Skocz do zawartości
Forum

PannaNerwica

Użytkownik
  • Postów

    465
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Treść opublikowana przez PannaNerwica

  1. We wszystkim masz rację ale tak to już jest, że trzeba ryzykować. Znam dużo dziewczyn, które (niestety) mimo że kogoś mają to i tak szukają (mają "nagrody pocieszenia" - bo boją się samotności/nie chcą mieć "pustego przebiegu" i zawsze muszą z jednego związku wchodzić w drugi). Z racji mojej pracy wiem jak wyglądają takie grupki językowe i oprócz takich dziewczyn jak w/w (które nie nadają się do budowania stałego związku i ten typ można spotkać niestety dosłownie wszędzie) są jeszcze takie które są w 100% wolne oraz takie które są wolne ale są pozerkami (udają, że kogoś mają, bo liczą, że to im da efekt "kuli śnieżnej"). Także w dalszym ciągu jest w czym wybierać i ja bym się tak na wstępie nie zrażała. Znajomość w necie to z gruntu rzeczy słaba relacja, mało w niej intymności i emocji, które towarzyszą relacji budowanej w realu. Laski, które poznają kogoś w necie uznają najczęściej, że to je tak nie zobowiązuje i robią różne numery poznanym w ten sposób mężczyznom (o czym dobrze się przekonałeś na własnej skórze). Także o konkurencję z FB lub insta bym się nie przejmowała za bardzo. Poza tym taka laska często myśli, że lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu - i Ty w realu masz większe szanse, że jak zaskoczy to się uda na stałe, niż chłopak z neta, którego zmieni za chwilę jak skarpety albo to on ją zostawi. Trzecia sprawa to ten przeklęty friendzone. Myślę, że często powstaje w chwili, gdy facet nie przechodzi odpowiednio szybko do tzw. drugiego etapu, czyli gdy z zakumplowania się nie przeskakuje na "romantyzm" i propozycję związku. Jak mężczyzna za długo opiekuje się i koleguje z laską, to sam sobie robi krzywdę - po jakimś czasie taka kobieta już nie myśli o nim jako o partnerze tylko jak o opiekuńczym koledze. I friendzone gotowy. Oczywiście są i takie kobiety/mężczyźni którzy na "dzień dobry" wsadzają kogoś do friendzona i takich osób należy od razu unikać - ona Cię do friendzona, a Ty ją "cześć i nara". I tyle. Oj, zdziwiłbyś się... Z drugiej strony tego płotu trawa wcale nie jest zieleńsza. Te ładne często trafiają na narcystycznych d*pków, którzy traktują je jak przedmiot, trofeum, coś co ładnie wygląda na bankiecie w firmie i na tym kończy się ich zaangażowanie w relację. Znam ładne dziewczyny, które przez swoją urodę są same, bo kleją się do nich wyłącznie obleśne typy - gość niby przystojny, a w sumie kawał drania. I przez to, że te dziewczyny są ładne, chłopaki takie niby przeciętne z wyglądu ale z fajną osobowością, boją się do nich zagadać (bo to podobno za wysoka liga dla nich). A te kobiety z kolei obawiają się, że znowu ktoś je zrani i dlatego same nie zagadają pierwsze i krąg nieszczęść się zamyka. Sama znam dwa takie przypadki. To strasznie przykre. Reasumując: myślę, że nie możesz się poddawać, w najbliższym czasie zapisz się na coś, co da Ci dostęp do grupki kobiet i próbuj szczęścia - tylko tak kogoś poznasz. I nie sądź na wstępie, że to nie jest osoba dla Ciebie tylko bez spiny pogadaj i wyczujesz czy jest Tobą zainteresowana i czy Tobie ona odpowiada.
