Skocz do zawartości
Forum

MilagrosSlonce

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Łódź

Osiągnięcia MilagrosSlonce

0

Reputacja

  1. Witajcie, od kilku lat zmagam się z problemem odruchów wymiotnych. Wszelkie problemy somatyczne zostały wykluczone - miałam tomografię głowy, badanie narządów wew. i inne... Wszystko zaczęło się w ciąży...Moja córa ma już 2 lata a u mnie problem powrócił jakiś czas temu.. Stosowałam seroxat po którym doszłam do siebie, odstawiłam i problem powrócił. Ale do leku nie chcę wracać bo w trakcie odstawiania przezywałam silne epizody depresyjne. Obecnie zażywam połówkę asentry i afobam do czasu wizyty u psychiatry. Zażywałam już różne leki (zoloft, paroxinor, seroxat, asentra - seroxat pomógł najbardziej ale uzależnił). Jestem załamana - jest to coś co uniemożliwia mi wykonywanie zawodu - a moja praca polega na wystąpieniach publicznych. Kocham swoją pracę i tymbardziej czuję się rozżalona. Boję się tego, nie lubię tego i dodatkowo dochodzi lęk przed wymiotami. Dodam ze nigdy (nawet w ciąży nie zwymiotowałam, ani razu) to są tylko odruchy i towarzysząca temu wrażliwość na widoki. Piszę do Was bo zastanawiam się czy ja jestem jakimś UFO, czy może jest ktoś na ziemi kto ma podobny problem i co najważniejsze wyszedł z tego...Ja nie potrafię. CHodziłam też do psychologa - nie pomogła terapia Gestalt i teraz planuję rozpocząć poznawczo behawioralną. Może ekspozycja by pomogła. DOradzcie coś proszę. I dajcie wsparcie bo to mi jest teraz bardzo potrzebne.
  2. Mój stwierdził że go psychologia nie interesuje, bo w niej nie ma niczego czarno na białym, trzeba analizować, budować pełne zdania, diagnoza nie zawsze jest trafna. Jego interesuja przedmioty scisle. Poza tym faceci maja chyba mniejsza odpornosc na problemy. Jak maja jakis klopot to inaczej sobie radza, nie rozmową:-) Moj wtedy chodzi jakis taki przygaszony, nie odzywa sie albo otwiera puszke piwa:)
  3. Jestem umówiona z psychologiem na czwartek (pojutrze). Chodzę do tego psychologa sporadycznie od kilku lat wiec mam pelne zaufanie. Nieraz mnie wyciagal z tego bagna, tylko ze za kazdym razem demon wraca pod inną postacią (inne lęki, na innym tle). W ogóle to jestem kilka miesięcy po ślubie - mąż jest wspaniały - powiedziałam mu o swoich dolegliwosciach, tylko ze wiadomo - on tego nie rozumie, ewentualnie przytuli.
  4. Przez weekand było ciut lepiej, pochodziłam sobie na basen, bo zauważyłam, że jakby lekko oddycha sie w wodzie i tak "tego" nie czuć. Bo mnie nie tyle meczy styl oddychania co fakt, że w ogóle musze to robić. To mi podchodzi pod jakieś zaburzenia obsesyjno kompulsywne, jakieś natręctwo. I nie jestem pewna czy coś tu zmienią ćwiczenia czy trzeba nad psychiką popracować. Probowałam oddychać głębiej, wyciszać się itp - czasem jest troche lepiej a czasem wydaje mi sie ze zaraz umrę. I wiem jak to brzmi - jak słowa kogoś obłąkanego. Wczoraj poszłam do pracy po długim weekandzie i znow poczułam się gorzej. Wieczorem rozpłakałam się. Czułam pustkę i samotność - w sensie ze jestem z tym sama - ze nikt za mnie tego nie przezyje. Jakby zamknięta w swoim ciele ze swoimi demonami, których nikt nie jest w stanie zrozumieć. Mam jeszcze takie odczucie, że każdy jest normalny procz mnie. Ludzie wokół mnie cieszą się zyciem, potrafią odprężyć, ich umysły są wolne a ja jestem jakby pośrodku tego cyrku i dusze sie w swoim ciele. Chciałabym wiedzieć, czy sie nie udusze i nie umre, czy bedzie gorzej niz jest, czy sie nie zmecze dostatecznie by moc oddychac dalej.
  5. dziękuję za pomocne odpowiedzi:-) moze chodzi tu o poczucie utraty kontroli nad czyms tak jak nie moglam miec wpływu na to co sie dzieje z babcią.
  6. W takich chwilach mam poczucie, że to nigdy nie minie. Że umrę za chwilę, za sekundę. I wtedy pojawia się ogromny lęk. Dziękuję za radę postaram się wytrzymać i cwiczyc oddech.
  7. Czy jest tu jakaś kompetentna osoba, która mogłaby doradzić, wskazać jakies cwiczenia do czasu wizyty u psychologa?
  8. Hej, Mam 28 lat, 2 tygodnie temu przezyłam cos traumatycznego - na moich oczach umierała bliska mi osoba. Jak spojrzalam na nią jak umierala dostalam skurczu zoladka, przyspieszonej akcji serca i zrobilo mi sie niedobrze, ze musialam wyjsc ze szpitala. Od tamtej pory zrobilo mi sie cos dziwnego - prawdopodobnie ma to zwiazek z tym przezyciem, a mianowicie wsłuch*ję się w swoj oddech i a to boje sie ze zapomne oddychac, albo mnie meczy oddychanie i czuje bol az w krtani. Świadomosc tego ze musze oddychac non stop jest nie do zniesienia. Mam umowiona wizyte u psychologa ale dopiero za ponad tydzien moze mnie przyjac. Chyba zwariuje do tego czasu. Pomozcie Dodam ze od 3 lat cierpie na zaburzenia obsesyjno kompulsywne, co jakis czas to wraca to mija ale takiego leku jak teraz to chyba jeszcze nie czulam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...