Skocz do zawartości
Forum

Chęć popełnienia samobójstwa


Gość roqez

Rekomendowane odpowiedzi

nie ma założonej kartoteki,ale teraz on się bardzo uspokoił,tylko mówi do siebie,ale ma mam bardzo silna depresję i cały czas pcha mnie do samobójstwa,nie mam sił witalnych,nawet jak chodzę po mieszkaniu,zataczam się na ściany,a kolana jak z waty,a w głowie tylko...odejść,odejść..odejść,ja nie wiem jak to opanowac ,biorę triticco 150,od psychiatry,ale nic nie pomaga,nie nie mam do kogo iść,naprawdę nie mam,gdybym mogła napewno bym to zrobiła,ale jestem sama jak palec.Dziekuję za odpowiedz,o 11 mam jechać z nim do mopsu po jakieś należne mu pieniądze/prosił żebym z nim pojechała/a ja jadę ale nie wiem jak dojadę,jest coraz gorzej,nawet jak piszę palce skaczą mi cały czas,to chyba i depresja i nerwica,staram się odsuwać te myśli,ale są cały czas we mnie,wczoraj byłam u psychiatry,ale przepisała mi triticco 150 i koniec.

Odnośnik do komentarza

Leki od razu nie zadziałają .Jeśli myśli samobojcze nie dają ci normalnie funkcjonować to koniecznie musisz zgłosić się do szpitala na izbę przyjęć i to jak najszybciej .
Jesteś uzależniona od męża - psychopaty ale masz dużo mozliwości np mozesz zgłsić się do Centrum Interwencji Kryzysowej .Tam dostaniesz z miejsca pomoc .Nawet w kwestii zamieszkania w takim osrodku .Mozesz szukac pomocy w Mopsie i w róznych organizacjach pozarządowych .Wykorzystaj do tego celu net .Trudno Ci zrobic ten pierwszy krok bo jesteś wyczerpana ale skoro jedziesz z mezem do mopsu to na pewno dojedziesz i do Centrum .Tylko musisz chcieć zmienic swoje zycie .

Odnośnik do komentarza

Napisałem list do piechalskiegoi nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Byłem na kilku rozmowach o pracę i każda zakończyła się porażką. Moja rodzina nie utrzymuje ze mną kontaktu, mimo moich prób nawiązywania kontaktu.
W życiu jestem singlem. Od dzieciństwa wierzyłem w miłość. Zawsze marzyłem o dziewczynie, żonie, dzieciach. To się nie spełniło, mimo szczerych chęci. Dziś nie wierzę w miłość. Przemyślałem sobie wszystko. Rozważyłem wszystkie za i przeciw i podjąłem decyzję. Sposobem na mój problem jest śmierć z powodu cukrzycy bądź popełnienie samobójstwa. Nie podjąłem leczenia z dwóch przyczyn: cukrzyca jest chorobą nieuleczalną i brak motywacji do leczenia tej choroby.
Za kilka dni wszystko, czego się dorobiłem przepiszę na fundację. Moja rodzina dostanie list pożegnalny po śmierci.
Bóg pozwolił na to, aby cukrzyca zniszczyła moje życie, więc niech zniszczy to życie do końca.

Odnośnik do komentarza

szczerze dziwię Ci się.... naprawdę, poddajesz się tak szybko nawet nie próbując walczyć. Skąd wiesz, że za miesiąc ktoś nie odkryje leku na cukrzycę? Skąd masz pewność, że za tydzień nie poznasz dziewczyny w której się zakochasz i której Twoja cukrzyca nie będzie przeszkadzać. Jak możesz zakładać coś takiego? Ludzie zyją z rakiem, walczą o każdy dzień, Ty masz cukrzycę możesz dożyć późnej starości i pomimo to rezygnujesz .... nic innego jak tchórzostwo...

