Skocz do zawartości
Forum

Jak nakłonić do terapii osobę niepanującą nad emocjami i osobę z prawdopodobną depresją?


Gość is...04

Rekomendowane odpowiedzi

Dzień Dobry! Mam na imię Asia mam 21 lat i jestem studentką. Problem, z którym się borykam, nie jest wyłącznie mój. Dotyczy mojej rodziny. Nie możemy poradzić sobie wszyscy z zachowaniem ojca. Zawsze miał trudny charakter, ale od przynajmniej roku staje się wręcz nieznośny. Kipi złością, zawiścią, jakąś nasilającą się agresją. Coraz gorzej wszyscy się czujemy (mam o rok młodszą siostrę, brata w maturalnej klasie i mamę). Prawie nie umiemy znaleźć z nim wspólnego języka.

Główny problem z tatą polega na tym, że nie potrafi prowadzić dyskusji. Bardzo żadko wysłucha cudzych argumentów i spróbuje je przemyśleć, najczęściej nie chce w ogóle słuchać, ucieka i ponad wszystko podnosi, że to on ma rację, a jak ktoś nie chce tej racji zaakceptować, obraża się i przestaje się odzywać. Niekiedy trwa to bardzo długo i z reguły kończy się gdy tata łaskawie wybaczy. Takim zachowaniem wprowadza do domu niemal dyktat. Albo tak jak ja chcę albo nie będę się odzywał.

Kolejnym problemem jest jego zamykanie się na świat. Odczuwa coraz mniejszą potrzebę kontaktu ze znajomymi i rodziną. To juz czasem urasta do farsy. Ostatnio odwiedziła go siostra, a on demonstracyjnie nie przyszedł do domu, choć wiedział, że przyjechała i czeka na niego. Powtarza jedynie w domu, że rodzina go wykorzystuje, a momentami, że on ich wręcz nienawidzi. Najgorsze jest to, że mama go prosi, usiłuje wytłumaczyć i powiedzieć, że jest jej wstyd przed rodziną, że go nie rozumie i żeby porozmawiali. Niestety w kółko powtarza jedynie te swoje frazy i w złości dodaje, że czemu mama widzi w nim tylko wady i to co najgorsze. Tata generalnie posądza nas w domu o to, że wszyscy się przeciw niemu sprzysięgliśmy, że go obgadujemy i że mama nas nastawia przeciw niemu. Z jego zachowania wyraźnie widać ogromną potrzebę akceptacji. Z drugiej strony nie chce w najmniejszym stopniu się zmienić, choć wielokrotnie podejmowaliśmy z nim ten temat. Uważa, że wszyscy się mylimy, a tylko on jeden ma rację.

