Skocz do zawartości
Forum

kikunia55

Użytkownik
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez kikunia55

  1. Jak ludzie są 20 lat ze sobą, to wiedzą na czym stoją. Chyba, ze mąz kolezanki ma juz jej dosc i chętnie zmieniłby ją na młodszy model, to p może i otrzebne mu rady kolegow jak to sie robi. Twoja kolezanka powinna zadbac o siebie i to wizerunkowo (jakies ciuchy, kosmetyczka, dobry fryzjer) jak i intelektualnie- jakis kurs, jakies hobby. Jak chlop chce sie wymiksowac z malżeństwa to ona nic nie zrobi a powinna zacząc swoje bardziej indywidualne życie, bo jak on sobie pójdzie to ona cos powinna ze swoim życiem zrobić.
  2. Jak chcesz byc dorosla i sama sobie wybierac kandydatow na partnerow a masz bardzo restrykcyjnych rodzicow, to dlaczego jeszcze z nimi mieszkasz pod jednym dachem? Czy z powodu nauki (moze jakas szkola, może studia) lub z powodu pracy nie mogłabys sobie wyemigrowac do innego miasta? Zajęłabys sie tam swoim codziennym życiem ,gdzie mama i tata nie prowadzą za rączke, nie dbają o codzienną aprowizację, o codzienne pranie i inne codzienne sprawy. Mieszkalabys daleko od nich (nie ustawiali by Cię codziennie) a jednoczesnie Ty mialaby tyle codziennych egzystencjalnych spraw na głowie, ze tak emocjonalnie nie reagowalabys na każdą nową znajomośc.
  3. On ma juz 30 lat i chce byc taki jak byl do tej pory. Wierzący , ale nie praktykujący, palący (stac go będzie na palenie tylko na balkonie w dzień, w nocy, latem zimą jak w mieszkaniu będzie małe dziecko?). Jest juz odpowiednio stary i nie chce sie reformować. Jak np kupicie mieszkanie to on ruszy do siedzenia przy komputerze a Ty będziesz panią od załatwiania majstrow,organizowania materialów itp, itd. Jesli facet jest odpowiednio dla Ciebie czuly, wydaje Ci sie, ze jestes dla niego wazna, umie dobrze zarobic i Tobie odpowiada byc kierowniczką rodziny, ktora wszelkie niedogodnosci życia bierze na swoje barki ,to moze byc to zupelnie udany związek. Jesli wydaje Ci sie, ze wszystko powinniscie robic wspólnie i sprawiedliwie dzielic sie obowiązkami to chyba nie jest Ci z nim po drodze. On lubi pewien rodzaj samotnosci z Toba z tyłu, w tle, nie wykazywanie sie żadną inicjatywą.Jego mama czy Ty, usilujecie go sobie jeszcze wychowac a on juz jest mentalnie stary i nie chce nic w sobie zmieniać. I dlatego krzyczy, wzburza sie, bo Wy psujecie mu jego ulubiony spokój. On jest mentalnie dosyć stary i wszelkie wyskoki z rutyny on odbiera jako rewolucję i to go irytuje. Jego sie juz nie za bardzo da zmienic- to Ty sie mozesz zmienic, Ty sama. Możesz uznac, ze on jest jaki jest i te jego cechy charakteru Cie wcale nie denerwują lub rozstac sie z nim i rozgladac sie bystro wokól siebie aby wpasowac sie w inna osobę.
  4. Tak bezinteresownie zazdroscisz jej faceta, ktory spelnia wszystkie jej zachcianki, czy zazdroscisz jej konkretnie tego faceta, bo uwazasz, ze on bardziej psowalby do Ciebie niz do niej? Czy jest Ci smutno wogole, ze nie masz swojego faceta i chcialabys od innych kobiet instrukcji ,jak to zrobic aby zainteresowanie faceta utrzymac dluzej niz jeden wieczór?
  5. nie wiem już jak poznać intencje faceta, pytać wprost 1 dnia czy jak? Przeciez ten co do Ciebie zagaduje, tez jeszcze nie wie co z tego wyniknie, to niby o co go pytac. Jak jestes zajęta lub niezainteresowana, to potaktuj podchody faceta wobec siebie jako komplement dla Twojej osoby, dla Twojej plci. Usmiechnij sie i dryfuj w inną stronę. Jak Ci sie facet podoba, wydaje sie byc wolnym, to flirt jest zupelnie dobrym początkiem do kontaktu z jakims onym. A jak facet szybko dązy do seksu to nie wiem czy to jeszcze flirt czy raczej konsumpcja. Poniewaz nic nie dzieje sie bez Twojego udzialu, to zawsze masz szanse go stopowac nie zniechęcając go totalnie do siebie.
  6. Klientka nie ma towaru i nie ma pieniędzy a Ty zastanawiasz sie , czy mozna jej "dokuczanie" Tobie uznac za grozby karalne. Czyli to ona jest do luftu bo jakas nie rozumiejąca sytuacji i jakby co, to ją zaskarzysz za grozby karalne. Jesli nie chcesz miec opinii negatywnych o sobie, to zapożycz sie i zwroc jej z przeprosinami owe 40 zl.
  7. kikunia55, obecnie medycyna jest już na takim rozwoju że wady genetyczne nawet przy bardzo zaawansowanym wieku rodziców nawet jeżeli dwoje rodziców jest w wieku senioralnym, jest minimalna Tylko bardzo młoda i niedoswiadczona osoba , wierząca, ze teraz jest zdrowa i tak będzie z nią zawsze, jest w stanie tak lekko to napisac. Wypisz sobie w internecie pózne rodzicielstwo i mimo, ze trendy są takie -stawiamy na rodzicielstwo, bo wspólczesne pokolenia zdolnych do rozrodu jakos nie palą sie do rodzicielstwa to wszystkie artykuły zachęcające do rozmnażania sie nie pomijają tej kwesti, ze młodsi rodzice rodzą zdrowsze dzieci. A żeby nie odstraszyć od tego rodzicielstwa, nie opisują zbyt drastycznie co oznacza dana wada genetyczna, na ktora najczęsciej medycyna jest bezradna. A przeciez u tych rodzi się obecnie także bardzo dużo dzieci z wadami bo bardzo młode osoby jak nie ćpają to piją albo wszystko naraz. I tu dotnęłas naprawdę sedna sprawy. Ty ciągle piszesz o tych podstawach finasowych a tu bardziej trzeba sie przyjrzec jaki to ewentualnie ten tata przyszly moze być- zarowno z jakiego domu wyszedl, co tam bylo wazne , jak ten dom go uksztaltowal jak i jakie ma zdrowie, oraz jak sie prowadzi teraz i prowadzil w przeszlosci. Owszem na Zachodzie medycyna jest rozwinięta, ale jakos nie dla wszystkich. To na tym Zachodzie jest potrzebne wolanie o pieniądze.Rozumiem, ze mieszkając za granicą byłas raczej mlodą i zdrową osobą to nie musialas tak korzystac z ichniej sluzby zdrowia. W mojej najblizszej rodzinie jedna osoba mieszka od 10 lat poza granicami kraju a druga tak ze 3 czy 4 mieszkała. Obie te osoby sa raczej zdrowiutkie. Niemniej w tak dlugim okresie czasu zdarzala sie koniecznosc odwiedzenia tamtejszych lekarzy. I wtedy oczka sie otwierają, ze i nasza kulejąca słuzba zdrowia jest tą, ktorą trzeba chwalić, choc czasem sie wydaje, ze nie ma za co. Gloryfikacja zachodniej sluzby zdrowia w sytuacji gdy czlowiek powaznie obawia sie, ze nie stac go finansowo na dziecko w Polsce wydaje sie byc żartem. Oczywiscie niektorzy mają szczęscie i jakby co, to zdobędą jakies srodki z fundacji "Sie pomaga" lub innej, ale niestety to nie regula. Nie stac człowieka w Polsce na dziecko ,to nie stac go będzie na leczenia zachodnie tym bardziej. Ja rozumiem, ze na Twoją jedna , mała biedna glowę infiromacja, ze dzieci jesli sie chce rodzic to czas je rodzić, bo pózniej to juz naturalna fizjologia nie pozwala. A do tego uwaga, ze dzieci póznych rodzicow mogą byc bardziej niezdrowe. I Twoja głowa tak intensywnie pracuje aby udowodnic sobie przede wszystkim, ze czas jest z gumy a niebezpieczeństw z czasem jest coraz mniej niz coraz więcej .To taki odruch samoobrony. Zbyt złe informacje mogą odebrac radosc życia, lepiej ich wogole nie znać lub oglosić, ze sa nieprawdziwe. Dlatego zyj sobie radosnie i juz nie podnos wątku rodzicielstwa, bo to Tobie samej niesie zbyt wielki niepokój.
