Skocz do zawartości
Forum

Jestem alkoholikiem


Gość blazej69

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, doszedłem do etapu kiedy potrzebuję pomocy. Od pół roku piję codziennie. Oszukuję rodzinę i nie potrafię sobie z tym poradzić. Jestem zawodowym kierowcą i kiedy pracuję potrafię nie pić, ale każdego dnia kiedy wracam z pracy kupuję piwo lub wódkę i piję. Zawsze w takich ilościach, aby następnego dnia móc pracowac, ale nie potrafię przestać. Nie chcę, żeby moja 5-letnia córeczka patrzyła na to. tłumaczę sobie, ze ona nie rozumie, ale to nie jest sposób. Nie potrafię przestać pić. Żona próbuje mi pomóc, ale ja nie potrafię. słucham jej, przytakuję i piję przy kazdej okazji. chciałbym naprawić wszystko to co zepsułem, ale po prostu nie radzę sobie z tym. może to moje dzieciństwo jest przyczyną, moze to geny. moja matka kiedyś piła i czasem tłumaczę sobie, że to jest powód, ale ważne jest to, że chcę przestać i nie potrafię sobie z tym poradzić. prosze o pomoc . jeśli jest ktoś kto może i potrafi mi pomóc to bardzo prosze,chce ratować to co mi zostało,czyli moją rodzine i nie chce,aby moja córka na to wszystko patrzyła.Jeśli jest ktoś,kto pomoże to bardzo prosze,podaje swój adres mejlowy i czekam na odpowiedź,codziennie wieczorem sprawdzam poczte,także odczytam każdą wiadomość.Czekam na pomoc i pozdrawiam.Dziękuje.

Odnośnik do komentarza

Witaj. Dobrze, że zauważasz u siebie problem. Myślę, że to już krok na przód. Mój ojciec pił alkohol w nadmiarze i wiem co przeżywają dzieci alkoholików. Ostatnio usłyszałam, że jeżeli czegoś się bardzo chce to jest pewien sposób by to osiągnąć. Nie stawiaj sobie celów długofalowych, nie myśl, że przez następny miesiąc nie będziesz pił. Raczej przyjmij, że dzisiejszego wieczoru nie sięgniesz po butelkę. Kiedy obudzisz się rano, pomyślisz: "wczoraj nie piłem" i będziesz silniejszy. Więc tego dnia tez postaw sobie cel: "dzisiaj nie wypiję". I tak z dnia na dzień sytuacja zacznie się polepszać. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

musze sie dolaczyc sam fakt ze trafilismy na to forum juz sprawia ze mamy ze soba problem., pije jak ty codziennie., zaczalem kilka lat temu i pilem przez 3 lata non stop codziennie potem mialem rok przerwy leczenie psychotropami (depresja poalkoholowa) i znow sie zaczyna. dodam iz mam super synka rowniez 5 lat, swietna prace z ktorej jestem zadowolony, ktora przynosi nam dobry dochod bez nadgodzin, zbudowalem dom, itp itd. jestesmy w swietnej sytuacji. Nie potrafie jednak przestac pic, co wieczor kiedy rodzina idzie spac wypijam szklanke wodki i kieliszek wina. dzis mialem miec wazne spotkanie juz wiem ze nie pojade bo nie jestem w stanie tak sie pokazac. wiem ze nikt z was mi nie pomoze., wiem ze jedynie tylko ja moge to zrobic, moze zabrzmi jak pieprz... enie ale trzeba znalezc w sobie ta sile. Moja jedyna motywacja to dziecko gdyby nie ono pilbym od popoludnia., nigdy nie pilem przy nim., nawet w najwieksze imperzy rodzinne nie pije dopoki on nie pojdzie spac, chyba ze jestesmy autem wtedy odwoze dzieciaka do domu na imprezie jestem abstynentem a po powrocie szklanka wodki :( szczerze powiedziawszy mam dosc tego :(

Odnośnik do komentarza

Witam

Nie ma chyba miasta gdzie nie znalazła by się grupa AA.przez internet można jedynie wskazać drogę ale to bardzo wiele że dostrzegacie to że swoje picie jest nie takie,mnie pomogli,jak mówi mój kolega z grupy nie pomógł mi ksiądz nie pomógł mi lekarz pomógł mi drugi alkoholik. Można skorzystać też z terapii.

