Skocz do zawartości
Forum

List jako terapia na gniew


Rekomendowane odpowiedzi

Terapia na gniew List I, skierowany do obiektów gniewu pod wpływem emocji.

Kochani rodzice
Zawsze was kochałam i nie wiem dlaczego zrobiliście piekło z mojego życia. Ja tylko chciałam mieć rodzinę, czuć się potrzebna i starałam się z całych sił o waszą akceptację. Wiem że byłam trudnym dzieckiem, które chodziło własnymi ścieżkami, ale to wy byliście dorośli, to do was należało okazać mi troskę o mnie i miłość do mnie. A wy co? Obchodziło was tylko to aby było zrobione i już jako małemu dziecku, daliście mi odczuć że zauważylibyście moje zniknięcie tylko dlatego że nie ma kto owiec paść, bądź wyprowadzić- przyprowadzić krów. A ja byłam dzieckiem!!! też potrzebowałam aby ktoś mi wytłumaczył co jest dobre- a co złe, potrzebowałam czułości i zrozumienia. A tego nie było. Jak myślicie, czy było mi miło patrzeć jak całe życie włazicie Waldkowi w tyłek, a potem Kryśce, a mnie w tym wszystkim nie było. Takie było moje całe życie, tylko krzyk, wyzwiska i poniżanie, miało się wrażenie że wszyscy mogli nami poniewierać a wy w swej trosce, jeszcze byście dziękowali im za to. Stawiając mnie w sytuacji „radź sobie” przyczyniliście się do tego że nauczyłam się kraść. TAK!! to wasza wina !! Waszym piep...ym obowiązkiem było zatroszczyć się o to żeby były spełnione moje podstawowe potrzeby, ja tu nie piszę o luksusach, lecz o tym co ważne. Całe, nie połatane spodnie, przyzwoita uprana bluzka i buty odpowiednie na porę. Ale jak kochana mamusiu twierdziłaś- dziecko jestem i nie potrzebne mi. Dziwicie się że wypiep...łam z domu na całe dnie- u obcych mogłam popatrzeć jak żyją ludzie, jak się traktują. Może byłam mała i nie rozumiałam dlaczego w tym piekle które żeście stworzyli jest inaczej, dlaczego miałam przyjaciółki do czasu, dopóki nie przyprowadziłam ich do domu. Zapamiętałam ten czas, dorosłam i zrozumiałam. Było jak było. Miałam 16 lat, byłam zduszona, z brakiem pewności siebie, wielu rzeczy nie umiałam, zwłaszcza radzenia sobie w życiu- bo i niby skąd, skoro dla was byłam kopciuszkiem od zapier....nia- darmową siłą roboczą której nic się nie należy. Wam szkoda było wysłać mnie do szkoły rolniczej, przecież wasz kochany Walduś ją skończył i jeszcze bym zabrała mu gospodarkę. Z braku laku poszłam do odzieżówki i te wasze prywatne praktyki, w których miałam robić za pomoc domową..Pamiętacie- kazaliście szesnastoletniemu dziecku dojeżdżać okazją, nie zauważyliście też że byłam już panienką. Przyszło wam kiedyś do tych waszych tępych głów na jak wielkie niebezpieczeństwo żeście mnie narażali??? Oczywiście cały czas byłam ubrana jak ostatnia sierota, również tak byłam postrzegana. Bo jak pamiętacie- ani w podstawówce, ani później nie interesował was mój los. Trzeba było was błagać abyście raczyli zajrzeć do szkoły, porozmawiać z wychowawcą , oczywiście- pojawialiście się długo po terminie i trzeba było za was świecić oczami, tłumaczyć was dlaczego macie mnie w du..ie.. Wracając do tych dojazdów okazją. Popsuły mi się buty, bo jak wiecie mam felerne nogi. Najmądrzejsza mamusiu na świecie, przeczytałaś w swym życiu tyle romansów, ale jakoś ci się nie chciało dotrzeć do poradników o zdrowiu. Ja chodząc do podstawówki, potrafiłam się dowiedzieć że aby walczyć z krzywicą trzeba dużo jeździć na rowerze, bądź na wrotkach. Dla waldusia było co chciał, a mnie byś najchętniej w komórce zamkła, by nikt nie widział jaka jestem krzywa, tylko kto by w polu zapie...lał,, skoro ty taka umierająca wiecznie byłaś mamuniu. Radziłam sobie jak mogłam. Zarobić mi nie daliście, bo przecież w waszej gospodarce trzeba zapier..lać, więc. Wyglądałam jak nikomu niepotrzebna sierota, a jak usiłowałam leczyć nogi wywarem z sosny, to pamiętam te wasze szykany, wyzwiska, to jak twierdziliście że jestem popier...ona, dla waszej szacownej rodzimki- też byłam koślawcem.
