Skocz do zawartości
Forum

Zdrada żony a brak zainteresowania ze strony męża


Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Chciałbym się poradzić w pewnej sprawie.

Mam 28 lat, żona 24. Z obecną żoną poznałem się na czacie ok. 8 lat temu. To było tak, że po długich i częstych rozmowach ona zakochała się we mnie mimo, że mnie nie znała. 5 lat temu wzięliśmy ślub. Ona zaszła w ciążę, ale oboje chcieliśmy tego ślubu i cieszyliśmy się, że będziemy razem. Przed ślubem było fajnie, spotykaliśmy się ok. 2 razy w tygodniu, byliśmy razem za granicą przez kilka tygodni.

Po ślubie zaczęły się problemy z mojej strony. Oddalałem się od żony. Byliśmy razem cały czas, weszła rutyna z mojej strony i to bardzo szybko. Oglądałbym tylko mecze, a później doszedł nałóg stawiania u bukmachera. Moje zainteresowania i nałogi wyszły bardziej na światło dzienne, gdy byliśmy już cały czas razem. Wcześniej gdy spotykaliśmy się od czasu do czasu wieczorem, to nie było to tak widoczne i ani ja ani ona nie zdawaliśmy sobie sprawy, że jestem egoistą i mam bezsensowne nałogi.

Żona starała się bardzo. Okazywała mi uczucia, chciała się przytulać, zajmowała się dzieckiem, a ja coraz bardziej się oddalałem i patrząc na to teraz chłodnym okiem to było to przerażające. Bardzo źle ją traktowałem. Dbałem o to, żeby miała wszystko, ale zapomniałem o uczuciach, o rozmowach, o zwykłym przytuleniu. Nie miałem na to czasu. Byłem ślepy. Odbiło się to również na dziecku, bo nie poświęcałem mu dużo czasu. Z zewnątrz to nie wyglądało źle. Nikt by nie mógł powiedzieć, że coś jest nie tak.

Niedawno przejrzałem jej archiwum gg i odkryłem przykre rzeczy. Było to tylko archiwum z pewnego okresu i tylko gg. Nie mam wglądu do rozmów na skype czy przez sms’y.

Żona zaczęła rozmawiać na czacie z różnymi mężczyznami. Jak twierdzi chciała czuć się potrzebna komuś, żeby ktoś się nią interesował. Nie wiedziała co jest w niej nie tak, że ja ją odtrącam. Chciała potwierdzić, że jest dobrą osobą, inteligentną, ładną itd. Miała wiele znajomości z okolicy, ale dużo z kraju. Rozmawiała często, a ja nie wiedząc o niczym zajmowałem się swoimi sprawami. Poznała 47-letniego faceta. Jakieś 2 lata temu. Wiedziałem o nim. Pisała z nim, opowiadała. Nie widziałem w tym nic złego i dziwnego. Znajomy z Internetu. Ja nadal robiłem swoje. Ponad rok temu na tyle była z nim blisko w tych rozmowach, na tyle on się nią interesował, że chyba napisała mu, że go kocha. Potem przyszedł czas wybrać uczelnię i wybrała w tym mieście w którym on mieszka. Zawoziła papiery na studia, spotkała się z nim, później były weekendowe zjazdy i spotykała się z nim. Uczucie rosło. Zaczęła tracić dla niego głowę. On trochę chciał ją ochronić przed tym, bo wiedział, że ma rodzinę, ale to ją tylko denerwowało i dochodziło do kłótni. Ona pisała, że była gotowa poświęcić dużo dla niego, a on nie odwzajemnia uczucia. Pisała, że gdyby miała pewność, że on ją kocha to zostawiła by mnie i zmarnowała życie dziecku. Dwa razy uprawiała z nim seks w samochodzie, ponieważ był osobą rozpoznawalną jak twierdził i nie chciał ryzykować spotkań na mieście czy w hotelach, mimo, że ona chciała np. spędzić z nim całą noc. Potem on nie przejawiał jakoś chęci, aby to kontynuować, spotkali się jeszcze kilka razy, a później przestali się spotykać zupełnie i coraz mniej pisać ze sobą.