Odnośnik do komentarza

Uzależnienie od alkoholu to bardzo poważny problem. Na szczęście zauważyliście, że to jest złe i chcecie z tym walczyć - to jest ogromny krok - jesteście na dobrej drodze i macie szansę wygrać. Jeśli chcecie się leczyć, sprawa jest dużo prostsza, bo dobrowolne zgłoszenie się na leczenie jest dużo prostsze niż zgłaszanie kogoś na przymusowe leczenie. Dlatego, aby zacząć walke o swoje zdrowie, o swoje szczęście i szczęście Waszej rodziny, musicie zgłosić się na leczenie do poradni leczenia zdrowia psychicznego i uzależnień. Rozpoczniecie tam terapię, dzięki której będziecie mogli przestać pić. Ale ten krok zdecydowanie musicie zrobić. Nie robiąc go narażacie nie tylko swoje zdrowie ale i przyszłość Waszą i Waszych rodzin, ryzykujecie także odpowiedzialność prawną, zwłaszcza, że tak jak autor wątku napisał - jest kierowcą, a prowadzenie pojazdu nawet na drugi dzień po alkoholu może być niebezpieczne i możesz zrobic komuś krzywdę. Terapia odwykowa to najlepsze rozwiązanie. Dlatego nie czekajcie - jak najszybciej zgłoście się do poradni i rozpocznijcie leczenie. Jesteście na dobrej drodze, bo sami chciecie się leczyc a to bardzo dobra wiadomość! Możecie także zadzwonić pod poniższy numer telefonu i uzyskac szczegółowe informacje jak postępowac w takich sytuacjach, gdzie się zgłosić i gdzie w Waszej okolicy prowadzone są spotkania z osobami o podobnych problemach. Trzymam za Was kciuki i wierzę w Wasz sukces. Musicie być silni i walczyć o siebie i swoją przyszłość. Powodzenia!

ALKOHOL NISZCZY CIEBIE, TWOJĄ RODZINĘ - ZADZWOŃ !
tel. 022 853 52 22
Fundacja Dominik - dyżur psychologa
środa, piątek w godz. 16.30 – 19.30

BIURO SŁUŻBY KRAJOWEJ AA
tel. 022 828 04 94
poniedziałek - piątek w godz. 8.00 - 16.00

REGION WARSZAWA AA
tel. 022 616 05 68
poniedziałek - piątek w godz. 16.00 – 21.00

DLA OSÓB UZALEŻNIONYCH OD ALKOHOLU I DOZNAJĄCYCH PRZEMOCY W RODZINIE
# wsparcia udzielają pracownicy OPS Wola
tel. 022 654 16 61, tel. 022 654 50 21
poniedziałek - piątek w godz. 9.00 - 19.00
# wsparcia udzielają pracownicy OPS Żoliborz
tel. 022 833 15 21 w.115

DLA OSÓB Z PROBLEMEM ALKOHOLOWYM
tel. 022 842 26 00
Polskie Towarzystwo Pomocy Telefonicznej
poniedziałek - piatek w godz. 15.00 - 20.00

DLA OSÓB Z PROBLEMEM CHOROBY ALKOHOLOWEJ
tel. 022 869 02 86
Wsparcie Fundacji Trzeżwościowej Klucz
poniedziałek - piątekt w godz. 11.00 - 19.00 sobota godz. 11.00 – 15.00

