Skocz do zawartości
Forum

Anulka1990

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Anulka1990

0

Reputacja

  1. Cieszę się, że powstały i są dostępne takie fora jak Te, gdzie człowiek aby tu może wylać trochę swojego żalu, smutku i goryczy. Tak chodzę po tym forum i różne tematy się tu przewijają , ludzie mają takie problemy. To przykre jak jedna osoba druga mogą się tak traktować, jak człowiek może traktować. Ja ciągle jestem popychadłem a za każdym razem później jestem przepraszana w pracy. Wczoraj wybuchłam płaczem bo już emocje wzięły górę to jak wróciłam do domu zaczął mnie od idiotek wyzywać, która płacze w pracy itp, nie mam żadnego wsparcia i coraz częściej czuje jak mi w życiu ciężko i źle ... Czasem boje się być sama, bo nie wiem co mi przyjdzie do głowy. Mam 31 lat a mam ochotę strzelić sobie w łeb przez jednego FRAJERA , niestety już nie umiem inaczej się tu wyrazić o nim. Znikąd pomocy jestem skazana sama na siebie i na człowieka, którymi stopniowo rujnuje mi życie i powoli zdrowie. Bardzo często na tle nerwowym dostaję ataku kolki nerkowej, gdzie ciężko mi w pracy z takim bólem to w domu jestem obrażana przez partnera, że jestem idiotką itp. tylko dlatego że mnie coś boli ? .... Ja jestem na tyle beznadziejna przez niego, że nawet nie potrafię nikogo innego poznać ... Za wszystko się ciągle winię. Siedzę i płaczę bo to oznaka bezradności i braku osoby, która by koło mnie usiadła i tak od serca porozmawiała, z którą mogłabym się pośmiać. Jednym słowem brakuję mi przyjaciela, co z tego że z koleżankami z pracy wyjdę na piwko o 4 nad ranem jak każda z nich ma swoją rodzinę i swoje zmartwienia, po za tym aż na tyle dobrze ich nie znam aby się tak otwierać i opowiadać o tym co się dzieje w moim życiu ! On sobie po pracy chodzi na stację z kolegami na piwo a ja to tylko praca i dom ...
  2. JA już nie wytrzymując też się chamsko odzywam to ma do mnie jeszcze pretensję dlaczego ja go tak traktuję , to mu odpowiedziałam, że odpłacam się tym samym jak on mi ...
  3. Wiesz rodzina się nie wtrąca bo mówią, że to moje życie i mają w pełni racje . Wiesz zanim mnie poznał mówił mi, że miał ,,tak zwane kibicowskie życie. Kiedyś były używki. Teraz to jak idę z nim na piwo to ja wypije przez godzine 1, a on 4 i tak to wygląda ... Nie pije codziennie czasem w sobotę ale sam fakt. Nie miał żon y jestem jego pierwszą dziewczyną
  4. NA stacji. A to już pieniędzy nie można trzymać przy sobie? Nie ma prawa mi nikt ich ruszyć nawet on.
  5. ja nawet nie moge teraz do miasta jechać bo manipuluje ze potarga pieniądze, ale ja wiem że on tak mówi ale mnie do szału doprowadza i mnie bije
  6. Witam Was Kochani. Dziękuję za odpowiedzi. U mnie się nic nie zmienia, i nie zmieni. Słuchajcie : taka sytuacja Dzisiaj kończąc pracę o 3 nad ranem bo pracuję w piekarni, z dziewczynami wyskoczyliśmy spontanicznie na piwko. Mój partner już jakiś problem robił. Ale jak on chodził z kolegami, to było dobrze. Ja już nie wiem co pisac dussze sie
  7. Nie , nie lubię ładować się w kłopoty, tylko ciężko mi z tym wszystkim i z tą osobą. Wiem, że jak odejdę będzie lament i płacz a w tedy będzie mi ciężko. Będzie płacz ja to wiem. Ale coś mnie trzyma przed odejściem. Co z tego, że pracuję i robię na swój rachunek. Nie mam takiej osoby, która mogłaby mi wyjść z tego dość dziwnego związku. On dobrze o tym wie, że jestem słaba psychicznie i stąd zapewne takie zachowanie. Właśnie wróciłam z pracy a już usłyszałam parę nie miłych słów , bo musiał po pracy sobie parę piwek strzelić z kolegą. Czasem marzy mi się poznać osobę, która będzie mnie szanowała, ale co z tych marzeń mi przyjdzie jak ja odejść nie potrafię. Kuźwa pierścionek zaręczynowy kupił a co z tego ... Jak mu wytłumaczyć, że rujnuje wszystko.
  8. Coraz częściej się nad tym zastanawiam. Kiedyś poruszałam ten temat ;przy partnerze to on się za jakiegoś ,, narcyza,, ma. Uważa, że ja tam pójdę i jak on to powiedział, ,, będę mu tyłek obrabiała.. on chyba sobie nie zdaje sprawy z sytuacji boi się tylko o swoją dupę i opinie, ale jak mnie obraża to nie zważa na to że ktoś postronny może to słyszeć, ale jak już ja chcę udać się do psychologa, bądź terapeuty to już wielkie niezadowolenie. Ja już za nie długo na forum nie będę mogła pisać bo już z tego tytułu robi mi wyrzuty i to jest normalne zachowanie... Laptop mi wyłącza i zakazuje mi pisać na jego temat, ale ten człowiek nie wie co robi w ogóle i nie zdaje sobie sprawy z tego, że dzięki takiemu forum człowiek czuje się lepiej.
