Skocz do zawartości
Forum

Czy ze mną jest wszystko w porządku?


Gość ka...85

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Mam 24 lata, 177 cm wzrostu, obecnie ważę 55 kg. Nie wiem, czy mam problem, czy to co robię jest zupełnie normalne. Przygoda z odchudzaniem zaczęła się w liceum - wtedy najmniej ważyłam przy tym wzroście 48 kg, później poszłam na studia - stres, nowe otoczenie, nowe życie sprawiło, że przytyłam. Ważyłam 68 kg. Początkowo chciałam schudnąć do 60 kg - wydawało mi się, że będzie wtedy dobrze. Gdy ważyłam już 60 kg, stwierdziłam, że jeszcze 3 kg i będę zadowolona. Teraz ważę 55 kg i dalej uważam, że jestem za gruba, że jeszcze mogłabym schudnąć.
Nienawidzę swojego ciała i siebie gdy waga wskazuje mi więcej niż powinna. Każdy dzień zaczynam i kończę na wadze. Najgorsze jest to, że te liczby wpływają bardzo często na mój nastrój. Kiedy nie jem - czuję, że wszystko kontroluję. Kiedy jestem na diecie, ograniczam praktycznie wszystkie produkty - przykładowo w ciągu dnia na śniadanie kawa z mlekiem i łyżeczką cukru, obiad serek wiejski 150 g albo sałatka (ogórek, sałata lodowa, pomidor plus sos włoski, co ma ok. 130 kcal), na kolację próbuję nic nie jeść - gdy nie mogę wytrzymać to jem garść płatków Cornflakes, ewentualnie kefir jakiś jogurt. Czasami, gdy dobrze mi idzie - nic nie jem przez cały dzień... Niestety długo nie wytrzymuję i w końcu zaczynam się objadać.Dwa razy zwymiotowałam, więcej nie chciałam tego robić, bo jakoś nie potrafię.
Najgorsze są wyrzuty sumienia. Kiedy jem (nawet jeśli jestem na diecie) to mam wrażenie jakbym od razu tyła od tego jedzenia, czuję jakby moje uda, ramiona od razu się powiększały (często nerwowo sprawdzam czy faktycznie już przytyłam obejmując ręce czy nogi i sprawdzam czy nic nie uległo zmianie, od razu wchodzę na wagę...) Czuję się głupio, nawet o tym pisząc, zupełnie anonimowo - bo wiem, że nie można automatycznie przytyć jak tylko skończy się przeżuwać jedzenie i je połknie, ja to wiem, ale to uczucie, nie wiem, może to jakiś strach, jest tak silne, że racjonalne myślenie wyłącza się, a włącza panika. Następnego dnia, znowu wracam do diety.
Nie lubię jeść w towarzystwie, zawsze staram się jeść sama, bo nie lubię, kiedy ktoś patrzy na mnie, gdy jem - wtedy mam większe wyrzuty sumienia. Bardzo często kiedy tracę kontrolę nad dietą - jestem nerwowa, płaczę. Stojąc przed lustrem, obrażam samą siebie i zawsze widzę miejsca, w których za dużo mam tłuszczu. Ostatnio zauważyłam, że robi mi się niedobrze na zapach jedzenia albo na jego widok, denerwuję się, kiedy ktoś mnie częstuje i nie odpuszcza sobie, gdy mówię "nie". Czuję ulgę, kiedy widzę jak inni jedzą, a ja nie (wtedy czuję się dobrze, jakbym była ponad to wszystko, głupie to prawda?) Zaczęłam też ćwiczyć - biegam, ale chwilowo z uwagi na totalny brak czasu wolnego musiałam tego zaniechać. Obawiam się, że przez to mogę szybko przytyć. Czy ze mną jest coś nie tak?
