nie to samo, co od ukochanego, ale jeśli ten ma węża w kieszeni, byłby to dla niego mały prztyczek w nos.
Skoro zadzwonił z pracy z takim tekstem, to zamiast się z nim wykłócać, mogłaś podziękować za "miłe" Walentynki i się rozłączyć.
Posłuchaj, nie załatwisz wszystkich problemów na raz.
Jeśli on dzisiaj zaczął się wściekać o kolejną propozycję przeprowadzki, to trzeba było już odpuścić.
Pisałam Ci wielokrotnie, że w złości, kłótni, gdy krzyczycie na siebie niczego nie załatwisz. Pogłębiacie tylko kryzys.
A o tej pracy maiłaś mu powiedzieć, gdy znowu wyskoczy do Ciebie z szantażem i powie - idź do pracy.
Żeby się postawić musisz mieć konkretną pracę na oku, bo tak, to jest puste gadanie.
Po za tym, jeśli już dzisiaj było ostro, mogłaś zostawić sprawę pracy na inną okazję. Nie wszystko na raz, bo robi się awantura i nie ma szansy na żadne porozumienie.
Masz iść do pracy? - kto zajmie się dzieckiem?
Mam zostać w domu? - chcę mieć prawo do decydowania o naszym życiu.
Nie mam prawa, bo nie wnoszę kasy, więc pójdę do pracy - kto zajmie się dzieckiem?
Może wtedy zrozumie jak absurdalne jest jego zachowanie.
Wypracuj sobie techniki rozmowy z nim.
Jeno zdanie i koniec i na pewno nie codziennie.
~aniaaf , gdybyś chciała się od niego wyprowadzić z dzieckiem, to jakie masz szanse? gdzie mieszkałabyś i za co?
Jeśli znowu każe Ci się wynosić, odpowiedz, że chętnie i spytaj w jaki sposób zamierza Was zabezpieczyć, bo to jest jego obowiązek.

Odnośnik do komentarza

Jonko a powiedz mi czy takie wydzieranie sie tej durnej sasiadki ma jakis wplyw na moje dziecko?mala ma 8 miesiecy.czy nie bedzie nerwowa przez to?na moje nieszczescie domy tutaj zrobione sa z drewna a nie z betonu jak w polsce:(

Odnośnik do komentarza

Trudno mi powiedzieć. Najważniejsza dla dziecka jest atmosfera rodzinnego domu, poczucie bezpieczeństwa.
Małe dzieci chyba nie mają jeszcze tak rozwiniętego słuchu.
Jest na to pewien sposób, co prawda taki półśrodek - włączaj muzykę klasyczną, która choć trochę zagłuszy wrzaski baby. Przy okazji dziecko wyrobi sobie słuch i gust muzyczny :)
Miałam raz wątpliwą przyjemność mieszkać w drewnianym domu na wczasach. Był to pensjonat w górach, pięknie położony, początkowo byłam zachwycona. Mieszkali tam też inni ludzie. Jak się wkrótce okazało, dom był tak akustyczny, że nawet było słychać jak ktoś bąka w swojej łazience puszczał:D Na szczęście większość dnia spędzałam na górskich wędrówkach, ale poranki i wieczory były trudne.

Odnośnik do komentarza

Nie wiem jak ja wytrzymam to wszystko z nim:((odkad malutka jest jest pieklo.Przykro mi sie robi jak sobie przypomne ze bedac w ciazy musialam czesto ukrywac swoja radosc z oczekiwania na dziecko bo on mial jakies"ale"..jestem tym wszystkim bardzo zmeczona nie chce z tym czlowiekiem przebywac pod jednym dachem.Przeszkadza mu wszystko co robie mowie ja sie musze pilnowac nawet z mimika twarzy zeby z geba na mnie nie doskoczyl.