W nasileniu tych zachwań widzę też znaczącą naszą winę. Obawiam się że wybraliśmy złą taktykę, niby w żartach wyśmiewając jego wady. Podejrzewam, że te często powtarzające się, żarty doprowadziły do tego, że tata ma o nas coraz gorsze zdanie. Myślę, że powaliliśmy jego poczucie wartości, a on tą separacją i agresją się broni przed poczuciem odrzucenia. Na zachowaniu ojca najbardziej cierpi mama. Tata w tym jednym ma rację, rozmawiamy o nim z nią, ponieważ trzeba o tym mówić. Ona jest z nami szczera, usiłuje znaleźć sposób, aby było lepiej, ale ostatnio coraz gorzej funkcjonuje. Źle śpi, mało je, stara się uśmiechać itp., ale widzę, że się załamuje. Moim zdanie potrzeba tu terapii dla nich obojga, a może nas wszystkich. Problem polega na tym, że tata jak zwykle stwierdzi, że go nie rozumiemy i będzie wściekły, a mamie też będzie trudno się przełamać przed tego rodzaju pomocą. Jak można ich do tego przekonać? Na początek choć mamę, żeby nie ranić jej uczuć? Bardzo proszę o pomoc.
Odnośnik do komentarza
Zastanowiłam się nad tym, co Pani powiedziała. Tu leży kolejny problem - nie możemy znaleźć przyczyny pogłębiania się tych dziwnych jakby aspołecznych, nerwowych zachowań. To nie jest kwestia emerytury, tata jeszcze kilka lat będzie aktywny zawodowo. Nasuwa się myśl, że to być może jakieś schorzenie może dziedziczne? Coś jakby nie bardzo zależnego od nas...
Z drugiej strony Zastanawiam się czy sytuacja nie jest odwrotna, znaczy czy to nie kwestia przepracowania i monotonii. Moi rodzice mają gospodarstwo rolne i hodowlę, w związku z czym w zasadzie wakacje jako takie są wykluczone. To jest praca prawie non stop, praktycznie bez możliwości zostawienia tego komuś innemu pod opiekę. Zdaje sobie sprawę, że wszystkim potrzebny jest wypoczynek, tylko jak go porządnie zorganizować w takich warunkach?
Myślałam o tym żeby nakłaniać choć mamę, żeby nakłaniała tatę na np. jakieś spacery po lesie, kino czy coś co w ich sytuacji będzie możliwe. Czy to Pani zdaniem może pomóc?
Z drugiej strony mama sama niedawno mówiła, że jej zdaniem te spięcia między nimi są być może wynikiem zbyt dużej ilości czasu spędzanego razem z tatą. Razem w pracy, razem w domu po prostu co za dużo to nie zdrowo. Ale powiedziała też, że niezręcznie jej mieć przyjaciółki, bo wizyta rodzi potrzebę rewizyty, a ona nie wie jaki tata będzie mieć akurat nastrój, a boi się wstydu za jego mocno nietowarzyski humor.
Chciałabym ją namawiać by miała jednak jakąś przyjaciółkę, której powie wszystko. Myślę, że warto by komuś zaufała, powiedziała nawet prawdę o swoich problemach i uprzedziła o ewentualnych problemach z tatą, zwierzyła się, częściej wyszła z domu. Myślę, że nawet jest ktoś taki w naszym otoczeniu.
Jest jeszcze jedna sprawa: mama chyba podejmuje nieodpowiednią taktykę jeśli chodzi o nakłanianie taty do czegoś czemu jest niechętny. Próbuje przewalczyć na siłę jego niechęć. To już coraz słabiej działa. Myślę, że powinna to robić spokojniej raczej proponować, spokojnie określać swoje zdanie i jeśli można zostawiać sprawy jego decyzji. Mam wrażenie, że na silne emocje tata reaguje jeszcze większym zaparciem we własnym przekonaniu.
Szczerze mówiąc obawiam się rozmowy z nią na temat terapii. Czuję, że nie uważa mnie za osobę do końca właściwą do porad tak daleko idących. Myślę, o tym żeby powołać się na Pani radę tylko chyba lepiej będzie jak trochę ubarwię i powiem, że kogoś widziałam i rozmawiałam na żywo niby przypadkiem, bo ona nie wierzy w kompetencje internetu.
Długo zastanawiałam się też nad ewentualnym motywem terapii dla taty. Kiedyś słyszałam, że stres i nerwy wpływać mogą też na zdrowie fizyczne, że mogą powodować zmęczenie i bóle... Czy to prawdziwa informacja? Tata narzeka na bóle głowy, bóle mieśni itp. Pomyślałam, że mama mogłaby powiedzieć, że też o tym słyszała i że chciałaby spróbować terapii na migreny i swoje wrzody, że to jej może pomóc. Może jeśli ona pójdzie, pochwali to przed nim, on postanowi tak samo spróbować pomóc sobie?
Proszę o Pani opinię.
Odnośnik do komentarza
Gość Mgr Marta Mauer-Włodarczak
Myślę, że ma Pani bardzo zdroworozsądkowe podejście do problemu.

Niestety powodów dolegliwości Pani taty może być mnóstwo. Bez bezpośredniego kontaktu z tatą nie mogę niestety postawić żadnej diagnozy.

Wiele ludzi żyje w podobny sposób, jak Pani rodzice. Nie wydaje mi się, żeby nadmiar spędzonego razem czasu mógł doprowadzić do takich zaburzeń. Przemęczenie pracą owszem, może problemy finansowe, albo inne problemy, o których tata nie chce mówić.

