Skocz do zawartości
Forum

Jak zaufać mężowi po zdradzie?


Gość Agata_90

Rekomendowane odpowiedzi

Do naszego małżeństwa wdała się rutyna. Ja całą swoją uwagę i miłość kierowałam na nasze dziecko, które niedawno się urodziło, zaniedbywałam męża. On powiedział mi, że ma dość tego wszystkiego, że nie wytrzymuje, nie chcę być ze mną i wtedy do mnie dotarło jak bardzo go kocham i jak bardzo zaniedbałam naszą miłość, jego. Prosiłam go o wybaczenie, żebyśmy znów spróbowali... jednak czułam że coś jest nie tak, byliśmy ze sobą jeszcze miesiąc, po miesiącu przypadkiem zajrzałam do jego telefonu okazało się, że mnie zdradzał... Wyrzuciłam go z domu, spakowałam jego rzeczy. Po paru dniach spotkaliśmy się by porozmawiać o tym, powiedział, że żałuje, że nie wie co w niego wstąpiło... zakończył tamten związek, który trwał koło miesiąca czasu, i staram się mu wybaczyć.. jednak zdrada bardzo boli i nie wiem jak mu z powrotem zaufać ? Czy nie zrobi tego kolejny raz... miał ktoś podobną sytuacje ? potrzebuje z kimś porozmawiać...

Odnośnik do komentarza

Każdy, kogo dotyka coś takiego jak zdrada zastanawia się nad tym, czy to się nie wydarzy po raz drugi. To jest normalne. Niestety,nikt nie odpowie Ci na to pytanie, ponieważ nikt z nas nie zna Ciebie, Twojego męża ani Waszej sytuacji. Każde małżeństwo jest inne i tylko Ty wiesz, czy jesteś w stanie jeszcze z nim być, czy potrafisz przebaczyć. Zaufanie nie przyjdzie od razu, teraz musicie je razem odbudować. Mnie natomiast w tym wszystkim zastanawia pewna rzecz: czy mąż wcześniej dawał Ci oznaki, że coś jest nie tak, że czuje się zaniedbywany? Czy pomagał Ci przy dziecku? Jak to możliwe, że najpierw powiedział, że nie chce być z Tobą, po czym nagle zmienił zdanie? I w ogóle to ile macie lat?

Odnośnik do komentarza

Musisz odpowiedziec sobie sama na pytanie, czy będziesz jeszcze w stanie być z nim szczęśliwa.

austeria
Mnie natomiast w tym wszystkim zastanawia pewna rzecz: czy mąż wcześniej dawał Ci oznaki, że coś jest nie tak, że czuje się zaniedbywany? Czy pomagał Ci przy dziecku? Jak to możliwe, że najpierw powiedział, że nie chce być z Tobą, po czym nagle zmienił zdanie?

Właśnie, Agata... Jak to z tym było?

Odnośnik do komentarza

Agata to jest niestety klasyczna sytuacja .Rodzi się dziecko ,matka zajeta swoim skarbem calkowicie nie zauwaza że jest ktoś taki jak mąż .Często życie intymne bardzo szwankuje lub wręcz zanika .Mąż probuje coś tam gadać ,pokazywać że jest odstawiony na boczny tor ale kobieta najczęsciej to ignoruje .A mąż niestety albo szuka pocieszenia u boku kogoś kto go zrozumie ,ucieka w uzależnienia albo żaczyna zyć wlaśnym samotnym życiem .
Dla zdrady nie ma usprawiedliwienia ale jest na pewno do wybaczenia .Tak jak napisała austeria to od Ciebie zależy czy potrafisz wybaczyć ,nie zapomnieć ale wybaczyć z serca ,z milosci do męża .Ja sama nie doświadczyłam zdrady więc nie znam tego z doswiadczena ale znam kilka małzenstw ktore mimo zdrady stanowią dobra parę od lat .Tak więc na pewno jest to mozliwe .
To czy zdradzi ponownie pamiętaj że bardzo wiele zalezy od Ciebie .Kazdy facet lubi być doceniany ,zauwazany i podziwiany .Chwal nawet za małe rzeczy .za przybicie gwozdzia nawet ,dziekuj za zrobione zakupy i pozwól zajmować się dzieckiem ....Już nigdy nie zaniedbuj meża ...pod zadnym względem ;)A On odwdzięczy Ci sie tym samym .
Nie warto juz analizować dlaczego ,po co ,gdyby ...Trzeba
iść na przód .Moim zdaniem warto dać jedną szansę ,chociazby po to żeby potem nie żalować ze się nie sprobowało ....Pozdrawiam .

