Skocz do zawartości
Forum

Cleanic

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Katowice

Osiągnięcia Cleanic

0

Reputacja

  1. Przechodziłam kiedyś identyczna sytuacje. Tez kilkakrotnie ulegałam aż powiedziałam dość. Chłopak miał problem aby to zrozumieć. Na przemian błagał i groził. Miałam po 20 jak nie wiecej nieodebranych połączeń od niego i tyle samo smsow. Długo trwało zanim przestał mnie zatrzymywać na drodze i grozić i wystawać po nocach pod oknem (tak, sterczał na chodniku i wpatrywał sie w moje okno) Ale po roku przestał. Nie odpowiadać. Udawać ze ty jesteś góra- w domu możesz sobie popłakać. Tylko moze byc tak jak w moim przypadku- on do dzisiaj nie zapomniał. A odeszłam 8 lat temu. Ale juz jest nieszkodliwy :)
  2. To jeszcze 9 lat czekania przede mną ;) ja bym chętnie sie wyprowadziła do niego na ta zimę, ale tam naprawdę nie ma warunków. Nie chce opisywać co dokładnie jest nie tak, ale tam poważnie z malutkim dzieckiem moze byc bardzo cieżko.
  3. Mam gdzie mieszkać na szcżescie. Po prostu zostanę u rodziców jak nie bedzie innego wyjścia. Tylko przykro mi jest bo troche inaczej to sobie wszystko wyobrażałam. Nie wiem czy zbyt idyllicznie czy nie, ale czuje sie troche rozczarowana. Ale dziękuje za wszystkie rady i słowa pocieszenia.
  4. Unna- to wyglada tak ze zima ja do niego zawsze jeździłam, raz moze 2 razy w tyg jak miał troche czasu, tzn. zazwyczaj na 19:00 i rano o 9:00 juz miałam pociąg do domu. Czasem bywało ze ze mowil mi wprost ze mam nie przyjeżdzać bo on nie ma czasu. Np w tym roku to był cały grudzień ( dwa sezony liczę jako rok). Tak naprawdę z ponad 6 lat związku byliśmy taka normalnie spotykająca sie para moze 1,5 roku, bo tylko tyle miał do skończenia tutaj nauki. Kiedy skończył studia wyjechał do ojca do Anglii do pracy i pracował tak przez 3 miesiące i wracał na 2 tyg do polski, i znów. I tak przez ponad dwa lata. To był czas kiedy wszystko zaczęło sie psuć. Do tego dochodziła praca jako wlasnie instruktor narciarstwa wiec wracał zima kilka dni przed rozpoczęciem sezonu. W miedzy czasie jeszcze uczył sie pływać na windsurfingu w Chorwacji przez 4 miesiące. Ja tam byłam na 2 tygodnie u niego. Do Anglii nie latałam bo on mieszkał w jakiejś klicie z ojcem i 3 innymi robotnikami. W zeszłe lato byłam u niego nad morzem raz na 2 tyg i raz na tydzień. Ale to nie był akurat dobry pomysł bo traktował mnie tam jak swojego głupszego podwładnego, choć to miał byc moj urlop. To moim zdaniem tez dowodzi temu ze sie oddaliliśmy. Późnej długo przepraszał za tamte wakacje i wybaczylam i w sumie mamy juz teraz. Teraz mamy zamieszkać razem ale ja sobie tego nie wyobrażam. Nie wierze ze zima bedzie jeździł codziennie 60 km do pracy. Juz snuje plany żebym z małym dzieckiem na zimę sie przeniosła do niego do rodziców. Ale u niego nie ma warunków :( on ma mały pokój na poddaszu z tak stromymi schodkami, ze człowiek prawie idzie pionowo w dół jak schodzi. Na dodatek odpada barierka do trzymania... Nie wyobrażam sobie schodzić po tym z noworodkiem. Ja mam termin na 6 listopada. Mieszkanie jest w rozsypce bo to było stare budownictwo i trzeba było wszystko od zera tam robić. Teraz jesteśmy na etapie podniesionej podłogi, obniżonego sufitu i postawionych ścianek. To mieszkanie nie jest nawet na etapie do malowania. On przyjedzie we wrześniu i ma zamiar je skończyć do połowy października- wtedy trzeba by było juz przygotować pokoik dla dziecka. Ja czuje ze nie zdążymy- a na moje prośby aby kogos wynająć do wykończenia to mowi nie bo nie. To mieszkanie remontuje sam z moim tata. Chyba napisałam wszystko co mnie boli....
