Skocz do zawartości
Forum

MałaMi85

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Bielsko biała

Osiągnięcia MałaMi85

0

Reputacja

  1. Zacznę od tego, że mam prawie dorosłą córkę z poprzedniego związku. Obecnie żyje z mężem od 15 lat(2 lata formalny związek), 2 dzieci w wieku 6 i 4lat. Problem jest na płaszczyźnie moja córka -mąz. Lecze się terapią odkad się rozwiodłam czyli od 16 lat z efektami raz lepszymi raz gorszymi. Od małego kiedy się poznaliśmy było fajnie, wspólne spacery,gry, spędzanie czasu, rozmowy... Problem zaczął narastać kiedy córka wkraczała w wiek dorastania11/12 lat, kiedy zaczęła mieć swoje zdanie, wyrażać je, stawiać swoje granice i okazywać niezadowolenie. Kontakt ze swoim ojcem również ma kiepski a raczej powiedziałabym znikomy. Ojciec założył rodzinę,mieszka za granicą. Mój obecny mąż/ojczym poprostu się obraził. Obraził się na to,że kiedy On coś wymyślał ,jej się to nie podobało, noechciała tego, z czasem było widać że jego zapał do zabiegania o Jej uwagę malał a obecnie żyją jak pies z kotem. Oczywiście tekst typu 'nie jesteś moim ojcem i nie bedziesz mi rozkazywał' też został wykrzyczany. Wspólnie mamy 2 córki, mieszkalny w domu z teściami.Zycie domowe płynie sobie spokojnie, pomału i w zdrowiu. Tzn zewnątrz tak to wygląda. Ja pracuję, mąż też, maluchy -przedszkole, a najstarsza obecnie lekcje 'z łóżka'. Jak to nastolatka-prośby o pomoc mi w domu są raz chętnie realizowane,raz wcale a raz bierze się za pomoc o 20 kiedy to Ja szykuje się już do snu. Przesiaduje w swoim pokoju, nieprzeszkadza Jej bałagan, niemiło pachnąca pościel, pełny kosz śmieci i to że nie zje przez pół dnia. Kiedy ja idę do pracy, wracam o 15- córka potrafi nie wyjść z pokoju przez ten czas- twierdzi że nieczuje się komfortowo, czuje się odtrącona, pominięta, zlekceważona więc woli nie wystawiać nosa za drzwi pokoju w którym czuje się dobrze. Nie lubi spędzać z Nami wspólnie czasu, najbardziej z ojczymem. Nie jemy wspólnie posiłków, bo oni działają na siebie jak magnes tylko w stronę odpychająca. Mijają się między pokojami bez słowa i prawie czuć w powietrzu ta iskrę która lada moment się zapali. Nie rozmawiają ze sobą, nie wypowiadają swoich imion, jak mąż ma problem do Niej to obrywam ja,bo do Niej się nie odezwie. Ciągle są spiny o to,że Ona jest leniwa, że zamknięta w pokoju,że z laptopem przed oczami. Mąż jest pracowity,ja też tego chciałam nauczyć swoje dzieci-jak widać u najstarszej to nie wyszło. Kilkukrotnie podejmowaliśmy próby rozmów, terapii, ja się pakowałam i wynosiłam do matki na noc,dwie...aby ochłonąć. Jestem między młotem a kowadłem ? kocham Ją, Jego ale życie w tym co mam od 5,6 lat jest ciężkie. mam myśli samobójcze, przy życiu trzymają mnie dzieci. Ciągle Jego pretensje że Ona nic nie robi,że nie jestem konsekwentna, że na wszystko się zgadzam, że powinnam to i tamto... Ona z drugiej strony zgłasza brak chęci do życia,do codziennych obowiązków, że czuje się tu niepotrzebna, odizolowana, sama. zapisałam Ja do psychologa ,bo zauważyłam że jej stan od roku się pogłębia, pandemia nie pomaga.Corka siedzi w domu,ciężko ją gdzieś wyciągnąć,zmotywować do czegoś poza pokojem jeśli jest mąż w domu. jeśli jesteśmy same -czesto rozmawiamy, coś razem robimy,gramy czy pieczemy. Psycholog podpowiadała aby w terapii uczestniczyć cała rodzina ale mąż stwierdził że to bez sensu, że to nic nie da bo Ona i tak się nie zmieni. jak mam gorszy dzień,nie odzywam się, milczę, przesypiam ten dół-to potem słyszę że znów się zadręczam córka i jej fanaberiami.Ze powinnam wyluzować i że kiedyś jej przejdzie....
×
×
  • Dodaj nową pozycję...