Skocz do zawartości
Forum

Zaniepokojony9576

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Miasto
    Nowy Targ

Osiągnięcia Zaniepokojony9576

0

Reputacja

  1. Ty zanim podejmiesz jakieś działania w kierunku zmiany czegoś w swoim życiu to doszukujesz się w tym wszelakich negatywnych rzeczy które mogą wyjść podczas tego sam próbujesz je znaleźć czy też szukasz opinii teorii innych osób i na nich się wzorujesz. Co skutkuje na koniec stwierdzeniem iż nie warto jednak spróbować zmienić to czy owo bo i tak na koniec wyjdzie z tego wielkie NIC i zakończy się to wszystko niepowodzeniem i Twoim przedwczesnym przekonaniem że poco próbować jak i tak się nie uda. Piszesz że ktoś musiał by Ci dać niezbity i niepodważalny dowód na to że się mylisz to wtedy może coś by to dało. A może spróbuj w ten sposób że zanim spróbujesz coś zmienić w sobie i w swoim życiu to nie doszukuj się negatywnych efektów które mogą z tego wyjść tylko spróbuj mimo wszystko dać z siebie wszystko i spróbować zrobić to tak by wyszło to na początek chociaż w jakimś niewielkim stopniu na Twoją korzyść później podziel to na 2 części te "Pozytywne" i te "Negatywne" czyli to co zmieniło się na pozytywy takie jak chciałeś i to co jeszcze nie jest takie jak powinno. I wtedy próbuj znów udoskonalić tą rzecz którą zmieniasz tak by wyeliminować wszelkie błędy i zastąpić je pozytywnymi efektami które wyprowadzą Twoje życie na prostą i właściwą szczęśliwą drogę. Myślę że nikt nie jest w stanie podać Ci właściwego argumentu na to byś przyznał mu rację i byś stwierdził " Tak on ma rację te wszystkie przekonania i teorie którymi dotychczas się kierowałem są jednak błędne i jest na nie całkiem odwrotne racjonalne i pozytywne wytłumaczenie i obalenie ich " to Ty sam musisz znaleźć ten argument który podważy Twoje poglądy teorie którymi dotychczas się kierujesz. Sam musisz za wszelką cenę spróbować coś zmienić. Ale nie na tej zasadzie że "Nie poddawaj się walcz mimo wszystko gdy nie pokonam przeszkody za pierwszym razem to podniosę się i spróbuję znów i znów aż dopnę swego" Musisz spróbować coś zmienić nie doszukując się pierwsze negatywów a kierując sie pozytywami po to by później wyciągnąć z tego wniosek taki że np: "Ha miałem racje teorie i przekonania te własne i te czyjeś którymi się kieruje i którymi automatycznie tłumaczę obalam poglądy innych są prawdziwe i nie da się tłumaczyć tych poglądów teorii inaczej" lub "Tak w jakimś stopniu moje przekonania i teorie innych osób które są moimi priorytetami w życiu i które dają mi taki a nie inny pogląd i sposób na życie są może i właściwe ale jest też możliwość zmieniać i kształtować swoje życie swoją osobowość swoje poglądy tak by będąc osobą od razu uprzedzoną i negatywnie nastawioną do wszelkich prób podjęcia zmian w sobie bo i tak się nie uda mimo wszystko jak będę chciał będę próbował walczyć z tymi negatywami to je pokonam i zamienię na cechy pozytywne które w dalszym życiu zaowocują pozytywnie i pozwolą dostrzec że życie ma sens i może być piękne jeśli tylko chcesz je właśnie zmienić z tego Twojego dotychczasowego które na każdą teorie innych osób które twierdzą że życie może być piękne i może mieć sens ma jedno podejście i wyjaśnienie że to jest ich urojenie które działa na zasadzie sztucznego wyimaginowanego szczęścia w którym sie pogrążają i myślą że są szczęśliwi" Takie jest moje zdanie. Musisz sam spróbować powalczyć po to by uzyskać odpowiedź. Jeśli do tego też podejdziesz w sposób "Bez sensu bo i tak to nic nie da i nie znajdę odpowiedzi na to czy moje przekonania i moje podejście do życia jest błędne czy też właściwe" to wybacz ale nikt nie będzie Ci tego w stanie udowodnić dopóki sam tego nie dowiedziesz lub chociaż nie spróbujesz tego dowieść. :)
  2. "nie ma sensu dyskutować z kimś, kto nigdy nie zrozumie tego co czuje miliony ludzi naprawde szczerze wierzących." Rozumiem to i dlatego mam współczucie dla tych istot. Jednocześnie dziwię się, że używasz takiego argumentu, który pasuje też do milionów ludzi, którzy w przeszłości wierzyli w płaskość Ziemi. Poza tym mam prawo nazwać "zasraną" postać fikcyjną, która zsyła na ludzi cierpienie i w zamian za wiarę odpuszcza grzechy. Co do tego to masz takie prawo owszem. Ale dla nas jest to obraza religii którą wyznajemy. My za Twoje poglądy nie nazywamy Cię jakimś "Debilem" czy "psychicznym" a staramy Ci się przekazać wszelakie sposoby które nam pomogły w ciężkich chwilach życia. A Ty za wszelką cenę to odtrącasz i starasz się z nas na siłę zrobić psychopatów !! Tyle odemnie na dziś.