Odnośnik do komentarza

Zasadniczą sprawą jest to, o co Austeria pytała, a na razie tak naprawdę nie znamy Twojej sytuacji. Z tego, co doczytałam teraz wynika, że nie przyznał się do tego sam, co niestety też świadczy o nim, i utrudniło by Ci odzyskanie zaufania do niego. także chociażby z tego względu tym bardziej ciężko byłoby Ci odzyskać dawne szczęście.

Odnośnik do komentarza

hej Agata! mialam czy nadal mam to sama nie wiem tak sytuacje,mąż zdradzał mnie 9 mscy ,wrócił ale powiem ci ze minęlo 2 lata od tego wyskoku a miedzy nami jest coraz gorzej,przedewszystkim nie ufam mu za grosz. Cóż ? chciałabym ale nie potrafie zaufac,ja dowiedziałam sie od ludzi-on sie nie przyznał ,a kiedy zapytałam to dostałam pare k...ew.Powiem ci ze na dzien dzisiejszy myśle o rozwodzie,mam go dośc.Raz mi przyżekał w kosciele i złamał tę przysięge.Kiedyś myslałam ze jest naj naj najwspanialszym facetem na świeci a dzis go nienawidze.Najgłupszą decyzją jaką podjęłam w swoim życiu jest to że pozwoliłam mu wrócić.Pozdrawiam

:)

Odnośnik do komentarza

gracjelka
hej Agata! mialam czy nadal mam to sama nie wiem tak sytuacje,mąż zdradzał mnie 9 mscy ,wrócił ale powiem ci ze minęlo 2 lata od tego wyskoku a miedzy nami jest coraz gorzej,przedewszystkim nie ufam mu za grosz. Cóż ? chciałabym ale nie potrafie zaufac,ja dowiedziałam sie od ludzi-on sie nie przyznał ,a kiedy zapytałam to dostałam pare k...ew.Powiem ci ze na dzien dzisiejszy myśle o rozwodzie,mam go dośc.Raz mi przyżekał w kosciele i złamał tę przysięge.Kiedyś myslałam ze jest naj naj najwspanialszym facetem na świeci a dzis go nienawidze.Najgłupszą decyzją jaką podjęłam w swoim życiu jest to że pozwoliłam mu wrócić.Pozdrawiam

Przepraszam gracjelka cz y naprawdę uwazasz że Twoja historia jest podobna do agaty .Przecież to zupełnie inne sprawy .Czytalam Twoje posty .Jak mozesz swojego męza przyrownywac do meza agaty .Ludzie zastanówcie się chwilkę zanim cos napiszecie .Nie kazdy facet jest taki sam .Kazda zdrada jest inna . Kazda motywacja zdrady jest inna .Tutaj jedynym wspólnym mianownikiem jest zdrada i nic wiecej .....

Odnośnik do komentarza

To jasne, że każdy przypadek jest inny, tylko tutaj, tak na dobrą sprawę, nie wiemy zbyt wiele, a juz tym bardziej jesli chodzi o to, co, dlaczego popchneło Twojego męża do zdrady, jak również te wszystkie rzeczy, o których Austeria wczesniej pisała.

Nie wiem, w jakim stopniu dokładnie rózni się Twój mąż od męża Gracjelki, ale znam przypadek małżeństwa, w którym przypadek zdrady był znacznie lżejszy niż u Ciebie, a i tak nawet po roku tego małżeństwa było ciężko, nawet zaufania nie dało się odbudować. Mówiąć "lżejszy" mam na mysli to, że tam była tylko jedna, pojedyncza zdrada. A także to, że w przeciwieństwie do Twojego męża tamten człowiek przyznał się do zdrady jeszcze tego samego dnia, co zdradził.

Skoro więc nawet w takim przypadku zdrady jest tak cięzko, to pewnie w każdym innym tak jest, i chyba to nie jest takie dziwne... W końcu zdrada to zdrada:( a jak słusznie ktos tu powiedział, nie ma na nia żadnego usprawiedliwienia.