  8. Dzieci adoptowane gdy są kochane w nowej rodzinie, czują sie bezpiecznie, mają najwazniejsze rzeczy zapewnione wyrastają na ludzi niezwykle wartosciowych. Niestety mieszkam w wielkim miescie a tam malo zagląda sie sąsiadom w garnki, nie to co w malych miejscowosciach gdzie wszyscy niemal wszystko o wszystkich wiedzą.I mało znam dogłębnie rodzin z adoptowanymi dziecmi- tylko dwie. Moja serdeczna przyjaciólka a mama chrzestna mojego syna była w bezdzietnym związku malżeńskim. Mysl o adopcji wcale nie pojawiala sie tak ochoczo. Najpierw wykorzystala wszystkie dostępne na owe czasy medyczne rozwiązania. Jej mąz akurat był spokojny, ale wielu męzczyzn wręcz atawistycznie żle mysli o chowaniu nieswojego potomka. Kobiety, jako te ktore dają życie ,bardziej nastawione sa do swiata "wszystkie dzieci są nasze". A częsc męzczyzn nie rozumie dzieci, nie chce ich poznawac i dopiero osobiste ojcostwo otwiera ich na ten aspekt życia. Niezaleznie nawet co mówią w slowach- ich postępowanie po wielokroc tak można czytać. Z czasem dorosla do adopcji. Zabiegala o nią w kołach katolickich. Po latach okazało sie, ze i tam nie wszystko z tego co Ci mówią o przyszlym dziecku jest prawdą. Podobno adoptowala pierwsze dziecko mlodziutkiej dziewczyny, ktorej zdarzyla sie ciąza. A po latach, gdy syn zechcial poznac swoją fizyczną rodzinę okazało sie, ze byl jednym z wielu dzieci w niewydolnej wychowawczo i spolecznie rodzinie. Adoptowali go w wieku 8 miesięcy. I wtedy tez dowiedziałam sie, ze jednak natura wszystko dla nas ustawia tak abysmy podołaly, nie myslac o tym. Otóz po niedługim czasie moja przyjaciolka pobiegla do lekarza, ze ma trudnosci z oddychaniem ,wszystko ją boli. Byla przestraszona, tu dziecko a tu choroba. Okazalo sie, ze dziecko bylo duze i juz 8 miesieczne a ona nie przywykla do noszenia cięzarow i po prostu wszystkie mięśnie wokól klatki piersiowej odmówily posluszeństwa. Nie zaczęła dziecka podnosic jak bylo duzo mniejsze , zaraz po urodzeniu i nie zdążyla mięsni przygotować- to taka dygresja. Chowali oni sobie to dziecko w dobrych warunkach finansowych- wg mnie tak pózna i szczęsliwa mama byla trochę za łagodna ale to pewnie tylko moje zdanie, bo ja mając swoją dwojkę o czasie, zarządzając częstokroc samotnie swoim towarzystwem uważalam, ze powinnam byc bardziej wymagająca, bo inaczej wlezą mi na glowe i do żadnego ładu nie dojde.I pech chcial, ze mojej przyjaciólce sie zmarlo. Ojciec, zeby zarobić na utrzymanie dalej wybywal na dluzsze czasy w swiat a młodzieńca probowala prowadzic jedna babcia i druga babcia a za kwestie lekcji trochę staral sie byc odpowiedzialny jego wuj, sam wychowujący ze swoją żoną zupelnie zgrabnie dwóch synów. Tyle, ze taki 16 latek bardzo pięknie zaczął sie uchylac od szkoly, znalazł sobie "miłe" towarzystwo, nie dal sie nawet prowadzić prawie na siłę ,pod dozorem ojca do majstra na czeladnicze przyuczenie zawodu. Pod nieobecnosc ojca rujnowal mu wraz z towarzystwem mieszkanie, wzywana policja niewiele mogla zrobic, bo juz wtedy mial 18 lat i jego goscie tez a na wejscie policji akurat nic złego nie robili. Dobrze, ze rodzina byla częsciowo wlascicielem kamienicy i po takim kosztownym incydencie remontu zdezelowanego mieszkania zrobili mu minimieszkanko w piwnicach. Kąpac sie chodzil do babci na pięterko i czasem na gorące posilki też. Ogólnie mial wykupiony karnet na obiady naprzeciwko domu w barze, bo starsze babcie nie dawały sobie juz rady. Wizytując jedną z babc na okolicznosc czy kąpieli, czy wspólnego posilku jak sie dalo to podkradal babci gotoweczkę.Nie pamiętam juz czy do 19 lat czy 20 mieszkal w Polsce, znalazl sobie niebiedną ale o podobnym stylu życia dziewczynę, urodzilo im sie dziecko, za ktorego wychowanie wzięli sie dziadkowie dziecka a rodzice panny. On sam nie skończywszy nic więcej niz gimnazjum z ową panna po smierci babci a mamy mojej przyjaciolki wyemigrowal za granicę początkowo do Holandii. Tam odnaleziony przez slużby na prosbe zaniepokojonej rodziny udzielil wyjasnien, ze jest pelnoletni i nie życzy sobie aby rodzina go poszukiwala. Pewnie jego losy potoczylyby sie inaczej, gdyby żyla jego adoptowana mama- tyle ze w jedno popołudnie zeszło sie biedulce z tego świata niedlugo po wyprawieniu swoich 50tych urodzin. Drugi znany mi przypadek to bezdzietne, tez zasobne malżeństwo, ona nauczycielka, zaadoptowalo większa 6-8 letnia dziewczynkę chyba pochodzenia polskiego, ale gdzies z Ukrainy. Wszystko początkowo szlo dobrze. Rodzice, poniewaz ich córeczka byla juz starsza i pamiętała swoje pierwotne korzenie pozwalali jej zapraszac juz nie pamiętam czy naturalne czy przyrodnie rodzeństwo do siebie na wakacje. I tu tez zadzialala magia towarzystwa. Niby panna skończyla liceum, tylko ze studiami slabo jej szło. Kończyła jakies pomaturalne, w sklepie