Odnośnik do komentarza

Wszystko ładnie sie mówi zadzwoń to ci pomogo .no tak ja mam 27 lat i pije juz ponad 10 lat nie wiem czy jest sens prosić o pomoc bo i tak mi nikt nie pomoze ,na zadne leczenie nie mam odwagi pujść mam cudowno żone i prześliczno cureczke któro bardzo kocham i wiem ze jak tak dalej bendzie jak jest to bendzie przeżywać to co ja jak byłem młody ,bardzo bym chciał zeby ktoś mi pomógł z moim problemem ale wiem ze to nie możliwe bo jestem jaki jestem i na zaden odwyk nie pujde bo nie chciałbym zeby sonsiedzi sie dowiedzieli itp. po prostu nie mam odwagi nie mam siły po prostu juz wiem ze mnie nie ma juz nie dlugo szkoda popisac zawsze pożna kazdy ma jakoś nadzieje ja miałem ale teraz to nie wiem juz sam i co mi napiszecie czekam na odp. a ja juz wiem idz na odwyk przełam sie słyszałem to juz milion razy to jest temat bez konca . a moze mi napiszecie ty wcale nie chcesz sie leczyć tylko krytykujesz .nie to terz zła odpowieć po prostu alkoholik zostanie juz alkocholikiem a rzeby nie ranić rodziny po prostu moze dac im zapomniec im wczesniej tym lepiej nie wiem no nic nie zanudzam chentnie poczytam co macie do powiedzenia pozdrawiam a reszcie rzycze szybkiego powrotu do zdrowia trzymajcie sie pa pa smiechu855@wp.pl pa

Odnośnik do komentarza

Tak naprawde to i sam wiesz ze sam z tego nie wyjdziesz.Pracuje z czlowiekiem ktory pil 25lat, po malu tracil wszystko,rozpadala mu rodzina,wyrzucili go z roboty, zaczely sie problemy z sercem,kiedysc po jakies libacji dostal padaczki alkoholowej,w szpitalu obudzil sie w kaftanie bezpieczenstwa. I to byl ten przelomowy moment w jego pijanym zyciu. Po wyjsciu ze szpitala e eposzedl do poradni odwykowej zapisal sie do AA. ,chodzil tam 10 miesiecy, mial szczescie, spotkal tam psychologa, terapeute ktory kiedys tez mia...,,,,,,l problem, ..
Stary,bez lekow, samą. .psychoterapią postawil faceta na nogi

Odnośnik do komentarza

blazej ja tez jestem alkoholikiem i nie pije prawie od trzech lat Zrobiles juz na prawde bardzo duzo mowiac ze jestes alkoholikiem i ze masz z tym problem Mowisz ze chcesz przestac pic ale zastanow sie czy tylko mowisz ze chcesz czy na prawde nie chcesz Ja tez kiedys tylko mowilem ze nie chce pic bo moja kobieta inaczej na mnie patrzyla bo moja mama byla zadowolona slyszac takie slowa Ale tak na prawde to one chcialy zebym ja nie pil Ja tylko tak mowilem zeby nie sluchac gzderania a tak na prawde ja nie chcialem bo ja lubie pic zreszta do tej pory lubie alkohol przeciez on smaczny jest tylko ze kiedys sam sobie powiedzialem ze Ja nie moge pic bo po prostu nie umiem I wtedy wlasnie ja juz nie chcialem pic tylko dla mnie Bo to musisz zrobic tylko dla siebie nie dla zony czy dziecka DLA SIEBIE SAMEGO i musisz to zrozumiec Poszukaj grup wsparcia gdzies niedaleko siebie Przelam sie i idz Tam sa ludzie z takim samym problemem wiec moze ci pomoga TYLKO PAMIETAJ ZE TO TY SAM MUSISZ CHCIEC SOBIE POMOC to ze inni tego chca to za maloTrzymam za ciebie kciuki Iposzukaj ruchu AA i idz tam niektorym to pomaga

Odnośnik do komentarza

wision mowilem przestan dawac rady w sprawach o ktorych nie masz pojecia Ja akurat sam sobie poradzilem Chodzilem na AA bylem na terapiach na detoksach mialem 3 wszyfki i dopoki robilem to dla innych to nie pomagalo Dopiero jak zaczalem to robic DLA SIEBIE zeby inni mieli ze mna lzej to nawet na spotkania AA nie chodzilem Jednym pomaga terapia innym wszyfka a inni potrzebuja do tego dorosnac i zrozumiec ze robie to dla siebie i tylko dla siebie