  3. Mówisz że to Ty jesteś w tym temacie atakowany i Twoje poglądy są uważane za bezsensowne i tak dalej. Że Twoje argumenty są uważane za dziecinne obrażasz nasze poglądy naszą wiarę Boga w którego wierzymy nazywając go "zasranym" czy Pana Jezusa "jakimś tam trupkiem". Wybacz ale w większości wszelkie swoje "Argumenty" tłumaczysz jakimiś wyszukanymi teoriami zamiast opisać dokładnie swój problem. I my to odbieramy właśnie w sposób dziecinny. np to jak napisałeś " że modliłeś się wierzyłeś a mimo to nie dostałeś to czego chciałeś " no wybacz ale ja to odebrałem jako powiem tak " Leżałem na łóżku klepałem zdrowaśki o coś tam coś tam i nie dostałem tego " Gdybyś odrazu opisał sytuacje w jakiej wtedy byłeś intencje owej modlitwy prośby w niej kierowane do Boga to moja odpowiedź na to była by w 100% inna. Nikt w żadnym poście kierowanym do Ciebie nie miał na celu urażenie Ciebie i krytykowanie Twojego postępowania. Np moje posty zawsze mają na celu zinterpretowanie czyjegoś poglądu na mój sposób postrzegania takich rzeczy i radzenia sobie z problemami swoim sposobem podejściem do różnych spraw za pomocą wiary ! Ja Ci nie wpieram na siłę że źle robisz bo ja robie to tak i Ty też powinieneś. Staram Ci się przekazać wszystko to co mi pomogło w ciężkich chwilach życia. Niestety nie mogę poświęcić już dzisiaj więcej czasu na dyskusję ale jutro na pewno tutaj wrócę.
  4. Hmm.. "A więc pierwsze stwierdzenie do obalenia w tym poście jest takie: skąd pomysł, że Bóg mi dał wolną wolę i rozum? Może dał mi tylko rozum, który wyklucza wiarę w nielogiczne rzeczy i byty? Bo pomimo doświadczania stanów mistycznych wiem, że to były stany mistyczne a nie spotkanie z Bogiem." Stąd że jak podczas życia doświadczysz różnych rzeczy tych dobrych i złych to je zapamiętujesz oceniasz które jest dla Ciebie dobre a które złe segregujesz wszystkie doświadczenia analizujesz wyciągasz z nich wnioski i naukę na przyszłość że to doświadczenie jest dobre i wiesz że w przyszłości możesz je wykorzystać przekazać komuś to czego się nauczyłeś. Złe doświadczenia również zapamiętujesz wyciągasz z nich wnioski i tu pojawia się wolna wola możność podejmowania decyzji według własnego uznania to od Ciebie zależy czy podjęte złe decyzje w życiu Cie czegoś nauczyły i następnym razem w podobnej sytuacji zachowasz się tak samo czy postąpisz odwrotnie tak by wyjść na tym dobrze. Przecież idąc do sklepu kupić sobie np spodnie nie mówisz sprzedawcy by Ci wybrał takie jak jemu pasują tylko kupujesz takie jak Tobie pasują on może Ci ewentualnie doradzić ale czy z niej skorzystasz czy nie również zależy od Ciebie !! Dalej uważasz że człowiek niema wolnej woli ?? Że nie ma wpływu na to czego chce ?? Modliłeś się i mimo to nie miałeś to czego chciałeś ja to widzę tak że zbyt mało pracy wkładałeś w to czego chciałeś. Jak wiesz jestem bardzo wierzącym człowiekiem a mimo to też nie mam wszystkiego co bym chciał ale wierze że w końcu to osiągnę a 80% powodzenia tego do czego dążę to wiara że dam rade do tego dojść i pokonywanie przeszkód które próbują nam pokrzyżować nasze plany zasłonić nasz cel tyle że niektóre są takie że nie można ich pokonać za pierwszym razem a wtedy trzeba próbować znowu a nie olać i powiedzieć że się nie da. CIERPLIWOŚĆ CIERPLIWOŚĆ nie da się nic zrobić szybciej niż to możliwe. Wiara w Boga modlitwa i praktykowanie religii nie polega na tym że będziesz się modlił i bóg da Ci to czego chcesz co myślisz że wymodlisz numery w totka ? Źle to rozumiesz to tak nie działa Bóg nie pomoże Ci rozwinąć firmy. Może dać Ci spokój i ład duchowy pomóc być lepszym człowiekiem