jakis czas pracowala. A kolezanka jej bliska miala tak zasobnych rodzicow, ze dostala od nich mieszkanko i byla juz niezalezna. I pod wplywem tej kolezanki, oraz owego rodzeństwa ( no co ty ,oni tacy zasobni, mieszkają w takim duzym i pieknym domu a Ty nawet wlasnego lokum nie masz a juz dorosla jestes) zaczęla walczyc ze swoimi rodzicami o majątek. Rodzice faktycznie zdolali wybudowac dom na tyle obszerny, ze spokojnie mogliby sie pomiescic w nim z ewentualną rodziną swojej córki. Tyle, ze jak panna zaczęla pokazywac swoją prawdziwą twarz, to jakos podjęli decyzję, ze dom sprzedają i idą mieszkac do Środmiescia i male mieszkanko dają pannie i niech sie im na oczy więcej nie pokazuje, skoro jest juz tak dorosla i tak bezwzględna. Oczywiscie w obu opisywanych przypadkach odnosilam wrazenie, ze dziecko jest jak najbardziej pożadane i kochane i jak piszesz "czuło sie bezpiecznie". Mozna teraz z sarkazmem powiedzic "nadmiernie" bezpieczne. Kiedys Ewa Drzyzga miala z Krakowa taki publicystyczny cykl programów i w jednym z nich był poruszany problem dzieci adoptowanych i ewentualnych sukcesów ich rodziców w tym względzie. Moze były specjalnie wybrane trudne, czasem szokujące przyklady, ale niestety nie napawaly one w żaden sposób optymizmem. Tak wiec wypada sie cieszyć, ze Twoje osobiste życiowe przypadki, ktore mialas okazję poznac sa tak szczęsliwe i pelne milosci jak piszesz, ale zapewniam, ze to nie jest taką regulą. Myslenie o powolaniu na swiat dziecka, o jego wychowywaniu a obawianie sie tego ,to jakby troche dwie rózne sprawy. Opowiadanie, ze podstawa finansowa jest tą najwazniejszą w takich decyzjach wydaje siebyc wątpliwą przy stwierdzeniu "a niestety znam zbyt dużo przypadków rodzonych dzieci które niemalże zniszczyły rodziców, małżeństwa i wpakowały rodzinę w potworne problemy"- Mimo, ze to Tobie znane przypadki a nie mnie ,to śmiem przypuszczać , że raczej te problemy to nie był brak podstaw finansowych rodziny, tylko albo nieumiejętnosc chowania dzieci, brak mozliwosci ich dopilnowania, albo ich bardzo trudne charaktery albo jedno i drugie.
  9. Facet, który nie umie sie przyznac do wlasnego bledu- nie musi tego robic słownie, bo takich tez znam, ale nie umie przyznac sie czynami- to taki facet wg mnie nie bardzo jest kandydatem na męza i ojca Twoich dzieci. Czyli robi żle, brnie w to i nie mysli zawrocic i swoim zachowaniem dac znac, ze zauważyl, ze cos było nie w porządku. A Twoi koledzy, ktorzy " nie będa sie prosic" to jeszcze niedojrzałe psychicznie odrostki i nie wazne ile mają lat. Dobrze, ze zostawiali swoje partnerki, bo nie umieli z nimi isc przez życie i tym dziewczynom pownno byc lepiej bez nich niz z nimi. A Ty chyba naiwna jestes jak myslisz, ze jak juz wroci na dobre to znow będziesz jędzowata i sie odegrasz. Albo faktycznie jestes na tyle wredna w zachowaniu, ze Twoj facet nie widzi powodu aby z Tobą byc, albo wcale nie jestes wredna tylko jestes juz na etapie, ze facet jest nie w porzadku a Ty w sobie szukasz winy dlaczego jest jak jest. Czyli on wroci i wszystko będzie szło jak on będzie chcial. Nigdy juz nie będzie tak jak bylo, bo juz cos więcej przeżyliscie i jest nowy rozklad sil. A z tego co piszesz nie wygląda na to, zes dla niego bardzo wazna. Raczej, ze jestes jakąs opcją zapasową czy wobec innej kobiety, czy wobec dylematu czy aby nie lepiej byc samemu i miewać kobiety z doskoku. Co doskok to inne emocje, inne kobiety ,inna radośc czyli multum wrażeń. Niektorzy dzisiejsi faceci to spokojnie i do 55 tki uwazają, ze mogą sie tak bujac, potem jedno dziecko i jakos z mlodziutką laską do 75tki je wychowa. Tyle, ze kolo tej 50 jest juz tak zblazowany, ze sam juz nie wie czego chce. Jestes jak piszesz od niego młodsza to szacuje, ze do 45 zleci Ci na zabawie bycia kobietą drugiego planu tego pana. Dlatego aby nie marnowac sobie całego życia powinnas go zostawić, a czas pokaze co on uważa. Szybciej będziesz miala jasną sytuacje.Niezaleznie jak bolesną w pierwszej chwili. Lepiej pocierpiec intensywnie ale w skali swojego zycia względnie krótko, niz marnowac całe swoje dorosle życie gdzie jestes najsilniejsza, najodważniejsza i z umiejętnoscią rodzenia dzieci. Jak sobie jeszcze zmarnujesz ladnych parę lat, bo on Cie jeszcze będzie musial obserwować i przemyslac, to ten bezużyteczny i nie satysfakcjonujący Cie czas Twojego życia juz nigdy nie wroci jako czas pełnego życia. Bylas z nim w związku, ktory wygląda, ze nie bardzo sie powiódl, ale wtedy to aprobowalas i bylas jakos mniej lub bardziej szczęsliwa.Xzyli zrozumiale, ze z nim bylas. A teraz masz życ latami w zawieszeniu, bo on sobie tego życzy i Ty tez chcesz to aprobować. Tamte lata to lata nadziei a to co on teraz zacząl, a Ty w to brniesz, to będa lata Twojej beznadziei. Zatanów sie nad tym i sobie odpusc faceta.
