Skocz do zawartości
Forum

Jak wyjść ze stanu załamania?


Gość Justyna345

Rekomendowane odpowiedzi

To prawda ludzie potrafią być zawistni, lecz wiem że są osoby które nie podbudowują się tym, że ktoś ma gorzej, może są bierni prawdopodobnie dlatego, że niewiedzą jak mają się zachować lub w jaki sposób udzielić pomocy. Zycie jest ciężkie pozostaje różnica w potrzebach i rodzaju rozwiązań. Niekiedy poza tym spadaniem, można przystanąć lub wykonać krok w tył. To przykre lecz niestety bywa tak, ze zanim zostaniemy wysłuchani, właściwie odebrani w między czasie zbieramy przykrości. Warto jednak zabiegać o te zrozumienie, zbyt długo pozostając przy poróżnieniach to wycofanie może zamienić się w pretensje, lecz wobec siebie a wtedy ciężko przyjąć pomoc pomimo czyiś szczerych intencji.

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

Możliwe, że ludzie są bierni, bo nie wiedzą jak się zachować. Tylko czy wszyscy?
W moim przypadku nie warto zabiegać o zrozumienie. Możliwe, że będzie ciężko przyjąć czyjąś pomoc, ale będąc pewną, że jej nie otrzymam nie muszę martwić się o to, czy dałabym radę ją przyjąć. Zdaję sobie sprawę, że byłoby trudno, już zaczyna tak być.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Pisząc że życie pokazuje że wyjście nawet z najgłębszego dołka jest możliwe,miałam na myśli ludzi i sytuacje ktorych znam osobiście ,o których czytałam,słyszałam.Naprawdę to nie są jednostkowe przypadki tylko jest ich bardzo dużo.
Justynko,wsparcie ludzi to istotna rzecz,ale jeśli nawet 100 osób bedzie gotowych na pomoc to i tak podjęcie decyzji o działaniu należy do Ciebie.Bo nikt nie jest w stanie bardziej skutecznie tobie pomóc niż Ty sama .Wiesz co? I to jest świetne bo pomyśl że jesteś swoim panem nie jesteś niczyim niewolnikiem i masz nieograniczone działania.Jeśli wstajesz rano i na dzień dobry pojawia się pustka i zniechecenie to masz wolną wolę która pozwala Ci na zamienienie tego smutku na cos co pozwoli przetrwać cały dzień.Pomyśl np o tym co mogłabyś dobrego zrobić dla innych.Może jest ktoś w Twoim środowisku kto też potrzebuje wsparcia,zrobienia zakupów czy załatwienia drobnej sprawy.Podwójna korzyść.Ktoś poczuje się zaopiekowany a Ty spełnisz dobry uczynek który da Ci satysfakcję z dobrze spożytkowanego czasu.To taki przykład.

Piszesz że nie wierzysz w to że nikt w pełni Ciebie nie zrozumie.Ależ może zrozumieć nawet nie będac w Twojej sytuacji.Czy jeśli kolezanka powie Ci że boli ją ząb a Ciebie ząb nigdy w zyciu nie bolał to powiesz jej ; to nic takiego.Nie powiesz, bo pewnie nieraz w życiu doświadczyłas bólu i wiesz że to nie jest komfortowa sprawa...

Hm jak Ci udowodnić ze warto wyjść z dołka ...
Justynko a dobrze sie w nim czyjesz ?

Odnośnik do komentarza
Gość Paweł_Ostroleka

Justynko a co będzie za 10-15 lat? Trzeba będzie zacząć żyć na własny rachunek, znaleźć pracę, zająć sie czymś. I co będzie wtedy ? Jak to wszystko będzie wyglądało ?
Cytrynowa Babeczka ma rację. Nie jesteś niczyją własnością. Jesteś wartościową osobą i sama decydujesz, co będzie dalej

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

Pomoc innym wcale nie poprawia mi humoru. Zawsze znajdzie się coś, co udowodni mi, że to tylko złudzenie. Nie chcę się łudzić, że jest dobrze, kiedy nie jest.