Wcześniej przed tą znajomością doszło do sytuacji, że na jakiejś imprezie z koleżankami spotkała się z chłopakiem, którego znała z czata i całowała się z nim będąc lekko pijana. Później gdy znała już tamtego starszego gościa i w okresie gdy 2 razy uprawiała z nim seks to chciała umówić się z tym chłopakiem na spotkanie, ale później sprawa ucichła i do spotkania nie doszło. Podejrzewam, że on nie chciał, albo zbliżyła się do tego starszego i ona nie chciała.

Gdy po pół roku dowiedziałem się o wszystkim okazało się kilka dni później, że żona zaszła w ciążę i że będziemy mieć drugie dziecko. Staraliśmy się o to dziecko. 3 miesiące wcześniej żona też była w ciąży, ale poroniła. Od czasu tej poronionej ciąży zaczynało być trochę lepiej między nami.

Gdy się dowiedziałem, to był dramat, ona twierdzi, że mnie kocha, że żałuje, że pogubiła się, że chciała czuć, że ktoś się nią interesuje. Przyznała się do wszystkiego. Opowiedział wszystko ze szczegółami, chociaż od tamtego czasu minęło sporo czasu i nie wszystko pamięta. Bardzo chce być ze mną.

Ja nie chce marnować tego wszystkiego co między nami było kiedyś, poza tym będziemy mieć dwójkę dzieci, ale na razie nie umiem wybaczyć. Nie wiem co gorsze. Czy ten seks, czy to ogromne zaangażowanie. Ona twierdzi, że to co pisała nie było do końca prawdą. Że czasami wkurzało ją, że on się nie angażuje tak bardzo i stąd kłótnie i wypominanie, że ona go kocha, a on ją olewa.

Ja wiem, że po to wszystko to głównie moja wina, ale jesteśmy wierzący i wydaje mi się, że przysięga małżeńska obowiązuje gdy jest dobrze i gdy jest źle. Nie krzywdziłem jej tylko nie okazywałem uczuć. Wydaje mi się, że gdyby jej zależało to by powiedziała, że spotkała się z kimś. Dałoby mi to do myślenia. Albo wtedy gdy całowała się z tamtym chłopakiem. Mogła powiedzieć o tym. Byłoby źle, bo bym się wkurzył, ale może bym przejrzał na oczy i nie doszłoby do tamtego zaangażowania. Nie miałem pojęcia, że może się wydarzyć coś takiego. Wydaje mi się, że nie ostrzegła mnie, bo się zakochała czy zauroczyła. Teraz przejrzałem na oczy, ale jest za późno. Ona twierdzi, że go nie kochała, ale nie wiem czy to prawda. Jak można nazwać jej uczucie?

Czy można wybaczyć coś takiego?

Odnośnik do komentarza

Mysle, ze sam fakt ze zastanawiasz sie nad tym, czy wybaczyc zonie, swiadczy o tym ze mozna. Przed Wami jednak wiele pracy, ale mysle ze jezeli nadal sie kochacie to warto. Bardzo dobrze ze zauwazyles swoje błedy i ich zalujesz. Teraz pozostaje pytanie czy zona dostrzeze swoje i czy oboje bedziecie chcieli cos zmienic w Waszym zwiazku. Pozdrawiam i trzymam kciuki :)

Odnośnik do komentarza
Gość Akupunktura

Mi się udało wybaczyć mężowi zdradę, ale długo to trwało... Przez wiele miesięcy odtwarzałam sobie w głowie różne brzydkie rzeczy. Podobno potrzeba roku żeby dojść do siebie po takim traumatycznym przeżyciu, w moim przypadku to się sprawdziło. Mam nadzieję, że i Tobie się uda wybaczyć (nie zapomnieć, ale wybaczyć). Najważniejsza jest w tym wszystkim chęć naprawy związku ze strony osoby zdradzającej. Musi się starać.