Jesli więc Agata, bardzo chcesz naprawiać Wasze małżeństwo, miej świadomość, że to bardzo trudne zadanie, i że może zwyczajnie się nie udac. Jesli kiedyś próbując stwierdzisz, ze jednak nadal nie jest dobrze, nadal nie jesteś szczęśliwa, że to nie wychodzi, to nie zmuszaj się do dalszego bycia w małżeństwie, z "poczucia obowiązku", itd. Możecie też ustalic między sobą, że jak tak będzie, to rozstaniecie się w zgodzie. Od razu mówię, że to nie mój pomysł, tylko jeszcze innego małżeństwa, gdy też przeżywało kiedyś pewne problemy.:)

Odnośnik do komentarza

eeeh..
Agata jeśli chcesz naprawiać swoje małzenstwo to już nie wchodż na to forum .Dobrze wiadomo co popchneło Twojego męża do zdrady .Sama o tym piszesz ,ja zresztą też .Sama przyznajesz się do błędów które popelniłaś .I bardzo dobrze bo naprawdę bardzo rzadko się zdarza żeby kobieta dostrzegała a jeszcze rzadziej przyznała się to tego .
Poprzedniczka dobrze wie czym Twój mąż rozni sie od męża gracjejki bo odpisywała Jej na posty .Więc totalny blef .Nie sądze zeby Twój mąż wynosił z domu ,pił ,zamieszkał z inna kobietą na 9 m- cy ....
Pisanie ze zna się jakies tam jedno małzenstwo ....dziecinada i wkladanie kija w mrowisko ,mieszanie takim kobietom w głowie / nie Ty pierwsza ,niestety nie ostatnia / .Znam stanowisko Austerii w sprawie zdrad i wiem że jesli nawet zapytała to nie po to zeby dolewać oliwy do ognia .To mądra kobieta .
Było juz na forum kilka podobnych wątków .Zawsze to samo i zawsza ta sama doradzająca osoba której w moim mniemaniu chyba zależy bardziej zeby rozwalać niz budować .Nie pomagają upomnienia innych ,niestety robi to miesięcy .

Eeeh, może skup sie na pomocy innym, a nie na opowiadaniu o mnie jakiś głupot, dobrze?
Agata, czy napisałam tu coś złego, obraźliwego, itd? Czy coś Ci narzucałam? Nie. I to nieprawda, że blefowałam, bo to ze znam sytuację Grajcelki, nie oznacza, że znam Twoją sytuację. Nie wiem więc, na ile one się różnią, proste.
Jakie wkładanie kija w mrowisko? Co w tym złego, że podałam przykład z życia? Może to, że ja podałam jakis przykład ma być złe, a to, że Eeeh podała inny juz nie, ciekawe, hahahaha. :P Bezsens
Poza tym jakos udało mi sie pomóc tu wielu osobom, tym bardziej nie mogę być aż takim potworem, jak tu chyba usiłują mnie przedstawić. :P :O

I czy na przykład to:

franca

Możecie też ustalic między sobą, że jak tak będzie, to rozstaniecie się w zgodzie. Od razu mówię, że to nie mój pomysł, tylko jeszcze innego małżeństwa, gdy też przeżywało kiedyś pewne problemy.:)

ma być takie straszne? Chyba oczywiste, że warto coś takiego przemyśleć. Szczerze to raczej nie widać żadnej innej opcji, w której było by miejsce na rzeczywiste liczenie się z Twoim szczęściem, i s tym co się naprawdę dzieje. :P
naprawde nie wiem co takiego strasznego tu napisałam, że z taką reakcją się to spotyka. :O
Każdy ma prawo podawać swoje przykłady, wyrażać swoje zdanie, przedstawiac swój punkt widzenia I im więcej tego, tym lepiej, bo autor wątku ma pełniejszy obraz tego, znowu-oczywista oczywistość, jakby się mogło wydawać, ale cóż. :P

To, jaką podejmiesz decyzję, z jakich rad skorzystasz, to Twoja decyzja. Jednak radzę się skupić na autentycznych próbach pomocy, a nie na obsmarowywaniu osób trzecich przed innymi, nie na świństwach, jakie jedna osoba wypisuje na temat drugiej.

Odnośnik do komentarza

I Ty mówisz, że ja robię larum? A sama jak teraz piszesz? I to w dadatku odpisując nie na temat, bo nie mówiłam o tutaj o żadnych sporach,w ogóle o zgłaszaniu zastrzeżeń WPROST do danej osoby. Mówiłam tylko o obgadywaniu mnie z innymi osobami, to co innego. I nie zauważyłam, żeby od wielu miesięcy ktoś inny oprócz Ciebie to robił. Bo mało kto jest zdolny do robienia celowo(w dodatku że tak powiem długofalowo) tak niskich, świńskich wybiegów, nic dziwnego że na tym forum znalazła się tylko jedna osoba co takie rzeczy wyprawia. I właśnie dlatego, że kolejny raz w tym wątku to zrobiłaś, zareagowałam. Więc kto tu prowokuje? Na pewno nie ja.