Nikt mnie w pełni nie zrozumie, chociażby dlatego, że nigdy nie będzie wiedział o wszystkim. Nawet jeślibym miała powiedzieć wszystko i mieć gwarancję, że mnie zrozumie to i tak chyba bym tego nie zrobiła. Pozostanę przy wersji duszenia tego w sobie. Może będzie to mniej korzystne, ale tak będzie lepiej.

Nie wiem jak ja się z tym czuję. Dobrze byłoby gdybym wyszła z dołka, ale tak się do niego przyzwyczaiłam, że jest mi to obojętne. Przywykłam do tego, że jestem w dołku, że życie nie jest piękne i nigdy nie będzie, że jest mi trudniej, że nie mogę się cieszyć itd. To tak jak przywyknąć do tego, że jest się szczęśliwym, działa to na identycznej zasadzie. Wiem, że jest mi trudniej, bo za tym ciągnie się niezrozumienie ze strony otoczenia, ale do tego też już się przyzwyczaiłam.
Jest mi to tak obojętne, że odechciewa mi się walczyć o to żeby było lepiej.

Co będzie za 10-15 lat? Jest szansa, że nie dożyję, ale jeślibym jeszcze żyła to pewnie byłoby gorzej. Moja wizja przyszłości nie jest kolorowa, jak z resztą można się domyślić. Nie mogę przewidzieć co będzie. Na pewno będą problemy ze znalezieniem pracy, bo przede wszystkim nie zapowiada się na nawrót sił do nauki sprzed paru lat. Wszystko zależy od tego, czy będę miała bliskich, bo to oni trzymają mnie przy życiu. Jeśli zostałabym sama to chyba wiadomo co by się stało, a jeśli miałabym bliskich to pewnie zmagałabym się z problemami, które "piękne życie" mi wyczaruje.
Wiem, że decyduję, co będzie dalej, wiem, że nikt za mnie tego nie zrobi i staram się podejmować trafne decyzje, ale jak widać nie zawsze mi się udaje.

Odnośnik do komentarza
Gość Paweł_Ostroleka

Justynko- mówisz, że zależy, czy będziesz miała bliskich. Rozumiem, że chodzi o własną rodzinę. Ale wiesz, że oni sami nie przyjdą? A nawet jeśli to trzeba też dać im coś od siebie? Trzeba żyć. Nikt nam nie każe ale dla samego siebie. Bo jeszcze dużo ciekawych rzeczy można zobaczyć albo zrobić.
To nic, że nie zapowiada się na zmiany. Czasem istotne rzeczy przychodzą niespodziewanie.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Justynko ,Twoim najwiekszym problem jest to że nie wierzysz ze ktoś może Ci pomóc.Nie wierzysz że są ludzie którzy są przygotowani do tego zeby Ci pomóc .Szkoda że nie chcesz zweryfikować swoich przekonań.No ale to już było...

Jakby nie dopuszczasz że może być dobrze .Dlaczego? Przecież zanim wpadłas w dołek to było ok,prawda? To dlaczego miałoby nie wrocic do tamtego stanu?Dlaczego ma być gorzej?

Widzisz jak rodzice są dla Ciebie ważni.Nie warto dla nich zrobić czegoś zeby sobie pomóc?Całe życie przed Wami i dlatego powinnaś szukać w sobie sposobu by Im przebaczyć ,zrozumieć ...

Jak przedstawia się sytuacja w szkole ,poprawiłas te 2 przedmioty ?

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

Ja i nie wierzę i nie chcę pomocy. Wątpię też żebym jej potrzebowała.
Nie chcę na siłę weryfikować moich przekonań. Może kiedyś zweryfikują się same.