postępującym uczciwie jeśli Twoja wiara jest naprawdę prawdziwa i silna to może Cie pokierować w dobrą stronę ale niestety to też nie działa w ten sposób jak większość myśli że zobaczysz Boga i powie Ci co masz robić. Musisz sam dostrzec jego wskazówki a jeśli Twoja wiara jest prawdziwa to je ujrzysz i sam zrozumiesz jak masz postępować by było dobrze. Pytasz czemu nie dał Ci żadnego znaku skoro istnieje a może były może próbował Cie pokierować a Ty tego nie zobaczyłeś. Nie można określić w jaki sposób Bóg będzie próbował Ci pomóc może pojawi się w Twoim życiu jakaś osoba która będzie Twoją nawigacją do dobrego życia ? Może całkiem co innego to Ty musisz dostrzec tą pomoc.. Mimo wszystko starał bym się utrzymywać z dzieckiem kontakt. Próbował bym cały czas ale nie mścił bym się na matce Twojego syna czy jej nowym facecie za to że wciska mu kit. Dziecko to dziecko co mu powiesz to robi dziecku można wmówić wszystko ale wkońcu nadejdzie moment w jego życiu gdy sam zacznie myśleć może po jakimś czasie uda się odnowić kontakt z nim. Może gdy będzie większy dowie się prawdy bo każde kłamstwo ma krótkie nogi i nawet po długich latach prawda wyjdzie na jaw. Ale gdy jest małe i słucha i uczy się tego co wpaja mu matka nie można się poddać i uznać że się go straciło bo wpoiła mu że ojciec jest zły. Trzeba mimo wszystko starać się o dobry kontakt. !!!
  5. ~unna • 23.09.2014, 06:21 Ty się zadręczasz przeszłością, to twoja trauma i ty powinnaś sobie z nią poradzić. Zaczynasz nowe życie, powinnaś nauczyć się patrzeć w przyszłość i żyć marzeniami o tej lepszej przyszłości. Nie możesz tkwić w przeszłości, bo to cię zniszczy. Twój chłopak wie wystarczająco dużo, by cię wspierać. Nie obciążaj go opowiadaniem o szczegółach, bo to może przynieść odwrotny efekt. Tu na forum też było parę opowieści o tym, że ktoś chciał znać szczegóły z przeszłości, a potem nie mógł sobie poradzić z tą wiedzą i to niszczyło ich związek. Owszem to co napisałaś jest racją ale te traumatyczne przeżycia z przeszłości powrócą podczas ich zbliżenia intymnego gdy do takowego dojdzie. Więc jednak trzeba rozważyć to czy nie powinna o tym opowiedzieć swojemu obecnemu partnerowi niżej opiszę jak ja bym to wszystko widział. Ja jestem tego zdania że jeśli uwzględniasz go jako swojego partnera w planach na przyszłość czujesz że to ten właściwy z którym chcesz spędzić życie to powinnaś być z nim szczera i rozmawiać o wszystkich problemach nawet o tych z przeszłości które są bardzo bolesne i odcisnęły na Twojej psychice straszny ślad który nie łatwo wymazać. Bo w końcu nadejdzie następny krok w związku i Ty staniesz przez rzeczą która w przeszłości sprawiła Ci tyle bólu i strasznych przeżyć i nie wiesz jak się zachowasz a on będzie w totalnej kropce gdyż nie będzie wiedział co jest nie tak. Myślę że powinnaś powiedzieć prawdę i zobaczyć jego reakcje na tą wiadomość gdyż też nie wiesz jak on na to zareaguje a lepiej zrobić to wcześniej niż ukrywać zbyt długo co może nieść za sobą znacznie gorszą reakcję jego na tą wiadomość. A uwierz mi jeśli Cie kocha zależy mu na Tobie to zrozumie i będzie Cie wspierał czekając na to aż będziesz gotowa na intymne kontakty z nim. Można zostawić niektóre sprawy z przeszłości które są bolesne krępujące dla siebie ukryć je gdzieś głęboko i przechować do końca. Ale takie które są związane ze sprawami takimi jak np Twoja i wiesz że będziesz musiał się w przyszłości znów zmierzyć z rzeczą która dotyczy bolesnych doświadczeń z przeszłości a co gdy dojdzie do zbliżenia i to wszystko wróci z taką siła że jeszcze bardziej pogrążysz się w tej tajemnicy i wszystko