Skocz do zawartości
Forum

MiaM

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia MiaM

0

Reputacja

  1. MiaM

    Koniec życia

    Powiesz cis więcej na ten temat? Dużo było tych negatywnych rezultatów? Dlaczego tak było?
  2. MiaM

    Koniec życia

    Próbowałaś kogoś poznać na jakichś portalach społecznościowych?
  3. Moje dzieciństwo było dalekie od szczęśliwego i udanego jednak pomimo tego czułam się kochana i to co zawsze uważałam, że jako jedne z nielicznych wartości jakie wyniosłam z domu to właśnie te poczucie własnej wartości. Widzę pewna zaleznosc/powód wyniosiony z domu przez który mogę być w obecnej sytuacji, jednak nie będę go omawiała na publicznym forum. Nie wiem czy jestem podatna na emocje innych ludzi, właściwie to wielokrotnie słyszałam, że jestem wręcz zimna emocjonalnie oraz nonkonformistyczna. Kiedys też rozmawiałam ze swoją bardzo bliska koleżanka, która wręcz mi zarzuciła (niby w żartach) że mogę być właśnie narcyzem i dodatkowo psychopatka. Poza tym w pracy zwykle pracuje solo, wiec nie do końca mam od kogo czerpać ? Domatorem chyba byłam zawsze. Nawet jako dziecko uwielbiałam przebywać sama w domu. Poza tym mój partner jest bardzo aktywny. Na codzień angażuje sie w wiele aktywności. Kiedy bywają lepsze dni to zawsze próbuje mnie gdzies wyciągnąć. Nieraz mi zarzuca, że moje problemy z nim nie wynikająz tego, że jestem niezadowolona z tego związku, tylko że jestem pracoholiczka, która po pracy nie ma żadnych ciekawych zajęć i swoje frustracje przelewam na niego i ten związek. Jestem ciekawa skąd pomysł, że żyję innymi? Mój partner jest starszy ode mnie o 6 lat. Jest też najstarszy wśród swojego ridzenstwa do którego ma podobne zachowanie jak do mnie. To samo ze swoją matka. Pamiętam sytuację kiedy miała wypadek samochodowy. Pojechaliśmy na miejsce. Mój partner zaczął na nią krzyczeć za to, że nie uważała na drodze, że w ogóle po co wyjeżdżała z domu w taka pogodę, że on mógł ją zawieźć itd, itp. W domu jeszcze przez długi czas to przeżywał a potem kiedy przyszedł czas zakupu nowego samochodu to znowu była awantura, że ona już w ogóle nie powinna wsiadać za kółko. Poza tym czesto do niej jeździ żeby jej pomóc w jakichś pracach ogrodowych itp różnica jednak między jego matka a mną jest taka, że ona nie widzi absolutnie nic złego w jego zachowaniu czy sposobie mówienia, totalnie to ignoruje. W moim przypadku jest tak, że od razu wybucha kłótnia. Nie życzę sobie jakiegoś debilnego karcenia a on zupełnie nie rozumie w czym jest problem, uważa że tkwi we mnie skoro nie akceptuje czegoś co w jego mniemaniu jest zupełnie normalne. Ze wzgledu na to, że jego relacja z matką jest bardzo bliska tej ze mną wykluczam opcje przebiegłej manipulacji. On po prostu taki jest i zgadzam się, że jest zaburzony, wiem o tym od dawna, kiedyś nawet mi to przyznał. Nie wiem czy to wynika z poczucia niskiej wartości, nigdy nie odnosiłam takiego wrażenia, zawsze wydawał mi się, że ma obojętny stosunek do samego siebie. Poza tym zauważyłam też jeszcze jedna zaleznosc w jego rodzinie. Wszyscy mężczyźni w jego rodzinie są wyjątkowo wierni jednej kobiecy, i nie mam tu na myśli spraw seksualnych bo o tym nie wiem, mam na myśli związki. Np jego brat jest święcie przekonany, że w całym życiu można się zakochać tylko w jednej kobiecie. Jego wujek po rozstaniu z kobietą przeszedł załamanie i nigdy więcej już się z nikim nie związał. Jego dziadek zawsze powtarzał, że babcia była jego ta jedyna. Kuzyn rozstał się ze swoją dziewczyną, która wyjechała i poznala innego,z którym zamieszkała. On mimo to na nią czekał, czy też nadal nie odpuszczał. Po jakimś roku znowu się zeszli i teraz są już po ślubie i mają dziecko. Właśnie ta sprawa z kuzynem zwróciła mi uwagę na podejście mężczyzn w ich rodzinie.