Zdecydowałam się też napisać, ponieważ zauważyłam u siebie jakieś ciągłe zmęczenie, najchętniej to cały dzień bym spała, głowa mnie często boli, jak wstaję z łożka, robi mi się ciemno przed oczami i to co mnie zmartwiło, choć może to nic takiego - to mam coraz słabsze miesiączki, włosy mi zaczęły bardzo wypadać. Miałam już kilka omdleń. Może to z przepracowania, nie wiem. W tym roku skończyłam jedne studia, robię drugi kierunek. Mam pracę. A nie potrafię zapanować nad swoimi słabościami, nad jedzeniem, nad uczuciem wstydu kiedy jem, nad obawą, że przytyłam, nad tym, że nie akceptuję siebie. Ja wiem, że nie mam anoreksji - przeczytałam w necie, że anorektyczki cechują się dużą niedowagą i ogólnie problemami z tym, żeby cokolwiek zjeść, ani bulimii - bo nie wymiotuję po jedzeniu. Zresztą moje napady jedzenia - to około 3000 kcal w ciągu dnia, więc to też nie napady bulimiczne.
Wiem, że być może to co robię to nic złego i że może dotyczy to większości osób - kobiet. Nie mogę o tym nikomu powiedzieć, bo ilekroć zaczynałam temat pt "odchudzam się" - każdy twierdząc, że już i tak jestem za chuda krytykował mnie za to, więc nie ma sensu w ogóle im tłumaczyć, że ja uważam inaczej, bo w końcu ja wiem lepiej...  Zresztą wstydzę się tego i nie chcę, by inni myśleli o mnie w kategoriach "głupia dziewczyna". Wystarczy, że ja tak o sobie myślę. Czy ze mną jest wszystko w porządku? Czy ze mną jest coś nie tak? Czy te napady paniki podczas posiłków to normalny objaw każdego kto się odchudza? Bardzo dziękuję za odpowiedź, pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Dziękuję Pani bardzo za (tak szybką!) odpowiedź :) Wydaje mi się jednak, że w pewnym momencie gdy osiągnę odpowiednią wagę - moja potrzeba odchudzania się zniknie, choć przyznaję, to na swój sposób uzależnia, to nawet sprawia krótką, bo krótką, ale radość... "Przestraszyła" mnie rada w kwestii kontaktu z psychiatrą lub psychologiem... to chyba nie dla mnie. Myślę, że sama spróbuję sobie poradzić z tymi atakami paniki nagłego tycia podczas jedzenia - bo one przechodzą, zazwyczaj już następnego dnia. Najgorzej jest w dniu, w którym mnie to "dopada"... ale spróbuję na to znaleźć jakieś rozwiązanie... Dziękuję raz jeszcze! Pozdrawiam serdecznie!
Odnośnik do komentarza
Proszę Pani, mam jeszcze pytanie - czy są jakieś sposoby, żeby pokonać w sobie te uczucia związane z jedzeniem, bez wizyty u lekarza? Bo ja naprawdę nie chcę iść do psychiatry czy do psychologa... Mój sposób (kótry sobie wymyśliłam) jakoś nie działa :( Dwa dni temu, po pracy poszłam do sklepu, żeby kupić sobie coś na obiad (przysięgam, że chciałam coś zdrowego, żeby podreperować trochę organizm), i nagle w sklepie poczułam się tak słabo, ręce i nogi zaczęły mi się trzęść, czułam jak mnie pot oblewa (tak mi się najczęściej dzieje, gdy nic nie jem przez cały dzień, i już wiem, że muszę wtedy coś zjeść) i chciałam jak najszybciej wyjść z tego sklepu i nie powstrzymałam się i kupiłam sobie to, co "zakazane" - chipsy,  coca-colę i dwa batoniki. Jednego batonika od razu, jak tylko wyszłam od kasy, zjadłam, żeby się lepiej poczuć... zaszłam też do apteki i kupiłam sobie tabletki... Od wczoraj mam głodówkę. Wypiłam już tyle kawy i wypaliłam tyle papierosów, że czuję się okropnie! Co mogę zrobić? To jakieś błędne koło - a ja nie mogę znaleźć wyjścia! :(
Odnośnik do komentarza
Kasiu, Ty masz wszystkie objawy anoreksji. Proponuję jak najszybszą wizytę w Poradni Zdrowia Psychicznego. Jesteś osobą wykształconą, dlaczego tak boisz się kontaktu z lekarzem. Dziewczyno, sama sobie NIE PORADZISZ.
