Skocz do zawartości
Forum

Niechęć męża do posiadania dziecka


Gość onaonaa

Rekomendowane odpowiedzi

Moim zdaniem, on może stosować taktykę "tak, tak, później, tzn. wcale". Nie
wierć dziury w brzuchu, nie "rozgrywaj" tylko konkretnie ustal czy on
KIEDYKOLWIEK chce mieć z Tobą dziecko. Nie pozwól mu rozmydlać tematu tylko
poproś o bardzo precyzyjną i szczerą odpowiedź ale licz się z tym, że mąż może
dzieci nie chcieć i z tym będziesz musiała się zmierzyć.

Odnośnik do komentarza

Ewakuc dziecko juz jest na swiecie.dopuki siedzialam cicho i niczego nie chcialam bylo mu na reke teraz dziecko jest warunki sie zmienily i jest problem.dlaczego ja zawsze musze przyporzadkowywac sie temu czego ON chce a co ze mna? Z moimi pragnieniami/marzeniami.on nie rozumie ze ktos inny moze miec inne standarty zycia chciec czeGos innego.

Odnośnik do komentarza

Skoro od początku liczyło się tylko jego zdanie ,to się nie dziw,że tak jest nadal,faceci z reguły lubią dominować
i to się raczej w waszym związku widać nie zmieni,
może postaw jakieś ultimatum,jak się nie zgodzi to odejdź,
ale musisz być konsekwentna,
być może taki ruch,da mu do myślenia i zmięknie jak będzie widział ,że się pakujesz...,jeśli nie będziesz musiała się wyprowadzić,
co nie znaczy końca związku ,bo po jakimś czasie możecie do siebie wrócić na nowych warunkach.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Faktycznie główna sprawa w której się nie zgadzacie to warunki życia, wydatki itp. Ciężko będzie się dogadać, jeśli każde z Was ma zupełnie odmienne na to spojrzenie.
Natomiast można rozmawiać, a nawet spierać czy kłócić się o to w cywilizowany sposób, nic nie usprawiedliwia zachowania Twojego męża, o którym tu pisałaś. W żadnym wypadku nie powinien Ci mówić, że "jak coś Ci się nie podoba, to wyp...".
Nie wiem, co go napadło, nie dziwię się, że Twoja mama jest zszokowana. Natomiast jeślibyście mieli probować się godzić, i razem coś uzgadniać, to przede wszystkim nie pozwalaj sobie na takie zachowanie, niech Cię traktuje z szacunkiem. Po drugie, Twoje zdanie powinno być w związku tak samo ważne, jak jego. Po trzecie, jeśli faktycznie ma depresję, to powinien iść do specjalisty, a nie śmiać się z tego.
To tylko gdybanie, ale może być tak, że jego zmiana w zachowaniu, w nastawieniu do posiadania dziecka jest spowodowana tym, że jego rodzice najpierw zadeklarowali, że mu pomogą, a potem zostawili go samego ze wszystkim, i musiał sobie radzić sam. Stąd ta frustracja itd.

Odnośnik do komentarza
Gość Najnalla

Przykre jest to, że dwoje ludzi, kochających się kiedyś tak bardzo, może tak ostro spiąć się o kwestie materialne. Rozumiem Twoją frustrację. W momencie posiadania dziecka chciałoby się mieć już uporządkowane życie bez większych zmartwień, a na pewno bez tych finansowych. Wy jednak zdecydowaliście się na dziecko wcześniej, ale obydwoje wiedzieliście, na co się piszecie.
Z tego, co piszesz, mam wrażenie (może błędne), że uczucia są gdzieś na dalekim planie, a priorytetem są jedynie pieniądze. Brakuje Wam wzajemnego zrozumienia i wsparcia, tylko oskarżacie się nawzajem, zamiast wypracować jakiś kompromis. Nie wiem, jaki jest on, ale Ty wciąż tylko wymagasz. Chcesz bardziej i więcej. Jeśli na tym tylko opiera się Wasz związek, to może nie ma sensu tego ciągnąć. To co powiedział do Ciebie, jest karygodne. Nie wiem, co może sprowokować faceta do takich słów, ale nie pozwalaj też sobie na takie zwracanie się do Ciebie.