Rowera też dla mnie nie było, ale synuś miał motor(bo kawaler musi mieć), potem samochód którym woził okoliczne kurewki. I znów wracam do mojego szesnastego roku życia. Gdy ogłosili stan wojenny, były wielkie mrozy i wysokie śniegi. Popsuły mi się buty. Pamiętam- myśleliście że nie ma mnie w domu, byłam ukryta za drzwiami, słyszałam jak pozornie stłamszona przez męża kobieta, wspólnie z nim, bez żadnych sporów i waśni podejmuje ważne decyzje. Ciekawostką jest to że to ty mamusiu byłaś osobą decyzyjną w tych omawianiach. Powiedziałaś do ojca że popsuły mi się buty, ten powiedział że składacie na traktor. To twoja decyzja mamuniu była o tym żeby mi drugich butów nie kupić, jak to ładnie ujęłaś „ to niech chodzi boso” przez miesiąc dojeżdżałam okazją, w silne mrozy w trampkach, często stałam po dwie godziny na tej okazji, bo przecież byłam krzywa. Pamiętam jak na Żarnowie kazałaś mi się odsunąć od siebie, gdy spojrzałaś na jakie obuwie mnie skazałaś, jak to powiedziałaś „jeszcze ktoś pomyśli że jestem twoim dzieckiem” Ta twoja decyzja kosztowała mnie ty podła fałszywa suko odmrożenie drugiego stopnia i ogromny ból przez wiele lat. Gdy potem pozwoliliście mi iść na stancję przez trzy miesiące, to jak właściciel tej stancji zauważył moje stopy, to przeklinał was jeszcze gorzej niż ja. Określił was mianem potworów których należałoby wykastrować by nie mogli mieć dzieci, a obecne dzieci odebrać. Czy was okradałam? Trochę- myślę że wasze kochane dzieci bardziej was okradały, tylko że to były wasze dzieci, więc dla was były one krystaliczne. Ciekawostką jest to że gdy byłam dzieckiem- wmawialiście mi że jestem duża i obarczaliście mnie masą roboty, gdy stałam się panną – uważaliście że jestem dzieckiem, aby o mnie nie zadbać. Mam alergię na metal, prosiłam o srebrne kolczyki na osiemnaste urodziny, uszy mi ropiały od blach, a na kolczyki było moim kochanym rodzicom szkoda. Paradoks- dwa lata później, gdy już byłam mężatką kochana mamuniu , przyszłaś ze sklepu i bezczelnie mi pokazałaś jakie śliczne srebrne kolczyki kupiłaś krysieńce, która miała wówczas piętnaście lat. Nawet cię o nie nie poprosiła, kupiłaś jej bo chciałaś a mi nie mogłaś kupić na osiemnastkę. Już wtedy wiedziałaś że jest młodocianą kurewką, pamiętam jak przeżywałaś to że przyłapałaś ją na puszczaniu się pod schodami w nowym wówczas budynku, zresztą jesienią dowiedział się prawdy o swojej córeczce tatuś, gdyby ją wówczas trafił tym fotelem to dziś pewnie byłaby na wózku, albo w grobie- bo fotel się połamał. Później się truła moim relanium( które mi zaj...ła), bardzo długo leżała w szpitalu po tym płukaniu żołądka, tylko czy to było samo płukanie żołądka? Bo jej karta informacyjna ze szpitala znikła, a jej pierworodny jakoś do tatusia nie podobny.
Wtedy gdy staremu zginęły pieniądze, faktycznie je znalazłam, nie oddałam mu tylko dlatego że musiałam jechać do szkoły, a dla mnie , nawet na dojazd do szkoły często nie było. Jak musiałam dojeżdżać do szkoły, dostawał dwa złote na drogę- bilet na autobus kosztował 1,6zł. Jak kupiłam sobie picie bo było np. gorąco, albo jakąś bułkę, musiałam wracać na gapę. O złotówkę byście mnie zabili, tak bardzo żeście mnie kochali. Tylko dlatego nie oddałam wam tych pieniędzy i nie żałuję. Tyle miałam z młodych lat co użyłam wówczas za te pieniądze. Przykro mi że zmusiliście mnie do ich przywłaszczenia, ale z drugiej strony z czasem pojęłam że gdyby nie one nigdy by do mnie nie dotarło to że urodziłam się sierotą. Ja dla was nie istniałam, ale mieliście syna dla którego było wszystko i mieliście swoją kochaną córeczkę, pannę całą gębą, tylko że późno żeście się skapli że była również największą nastoletnią ku..ą w okolicy. Gdy już byłam mężatką, nie mieliśmy się gdzie podziać i musieliśmy mieszkać z wami, pomagaliśmy wam we wszystkim i nie wołaliśmy za to zapłaty, w zamian spotkały nas z waszej strony pomówienia i oszczerstwa, a- wróce się wstecz. Wyszłam za mąż bo byłam w wysokiej ciąży, zrobiłam to dla dziecka, ale wesele, to było nie moje, tylko wasze, gdyż moich znajomych, przyjaciół tam nie było tylko wasi goście, ja za to się na nim narobiłam ile wlazło. Krysieńka nie mogła pomóc bo była zajęta piep...niem się po krzokach i powiedziała że ona ma w d..ie gości, jest młoda i jej się należy od życia. Kilka dni później dostałam silnego krwotoku, w domu był tylko wasz kochany synek. Poprosiłam go żeby zadzwonił po karetkę, powiedział że zadzwoni i spie...ył. Zauważyłam i udało mi się dojść do lekarza, odratowali nas, oczywiście ja przez kilka lat wracałam do sił i zostały mi problemy z ciśnieniem. Gdy powiedziałam ci mamuniu co zrobił twój synek, to powiedziałaś żebym ci opowiadała bzdur, bo przecież twój synuś jest taki krystaliczny. Drugie dziecko okaleczyłeś mi TY kochany