się rozpadnie bo on nie będzie wiedział o co chodzi a Ty tego nie ujawnisz? Moim zdaniem lepiej odrazu ujawnić niż zwlekać do ostatniej chwili. Myślę że on widzi że coś jest nie tak ale nie wie jak się zachować co powiedzieć co Ci poradzić jak Cie wesprzeć bo nie wie o co chodzi i dlatego unika zagłębiania się w ten temat i nakłania Cię do pozostawienia przeszłości za sobą i patrzenia przed siebie ale nie ma świadomości tego że przeszłość jest na tyle drastyczna i bolesna dla Ciebie że nie jesteś w stanie od tak tego wymazać. Uwierz mi że na dłuższą metę takie trzymanie tego w sobie nie wyjdzie Ci na dobre i w końcu zacznie wszystko komplikować i niszczyć. Jeszcze raz powtórzę to byś się dobrze nad tym wszystkim zastanowiła i rozważyła podzielenie się tym ze swoim partnerem ale nie pisząc tylko poprzez szczerą rozmowę w cztery oczy. Życzę wam powodzenia i wytrwałości. A Tobie z osobna siły do zmagania się z tym dasz radę ! :)
  6. ~js_11 Ale tu właśnie tak jest, że to z czym walczę jest we mnie, jest mną. I mam się nie poddawać? To samo zrobił mój organizm atakując swój narząd i też się nie chciał poddawać, a ja z czym mam walczyć, ze sobą? Ja właśnie muszę się poddać tak jak organizm został do tego zmuszony tak dusza również jest tylko jeszcze tego do końca nie zrobiło ani jedno ani drugie mimo wyciszenia złego stanu poprzez... czas. Im dłużej to trwa tym bardziej się z tym godzę i teraz czekam na następną stratę, z którą będzie trzeba się pogodzić. Tak jak ten twój zasrany Bóg testował Hioba. Czasem trzeba odciąć palec by uratować rękę. Tak to już niestety jest. Tak walcz z tym próbuj pokonać swoje złe cechy które Tobą zawładnęły i ciągle podpowiadają Ci byś robił rzeczy które są dla Ciebie nie dobre. Chłopie chyba jesteś na tyle mądry i wiesz że ogień parzy mimo tej świadomości będziesz pchał rękę w ognisko ?
  7. ~js_11 Zaniepokojony9576 To tak jak napisałem wszelkie złe rzeczy które spotykają Cie podczas zmagań z codziennością analizuj i szukaj sposobów na to by je eliminować a jak naprawdę będziesz chciał to znajdziesz i się z tymi problemami uporasz !!! Przecież Ci pisałem, że cały czas to robię ale na moje problemy nie ma rozwiązania. To jest już moim prywatnym dowodem całkowicie potwierdzającym słuszność ateizmu bo podobno Bóg nie zsyła nikomu krzyża, którego ten nie jest w stanie nieść. Gdyby tak było to cóż by z niego był za Bóg? Co do tego to napisałem Ci kilkanaście dni temu w innym temacie. Pan Bóg dał Ci "rozum" i wolną wole" czyli wolne pole manewru co pozwala Tobie i tylko Tobie zdecydować jak będzie wyglądało Twoje życie. Z tej wypowiedzi wnioskuje że zarzucasz Bogu jeśli by istniał brak pomocy z jego strony którą powinien udzielić ludziom którzy jej potrzebują. Oczekujesz pomocy od Boga. A czy jeśli ktoś za wszelką cenę próbował by Tobie udowodnić że jesteś fikcją że nie istniejesz że jesteś wymysłem i złem które prowadzi do wymyślonego szczęścia sztucznego udawanego życia które lasuje nam rozum i wmawia drogę życia która jest błędna i prowadzi do ślepej uliczki to czy mimo to chciał byś pomagać takiej osobie próbował byś ją wyprowadzić z błędu ? Raczej nie pozostawił byś ją i czekał aż sama zrozumie że jest inaczej. I nie zrozum mojej wypowiedzi w ten sposób że twierdze iż Bóg stawia te przeszkody i wszystkie niepowodzenia na Twojej drodze i nie chce Ci pomóc. Moim zdaniem on czeka z nadzieją że odnajdziesz powrotną drogę do niego spróbujesz stanąć na nogi dzięki wierze ! Wyciągniesz rękę do niego i uwierzysz że wiara w niego jest w stanie podnieść Cie na duchu i zmobilizować do walki to również by Ci pomógł.