  10. Tak czy siak. Jak on sie zrobil taki ostrożny, trzyma Cie na oglądanie, na namyslanie to jest wredny wobec Ciebie. Gdybys sie z nim rozstala to chyba byloby najczysciej. Jesli jest taki oglądalski, bo jest inna kobieta w tle (czego nie wykluczasz) to on po prostu uczciwie zajmie sie nowym związkiem i jesli Ci jest jednak pisany, to szybko stwierdzi, ze ona jednak to nie Ty i do Ciebie wroci, szybciej niz sie spodziewasz. Jesli jednak ta inna kobieta zawrócila mu w glowie na powaznie a jednak ona nie ma czystej sytuacji, bo np jest męzatką, lub rozwódka, ktora ma gromadkę dzieci i on nie wie jak sobie poradzi z kobieta i jej dziecmi to nawet teraz pozornie będzie dązyl do związku z Tobą , czyli najpierw trzymal w niepewnosci, potem, jak juz bedziesz naciskala to niby wróci do związku ale i tak jak nadarzy sie okazja bardziej sprzyjająca z tamtą osobą to do niej znów zapuka. "Jesli cos kochasz, pusc to wolno. Kiedy do Ciebie wróci, jest Twoje. Jesli nie, nigdy Twoje nie bylo" Maly Ksiąze- Antone Saint-Exupery A jesli nie ma trzeciej osoby między Wami i go pożegnasz, bo nie odpowiada Ci taka sytuacja, to on gdy zostanie sam powinien umierac w smutku i w pustce bez Ciebie i po glebokim samotnym namysleniu gnac na kolanach do Ciebie. Rozumiem, ze Ty go kochasz i chcesz ciągle pokazywac, ze Ty na jego osobę jestes niezmiennie otwarta, on ma zawsze drogę powrotu, tylko on a nikt inny. Facet, nawet jak go w życiu doprowadzisz do oltarza będzie uważał, ze gramy w to malżeństwo jak ja zechcę. Zechcę znow wyjechac za granice i tam wiesc takie życie jakie mi będzie pasowalo- nic nie będziesz miala do powiedzenia. Zechce życ z Tobą w kraju a na boku miec inna osobę to tez nic nie będziesz miala do powiedzenia.Teraz tak własnie sie ustawiasz. Ktos na Ciebie sika a Ty mówisz, ze to tylko deszczyk pada. Dlatego teraz powinnas powiedziec "dosc".I jego prosby o czas do namyslu zignoruj. Mozesz związek na którym Tobie (i moze tylko Tobie) zalezy, zakończyć. I będzie naprawdę koniec, co pewnie i tak by sie stało, tyle, ze byloby bardzo mocno rozciągnięte w czasie i pełne Twojej hustawki uczuciowej. A moze jak zakończysz to facet skruszony wroci i juz doskonale będzie wiedzial czego chce.I będzie tez wiedzial, ze potrafisz byc twarda i nie mozna z Tobą grac nie fair.
  11. Starsze pokolenie jesli do kobiety kieruje słowa, ze jakis czas jest na rodzenie dzieci lub próbe mrozenia jajeczek, to nie dlatego, ze w latach 70tych zeszlego wieku tak uważano, tylko dlatego, ze mozliwosci biologiczne kobiety sa z czasem niestety ograniczone. Mam w rodzinie bliskiej przypadek, ze 47 kobieta urodzila pierwsze swoje dziecko. I to ja bylam jedną z tych, ktora jej sukcesywnie przypominala, ze w wielu aspektach życia juz próbowala cos osiągnąc i moze pomysli o dziecku. To nie było mozliwe tak zwyczajnie, tylko byla pod stała opieką lekarzy w zachodniej Europie i poprzez sztuczne wywolywanie produkcji większej ilosci jajeczek doszło do sukcesu. I nie od razu a po wielu latach obwiescila mi, ze spodziewa sie dzieka, pogratulowałam jej a w mysli byłam pelna obaw, jakie to dziecko sie urodzi, czy nie będzie to jakis Down czy jakies inne wady genetyczne. Szczesliwie dla rodziców i nas wszystkich, dziecko urodzilo sie zdrowiutkie. Uważamy, ze moja tesciowa juz w zaswiatach wymodlila sie dla swojej jedynej corki o szczęliwą ciąze zakończoną udanym porodem i zdrowym dzieckiem. Historia piękna, ale żaden wzorzec, bo naprawdę im rodzice starsi tym niestety rosnie prawdopodobieństwo roznych wad u dziecka. Mysle, ze juz wiesz, ze Ty pewnie mamą nie będziesz. Wymagasz ogromnej pewnosci swojego bytu i bytu dziecka od strony finansowej. I to raczej nie bardzo jest mozliwe przy Twoim lękliwym charakterze odnosnie swojej przyszłosci. Założmy, ze spotkasz fajnego partnera i dosc zasobnego. Czy moglabys pozwolic sobie na dziecko. Raczej nie. Pzeciez facet dzis moze byc Tobą zauroczony a jutro jakas inna Ci go wybierze ( o zdradach tez często wspominasz czyli bardzo sie ich boisz). Moze byc bardzo w porządku ale jego dobre pobory w dzisiejszych niepewnych czasach mogą sie skończyć, bo z dnia na dzień mozna stracić pracę. Moze zginąc, moze... Czyli z owym partnerem zawsze moze sie cos zlego stac. A z Tobą, tez roznie przeciez moze być. Pewnosci stabilnosci, nawet jak w danym momencie wydaje sie, ze jest dobrze nigdy nie będzie, czyli nigdy nie mozesz miec dziecka. Pewne to podobno są tylko podatki i śmierć. A o dzieciach z adopcji, to trudno sie wypowiadac. W większości są to dzieci sieroty socjalne. Wlasnie w dawnych czasach np po wojnie byly naturalne sieroty, bo zginęli oboje rodzice, nie bylo bliskich krewnych i dziecko lądowalo w przytulku. Dzis są to dzieci albo z rodzin niewydolnych wychowawczo (patologia, pijaństwo, narkotyki) lub osób częstokroc bardzo slabych, dziecko przychodzi do nich jak im sie wydaje w zlym ich momencie życia, ich psychika jest slaba i nie wyobrażają sobie wspólnej z dzieckiem przyszlosci. A dziecko to nie "tabula rasa". Ono mimo wychowania niesie w sobie geny przodków. I dlatego wszystkie rodziny, ktore mialam okazję znac, a zdecydowaly sie na adopcję dziecka, nie mialy sukcesu po dorosnieciu tego dziecka. Wypada mi życzyc Ci radosci zycia, pasji, wspanialych przyjaciól i ciągłego apetytu na życie nawet gdy z wiekiem on trochę blednie (bo wszystko juz w życiu było, wszystko widzialam, wszystkim rządzą podobne mechanizmy) a nie odradza sie w entuzjazmie naszych dzieci.