Nie dopuszczam, to prawda. Przestałam wierzyć w to, że mogłoby być lepiej. Nic nie wskazywało na to, że może być lepiej i nie było, więc teraz też nie będzie.
Chyba było ok, to było już dawno temu, nie pamiętam. Dlaczego nie wróci tamten stan? Bo to było kiedyś, teraz jestem starsza, uświadomiłam sobie wiele rzeczy i tak naprawdę wiem, że już nigdy tak nie będzie. Choćbym zrobiła niewiadomo co, zawsze będę wiedzieć, że nigdy nie będzie dobrze. Nawet jeśli przez chwilę byłoby lepiej to i tak zaraz będzie gorzej. Ale wiem, że lepiej nie będzie, trudno. Będzie gorzej, bo upadnę i pomimo moich ewentualnych działań będę wiedziała, że to wszystko wcale nie jest takie wspaniałe.

Rodziców po prostu mi szkoda. Nie chciałabym ich bardziej skrzywdzić, bo wiem, że na obecną chwilę im wystarczy. Gdyby jednak moje relacje z nimi się zniszczyły, nie stałoby mi nic na przeszkodzie. Robiąc coś dla siebie wcale bym im nie pomogła, przecież po mnie nic nie widać. Nie będę nic im przebaczać, było, minęło, nie wróci, ale w pamięci zostanie. Nie ma co tu rozumieć, wszystko jest klarowne.

Te przedmioty "poprawiłam". W sumie to zagrożeń już żadnych nie mam.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Cieszę się Justynko ze nie masz zagrożeń.To znaczy że jednak bardzo dużo wydarzyło się dobrego i nie ma co pogrązać się niepotrzebnie w czarnych scenariuszach ...
Mimo, że nie wierzysz, to los i tak zrobi swoje.Życzę Ci żeby przyniósł Ci same przyjemne niespodzianki.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Naprawdę nic nie znaczą?
Odeszła poprawka w sierpniu,możesz już myśleć o nowej szkole.Może nie dają komfortu w tym stanie rzeczy ale jednak to już krok przynajmniej do spokojniejszych wakacji.Już jedna spina odejdzie.

Jakie masz plany na wakacje?

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

Naprawdę nic nie znaczą.
Nie wiem, czy możliwość myślenia o nowej szkole to powód do radości. Niestety całe wakacje będę o tym myślała, co niestety nie pozwoli mi odpocząć :-/ To we mnie tak siedzi, że nie daje mi spokoju. Jedna spina odejdzie, przyjdzie druga.

Najchętniej zostałabym w domu, z kilku propozycji już zrezygnowałam. Gdzieś wyjadę na pewno, ale terminy mam nieokreślone, bo moi rodzice takie decyzje podejmują spontanicznie. Naprawdę nie przeszkadzałoby mi gdybym została w domu, ale w sumie to trochę dziwne mieć możliwość i z niej nie skorzystać, więc choć trochę pozory trzeba stwarzać.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Justynko nie ma potrzeby myślec o tym co będzie w nowej szkole .Przecież to nic nie da,nie sprawi ze bedzie lepiej lub gorzej.Jak to sie mówi pozyjemy- zobaczymy.Nowe środowisko,nowa kadra może sprawić że bedzie coraz lepiej.Dlatego nie warto zakładac najgorszego.
Wakacje to czas regeneracji organizmu przed całorocznym wysiłkiem i trzeba ten czas wykorzystac na maxa.Absolutnie nie powinnaś ich spedzic w domu i dobrze że rodzice zadbali o to zebyś mogła wypocząć.
Wykorzystaj dobrze ten czas .
Justynko,głowa do góry,staraj się kazdego dnia pomyśleć nawet o malutkich dobrych rzeczach ktore Ciebie spotykają...a będzie lepiej.

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

To nie jest takie proste nie myśleć. Nawet jeśli spróbowałabym o tym zapomnieć o szkole to i tak przyjdą inne myśli.
Nie wykorzystam wakacji na regenerację, już czuję, że nie odpocznę. Nie wiem dlaczego cały czas mam w głowie wszystko inne oprócz tego, że powinnam przestać o tym wszystkim myśleć, dać sobie odpocząć. Wiem, że nie powinnam spędzić wakacji w domu, ale naprawdę nie chcę nigdzie wyjeżdżać.
Nie będzie lepiej, myślę o tych "dobrych" rzeczach i zero poprawy.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Wiem ze trudno pozbyć się niedobrych myśli ale wiem też że jest to możliwe.Ale jeśli Ty Justynko jesteś nastawiona na wszystko z gory na nie, to nic dziwnego że nie jesteś w stanie myśleć o fajnych rzeczach które z pewnością sie przydarzą.Popatrz jeszcze niedawno nie wierzyłaś że wyjdziesz z zagrożeń.A tak się stało.Więc wszystko jest możliwe.