tatusiu, poprzez stres do jakiego mnie doprowadziłeś w czasie gdy byłam w ciąży z Marcinkiem. Tylko dlatego że powiedziałam ci w twarz to co wszyscy wiedzieli, a tobie się wydawało że to wielka tajemnica o tobie, dlatego przy trzeciej ciąży, jak tylko zacząłeś szumić, uciekłam do domu który postawiłeś w surowym stanie. Potem twój synuś poszedł w świat, bo postanowił wziąć odpowiedzialność za swoje dorosłe życie. Ciężko nam było pomagać wam w gospodarce i zajmować się dziećmi równocześnie. Wróciliśmy do was- właściwie dla was. Zapłaciliście nam za tę pomoc szczodrze, w tym czasie moje już trochę podszykowane mieszkanie zajęła krysieńka ze swoją rodziną. Gdy walduś wrócił z podkulonym ogonem, krysieńka przeniosła się do teściowej, a mi w prezencie zostawiła rachunek za prąd w wysokości dwóch średnich krajowych. Uzgodniliście wspólnie że ode-mnie wam się należy, guzik was obchodziło że mamy trójkę małych dzieci, w tym jedno specjalnej troski, jeszcze na dodatek oczernialiście nas po ludziach i opowiadaliście wszystkim wkoło jak nam pomagacie. W tym czasie mąż stracił pracę, bezrobocie szalało, wszędzie grupowe zwolnienia. Znalazłam pracę na dwie zmiany w Piotrkowie Tryb. Jako szwaczka, miałam już praktykę i nawyk w jeżdżeniu stopem, a że długo nad sobą pracowałam, to moja krzywizna znacznie się podprostowała, stałam się śliczna i nie miałam już problemów z zatrzymaniem stopa, jestem dosyć pracowita, więc szybko zaczęłam dosyć sporo zarabiać, mąż poszedł na opiekę na dziecko, poradziliśmy sobie. Ale nigdy nie jest lekko przy chorym dziecku, które wymaga ogromnego nakładu pracy, Marcinek miał już pięć lat i od roku chodził, mimo że jego ciałko wciąż blokowała sztywność mięśni i niedowłady rączek, to demolował wszystko co udało mu się w nich utrzymać. Nie wiem czy kochana mamusiu miałaś porąbane w głowie, czy byłaś po prostu wyrodną suką. Po tym jak latałaś do gminy na skargi aby nam to dziecko zabrali, i jak to odkryłam, zezwałam cię od wyrodnych suk, a ty bezczelnie mi odpowiedziałaś że to niby z troski, bo ile ja bym pieniędzy zarobiła, gdyby tego dziecka nie było, bo takie wstyd ludziom pokazać na oczy. Przysięgłam ci wówczas że jeśli zniedołężniejesz, za żadne skarby świata nie zaopiekuję się tobą, bo twoje miejsce będzie wówczas tam gdzie usiłowałaś ulokować moje dziecko.
Potem było spłacanie sióstr i tak przez lata Krysia- Basia. Krysia- Basia. Oczywiście krysia dostała dwa razy tyla co basia, gdyż teście krysi zarządali tego od was- grożąc że w przeciwnym razie wyjawią waszemu kochanemu zięciowi na co krysia leżała w szpitalu w wieku piętnastu lat. Myśleliście że nie wiem??? ups! Usłyszałam jak rozmawialiście o tym, w czasie gdy wchodziłam do was a drzwi na zewnątrz mieliście otwarte. Jak żeście mnie zobaczyli, to zmieniliście temat. W między-czasie zostawiłam ci mamusiu na przechowanie moją ślubną wyprawę składającą się z masy kryształów i porcelany, bo jak mówił ojciec- gary to sobie kupicie, bo będziecie musiały a to , to będzie dla was pamiątka na całe życie, gdyż nie chciałam aby mi ją Marcinek wytłukł, gdyż nauczył się chodzić po schodach i zaczął zaglądać na strych.
Krysieńka doiła cię tatusiu przez całe życie, przyjeżdżała średnio dwa razy w tygodniu i nigdy nie odjechała z niczym, jak coś od niej- to ona taka nieszczęśliwa, taka biedna, a w stosunku do mnie, do waldusia, który już wówczas był alkoholikiem, to „ja to mam a wy to jesteśta dzady”. Gdy umarłeś, mamusi się zdawało że wciąż będę zapie...lać w jej gospodarce za friko, powiedziałam jej że jak jest taka samodzielna, to niech sama ze swoim synkiem pilnuje sobie gospodarki, ostatecznie niech krysieńkę ściągnie do pomocy, po trzech miesiącach dobytek z obór znikł. Wtedy raz w tygodniu przyjeżdżała do niej krysieńka, a raz w tygodniu mamunia jeździła do krysieńki, jak wspomniałam że choć raz mogłaby mi pomóc, odpowiedziała że ona ma tylko syna i wyższe cele. W tym czasie mój chory synek zaginął i zginął w wypadku, pijany walduś zaczął krzyczeć żeby wreszcie go szlag trafił, była też wówczas krysieńka prosić na komunię swojego synka i po kolejną dolę. Pamiętam jak po wezwaniu policji, uciekała ze swoją rodzinką, zamiast pomóc w poszukiwaniach, nie wiedziała że idę z drugiej strony rogu domu, powiedziała do swojego męża że muszą stąd szybko zjeżdżać żeby ktoś ich z tą bidotą nie skojarzył.( jej mąż był zdziwiony jej postawą ale posłuchał). Po śmierci syna chciałam odebrać szkło, ale rozpłakałaś się mamuniu że co sobie postawisz?? bo twoje się wytłukło, rozdałaś znajomym, miałam już masę kupionych pięknych książek, więc miałam co włożyć za szyby w regale, zgodziłam się, a TY uroczyście przysięgłaś że dopilnujesz aby do mnie wróciło.