  12. Rozumiem, ze za granicą jestes od niedawna. Owszem , tam dają wyplatę i po opłaceniu wszystkiego nie zostaje az tak wiele. Tyle, ze jesli z czasem zamierzasz wrocić do Polski to oszczędzone np w kazdym miesiącu 500 euro a 500 złotych gdybys byla w kraju ,to jest jednak roznica. Mając 28 iat nie musisz wiedziec, czy będziesz żyla tam czy w Polsce a wszędzie zaoszczędzone pieniądze sie przydadzą. Cóz poradzic mozna byc młodą ,zdolną ,wyksztalconą i ...nieszczęsliwą, bo mamusia, tatus, braciszek czy siostrzyczka nie dosc chwalą. Pan Bóg kazdemu dal jakies talenty aby umial on je wykorzystac. I jeszcze było, ze im więcej kto tych talentow otrzymal to jest obowiązany do większej pracy i to zarowno dla siebie jak i otoczenia. A Ty mając talenty siedzisz w kącie i placzesz. I żebys jeszcze byla usatysfakcjonowana tym poplakiwaniem. A jak bardzo jestes obciązona pracą, co robisz po pracy, mieszkasz w duzym miescie i masz jakies szanse na ciekawe spędzanie czasu? Mieszkasz sama czy w mieszkaniu dzielonym, moze mozna sie zżyc ze wspólspaczami?
  13. W kwestii jego byłej, która na końcu go zostawila: jestes pewna, ze robila go na boki? Może w ktoryms momencie oczekiwala legalizacji związku a on ciągle "chcial sie przyglądac i obserwować" to sie zdenerwowała i sobie poszła? A podnoszenie głowki nie polega na tym, ze to on będzie zarządzal czasem, ze jemu potrzebny jeszcze czas aby myslec,przyglądac sie i obserwowac. To Ty zwracasz uwagę, ze Ty nie masz juz ochoty czekac na obserwacje i przemyslenia. Zgadzając sie na jego sposób bycia dajesz mu do zrozumienia, ze na tyle Ci na nim zalezy, ze on moze robic Cie w bambuko w kazdej chwili a Ty i tak na wszystko sie zgodzisz. Jesli uważasz, ze panna z dzieckiem jest w fajniejszej sytuacji niz Ty, bo ma dla kogo życ a kobieta samotna tylko sama dla siebie, to dlaczego jak sie z nim spotykasz nie zmalujesz sobie z nim dziecka, on pewnie nie będzie dośc odważny aby z Wami sie związać, wiec i Ty będziesz miała dla kogo żyć, czyli wg Ciebie będziesz w lepszej sytuacji niz jestes teraz.
  14. Oczywiscie, ze facet powinien wiedziec, ze zależy mi na malżeństwie i na dziecku. "Wystarczylyby zaręczyny". Przeciez okreslenie, ze chce malżeństwa tez oznacza w tej chwili zaręczyny a za chwilę slub. Znacie sie na tyle, ze on juz powinien nabrac penosci, ze taka dziewczyna jak Ty byłaby fajną żoną i dobrą matką dla Waszych dzieci. Facet najprawdopodobniej to taki Piotrus Pan w malomiasteczkowym wydaniu- miec frajde i wszelkie pozytywy w bycia z dziewczyną -tak i owszem. Wchodzenie na dalszy etap to juz strach paralizujący, a moze to jeszcze nie ta, a moze ja sie nie nadaję na ojca, a moze nie będziemy umieli utrzymac rodziny? Trzęsidupek i tyle. Z tej racji, ze jestes w malym miasteczku i wydaje Ci sie, ze albo tylko ten albo żaden inny (bo taki sie u was nie znajdzie) to jesli chcesz sie z nim jeszcze spotykac to stawiaj sprawę jasno- widuję Cie, znam Cie juz od dawna i mimo Twoich wad uważam, ze nadajesz sie na męza- Ty namyslaj sie wobec mnie realnie, doglębnie i z sensem i sie decyduj w tę albo w tamtę stronę. Moje intencje co do życia są jasne i czytelne a Ty czego szukasz w życiu, wiecznej zabawy? A szczególnie wobec niego zacznij sie ustawiac w ten sposob, ze znasz swoją wartośc, to, ze umiesz na siebie zarobic, jestes samowystarczalna i nic Ci nie brakuje, jestes odpowiedno i ladna i odpowiednio mądra aby znalesc sobie partnera rownego jemu, może trochę młodszego, bo teraz w modzie lączyć sie z facetami nieznacznie mlodszymi. Zacznij podnosić glowkę, niech to on sie przestraszy, ze moze Cie stracić. Ty masz juz niewiele do stracenia. Facet urwal sie ze smyczy ( ze stalego związku ) i sam nie wie co z tym zrobic, niby chcialby wrócić, ale nie wie czy warto. Nie wygląda to zbyt dobrze, Czyli , jesli faktycznie Ci na nim zależy to trzeba zastosowac twardą zasadę, ze znam swoją wartosc i nie truj tu mi gitary, albo Ci odpowiadam albo droga wolna. Plakalam za pierwszym razem, za drugim czym szybciej zacznę sie szeroko po swiecie oglądac.I mam prawo miec nadzieję, ze jesli Ty uważasz, ze nie jestes moją drugą połowką jabłka to na pewno taka gdzies jest i muszę jej szybko szukac.
  15. Jak względnie normalnie wychowa Ci sie dziecko, tzn ma podobne wartosci do domu z ktorego sie wywodzi, jakos przyjęło wyksztalcenie i normalnie radzi sobie w swoim doroslym życiu to mimo rozumienia, ze to ono dorastalo, wykazywalo sie większą dozą pracy lub mniejszą ,to jednak rodzic jakos tak uważa, ze odrobil życiowe zadanie domowe. Tak jak w życiu zawodowym idzie nam cos dobrze lub sie spelniamy w naszym hobby, ze inni patrzą z podziwem, ze to cos ma u nas ręce i nogi tak i ukochane dziecko jak sie normalnie wychowalo jest powodem do dumy, bo jest w tym kawal naszej czasem cieżkiej, czasem bardzo interesującej naszej pracy. Tyle, ze osiągnięcia zawodowe z czasem idą w zpomnienie, bo emeryturka i są następcy mądrzejsi, bardziej rzutcy i kto tam po czasie pamięta, ze cos tam bylo na tamten czas sukcesem. Dzieci, nasze sukcesy zostają a z czasem sie mnoża w nowe sukcesy czyli fajne wnuki. Jak kiedys dorastalismy i potrzebne nam bylo zrozumienie rowiesników, potem zauroczenia a z czasem partner /rka, malzonek/nka- odbieramy to jako normalny rozwój człowieczej istoty- tak dla wielu prokreacja to tez jest rozwój.
  16. Istotne pytanie wg mnie- wracasz do kraju do swojego niezaleznego lokum, czy pod wspólny dach z rodzinką? Istotne to jest o tyle, ze nawet na odległosc slabo Ci idzie odcinanie pępowiny a jak będzie jak wrócisz do domu- o ile pod wspólny dach? Dzis odleglosci nie takie wielkie (w sensie mozliwosci kontaktu) to nie potrafisz byc usatysfakcjonowana przyjaciólmi dzieki komunikatorom, czasami przyjazdem w rodzinne strony lub zaproszeniem kogos do siebie? Jesli przyjaciele w podobnym wieku do Twojego, to niedługo zaczną isc w swoje rodziny, dzieci i tak z częscia z nich nie będzie juz bliskiego kontaktu, nie dlatego aby chcieli Cie spisac na straty- tylko dlatego, ze doba ma 24 godziny i polaczenie wszystkiego: obowiązków rodzinnych, pracy zawodowej i kontaktów z przyjaciólmi i znajomymi bywa po prostu niemozliwe . Moze nie piszesz, ale do Polski gnają Cie jakies zauroczone w Tobie oczy przystojniaka. To mogę jakos zrozumiec. W przeciwnym wypadku, jesli zahaczylas sie w zawodzie to raczej głupio i niepotrzebnie to tak szybko zaprzepaszczać.