Weż jakaś kartkę ,wypisz te główne myśli ktore meczą Twoją głowę.Obok kazdej z nich, napisz co mogłoby zdarzyć się najgorszego w związku z tym.
Pomyśl nad tym.Czy jest coś,co byłoby nie do rozwiązania?
Myślę, a nawet jestem pewna, że niczego takiego nie znajdziesz.Więc jaki jest sens mysleć o tym jak o czymś równym z końcem świata...

Uważam ze powinnaś koniecznie wyjechać.Odetchnąć pełną piersią,starać się zrzucić ten cieżar który Ciebie przygniata.Justyna,nie pisz że się nie da.Najpierw spróbuj a potem napiszesz mi czy bardzo się pomyliłam ,ok ?

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

Może jest to możliwe, dla mnie jednak jest trudne.
No wiem wiem, ale niewiele albo nawet nic nie zrobiłam w kierunku wyjścia z zagrożeń. Ale nie potrafię pomyśleć pozytywnie, tak już mam.

Dlaczego jesteś taka pewna, że nie znajdę niczego, co byłoby nie do rozwiązania? Dobrze, rozwiązanie może jakieś by było, ale może np. nie do wykorzystania. Zastanowię się nad tym, nie byłabym jednak pewna, że nic takiego nie znajdę. Wcale nie myślę o tym jak o końcu świata. Po prostu nie myślę o tym jako o czymś przyjemnym.

Może masz rację, ale nie mam ochoty nigdzie jechać. Gdzieś pojadę na pewno, a żeby nie bylo, że ciągle piszę nie i nie to napiszę, że spróbuję odpocząć. Dobrze, spróbuję, ale zobaczysz, że w czymś mam rację.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Trudne bo życie ogólnie nie jest łatwe.Gdyby wszystkie problemy można było rozwiazać bez żadnego wysiłku to zwycięstwo nie smakowało by tak słodko.

Justynko,przecież cechy charakteru nie są nam przypisane do końca zycia.Możemy kształtować swoją osobowośc poprzez rozwój intelektualny i duchowy przez całe życie.
Potrafisz pozytywnie myśleć tylko musisz poprzestawiać sobie pewne rzeczy.Jeśli wyjeżdzając na wakacje,już z góry zakładasz ze nie odpoczniesz ,bo ta spina nie odpuści, to bardzo prawdopodobne ze tak będzie.Mimo że ktoś zapewni Ci maksimum atrakcji to Ty z tego dla zasady nie skorzystasz...Gdybyś postawiła na żywioł,powiedziała sobie,-ok jest mi w duszy smutno ale zrobię wszystko żeby się dobrze bawić -to jest bardzo duże prawdopodobieństwo że te wakacje bedziesz dobrze wspominała.

Dlaczego jestem pewna że nie znajdziesz niczego nie do rozwiązania? Dlatego że niewiele jest rzeczy na tym świecie które są ostateczne.Tak naprawdę to na każdy problem tych rozwiązań jest wiele ,to tylko od nas zależy czy odpuścimy załamując ręce z jednym zdaniem na ustach - nie dam rady - czy zostaniemy zołnierzami i zaczniemy powoli wstawać z kolan.

W każdej chwili,mozesz powiedzieć sobie chce zmienić swoje życie a potem usiąść i zastanowić się od czego mogłabyś zacząć...
No własnie ,od czego? Może od wakacji?

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

Spróbuję "wmówić" sobie, że odpocznę itd. Zobaczę, jakie będą tego efekty, ale najgorsze jest to, że ja nie wierzę w to, co chciałabym sobie wmówić. Zawsze, kiedy coś sobie wmówię, rujnuję to myślami, że to nieprawda.

