Skocz do zawartości
Forum

Jola43

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Jola43

0

Reputacja

  1. Czy któraś z was podczas pierwszej miesiączki po porodzie odczuwała silne osłabienie, miała biegunkę i takie dziwne cmienie w głowie. Jestem 5,5 tyg po porodzie i dostałam dzisiaj nagłego bólu brzucha takiego dosyć mocnego i zaraz pojawiło się krwawienie. Nigdy tak się złe nie czułam podczas okresu, może to po prostu reakcja na kolejna zmiany. Pozdrawiam
  2. Przepraszam, zle ułożyłam zdanie, mam 23 lata, a po terapiach i innych rzeczach ciągam się od momentu gdy miałam 12/13 lat wtedy zdiagnozowano u mnie nerwice. Bo ciagle coś mi dolegało, bolało a tak naprawde byłam zdrowa. Wynikała ona z mojego dzieciństwa i dopiero teraz widzę w jakiej ja żyłam patologii. Ojciec bił mame i mnie, nie potrzebował alkoholu, byliśmy taka idealna rodzina ale tylko na pokaz, bo gdy zamykaly się drzwi zaczynało się piekło. Mama nie miała nic do powiedzenia, a ja byłam tak zaszczuta, ze w stronę ojca słowa bałam się powiedzieć. Ogólnie jest to komiczna sprawa, rodzina z jego strony zyje zupełnie inna historia, nie pamiętają poobijanej matki i tatusia który zachowywał się jak dyktator. Nawet teraz gdy jestem dorosła dalej próbują wcisnąć mi historie ze biedny tatus tyle wycierpiał bo wiecznie go ktoś prowokował. W końcu mama postanowiła od niego odejść i okej rozwiedli się ale piekło zaczęli się dla mnie, bo ja byłam karta przetargowa. Ten kto mnie miał wygrywał, jie wierze w ich szczere intencje, naprawde to była komedia, szarpali się za każdym razem gdy przychodził mój weekend u taty, bo ja nie chciałam tam jechać a on twierdził ze to matka mi zabrania i tak w kółko. Ja natomiast bałam się powiedzieć ojcu w twarz ze noe chce się z n widywać, kiedyś bojąc się odmówić mu mieszkałam u niego jakieś 4 miesiące. Rodzina od strony matki była na mnie za to obrażona mimo ze miałam 11 lat. Dodatkowo moja mama znalazła sobie faceta, którego nienawidzilam, teraz może jest lepiej, ale przez większość czasu tak bardzo utrudnił mi życie ze to aż niemożliwe. Gdy miałam 19 lat wyprowadziłam się na stałe z domu właśnie przez niego i dopiero po 3 latach spotkałam się znowu z mama, bo dotarła do niej jakas tęsknota i zaczęła mieć do niego pretensje. On pod presja udał skruszonego i narazie jakoś to jest. Ale wracając do teraźniejszości, gdy wszyscy dowiedzieli się ze jestem w ciazy oczywiście się ucieszyli. Była ona dla mnie bardzo trudna. Po wypadku samochodowym mam dużo urazów krwgoslupa, teraz przez pandemie nie mogłam chodzić na basen i dodatkowo wszystko się pogłębiło. Teraz mam problem z chodzeniem, wstawaniem, nie mówie już o narządach kobiecych, bo ledwo się tam wszytsko trzyma. Bardzo mnie to dobija, czuje się strasznie z tym, czekam na kontrole u ginekologa i wtedy tez będę dokładnie wiedzieć czy mogę mieć więcej dzieci, czy muszę chodzić na fizjoterapie No jest bardzo dużo niewiadomych. To sprawia ze nie mogę się odnaleźć. Mój terapeuta mówi ze dam radę, ogólnie sama tez uwZM ze po tych wszystkich przebojach w zyciu jakoś to będzie. Jestem stabilna emocjonalnie, nigdy nie miałam żadnych myśli samobójczych, wręcz przeciwnie w końcu czuje, ze mogę zeobic coś dobrego i chce wychować moje dziecko w miłości.Jednak Jestem już po prostu smutna i czasem dopadają mnie doły i zadaje sobie pytanie, czemu chociaż tego nie mogłam mieć oszczedzonego. Tak bardzo chciałam wrocic do normalnego zycia a nie zapowiada się na to. Ciagle coś nie wychodzi mimo podjętych kroków i ta rodzina, mój chłopak sugeruje żeby odciąć się od strony ojca bo są okropni w stosunku do mnie.