  8. Powinieneś wszystkie przeszkody niepowodzenia złe rzeczy które Cie spotkały traktować jako motywacje i pretekst do tego by walczyć z nimi nie pozwolić im na to by Cie rujnowały. Warto walczyć nie poddawać się czasem niestety droga do spokojnego i dobrego życia jakie człowiek powinien wieść jest okrutna naszpikowana przeszkodami które tak ciężko pokonać że człowiek upada i się poddaje a do tego by upaść wystarczy mały błąd ale mamy tą możliwość by się podnieść i podjąć kolejną próbę pokonania tej przeszkody tylko musimy tego naprawdę chcieć !!! Pomyśl co by było gdyby ludzki organizm gdy znajdzie się w nim niepożądana substancja bakteria czy ciężka choroba itp nie podjął walki próby zwalczenia trucizny, ciężkiej choroby wszelakich rzeczy które rozstrajają jego prawidłowe funkcjonowanie? Gdyby nie miał możliwości walki z tym wyłączał by się natychmiast a gdy sam nie jest w stanie sobie poradzić pomaga mu lekarz nie raz ludzie latami walczą z chorobami i w końcu zdrowieją. Co chce powiedzieć poprzez porównanie życia z ludzkim organizmem ? Trzeba walczyć i mimo wszystko próbować uporać się z problemami jeśli nie jesteśmy w stanie sami poszukajmy pomocy u ludzi często wystarczy zwykła rozmowa możliwość upuszczenia problemów podzielenia się nimi z kimś kto Cię wysłucha. Czasem trwa to latami ale w końcu z pośród tych wszystkich ciemnych nocy wyłania się dzień.
  9. ~js_11 Cały czas robię to o czym piszesz ale pozytywów jest bardzo mało a negatywy przykrywają je tak, że nawet gdyby ostatecznie miało się skończyć wiecznym rajem to nie jest to warte tego cierpienia po drodze. "Źle robisz z góry zakładając że coś przyniesie niepożądany odwrotny efekt do tego który chciałeś uzyskać próbując coś zmienić czy zacząć coś inaczej postrzegać." Nie zakładam tak. W przypadku wiary w Boga to ja na szczęście nie muszę naginać rzeczywistości do swoich wierzeń co wierzący robią nie mogąc zaakceptować tego jak ich świat wyglądałby bez tego wierzenia placebo. To tak jak napisałem wszelkie złe rzeczy które spotykają Cie podczas zmagań z codziennością analizuj i szukaj sposobów na to by je eliminować a jak naprawdę będziesz chciał to znajdziesz i się z tymi problemami uporasz !!!
