Skocz do zawartości
Forum

Spotykanie się, ale bez związku - ma to rację bytu?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,
Od kilku miesięcy spotykam się z 5 lat młodszą ode mnie Kobietą, ja jestem już w zasadzi po studiach, ona dopiero je zaczęła (1 rok). Rozmawialiśmy ostatnio bardziej poważnie i stwierdziła, że jestem dla niej ważną osobą, jednak nie chce się angażować w związek, strasznie przeżywa to, że ja się w to za bardzo zaangażowałem i nie chce mnie w żaden sposób zranić. Ja z kolei nie chcę odpuścić, chociażby miałbym stracić wszystkie nerwy... po prostu na tyle mi na niej zależy, że nie potrafię racjonalnie myśleć o moim zdrowiu.
Na co dzień rozmawiamy normalnie, czasami jak przyjaciele, czasami na ostrzej jak kochankowie, w takich relacjach jest tylko ze mną oczywiście. Nie mniej jednak widzę to, że przez to, że ja za bardzo zacząłem się starać, ona przestała. Chcę teraz powrócić do jako takiej równowagi, bo za dobrym jak widać być nie można.
Czy ktoś z Was miałby dla mnie jakąś poradę?

Ona twierdzi, że musi się wyszaleć, była w kilku związkach, w których jej "byli" ją ograniczali w kwestiach spotykania z przyjaciółmi. Ja akurat z tym problemu nie mam, bo co to za związek skoro chcę kogoś w czymś ograniczać czy na siłę go zmieniać. Czasami się złoszczę kiedy np. wyjdzie gdzieś z jakimś kumplem i nie powie mi o tym, to normalna sprawa, jednak mimo że jej ufam, wolę być informowany co się z nią dzieje. Z drugiej strony, przez wzgląd na to, że nie jesteśmy w związku, mam takie wrażenie, że nie mam prawa mówić jej co ma robić.
Nie mniej jednak zastanawiam się czy nie postawić sytuacji jasno, bo chodzi mi wyłącznie o związek, w żaden sposób o ograniczanie jej. Po prostu bardzo boli mnie to, że mimo iż się spotykamy, ona uważa się za singielkę.

Co Wy byście zrobili na moim miejscu?
Czasami w nocy nie mogę zasnąć przez to, nie dają mi spokoju myśli, przypuszczenia i pytania.

Będę ogromnie wdzięczny za pomoc!

Odnośnik do komentarza

Dopiero weszłam w dorosłość chce byc wolna niezależna nikomu się nie tłumaczyć to wiadome ogólnie dopóki nikt jej nie jest potrzebny żeby pomagać, opiekować tak będzie ale z wiekiem gdy inne koleżanki znajdą drugą połowę i nie będą miały czasu i ochoty na imprezy i kolezenstwo zacznie czuć samotność i przyda jej się bliska osoba, jeśli przetrzymasz te jej terazniejsze samolubne zachowania a będzie wiedziała ze może zawsze liczyc na Ciebie to sama przyjdzie.zapewne pamiętasz początek swoich studenckich lat że wszystko to było nowością i szaleństwem które juz nie wróci a cieszy teraz i pociąga, musisz byc cierpliwy jesli Ci na niej zależy, nie dopuszczaj myśli do siebie że w jej życiu jest ktoś ważniejszy a będzie Ci lżej. Nie narzucaj się ale bedz blisko . pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Ona chce być wyłącznie przyjacielem dla ciebie, musisz się z tym niestety pogodzić albo po prostu zerwać kontakt, a tak po za tym ja bym się zajął swoim życiem, będzie chciała to powie , nie to nie. Nic na siłę nie jest dobre, tym bardziej związek.