Rok po śmierci syna poszłam do liceum, zdałam maturę, w tym czasie podjęłam również pracę na własny rachunek, w czym pomogli mi sąsiedzi, zajęcie to pozwala mi się dorabiać do dziś. Krysieńka doiła mamusię dokąd miała co doić, po rozpisie wyżerowała jeszcze działkę do której nie miała już prawa, gdyż ojciec spłacił ją dwukrotnie. Pamiętam że podczas rozpisu podjęłam kwestię co będzie jakbyś zaniemogła. Twoje kochane dzieci wyjechały do mnie z buzią jak śmiem, one nie pozwolą i nie dopuszczą, gdy miałaś pierwszy wylew, wiem że to dlatego ze twój kochany synuś z którym zostałaś, cię tłukł,ale to twój wybór, owszem potem się starał, wyłożył dużo kasy na twoje leczenie, ja mam praktykę w rechabilitacji, więc codziennie jeździłam ćwiczyć ci rękę, nawet częściowo odzyskałaś w niej władzę, a odzyskałabyś prawie całą sprawność, gdybyś chciała ćwiczyć. A krysieńka była na miejscu, mieszka w tej miejscowości co szpital i kazała sobie zapłacić za zaglądanie do ciebie. Później przyjeżdżała coraz mniej, pamiętam jak płakałaś że jak miała co wywozić, to była kilka razy w tygodni, a jak nie ma co brać, to musisz skamleć żeby się pojawiła. Gdy miałaś kolejny wylew, po kolejnych ekscesach swojego synka, wiedziałam że umrzesz, jeszcze przed wylewem dzwoniłam do kryśki, prosiłam, przyjedź, pogadaj z nim, ty potrafisz na niego wpłynąć, olała to, stwierdziła że przesadzam i że walduś wie co robi. Jakoś twoje kochane dzieci się tobą nie zajęły, krysieńka jak szalona szukała hospicjum dla ciebie, była do tego stopnia bezczelna że nawet ściągnęła Barbarę do opieki nad tobą i z jakiej racji???przecież przez ciebie i ojca, a właściwie głównie przez ciebie Barbara od lat jest na rencie zdrowotnej. Dzień w którym umarłaś był szczególny, bardzo przypominał dzień w którym zaginął Marcinek, mój jeszcze wówczas mały wnuczek, wymsknął mi się spod opieki, znalazł się po trzydziestu minutach, ale ja i mój syn byliśmy tak zdenerwowani tym faktem, odżyły w nas wspomnienia sprzed lat, więc z tej radości że się znalazł popiliśmy piwa. Potem przyjechała krysieńka, zapłakana, bo ty umierasz. Była również szczęśliwa, gdyż zwolniło się miejsce w hospicjum, oczywiście- po tej informacji walduś kazał wypier... Barbarze, bo już mu nie była potrzebna do ucierania twojego tyłka. Pod wieczór twoje kochane dzieci zaczęły cię ubierać do grobu,, w życiu nie byłam tak wkurzona jak wówczas, twoje kochane dzieci grzebały cię jeszcze żywą. Gdy pół godziny później umarłaś, odczuły satysfakcję że już jest w porządku, bo teraz szykowały do grobu twoje zwłoki. JA,, pod wpływem gniewu i piwa, wyraziłam swój ostry protest na ich zachowanie, na twoją śmierć w sposób ostry i wulgarny. Zapytasz się dlaczego?? przez całe moje życie, tylko ten ostatni miesiąc miałaś w stosunku do mnie ludzkie uczucia, a reszte życia byłaś wyrodną suką, jeśli myślisz że ten miesiąc wyjedna ci moje wybaczenie, to jesteś w błędzie, zabiłaś moją miłość do was, moim zdaniem dopuściłaś się zbrodni na duszy, a tego się nie wybacza.
Po waszej śmierci, walduś przepił waszą gospodarkę, niegdyś budynki pełne wszystkiego i rozległy park maszynowy świeci pustkami, krysieńka podpuszczała go do picia i wyłudzała co się da, mamusina przysięga była fałszywa, krysieńka ukradła moje szkła i wszystko co wartościowe tam zostało a ja się zastanawiam, skąd się tam wzięłam? to na pewno moi rodzice byli? Bo matka udowodniła mi swoją postawą że mnie przywlekła, tylko z kim? Ten podniszczony budynek, w surowym stanie co przejęłam i 1,5h ziemi z 12h. Traktuję jako rekompensatę za kalectwo mojego syna i zniszczenie mi 15 lat życia( 12 lat synka i 3 lata dochodzenia do siebie po szoku związanym z jego śmiercią). Uważam że przyszłam na świat jako sierota, którą podrzucono do piekła.
Ten list nie jest pretensją do losu, ciężkie życie nauczyło mnie zrozumienia innych i radzenia sobie w nim, ten list jest formą wyrzucenia z siebie gniewu, jakby- oddanie go tym, którzy się przyczynili to powstania go.