W ogóle dziwi mnie to, że w moim zachowaniu doszukujesz się jakiejkolwiek prowokacji. To, że mam inne zdanie niż Ty, i je wyrażam, to przeciez zupełnie normalna rzecz na forum, tak jak w przypadku innych forumowiczów.

No a z tym mówieniem komuś, że jest głupi, to już kompletnie przegiełas. Nigdy nikomu nie miałam zamiaru dać do zrozumienia, że jest głupi. Znowu doszukujesz się nie wiadomo czego w moim pisaniu. I to, ze Twoim zdaniem ja chce szkodzic, a nie pomagać(jak tu napisałaś), to juz kompletne wykręcanie kota ogonem. Popatrz na siebie, popatrz co sama robisz, piszesz, jak się zachowujesz, i może chociaż trochę hipokryzji się wyzbądź.

Co do wspomnianej przez Ciebie kobiety, to wcale nie twierdzę, że jej winy WCALE nie ma. Po prostu uważam, że jej wina jest o wiele mniejsza. Z tymi innymi wątkami, o których tu wspominasz też nie jest tak, jak mówisz, ale po co to teraz wyjaśniać wszystko, skoro tutaj i tak niczego to nie wniesie. To, że kiedys w jakimś wątku napisałam, że zdradzający jest winny zdradzie nie oznacza, że zawsze w każdym przypadku tylko jego winę widze. Co potwierdzaja inne watki.
W watku "Kryzys wiary u nastolatki" pisałam jakies straszne rzeczy? No nie, tu mnie juz kompletnie zamurowało...
Dlaczego twierdzisz, że nie możesz pisac tego, co chcesz? Mozesz, ale mi też na to pozwól. Pozwól mi wyrażać swoje zdanie, także wtedy gdy jest odmienne od Twojego. Bo w tym wątku to Ty zachowujesz sie tak, jakbyś chciała mi to uniemozliwic, więc znowu-nie wykręcaj kota ogonem. A przecież jak każdy, mam prawo miec inne zdanie niż Ty, i mam prawo z Tobą polemizować. Nie, nie tylko Ty masz do tej polemiki prawo, choć jak w tym wątku pokazałaś, akurat z tego prawa świetnie sobie zdajesz sprawę. :D

Odnośnik do komentarza

Dziękuje za odpowiedzi. Mąż mój nie był/ nie jest przykładem jakiegoś pijaka itp. itd. Jesteśmy ze sobą 4,5 roku z czego 2 lata po ślubie a nasz synek ma 9 miesięcy. Zaczęło się psuc jak byłam w ciąży.. ciąża była zagrożona, 2 razy wcześniej poroniłam... nie chciałam się z nim kochać bo bałam się o maleństwo, ciąże jakoś wytrzymał, ale po porodzie dalej nie miałam ochoty na sex, odrzucałam go cały czas. Może i dawał mi jakieś znaki że coś jest nie tak, ale ja byłam zapatrzona w nasze maleństwo i nie widziałam tego, myślałam, że to normalne. Nie mówił mi wprost, że jest coś nie tak, a nawet jak pytałam się go czy wszystko jest między nami dobrze, kiwal głową. Przy dziecku pomagał. Nasz wyczekiwany synek to był. Chciał się rozstać, ale wybłagałam w sumie go by został... żeby chociaż zrobił to dla dziecka... że ja się zmienię... no i tak miesiąc żyłam w nieświadomości że on sobie kogoś znalazł do pocieszenia... nie powiedział mi o tym, a nawet jak znalazłam te smsy to jeszcze próbował się wypierać, że to puste słowa. Dopiero po paru dniach się przyznał. Stwierdziłam, że nie widzę siebie bez niego, życia bez niego i , że jak żaluje to może coś z tego będzie... teraz mija miesiąc, a ja dalej mysle o tym... Jeszcze pare dni temu znalazłam u niego w kieszeni bilet do miasta gdzie ona mieszka... z dnia kiedy powinen być w pracy... Powiedział, że kasjerka musiala się pomylić czy coś... sama nie wiem czy mu wierzyć... zmienił się i widzę, że się stara, ale boję się, że on nadal to ciągnie... mimo że się wypiera..ale po co miałby to ciągnąć ?? Ciągnąć tamto i starać się dla mnie ? Bez sensu... od momentu zdrady dzień w dzień pokazuję mi jaka jestem dla niego ważna... miało by to sens ?