Odnośnik do komentarza

Dzisiaj kolejna klotnia ze nie jestem sukcesywna!prawda jest taka ze kiedy tutaj przyjechalismy maz poszedl na,studia a ja pracowalam gdzie tylko sie da i bralam prawie kazda prace byle miec pieniadze.dopiero kiedy on skonczyl studia zdecydowalam sie na studia.mam za,soba dwa semestry ukonczone z b dobrymi wynikami ale wedlug niego nie MOZNA mnie nazwac sukcesywna bo nie skonczylam tych studiow nie przynosze dobrych pieniedzy tylko wtedy kiedy on studiowal przynosilam grosze a ja robilam co moglam zeby je przyniesc.on wtedy tez pracowal.ze ja tylko wychowuje dziecko i chodze do szkoly ze powinnam jeszcze wcisnac prace a prawda jest taka ze nie mamy zadnej pomocy od nikogo bo jestesmy tutaj sami.zostalismy oszukani przez jego rodzine ze bedzie pomoc a nie byla.dlatego wyjechalismy z kraju.obarcza mnie wina ze dlatego ze nigdy nie mialam dobrze platnej pracy mamy to co mamu i ze to ze nie jestesmy bezdomni to zawdzieczamy jemu bo on mi zawsze wszustkiego zabrania i mowi nie.np wakacje wyjscie do restauracji itd..czy to jest normalne podejscie do zucia?

Odnośnik do komentarza

Ja mam slabe nerwy i od lat zmagam sie z silna nerwica spowodowana fatalnym dziecinstwem.prawo jazdy zrobilam kiedy mialam 30 lat on kiedy mial17 przez to tez nie raz slyszalam ze jestem taka czy siaka bo mi to wszystko tyle czasu zajmuje!nie raz czulam sie gorsza przez te jego gatke.powiedzial tez ze tylko przegrancy tak robia ze nie pna sie dalej i pracuja za takie grosze za jakie ja pracowalam.itd.ze wszystko co mamy zawdzieczamy jemu .

Odnośnik do komentarza

Najbardziej jednak mnie zabolalo kiedy powiedzial ze dziecko mialo sie urodzic po moich studiach nie teraz!ogolnie on wogole nie bierze pod uwage ze ja moge chciec poswiecic sie wychowaniu dziecka nic z tych rzeczy.ze mialam sie niby zapytac go czy jest wlasciwy czas na posiadanie dziecka a ja mam juz 36 lat i ginekolog powiedziala mi ze to ostatni moj dzwonek byl!!co z tego ze sxkola bylaby skonczona jakbym zajsc w ciaze nie mogla.zauwazylam ze gorzej mnie traktuje od kiedy skonczyl studia ktore kosztowaly nasza rodzine sporo i nie mowie tutaj o pieniadzach.

Odnośnik do komentarza

On chce ,żeby wasze życie toczyło się wg jego scenariusza ,Ty nie za bardzo się w niego wpisujesz...,

i jak tu mówić o pielęgnowaniu uczucia,szacunku,itp.,

wiem ,że masz dużo żalu i pretensji ,ale jak widzisz te pretensje są wzajemne i do niczego dobrego nie prowadzą,
niszczycie wzajemnie ten związek...,

odnośnie studiów to powinnaś je skończyć dla siebie,żebyś lepiej zarabiała i była niezależna od męża ,
ja bym Ci radziła,póki co,unikać kłótni ,skończyć szkołę,
wtedy pomyśleć o celowości tego małżeństwa,
chociaż Ci powiem ,że on jak będzie widział ,że sama sobie poradzisz ,zmieni front,ale decyzja będzie należała do Ciebie,

nie bierz też wszystkiego do serca co on mówi,ignoruj to i się nie przejmuj ,rób swoje.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Co moge jeszcze zrobic.przed chwila z nim rozmawialam nie ma takiej opcji zeby zmienic warunki mieszkaniowe ktore sa dla mnie w tej chwili nie do zaakceptowania.powiedzial ze mam isc do pracy szkoly i wychowywac niemowle bez zadnej pomocy od nikogo albo wyjechac bez niego do kraju,bo on sie nie przeptowadzi do innego mieszkania.wiec co ja moge zrobic.podam przyklad w mieszkaniu ktore wypozyczamy sa uzywane stare dywany ja mam fiola na punkcie czystosci i to mnie obrzydza nie wyobrazam sobie zeby moje dziecko po nim raczkowalo.dywany te sa polozone od sciany do sciany nie ma opcji kupienia swoich wiec co ja moge zrobic??

Odnośnik do komentarza

Oboje macie swoje racje.
Oboje chcecie przymusić drugiego by zrobiło to, co każde z was sobie życzy.
Przepaść miedzy wami rośnie i może doprowadzić do rozpadu związku.
Czy jesteś na to gotowa?
Radzę - dokończ te studia, dla siebie. Jeśli po studiach zarabia się pięć razy więcej, to warto jeszcze trochę się pomęczyć.
Studia i dziecko to i tak duży wysiłek, praca w tym czasie odpada.
Na razie zacznij odkładać sobie trochę pieniędzy, byś miała jakieś finansowe zabezpieczenie, jeśli zaczniesz nowe życie.- bo na to się zanosi.