Odnośnik do komentarza

Wczoraj jak wrocil z pracy to zaczla swoja rozmowe od slow:"ze nie chce zyc w nie zgodzie i zaraz wyjasnie ci ile kosztowalaby przerowadzka w to miejsce ktore chcesz i zaczal mi wyliczac..czy nas stac?..stac...tylko nie oszczedzalibysmy juz na dom bo nie byloby z czego..problem w tym ze ta rozmowa nie miala najmniejszego sensu gdyz po tym co powiedzial (myslalam ze rozmowa kieruje sie w kierunku "co zrobic zeby sie przeprowadzic?")niestety na koniec dodal slowa ze on"predzej skoczy z mostu niz poswieci te pieniadze na przeprowadzke"!)takze nie ma najmniejszych nawet szans na wyprowadzke a ja po tych wszystkich miesiacach piekla nie chce juz z tym czlowiekiem ani zyc ani juz nic od niego....tym ostatnim zdaniem doskonale nam pokazal ze dla niego nie liczy sie bezpieczenstwo i komfort zycia rodziny tylko jego pieniadze!!!nienawidze tego czlowieka,niewyobrazam sobie dalszego zycia z nim...

Odnośnik do komentarza

aniaaff , tutaj, niestety się z Tobą nie zgodzę. Pomijam jego zachowanie, czepianie się, ataki złości itd.
Spójrz na to nieco inaczej, facet wreszcie odezwał się do Ciebie jak człowiek do człowieka.
Wyjaśnił Ci jakie macie szanse na przeprowadzką, wyliczył, przeanalizował.
Wyszło na to, że albo się przeprowadzacie i możecie zapomnieć o kupnie domu i będziecie się tułać w wynajętych mieszkaniach przez kolejne długie lata,
albo realizujecie wcześniej ustalony cel, przemęczycie jeszcze w tym miejscu i wyprowadzicie się do własnego mieszkania.
aniaaff , sama pisałaś, że swojego czasu to Ty nalegałaś na kupno domu, więc on próbuje ten plan zrealizować.
Niestety, nie macie takich pieniędzy, żeby kupno przyspieszyć.
Jakie widzisz wyjście z tej sytuacji? On dąży do kupienia domu, Ty już teraz chcesz zmiany, tylko na co?
Podejrzewam, że gdybyś odeszła z dzieckiem, miałabyś chyba problem z utrzymaniem się. On z pewnością musiałby płacić alimenty. Kto wie, czy jemu nie opłaciłoby się to bardziej.
aniaaff przemyśl to wszystko.

Odnośnik do komentarza

aniaaff , na innym wątku zaproponowałaś przejście na priv.
Ja nie loguję się na żadnych portalach, lubię czasami coś skomentować. To forum akurat odwiedzam najczęściej, jak sama widzisz z różną częstotliwością. No ogół w weekend mam trochę czasu, czasami siedzę do późnej nocy, ale w tygodniu, sporadycznie, albo w ogóle tu nie zaglądam.
Po za tym nie za bardzo lubię pisać o sobie, z nikim nie koresponduję. Moja e-mailowa korespondencja dotyczy tylko spraw służbowych.
Jestem starsza od Ciebie i rady jakich tutaj udzielam są pisane "od serca", czasem na podstawie własnych doświadczeń, ale też na przykładzie innych historii o których czytałam lub słyszałam.
Często nie mam pomysłu, co komuś doradzić. Ludzie nieraz mają tak okropne problemy, że mnie samą przytłaczają i nie odzywam się, bo nie wiem co doradzić. Lepiej w takich sytuacjach przemilczeć.
Nie jestem psychologiem, czasem mam obawy, żeby nie doradzić źle.
Jeśli chodzi o Twój problem, też czasami jestem bezradna i nie wiem co Ci jeszcze napisać. Ale jeśli chodzi o Twoje małżeństwo, to moim zdaniem, macie szanse na spokojne życie, tylko potrzeba Wam cierpliwości, każdemu z Was na nieco innej płaszczyźnie.
Jedno mogę Ci zdradzić, ja też mam za sobą kilka lat mieszkania w złych warunkach, okropnej ciasnocie, oszczędzanie na większe mieszkanie, męża z wężem w kieszeni...wystarczy.
Rozumiem Cię więc, ale gdybym mogła cofnąć czas, sporo bym zmieniła (nie tylko ja:)), dlatego czasem coś Ci radzę na podstawie własnych przeżyć.

Odnośnik do komentarza
Gość aniaafff

Jonka rozmawialam z ta sasiadka ktora tez sie skarzyla na ta sasiadke wariatke dzisiaj on tez skladala ale telefonicznie skarge to social serwisow na nia..zasranawiam sie zeby nie wyszlo ze ta wariatka bedzie myslala ze za tym wszystkim moge stac ja:"(((!pisalas ze ta baba moze zrobic mi pieklo co mialas na mysli?Jak ona moze sie mscic(co moze mi zrobic?)troche sie obawiam tego..