Odnośnik do komentarza

Też oczywiście od momentu kiedy pozwolilam mu wrócić do domu i moje zachowanie się zmieniło. Bo nie chcę go stracić, ale mimo wszystko nie wiem sama .... nie wiedziałam, że kiedyś w takiej sytuacji się znajdę... Zawsze myślałam, że on jest inny..

Odnośnik do komentarza

Widzę tu z jednej strony troskliwego, zaangażowanego w rodzicielstwo ojca. A z drugiej strony oddalającego się, niezaangazowanego w małżeństwo męża. Ok, rozumiem, że jesli chodzi o to pozycie na przykład, to mogło być mu z tym ciężko. Ale gdyby był naprawdę mocno zaangażowany w związek, to mówiłby Ci o tym otwarcie. Poza tym bez przesady, to jeszcze nie koniec świata, a co Ty miałaś powiedzieć? Przecież Tobie też było ciężko, tak samo musiałaś z seksu zrezygnować. A on nawet, gdy go pytałaś, czy wszystko w porządku mówił, że tak. Bardzo dziwne, bo szczera rozmowa w związku to podstawa. Poza tym, po porodzie często spada libido u kobiet, to normalne. On powinien to rozumiec(a jesli nie rozumiał, to MÓWIĆ, że nie rozumie). No i ciężko takie naturalne zjawisko w Twoim organizmie nazywac Twoją winą. Gdzie tu w ogóle jest jakakolwiek Twoja wina, co konkretnie zrobiłaś nie tak? :P

~Agata_90
Chciał się rozstać, ale wybłagałam w sumie go by został... żeby chociaż zrobił to dla dziecka... że ja się zmienię... no i tak miesiąc żyłam w nieświadomości że on sobie kogoś znalazł do pocieszenia...

No właśnie. W końcu był tak słabo zaangazowany, że chciał odejść. Jednak Ty prawie wymusiłaś na nim zmianę decyzji. Popełniłaś w tym momencie ogromny błąd. Nie mozna zmusić kogoś to miłości. To tylko wymusza kompletne sztuczną, i tak naprawdę wypalającą i raniącą głównie Ciebie sytuację. Decyzja o odejściu bądź zostaniu powinna być jego decyzją. I co innego bycie ojcem, a co innego bycie mężem, więc błędem było również mieszanie ze sobą tych dwóch spraw, przy wywieraniu na nim presji.
Także właściwie nie wiadomo teraz, czy tak naprawdę chciał zostać, czy nie, czy zalezy mu, czy nie. A więź po zdradzie jest cięzko odbudowac nawet przy najlepszych chęciach obu stron, przebaczenia, żałowania, itd. A co dopiero wtedy, gdy jedna ze stron nie angażuje się w pełni, gdy nie zostaje w związku z własnej, niczym nie przymuszonej woli.
Możecie zrobić tak, że poczekacie jakiś czas, zobaczycie, jak to się będzie rozwijało, jak będzie postępowała odbudowa Waszej więzi. W miedzyczasie możecie też pójść na terapie małżeńską. Jeśli zobaczycie, że to wychodzi, że jest coraz lepiej, to fajnie. Natomiast, jesli nie, jesli nadal nie będziecie ze sobą szczęśliwi, i nie będziecie czuli, że się poprawia, to umówcie się, ze w takim przypadku rozstajecie się w zgodzie. Nie ma sensu, żebyście byli ze sobą na siłę, nieszczęśliwi, bo przecież drugiej zdrady nie było, czy bo przecież macie razem dziecko, to by jakieś totalne absurdy były.

~Agata_90
pare dni temu znalazłam u niego w kieszeni bilet do miasta gdzie ona mieszka... z dnia kiedy powinen być w pracy... Powiedział, że kasjerka musiala się pomylić czy coś... sama nie wiem czy mu wierzyć... zmienił się i widzę, że się stara, ale boję się, że on nadal to ciągnie... mimo że się wypiera..ale po co miałby to ciągnąć ?? Ciągnąć tamto i starać się dla mnie ?

No nie wiem, trochę to dziwne, ale po tej jednej rzeczy cieżko jednoznacznie cos stwierdzić. Znowu, trzeba zaczekać, i obserwowac, co się będzie dalej działo. Jesli to będzie pierwsza i ostatnia taka sytuacja, to może rzeczywiście znaczyć będzie, że to przypadek, pomyłka kasjerki. Natomiast, jeśli takie sytuacje bedą sie powtarzać, to nic dobrego to nie będzie wróżyło. No ale czas pokaże Ci te i inne rzeczy. Zaczekasz, i sama się przekonasz, jak to wszystko dalej będzie wyglądało.