  4. Nie chcę za bardzo się zdradzić odnośnie mojego prywatnego życia, jednak było w nim wiele sytuacji kiedy on pokazał mi cos bezwarunkowego. Jedna z tych sytuacji była jednak kluczowa. Powiedzmy, że chciał mi oddać swoją nerkę. Dosyć niedawno zapytalam go czego najnardziej się boi, zasugerowałam że boi się chorób, bo uwazam go za hipochondryka. Odpowiedział mi, że to nie to, że jego największym strachem jest to, że to mi coś się stanie a nie jemu. Kiedyś widziałam pewna grafikę. W deszczu na ławce siedzieli staruszkowie, albo raczej dwa zgredy. Byli odwróceni do siebie plecami, wyglądali jakby się nawzajem nienawidzili. Mimo to dziadek trzymal nad babcia parasolkę by ta nie zmokła. Kiedy to zobaczyłam to poczułam, że ten obrazek idealnie odzwierciedla mój związek. Nie wiem czy rekompensuje braki z dzieciństwa. Może i coś w tym jest. Jednak moje pragnienie wzięło się raczej stąd, że w czasach nastoletnich cieszyłam się bardzo dużym powodzeniem. Zawsze miałam wtedy poczucie, że liczy się tylko mój wygląd, że jesli tylko się skończy to i miłość przeminie. Byłam przekonana, że mężczyźni nie są w stanie pokochać mnie jako całości, że liczy się tylko okładka. W przypadku mojego obecnego "partnera" ta okładka w ogóle nie miała znaczenia a jeśli tak było to przez bardzo krótki czas. W dzieciństwie czułam sie kochana przez matkę ale zawsze miałam silne poczucie przemijania, że ona nie bedzie wieczna i że moje potencjalne dzieci by mnie zostawiły by założyć nowa rodzinę a ja bym została odepchnięta jak wyeksploatowany but. Chwytanie się brzytwy podczas toniecia to trafna metafora, sama jej niejednokrotnie używam w swoich myślach. Czego się boję? Chyba tego, że nie będę miała dla nikogo znaczenia. Że gdybym umarła to leżałabym w pustym domu aż nie rozszedłby się smród. Że mój los nikogo by nie obchodził, że nikt by mi nie pomógł choćbym nawet krzyczała z rozpaczy. Czy nie umiem poznać czym jest prawdziwa miłość? Prawdopodobnie tak, nigdy nie wierzyłam w jakąkolwiek miłość. Wiem jednak, że to czego doświadczam jest na pewno toksyczne. Czy czułam kiedyś miłość do siebie? Prawdopodobnie nie bedxue to pasowalo do obrazu ale tak, zawsze czułam i czuje do siebie miłość. Może to jest przyczyna mojego nieszczęścia? Może jestem narcystyczna egoistka, która poza sobą nie potrafi kochać nikogo więcej?
  5. Co ciekawe w przeszłości samotność nigdy mnie nie przerażała. Zawsze miałam wizję siebie jako osoby samotnej. W głębi duszy marzyła mi się miłość bezwarunkowa, w którą jednak nigdy nie wierzyłam (mam na myśli miłość między kobieta a mężczyzna a nie np matkę i dziecko) Los spłatał mi figla ponieważ ponad 10 lat temu poznalam swojego obecnego "partnera". Piszę przez cudzyslow ponieważ o jakimkolwiek partnerstwie mogę sobie pomarzyć. Początkowo jak w wiekszisci przypadków związków było pięknie i sielankowo. Posiadałam też różowe okulary. Po jakichś 2-3 latach się popsuło i od tamtego czasu egzystuję w związku, który śmiało mogę nazwać żywy trup. Żywy tylko dlatego bo warczy, kąsa i sieje destrukcję. Trup bo ten związek nie ma żadnych znamion nie tylko związku ale jakiejkolwiek normalnej relacji międzyludzkiej. Brak porozumienia, wspólnego języka, właściwie to w ogóle jakichkolwiek zwykłych rozmów... Brak wspólnych żartów, wspólnego spędzania czasu, czułości namiętności, seksu. Czegokolwiek... Jedyne co mam to poczucie bycia kochaną. Wiem, że jest w stanie rzucić wszystko jeśli cokolwiek by mi się stało (i takie sytuacje miały już miejsca) Wiem, że sie o mnie martwi. Właściwie to jedynymi z nielicznych rozmow (nie licząc kłótni, wypominan itp) jakie prowadzimy to takie kiedy on do mnie dzwoni informując, że jest sliska droga, mgla, jakieś wypadki itp i żebym jechała powoli. Wiem, że się o mnie martwi. Kiedy miałam podejrzenie poważnej choroby to odchodzil od zmysłów. I to jest właśnie ta bezwarunkowa miłość o której kiedyś marzyłam. Nie ma w tym związku nic co by go przy mnie trzymało, co by podtrzymywało miłość co by dawalo powód do kochania. Nawiązując do wstępu mojego wywodu to los spłatał mi figla i spelnił moje marzenie. Powiedzenie "uważaj o czym marzysz bo może się spełnić" jest przerażająco trafne. Tak czy inaczej nie potrafię uwolnić się z tego impasu. Ta jego miłość jest jednocześnie czymś bardzo małym ale jednocześnie czymś bardzo ogromnym.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...