  5. Jest instruktorem narciarstwa i windsurfingu. Nie ma szans zeby sie osiedlić w którymś miejscu jego pracy. Znamy sie ponad 6 lat. A mieszkania jestem w sumie właścicielka bo ja je kupowałam a on był w tym czasie za granica. On jest współwłaścicielem. On sie zasłania/ nie zasłania/ tym, ze wieczorami pisze raporty i odpisuje na maile klientów i dlatego nie ma szału zeby tak czesto dzwonić..... Wiem, ze czasy kiedy wolał do mnie dzwonić zamiast iść sie wysikac juz nie wrócą, ale troche mi przykro ze tak mało sie odzywa. Za każdym razem kiedy staram sie o tym porozmawiać to słyszę ze jestem egoistka bo nie potrafię sobie wyobrazic jak bardzo on jest zajęty.....
  6. Wlasnie partner nie myśli o zmianie pracy bo ja bardzo lubi. Wiele razy juz poruszaliśmy ten temat. Przeprowadzić sie cieżko bo on pracuje w lecie nad morzem a zima w górach w Polsce i za granica. A teraz nie dam rady do niego pojechać bo ciąża zagrożona i co chwile wizyty u lekarza.
  7. Dziękuje za odpowiedzi. Fakt, ze moja złość juz troche zepsuła ten związek :( zapisałam sie do psychologa ktory mam nadzieje pomoże mi zaakceptować sytuacje. Wiem ze w dzisiejszych czasach jest mnóstwo par ktore funkcjonują w podobny sposób. Nie wiem dlaczego tak trudno mi sie z tym pogodzić...
  8. Nie sądziłam ze jest ktoś jeszcze kto ma taki sam problem jak ja. Fakt, jest to bardzo męczące. Ja zaczęłam chodzić do psychologa, jestem wlasnie po testach ktore maja stwierdzić czy to nerwica natręctw czy zaburzenia lękowe. Czekam na kolejna wizytę i wynik. Radzę wybrać sie do psychologa, juz sama myśl ze cos sie z tym robi jest kojąca.
  9. Witam, Moim problemem jest pogodzenie sie z faktem, ze moj partner z którym będę miała lada moment dziecko, pracuje od grudnia do poczatku kwietnia oraz od czerwca do poczatku września poza miejscem naszego zamieszkania. O ile w zimie możemy sie raz na jakis czas zobaczyć to w lecie juz jest gorzej bo partner jest na drugim końcu Polski. Wiem, ze dzięki jego pracy mamy wiecej pieniędzy i mogliśmy sobie pozwolić na kupno mieszkania za gotówkę, jednak z perspektywy zatraconej bliskości te dobra materialne mnie nie cieszą :( na domiar złego partner czesto jest cały dzien i cały wieczór zajęty praca i nasze rozmowy i smsy sa bardzo biedne. Tzn bardzo ich mało. Czuje ze straciliśmy więź przez ten brak kontaktu, kiedy wraca musze sie przyzwyczajać spowrotem do tego ze on jest, jakoś tak przestały nas bawić te same rzeczy co kiedyś było dla nas naturalne, czesto sie kłócimy o naprawdę pierdoły. Przyznam szczerze, ze bywają takie dni ze prawie codziennie wieczorem kiedy nie mam z nim kontaktu czuje taka wielka pustkę, żal i złość - juz nawet nie wiem czy na jego prace czy juz na niego. Przez ta złość cieżko nam sie pozniej rozmawia jak juz któreś z nas zadzwoni :( nie chce czuć złości do niego, ale ten żal jest tak wielki ze nie potrafię inaczej :( jeśli jest ktoś kto jest w podobnej sytuacji to chętnie poczytam jego odczucia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...