Odnośnik do komentarza

Witam
Tak sądzę , że to sprawdzanie faceta raczej nie poprawi waszych relacji. Wiem, że dobrze jest mieć załączoną tą lampkę ostrzegawczą, jednak musi być w tym dużo cierpliwości i wyrozumiałości. Co do waszego synka, tutaj doszukiwał bym się szans, w powolnym, nie naprawianiu a budowaniu od nowa waszej relacji, w tym naprawianiu zawsze zostają po sobie pretensje i wątpliwości które w momencie upadku mogą być ponownie użyte i zamiast uczuć miłości wybudujecie między sobą nienawiść wraz z wyrzutami. Co do samego męża, jest możliwe, że postrzega on wasze dziecko jako rywala i nie rozumie on tak do końca co przerabia w sobie kobieta, tym bardziej, że przyjście takiego dziecka na świat wynikło z wielu starań i komplikacji. Dobrze by było umożliwiać mężowi częsty kontakt, pracować nad tym by pobudził on swoje uczucia do maleństwa, może z czasem dane uczucia sprawią że i w stronę mamy zacznie coś iskrzyć. Jednak nie robił bym w tym kierunków nacisków by wymagać i stawiać faceta pod tym murem, on sam musi to dostrzec, że poza zaniedbywaniem jego uczuć to takie sytuacje dość często się zdarzają w życiu. Z zdradą nie jest tak do końca, że tylko osoba zdradzona cierpi, niekiedy ta druga strona która zdradziła uważa to za coś co świadczy o tym, że was już nic nie łączy poza samymi wspomnieniami, trzeba mięć w sobie dużo troski i zrozumienia by dane uczucia wybudować w sobie od nowa, nie mówiąc o uporządkowaniu tej niechlubnej przeszłości i radzeniu sobie dalej idąc przez życie. Mam nadzieje, że facet zrozumie i tak jak eeeh napisała uda się wam odbudować te uczucia a wspólna dorosłość zacznie być budowana według założeń bardziej odpowiedzialnych. Podziwiam za wyrozumiałość i życzę powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Aha, i nie usprawiedliwiam jego zdrady, ale myslę, że ona raczej potwierdza to, że pozostał pod wpływem Twojej presji, a tak naprawde nie chciał i mu nie zależało wtedy. Nie wiem, czy teraz mu zalezy, ale nastepnym razem nie wymuszaj na nim niczego, to do niczego dobrego nie prowadzi. Jesli ma się starać naprawiać związek, to niech to robi z własnej woli. Jak to sie mówi, do tanga trzeba dwojga.

Odnośnik do komentarza

Po zdradzie chciałam się rozstać, nic na nim nie wymuszałam. Zrozumiałam, że nie mogę w to mieszać dziecka. Jednak przyszedł i powiedział mi, że po prostu potrzebował, żeby ktoś o niego zadbał... znalazła się ona i tak wyszło... Mówił, że żałuję, że źle się z tym czuję. Stwierdziliśmy jak Krzystof W. powiedział, że nie ma nawet co naprawiać.. obydwoje zaniedbaliśmy to uczucie. Więc jeśli już trzeba budować na nowo. Jeśli chodzi o dziecko to nie wydaje mi się, że traktuje go jako rywala... bardzo go kocha i wiele dla niego by zrobił.

No nic czas pewnie pokaże... a może z tym biletem wpadam faktycznie w paranoje... pozostaje mi starać się, uważnie obserwować sytuacje i czekać...

Dziękuje za to, że mogłam z kimś podzielić się. Z kimś kto jest obiektywny. Bo jednak z przyjaciółmi to słyszałam bardziej rzeczy typu "jak on tak mógł mając żone i dziecko" itp. A potrzebowałam potwierdzenia, że wina leży po obu stronach. Ja zaniedbałam go, ale on nic nie mówił, nie mówił, że mu źle i na dobrą sprawę, nawet nie starał się wrócić do pożycia normalnego.

Odnośnik do komentarza

~Agata_90
Po zdradzie chciałam się rozstać, nic na nim nie wymuszałam. Zrozumiałam, że nie mogę w to mieszać dziecka.

