Witam. Byłam w związku z chłopakiem przez 9 miesięcy. Nalegał żebyśmy razem zamieszkali i się zgodziłam. Mieszkaliśmy tak razem przez 2 miesiące, mieliśmy brać ślub. Myślałam ze skoro ma takie plany względem mnie to ze mnie kocha. Myślałam ze to ten do końca życia. Na początku było super, ale do czasu gdy zmarł jego dziadek to się zmienił na gorsze. Przestał okazywać mi uczucia. Wspierałam go, ale to nic nie pomagało. Coraz częściej się kłóciliśmy. Mieliśmy złe warunki mieszkalne i nie starczało pieniędzy bo szybko je wydawał ale mi to nie przeszkadzało bo bardzo go kochałam. Postanowiłam pojechać do domu bo stęskniłam się za rodzina. Nie odzywał się przez ten czas do mnie w ogóle. Twierdził ze nie ma czasu bo musi cioci na gospodarstwie pomagać i ze potem to już jest zmęczony. Chciałam przyjechać wcześniej, ale powiedział ze mam zostać, ze on przyjedzie, a potem razem wrócimy do domu. Niestety zaczął mnie później olewać i przez sms-a zerwał ze mną, bo powiedział, że moi rodzice go nie akceptują to po co być razem i, że niby przestał mnie kochać, że nie ma co ratować, że mam już nie przyjeżdżać, ale musiałam wrócić po swoje rzeczy, bo mówił, że moje rzeczy odbiorę w Katowicach, więc specjalnie jechałam do Katowic, a okazało się, że w ogóle moich rzeczy nie ma, a jak dzwoniłam to miał wyłączony telefon. Okłamał mnie. Poczułam się okropnie. On mieszka ode mnie 200km, więc musiałam jechać autem. Rodzice mnie podwieźli, bo ja nie miałam prawo jazdy. Gdy go zobaczyłam to się popłakałam i spytałam się dlaczego tak postąpi,ł a on że uczucie po prostu się wypaliło. Był zimny i obojętny. Nie wiem jak to się stało, ale go przytuliłam. On wtedy powiedział, że tęsknił i chciał się ze mną kochać, ale się nie zgodziłam. W jego mieszkaniu był ogromny nie porządek. Byłam przerażona jak to zobaczyłam. Gdy już jechałam do domu rodzice mi powiedzieli, że jego ciocia do nich podeszła i powiedziała, że mają mnie ratować, bo on mnie zniszczy. Powiedziała też że on był uzależniony od alkoholu i że leczył się psychiatrycznie. Ukrywał tak ważne rzeczy przede mną, które powinnam wiedzieć od samego początku. Ja nic nie zauważyłam takiego. Jak to usłyszałam to nie mogłam w to po prostu uwierzyć. Byłam w szoku. Po paru tygodniach mimo miałam znów z nim kontakt, ale on poznał przez internet jakąś dziewczynę i się o nią martwił, bo przestała się do niego odzywać. Jak to usłyszałam to tak jakby dostałam w twarz. Jakaś nieznana dziewczyna, której nigdy nie widział na oczy była ważniejsza ode mnie. To bardzo bolało, więc zerwałam z nim kontakt. Mimo ze minął już rok od rozstania to nadal mi go brakuje i tęsknię za nim. Wiem ze związek z nim nie miałby już sensu bo straciłam do niego zaufanie. Bardzo cierpiałam i nadal cierpię, bo nie mogę normalnie przez to żyć i nie umiem się z tym pogodzić. Obwiniałam się. Przez to mówiłam sobie, że jestem do niczego, że już nikogo nowego nie poznam, bo kto by kogoś takiego chciał jak ja. Mam niską samoocenę i nie umiem już myśleć pozytywnie o niczym. Nie raz miałam myśli samobójcze. Nie wiem czy kiedykolwiek to się zmieni.