Wyjście do kina, spacer, każda forma rozrywki, na jaką uda się tatę namówić jest bardzo dobrym pomysłem.

Mama, jak najbardziej, powinna znaleźć sobie przyjaciółkę, wychodzić z domu, spotykać się z ludźmi. Żyjąc wyłącznie problemami z tatą, sama może popaść w chorobę.

Ma Pani rację, że zmuszanie taty do czegokolwiek, może przynieść odwrotny skutek. Im mama będzie bardziej go przyciskać, tym on będzie się bardziej w sobie zamykał. Jak, słusznie Pani zauważyła, próby przekonania taty do podjęcia leczenia, powinny mieć formę prośby, spokojnej rozmowy, opartej o fakty.

Nie tylko bóle głowy, mięśni, czy stawów, ale również wrzody, niedokrwienie serca, nadciśnienie i wiele innych poważnych chorób, może mieć podłoże psychosomatyczne. Psychosomatyka, jest to wpływ czynników psychicznych na organizm człowieka. Proszę sobie poczytać na ten temat w internecie.
Ból głowy, ból żołądka, serca, kręgosłupa, zawroty głowy, drżenie kończyn, kołatanie serca, duszności, zaburzenia równowagi są objawami somatycznymi w przebiegu nerwicy. Podobnie zmęczenie, zaburzenia apetytu, zaburzenia snu, osłabienie, złe samopoczucie fizyczne, jest objawem somatycznym w przebiegu depresji. Powyższej opisane symptomy mijają w trakcie leczenia. Także ból głowy, czy ogólne zmęczenie, jak najbardziej można traktować jako objaw choroby, którą należy leczyć.

Jeśli mama nie uważa Pani za partnera do rozmowy, proszę namówić mamę, aby sama poszła do psychoterapeuty i porozmawiała na temat taty. Jeśli tata nie zdecyduje się na leczenie, mama tym bardziej będzie potrzebowała wsparcia ze strony specjalisty, ponieważ będzie jej trudno radzić sobie samej z trudami dnia codziennego i problemami związanymi ze złym samopoczuciem taty.

Radziłabym, aby poszukała Pani jak najwięcej publikacji na temat chorób psychosomatycznych i w delikatny sposób podsunęła je mamie.

Trzymam kciuki!