Odnośnik do komentarza

Nie wiem, nie znam baby, ale skoro piszesz, że jest agresywna i awanturuje się niemal codziennie, może wyskoczyć do Ciebie z pretensjami i też Cię np. wyzwać.
Ale przecież nie musisz wdawać się z nią w jakąkolwiek dyskusję i możesz udawać, że nie wiesz o co chodzi, lub postraszyć policją.
Poczekaj na rozwój wydarzeń. nie wiem jak u Ciebie załatwiają takie sprawy, ale być może przyjdzie do Ciebie ktoś na wywiad.

Odnośnik do komentarza
Gość aniaffff

Jonko sek w tym ze mezowi nie powiedzialam ze zlozylam donos.Nie wiem jak jak jest w Polsce (czy chodza po sasiadach i robia wywiad) podejzewam ze tutaj bedzie bardzo podobnie...problem w tym ze nie za bardzo chce tych wszystkich wywiadow itd...jak sie skarzylismy do kompleksu na ta wariatke to niby nikt nigdy sie nie skarzyl tylko my(wierzyc mi sie nie chce pozatym maz powiedzial i ja tez tak mysle ze oni nie maja nawet biznesu w mowieniu nam prawdy bo chca to wszystko zalagodzic bo chca od nas pieniadze za wynajem)taki to narod nastawiony tylko na kase$!!na moje szczescie zaczepilam kiedys ta sasiadke ktora mieszka kolo wariatki i ona potwierdzila to co mowilam i tez poszla na skarge.Niestety owa dziewczyna wiekszosc dnia jest poza domem zostajemy tylko my.Czy my musimy tym ludziom otworzyc co przyjada sie wywiedziec?mniemam ze jest to zlo konieczne w tym przypadku?

Odnośnik do komentarza

Byłam kiedyś w podobnej sytuacji. W domu, gdzie przed laty mieszkaliśmy było 6 mieszkań. Mieszkali tam sami starzy ludzie, którzy znali się od 100 lat i my, nowi.
Mój sąsiad był alkoholikiem, ale nigdy nie awanturował się, nie robił imprez w domu, czasami koledzy przyprowadzali go kompletnie pijanego, ale to raczej sporadycznie. Pił sobie w domowym zaciszu, zawłaszcza po śmierci żony i nikomu, oprócz siebie, krzywdy tym nie robił.
Aż pewnego razu przyszedł do mnie dzielnicowy zrobić wywiad na temat tego człowieka, bo ktoś z sąsiadów złożył na niego skargę. Powiedziałam jak sprawa wygląda, sąsiad nie hałasował, nie był uciążliwy i pewnie sprawa została zamknięta.
Dziwni to byli ludzie, wszyscy około 70-tki, albo starsi, mieszkali tam pewnie od "po wojny" i każdy miał "coś " do sąsiada. Ja byłam tam nowa, młoda i chyba traktowali mnie jak kogoś w rodzaju spowiednika, bo co jakiś czas, jeden nadawał na drugiego :)
Nie wiem jak u Was takie sprawy się załatwia. Jeśli złożyłaś skargę do zarządu osiedla (bo nie wiem kogo masz na myśli pisząc "oni"), to faktycznie mogą zamieść sprawę pod dywan, ale może jest nadzieja, że przynajmniej powiedzą tej kobiecie, że ludzie się na nią skarżą i ona weźmie to sobie do serca.
Gdybyś złożyła skargę na policji, lub do jakieś instytucji zajmującej się ochroną praw dziecka, może wtedy zaczęliby działać, tylko reakcja tej kobiety w stosunku do Ciebie mogłaby być różna.

Odnośnik do komentarza
Gość aniaafffff

Zastanawiam sie czy juz ktos byl u tej wariatki.zglosilam to w piatek a dzisiaj w nocy ktos mi uszkodzil samochod(wgniecenie w tylnym blotniku)podejrzewam ze to moze byc ktos z jej znajomych...ubezpieczalnia pokryje mi polowe naprawy..co to trzeba byc za swinia skonczona..taka jest czarnego mentalnosc..mam nadzieje ze jej odbiora to dziecko..

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...