  2. A może da się to właśnie wykorzystać na plus - kiedyś kolega (który aktualnie szuka sobie dziewczyny poza miejscem pracy) mi powiedział takie niecenzuralne powiedzenie "gdzie się pracuje tam się ***** nie wojuje". Tłumaczył mi że taka dziewczyna to mogą być większe problemy niż korzyści, bo masz ją w domu i w pracy i że po jakimś czasie zabiera Ci przestrzeń i tlen. I tu jest mój plan - może kumpel z pracy mógłby Cię wkręcić w jakieś towarzystwo, na jakiś kręglach, czy cokolwiek tam panowie lubią robić po godzinach. Najoptymalniej by było gdybyś miał jednak możliwość stałego kontaktu z grupką, w której pojawiają się kobiety. Nawet gdyby któraś nie była zainteresowana na wstępie, to pod wpływem czasu i rozmowy mógłbyś ją do siebie przekonać. Nie wiem, czym się interesujesz, ale np. gdybyś poszedł na jakiś kurs językowy - tam jest dużo lasek i grupy na kursie są raczej stałe, to miałbyś może jakąś pulę, z której mógłbyś coś sobie wyszukać. Na zajęciach językowych lektorzy dobierają kursantów w pary do dialogów - troszkę na zajęciach pogadasz, rzucisz żarcik, coś pomożesz przy zadaniu i już jest zarzucony haczyk. Do zakochania się potrzeba czasu - zajęcia są regularnie, a więc miałbyś czas żeby kogoś sobie tak pozyskać. Wiem, że teraz generalnie jest klapa, bo koronawirus, ale może od października zacznie się już to jakoś normować i wtedy mógłbyś sobie znaleźć taki kurs.
  3. Na mnie na pewno to nie działa pozytywnie, ale mój kolega ze studiów wiecznie latał z haremem, więc chyba są jakieś kobiety które to lubią. Bo gdyby im to nie odpowiadało, to raczej puściłyby go w balona. Dokładnie tak. W nerwach i spiętym źle się wypada. A zbytnie zaangażowanie moim zdaniem daje efekt "nie dla psa to". Tak, wtedy rozmowa idzie sama. Ludzie lubią szukać podobieństw, wspólnych tematów ale co ciekawe również wspólnego nielubianego np. nielubianego polityka, zespołu muzycznego, cokolwiek o czym tylko można gadać i wspólnie hejtować - bo to też zbliża. Hmmm, pewnie coś w tym jest jak podbijasz do zupełnie nieznanej laski np. w klubie. Jeżeli stopniowo się z kimś zaprzyjaźniasz np. w pracy, to taka osoba z reguły daje Ci przestrzeń i szansę na nadrobienie wyglądu osobowością i gadką.
  4. Pytasz o wygląd? Dla mnie najważniejsza jest osobowość mężczyzny. Zbyt wielu przystojnych d*pków w życiu spotkałam żeby lecieć na wygląd. A tanią panienką nie jestem żeby myśleć o kasie. Mam własną i cudzej nie potrzebuję. Po minucie losowych tekstów nie da się go ocenić, musiałabym z nim trochę porozmawiać żeby go poznać. Co do wyglądu - ten chłopak z filmiku nie wygląda moim zdaniem źle. Jeżeli miałabym oceniać wyłącznie po wyglądzie czy chcę z nim porozmawiać i go poznać, to na pewno bym go nie zbyła. Niezręcznie zagaduje, bo jest spięty, a jego rozmówczynie sprawiają wrażenie "pustaków". Z "pustakiem" nie pogadasz. Ale to go moim zdaniem nie skreśla. Gdyby ze mną porozmawiał i okazał się ciekawą osobą, to nie widzę problemu żeby się gdzieś spotkać i porozmawiać/poznać się lepiej.