Odnośnik do komentarza

Witaj
Przede wszystkim nie można nazywać uczuć. Uczucia to uczucia... każdy człowiek ma takie same, tylko nie zawsze się ujawniają w każdym momencie. Twoja sytuacja nie jest wcale łatwa... Musisz to zrozumieć! Założyłeś rodzinę. Masz już drugie dziecko. Sądzę, że dzieci są darem dla osób, które choć przez pewien czas się kochają i jest to właśnie okaz tejże miłości. No ale... w czym tki problem? W Tobie! Musisz zrozumieć, że rodzina to nie byle co... chce mi się to się uśmiecham, nie chce mi się to siedzę smutny... Niestety. Jeżeli oczekujesz czegoś od swojej żony musisz też oczekiwać czegoś od samego siebie. Twoja żona Cię zdradzała. Trudno... to jest przykre, ale zawsze musi być jakiś powód. Tym powodem jesteś Ty. Musisz wbić sobię do głowy, że to właśnie Ty jesteś ojcem dwóch wspaniałych, zdrowych dzieci, że to właśnie Ty jesteś wspaniałym i kochającym mężem. Po prostu trzeba zrozumieć sedno swojego życia. W Twoim życiu wynikła taka sytuacja, że żona zdradziła Cię z innym mężczyzną. Tylko dlaczego? Dlatego, że to właśnie Ty nie okazywałeś jej swoich prawdziwych uczuć. Jeżeli na prawdę Ją kochasz myślę, że samo się ułoży ;) Tylko czasami warto dać też coś od samego siebie. Przymulanie i zarojenie się w jakimś błocie nic Ci nie da. Musisz otworzyć się prawdziwie na świat. Stanąć przed lustrem, popatrzeć sobie w oczy i zrozumieć sens swojego życia.

Pamiętaj, że każdy człowiek jest inny, ale każdy może się też zmienić na lepsze ;)
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Zdradzony, współczuję Ci, że coś takiego spotkało Cie ze strony zony. Nie daj sobie wmówić, że to Twoja wina. To bzdura! Niczym sobie na to nie zasłuzyłeś. To, że poświęcałeś jej mało czasu, było błędem, ale tez nie jakimś strasznym. Gdyby w małżeństwach tylko takie błędy się zdarzały! Niestety tak nie jest, zdarzają się rzeczy o wiele gorsze, co pokazuje przykład Twojej zony...:((( A Twój błąd nie był na tyle duży, żeby dawał jej prawo do zrobienia czegoś tak okropnego. Nic jej nie usprawiedliwia. Masz rację, Zdradzony, że skoro coś jej nie odpowiadało w małżeństwie, to mogła o tym powiedzieć. Tak właśnie postępuje odpowiedzialny człowiek. Stawia czoło problemom, otwarcie o nich rozmawia, a nie ucieka w ramiona innej osoby jak tchórz, gdy tylko w związku zacznie się coś psuć.

Zgadzam się z Akupunkturą, że najważniejsze jest teraz, żeby Twoja żona robiła wszystko, aby naprawić krzywdę, która Ci wyrządziła. Jeśli naprawdę jej zalezy na związku, to powinna dokładać wszelkich starań, aby odbudować tę więź, którą zniszczyła.

Jeśli zaś chodzi o ten roczny okres na naprawę związku, to nie sądzę, żeby zazwyczaj wystarczał. Kiedyś pisała tu kobieta, która została zdradzona. Mimo, że było to raz, i że jeszcze tego samego dnia jej mąż się do tego przyznał, to po upływie roku od tego zdarzenia napisała, że dalej czuje, jakby stała w martwym punkcie. Miała problem nawet z zaufaniem, a wiadomo przecież, że samo odzyskanie zaufania to jeszcze za mało, dopiero początek. Bo miłość to duuuuuuużo, dużo więcej, niż samo zaufanie. Akupunktura, czy jesteś teraz w pełni szczęśliwa ze swoim mężem? Czy jesteś tak szczęśliwa, jak byłaś szczęśliwa przed zdradą? Ile trzeba więc czasu, żeby odbudować CAŁĄ więź(a więc nie tylko zaufanie, oczywiście)? Żeby naprawdę odzyskać utracone szczęście? Czy istnieje w ogóle jakiś wystarczający okres czasu na to? Nie wiem, ale jedno jest pewne, Zdradzony: Będzie ciężko.