  17. Brawo. Uwazam, ze osoby stosunkowo mlode powinny szukac swoich wzorcow czy mentorow. Maria Curie Skłodowska to kobieta i to kobieta, ktora wyjątkowo nie dawała sie zaszufladkowac i ewidentnie szła pod prąd we wspólczesnych sobie czasach a Ty własnie mówisz, ze nigdy nie dawałas sie zaszufladkowac i lubisz isc pod prąd- czyli swietny wzorzec kobiety, ktora przy tak nietuzinkowym i trudnym swoim życiu umiala znalesc męza, swego partnera na życie i partnera do badań odkrywczych. I mimo chyba nie najlatwiejszego i bardzo pracowitego życia umiała i chciala byc matką. No, ale moze to juz starczy tych peanów na czesc naszej rodaczki, bo znow uslyszę, ze chce czytac czy widzeć tylko to co mi wygodne. Oczywiscie, ze dygresja o paniach lat 35 i panach lat 55 była w kierunku @lukasa. bo jesli 4 jego koleżanki oglaszają, ze są gotowe zostac matkami bez oglądania sie na facetów,to mam wrażenie, ze są to panie w wieku 30-35 lat. I nie mam pewnosci, ale widzi mi sie, ze @lukasowi do tej umownej 55 tki jeszcze tak 25-30 lat brakuje.
  18. Zainteresowalam się zwrotem dysonans poznawczy. Podalam w osobnym poscie link, który jak znam życie zostanie pewnie przez Admina skasowany. Po przemysleniu tego ,o czym przeczytałam dochodzę do wniosku, ze okreslenie to swiadomie lub podswiadomie @lukas zastosowal do autorki wątku jako klasyczny przyklad wlasnej niezgody na swiat otaczający i na poglądy, ktore musze wygłaszać aby realia życia, które uklada mi sie tak a nie inaczej ,dopasować jakos pozornie logicznie do siebie.
  19. " https://www.mala-psychologia.eu/dysonans-poznawczy/ "
  20. w ich wyborach widać to, że facet jest im mniej więcej obojętny, liczy się tylko to aby chciał zrobić dziecko a to czy ona z nim będzie czy nie nie myślą bo to dla nich nie jest istotne. Czyli jednak myslą o macierzyństwie samotnym, bo moze wychodząc z finansowej kwestii uważają, ze przy pomocy najbliższych dadzą sobie radę w pojedynkę a faceta z którym chcialyby przejsc przez życie jeszcze nie spotkaly, jak równiez z tych spotykanych żaden nie chcial sobie jej dlugoterminowo zaaprobować. Naprawdę np. okolo 35 letnia kobieta wsrod męzczyzn do dyskusji o potomstwie powinna sobie szukac np tak 55 latka - a i to nie do konca jest podobne przelożenie. Cytuję za Williamem Coldingiem, brytyjskim pisarze, poetą (1911-1993) Mysle, ze kobiety są niemądre, udając, ze są równe męzczyznom. Są znacznie lepsze i zawsze byly. Cokolwiek dasz kobiecie, ona to powiększy. Jesli podasz jej nasienie, ona da ci dziecko. Jesli dasz jej mieszkanie, ona da ci dom. Jesli dasz jej artykuły spożywcze, ona da ci posilek. Jesli uśmiechniesz sie, ona da ci serce. Pomnaża i powiększa to co jest jej dane. Więc jesli dasz jej bzdury, przygotuj sie na tony g.wna!
  21. Nawet dla pelnej rodziny dziecko traktujesz jako szalone finansowe obciązenie. Jednak nie wspominasz o tym, ze w wielu rodzinach dziecko/ dzieci jesli chodzi o finanse sa tez motywatorami do tego aby powazniej i krytyczniej spojrzec na swoj rozwoj zawodowy. Czasem niestety to wygląda w ten sposób, ze zarzucamy cos co moze by nam dawało frajdę, pozwalało zglębiac jakies rozkoszne banialuki i idziemy w stronę, gdzie będzie pewniejszy pieniądz. Jednak w przeważającej większosci w kwestii umiejętnosci starania sie o srodki finansowe naprawdę stajemy sie sami dla siebie mistrzami a tę umiejętnosc wyzwalają w nas nasze dzieci i troska o ich byt, Traktujesz rodzicielstwo jako martyrologię a to jest ogromna życiowa przygoda, ktora po wielokroc nadaje sens naszemu życiu, głębszy sens i pomaga odchodzic z tego świata. Nie czarujmy sie , niewielu z nas jest Michałami Aniołami, Newtonami....- jestesmy zwyklymi zjadaczami chleba i dla ludzkosci jest własciwie obojętnie czy my sie pojawilismy na tym swiecie czy tez nie. Poki zyjemy sami dla siebie mozemy byc centrum swiata. Jednak jak odchodzimy nasze centrum swiata umiera i chyba swiadomosc, ze zostawiamy po sobie jakies inne małe centra swiata ,jest takim jakby pocieszeniem, ze nasze życie cos na tej ziemi znaczyło. Pisac, ze w dzisiejszych czasach jest nad podziw trudno wychowac dzieci ,jest wg mnie twierdzeniem obrazoburczym. Naprawde w dziejach naszego narodu niewiele było pokoleń, które nie zaznały nieszczescia wojny, zaborów, zniewolenia.Od 64 lat na naszej ziemi nie bylo działan wojennych i skutkiem tego są trudnosci nie do przeskoczenia aby wziąc sie z głową za rodzenie dzieci i ich wychowywanie? Żart.
  22. Pewnie że kobiety szukają odpowiedniego materiału genetycznego, ale większość tez liczy na to że ten facet będzie też odpowiedzialny materialnie, bo przecież jak inaczej. Wiekszosc liczy na to, ze facet będzie odpowiedzialny pod kazdym względem, nie tylko tym ekonomicznym. Dlatego pisałyśmy, ze dziecko powinno sie powoływac w pelnej rodzinie. Natomiast kuriozalnie dla mnie brzmi, ze masz charakter osoby bardzo pomocnej, wręcz Matki Teresy i kleją sie do Ciebie czy to w pracy, czy w prywatnym życiu tacy, ktorzy zwyczajnie mają ochotę pojechac na Twoich plecach. Czyli jakby zero asertywnosci z Twojej strony. Zero umiejętnosci przekazania, ze tak, dzis pomoge, jesli jest taka ogromna potrzeba, ale tak ogólnie to obowiązuje zasada umiesz liczyć licz na siebie. Juz nie mówie o umiejętnosci stworzenia obrazu siebie miłej i slodkiej,nieporadnej takiej, którą to otacza sie opieką. A w stosunku do problemu powolania na swiat dziecka, czyli istoty faktycznie bezbronnej i wymagającej od nas uwagi , cierpliwosci, czasu , pomocy w kazdej sytuacji, Ty osoba skłonna niesc pomoc innym, mówisz: nie, to jest zbyt powazne i kosztowne. Czyli doroslym facetom to czasami pomagalas a wlasnemu dziecku dlatego, ze trzeba byłoby pomagac to niestety, ale stanowczo mówimy nie. Troche przewrotna logika.