  10. Twoje wypowiedzi jednoznacznie mówią iż wszystko co jest związane z religią Katolicką wiarą w Boga i wszystkie związane z tym rzeczy takie jak chodzenie do kościoła modlenie się i ogólne praktykowanie wyznawanie danej religii tak jak się powinno jest chore że ta wiara wmawia tym wierzącym ludziom coś co jest fikcyjne niemożliwe nierealne kształtuje wyimaginowany obraz czegoś co niema prawa istnieć bo to czyjś wymysł do niczego nie prowadzi a jak już to do chorób psychicznych i upadku. Każdy wierzący i praktykujący katolik wie i wierzy w to że ta jego praktyka i wierzenie w Boga zaowocuje po naszej śmierci. Tak stanowczo i uparcie cały czas twierdzisz że to fikcja i niemożliwość ale nie posiadasz najmocniejszego argumentu który obalił by wszystkie teorie i dał by odpowiedź na to czy to wszystko jest naprawdę prawdziwe. A odpowiedź na to pytanie ten jeden argument który wyjaśnia wszystko potwierdza słuszność mocnej i niezachwianej wary katolickiej każdy z nas usłyszy po śmierci. Wiara w Boga i prawidłowa praktyka Katolicyzmu to naprawdę nie trudna rzecz bo czy to tak wiele by się modlić chodzić do kościoła i postępować w życiu według 10 przykazań Bożych? I ktoś powie że tak robi a mimo to jest mu źle nic z tego niema itd. Moim zdaniem robi to na zasadzie "Odklepie zdrowaśkę postoje godzinę w kościele i to wystarczy jestem wierzący" Kluczowe słowo w danej religii to właśnie WIARA ! Nie idź do kościoła bo wszyscy tak robią nie myśl że przez to poczujesz te pozytywy które czerpią z modlitwy i wiary ludzie naprawdę temu oddani. Idź do kościoła i uczestnicz w tym nabożeństwie poczuj to w sobie skup się na modlitwie wycisz się UWIERZ a nie myśl co w domu zjesz na obiad. To jest moje postrzeganie wiary i tak ja ją praktykuję. Jakoś z tego powodu nie jestem chory psychicznie jestem zrównoważoną rozsądną osobą. A wiara daje mi wiele radości.
  11. ~js_11. Ty zanim coś zrobisz czegoś się podejmiesz szukasz w tym natychmiastowo złych rzeczy które mogą się ukazać w trakcie i negatywnych skutków które mogą z tego wyniknąć. Pierwsze spróbuj podjąć jakieś wyzwanie a później wyodrębnij wszystkie wady i zalety które były wynikiem końcowym tego wyzwania. Następnie powtórz to próbując w trakcie wszystkie trudności i rzeczy złe które przy finiszu dają efekt negatywny zastąpić działaniami które dadzą na koniec pozytywny i korzystny dla Ciebie rezultat. Takie rzeczy w człowieku budzą dumę satysfakcję z tego że pokonałeś przeszkodę co powoduję w człowieku motywację do następnych zmian. Źle robisz z góry zakładając że coś przyniesie niepożądany odwrotny efekt do tego który chciałeś uzyskać próbując coś zmienić czy zacząć coś inaczej postrzegać. To jest jak z ocenianiem ludzi po wyglądzie jak niektórzy to robią np: " O bo on ma łysą głowę i szerokie dresowe spodnie to napewno jest nie inteligentnym tępym mięśniakiem " oceniają mimo tego że go nie znają. To tak jak z Tobą. "O bo jak spróbuje to zrobić to to będzie złe to nie wyjdzie nie warto próbować" błąd. Pierwsze spróbuj później podsumuj wyciągnij wnioski i potraktuj negatywy jako naukę.
  12. ~unna Dusza dla mnie jest energią życia, jest kodem, który mówi, czy ma rosnąć człowiek, czy kot, gdzie ma rosnąc ręka, gdzie noga, jest istotą życia. Śmierć następuje wtedy, gdy dusza opuszcza ciało. Pozostaje garstka minerałów, która rozsypuje się w proch. Dusza, czyli energia która utrzymuje ciało w całości, po śmierci ulatuje i robi przegląd wszystkich swoich żyć. Jeśli zebrała wystarczająco dużo doświadczeń, to pozostaje "w górze". Jeśli ocenia, że jakieś jeszcze ziemskie doświadczenia pozwolą na dalszy jej rozwój, to schodzi na ziemię. Warunkiem przejścia jest zapomnienie o przeszłych życiach - tkwią one w podświadomości. Na ziemi zaczyna życie z czystą kartą. Tu nie chodzi o rozwój samego człowieka, tylko o rozwój duszy, a te zbiera poprzez aktywne życie. Co ciągnie dusze na ziemię? Emocje!! One są ważne, bo tego nie ma w niematerialnym świecie. Emocje powstają , gdy działamy. Gdy zmagamy się z trudnościami, gdy je pokonujemy, gdy kochamy, gdy żyjemy pełnią życia. Marazm i wegetacja nie rozwija duszy, więc ponownie wróci na ziemię.