Skocz do zawartości
Forum

Bolesne Rozstanie..


Rekomendowane odpowiedzi

Witam jestem tutaj nowa, pierwszy raz odważyłam napisać o swoim rozstaniu, ktoro było bardzo bolesne. Byłam z partnerem 3lata, miesiąc temu się rozstaliśmy - to była jego decyzja. Do dziś mam w sobie dużo pytan i nie pewności co do naszego rozstania. Jakieś 2 miesiące przed rozstaniem moj partner stawał się nie obecny, wiecznie siedział na telefonie i mało rozmawiał ze mną( jest bardzo zamknięta osoba). Ja jako osoba nerwowa bardzo sie irytowałam tym i często zarzucałam tzw. fochy, obracałam się w swoja stronę i szłam spać. Na drugi dzień normalnie dochodziliśmy do porozumienia i wszystko wydawało się być w porządku. Kolejna sprawa jest to, że on nigdy mi nie mówił, że przeszkadza mu moja wybuchowość i nerwowość. Do czasu kiedy przyjechali moi rodzice w odwiedziny, wtedy wybuchłam już z całych sił. W domu organizowaliśmy grilla, on wcześniej zapytał mnie czy moze w tym czasie poogladać mecz bo gra jego ulubiona druzyna.Zgodziłam się, ale w czasie jego trwania dwoiłam się i troiłam zeby ugościć rodzinę i wołałam o jego pomoc - on zero reakcji. Więc krew sie we mnie zagotowała i pokazałam mu tzw. środkowego palca i powiedziałam spier... Po tym wydarzeniu coś w nim pękło, na drugi dzień wrócił z pracy i zapytał czy jestem zadowolona ze swojego zachowania i zaczęła się kłotnia. Gdy ochłonęlismy zaczelismy rozmowe, powiedział, że mamy rożne charaktery i on chce iść swoją drogą. Zapytałam tylko czy tego chce, odpowiedział że tak- ja na to że ok skoro to jego decyzja i odeszłam do innego pokoju. Zaczęłam płakać, przyszedł za mna i mnie przytulił i zaczął płakać ze mną. Mówił, że ja chce dom, dziecko, rodzine a on mi nie może tego dać.. Spytałam dlaczego? odp że bedzie się bał że znów wybuchnę. Powiedziałam mu ze nie chce taka być nerwowa i że go kocham. Poprosiłam aby się zastanowił i jeszcze to przemyslał- zgodził się. Przez kolejny tydzień był sex, jezdzilismy na wycieczki z moimi rodzicami, rodzice wyjechali po tym tygodniu, wróciliśmy do domu. Usiedlismy znów przy stole i wtedy on powiedział, że nie da rady tak dalej że coś w nim pękło i ma blokadę i juz nie moze patrzeć na mnie tak jak kiedyś.. Załamałam się dostałam skurczy mieśni i paraliżu i upadłam na podłogę. Przez kolejne dni byłam w ciężkiej depresji nie mogłam jesc pić, on się mna zajmował bo wciaż razem mieszkalismy przez kolejne dwa tygodnie. Przytulał mnie w nocy, wycierał łzy, czesał włosy, robił jeść. Nie chodziłam do pracy on też bo bał sie mnie zostawić sama..W tym czasie błagałam prosiłam aby mnie nie zostawiał itd bez rezultatu. Po 2 tygodniach spakowałam jedna walizke i wyszłam z toksycznej sytuacji i domu. Dostałam od niego wiadomość ze lekkim wyrzutem że nie spodziewał się ze tak nagle po tym wszystkim odejde, pytał czy dobrze sie czuje i zebym cokolwiek napisała...po kilku dniach nie wytrzymałam psychicznie i teskniłam za nim i domem wiec pojechałam do domu wciaż miałam klucz.. wpadłam w rozpacz i czekałam aż wroci z pracy.. Gdy wrocił, zaczał pytać czemu mu nie dałam znać, powiedział że jest umowiony i ze odwiezie mnie do mojego brata i przyjedzie na drugi dzień porozmawiamy ale ja dostałam drgawek i przestałam mówić i skonczyło się na pogotowiu. Był w kontakcie z moja siostra i dopytywał się o zdrowie, bo od lekarza dostał zakaz kontaktu ze mna bo moge wiec znów jakiś napad paniki. Spakował moje rzeczy aby nie musiała wracać do domu, wszystko mi przekazał i ponosił był pokojowy. Powiedział, że chce się teraz ogarnać, bo ma problemy finansowe i ze zaczyna nowa prace w innym mieście. Przytulił się i pożegnał się. Dodam jeszcze że pytałam go w tym całym dramatycznym czasie, czy mnie kocha powiedział, że "nikt nie powiedział że kiedykolwiek przestał" "nie jest obojętny wobec mnie" i ze wie że jest dziwny i ma cieżki charakter. Obecnie nie utrzymuje kontaktu z nim od kilku dni... Wciaż go Kocham i chciałabym, aby przemyślał to wszystko i porozmawiał ze mna szczerze ... Rozpisałam się, ale może ktoś obiektywnie oceni ta sytuację . Dziękuje....

