Witam,
Moim problemem jest pogodzenie sie z faktem, ze moj partner z którym będę miała lada moment dziecko, pracuje od grudnia do poczatku kwietnia oraz od czerwca do poczatku września poza miejscem naszego zamieszkania. O ile w zimie możemy sie raz na jakis czas zobaczyć to w lecie juz jest gorzej bo partner jest na drugim końcu Polski. Wiem, ze dzięki jego pracy mamy wiecej pieniędzy i mogliśmy sobie pozwolić na kupno mieszkania za gotówkę, jednak z perspektywy zatraconej bliskości te dobra materialne mnie nie cieszą :( na domiar złego partner czesto jest cały dzien i cały wieczór zajęty praca i nasze rozmowy i smsy sa bardzo biedne. Tzn bardzo ich mało. Czuje ze straciliśmy więź przez ten brak kontaktu, kiedy wraca musze sie przyzwyczajać spowrotem do tego ze on jest, jakoś tak przestały nas bawić te same rzeczy co kiedyś było dla nas naturalne, czesto sie kłócimy o naprawdę pierdoły. Przyznam szczerze, ze bywają takie dni ze prawie codziennie wieczorem kiedy nie mam z nim kontaktu czuje taka wielka pustkę, żal i złość - juz nawet nie wiem czy na jego prace czy juz na niego. Przez ta złość cieżko nam sie pozniej rozmawia jak juz któreś z nas zadzwoni :( nie chce czuć złości do niego, ale ten żal jest tak wielki ze nie potrafię inaczej :( jeśli jest ktoś kto jest w podobnej sytuacji to chętnie poczytam jego odczucia