  23. "Rozumiem że pierwszy partner to też brak poznania innych możliwości i doświadczeń z kimś innym. Oczywiście nie każda osoba chce mieć więcej, czasami uważa że ten pierwszy jest najlepszy. Ale też się zastanawiam czy kobieta nie żałuje że nie spróbowała z kimś innym, że nie wie czy może ktos inny byłby lepszy (czy dla kobiety czy dla ojca dziecka)." Wiesz, jesli po wielu latach życia miałabym rozważac, czy ktos inny byłby lepszy jednak dla mnie lub moich dzieci to ewidentnie znaczyloby, ze poniosłam porazkę, żle wybrałam a teraz siedze w fotelu i marudzę. Mnie wystarczy, ze mimo róznych zawirowań przez które pewnie wiele zwiazków przechodzi ogólnie mam wrazenie, ze przeżyłam względnie pelnie i ciekawie życie. Pojęcie partner nie bardzo istniało w mojej młodosci. My miałysmy swoich chlopaków i to bylo dosc pojemne okreslenie. Mógl to byc bardziej zaprzyjazniony kolega, ktory zaglądał głeboko w oczy, prowadzil do kina czy teatru, sciskał za rączkę i próbowal skrasc calusa. Mogła to tez byc powazna znajomosc, facet dla ktorego ja bylam calym swiatem i on byl całym moim swiatem, mozna bylo z nim w ukryciu prowadzić życie erotyczne. Jednak w naszym pokoleniu nie było partnerow, szczególnie takich z ktorymi decydowałas sie życ bez slubu pod jednym dachem. To po prostu spolecznie nie bylo przyjęte i juz. Jako, ze wychodzilam za mąz jao 28 latka a wczesniej uczylam sie na uczelni technicznej to raczej z róznymi kolegami, chłopakami miałam okazję sie spotykac. Tyle, ze nawet jak mnie sie wydawalo, ze ten wlasnie jest taki wspanialy i "naj" to akurat nie ja byłam jego muzą, a jak ja dla kogos byłam wazna, podobalam mu sie, proponowal malzeństwo to jednak mnie serce dla niego nie bilo dosc zwawo. Wierzylam, ze gdzies jest ten dla mnie wybrany i ja dla niego. I jak takiego poznalam to miałabym deliberować a moze następny będzie lepszy, fajniejszy? Żart. "Tylko że dla wielu kobiet partner jest całą rodziną. Kims poza kim nie widzą życia i nie wyobrażają sobie że można inaczej. Dzięki." Gdybys takiego poznała z ktorym byloby Ci po drodze to byłabys pewnie taką wlasnie osobą, bo jak piszesz, ze swoją wlasną rodziną z ktorej sie wywodzisz nie bardzo sie identyfikujesz, no moze poza Twoją mamą, ale partnerzy, męzowie akurat zwyczajowo najmniej przepadają za tesciowymi wobec całej familii, ktora moze sie przypałętac za partnerką, zoną. Wydaje mi sie, ze bardziej zajmujesz sie teoretyzowaniem co byłoby w życiu, co mogloby być w życiu niz samym życiem. Zmien cos w swoim życiu, jak juz pisałam- miejsce gdzie przebywasz, grupy ludzi z ktorymi sie spotykasz i zajmij sie po prostu tym życiem a nie czynieniem glebokich obserwacji, wyciąganiem wniosków, ktore maja sie nijak do rzeczywistosci gdyby to Tobie byłoby cos takiego przeżywać, bo osoby, ktore obserwujesz mają inne charaktery niz Ty. Zycie to najlepsza szkola . Zwiazki, w ktore zdecydujesz sie wejsc, to moze przedszkole, czy szkola do tego wlasciwego zwiazku, który moze jednak jest Ci pisany.
  24. Obie z taką jedną kolezanką jechalysmy na jednym wozku, miałysmy po dwoje dzieci, pracowalysmy i miewałysmy męzów a jakoby ich nie bylo, bo często praca gnala ich daleko od domu. Wpada po poludniu do mnie ona , siada za stołem w kuchni i opowiada co u niej ostatnio słychać . I wszystko jest na "nie"- a to w pacy strasznie, a to wszystko na jej głowie i siedzi taka zmęczona kupka nieszczęscia ,przyszarzała i smutnawa. I wchodzi mój przystojny mąz do kuchni, zagaduje co slychać a u koleżanki blysk w oku, wyprostowana postawa i dowcipna opowiesc o życiu codziennym. Rozmowa toczy sie wartko i z wigorem. Ta sama kobieta w tej samej sytuacji zycia codziennego. Tyle, ze moja osoba wywolywala u niej szare opowiesci o jej życiu a osoba faceta dodawala jej wigoru ,życia i blasku. Moja skromna rada- nie wierz tym, ktore tak bardzo narzekają na swój los w rzekomo strasznym malzeństwie i spokojnie latami w tym malżeństwie tkwią. Zastanów sie czy jest możliwe aby to małzeństwo bylo naprawdę tak nieudane- moze im dla poprawienia sobie humoru potrzebna własnie teraz słuchaczka do wypłakania frustracji dnia codziennego i tylko tyle i az tyle. One sobie pogadają, ponarzekają a Ty nabierasz przekonania, ze malżeństwo to instytucja w której nie za bardzo da sie przeżyć. One sobie pogadaję i oczyszczone idą dalej wojowac ze swiatem, a Ciebie tymi opowiesciami przyblokowały. Czy rodzina moze sie wtrącac w wychowywanie dziecka. I tak i nie. Przeciez nasi rodzice nas wychowali i mnie i męza to dlaczego mieliby czasem nie przekazac jakos swojego zdania na pewne tematy. Umieli mnie wychowac i szło im chyba niezle, to nawet jak dzis mi to nie w czubek, to jednak powinnam uslyszec co do mnie mowią- czy zastosuję to juz następna sprawa. A jesli jeszcze jest tak ze dziadkowie przychodzą do wnuków lub zabierają regularnie wnuki do siebie czyli rodzice dzielą sie opieką nad swoimi dziecmi ze swoimi rodzicami, to trudno aby ich sposób bycia wobec dzieci i ich oczekiwania i wymagania wobec dzieci byly nierespektowane. Przeciez oni wspólwychowują te dzieci. Owszem rodzice nakreslają głowne zasady i te trzeba respektowac np, ze dzieci mają tylko jeden dzien slodyczowy- to mimo, ze babcia dalaby jakies slodkosci powinna respektowac rodzicielski zakaz. Z męzem tez poza oczami dzieci ustalasz pewne linie wychowania i tez róznymi metodami musisz dojsc do wspólnych wnioskow i to chyba jest trudniejsze niz opinie