Skocz do zawartości
Forum

seb74

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez seb74

  1. Hmmmm. A skąd tu wątek zdradzania? Na tym opiera Pani swoje wypowiedzi? Nie nie zdradzam żony i wg mojej wiedzy ona mnie też nie. Zauważyłem również, że to Pani wypowiedź jest agresywna , z tezami wyssanymi z palca. Ja tu nie jestem po to , by ktoś się ze mną zgadzał lub nie, wolałbym wręcz więcej komentarzy kobiet, by bardziej poznać ich punkt widzenia.
  2. Bardzo fajnie, że Pani napisała. Przedstawiony punkt widzenia jest w 98% zgodny z moją żoną. Zgadzam się z tym co napisane, tak nie byłem nigdy przykładnym mężem i ojcem. Co do lodówki to pewnie sobie Pani wyliczyła ile ma łożyć na dom czy dziecko, więc dziwią mnie Pani oczekiwania że będzie zapełniał całą lodówkę. U mnie akurat teściowa jest cały czas w formie. A to że się spotyka z nową panienką co tu ma do rzeczy? Chyba to , ze na kazdym rogu znajdzie kogoś kto go bardziej doceni niż ty, bo ile można wysluchiwać pretensji i oczekiwań nie dostając nic w zamian. No oprócz tego posprzątanego domu i ugotowanego obiadu przez tesciową.
  3. Witam, mam problem z którym sam nie mogę sobie poradzić. Mieszkamy w domu jednorodzinnym w 4 osoby. Ja, moja żona, córka i matka żony-moja teściowa. Kiedy zamieszkaliśmy razem, bardzo chwaliłem sobie tę sytuację. Było to pod pewnym względem bardzo wygodne. Teściowa nie jest osobą, którą trzeba obsługiwać, a wręcz przeciwnie, wszystko zrobi, wyręcza nas w naszych obowiązkach itd. Bardzo często podkreślałem, że fajnie iż z nami mieszka. Wiadomo, posprzątane, obiad zrobiony, opieka dla dziecka. Nie ma co się czarować, jest to wielkie wsparcie. Ale jak w każdym małżeństwie, czasami dochodzi do mniejszych lub większych kłótni. Z początku teściowa starała się nie wtrącać, lub łagodzić sytuacje; ale z czasem było co raz gorzej mieszkamy razem około 10 lat i nasze małżeństwo wisi już na włosku. Moja żona ma pretensje, że nic w domu nie robię, że z nią nie rozmawiam, że się nie interesuję, a teściowa jej wtóruje... Z mojej strony wygląda to trochę inaczej, mają do mnie pretensje , że nawet nie powycieram podłogi, ale przecież jest powycierana; Żona ma pretensje , że z nią nie rozmawiam, ale ona o wszystkim rozmawia z mamusią, a ja się przecież mogę dołączyć. One są bardzo zżyte z sobą i się wzajemnie wspierają. Ja z każdym problemem zostaję sam. jeżeli rozmawiam z żoną, matka od razu wie cały przebieg rozmowy i odwrotnie, jeśli rozmawiam z teściową, zaraz żona zna każde słowo ( chodzi głównie o rozmowę o problemach, konfliktach ). Moja żona ma oczekiwania które zaspokaja jej matka, a do mnie ma o to pretensje. Gdybyśmy mieszkali sami , naturalnym by było , że wspólnie musimy sobie wszystko ustalić i zaplanować. W tym przypadku jak się mogę jedynie dołączyć do rozmowy. Z zoną prowadzimy działalność, jak wiadomo , oprócz samej pracy zostaje jakaś część do zrobienia zdalnie w domu, a poza tym 24h/7dni ma się to na głowie. Nawet w niedzielę mam obowiązki formowe. Przy jednej z kłótni, gdzie znowu mi obie wyrzucały , że nie wycieram podłogi i nie odkurzam, powiedziałem , że mam wystarczająco na głowie, a jak będzie trzeba to zatrudnię ukrainkę która to zrobi. No i się zaczęło , że nazwałem teściową ukrainką ( mi się to akurat źle nie kojarzy, ale ok). i Od roku mam to przy każdej okazji na tapecie. Ogólnie żona tworzy z teściową super związek i dają mi dobitnie odczuć , że jestem do niczego, mało się staram itd. O seksie to już nie wspomnę, bo teściowa cały czas w domu, nastoletnia córka nie śpi do późna, więc można się umówić raz na jakiś czas, najlepiej na 23:30 i pod warunkiem że córka śpi, żona nie jest zmęczona i tak jeszcze kilka rzeczy by się znalazło. O finansach celowo nie piszę, bo nie ma to dla mnie większego znaczenia. Nie jestem święty, ale się staram, a słyszę wiecznie że i tak nic nie robię. Kocham żonę, ale nie widzę wyjścia z tej sytuacji. Teściowa się nie wyprowadzi, bo nie ma dokąd ( nigdy też na to nie nalegałem, może błędnie ) , ale tej relacji się odwrócić nie da, tym bardziej , że one widzą problem tylko we mnie. Od kilku miesięcy chodzę do psychoterapeuty, bo uwierzyłem że cały problem jest we mnie. Ale okazuje się , że relacja która się zbudowała przez te lata jest co najmniej trochę nienormalna. Z drugiej strony, muszę napisać , że uważam iż moja żona jest dobrą matką, pozytywną osobą, optymistyczną, wygadaną... W sumie niewiele można jej zarzucić, może tyle że ma oczekiwania, a moje ignoruje, bo uważa że to ja pierwszy muszę się wykazać. Moim zdaniem główny problem jest w tym, że ma u boku mamę , której się wyżali, z którą sobie o wszystkim pogada, a ostatnio również z którą może ponarzekać na mnie i psy wieszać. Nie wiem czy w tej sytuacji mogę coś jeszcze zrobić..... Aktualnie wcale się do siebie nie odzywamy, mam swoje miejsce w lodówce i tyle. Także jestem sam w domu, z 3 kobietami , ale jednak dalej sam.... jedynie córka w miarę normalnie ze mną rozmawia, ale siłą rzeczy zawsze jej będzie bliżej do matki. Tym bardziej , że jeżdżą konno i większość czasu tam wspólnie spędzają. Tu można opisywać sytuacje, nie wiem czy ująłem wszystko co powinienem, ale zarys jakiś jest. Jak trzeba coś dodać to zedytuję. Ktoś ma podobny problem?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...