Odnośnik do komentarza

Zapewne twoim zdaniem przy depresji i jak podejrzewam u Ciebie nerwicy , lepiej jest żyć z nim w kłótniach niż bez niego. Mam to samo, też właśnie jestem po rozstaniu z facetem. Tak jak u Ciebie wracaliśmy do siebie kilka razy...Czesto też jest tak, że gdy sie nie widzicie to życie bys za niego oddała, a gdy się już spotkancie czar pryska, sa durne sprzeczki o nic..Najgorsze jest to , że z tego co widzę to oboje się naprawdę kochacie, on troszczy się o Ciebie, zresztą gdyby Cię nie kochał poprostu przestałby sie odzywać. Ja po takich kłótniach ciągle płakałam, aż po ostatniej awanturze postanowiłam, że więcej nie będę już płakać. Zajęłam się normalnymi czynościami, choć przez pierwsze dni nie myslałam o nikim innym jak tylko o nim. Ale pomyślałam, że może on się dusi tym związkiem i potrzebuje odetchnąć. Może widywaliśmy się zbyt często..Nie można też robić z siebie desperatki. Ja żeby odreagowac poszłam z koleżankami na dyskoteke, potańczyłam z innymi chłopakami i zrozumiałam że miłośc jest rzeczywiście ślepa. Staram się żyć z dnia na dzień , nie czytam starych smsów, nie sprawdzam jego profili na portalach, wyobrażam sobie , że wyjechał i nie mam jego numeru. Nie jest łatwo, bo miłości nie da się zabić od tak. Moim zdaniem potrzebujesz czasu , żeby zauważyć, że twoje podejście zaczęło być toksyczne. Sama reakcja na jego odejście, drgawki i omdlenie to czysty objaw nerwicowy, czyli zbyt dużego stresu. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawe z tego czym jest nerwica, ale jesli nie wyluzujesz to zaczną się kołatania serca, drżenie ciała, uderzenia gorąca, mdłości. Musisz pomysleć o swoim zdrowiu, bo przez ta całą sytuację podupadło. Stres nie jest sprzymierzeńcem. Musisz wyluzować , odpocząć, staraj się nie wspomnać, nie rozmyślać, nie zastanawiać się, nie pisac smsów, nie rozmawiaj o nim z kumpelami, nie myśl co zrobić, żeby było lepiej. Może idź do apteki po jakieś leki na uspokojenie bez recepty, żeby się wyciszyć. Zrób sobie taką 2 tygodniową terapię uspokajającą. Jeśli macie być razem to i tak będziecie. On Cię kocha i też jest mu na pewno ciężko bez Ciebie. Czasem bezinteresowność jest najlepszym sprzymierzeńcem. A na przyszłość , gdyby zdarzyło się , że wrócicie do siebie - jasno i stanowczo mów mu co czujesz, bez krzyków, napadów złości i "rzucania talerzami". Każdy człowiek potrzebuje od czasu do czasu odetchnąć. Lepiej żeby miał w głowie twój obraz jako stabilnej dziewczyny a nie jakieś histeryczki.

Odnośnik do komentarza

dziekuje, że odpisałaś na moj post. Wiesz staram się teraz dbać o swoje zdrowie jak najlepiej potrafie. Spotykam się ze znajomymi. Tylko, że jest mi trudno bo mamy wspolnych znajomych i oni mówią o nim, że u nich był, że się zmienił jest smutny itp. Wspólna znajoma zapytała się go czy to już koniec miedzy nami odpowiedział że "raczej tak" Musiałam do niego napisać w kwestii formalnych odnośnie rachunków, zadałam konkretne pytanie a on bez zwykłego "czesc" wysłał zdjecia rachunków i cisza. To bardzo boli, kiedyś pisalismy i gadalismy godzinami...Ostatnie moje rzeczy z naszego domu oddał naszemu znajomemu i napisał do mojej siostry, że tak bedzie lepiej dla mnie, że nie chce żebym tak się tym przejmowała, że jestem złotą dziewczyna i ze muszą opaść emocje.. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć czy łudzić się że on wróci i zmieni zdanie? Czytałam dużo w inernecie, że lepiej się nie kontaktować z byłym facetem...

Odnośnik do komentarza

Moim zdaniem i tak jesteś w komfortowej sytuacji. Mnie facet zostawił z dzieckiem,powiedział ze zamieszkanie mam zapłacić sama i się zmył.zostawił nas na lodzie...Muszę szukać nowego mieszkania,bo na to mnie nie stać..Dziś np.napisał do mnie,ze to dla niego bardzo trudne,ale jest palantem ,pomimo ze go bardzo kochalam. To co zrobił jest niewybaczalne i nie ma powrotu.a u ciebie widać,ze są szanse na powrót,bo ani on,ani ty nie zrobiliscie sobie krzywdy,ty się na nim nie zawiodlas,on pewnie na tobie tez.ja bym poczekala, widać ze facet potrzebuje czasu. Raz na jakiś czas np.na tydzień możesz mu napisać czy wszystko u niego ok,tak żeby widział,ze o nim pamiętasz. A jak się spotkanie bądź oazą spokoju, bądź uśmiechnięta,pomimo bólu w sercu.

Odnośnik do komentarza
×
×
  • Dodaj nową pozycję...