Odnośnik do komentarza

Przeraża mnie ta choroba. Przeraża mnie jej badanie i leczenie. Walczyć? Z czym? Z cukrzycą? Z chorobą nieuleczalną? Ona jest nieuleczalna. Zamienisz się na życie? Zakładam, że nie zamienisz się, bo jesteś zdrowy/a. Możesz wszystko. Możesz wybierać sobie wszystko, możesz jeść, co chcesz, nie chodzisz po lekarzach, pracujesz- a jeśli Cię zwolnią, czego Ci absolutnie nie życzę, możesz wybrać sobie wszystkie zawody, które chcesz. Ja już mam wszystko ograniczone, życie, praca - tak w ogóle jej nie mam, znalezienie kogoś kto pokocha będzie trudne. A ja zadam odwrotne pytanie. Skąd masz pewność, że poznam dziewczynę, która zaakceptuje? Wiesz, że ludzie dzielą się na ludzi i parapety. Nie łudzę się. Skoro przez 9 lat nikogo nie poznałem, to i teraz tak w moim odczuciu z cukrzycą będzie.
Człowiek, który odkryje lek na cukrzycę, powinien otrzymać Nagrodę Nobla. Moja wiara w to jest nie wielka. Gdyby taki lek istniał, to już by go odkryli.

Odnośnik do komentarza

Heh a ja chce wtrac slowko ze poznalam faceta : lata temu przez net.Tez chorowal na cukrzyce (od dziecka)choroba ta nie nauczyla go niczego, bo nie bylo w nim ani pokory, ani szacunku do drugiej osoby.Egoistycznie tylko wypunktowywal ze jakie on to ma ciezkie zycie a prawda taka byla taka ze to g....prawda byla!objechal swiat,oszukukiwal na podatku vat itd...ten czlowiek to byla najpodlejsza swinia jaka w zyciu bylo mi poznac, wredny i przebiegly typ.

Odnośnik do komentarza

no to Cię zaskoczę, nie mam kolorowego życia też choruję na cukrzycę i robię sobie zastrzyki.. i zyje.... pracuję, mam kogoś bliskiego z kim założyłam rodzinę, żyję. Fakt nie mogę wszystkiego, ale cóż każdy czegoś nie może... A szczerze wolę mieć cukrzycę niż raka, hiv czy inna nieuleczalną chorobę.
wiem co się czuje jak się cżłowiek o tym dowiaduje, że teraz zawsze w kieszeni zamiast chusteczek będzie isę nosiło strzykawkę, wiem co to znaczy jak ludzie się na ciebie patrza jak narkomana bo robisz zastrzyk.... i powiem ci że to nic, przywykniesz... ja przywykłam, jak ktoś się patrzy za długo to pytam się czy nie wdiział nigdy cukrzyka:P
Mam pracę, mój pracodawca wie o tym ze mam cukrzycę i nigdy z tego powodu nie robił problemów, mam przyjaciół i zyję w miarę normalnie.... da się wiesz mi da się

Odnośnik do komentarza

~blackness
no to Cię zaskoczę, nie mam kolorowego życia też choruję na cukrzycę i robię sobie zastrzyki.. i zyje.... pracuję, mam kogoś bliskiego z kim założyłam rodzinę, żyję. Fakt nie mogę wszystkiego, ale cóż każdy czegoś nie może... A szczerze wolę mieć cukrzycę niż raka, hiv czy inna nieuleczalną chorobę.
wiem co się czuje jak się cżłowiek o tym dowiaduje, że teraz zawsze w kieszeni zamiast chusteczek będzie isę nosiło strzykawkę, wiem co to znaczy jak ludzie się na ciebie patrza jak narkomana bo robisz zastrzyk.... i powiem ci że to nic, przywykniesz... ja przywykłam, jak ktoś się patrzy za długo to pytam się czy nie wdiział nigdy cukrzyka:P
Mam pracę, mój pracodawca wie o tym ze mam cukrzycę i nigdy z tego powodu nie robił problemów, mam przyjaciół i zyję w miarę normalnie.... da się wiesz mi da się

Przepraszam. Nie wiedziałem. Jak było z Tobą? Z początkiem cukrzycy? Też miałaś takie stany jak ja w tej chwili stany przerażenia? Miałaś kogoś bliskiego przed rozpoznaniem cukrzycy? Ja nie mam w tej chwili nikogo, kto mógłby mnie wesprzeć, bo chyba się zgodzisz, że wsparcie jest dla cukrzyka bardzo ważne. Ja chciałbym być zdrowy. Wiem, że od tego co wygaduje nie wyzdrowieję. Czy na prawdę wierzysz w to, że uda się kiedyś znaleźć lekarstwo, które sprawi, że cukrzyca będzie wyleczalna? Są jakieś szanse?