Odnośnik do komentarza
Pewnie już nikt tego nie przeczyta ale co mi tam. Kasiu doskonale Cię rozumiem, mam 16 lat i moje życie wygląda tak jak Twoje, wszystko kręci się wokół jednego - jedzenie, jedzenie. Masakra mam 170 cm wzrostu i ostatnio jak się ważyłam (jakieś pół roku temu ) to ważyłam 50 kg ale teraz wiem, że schudłam, każdy mi to mówi, z resztą sama to zauważyłam, a wszystko przez moją dietę. Teraz sama już nie potrafię nad tym zapanować, nie wiem co mam robić. Sama nie dam sobie rady. Jestem chora, zdaję sobie z tego sprawę, ale to jest silniejsze ode mnie. Trzymaj się.
Odnośnik do komentarza
Jak się okazuje nadal ktoś to czyta:) Ja właśnie przeczytałam historię Kasi i szczerze to nawet się popłakałam, bo odniosłam wrażenie, że czytam swoją własna historię! Tylko, że Ja niestety ważę o niebo więcej od was dziewczyny i nie pociesza mnie fakt, że mam dwójkę dzieci i 32 lata na karku! Mam 165 cm i ważę 58kg, choć jeszcze rok temu ważyłam 73kg. Dzięki namową siostry zaczęłam chodzić kilka razy w tyg na siłownię, dzięki czemu zgubiłam 15kg. Niestety po paru miesiącach przyzwyczaiłam się do swojego nowego wyglądu i od nowa zaczęłam wpadać w obsesję, której objawy są dokładnie takie same jak u Kasi, czyli ważę się po kilka razy dziennie. Moją pierwszą i ostatnią myślą w ciągu dnia jest ile ważę, co zjadłam i co będę jadła na następny dzień. Uwierzcie mi to prawdziwy koszmar! Po każdym gryzie, a nawet łyku wody biegam do lustra sprawdzić ile mnie przybyło -bo że przybyło to jest pewne! Na siłowni uważają, że mam całkowitego kręćka, bo potrafię ćwiczyć po wiele godzin a i tak czuję, że nie daje z siebie wszystkiego. Zabawne ale ostatnio przestałam nawet się kąpać wieczorami tylko robię to rano, bo rano zawsze wyglądam szczuplej ha ha i gdyby to nie było takie tragiczne to byłoby nawet zabawne! Niestety nie pomaga to co mówię ludzie, że jestem głupia i niczego mi nie brakuje, w końcu ja wiem lepiej. Niestety nie jestem z tym szczęśliwa, ale nie umiem tego zmienić:( Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Ja mam 165 cm wzrostu i ważę 44 kg. Ważę się po kilka razy dziennie, liczę ile czego zjadłam. O 16 jem kilka ciastek i piję kawę. Później już nic, chyba, że albo kręci mi się w głowie albo strasznie boli mnie brzuch to zjem jabłko albo marchewkę (do niedawna, pomimo bólu brzucha z głodu, nie zjadłam nawet jabłka ). Mam większość objawów anoreksji, ale przecież jem i śniadanie i obiad (kolacji nigdy nie jadałam). Staram się utrzymać tą wagę, a zaczęłam ograniczać jedzenie od czerwca tego roku, bo mówiłam sobie, że mam zbyt grube uda (to prawda, są masywne), ale w końcu trochę mi zeszczuplały i z przyjemnością na nie spoglądam w lustrze.

A co do lustra... oglądam się w nim po kilka razy dziennie - rano przed śniadaniem, po nim, przed obiadem, po obiedzie. Dobrze, że wrzesień za dwa dni, szkoła, to przestanę obsesyjnie przeglądać się w lustrze i ważyć. Mimo, że jem obiad i w lustrze nie zauważam żadnego brzuszka, który mógłby mnie niepokoić to po każdym zjedzonym posiłku czuję się pełna i ociężała. Nie chcę mieć anoreksji ani ważyć 40 kg, bo mam być dla kogo zdrowa i silna.
Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...