Odnośnik do komentarza

Wg książki o toksycznych rodzicach to jest to dobra metoda wyładowania gniewu, złości czy innych negatywnych uczuć, ale dobrze jest też po kilku czy kilkunastu takich listach skonfrontować się ze swoimi rodzicami i powiedzieć im w twarz już spokojniej o tym co za krzywdę Ci zrobili. Mogą być różne scenariusze, albo zachowają się ignorancją jak zawsze to wtedy łatwiej jest porzucić relację z nimi i się odciąć od jakichkolwiek uczuć czy emocji z nimi związanych, albo oni zauważą wtedy swoje błędy i będziecie mogli na nowo ustanawiać reguły jak Wasza relacja będzie wyglądać teraz. Osobiście z doświadczenia wiem, że prędzej trzeba się liczyć z ignorancją naszego bólu, pretensji ze strony takich rodziców i po prostu trzeba się od nich odciąć emocjonalnie i materialnie. Dzięki temu zyska się władzę nad własną osobą i życiem a rodzice staną się tylko gośćmi w naszym życiu, albo obcymi ludźmi z którymi nie mamy za wiele wspólnego. 

Lepiej to jest opisane w książce i wszystkie etapy poprzedzające tą konfrontację. Ja co jakiś czas powracam do tej książki by zobaczyć co z tych etapów wykonałam, czego mi brakuje, co jeszcze robię źle itp. 

"Toksyczni rodzice. Jak się uwolnić od bolesnej spuścizny i rozpocząć nowe życie" Susan Forward

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...