Odnośnik do komentarza

Na wstępie chciałem podziękować za czas poświęcony na przeczytanie tej nie krótkiej historii i za opinie.

franca, to nie było tak, że ona o tym nie mówiła, to było wałkowane 2-3 lata, ona chciała rozmawiać, płakała, a ja nie miałem czasu, uznawałem, że nie ma problemu, że ona sobie coś wymyśla i robiłem swoje, patrząc z perspektywy czasu to na prawdę zachowywałem się potwornie. Byłem w totalnym nałogu bukmacherki. Jadąc z pracy do domu nie myślałem o dziecku i żonie tylko o tym co będzie w telewizji i na jaki mecz będę mógł postawić. Było, źle do tego stopnia, że stawiałem nawet w Wigilię gdy praktycznie nie było ani jednego meczu.

Chciałbym poruszyć wątek księży, mimo, że to może nie to forum. Otóż wydaje mi się, że są za bardzo pobłażliwi. Gdy żona opowiadała o swojej spowiedzi to nie była jakoś wyraźnie skarcona, tylko miała żałować tego co zrobiła i nie mówić mi prawdy dla dobra małżeństwa. Ta "lekka" spowiedź spowodowała, że doszło do 2. razu. Czyli w zasadzie jest praktycznie przyzwolenie na to i zakaz mówienia prawdy, żeby nie było kłopotów z rozwodami i unieważnieniami małżeństw. Gdyby taki ksiądz, wszedł jej na ambicję, kazał się przyznać, dać na prawdę wymagającą pokutę to może nie dochodziłoby dalej do zdrady. Ludzie są coraz bardziej wygodni, a Kościół się pod nich dostosowuje niestety.

Odnośnik do komentarza

Witam,tak sobie czytam i analizuje,podobna sytuacja do mojej ale nie do konca.Od zdrady mojego meza mineło 2 lata,poszedł do innej na 9 mscy,tez mu nie okazywałam milosci ale tylko dlatego ze zaczał pic i sprzedawał co sie da z domu-poniewaz nie miał pracy-wrócił! przepraszał obiecywał poprawe i co- dalej pije a ja glupia dałam szanse.Zmarnował nasze małżenstwo -zdrady nigdy sie nie zapomni i nie wybaczy.Nie potrafie z tym żyć.Na tą chwile myslę o rozwodzie ponieważ gdy na niego patrze jest mi nie dobrze,mam przed oczyma ja i jego.Ślub jest dla mnie swiętością dlatego nigdy nie zdradziłam :(przykre to wszystko.Nie potrafie zrozumieć jak można zdradzic....

:)

Odnośnik do komentarza

Gracjelka, pamiętam Cię! :) Pisałaś m. in. w wątku Sarasz, i Kaziego, prawda? Tyle, że pod innym nickiem.

Według mnie Twoja sytuacja bardzo się różni od sytuacji Zdradzonego. Jest znacznie poważniejsza. Twój mąż się wyprowadził, żona zdradzonego nie. Czyli właściwie kompletnie Cię olał...:( I to na 9 miesięcy! Przez 9 miesięcy spał z inną, a Żona zdradzonego zdradziła go 2 razy. Nie usprawiedliwiam jej, ale to jednak DUŻA róznica.

Kolejna różnica jest taka, że u Zdradzonego przed zdradą to on był tą stroną zaniedbującą małżeństwo, a u Ciebie Twój mąż, czyli ta strona, która potem zdradziła. To również ma spore znaczenie.

No i Twój mąż wrócił spowrotem do Ciebie raczej z niskich pobudek... U tamtej zaczęło mu być źle, więc stwierdził, że u Ciebie mu będzie lepiej. Sorry za szczerość, ale nie wierzę, żeby to zrobił z nagłego, gwałtownego powrotu uczuć do Ciebie. Dlatego moim zdaniem już wtedy nie powinnaś była się na ten powrót zgodzić.

Też, podobnie jak Ty, nie potrafię zrozumieć zdrady, chyba że dochodzi do niej w momencie, gdy partnerów nic już ze sobą nie łączy. Ale to na pewno zdecydowana mniejszość wszystkich przypadków zdrad...