- jest to zmarnowane życie. Co to jest szczęście? To po prostu stan umysłu, czyli to, jak o tym życiu myślimy. Czytałam książkę ZEN - chłopak poszedł do mistrza z zapytaniem, co to jest szczęście. Ten kazał mu iść do kilku osób i zapytać ich o to, czy są szczęśliwi. Pytał bogacza, gwiazdy ekranu, itd. Każdy twierdził że byłby szczęśliwy, gdyby coś... Dopiero 8-ma pytana osoba powiedziała, że jest szczęśliwa. Ma udane dzieci, dobrą żonę i choć są ubodzy, to dają sobie radę. Ta ostatnia osoba patrzyła na osiągnięcia, nie na braki. Więc można odczuwać szczęście , gdy się dostrzega pozytywy. A największe luksusy czy sława nie da tego poczucia, jeśli myśli się o tym, czego się nie ma. Hmm Ciekawie to wszystko ujęte. I moim skromnym zdaniem nawet dosyć realnie. W 100% zgodzę się co do zdań o szczęściu. Szczęście to nie milion $$ na koncie ferrari i pałac. Szczęście to kochająca się rodzina satysfakcja z tego co się osiągnęło w życiu czego się człowiek dorobił. Ale dorobił się ciężko pracując a nie np: świecąc zębami przed kamerami. Podoba mi się Twoje podejście i interpretowanie takich rzeczy. Wielki +++ !! :)
  13. ~js_11 Opieranie swojej wiary na zakładzie Pascala jest bez sensu. Równie dobrze można powiedzieć, że jeśli za życia będziesz wierzył we wszechmiłosierny piecyk to po śmierci otrzymasz od niego nagrodę - pobyt we wszechciepłym pełnym miłości piecykowym raju. Jeśli umrzesz a piecyka nie będzie to nic nie stracisz a jeśli okaże się, że wszechmiłosierny piecyk istnieje dużo zyskasz :D Przeważnie tak jest, że ludzie cierpiący z jakichś powodów szukają ucieczki od realnego świata w wierze w Boga. Może to być też brak satysfakcjonującej relacji z własnym ojcem i zaspokojenia tej potrzeby szuka się w ojcu w niebie. Wiara w Boga w pewnym sensie przedłuża dzieciństwo i robi z ludzi wieczne dzieci potrzebujące opieki. Opiera się na placebo ale może też wyrządzić ogromne szkody w psychice a zamiast ugasić pożar jedynie zadusza go i dymi na cały mózg zasłaniając percepcję. Kontakt z Bogiem bardzo często mają ludzie chorzy psychicznie lub osamotnieni (jogini czy mnisi, którzy specjalnie zamykali się w odosobnieniu i pościli, a to że długa samotność, przebywanie w ciemnym miejscu lub na pustyni i głodówka powodują psychozy i halucynacje to nie nowość). Również po niektórych narkotykach ludziom wydaje się, że rozmawiają z Bogiem albo z kosmitami czy demonami. David Icke po wypiciu ayahuaski twierdził nawet, że światem rządzi rasa gadów z galaktyki Oriona i w spisek są zamieszani prawie wszyscy politycy i media. Sorry ale to nie jest normalne. Wiara działa też na zasadzie placebo dlatego ludzie często doznają mistycznych stanów ale jest też druga strona tego medalu jak opętania, wizyty w piekle (siostra Faustyna), psychoza na tle religijnym, dopatrywanie się wszędzie szatana (ks Natanek), złych sił (ludzie badający wahadełkiem). Religia opiera się na błędzie poznawczym przypisując po pierwsze "prawdę" autorytetom - podaje prawdę objawioną w postaci dogmatów i wizji jakichś paranoików lub kapłanów chcących kontrolować ludzkość. Po drugie błędnie przypisuje się znaczenie "proroctwom" i przypowieściom. Religie monoteistyczne i guru wschodu posługują się przypowieściami i metaforami, które łatwo są przyswajane przez mózg i przyjmowane jako prawda bo to przecież tylko niewinna historyjka z morałem. Tak działa psychomanipulacja. Uważam, że zarówno z wiarą w Boga jak i z religią powinno się walczyć gdyż szkodzi ona umysłom ludzi, zastrasza ich lub trzyma w błędnej iluzji, przez którą bardzo często moralni ludzie robią niemoralne czyny. "Każdy z nas ma rozum i wolną wole co daje