  5. Widzisz, tu niestety nie ma zasady... Gdy analizowaliśmy z kumplem tę sytuację, którą już opisywałam (podrywał laskę na której mu zależało, ona go zlała i księżniczkowała, a na końcu strasznie jej niby zaczęło na nim zależeć) to doszliśmy wspólnie do takiego wniosku - w takich kontaktach trzeba postawić na naturalność - kumplowi za bardzo na niej zależało, zaczął ją na wstępie adorować, to podbiło jej samoocenę i w efekcie go zbyła wrednym tekstem. Jak przemyślała sytuację i zobaczyła, że już mu na niej nie zależy i że kręci się wokół innej dziewczyny, to dostała wścieklicy za nim. Moja rada jest taka: dziewczyna nie może wyczuć Twojego zbytniego zaangażowania. To niestety ma odwrotny skutek od zamierzonego. O mnie np. zabiegają tylko ci mężczyźni, których trzymam na dystans - to ich kręci. Jak jednego za szybko chciałam wyciągnąć z tej "strefy chłodu" (nie jestem chamska, nie zbywam, ale nie reaguję emocjonalnie na zabiegi), to zaczął mnie podle traktować i chciał wsadzić do swojego "haremu" - tworzył sobie grupkę potencjalnych partnerek, z których wybierze sobie tę jedyną, a reszta orbiterek będzie na niego zapieprzać (pomagać w pracy, robić przysługi i go adorować). Druga sprawa, która wiąże się z zaangażowaniem: musisz być naturalny, czujesz presję zdobycia dziewczyny - rozumiem to, bo nigdy nie miałeś kogoś do kochania/lubienia, ale brak swobody w rozmowie i zachowaniu spłoszy Twoją potencjalną dziewczynę. Już tak to psychologicznie działa, że jak ktoś jest zbytnio spięty i zdeterminowany, to tym odstrasza płeć przeciwną. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że jak jestem wyluzowana, uśmiechnięta, rzucam żartem, to mam branie (a nie wyglądam jak Pamela, jestem zadbana i ładna ale nie dałabym sobie 10/10). Sposobem bycia, żartem, rozmową, jesteś w stanie nadrobić niedostatki w wyglądzie i jak odpowiednio rozegrasz sytuację, to nie musisz wyglądać jak Beckham. Wiem, że może trudno w to uwierzyć po takich nieprzyjemnych przejściach, ale jak już wyżej napisałam - to działa, więc warto spróbować. Jak poznasz jakąś dziewczynę, to kieruj rozmowę na wspólne wątki tak, aby czuć się maksymalnie swobodnie - jak rozmowa się klei, to zdobywasz śmiałość do np. zaproszenia jej gdzieś i już samo leci. Dlatego rozmowa na żywo jest moim zdaniem dobrym testem, czy warto się angażować. I obie strony mają wtedy przejrzystość, co do wyglądu. Co do Kolegi - dostał się w ręce kobiet, które szukały seksu ale nie chciały relacji. Moim zdaniem problemem były plany i oczekiwania tych kobiet, a nie wygląd Twojego kolegi. Gdyby któraś z nich chciała relacji i była dojrzała emocjonalnie, to nie potraktowałaby go w ten sposób. Możliwe, że został dla nich "nagrodą pocieszenia" na drodze do innego mężczyzny. Nie chciały się do niego przyznawać, bo to by im zamknęło drogę dostępu do właściwego celu. Ofiarami takich zagrywek padają różne osoby, również te, które uchodzą za przystojne. Więc nie wiązałabym tych sytuacji z wyglądem Twojego kolegi, tylko z mechanizmem "nagrody pocieszenia".
  6. Dokładnie tak. Z moich obserwacji wynika, że powiedzenie "apetyt rośnie w miarę jedzenia" jest tutaj jak najbardziej na miejscu - kobiety często testują kogo uda im się złapać i nie są zainteresowane tą konkretną osobą tylko chcą poznać swoje możliwości. Jak zagadał 6/10 to szukają takiego 8/10, jak zagadał 8/10 to szukają takiego 10/10 i tak dalej aż do granic absurdu. Bardzo często odmawiają nawet przystojniakom kiedy widzą, że to mężczyźnie zależy na relacji z nimi - jak kumpel zlewał takie księżniczki, to same się zaczynały na niego pchać chociaż wcześniej