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Roquez śledzę Twój wątek od początku i potrafię zrozumieć jak w tym momencie się czujesz. Wiadomość o chorobie zawsze powoduje zaprzeczenie, bunt. Pojawiają się pytania dlaczego mnie to spotkało, czym sobie na to zasłużyłem. Jednak wiesz, że na te pytania nie ma odpowiedzi.
Twoje życie zmieniło się, czujesz się samotny, masz duże poczucie straty i krzywdy. Ale masz życie - a póki jest życie to jest także nadzieja, że może być lepiej. To od Ciebie zależy, czy dasz sobie szansę, żeby się o tym przekonać. Moim zdaniem powinieneś choć spróbować. Pamiętaj, że istnieją instytucje, fundacje, które pomagają diabetykom. Między innymi:
1. Świętokrzyskie Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom, Młodzieży, Dorosłym z Cukrzycą i z Innymi Schorzeniami
2. Polskie Stowarzyszenie Diabetyków Zarząd Województwa Mazowieckiego
3. Stowarzyszenie Wesoły Diabetyk i wiele innych. Może uda Ci się znaleźć takie stowarzyszenie w okolicy Twojego zamieszkania.
Wiem, że trudno jest Ci zaakceptować Twoją chorobę - może warto byłoby poszukać również wsparcia psychologa? Możesz na przykład udać się do centrum interwencji kryzysowej bądź skorzystać z telefonu zaufania (116 123 - Kryzysowy Telefon Zaufania).
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

o cukrzycy dowiedziałam sie przez przypadek gorzej się czułam i poszłam do lekarza. Badania, wiecej badań i wyszło... Pytasz czy miałam kogoś bliskiego? Miałam i nie miałam. Moim przyjaciele przyjęli to różnie, jedni się wystraszyli, inni olali a jeszcze inni przeginali jeśli chodzi o skakanie wokół mnie... Ale z każdym spotkaniem było lepiej. Część się wykruszyła, ale część została, przyzwyczaili się do mojej choroby i mojego ,,ćpania".
Mojego męża poznałam po tym jak się dowiedziałam że jestem chora. Od razu na bodajże pierwszej randce powiedziałam mu o chorobie, żeby dziwnie się nie patrzył, jak bede robić zastrzyk czy nagle zemdleje.

Odnośnik do komentarza

Samobójstwo nie rozwiąze twojch problemów sttaraj się zmieżyć z nimi są specjaliści psychologowie psychiatrzy tarapie .Popełnisz samobójstwo problemy beda może nie ty je bedziesz mial ale twoj najbliżsi pomyś jak oni się beda czuli kiedy straca bliska im osobe. Też kiedyś chcialam popełnic samobójsto , ale uwież mi nie warto marnować sobie życia pomyś pare raz niż zanim coś zrobisz uwież mi też tak miałam.

Odnośnik do komentarza

marta19944
sluchaj ten pierzchalski odpisuje dopiero po jakims czasie, ale mi odpisal 2 razy, dawno ta wiadomosc do niego napisales? a jesli nie odpisal to juz trudno i prosze nie rób sobie nic złego, mi zalezy na tym zebys zył,
nie jestes sam

Napisałem do pierzchalskiego jakieś 2 tygodnie temu. Widocznie nie ma odpowiedzi na pytania, które zadałem.
Nie jestem sam w świecie wirtualnym, ale w świecie realnym zostałem sam jak palec.

Odnośnik do komentarza

marta19944
nie wiadomo co przyniesie jutro, nie trac nadziei
a z praca tak to bywa, ze jest z nia tak trudno, ale mysle ze w koncu uda sie ja Ci znalezc

Wiem, że trudno jest z pracą u ludzi zdrowych, a co powiedzieć o osobach chorych?
Wychodzę na miasto i już widzę jak się na mnie patrzą. Jak na debila -przepraszam za wyrażenie.