No to dobrze, że to zrozumiałaś. A jeśli chodzi o wymuszanie, to wcześniej pisałaś, że wybłagałaś żeby został jak chciał odejść, to nic dziwnego że wzięłam to za wymuszanie. Teraz piszesz, że niczego nie wymuszałaś, to trochę ciężko się w tym połapać.No ale jak teraz piszesz, że sam przyszedł, to już zmienia postać rzeczy.

~Agata_90
Jeśli chodzi o dziecko to nie wydaje mi się, że traktuje go jako rywala... bardzo go kocha i wiele dla niego by zrobił.

Też mi się tak wydaje, i tak jak tu już ostatnio napisałam, odniosłam wrażenie, że jest dobrym ojcem.

Jeśli chodzi o Twoich przyjaciół, to nie dziwię się ich reakcji. W końcu chodzi tu o bliską im osobę, a mimo tego, że zawsze w pewnym stopniu winne są obie strony, to nie zawsze tej winy jest po obu stronach tyle samo. Tak jak tutaj, tak jak wcześniej to tłumaczyłam, moim zdaniem ewidentnie dużo więcej winy jest po jego stronie. Także nie dziwię się, że Twoi przyjaciele przejęli się, i w taki sposób zareagowali. Kiedy moją przyjaciółkę też spotkała zdrada, zareagowałam podobnie.:( Jak komuś naprawdę zależy na czyimś szczęściu to się przejmuje takimi rzeczami gdy o nich usłyszy, a prawdziwym przyjaciołom zależy sobie nawzajem. Nie mogę więc powiedzieć aby akurat reakcja Twoich przyjaciół była jakaś przesadzona(a już na pewno nie niesprawiedliwa), a forum abczdrowie jest ZAWSZE bardziej obiektywne, bo to przecież forum, nie takie stawianie sprawy sensu nnie ma żadnego :P :D

~Agata_90
No nic czas pewnie pokaże... a może z tym biletem wpadam faktycznie w paranoje... pozostaje mi starać się, uważnie obserwować sytuacje i czekać...

Dokładnie, na pewno pokaże. Życzę Ci szczęścia, bez względu na to, jak Ci się życie potoczy. :)

Odnośnik do komentarza

Agata zgadzam sie z tym o czym napisał Krzysztof .Myślę że jeśli potraficie od nowa zbudować Waszą relacje od poczatku ,wykreślając to co było ,jeśli będzie miłość z obu sron ,jeśli dziecko jest cementem który Was złączy to jest ogromna szansa że wyjdziecie z tej sytuacji zwyciesko .Ale gdy przy każdej awanturze bedzie rozszarpywanie ran,te rany nigdy nie zagoją sie do końca .Nawet największa miłość wtedy ustapi miejsca wręcz nienawiści .
Nie słuchaj nawet najżyczliwszych przyjaciół,bo nigdy nie wiesz czy są obiektywni w ocenie ,tylko Ty wiesz najdokładniej jak sprawa wyglądała z obu stron .
Porozmawiaj z mężem .Wspólna kolacja ,miła atmosfera .Kilka mądrych zdań .Powiedz mu że bardzo chcesz mu zaufać i bardzo licztsz że już nigdy tego zaufania nie tylko nie zawiedzie ale nie da Ci najmniejszego powodu do jakichkolwiek wątpliwości .Liczysz na jego mądrość i prawość. Jeśli jest w stanie się z tego wywiazać niech Ci powie od razu .Tym sposbem zaoszczędzi Ci niepotrzenbnych cierpien ......Jeśli nawet jest tak że nie dokonca wyplatał się z tamtej historii to takie slowa dadza mu duzo do myślenia ....
Rownież uważam ze kontrolowanie nic nie da .Każda zdrada wyjdzie na jaw .Nie mozna w nieskończoność grać na dwa fronty a sprawdzanie doprowadza tylko do niepotrzebnych sporów.

Agata dalej uważam że wina leży po obu stronach .Prześliście cięzkie chwile .Niejedno małzenstwo rozpada się w takich momentach na kawałki .Nie ma co teraz analizować zachowania męża .Każy ma inna psychike i kazdy reaguje inaczej .
Stancie sie dla siebie dobrymi przyjaciólmi ,mówcie sobie na bierzaco co w duszy gra .Powiem Ci z doświadczenia że takie zupelne otwarcie się na partnera to zdziała duzo więcej nic cokolwiek innego .Nic tak nie doprowadza do katastrof jak duszenie w sobie zlych i dobrych emocji .Bo czesto nawet z tymi dobrymi jest problem żeby wygadać ,podzielic sie z ta druga połówką .Jesli mąz zobaczy w Tobie nie tylko żonę ale i przyjaciólkę jest duza szansa ze odwdzieczy sie tym samym ...a przyjaciół sie nie zdradza .
Agata słuchaj siebie ą moim zdaniem nawet jeśli coś nie wyjdzie to nie bedzie takiego dramatu jak wtedy dgy nie dzasz możliwości odbudowy Waszej relacji .Jeszcze raz życzę Wam milości ,i zrozumienia ,malenstwu zdrowia i kochajacych się rodzicow .Trzymam kciuki zeby sie udało.