  9. Po krótce opiszę moją sytuację. W sierpniu będzie 8 lat jak jestem po rozwodzie. Z początku 3 lata córka mieszkała ze mną, później u mnie pojawiły się problemy i po obupulnej zgodzie córka zamieszkała z ojcem. Przez długi czas miałam z Nią kontakt do czasu, aż mój były mąż nie poznał obecnej żony. Więc wiadomo co się działo. Zaczęło się utrudnianie kontaktów, buntowanie córki przeciwko mnie. Wystąpiłam do sądu o uregulowanie kontaktów. Wszystko było w porządku do czasu, aż się w 2018 roku nie rozstałam z chłopakiem. W tedy też pojawiły się u mnie problemy z samoakceptacją itp. w 2019 roku poznałam obecnego partnera przez pół roku super sielanka, a później się zaczęło. Pokochałam go, ale już powoli wymiękam ... Za wszystkie niepowodzenia, czy kłótnie zawsze ja się obwiniam, czuję jakbym to ja robiła ciągle coś złego. wiadomo , ,, normalne kłótnie u Nas też się pojawiają,, , też czasem wybuchnę na niego i to nawet bez powodu, ale za długo to trzymam w sobie . Wiem, że na dłuższą metę to nie będzie miało sensu. Ale najgorsze jest to, że nie potrafię go zostawić ...
  10. Moja córka po rozwodzie zamieszkała z ojcem dziecka do czasu, aż nie znalazł sobie partnerki i nie zaczął utrudniać mi kontakty. Ale teraz mimo wszystko usiłuje mieć z nią kontakt. Jestem niezależna finansowo bo pracuję na swój rachunek. Ciężko mi tego człowieka zostawić, aczkolwiek zaczynam to rozważać, mam dość bycia obrażaną z byle jakiego powodu, Już się czuję jakbym miała jakieś zajawki depresyjne. 3 lata i co z tego mam za pewne nerwice. Dziękuję, że mogłam przeczytać Waszą opinię. Tylko dlateczego tak ciężko odejść ... Pozdrawiam wszystkich czytelników i życzę miłego weekendu.
  11. Witam wszystkich czytelników. Chciałabym po krótce podzielić się z moimi przeżyciami, które nie należą do najprzyjemniejszych. Jestem w związku *o ile to można nazwać związkiem., ale w takowym jestem już od prawie 3 lat. Powoli czuję się tym wszystkim zmęczona. Mam mieszane uczucia do tego, czy chcę go dalej ciągnąć. Nie umie mnie szanować, a co za tym idzie ja też nie pozostaje dłużna. To wszystko jest spowodowane brakiem szacunku do mojej osoby. Ciągle słyszę wyzwiska pod moim adresem. Czuję już powoli nienawiść do tego człowieka, ale mimo wszystko,, coś każe mi zostać. Coraz częściej płaczę w ukryciu, bo nawet przy partnerze nie mogę okazać swoich uczuć słabości. Tzn nie mogę... Mogę, aczkolwiek zaraz słyszę pytania pt. I czego beczysz, jesteś jebnięta itp. Brakuje mi takiej prawdziwej miłości z jego strony, zainteresowania, pokazania, że jestem dla niego najważniejsza. Takie pokazywanie coś na pokaz, typu kupił mi pierścionek złoty, ale on nie rozumie tego, że rzeczy zakupione nie zastąpią mi szacunku do mnie. Ciągle się zastanawiam dlaczego tak ciężko mi odejść. Mam 31 lat i co dobrego mnie spotkało .... ciągle słyszę słowo przepraszam ... a za chwile Ty kurwo, szmato, dziwko itd. Czasem odechciewa mi się żyć, ale powstrzymuje mnie moja córka , która mimo wszystko ze mną nie mieszka. Nie dość, że borykam się z tęsknotą za nią to jeszcze codzienne wyzwiska. On się w ogóle nie przejmuje tym co czuję, do tego doszła agresja. Potrafi na mnie rękę podnieść, upokarza mnie nie zważając na ludzi w jego i naszym towarzystwie, czy przechodniów. Czasem mam ochotę zniknąć z tego świata. Ciągle mnie nurtuje pytanie za co jestem tak traktowana ... zgodziłam się z nim wyjechać do pracy do stolicy Polski zapewniał, że to wszystko dla Nas żeby nam się lepiej żyło, zarzekał iż zmieni swoje zachowanie, że poprzednie było spowodowane otoczeniem stąd mieli taki wpływ na niego, a ja naiwna mu wierzę . Wierzę, bo mam za dobre serce i to mnie gubi. Jednak to prawda, że karma wraca. 5 lat temu będąc w innym związku też nie zachowywałam się dojrzale, byłam chorobliwie zazdrosna , wpadałam wręcz w szał jak facet rozmawiał z kobietą, jednakże nigdy nie podniosłam na nikogo ręki. A w moim obecnym związku ja mam wyrąbane powoli już, ale najgorsze uczucie jest takie, że jak go nie ma to mi przykro i czuje jego brak. A jak jest przy mnie czuje chłód i odrazę do jego osoby, Byłoby mi niezmiernie miło jakby, któraś dobra dusza zechciała odnieść się do mojego posta. Bo ja już czuję nadchodzącą całkowitą bezradność do mojej obecnej sytuacjii. Pozdrawiam Anna.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...