miały go gdzieś i mu odmawiały. Wnioskuję więc, że jeżeli wyczują zbytnie zaangażowanie mężczyzny na wstępie znajomości, to wtedy zaczynają księżniczkować i prędzej lub później odlatują szukać kogoś 15/10. Myślę, że jest w tym dużo prawdy. Dużo kobiet (oczywiście nie wszystkie) ulega fałszowi mediów. Media społecznościowe skrzywiają psychikę, uczą bycia non stop uwielbianymi i podnoszą wymagania. [Ten mechanizm działa tak samo na mężczyzn, którzy oglądają wyfotosklepowane laski i szukają ich w realu.] Szukały albo i nie - możliwe, że tylko testowały swoje możliwości - czy uda im się wyrwać chłopaków co najmniej 10/10. Te wymagania, o których piszesz moim zdaniem wynikają z: A) mediów społecznościowych, które niszczą trzeźwy ogląd świata i wywindowują oczekiwania B) presji koleżanek, które chwalą się kogo to one nie wyrwały i teraz te dziewczyny też nie chcą być gorsze i szukają facetów co najmniej 15/10 (hehe, powodzenia) C) osobistych preferencji - czasami czujemy do kogoś chemię, a czasami nie W klubach siedzi dużo takich "testerek", które często nastawione są na wykorzystanie mężczyzny, którego poznały - nawet gdyby te laski do Was wtedy zagadały, możliwe że chciałyby tylko napić się na Wasz koszt i nie miałyby już na nic więcej ochoty. Znam dziewczyny (z widzenia, te historyjki sobie czasami przy mnie opowiadają jak piją kawę), które umawiają się z mężczyznami tylko po to żeby zjeść i wypić/pójść gdzieś, na koszt poznanego mężczyzny. Dlatego odradzam Ci kluby, może jakieś małe bary, kafeterie, ale nie kluby. W klubie poległ już nie jeden mężczyzna, bo ciągnie tam (delikatnie mówiąc) niezbyt dobrze rokujące damskie towarzystwo.
  7. Cześć! Z tego co piszesz wynika, że w ostatnim czasie skupiłeś się przede wszystkim na szukaniu dziewczyny przez Internet. Czy masz możliwość poznania kogoś w realu? Bo w realu to jest raczej krótka piłka - jak nie będzie zainteresowana, to to poznasz w sekundę i dasz sobie spokój z taką dziewczyną. Mój znajomy, który jest bardzo atrakcyjnym mężczyzną też czasami dostaje kosza, i to z różnych głupich powodów w stylu "jesteś za wysoki", albo "jesteś zbyt umięśniony"- co to jest???Myślałam, że to się kobietom podoba - wysoki, wysportowany mężczyzna, a widzisz jednak jest inaczej. Więc nie skupiaj się może tak bardzo myślami na tym, że jesteś brzydki, bo to kwestia względna. Jak się go pytałam w jaki sposób wyrywa laski, to powiedział, że tylko 2 na 10 zapytanych da się umówić na randkę i metoda jest taka, że trzeba stale pytać i nie bać się odmowy. Laski to nawet jak widzą faceta 10/10 który jest nimi zainteresowany, to skłonne są mu odmówić, bo myślą, że skoro taki przystojniak na nie leci, to pewnie za chwilę zza rogu wyjdzie taki 15/10 i je wyrwie. Nic bardziej mylnego. A te brzydkie laski bardzo często mają jakieś kosmiczne mniemanie o sobie, wydaje im się że są takie piękne, że "nie dla psa to". Nie obniżaj więc swoich standardów aż tak bardzo, sam zauważyłeś, że te brzydkie są często skrzywione psychicznie i nie nadają się do stałej relacji. Tak ogólnie dbasz o wygląd? Może potrzebujesz wejść w jakieś towarzystwo, które Cię zapozna z różnymi osobami. Pracujesz gdzieś? Czasami kolega/koleżanka z pracy może Cię zabrać na jakąś imprezę, gdzie kogoś poznasz. Ale nie nastawiaj się na szybką zdobycz - często najpierw trzeba rozbudować całą siatkę kontaktów i dopiero "koleżanka koleżanki koleżanki koleżanki ze studiów" to interesująca osoba.