Odnośnik do komentarza

Kiedy miłość zaistnieje , będzie to widać , na siłę się w tobie nie zakocha. A może to i dobrze , możesz jej robić miłe gesty, np. kwiatek na dzień kobiet, możesz być dla niej miły, jakiś komplement powiedzieć jak będzie ładnie ubrana :) albo po prostu spontanicznie jej powiedzieć "wiesz.. bardzo ładnie dziś wyglądasz , ładnie ci w tej sukience" , jak zwróci uwagę , uśmiechnie się, bądź zarumieni znaczy że jej bardzo miło, chociaż i tak wcale to nie musi oznaczać że nagle odwzajemni twoje uczucie.

Odnośnik do komentarza

Już można powiedzieć, że "problem" się rozwiązał... nie jesteśmy już razem od jakiegoś czasu. Widziała, że ja chcę czegoś więcej, a ona nie, podobno nie chciała bym się męczył z nią i rozstaliśmy się na "pokojowych warunkach". Ogólnie na moją obawę, że ktoś zajmie moje miejsce niedługo odparła coś w stylu "Nie wiedziałam czego chcę, ale teraz już wiem, że nie chcę się z nikim wiązać". To mnie uspokoiło. Parę dni po rozstaniu dręczyły mnie wyrzuty sumienia, że nie zrobiłem wszystkiego, by ją przy sobie zatrzymać, tzn. zdecydowaną większość czasu spędzaliśmy na bardziej i mniej poważnych rozmowach... dużo romantyzmu, a za mało zabawy i szaleństwa, niestety taki był okres, ona chodziła na zajęcia, egzaminy, praktyki i spotykaliśmy się na jakieś 4h. Więc to trochę mało.
Ogólnie szykował nam się wyjazd z końcem lipca z jej znajomymi (jej przyjaciółka z chłopakiem i kierowca rok młodszy od mojej lubej). Rozstaliśmy się tydzień wcześniej, a mimo że chciałem z nimi pojechać, nawet jako przysłowiowy przyjaciel, ona stwierdziła że byłoby dziwnie i nie potrafiłaby się bawić. Tak więc odpuściłem, dla jej dobra.
Już w dniu ich wyjazdu coś zaczynało mi się nie podobać, na fb na tablicy głównej, wyświetliło mi, że ten kierowca o którym mowa była wcześniej, dodał do znajomych jej mamę i brata, ale myślę że może ich poznał skoro ma tak odpowiedzialną funkcję. W sobotę kolejne dziwne rzeczy, wspólne zdjęcie na fb i instagramie, jej z nim na ręczniku przy jeziorze, ona bardzo przyjacielska z natury, więc myślę, że może to coś w ten deseń, bo pewnie jej przyjaciółka poszła gdzieś razem z chłopakiem i zostali sami, nie pasowało mi tylko serduszko przy zdjęciu i to, że mimo iż my spotykaliśmy się kilka miesięcy, nie udostępniła naszego wspólnego zdjęcia czy to na fb czy instagrami, do tego dwuznaczne i niejasne komentarze pod zdjęciem. A w niedzielę natomiast kiedy to mieli wszyscy wracać przez Warszawę, dosłownie cios prosto w serce, dobrze że odtworzyłem w nocy snapchata i zajrzałem w historię. Wtedy już czara goryczy się przelała. Chciałem z nią o tym pogadać wprost i umówić się na spotkanie na najpoważniejszą rozmowę. W skrócie pisząc, stwierdziła że była wobec mnie fair i to nawet nie wiem jak bardzo. Po czasie zgodziła się na spotkanie u niej w mieście późnym popołudniem za kilka dni, po czym jednak stwierdziła, żebym jej o wszystkim napisał skoro nie chcę się tym zadręczać. Wnerwiłem się i podziękowałem, że tak to ujmę. Po 1,5-2 tyg napisałem do niej naprawdę długą wiązankę. Padło sporo ostrych słów, jednak chciałem w tym wszystkim zostać sobą i w miarę możliwości napisać to z klasą i oszczędzić sobie trochę języka.
Mógłbym tutaj pisać i pisać, ale chyba jest jakiś limit więc ograniczę się do tego, że napisałem to w sposób taki, by wywołać na niej choć odrobinę współczucia. Bo moim zdaniem to trochę nie halo skoro, w zasadzie nie potrzebowała jakiejkolwiek przerwy w tym wszystkim, tak jakbym po prostu z nią był i nic między nami nie było. Napisałem, że poczułem się jak szm*ta, którą ktoś wytarł sobie grunt pod coś nowego, że zostałem wyebany i to konkretnie, albo raczej moje 100%-owe zaufanie którym ją obdarzyłem etc. W każdym razie, strasznie dużo dziwnych zbiegów okoliczności.
Liczyłem, że się spotkamy za jakieś 2-3 miesiące i o wszystkim mi opowie. W każdym bądź razie odpisała mi na dzień następny. Skrótowo, że nie planowali czegoś takiego, podkreślając mocno słowo NIGDY. Nie myśleli o sobie w tym jak to ujęła "aspekcie". Zdjęć nie będzie udostępniała takich, i że mnie z góry przeprasza. Przysięgała też na matkę, że mnie nie zdradzała.
Tak więc mimo tego, że jako tako mnie uspokoiła, dalej ta sytuacja jest dla mnie niesamowicie absurdalna!
Bolą mnie 3 rzeczy najbardziej (już pomijając to, że mam wyrzuty, że nie zrobiłem wszystkiego co w mojej mocy):
1. To że nie potrzebowała wgl czasu na to by zacząć spotykać się z kimś innym. Swoją drogą twierdziła, że nie chce się z nikim wiązać, więc... ?!
2. Kiedy byłem w jej mieście w miejscach publicznych nie chciała trzymać się za ręce, że niby ludzie zaczną gadać etc. Nie wiem czy to przez to by rodzice się nie dowiedzieli czy jak? W każdym razie ten osobnik widzę, że szybko poznał jej rodzinę.
3. To że nawet jej przyjaciółka, która bardzo dobrze wiedziała, że szaleję na punkcie mojej lubej i często sama mnie podpuszczała bym ją przytulił itp. nie napisała do mnie nic w stylu "Trzymasz się jakoś?"
To może jest pierdoła, ale utwierdza mnie to w przekonaniu, że specjalnie o tym obie ze sobą nie rozmawiały, a przynajmniej z ust mojej byłej nie padały słowa skruchy, smutku itp. w rozmowach z przyjaciółką, na której mogłoby to wywrzeć taką a nie inną reakcję względem mnie.