babc, dziadkow czy cioć. Nasze dziecko jest nasze i ja uwazam tak, a mąz uwaza w tej kwestii inaczej. Dziecko nie moze byc swiadkiem niespójnosci zdania w tej kwestii, nie moze byc szarpane w dwie rozne strony w zaleznosci od tego z kim przebywa, czy z ojcem czy z matką, czyli konsensus jest konieczny. Czasem nawet zły dzien rodzica powoduje, ze jest on surowszy dla dziecka niz zazwyczaj i drugi rodzic jeśli umie dyplomatycznie łagodzic sytuacje to próbuje, albo zly sie odwraca i slucha wg niego nadmiernej reprymendy wobec wspólnego dziecka a jednak przy dziecku nie podważa zdania ojca. Tak sie buduje autorytet rodzicow. Nie krytykuje sie rodzica przy dziecku. Mozna spokojnie zrobic to juz wtedy, gdy dziecko pójdzie spac i omówić sprawę, ze to bylo chyba niesprawiedliwe "A w związku niestety druga strona zabiera z nas wszystko co najlepsze. Czekanie że może się coś poprawi to strata czasu" No wiesz, to chyba zależy z kim sie zadajesz. Jeśli jest tak, ze Ty jemu dajesz wszystko co najlepsze, ale i on Tobie daje wszystko co najlepsze u niego ,to chyba wszystko sie normuje, wyrównuje. Spotkalo sie dwoje ludzi i chca z siebie drugiej stronie dac wszystko co najlepsze. Chęci byly , załozenie było dobre- dlaczego nie wyszło mozna czasem probowac sie zastanowić. A jesli ciągle spotykałas nie tych własciwych, to moze pora zastanowic sie w czym "na dzien dobry" jestes taka chętna np do dzielenia zmartwien danego osobnika, ze własnie taki potrzebujący pomocy do Ciebie lgnie a nie taki, ktory Tobą chcialby sie zaopiekować. Miałam kiedys kolezankę, ktora byla bardzo zaradna, bo i życie ją do tego zmuszało, mąz częstokroc byl daleko. Zawsze jednak twierdzila, ze jak chłop na horyzoncie to ona "taka mala" (taka skeczowa przedwojenna piosenka o nieporadnej kobietce), ze niemalże klucza do dziurki bez jego pomocy włożyć nie umie. I zawsze mówila, ze niezdrowo jak facet wie, ze ona za duzo umie ogarnąc- moze trochę z jej filozofii trzeba sobie przyswoić? Na Twoje pytanie, czy jakbym była tak bogata, ze bez faceta stac byłoby mnie na wychowywanie dziecka to czy bym tak postąpila. Jakbym nie miala męzczyzny to może. Jednak jakos mialam szczęscie i znalazlam tego mojego i dziekuję Bogu, ze tak sie stało. Ja dostałam wiele (i nie chodzi o stronę materialną) od obojga rodziców. Moj charakter to w jakies mierze ich wypadkowa. Zyczliwosc wobec swiata, zapobiegliwosc, zaradnosc, nie zalamywanie sie przy niepowodzeniu- to wszystko dal mi ojciec. Przynaleznosc do mojej plci, identyfikowanie sie z nią, spojrzenie filozoficzne na wiele spraw , umiejętnosc godzenia sie z losem, czasem wiara w to, ze Bog nas prowadzi niezaleznie od naszych usilnych starań to moja mama. Szacunek dla innych, rzetelnosc, uczciwosc, prawdomównosc lub dyplomatyczne przemilczanie spraw- od obojga. I chcę wierzyć, ze moje dzieci z czasem tez będą umiały tak odpowiedziec- ze takie i takie umiejętnosci wyssały z mlekiem matki a inne z "mlekiem ojca". Natomiast to co chyba uznalas za wadę, przynajmniej mojego związku- owa sinusoida, co czasem uwazalam za bardzo męczące zjawisko a czasem sobie myslalam jak to kobiety muszą poznawac wielu męzczyzn aby poznac barwy wielu mozliwych uczuć wobec facetów a ja mam komplet w jednym facecie. Od miłosci do szalonego znielubienia i znów do ogromnych pokładów milosci. Jeden facet a tyle odmian uczuć. I wydaje mi sie, ze w wielu związkach temperatura uczuć, zaangazowanie, zniechęcenie- to jest taki mix- tyle, za jak na podbudowie miłosci i zaufania, to zupełnie niezle zycie mozna z tego ulozyć z miejscem na związek i z miejscem na dzieci.
  25. A w pracy zawsze byłas ze swojej pracy zadowolona? Nie bylo tak, ze czasem w pracy było wspaniale, czasem tylko dobrze czy poprawnie a czasem nie chciło sie do niej isc. I co? Gdy było strasznie zle to oglądałas sie za nową inna pracą i czasem ja zmienilas a czasem samo nastawienie, ze odpuszczam, nie walczę nioslo nowe mozliwosci, ktore jakos sie urodzily a wczesniej nie byly wogóle dostrzegane. Związek z partnerem to cos zupelnie innego. Jednak jesli facet nie jest uzalezniony od uzywek, jest pracowity, nie zdradza tylko wydaje sie byc szorstki, nie dosc Cie widzący, zapracowany, nie pomagający Tobie, apodyktyczny, ja zarobilem, ja decyduję na co wydamy- to przynajmniej w moim przypadku decyzja jak juz nie wyrabiałam "ja Cie dla dobra moich dzieci przetrzymam" była jak sie okazalo zbawienną. Poniewaz szanując siebie starałam sie nie wdawac w kłotnie, utarczki, robilam sie pozornie ugodowa i to go jakos uspokajało, dawało do myslenia i wracał facet zbliżony do takiego jakiego go pokochałam. Oczywiscie rózne związki róznie sobie z zawirowaniami radzą. Jednak jesli jest miedzy nimi uczucie, to jakos zawsze jak nie rozum to intuicja z czasem podpowiedzą własciwą drogę. A dlaczego boisz sie facetów? Masz to od swojego dzieciństwa: jakis tata niedojrzaly, jakis okrutnie wysmiewający Cie brat, jakies sytuacje z klasy, gdzie bylas outsiderką, bo jakas grupa wyrostków Ci dokuczala? Faktycznie bojąc sie facetow masz nikle szanse na stworzenie względnie zgranego związku. Boisz sie, czyli nie jestes pewna siebie co znaczy, ze jestes na przegranych pozycjach. W towarzystwie faceta nie dosc wierzysz w siebie i swoją szczęsliwa gwiazdę. On to wyczuwa i nie musi sie z Tobą liczyć, bo Ty jakby sama ze sobą slabo sie liczysz jesli jestes w jego towarzystwie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...