  8. Albo zadzwońcie na SOR, może tam Was szybciej poratują.
  9. Ludzie to jednak mają pomysły... Heh. Kiedyś w gimnazjum babka na wdż-ecie radziła nam, co zrobić jak nam się urwie sznurek od tamponu i tampon zostanie w środku. Nie wiem czy ta metoda zadziała, bo nigdy nie miałam podobnego problemu, ale proszę spróbować tak: niech dziewczyna kucnie jak do sikania i zacznie przeć, tak jakby chciała urodzić, to coś, co sobie tam wsadziła. Może wyjdzie, albo się wysunie na tyle, że będzie można to złapać w palce i wyciągnąć. Tylko popróbujcie tego przez 20 minut, nie poddawajcie się za szybko. Nie wiem na ile Wam obu zależy na zachowaniu błony dziewiczej, ale najlepiej gdyby zostawić wyciągnięcie tego czegoś lekarzowi... Jeżeli jednak jesteście zdeterminowane żeby same się tym zająć, to spróbujcie metody, którą opisałam. Jak nie wyjdzie, to szybko dzwońcie na pogotowie.
  10. Kimi, dobrze, że dostrzegłaś problem i zagrożenie jakie niesie ze sobą samookaleczenie się. To już świadczy o tym, że otwierasz się na zmianę - szukasz pomocy. Teraz potrzebujesz kogoś, kto Tobą pokieruje, a kimś takim jest psycholog. Ile masz lat? Jeżeli jesteś osobą pełnoletnią, to możesz sama wybrać się na terapię. Możesz zapytać o radę swojego lekarza rodzinnego - on podpowie Ci co robić i da namiary na lekarza psychiatrę, który wystawi Ci skierowanie na psychoterapię i skieruje do psychologa. Psycholog pomoże Ci znaleźć przyczynę Twojego samookaleczania i nauczy Cię jak panować nad emocjami, które popychają Cię do "cięcia się". Nie odkładaj myśli o leczeniu na później, bo tak jak sama zauważyłaś, samookaleczenie może się skończyć tragicznie.
  11. Co jeszcze jest powodem Twojego zachowania? Psycholog by przeprowadził z Tobą szczegółowy wywiad i pomógł Ci znaleźć przyczynę problemu. Pomyśl o skorzystaniu z terapii.
  12. Myślę, że w tej sytuacji powinnaś zapisać się na terapię do psychologa. "Cięcie się" jest zazwyczaj ukrytym odreagowywaniem stresu i negatywnych emocji, gdzie jeden ból - psychiczny- zastępowany jest przez drugi ból - fizyczny. Zastanów się kiedy masz najsilniejszą ochotę na cięcie - jakie emocje temu towarzyszą, od jakiego bólu psychicznego/problemów chcesz w ten sposób uciec. Gdy zrozumiesz mechanizm swojego dotychczasowego działania, to będziesz mogła ograniczyć, a w końcu wyeliminować cięcie.
  13. Tak zrób, bo to słuszne przeczucie. Nie myśl już o nim i niech każde z Was ruszy swoją drogą. Taka jest moja rada.
  14. Dozujesz te informacje tak, że nie da Ci się nic konkretnego poradzić... Z tego, co tu teraz piszesz wynika że, to nie jest odpowiedni człowiek do kochania/lubienia. Zostaw go. Zajmij się własnym życiem i szukaj dla siebie stabilizacji psychicznej, a nie toksycznej relacji. Zapomnij, że go znałaś - sobie nie jesteś w stanie pomóc - bo po tym, co piszesz można wywnioskować, że nie jesteś osobą stabilną emocjonalnie, a co dopiero jak chcesz pomagać jemu. Dla takich przypadków zarezerwowany jest psycholog/psychiatra. Moim zdaniem daj sobie z nim spokój i nie myśl już o nim. Jak to skończył, to uznaj to za koniec i rusz z własnym życiem.
  15. PannaNerwica