Masz rację, że prawie zawsze jest jakieś rozwiązanie. Ale z tych dwóch opcji walki, które wymieniłaś, ja "wybieram" tą z odpuszczaniem i twierdzeniem "nie dam rady". Nie potrafię walczyć, zawsze się poddaję. Nawet w takich drobnych rzeczach, gdzie np. coś wymaga poprawki, ja się poddaję. Jest to dla mnie już tak naturalne, że odpuściłam sobie walkę z tym.

Ja właśnie nie wiem, czy chcę, bo po prostu wiem, że nie dam rady. Nie wiem też co miałabym zmieniać.
Od czego? Wakacje to dobry pomysł, ale tak, jak pisałam, wiem, że nie odpocznę, pomimo wszelakich starań.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Wiesz co ,to nawet nie chodzi o to żeby na siłę sobie udawadniać ze jest super.Tu chodzi o to żeby nie trwać w tym że nie ma prawa coś fajnego się wydarzyć.
Jeśli pojawi się myśl która niweczy Twój dobry humor to zatrzymaj sie i pomyśl czy ta rzecz musi się wydarzyć.Np. koleżanka zaprasza Ciebie na ognisko,a Ty z góry powiesz sobie że skoro teraz nie masz ochoty iść to na pewno będzie żle ,towarzystwo bedzie nieodpowiednie,pewnie bedzie padał deszcz itd . I rezygnujesz z ogniska.Gdybyś pomyślała będzie co bedzie a może być całkiem fajnie,może kogos fajnego spotkam ....
Po prostu,poddać sie fali.

Dlaczego nie chcesz żeby było lepiej,bo ja tak to rozumiem?

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

Spróbuję żeby nie było. Zawsze ma prawo coś fajnego się wydarzyć, ale jeżeli mnie nic takiego nie spotykało to przestałam na to liczyć.
Chcę żeby było lepiej, tylko w to zwątpiłam, więc wydaje się, że nie chcę. Ja naprawdę mam już dosyć, nie wytrzymuję, to wszystko mnie dobija.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Justynko ,naprawdę nigdy nie spotkało Ciebie nic dobrego? Myślę że gdy się zastanowisz to z pewnością takie rzeczy znajdziesz.Tylko,wiesz,to jest tak ,że ,najczęsciej zauwazamy zło a dobro po prostu przyjmujemy tak zwyczajnie.Taka przewrotna ludzka natura...

Chcesz żeby było lepiej.To już bardzo dużo.Tylko teraz musisz zastanowić się co musisz zmienić żebyś mogła myśleć o zmianie i jakie masz możliwości.A możliwości na pewno są.Kwestia tylko czy chcesz je wykorzystać...
Może w tej chwili nie widzisz ,nie masz wielkich możliwosci ale po wakacjach idziesz do nowej szkoły,przed Tobą nowa sytuacja nowi ludzie i może okazać się że w nowym otoczeniu poznasz ludzi z którymi będziesz chciała coś zrobić.Może zaangażujesz się w jakiś projekt który pochłonie Ciebie bez reszty...
Każdy dzień może przynieść uśmiech losu tylko trzeba otworzyć się na dobre.Z drugiej strony to jest całkiem normalne że zdarzają się i bedą się zdarzać rzeczy których wolelibyśmy uniknąć.Trzeba nauczyć się podchodzić do nich z dystansem...Nie przyjmować jako kolejnej porażki tylko rozwazać to w kwestii doświadczenia.Czasem złego ale doświadczenia z którego dobrze jest wyciągać wnioski.

Konktretnie co Ciebie dobija,na co nie masz żadnego wpływu, z czym sobie nie radzisz ?

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna345

Nie myślałabym tak optymistycznie, ale miło byłoby być zaskoczoną. Jak mam nauczyć się podchodzić do porażek z dystansem? Traktowanie tego jako doświadczenia nie pomaga.

Nie będę tego wypisywać, nie chcę Cię już męczyć. Nikomu nie chciałoby się wysłuchiwać tych bzdur. Pozostawię to dla siebie, dobrze?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...