Odnośnik do komentarza

Pozwolę sobie zanalizować problem na podstawie nałogu palenia, bo ten towarzyszył mi przez długie lata.
Miałam podobny problem- i już nie palę od 15 lat. Jeszcze kiedy paliłam, w jakiejś intencji modliłam się. Ofiarowałam niepalenie Bogu z zastrzeżeniem, że jeśli dam radę.
Powiem uczciwie, że to ja otrzymałam dar niepalenia od Boga: w jednym momencie doznałam "olśnienia", że już na pewno, że do palenia nie wrócę. "Proście, a otrzymacie"... Jeśli wierzysz, poproś!
A analizując sytuację w niereligijnym aspekcie: należy obserwować swoją chęć zapalenia: ona mija po pięciu minutach i tylko te pięć minut trzeba naprawdę wytrzymać. Następna chęć pojawia się początkowo po godzinie, później po dwóch, później jeszcze rzadziej. Świadoma obserwacja organizmu pomaga. Obecnie już tylko raz-dwa razy w roku wydaje mi się, że czegoś mi brakuje. Udaję przed sobą, że to chce mi się wypić szklankę piwa(z alkoholem nigdy nie miałam problemów), a naprawdę to odzywa się zapomniany już dziś nałóg. Przypuszczam, że ta pewność, iż - po początkowym pragnieniu - przejdzie nam i chęć nie będzie trwała, tj.nie będzie trwała ciągłe, może być źródłem siły.

Odnośnik do komentarza

Moja historia jest długa, ale chyba gdzieś tam typowa? Wychowałam się w rodzinie tak dysfunkcyjnej, że niektóre rodziny alkoholowe są bardziej „normalne” niż moja. Jako dziecko byłam molestowana seksualnie, wtedy wydawało mi się, że nie jest to takie złe, przynajmniej wzbudzam czyjeś zainteresowanie. Jako nastolatka i młoda kobieta nie potrafiłam tworzyć i wchodzić w zawiązki, faceci mnie interesowali, dopóty byli nie osiągalni, jak już ich „miałam”, przestawali mnie interesować. Z alkoholem zetknęłam się wcześnie, bo ok 14 roku życia podobnie jak i z papierosami. Jedno i drugie od razu mi „podeszło”. Nigdy nie miałam kaca, niezależnie ile bym wypiła. „Urwane filmy” były moim dniem powszednim, ale budziłam się rano i mogłam dalej pić. Wyszłam za mąż, za który człowieka jako pierwszy pamiętał o moich urodzinach, mikołaju i takich innych. On też należał do tych, którzy nie byli nigdy kochani więc nie umiał kochać. Związek trwał 13 lat, mój były był bardzo agresywny. Raz tylko chciał podnieść rękę na mnie, wpadłam w amok i miałam na tyle siły, że go wyrzuciłam za drzwi, więcej nie próbował. Piłam dużo i prawie codziennie, jak nie było okazji to najlepsza okazja była, że nie ma okazji. Weszłam w drugi zawiązek, wydawało mi się, że załapałam Pana Boga za nogi. Mój mąż niby akceptował moje dzieci, ale na „swój” sposób, czyli ich nie lubił. W 5 roku naszego zawiązku zmarł na raka mój starszy syn z pierwszego związku. Nie mogłam sobie pozwolić na prawdziwą żałobę, bo miałam przy sobie mają matkę chorą na serce. Nasz związek trwa 14 lat, a właściwie to trwał, bo mój mąż jest osoba bardzo agresywną, a że nie może fizycznie to gnębi mnie psychicznie. Właśnie mamy „ciche dni” 2 od tygodni. Jest to dla mnie świetna wymówka, żeby się napić. Do jakiegoś czasu udawało mi się unikać alkoholu, ale od roku popijam w ukryciu. Nie radzę sobie ze sobą, z moim mężem, moją matką i życiem.