    Pytanie

    Haha, można, ale nie wszyscy tak robią, ja nie chciałam oszukiwać! ? No i chyba słychać szeleszczących notatkami studentów, hahaha. Mam w rodzinie pracownika naukowego, który egzaminował takich "szeleszczących studentów" ? Na mojej uczelni będą przywracać zajęcia stacjonarne w październiku, lubię widzieć się z wykładowcami na żywo.
  16. PannaNerwica

    Pytanie

    Dziękuję Panu za komplement! Wie Pan, psychologią interesuję się tylko hobbystycznie, a studiuję filologię obcą ? Ja miałam już "sesję zerową" - egzaminy były przeprowadzane na Teamsie i to było bardzo stresujące i dla studentów i dla egzaminatorów. Na Pańskiej uczelni wrócą zajęcia stacjonarne w październiku?
  17. PannaNerwica

    Pytanie

    Zestresował się Pan tą sytuacją i stąd teraz ma Pan takie natrętne myśli i analizuje swoje zachowanie z tamtej chwili. Proszę się już tym nie przejmować, nic Pan wtedy nie powiedział, to wszystko ze zdenerwowania. Zdarza się, że sami siebie tak oszukamy jakąś myślą ? Proszę pomyśleć teraz o czymś innym, zająć się jakąś czynnością, czy przejść na spacer, i oderwać się od tej myśli. Będzie Pan egzaminował w tej sesji? Ma Pan jakieś egzaminy na sierpień/wrzesień? Na mojej uczelni egzaminy w pierwszym terminie mają się odbyć dopiero pod koniec sierpnia.
  18. PannaNerwica

    Pytanie

    Dokładnie tak. Miałam zajęcia z wieloma wykładowcami, nawet gdy któremuś z nich zdarzyło się nieświadomie powiedzieć jedno czy maksymalnie dwa słówka, to zaraz był tego świadomy. A co dopiero w przypadku gdyby miał Pan powiedzieć całe zdanie... Wiedziałby Pan od razu, a nie po jakimś czasie. Odległość czasowa od zdarzenia sprawiła, że zaczął Pan nadinterpretować tę sytuację i uległ Pan złudzeniu, że coś powiedział. Wiem, że taka natrętna myśl jest bardzo trudna do pokonania, ale proszę zwrócić swoją uwagę na coś innego i nie torturować się tym złudzeniem. Szkoda Pańskiego czasu i nerwów na coś, co nawet nie miało miejsca. Bardzo mi miło, że mogłam pomóc! ?
  19. PannaNerwica

    Pytanie

    Myślę, że zapewne nic Pan wtedy nie powiedział. Miałam podobną sytuację, w której po fakcie zastanawiałam się, czy aby nic nie powiedziałam na głos i bardzo się tym zamartwiałam aż wreszcie zapytałam moją koleżankę (która była świadkiem domniemanego zdarzenia) i powiedziała mi, że wtedy zupełnie nic nie mówiłam, byłam całkowicie cicho. To nasza psychika lubi nam płatać figle ? Wiem, że to zapewne ważna sprawa, o której Pan myślał, ale proszę się już tym nie przejmować. Pan nic nie powiedział, a ten student był tak oszołomiony pytaniem, że nawet gdyby coś, to nic nie słyszał.
  20. PannaNerwica

    Pytanie

    Ze słuchawką w uchu wyraźniej odczuwa się wypowiadane słowa, jest taki dziwny efekt gdy jedno ucho jest zatkane słuchawką i jednocześnie coś się mówi, przez co zorientowałby się Pan, że wypowiada coś na głos. Za bardzo się Pan tym zadręcza w tej chwili.
  21. PannaNerwica

