Ja piłem od 19 do 39 roku życia. Różnie było, anticol który o mało mnie nie wykończył przerwy w piciu, mittingi itd. Przepiłem prawie wszystko, zaprzepaściłem wiele szans, nadziei zaufania u bliskich u niektórych bezpowrotnie. Nawet zacząłem w 1987 stawiać dom. Do dziś straszy wykop pod ten dom z zalanymi ławami. A drzewa w nim urosły że zcinam już na opał. Materiał na dom przepity reszta się zmarnowała a futryny z mojego lasu do dziś się przewracają. Została bezradna żona i czwórka dzieci które szybko rosły i potrzebowały wszystkiego. Potem na trzeźwo urodziło się piąte. W 1999 roku w listopadzie poszedłem pod naciskiem na terapię, też było wstyd. I to bardzo. Terapia dojeżdżająca przez 1,5 roku. Bilety płacił Urząd Gminy, buty dał sąsiad na odrobek a kurtka wiatrem podszyta jesienna na zimę. A były i mrozy i wiatry... Trochę drogi pokonywałem rowerem. Zapiłem dwa razy raz na początku terapii i raz 1,5 roku po terapii. Długa historia. Jestem 17 lat trzeźwy i powodzi mi się nie najgorzej. Ale żyję i jestem trzeźwy. Noszę głowę do góry i w tyle mam sąsiadów, oni mi nie pomogli. Chętnie bym komuś pomógł, wiem że można nie pić i jest bardzo realne, każdemu. Nie ważne ile pił lub piła i co pili. Ważna jest trzeźwość. Naprawdę warto spróbować. Dla mnie było łatwiej zostawić alkohol aniżeli papierosy które też zostawiłem prawie 16 lat temu. Można? Proszę pisać spróbujemy, czekamRyszard.