Odnośnik do komentarza

Tak naprawdę to nie wiem, dlaczego zacząłem pić, pamiętam, że byłem wesołym, towarzyskim i lubianym chłopakiem. Byłem zaradny i pracowity. Alkohol zaczął pojawiać się w moim życiu, gdy zacząłem zarabiać pieniądze. Początkowo piłem z ciekawości i dla szpanu. Widziałem wielu alkoholików w moim otoczeniu i obiecywałem sobie, że ja taki nie będę. Po pewnym czasie alkohol zaczął pojawiać się na większości imprez i spotkań. Zaczął obiecywać mi dobrą zabawę, uśmiech i niekończące się tematy do rozmów. Gdy byłem smutny lub miałem problem przekonywał mnie, że pijąc, go smutek zniknie, a problemy się same rozwiążą. Obiecywał mi, że z nim znajdę dużo znajomych i przyjaciół, że będę otoczony kolegami. Balem się samotności, więc bardzo mi to odpowiadało. Gdy był przy mnie, otaczała mnie perspektywa wesołego i szczęśliwego życia. Bez smutku i cierpień. W złych momentach mojego życia rozkładał przede mną swoje ramiona, pozwalając wyżalić i obiecując, że będzie lepiej. Cały czas wierzyłem w to, co mi podpowiadał alkohol, a nie widziałem, co się dzieje wokół mnie. Lecz teraz wiem, że te wszystkie obietnice to kłamstwo i oszustwo. Smutek i problemy nie zniknęły. Po prostu na chwilę zapomniałem o nich, ale one wracały jeszcze większe. Zabawa i radość były na początku, potem przychodziła złość i poczucie winy. Tematy rozmów były błahe i prymitywne. Grono znajomych było spore, ale co z tego - większość z nich to znajomi od kieliszka i z baru. Prawdziwych przyjaciół była garstka, a i ci zaczęli się odsuwać ode mnie. Zacząłem sprawiać ból i cierpienie innym, zacząłem kłamać i oszukiwać. Teraz wiem, że alkohol oszukał mnie w każdym momencie mojego życia. Nie dał mi tak naprawdę nic, z tego co mi obiecywał, dając masę rzeczy, o których nie wspomniał - cierpienie, złość, poczucie winy, ból fizyczny i psychiczny, narastające problemy i wiele innych rzeczy. Wiem, że życie na trzeźwo może być dobre i spokojne. Na pewno zdążą się problemy i potknięcia, ale z trzeźwym umysłem i z pomocą prawdziwych przyjaciół poradzę sobie w moim życiu. A aby nie zapomnieć, jakim kłamstwem jest przyjaźń alkoholu, zawsze będę pamiętał, kim jestem - jestem Andrzej, ALKOHOLIK.

Odnośnik do komentarza

witam

Od kilku lat pije ,najdłuższą przerwe mialem 3 miesiące jak przebywałem w areszcie .To sie ciągnie 12 lub 13ty rok , przez te lata zmienilem z 10 razy prace ,straciłem prawojazdy ,co prawda w tym roku odzyskałem ,ale pewnie je strace znowu bo jeżdze na kacu .Mam dwójke dzieci ,bardzo je kocham ,mam takie dziwne uczucie że coś sie we mnie wypala ,moja żona mówi że czuły to jestem tylko na kacu ,jak mnie męczy w nocy nie moge spać ,śnią mi sie różne głupoty , wtedy tylko sie do niej przytulam .Po kilku dniach męczarni dochodze do siebie i wtedy nie daje sie ze mną żyć, jestem agresywny dostaje tzw. białej gorączki z byle powodu , nie wiem jak sobie pomóc .Byłem kiedyś na jednym spotkaniu aa ,rozpłakałem sie jak dzieciak i wyszedłem po 10 minutach ,nie wiem co sobie o mnie po myśleli.Po chodze z patologicznej rodziny , żona tak samo , mam 32 lata nie umiem rozmawiać ze swoim ojcem , chyba że sie na pijemy ,nie nawidze go za to jaki był ,przychodził i sie awanturował .Zauważyłem że ja robie to samo ,jestem identyczny jak on .Chciałbym nie pić i być szczęśliwym ale nie umiem .Po trzeżwemu nie potrafie rozmawiać z ludzmi , zamienie dwa słowa i uciekam jak dzikus jakiś , poce sie ręce mi drża ,w ustach suchosć ,nie na pisałem wszystkiego ale po cześci streściłem moje życie .Prosze o jakąś odpowiedż ,czy jest możliwość przestania pic samemu bez odwyku ,nie chodzi mi o anticol bo to kiedys zmieszalem z piwem i było ciężko ze mna .