  3. Ciąża spustoszyła mój organizm. Nie wiadomo co będzie z moim kręgosłupem, który i tak już nadwyrężony po wypadku dodatkowo dostał w kość. Ledwo się ruszam. Dzidzia bardzo dużo wynagradza ale przez swoje niedołęstwo nie mogę skupić się na miłości do niej i wszystko mi ucieka. Nie jestem egoistka, wręcz przeciwnie jestem nazbyt miła co każdy wykorzystuje i od małego mnie dręczy. W ciąży trosze było lepiej, odzyskałam dobry kontakt z mama i nawet z tata tez. Jednak teraz jestem dla nich jak powietrze, ciagle słyszę jakieś komentarze na swój temat i jest mi przykro ze nie mam się nawet komu zwierzyć. Nawet głupio mi to pisać bo ni chce wyjść na ofiarę. Ojciec dziecka świetnie się nim zajmuje jednak dla mnie tez jest dosyć oschły. Nie wiem co robię źle. 23 lata pracowałam nad sobą na terapiach, sama myślałam nad każda decyzja a dalej się nie układa. Nie czuje się już kobieta, matka ani człowiekiem nawet. Oczywiście wsxystko jest bardziej zawiłe ale no gdyby chcieć to opowiedzieć to nie starczy wątku. Chciałam się wygadać, może ktoś czuje się podobnie. Pozdrawiam
  4. Witam. Ogólnie nie miałam złego życia, przynajmniej tak mi zawsze wmawiano. Miałam stwierdzona nerwice w wieku 13 lat z powodu mojego jakże sielankowego życia rodzinnego, ojca bałam się jak ognia, a mama szybko ukoila ból w nowym związku. Jej partner skutecznie utrudniał nasza relacje przez 10 lat, wielokrotnie wyzywał i mnie i ja, nadużywał alkoholu, nastawiał przeciwko mnie, nawet wmówił ze jestem lekomanka, a mama nigdy nie stanęła za mną, ciagle urywalam kontakty z nimi. W każdym razie, bo za długo by się tu rozpisywać, teraz jestem w ciąży, mam 20pare lat i ciagle traktuje sie mnie jak takie małe nawiedzone dziecko, które da nikogo nic nie znaczy. Mój chłopak z którym mam dziecko, zaczyna coraz bardziej odlatywać, a ja już powoli tracę sile i chęci na pozytywne myślenie i podbijanie swojej samooceny,bo zawsze ratowałem się myślami, ze jestem wartościowa, ze to tylko inni ludzie i ich opinia i nie muszę się nimi przejmować. Tylko ze zaczynam już wątpić, ciagle słyszę to samo. Bardzo kocham zwierzęta i jestem wrażliwa na ich temat, źle, to tylko zwierzęta, przestałaś chodzić do kościoła, źle, nie chce karmić piersią, zle, co z ciebie za matka. Ogólnie zawsze mimo wszytsko lubiałam żartować ale teraz to już całkiem nie mogę, dostaje tylko dobre rady odnośnie macierzyństwa a jak żartuje ze po porodzie idę na drinka to wzbudza to taki skandal i fale krzyku ze lepiej się jie odzywać. Jednak dzisiejsza sytuacja jakoś mnie podłamała. Mianowicie odnośnie karmienia, jie chce tego po prostu, rozmawiałam o tym z psychologiem, nawet z chłopakiem akceptował to, byłam z nim szczera po prostu, niby było okej, a dzisiaj będąc u niego w rodzinie, jego siostra zaczęła na mnie naskakiwać odnośnie tego karmienia. I on zaczął ja popierać, usłyszałam ze zrobię krzywdę swojemu dziecku, ze co ze mnie za matka będzie, ze będę pluc sobie w twarz jak zacznie mi chorować itp. A on mimo ze rozmawialiśmy wczesniej o tym, stwierdził ze zachowuje jak wariatka, dziecko itp. Zrobiło mi się strasznie przykro jakbym chciał całkiem zrobić swojemu dziecku krzywdę l, wyszłam i płakałam. Nie wiem co mam robic, jest mi po prostu ciężko z tym wszytskim. Dziękuje jeżeli ktoś doczytał, jie mam z kim rozmawiać.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...