Odnośnik do komentarza

psycholog Katarzyna Garbacz
Witam serdecznie,
Roquez śledzę Twój wątek od początku i potrafię zrozumieć jak w tym momencie się czujesz. Wiadomość o chorobie zawsze powoduje zaprzeczenie, bunt. Pojawiają się pytania dlaczego mnie to spotkało, czym sobie na to zasłużyłem. Jednak wiesz, że na te pytania nie ma odpowiedzi.
Twoje życie zmieniło się, czujesz się samotny, masz duże poczucie straty i krzywdy. Ale masz życie - a póki jest życie to jest także nadzieja, że może być lepiej. To od Ciebie zależy, czy dasz sobie szansę, żeby się o tym przekonać. Moim zdaniem powinieneś choć spróbować. Pamiętaj, że istnieją instytucje, fundacje, które pomagają diabetykom. Między innymi:
1. Świętokrzyskie Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom, Młodzieży, Dorosłym z Cukrzycą i z Innymi Schorzeniami
2. Polskie Stowarzyszenie Diabetyków Zarząd Województwa Mazowieckiego
3. Stowarzyszenie Wesoły Diabetyk i wiele innych. Może uda Ci się znaleźć takie stowarzyszenie w okolicy Twojego zamieszkania.
Wiem, że trudno jest Ci zaakceptować Twoją chorobę - może warto byłoby poszukać również wsparcia psychologa? Możesz na przykład udać się do centrum interwencji kryzysowej bądź skorzystać z telefonu zaufania (116 123 - Kryzysowy Telefon Zaufania).
Pozdrawiam

Dziękuje, że Pani odpisała. Ja jednak nie jestem optymistycznie nastawiony do tego, że moje życie może być lepsze. Ja i Pani doskonale wiemy, że cukrzyca nie jest wyleczalna. Szansa na to, że ktoś mądry i wykształcony odkryje sposób na wyleczenie cukrzycy istnieje, ale w mojej opinii małe prawdopodobieństwo, że to się kiedyś stanie. Jest to dla mnie nowa sytuacja i jest to trudna sytuacja. Podejmując decyzję o nieleczeniu bardzo się wahałem czy spróbować, czy nie. Z jednej strony Bóg dał mi życie, a ja chcę je oddać, a z drugiej strony przerażenie i lęk przed chorobą i jej leczeniem bez wsparcia najbliższych. Wygrał lęk i przerażenie. Jest obecne nawet teraz, gdy piszę i myślę co napisać. Mam sny, że próbuję pobrać krew do badania, ale rezygnuje, lęk zwycięża, albo kłuję i wtedy budzę się w nocy na prawdę z płaczem i przerażeniem. Co do fundacji dotyczących cukrzycy. Muszę zapoznać się z tym, czym się zajmują, co mogą mi dać (nie myślę tutaj o dobrach materialnych, bo mam wszystko oprócz wsparcia). Cukrzyca to trudna sytuacja i przewrót życia do góry nogami. Co może mi dać psycholog? Nie mówię nie. Może skorzystam. Wcześniej pisałem, że oddam wszystko na fundację, jednak jest mi ciężko. Przez 9 lat ciężko pracowałem pod koniec dostając kopa w cztery litery na pożegnanie. Zastanawiam się, co mogę dać innym ludziom, czy mogę w jakiś inny sposób pomóc innym ludziom.

Odnośnik do komentarza

~blackness
o cukrzycy dowiedziałam sie przez przypadek gorzej się czułam i poszłam do lekarza. Badania, wiecej badań i wyszło... Pytasz czy miałam kogoś bliskiego? Miałam i nie miałam. Moim przyjaciele przyjęli to różnie, jedni się wystraszyli, inni olali a jeszcze inni przeginali jeśli chodzi o skakanie wokół mnie... Ale z każdym spotkaniem było lepiej. Część się wykruszyła, ale część została, przyzwyczaili się do mojej choroby i mojego ,,ćpania".
Mojego męża poznałam po tym jak się dowiedziałam że jestem chora. Od razu na bodajże pierwszej randce powiedziałam mu o chorobie, żeby dziwnie się nie patrzył, jak bede robić zastrzyk czy nagle zemdleje.

Ja straciłem wszystkich przyjaciół. Po prostu ich przyjacielstwo skończyło się w szpitalu. Dzisiaj widzę ich. Idę z podniesionym czołem. Traktuję ich jak obcych ludzi. Jest mi ciężko, bo tyle lat byli znajomymi.

Odnośnik do komentarza

~roqez
~blackness
o cukrzycy dowiedziałam sie przez przypadek gorzej się czułam i poszłam do lekarza. Badania, wiecej badań i wyszło... Pytasz czy miałam kogoś bliskiego? Miałam i nie miałam. Moim przyjaciele przyjęli to różnie, jedni się wystraszyli, inni olali a jeszcze inni przeginali jeśli chodzi o skakanie wokół mnie... Ale z każdym spotkaniem było lepiej. Część się wykruszyła, ale część została, przyzwyczaili się do mojej choroby i mojego ,,ćpania".
Mojego męża poznałam po tym jak się dowiedziałam że jestem chora. Od razu na bodajże pierwszej randce powiedziałam mu o chorobie, żeby dziwnie się nie patrzył, jak bede robić zastrzyk czy nagle zemdleje.

