Skocz do zawartości
Forum

Rekomendowane odpowiedzi

Hej, proszę o pomoc.
Poznaliśmy się z moim chłopakiem 2 lata temu. Dwa miesiące później zamieszkaliśmy ze sobą. Wszystko między nami układało się jak najlepiej. Nie występowały między nami większe kłótnie. Dowiedziałam się, ze mój chłopak ma problemy, dokładnie miał lęki, nie mógł w nocy spać, pocił się i miał wachania nastrojów. Dodatkowo ciagle chodził do toalety w celu wypróżnienia i miał szybki wytrysk (maks. minuta). Wystąpiła jednorazowa sytuacja, gdzie mój chłopak zwolnił się z pracy i leżał 3 miesiące w domu z depresja. Dziwne było to, ze kiedy mu się chciało dał radę wyjść ze znajomymi, a innym razem leżał i nie dał rady powiedzie słowa. Był kilka razy u psychiatry, dostał leki, które odstawił bo stwierdził ze czuje się dobrze. Wcześniej palił marihuanę bardzo często, bo w niej widział ratunek. Ponoć po niej bardzo dobrze się czuł. Teraz pali rzadziej, ale pali. Po roku czasu zaczęły się kłótnie z moim chłopakiem lecz nigdy nie były one ostre, były to zazwyczaj klotnie o sprawy „domowe”. Wychodziliśmy razem, spędzaliśmy razem czas, któregoś wieczora wyszliśmy na spacer, kupił mi kwiaty, był miły, po czym następnego dnia powiedział ze nie jest mnie pewny i ze nie chce chyba ze mną ułożyć życia. Ja strasznie w nim zakochana ciagle mówiłam ze będzie dobrze, ze zrobię dla niego wszystko. Wyprowadziłam się dla niego na drugi koniec Polski. Nie mam w tym miescie nikogo, ponieważ wszystko poświęciłam dla niego. Każda chwile poza praca w sumie sprawdzaliśmy razem. Jak pytałam, czy pasuje mu to ze np. chodzimy razem do jego kolegów to mówił, ze ze mna lepiej się czuje i nie lubi wychodzić beze mnie. Mijał na przykład miesiąc i mówił ze czuje się jak w więzieniu. Kilka razy przyłapałam go na pisaniu na portalach randkowych lub do obcych dziewczyn. Tłumaczył ze nie wie dlaczego to robi. Mówił, ze lepiej żebyśmy się rozstali, po czym jak już z wielkim płaczem się pakowałam to przepraszał mnie i mówił ze się wszystko ułoży. Co średnio trzy miesiące zaczynała się taka sytuacja: najpierw mówił ze ma lęki, ze złe się czuje, potem mówił do mnie ze mnie nie kocha, ze to nie ma sensu, ze ja musze mieszkać daleko od rodziny, a on do mojego miasta się nie wyprowadzi itp itp. Ja za każdym razem prosiłam żeby spróbował. Potem kilka miesięcy było dobrze, mówił już ze kocha mnie. Nasze życie seksualne ciagle było coraz lepsze i bardziej rozbudowane. Wracał do domu nieraz z pracy zdenerwowany, spanikowany, nadal strasznie pocił się w nocy. Mówił ze dobrze ze mnie ma, bo przy mnie odchodzą mu lęki. Jakiś czas temu obrażał się na swoich znajomych bo Ci rozmawiali o zaręczynach i pytali, czy on ma w planach. Mówił do mnie ze zmuszają go do czegoś, mimo że nikt nic takiego nie powiedział. Wydało mi się to dziwne. Kilka dni temu powiedział do mnie, ze mnie nie kocha, ze jest ze mną dla przymusu. Ze nie chce mu się żyć bo nie jest szczęśliwy. Ze nigdy mi się nie oświadczy i ze zepsułam mu życie bo stracił dwa lata przeze mnie. Powiedział ze to ze pali zioło to moja wina. Ogólnie wszystko o czym mówił, a nie leżało mu na rękę mówił ze jest moja wina. Wpadłam w straszna panikę ponieważ nie wyobrażam sobie bez niego życia, po kilku godzinach przychodził i się przytulał. Płakał, mówił ze nie wie jak będzie wyglądało jego życie beze mnie. Ze on nie chce kogo innego bo przyzwyczaił się do mnie. Dawał buziaki. Za chwile znowu zaczął wrzeszczeć, ze mnie nie kocha i chciał wyjść z domu. Ostatnio ma problemy finansowe. Nie wiem co mam robić, czuje jakby on miał dwie świadomości. Nie potrafię go zostawić, bo tak strasznie go kocham. Proszę o radę. Czy wizyta u psychologa dla par cos pomoże?

Odnośnik do komentarza
×
×
  • Dodaj nową pozycję...