Skocz do zawartości
Forum

Jak dogadać się z mężem?


Gość m...l

Rekomendowane odpowiedzi

Już nie wiem, co jest dobrem, a co złem. Jestem od 15 lat mężatką. Mamy z mężem dwoje dzieci. Praktycznie wychowuję te dzieci sama. W niczym mi nigdy nie pomógł i nie pomaga. Nawet nie wie, gdzie dzieci maja ubrania. Syn ma 12 lat, córka 8. Żadnego odrobionego zadania, żadnej pomocy, nigdy nie wykąpał dzieci, a jak byłam w podróży służbowej, czy w szpitalu, to dzieci były u mojej mamy i babci. Mój dzień wygląda tak: 5 rano wstaję, żeby się ogarnąć i obudzić dzieci do szkoły, bo ja je zabieram i zawożę o 7 rano, gdzie czekają godzinę w szkole na zajęcia (mój mąż pracuje w systemie 12/24 h, ale nigdy dzieci nie zawiezie, bo zmęczony i musi się wyspać), jadę do pracy na 7.30, o 15.30 wychodzę z pracy i jadę po dzieci do babci, która zagina 500 m po moje dzieci do szkoły (ma 80 lat) bo mój mąż ich nie odbierze. A jak są skrajnie niskie temperatury, to je odbierze, ale awantura i wyzywanie murowane. I mnie i dzieci. Jadę z dziecmi na zakupy, czasami tankuje auto, czy mamy wizytę u lekarza, czy trzeba jakąś książkę z biblioteki, itp. Ok 17.00 jestem w domu, robię kolację, odrabiam z dziećmi lekcje, piorę, prasuję, gotuję, sprzątam, ogarniam, myję i jest 23.00. Jak mąż jest w pracy, to jeszcze muszę rano i wieczorem ogarnąć hodowlę zwierząt, którą ma. I ok. tej 23.00 godziny mój mąż chce, żebym z nim uprawiała dziki sex, żebym go pieściła, przytulała i pokazywała, jak go kocham. Ja jestem padnięta, w weekendy jeszcze trochę dorabiam, to też nie mam siły. Ten seks jest, ale rzadko, bo jestem nie zmęczona, tylko padnięta, ale i tez zła. Mój mąż ciągle narzeka, że wszystko nie tak, nie śpi ze mną w jednym łóżku, bo trzeba było wstawać do córki, więc się wyniósł do osobnego pokoju, a ja śpię z córką. nikt nie ma prawa go budzić, bo będzie zły i będzie nam ubliżał. Wielokrotnie z nim rozmawiałam, żeby mi pomógł, to wtedy będziemy mieli więcej czasu dla siebie, ale on razem ze swoja mamą mówi, że on ciężko pracuje i nie ma siły, żeby "wiecznie" coś w domu robić. Teraz poszedł na L4 na syna, który ma zapalenie ucha, bo nie chciało mu się chodzic do pracy, a dzwoni do mnie rano (po 2 h od pory przyjmowania przez syna antybiotyku) i pyta się :"co temu hu... mam dać" - wyłączyłam telefon i po policzku spłynęły mi łzy. Tak jest cały czas. Proszę mi powiedzieć, co ja robię źle? jestem już tak sflustrowana, że albo go zabije, ALBO JA WYLĄDUJĘ W ZAKŁADZIE DLA OBŁĄKANYCH. MAM DOŚĆ.

Odnośnik do komentarza
×
×
  • Dodaj nową pozycję...