Odnośnik do komentarza
Witam!
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem Pani zwrot o moim "zdroworozsądkowym" podejściu. Mam nadzieję, że to oznacza właściwy w tym momencie? Staram się pomóc. Oni oboje już tak się w to wszystko zapętlili, że sami nie widzą rozwiązania. Znam moich rodziców, wiem, co ich może przekonać, a co nie.
Oczywiście nie wymagam od Pani żadnej diagnozy na ten moment. Wiem, że to nie możliwe. Proszę jedynie o dostępną na teraz pomoc.
W między czasie przemogłam się i rozmawiałam z mamą. Tak jak planowałam, powiedziałam, że przypadkiem kogoś spotkałam itd... I poszło lepiej niż sądziłam: mamie jakby zapaliły się oczy do perspektywy pomocy. Ucieszyła się, ale na tym koniec dobrych wieści. Powiedziałam to czego się od Pani dowiedziałam i że ta osoba radziła mamie iść i porozmawiać o tacie z psychoterapełtą, na co ona, że no tak...nie podała konkretnych rozwiązań, że tata powinien pójść, a jeśli on nie pójdzie to jaki sens ma to, żeby ona poszła? Próbowałam, tłumaczyłam, że jej też się to przyda dla samej siebie, ale nie przekonałam jej. Mówiłam o Pani pomyśle podstępu na tatę, ale niestety mamie jakoś to nie leży:(. Ona chciałaby jakiegoś złotego panaceum na to wszystko. A ja wiem, że go nie ma...za to jest pat. Była bardzo ciekawa tego co usłyszałam, więc wymyśliłam coś innego.
Chcąc nawiązać jednak do właściwego źródła mej wiedzy powiedziałam, że tamta pani poleciła mi ten serwis i kontakt z Panią, ponieważ prowadzi Pani takie kosultacje, a ona nie specjalizuje się w tego typu terapii. Mama nie jest przekonana do kontaktu z Panią w ten sposób, ale myślę, że pozwoli mi się skonsultować.
Pomyślałam, że jeśli Pani oczywiście zgodzi się mnie wesprzeć w tym planie, chciałabym wysłać do Pani maila na adres z bloga i opisać jeszcze raz od początku te sytuację i prosić (na wypadek, gdyby mama chciała go ujrzeć) o poradę. Chciałabym Panią prosić o jakąś otuchę i że jest wiele możliwości, Ale też o to, że chciałaby Pani pomówić z nią a nie ze mną, zgodnie z tym co pani pisała, że to głównie sprawa między nimi.
Widziałam możliwość kontaktu przez skype i pomyślałam że gdyby mama usłyszała o możliwości kontaktu bardziej na żywo, a z drugiej strony nie inwazyjnej bo w domu, Dałaby się Pani przekonać do tradycyjnej terapii przez wzgląd na pani kompetencje.
Odnośnik do komentarza
chciałabym dokończyć to, czego wcześniej nie mogłam. Wiem, że ten mój plan to już duża manipulacja i ludźmi i faktami. Niestety, znając moich rodziców i otoczenie, w którym żyją, tak będzie najlepiej...
Jak już mówiłam mieszkamy na wsi. To może nie jest wieś zabita dechami, ale jednak wieś: ludzie się dobrze znają, prawie wszystko o sobie wiedzą i lubią plotkować. Podejrzewam, że z tego względu mama ma ten opór przed terapią - bo ludzie się dowiedzą, a niestety w naszym kraju jeszcze zbyt łatwo łączy się terapię z jakimś okropnym szaleństwem. Po drugie sama musiała by się przyznać, że jej to potrzebne, co nie jest łatwe.
Dlatego też pomyślałam, że może udałoby mi się poniekąd zaaranżować tę choć jedną rozmowę przez skype - jeśli obie wyraziłybyście zgodę.
Gdy rozmawiałam z mamą o terapii padła jedna dająca mi nadzieję rzecz. mama ucieszyła się, że spytałam, co robić gdy nadarzyła się okazja. Teraz chciałabym sprowokować taką "okazję".
Najpierw sprawdziłabym te miejsca w sieci, które niby mi polecono, tak by "znaleźć" do Pani kontakt, potem opisałabym Pani w mailu o co chodzi. Chciałabym prosić o wsparcie jej o jakąś nadzieję i jakiś wyraźny znak, że chce pani z nią porozmawiać jako z żoną, że to ważne. Myślę, że gdyby sama z panią porozmawiała, uwierzyłaby, że warto próbować.
Oczywiście zrozumiem jeśli Pani odmówi, niemniej bardzo mi na tym zależy. Moja mama jest rozdarta: niby chciałaby usłyszeć pociechę, poradę, znaleźć sposób, a jednak nie chce zacząć, boi się, może wstydzi.
Proszę o odpowiedź.
Odnośnik do komentarza
Gość Mgr Marta Mauer-Włodarczak

Asiu,
używając wyrażenia zdroworozsądkowe, miałam na myśli właściwe, rozsądne.

Przykro mi, jeśli zawiodę Twoje oczekiwania, ale ja nie mogę nakłaniać Twojej mamy, do tego aby umówiła się na wizytę u psychoterapeuty. To musi być jej decyzja. Ja mogę jedynie wyrazić swoją opinię, co zrobiłam.

Uważam, że Twoja mama powinna poszukać wsparcia specjalisty, ponieważ życie z osobą chorą, która na dodatek nie chce się leczyć, jest bardzo obciążające i może mieć negatywny wpływ na jej zdrowie. Jednak mama musi sama podjąć taką decyzję.

W tym wszystkim powinnaś pomyśleć również o sobie. Nie możesz problemów rodziców brać na swoje barki, bo może się to odbić również na Twoim zdrowiu. Może trudno będzie Ci przyjąć taką radę, ale czasem trzeba też odpuścić. Twoi rodzice są dorośli, a Ty powinnaś troszczyć się również o własną przyszłość. Czasem pewne rzeczy trzeba zostawić własnemu biegowi.

Pozdrawiam Cię ciepło.
Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...