Odnośnik do komentarza

owsiu1
Ja akurat sam sobie poradzilem Chodzilem na AA bylem na terapiach na detoksach mialem 3 wszyfki i dopoki robilem to dla innych to nie pomagalo Dopiero jak zaczalem to robic DLA SIEBIE zeby inni mieli ze mna lzej to nawet na spotkania AA nie chodzilem Jednym pomaga terapia innym wszyfka a inni potrzebuja do tego dorosnac i zrozumiec ze robie to dla siebie i tylko dla siebie

Hej,
podłączam się pod Twoją wypowiedź, ponieważ ja też poradziłam sobie "sama". Jeździłam po całej polsce, po detoksach i ośrodkach zamkniętych. Tylko trzeba zauważyć, że droga, jaką przebyliśmy do momentu, dojrzenia do decyzji o przestaniu picia też jest ważna. Najpierw należy przeczołgac się po odwykach i ośrodkach, żeby móc na chwilę otrzeźwieć, zacząć myśleć trzeźwo, bo bez tego ani rusz! Wtedy nasz umysł zaczyna funkcjonować jak należy, odczuwamy wszystko co nas otacza i jesteśmy w stanie podjąć decyzję o trzeźwieniu. Po samym ciągu alkoholowym to się nie stanie...

Odnośnik do komentarza

Nie piję ani nie biorę narkotyków od roku i 1 miesiąca. Tak jak pisałam wyżej, byłam na detoksach i w ośrodkach zamkniętych, na mitingach AA pojawiałam się tylko raz i nigdy nie wracałam. Jedynie w zamknięciu, mogłam uczestniczyć w terapii grupowej. Nie docierałam na leczenie dochodzące, wracałam do picia. Moją radą dla Was jest pójście na spotkanie z terapeutą od uzależnień i zrobienie wstępnego wywiadu, to pozwoli ocenić na jakim poziomie jesteście i czy wymagacie leczenia w ośrodku. Jest taki szpital w Łodzi, w którym jest oddział zamknięty do spraw uzależnień i podwójnej diagnozy. To jest taki kameralny ośrodek. Tzw. przejściowy, ja mam dobre wspomnienia jeśli o niego chodzi, są tam ludzie w różnym wieku o różnych uzależnieniach. I myślę, że on jest najlepszy jak na początek. Terapeuta Wam doradzi, jak i gdzie powinniście się leczyć, czy potrzebny Wam odwyk itd. Najważniejszy jest 1 krok, czyli pójść i porozmawiać z terapeutą, a później to się zobaczy.
Pamiętajcie też, że dzieci więcej rozumieją niż wam się wydaję!

Odnośnik do komentarza

~palaczka
Pozwolę sobie zanalizować problem na podstawie nałogu palenia, bo ten towarzyszył mi przez długie lata.

Nierozumiem jak można przyrównywać alkoholizm do uzależnienia od palenia... Moja siostra też to zrobiła kiedy byłam w ośrodku, że ona rozumie mnie, bo ona też do końca życia będzie uzależniona od papierosów?! Może jestem ograniczona w tym temacie, ale nie jestem w stanie tego zrozumieć, ba wzbudza to we mnie agresję!
Negatywne skutki palenia są tylko zdrowotne, nie wpływa to na relację z ludźmi, rodziną, nie robi zmian w psychice, nie naraża Cię na kontakt z policją?! Nie rozumiem.... A poza tym wkurza też mnie strasznie kwestia boga w uzależnieniu! Cały program 12 kroków opiera się na wpływie boga w nasze życie, jak mamy się mu oddać pod opiekę! Zamiast wziąć sprawy w swoje ręcę, zaufać sobie, a nie podpierać się nim- jeśli w ogóle istnieje. Przepraszam, że tak agresywnie, ale zdenerwowałam się mocno...

