Żeby nie było BartanHCL i ViperSid to ta sama osoba. Będąc zalogowanym na tym koncie próbowałem napisać ten temat, ale nie zauważyłem, że mnie wylogowało i olałem sprawę. A więc od podstaw. Ogólnie ojciec znęcał się na de mną w ten sposób : źle coś zrobiłem (potukłem szklanke przypadkiem)=kłutnia, szydził ze mnie; nie umiałem czegoś zrobić z zadań domowych, albo robiłem to źle = bił mnie, może nie do nieprzytomności, ale bił. Jeśli miałem swoje zdanie na jakiś temat i było nie takie jak mu się podoba to od razu robił katastrofę. Nie mogłem mieć swojego zdania. Był taki moment przełomowy w tym wszystkim, że najważniejsi pracownicy ze szkoły o tym wiedzieli doszło do paru poważnych rozmów między dyrektorem, pedagogiem, mną i moimi rodzicami. Ojciec zrozumiał, że nie powinien tak robić, był z podkulonym ogonem. Miałem pewną możliwość w tamtym momencie : ojciec odpowiada prawnie za to wszystko i rozbija to naszą rodzinę. Z jednej strony bardzo chciałem żeby bardzo to do niego dotarło i to odczuł, ale nie chciałem tego robić ze względu na siostrę i mamę. Było by nam bardzo ciężko, choćby finansowo. Jeśli chodzi o mamę, to nie pamiętam dokładnie, ale zdecydowanie mnie wspierała w tym wszystkim. Ostatecznie wybaczyłem tacie. Ten epizod trwał około trzech lat i skończył się jak miałem 10 lat. Teraz powinienem opowiedzieć o siostrze. No więc moje znęcanie się nad nią było zdecydowanie psychiczne niż fizyczne, jednak był pewien moment kiedy podniosłem na nią rękę, ale to było tylko raz i więcej tego nie zrobiłem, ale pamiętam to. Bardzo bolała mnie w tedy głowa (byłem chyba chory) i wrzeszczała mi do ucha i ją w tedy uderzyłem w policzek z liścia. To było okropne z mojej strony, na moje i jej szczęście nie miała siniaka ani nic. Najczęściej znęcałem się nad nią w jeden sposób : ona była w łazience zamknięta, jakieś tam higieniczne sprawy, a ja ją bardzo pospieszałem, uderzałem w drzwi i bardzo ją obrażałem słownie. W tych sytuacjach rodzice ją wspierali. Nic dziwnego, że tak było, ale dobrze, że nie byli obojętni. Kur#a, jak to wszystko teraz czytam i piszę jednocześnie to dziwię się, że potrafiłem kiedyś być takim potworem. To trwało cztery lata. W jej i moim epizodzie tata chodził do pracy, mama się opiekowała domem, siostrą i mną. Jak byliśmy starsi (siostra 6-7 lat, ja 13-14 lat) , to zaczęła pracować. Obecnie mam super kontakt z obojga rodzicami. Z mamą w sumie najlepszy, bardzo dobrze się dogadujemy. Do taty mam trochę urazy, ale staram się tym już nie żyć. Nie warto. Cóż, obecnie od paru lat staram się odbudować relację z siostrą, to jedyne co warto w tej sytuacji. Co spowodowało, że przestałem ? Nie pamiętam, ale coś we mnie pękło i postanowiłem, że będę nad sobą pracował, chciałem być lepszą osobą niż byłem w tamtym momencie. Skąd wiem, że mnie nienawidzi ? Powiedziała mi to i nie dziwię jej się po tym wszystkim. Natomiast, jak kolwiek by mnie nienawidziła obecnie, nie pozwolę by się stało jej coś złego.