Ja straciłem wszystkich przyjaciół. Po prostu ich przyjacielstwo skończyło się w szpitalu. Dzisiaj widzę ich. Idę z podniesionym czołem. Traktuję ich jak obcych ludzi. Jest mi ciężko, bo tyle lat byli znajomymi.

U mnie też się sporo wykruszyło... Ale zobaczysz poznasz nowych... ja poznałam nowych i ty też poznasz. Najważniejsze to nie zamykać się na ludzi, nie kazdy jest taki, że na wieść o cukrzycy ucieknie...

Odnośnik do komentarza

~blackness
~roqez
~blackness
o cukrzycy dowiedziałam sie przez przypadek gorzej się czułam i poszłam do lekarza. Badania, wiecej badań i wyszło... Pytasz czy miałam kogoś bliskiego? Miałam i nie miałam. Moim przyjaciele przyjęli to różnie, jedni się wystraszyli, inni olali a jeszcze inni przeginali jeśli chodzi o skakanie wokół mnie... Ale z każdym spotkaniem było lepiej. Część się wykruszyła, ale część została, przyzwyczaili się do mojej choroby i mojego ,,ćpania".
Mojego męża poznałam po tym jak się dowiedziałam że jestem chora. Od razu na bodajże pierwszej randce powiedziałam mu o chorobie, żeby dziwnie się nie patrzył, jak bede robić zastrzyk czy nagle zemdleje.

Ja straciłem wszystkich przyjaciół. Po prostu ich przyjacielstwo skończyło się w szpitalu. Dzisiaj widzę ich. Idę z podniesionym czołem. Traktuję ich jak obcych ludzi. Jest mi ciężko, bo tyle lat byli znajomymi.

U mnie też się sporo wykruszyło... Ale zobaczysz poznasz nowych... ja poznałam nowych i ty też poznasz. Najważniejsze to nie zamykać się na ludzi, nie kazdy jest taki, że na wieść o cukrzycy ucieknie...

Mam do Ciebie pytanie. Czy często zdarza się omdlenie? Czy mąż musiał Tobie mierzyć cukier za pomocą glukometru?

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Roquez, pytasz co może dać Ci psycholog. Odpowiednia terapia (na przykład w nurcie psychologii pozytywnej) nauczy Cię jak znaleźć szczęście w życiu pomimo choroby, oraz jak wykorzystać te trudne chwile do budowy silniejszego Ciebie.
Wiem, że się boisz - choroba jest dla Ciebie sytuacja nową, więc nic dziwnego, że pojawia się lęk. Jednak nie pozwól by on zdominował wszelkie Twoje działania.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Rozpocząłem leczenie. Przyszło mi to z trudem. Nie jest najgorsze -takie jak sobie wyobrażałem. Moja koleżanka odzywa się do mnie. Powiedziała, że bardzo się przeraziła chorobą i potrzebowała czasu. Dałem jej szansę na odkupienie win. Dalej się przyjaźnimy. W moim życiu wydarzyły się dwie sytuacje. Przechodziłem przez park. Poczułem się słabo. Musiałem zrobić sobie zastrzyk. I w tym momencie zostałem zatrzymany przez policjanta. Mówię, że jestem cukrzykiem i muszę sobie zrobić zastrzyk z insuliny. Do tego policjanta nic nie docierało. Nie dał mnie zrobić zastrzyku. Zabrał mnie na komisariat. Tam zasłabłem. Oczywiście pan policjant myślał, że to narkotyki. Czuje się podeptany i upokorzony. Niektórzy ludzie, tzw. parapety nie wiedzą, że są ludzie chorzy, którzy muszą się leczyć. Złożyłem na tego policjanta skargę. Powątpiewam w to, że coś to da.
Następnego dnia po którymś z zastrzyków, zaczęło mi się robić niedobrze, wymiotowałem, bolała mnie głowa. Poszedłem na pogotowie. To, co usłyszałem tam zmiotło mnie z nóg. Jestem alergikiem. Według badań jestem uczulony na insulinę. Lekarz zabronił mi podawania insuliny. To jest jedyna szansa na życie. Widocznie moje życie jest warte funta kłaków. Żałuje, że w ogóle się urodziłem. Rozpoczynam agonię. Bez leczenia umrę.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...