Odnośnik do komentarza

Masz rację palenie i alko to dwie tak naprawdę różne rzeczy, które łaczy jedynie to że mają wpływ na nasze zdrowie. Ale alkoholizm rujnuje bardziej, niszczy wszystko bardzo powoli. Najpierw jest spoko, wszyscy się cieszą, jest życie towarzyskie, a potem co raz bardziej człowiek stacza się na dół, aż w końcu ląduje na samym dnie. Z paleniem tak nie ma. Palisz ale nie psuje ci to relacji z innymi ludźmi, nie staczasz się na dno, nie masz upokorzeń. Masz rację że Cię to wkurza...

Odnośnik do komentarza

Chciałbym opowiedzieć Wam moją historię jako przestrogę, że bardzo trudno jest czasem wyczuć granicę, po przekroczeniu której stajesz się alkoholikiem. Ja nie potrafiłem. Wydawało mi się, że alkoholikiem jest brudny, śmierdzący włóczęga, który siedzi z denaturatem pod mostem. Nie dopuszczałem do świadomości, że alkoholizm może dotknąć mnie: wykształconego, dobrze zarabiającego, zadbanego człowieka sukcesu. Bo bardzo długo postrzegałem siebie jako człowieka sukcesu. Gdy po skończeniu prawa dostałem się do zagranicznego konsorcjum, myślałem, że złapałem Pana Boga za nogi. Robiłem co mogłem, żeby wykazać się w pracy, zdobyć zaufanie szefów. Praca dawała satysfakcję, ale była mordercza. Siedziałem w biurze po 12 godzin na dobę. Cały czas na najwyższych obrotach, cały czas stres, adrenalina. Któregoś dnia zauważyłem, że trochę whiskey pozwala się zrelaksować, zapomnieć na chwilę o napięciu. Piłem więc szklaneczkę w pracy i drugą po powrocie do pustego mieszkania, jako nagrodę po pracowitym dniu. Szybko taka ilość przestała wystarczać, pracy było coraz więcej, większy stres, dostałem awans a wraz z nim nowe obowiązki. I to był początek nałogu. Żeby się zrelaksować potrzebowałem coraz więcej whiskey. Właściwie każdego dnia upijałem się wieczorem. Wiedziałem już, ze potrzebuję pomocy, ale nie potrafiłem się po nią zgłosić. Koledzy w pracy przymykali oko, udawali, że niczego nie zauważają. Moim błogosławieństwem okazał się wypadek samochodowy, któremu uległem prowadząc auto po pijaku. Dziś dziękuję za ten dzień bo dopiero ból, który odczułem po przebudzeniu otworzył mi oczy, ze byłem o krok od dna. Jestem abstynentem od 56 dni, uczę się funkcjonować i pracować bez alkoholu. Cieszę się, że miałem tak dużo szczęścia. Przez swoją głupotę i uzależnienie od alkoholu mogłem zabić nie tylko siebie, ale i innych. Wiem, ze Bóg dał mi drugą szansę i postaram się ją wykorzystać.

Odnośnik do komentarza

annonimus
Nie piję ani nie biorę narkotyków od roku i 1 miesiąca. Tak jak pisałam wyżej, byłam na detoksach i w ośrodkach zamkniętych, na mitingach AA pojawiałam się tylko raz i nigdy nie wracałam. Jedynie w zamknięciu, mogłam uczestniczyć w terapii grupowej. Nie docierałam na leczenie dochodzące, wracałam do picia. Moją radą dla Was jest pójście na spotkanie z terapeutą od uzależnień i zrobienie wstępnego wywiadu, to pozwoli ocenić na jakim poziomie jesteście i czy wymagacie leczenia w ośrodku. Jest taki szpital w Łodzi, w którym jest oddział zamknięty do spraw uzależnień i podwójnej diagnozy. To jest taki kameralny ośrodek. Tzw. przejściowy, ja mam dobre wspomnienia jeśli o niego chodzi, są tam ludzie w różnym wieku o różnych uzależnieniach. I myślę, że on jest najlepszy jak na początek. Terapeuta Wam doradzi, jak i gdzie powinniście się leczyć, czy potrzebny Wam odwyk itd. Najważniejszy jest 1 krok, czyli pójść i porozmawiać z terapeutą, a później to się zobaczy.
Pamiętajcie też, że dzieci więcej
rozumieją niż wam się wydaję!