Dziecko będzie miało szczęśliwy dom, jeśli w rodzinie panuje spokój i miłość.
Dywan nie jest tak ważny, jak uczucia. Pamiętaj, że wszystkie negatywne emocje odbijają się na dziecku, ono to czuje i rozumie.
Tak więc najpierw pozbądź się nerwicy, co jest możliwe, jeśli negatywne myśli zastąpisz pozytywnymi.
Nie masz możliwości zmienić mieszkania, więc powiedz sobie - że tu stworzę maluszkowi wymarzony, ciepły dom, w którym będzie szczęśliwa. I powtarzaj to sobie nieomal bez przerwy.
Dywan można czymś przesłonić - innym dywanem, kocem, jakimś materiałem tak, by maluszek miał czysto.
Nerwową atmosferę można zmienić na przyjazną tak, by maluszek czuł się szczęśliwy.
To jest najważniejsze, szczęście dziecka, a nie dywan.

Odnośnik do komentarza

Jednym słowem ,nie potraficie się dogadać...,
w tej sytuacji pomyśl sobie,co dla Ciebie i dziecka będzie lepsze i wybierz tą opcję...,
bo jak coś w życiu zmieniamy to starajmy się zawsze na lepsze,,

jeśli będziesz miała lepiej bez męża ,odejdź,mam tu na myśli komfort fizyczny jak i psychiczny.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Nie pisalam pare dni.dalismy sobie szanse na wypracowanie tego,i co minelo 3 dni i znowu jest klotnia tym razem za duzo wydalam ma jedzenie.Bo czlowiek chcial zjesc szynke z bulka zamiast jesc kurczaka przez tydz bo tak jest tanio albo makaron z bialym serem i cukrem.tlumacze ze karmie piersia i musze dobrze sie odzywiac,to jest juz mniej wazne grunt ze nie zmiescilam sie w wyznaczonej przez niego sumie.podobno jak chce szynke to mam dziecku odjac,ono ponoc wedlug niego nie musi miec zabawek albo moze miec 3,4 ubranka to wszystko.szkoda tylko ze nie zapytal sie co jego zona chce,to juz jest nie wazne.szkoda ze pieniadze przeslaniaja mu wszystko.czy to ma jeszcze sens ta walka o nas?wyliczyl mi ile chleba mam jesc na dzien,plastrow sera itd czy to jest normalne???

Odnośnik do komentarza
Gość Anciak871

Ty masz naprawdę 36 lat? I nie wiesz co zrobić? No sorry, ale ja już dawno bym od kogoś takiego odeszła. Na dziecko płacić musi dlatego jak ktoś wspomniał powinnaś zadbać o alimenty i jak najszybciej od kolesia odejść. Odebrać dziecku???? O rety co za kretyn. Jesli masz możliwość wróć do domu, sama wychowasz i zobaczysz ile stresu Ci odejdzie. Ja mam 27 lat i 4 letniego syna, wychowuje sama i daje świetnie radę.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Onaaa ,a wiesz coś coś na temat dzieciństwa męża ? Bo takie zachowania nie biorą sie z niczego....
Mam kolezankę której mąż jest strasznym sknerą.Był najstarszy z rodzeństwa i traktowany jak pies na wsi ktoremu daje się resztki z obiadu.Dosłownie.No niestety,on sam twierdzi że tak panicznie boi się nędzy że nie potrafi się zmienić...
A na terapię nie chce iść bo szkoda mu czasu ...bo musi zarabiać i koło się zamyka.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Jeśli chce zmienić swoje zycie i opanować emocje to musi coś zmienić.
Z jednej strony można faceta potępiać za te wyczyny a z drugiej strony ,zwazając na trudne dzieciństwo - zrozumieć ale nie aprobować.
Jeśli zdaje sobie sprawę co i kto miał wpływ na jego zachowanie i jak to niszczy jego małzenstwo i ojcostwo ,to koniecznie powinien szukać dobrych rozwiazań.Nie wiem co mogłoby pomóc,jeśli nie dobra terapia.
Widać ,po tym co piszesz, ,że człowiek jest bardzo mocno sfrustrowany.Naprawdę ,wierze Ci ze musi byc Ci trudno w takiej sytuacji ale podejrzewam że jego też meczy ta nerwówka z którą sobie nie potrafi poradzić.

Ty wylewasz złość na niego ,on na Ciebie a niestety wszystko przejmuje dziecko.A Ono jest najważniejsze bo jest bezbronne.Nie krzyknie : mamo ,tato uspokujcie się ,dajcie żyć...

Może spytaj męża co zamierza zrobić żeby Wasze dziecko żyło w szczęsliwej rodzinie?Niech Ci wyczerpujaco odpowie na to pytanie.Jeśli nie ma żadnej opcji to niestety ale zastanów się nad czasową separacją,może wtedy zatęskni ,przemyśli ,weżmie odpowiedzialnośc za Wasze losy w końcu jest głową rodziny.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...