No to trochę się pożaliłem i chyba tyle w temacie.
Teraz staram się o tym zapomnieć, póki co rozmawiam z inną dziewczyną i dzięki temu łatwiej mi o wszystkim zapomnieć, a jak już ustabilizuję się emocjonalnie, to może spróbujemy czegoś więcej, rzecz jasna o ile będzie między nami "mięta". ;)

Tak więc wielkie dzięki wszystkim za pomoc i może pogadamy jeszcze, albo ktoś będzie chciał się odnieść do tego co napisałem powyżej. :)

Odnośnik do komentarza

Rest na Twoim miejscu dalabym sobie spokoj z ta dziewczyna juz na zawsze. Od poczatku nie traktowala Cie serio i nie chciala sie wiązac. Skoro juz wtedy mieliscie inne priorytety to szkoda bylo czasu.
Ta sytuacja z tym "osobnikiem" tez pokazuje dobitnie ze Ciebie traktowala inaczej. A odnoszac sie jeszcze do pytania w temacie to uwazam ze na poczatku w takim spotykaniu nie ma nic zlego moze i nawet pare miesiecy bo roznie sie ludzie do siebie przekonuja i trwa to roznie ale predzej czy pozniej gdy ktos mysli powaznie to podejmie decyzje czy dalsze spotykanie ma sens i czy decyduje sie na zwiazek.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
×
×
  • Dodaj nową pozycję...