A ja nie piję 11 lat .I byłam na terapiach i CHODZĘ NA MITYNGI AA,bo mi pomagają tam inni ludzie.Nie sztuką jest przestać pić,sztuką jest nauczyć się żyć po trzeźwemu.To ,że nie pijecie,to nie znaczy ,że jesteście trzeźwi.Po obserwujcie się,zobaczcie jak funkcjonujecie.
życzę Wam 24 godzin.Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

witam was jestem alkoholikiem od 11 miesięcy już nie pije i jest to dla mnie najlepszy okres życia byłem na leczeniu w andrychowie i nie wierze w żadne leczenie uważam iż jestem sobie wstanie sam pomóc i nie tylko sobie opracowałem pewne zasady które bardzo przeszczegam i myśle że mogę pomóc również idnym ludzią .

Odnośnik do komentarza

~aaaaa
A ja nie piję 11 lat .I byłam na terapiach i CHODZĘ NA MITYNGI AA,bo mi pomagają tam inni ludzie.Nie sztuką jest przestać pić,sztuką jest nauczyć się żyć po trzeźwemu.To ,że nie pijecie,to nie znaczy ,że jesteście trzeźwi.Po obserwujcie się,zobaczcie jak funkcjonujecie.
życzę Wam 24 godzin.Pozdrawiam

Rozumiem, że niektórym jest to pomocne- chodzenie na mitingi AA, ale ja nie sądzę, że kiedykolwiek tam pójdę. Nie potrzebuję grupy ludzi, żeby byli dla mnie wsparciem. Wsparciem dla mnie była i jest moja mama. Tak myślę, przynajmniej. W trzeźwości pomogła mi wiedza zdobyta na temat uzależnienia i sądzę, że większość z niej już posiadłam. Ponieważ wybrałam trzeźwość jako moją drogę życia, nie dla tego, że nie mogłam pić, po prostu nie chciałam już więcej upokorzeń, chciałam poczuć się bezpiecznie. Aby mogła być uznana za "trzeźwą" muszę przepracować swoje traumy, ale mogę to zrobić sam na sam z terapeutą, kiedy będę na to gotowa. Znam ludzi, którzy też wybierali terapię indywidualną.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

~aaaaa

A ja nie piję 11 lat .

PS: i tu nie chodzi o przechwalanie się a ja mam tyle lat abstynecji, a Ty nie i wiem lepiej... Jestem jeszcze za młoda by móc mieć możliwość posiadania większej ilości lat abstynencji, mam 21 lat....
Starczy, że przepiłam cały okres dojrzewania... Ale to nie znaczy, że mniej wiem, czy rozumiem ;)

PSS: dla mnie przestać pić jest osiągnięciem właśnie! Bo od niego wszystko się zaczyna, to jest cenny pierwszy krok, który popycha nas stronę kolejnych, popycha w stonę całkowitego "trzeźwienia". I gdyby to było od tak do wykonania, to nie byłoby ani ośrodków, ani mittingów itd...

Odnośnik do komentarza

Przykro ,pisze bo nie będę w stanie może jutro nic napisać ,większość alkoholików wie o czym mowie .Mam na imię Paweł jestem za wielka woda ,jeżeli można to tak nazwać,boli mnie ze ludzie podają stale schematy wyjścia z alkoholizmu,nie pij od jutra i wszystko będzie super to jest jakiś żart ,To tak nie działa,większość ludzi którzy mieli styczność z alkoholem wie o tym ze to nie pomorze pobożne słowa ,muszą pomóc inni a jeżeli ich nie masz wokół siebie to trzeba kleknąć i tyle.Pozdrawiam tych którzy myślą inaczej,mówią pomodlić się i wszystko będzie super hipokryzja totalna,może to są mocne słowa ale taka jest prawda,z perspektywy mojej choroby powiem tylko tyle jeżeli nie masz życzliwej osoby obok siebie to żadne psalmy tu nie pomogą.Zyć dalej nikt nie powie jak.Pozdrawiam wszystkich psychologów ze swoimi modrościami jeba.....

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...