mu możliwość kierowania swoim życiem jak chce." Patrząc na ilość wierzących sądzę, że nie każdy :) "Nikt mi nie zarzuci że się mylę gdyż nikt nie wie co nas czeka po śmierci." Ja wierzę we wszechmiłosierny piecyk i też nikt mi nie zarzuci, że się mylę z tego samego powodu :D Właśnie takie historie jak opisuje unna ludzie często przypisują Bogu. Dokładnie tak samo jak kiedyś przypisywało sę takie atrybuty słońcu, piorunom czy deszczowi. Heh ciekawe jaki rodzaj zaburzenia powoduje, że ktoś myśli, że jest specjalnie chroniony przez Boga podczas gdy inni ludzie cierpią i mają nieszczęśliwe wypadki i wiara w Boga czy wszechmiłosierny piecyk nie ma na to żadnego wpływu. Ja myślę, że to w co wierzymy bardzo często nam się sprawdza i bardzo dobrze jest wierzyć w swoje bezpieczeństwo ale jeden wyjątek od tej reguły a Twój domek z piasku runie. Nie lepiej wierzyć w to, że masz po prostu szczęście? "Początkowo sobie myślałam - jak dziwnie się te moje myśli układają. Z czasem uznałam, że to coś więcej, niż tylko moje myśli." To jest wytłumaczone przez naukę - samospełniająca się przepowiednia i błędy poznawcze polegające na przypisywaniu znaczeń tam gdzie ich nie ma i dostrzeganiu powiązań przyczynowo skutkowych tam gdzie ich nie ma. Wierzący bardzo często negują naukowe fakty i opierają się na myśleniu życzeniowym jednocześnie stawiając się ponad innymi bo miało się takie doświadczenia. Ego może się czuć szczęśliwe i wybrane ;) " Czyli większość z nas doznała coś niewytłumaczalnego, ale wychowani w materialistycznym świecie, nie przyjmujemy tego do świadomości." I znów ta interpretacja przeinaczonych faktów z przeszłości pod ekscytującą i atrakcyjną dla ego tezę :) Masz ciekawe podejście do tego wszystkiego. Szanuje Twoje poglądy chodź są w 100% przeciwstawne do moich. Mogli byśmy tak się przegadywać w nieskończoność. Ale jak byś mógł odpowiedz mi na takie pytanie. Ludzie którzy naprawdę wieżą w Boga są oddani swojej religii i są z tym szczęśliwi. Chodzi mi o zwyczajną rodzinę która żyje normalnie nie ma nie wiadomo jakich bogactw ale też nie żyje w biedzie. Co niedziele chodzą do kościoła całą rodziną i są z tą swoją wiarą NAPRAWDĘ szczęśliwi. Przyjmując że przykładowo Boga naprawdę nie ma? Czy taka rodzina według Ciebie jest psychiczna i powinna się leczyć?
  14. Wydaje mi się również że niewytłumaczalne w prosty sposób przeżycia ludzie przyjmują w zależności od osobowości. Ja np jestem taką osobą która zagłębia się w takie rzeczy bardzo głęboko. Czy to sam przeżyje coś dziwnego czy też ktoś mi coś opowie. Nie zważając na to czy brzmi to jakoś "fantastycznie" próbuje to przeanalizować i nie wiem czemu ale zawsze takie rzeczy tłumacze sobie w ten sposób że skoro coś takiego mi się przytrafiło to musi to coś oznaczać. Czy może to była przestroga? Czo może zwykłe zrządzenie losu? Jedno jest pewne. Nie musisz w to wierzyć ale powinno się z takich rzeczy zawsze wyciągnąć jakąś naukę lub chociaż je sobie zapamiętać.
  15. Uderzę tutaj głównie w ostatnie napisane przez Ciebie zdania. "Zaczęłam rozmawiać ze znajomymi, o duchach, o dziwnych zjawiskach. Każdy zaczynał opowiadanie od słów - ja w to nie wierzę, ale kiedyś.... Czyli większość z nas doznała coś niewytłumaczalnego, ale wychowani w materialistycznym świecie, nie przyjmujemy tego do świadomości." Mi się wydaje że każdy w jakimś stopniu wierzy w rzeczy których nie da się racjonalnie wytłumaczyć ale na siłę wmawia sobie że to nie jest możliwe. Jak to się mówi w każdej bajce jest ziarnko prawdy. Wydaje mi się że każdy w życiu przeżył coś niewytłumaczalnego ale nie każdy się do tego przyznaje. Może było to na tyle straszne że się boi o tym opowiadać może poprostu nie chce do tego wracać? Może czuje obawę przed reakcją ludzi na ową opowieść? Może to zbagatelizował i nie zagłębiał się w owe przeżycie? Każdy reaguje inaczej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...