Odnośnik do komentarza

Czytając to wszystko, co piszesz, dochodzę do wniosku, że po prostu wszystko między Wami wydarzyło się zbyt szybko i nie byliście oboje na to gotowi. Nie mieliście pewnie przed ślubem ze sobą naprawdę prawdziwej, oddanej relacji pełnej miłości, ponieważ wówczas potrafilibyście ze sobą rozmawiać i rozumielibyście siebie. Myśleliście, że się kochacie i z pewnością tak było, ale nie byliście jeszcze wtedy gotowi na to, aby do Waszej dwójki dołączył ktoś trzeci- Wasze dziecko. Nie każda para tak samo szybko dojrzewa do małżeństwa i tak samo do rodzicielstwa. Wy potrzebowaliście do tego więcej czasu, niż sobie daliście. Ty nie rozumiałaś i do końca nie czułaś potrzeby skupiać się na mężu w momencie pojawienia się dziecka (i ja to rozumiem, tym bardziej że wcześniej przeszłaś dwa poronienia, ale to nie znaczy, że to popieram), a Twój mąż zamiast też skupić się na Was, to przeważało u niego bardziej egoistyczne podejście do wszystkiego. Nie potrafiliście dojść do porozumienia z jednego prostego powodu- oboje nie myśleliście w ogóle o swoich wzajemnych potrzebach, czego pewnie po prostu dostatecznie nie wypracowaliście u siebie wcześniej. W przeciwnym wypadku pojawienie się dziecka nie byłoby dla Was aż tak wielkim wstrząsem. Owszem, ogromnie by to zmieniło Wasze życie, ale nie aż tak, żeby dochodzić do tak drastycznych kroków jak zdrada.
Moim zdaniem Wasze małżeństwo warto, a wręcz trzeba ratować, bo nie można się poddawać na samym początku wspólnego życia, kiedy zdecydowanie widać, że zawiodły tutaj obie strony. Zacznijcie od nowa, pracujcie nad swoimi relacjami i rozmawiajcie, nie uciekajcie od siebie, bo to jeszcze bardziej pogorszy sprawę. Prawdziwa miłość potrafi "znieść rzeczy nie do zniesienia". Jeśli tylko oboje chcecie i widzicie chociaż najmniejsze światełko w tunelu- warto. Nie będzie łatwo, ale naprawdę warto.

Odnośnik do komentarza
Gość Pregota

Ja Was w ogóle nie rozumiem. Nawet jak Agata nie przykładała się do małżeństwa, to jej facet nie miał prawa jej zdradzić! Każda zdrada jest inna? Nie! Każda zdrada jest taka sama. Zdrada jest zdradą i kropka.

Odnośnik do komentarza

Spędziliśmy razem wiele lat a ja wciąż uwielbiałam patrzeć w jego oczy i słuchać jego głosu. Ale niestety on poznał inną i się w niej zauroczył. Moje życie zaczęło być katorgą. Nie wytrzymywałam bez niego. Codziennie ból. Wtedy trafiłam na stronę urok-milosny.pl i postanowiłam spróbować rytuału miłosnego. I ten rytuał zadziałał : ) jestem znowu przeszczęśliwa.

Odnośnik do komentarza
Gość Ktoś1981

Mnie też mąż zdradził. Zrobił to 4 lata temu z koleżanką z pracy, była to zdrada emocjonalna zapewniał ze nie fizyczna. Odbyliśmy sesje z psychologiem i niby jest dobrze,ale niby. Ja mu nie ufam nie wierze i od czterech lat zastanawiam się czy dobrze zrobiłam zostając z nim. Zostałam bo mamy dzieci . On się bardzo stara niby kocha jestem teraz niby najważniejsza, najcudowniejsza w ogóle och i ach. Problem jest w tym ze ja nie wierzę w ani jedno jego słowo, czasem gdy na niego patrze to mam wrażenie ze go za to co mi zrobił nienawidzę. Nie poradziłam sobie z tym i nie myślę o dalekiej przyszłości z nim.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...