Skocz do zawartości
Forum

Co zrobić, by życie było szczęśliwe?


Gość ag...dz

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 20 lat i nie widzę sensu w niczym. Odkąd pamiętam, było tak zawsze. Wiadomo, bywały lepsze chwile, ale to były tylko chwile. Zdałam maturę i zapisałam się na zaoczne studia, wierząc, że wreszcie będzie dobrze, że będę szczęśliwa, że poznam wartościowych, fajnych ludzi. Nie dostałam się na studia dzienne, ale będę próbowała w tym roku. Od skończenia liceum jest coraz gorzej. Przecież wierzyłam, że już będzie dobrze, pójdę do pracy, skończę ten rok studiów i dostanę się na dzienne do innego miasta. Nie pracuję, szkołę mam tylko co dwa tygodnie. Moje życie wygląda tak, że kładę się spać w nocy, śpię do późna, gdy się obudzę, nie chce mi się wstać, nie chce mi się ubierać, nie chce mi się nic, wszyscy znajomi studiują dziennie, więc spędzam dnie w domu, w mieszkaniu, z niepracującą mamą, z którą wiecznie się kłócę. Pół dnia przesiedzę przy komputerze, pół przy telewizorze, płacząc nad sobą. Nic mnie nie cieszy, nie mam do niczego motywacji, momentami nie chce mi się żyć, ale wierzę, że kiedyś będę szczęśliwa. Jednak gdy sobie mówię, że kiedyś będzie dobrze, że będzie jak chcę, że zaznam szczęścia, przypominam sobie, że mówiłam już tak i rok temu, i dwa lata temu, i ciągle jest tak samo. Teraz, gdy nie uczę się codziennie, jest gorzej. W liceum chociaż nie było na to czasu, była jednak szkoła, jakieś zajęcie, a teraz jest już coraz gorzej. Moja rodzina... to chyba największa masakra, nikt mnie nie rozumie, wszyscy uważają tylko, że przewraca mi się w głowie, bo mam za dobrze... Dają mi pieniądze na wszystko, czego potrzebuję, i uważają, że to wspaniałe, że nic wiecej nie potrzeba. Ciągle tylko są awantury. Gdy jest mi smutno, płaczę albo do nikogo się nie odzywam, jest awantura, że jestem głupia, bo mam za dobrze, ale naprawdę nie widzę nawet cienia szczęścia. Nie pamiętam, czy w życiu byłam kiedyś szczęśliwa, może jak miałam 10-14 lat było okej, później już coraz gorzej i to trwa latami. Siedzę i płyną mi łzy bez konkretnego powodu, poza tym, że nie widzę sensu w niczym. Nie mam w nikim wsparcia, wszystkie moje decyzje i zachowania są krytykowane przez rodziców, o tym się nie rozmawia, ale tak jest. Wiem, że uważają mnie za nic tak naprawdę. Nie wierzą, że skończę studia, że spełnią się moje marzenia. Gdy chodziłam do liceum, twierdzili, że go nie skończę, przed maturą mama śmiała mi się ironicznie w twarz, że ją zdam. Wiem, że jestem zdolna, że chcę być kimś. Wierzę, że jestem kimś, lecz dookoła wszyscy uświadamiają mi, że jestem zerem. Nie wierzy we mnie nikt, naprawdę nikt. Własna matka ciągle podcina mi skrzydła. Odkąd byłam mała, do tej pory, gdy coś mi się udało, nigdy nie usłyszałam dobrego słowa. Zawsze było tak, że to przypadek albo szczęście, a gdy coś się nie udało, zawsze te kilka słów za dużo i obwinianie. Wiem, że przez to straciłam wiarę w siebie. Gdy chcę coś zrobić, już nawet nie próbuję, bo z góry słyszę, że to na pewno się nie uda. Nie wiem, czy to matka tak na mnie wpływa, czy już taka jestem. Na drugi rok planuję się wyprowadzić do innego miasta na studia. Dalej wierzę, że znajdę szczęście, że będę mogła cieszyć się każdym dniem i z niego korzystać. Wierzę, że ta zmiana mi pomoże, odcięcie od rodziców, nauka, ludzie. Piszę, ponieważ nie jestem pewna, co mi jest? Czy to przez rodziców całe życie nic mi się nie udaje, czy to przez takie stany depresyjne, które trwają od dawna, nie mam chęci na nic, nic mnie już nie cieszy, nic mi się nie chce, wszystko mnie demotywuje. Jak znaleźć na to lekarstwo, by cieszyć się życiem i spełniać swoje marzenia o szczęśliwej przyszłości, gdy teraz jest tak źle? Proszę o odpowiedź i pozdrawiam serdecznie.
Odnośnik do komentarza

Szczerze mówiąc studia zaoczne to był błąd, a na studiach za błędy płaci się straconymi latami, straconymi znajomymi i w ogóle nie jest fajnie. Zresztą to jest ciężki czas jak się liczyło, że będzie lepiej... a jest jak zawsze i żadnych perspektyw na lepsze... i depresja murowana. Rodzice to sprawa na osobna, smutna dyskusje. Nawet jak ci się uda wyjechać za rok to jest loteria, może znajdziesz w końcu sens i szczęście, a może skończysz z jeszcze większą depresją, sama w nowym mieście ;) Wielki optymista za mnie ;) Zresztą ja mam praktycznie tak samo w tej chwili, jakbyś chciała się wygadać to pisz

Odnośnik do komentarza
Szkoda mi Ciebie naprawdę..:( Ja Cię rozumiem, bo też tak kiedyś miałam i czasem wydaje mi się jakbym te słowa u góry to ja pisałam. Może nie miałam aż tak ale i tak było źle, w nikim oparcia, sama i sama. Jeśli chciałabyś pogadać podaję gg:)22687430:) Możesz na mnie liczyć jak Ci będzie źle:)
Odnośnik do komentarza
Gość Petroniusz888

Co za bzdury piszą ludzie ,którzy niby mają nerwice ,czy inne urojenia.
Dlaczego sami nie próbują tego zmienić -BO NIE CHCĄ SĄ ZBYT LENIWI.i egoistyczni .NIC NIE STOI NA PRZESZKODZIE ABY WSZYSTKO ZACZĄĆ OD NOWA I NIC NIE STOI NA PRZESZKODZIE ABY BYĆ SZCZĘŚLIWYM.
NIECH ZACZNĄ OD rzeczy najmniejszych.
Np podejmą dodatkową pracę (chociażby nawet początkowo mało płatną ) ale nich się pną w górę.NIECH COŚ ZACZNĄ !!!!
NIE NALEŻY ZGANIAĆ WINY NA INNYCH ALE ZACZĄĆ OD SIEBIE !!!!!
TO NIE MRZONKI ANI UROJENIA TYLKO SZCZERA PRAWDA ŻE WSZYSTKO ZALEŻY OD NAS SAMYCH.
TRZEBA TYLKO CHCIEĆ.i zacząć działać już teraz.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...