    Pytanie

    Też tak uważam - to oderwanie myślami połączone z chwilą ciszy zapewne dało taki efekt, że wydawało się Panu, że wypowiedział swoje myśli na głos.
  22. PannaNerwica

    Pytanie

    To raczej mało prawdopodobne, może powiedział Pan jakieś jedno słówko, może dwa ale nie całą myśl. Myślał Pan o dwóch rzeczach w tym samym czasie, trudno wtedy "przepuścić" aż całe zdanie, które się miało w głowie - to wypada bardzo niegramatycznie i raczej nie ma sensu, więc rozmówcy nic z tego nie zrozumieją.
  23. No wiesz... Ty wcześniej zepsułaś mu humor swoim zachowaniem i naraziłaś na liczne nieprzyjemności, a on to znosił. A teraz tchórzysz, bo to nie Ty będziesz rozdawać karty w tym zagraniu. Jemu mogłaś zafundować taką jazdę, ale sama chcesz siedzieć w strefie komfortu, "bo się rozpłaczesz". Fajnie. Musisz zaryzykować jeżeli faktycznie tak bardzo Ci na nim zależy. Chociaż szczerze myślę, że lepiej dla niego gdybyś dała mu spokój... Znoszenie takich fochów jakie odstawiasz jest gorsze dla zdrowia niż chodzenie spać po 3 w nocy. Wierz mi. Jak chcesz o niego zadbać to zostaw go, a jak chcesz go dalej dręczyć - bo chyba ta myśl Ci bardziej odpowiada, to zrób tak jak pisałam - za 10 dni napisz przeprosiny ale licz się ze szczerą odmową tego chłopaka. Jeżeli jednak da się złapać na przeprosiny, to już mu nie rób takich numerów i tyle w temacie.
  24. PannaNerwica

    Pytanie

    Dzień dobry! Teoretycznie w takiej chwili możliwe jest jakieś przejęzyczenie, "palnięcie" jakiegoś słówka ze zdania, które się wypowiadało w myślach. Proszę się tym jednak nie przejmować - myślę, że studenci też są rozkojarzeni i zapewne nie byli w tej chwili na tyle skupieni żeby zacząć analizować Pana "wpadkę". Sama jestem studentką, uważnie słucham Wykładowców i nawet jeżeli przydarzy im się jakieś takie "wtrącenie", to nie analizuję tego i nie staram się zapamiętać, czy (nie daj Boże) wykorzystać w jakiś żartach. A moje koleżanki/koledzy nawet nie zauważają takich sytuacji. Również pozdrawiam! ? PS O czym Pan pomyślał? ?
  25. Heh, dozujesz te szczegóły... To tym bardziej "mała strata", bo ani Ty go nie znałaś dobrze, ani on Ciebie. Relacje zawiązane przez Internet są z gruntu słabsze niż te zawarte w realu. Zapewne chłopak wyczuł, że pakuje się w coś, co mu na dłuższą metę nie odpowiada i dał sobie spokój. I Ty też mu odpuść, bo widocznie jest Tobą zmęczony i dlatego szuka sobie innego otoczenia, a na siłę go sobie nie pozyskasz. Ja uważam tak: masz teraz czas zająć się sobą i nie rozmyślaj już o nim za bardzo. Za kilka dni może sam przemyśli sprawę (jeżeli to świeża sytuacja) i się do Ciebie odezwie. Pisząc do niego za często z przeprosinami nie dajesz mu czasu i przestrzeni do zastanowienia się, a wręcz ciągle utwierdzasz go w Twojej winie, bo cały czas rozpamiętujesz tę awanturę. Za jakieś 10 dni napisz, że szczerze przepraszasz, że jest Ci przykro i że Ci zależy na jego przyjaźni/relacji z nim. Jak wróci, to będzie i wtedy już mu nie rób takich numerów, bo moim zdaniem nikt z odrobiną szacunku do siebie nie chce być w ten sposób traktowany. Plus kolejny raz już nie da się ubłagać przeprosinami i wtedy to będzie definitywny koniec.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...