Argumenty przeciwko są takie - ojciec ma problem z tym, że ktoś tam z jej rodziny jest alkoholikiem i że nie wiadomo co może być z takiej dziewczyny + to co ludzie powiedzą, że szoruję chodniki z małolatą. Mama mówi, że mam się z nią nie zadawać bo jest za młoda inaczej nie będzie ze mną rozmawiać. Wiem, że tak nie zrobi ale tak mówi. Oni nawet jej nie widzieli, nie wiedzą jak wygląda(no z wyjątkiem mamy bo tam raz czy dwa się mijały), jak się zachowuje a już opinia jest wyrobiona.
Z kilkoma rzeczami się nie zgodzę. Napisałeś autorze, że moi rodzice znają wiele takich przykładów przemian. Otóż nie sądzę. Nie w tym tkwi ich problem. Owszem, oni chcą żebym był szczęśliwy, ale najlepiej po ich myśli. Zauważyłem, że bardzo przywiązują uwagę do opinii publicznej, może dlatego że mieszkamy w małej miejscowości gdzie każdy się zna. Po za domem przybierają całkiem inną twarz. Co do samego wieku 16-20, sam wiem co się dzieje w tym okresie. Domyślam się, że w jej głowie może zmienić się wszystko diametralnie ale jak wiadomo - nie musi. Znam przypadek pary, w której dziewczyna miała 16 a chłopak 20 kiedy zaczęli być ze sobą. Czyli można powiedzieć że ta sama różnica. Są już ze sobą ponad 2 lata i świetnie się dogadują. Nikt nie wie czy za następne 2 lata będą dalej razem. Równie dobrze np dla 22 latki i 25 latka może coś się odwidzieć, stwierdzą że to nie to. To zależy wszystko od człowieka. 16latkę, która nie ma jeszcze za bardzo ukształtowanego poglądu na świat można jeszcze w paru kwestiach uświadomić, pokazać inne spojrzenie na pewne rzeczy. Wiem, że w tym wieku liczą się najbardziej zabawy, imprezy ze znajomymi a nie poważne związki. W sumie 21 lat to też nie jest wcale wiek do podejmowania aż tak poważnych decyzji. Boję się po prostu, że jak odpuszczę przez rodziców to później będę tego żałował. A przez takie ich gadanie i docinanie w pewnych momentach to mam coraz większy mętlik w głowie.