Odnośnik do komentarza

Ech... No właśnie, bo czas nie zawsze leczy rany... To zalezy, od sytuacji, od tego, co się dzieje w życiu człowieka.
Też nie zdradzałam, i mam nadzieję, że nigdy tego nie zrobię. :)
Racja, Grajcelka, że nawet, jak ludzi już nic nie łączy, to najpierw powinien być rozwód, a potem spanie czy wiązanie się z kimś innym. Tylko, że czasem w toksycznym związku zachodzi taka sytuacja, że rozstanie się jest bardzo trudne lub praktycznie niemożliwe do przeprowadzenia. Ale to chyba osobny, dłuższy temat... I nie wiąże się ani z Twoim małżeństwem, ani z małżeństwem Zdradzonego.
Jeśli chodzi o jego małżeństwo, to moim zdaniem absolutnie nie powinno było do zdrady dojść, mimo, że wcześniej zaniedbywał on małżeństwo. Myślę, że jego żona miała możliwość odejścia, jeśli faktycznie było jej w tym małżeństwie bardzo źle. Mogła też wystąpić o separację. Nie musiała zdradzać.

Odnośnik do komentarza

Zdradzony_28

franca, to nie było tak, że ona o tym nie mówiła, to było wałkowane 2-3 lata, ona chciała rozmawiać, płakała, a ja nie miałem czasu, uznawałem, że nie ma problemu, że ona sobie coś wymyśla i robiłem swoje, patrząc z perspektywy czasu to na prawdę zachowywałem się potwornie. Byłem w totalnym nałogu bukmacherki. Jadąc z pracy do domu nie myślałem o dziecku i żonie tylko o tym co będzie w telewizji i na jaki mecz będę mógł postawić. Było, źle do tego stopnia, że stawiałem nawet w Wigilię gdy praktycznie nie było ani jednego meczu.

Ok, Zdradzony, było nieco inaczej, niz myślałam. Ona próbowała coś zrobić, rozmawiać. A Twoje zaniedbania były dość poważne. Jednak mimo wszystko, nie musiała w takiej sytuacji zradzać. Miała inne możliwości, tak jak pisałam wcześniej Grajcelce.

Zdradzony_28
Chciałbym poruszyć wątek księży, mimo, że to może nie to forum. Otóż wydaje mi się, że są za bardzo pobłażliwi. Gdy żona opowiadała o swojej spowiedzi to nie była jakoś wyraźnie skarcona, tylko miała żałować tego co zrobiła i nie mówić mi prawdy dla dobra małżeństwa. Ta "lekka" spowiedź spowodowała, że doszło do 2. razu. Czyli w zasadzie jest praktycznie przyzwolenie na to i zakaz mówienia prawdy, żeby nie było kłopotów z rozwodami i unieważnieniami małżeństw. Gdyby taki ksiądz, wszedł jej na ambicję, kazał się przyznać, dać na prawdę wymagającą pokutę to może nie dochodziłoby dalej do zdrady. Ludzie są coraz bardziej wygodni, a Kościół się pod nich dostosowuje niestety.

Zgadza się! Ja tez o tym słyszałam, od ludzi, którzy mają styczność z tymi kręgami. I czasem rozmawiają z duchownymi na różne tematy, w tym ten. No i Ci duchowni sami przyznawali tym ludziom, że czasem tak robią! Dla mnie to był KOMPLETNY szok, gdy się o tym dowiedziałam. Jak można być tak pobłażliwym dla tak cięzkiej przewiny? Zwłaszcza, gdy jest się człowiekiem, na którym spoczywa wielka odpowiedzialność za kształtowanie sumienia ogromnej rzeszy ludzi? W ogóle tego nie rozumiem, to jest zwyczajnie gorszące. W pełni się z Tobą zgadzam, Zdradzony, ze wszystkim, co tu napisałeś na ten temat. W szczególności, też uważam, że gdyby ten ksiądz potraktował czyn Twojej żony stosownie do jego powagi, to moze wyciągnęła by z tego jakieś wnioski. Zrozumiałaby już wtedy, co narobiła, i do drugiej zdrady pewnie by nie doszło. Ktoś mądry(dodam, że osoba świecka ;)) powiedziała, że spowiednik powinien właśnie za pokutę dawać przede wszystkim przyznanie się do winy przed współmałzonkiem. Bardzo trafnie powiedziane! Taka pokuta na pewno silnie oddziaływuje na człowieka, jego sumienie, wrażliwość, myślenie, i dużo przez to uczy. A z drugiej strony, trudno zarzucić jej, że jest zbyt łagodna..

Odnośnik do komentarza

Oprócz wielkiej pobłazliwości dla tego czynu, i całej ewidentnej szkodliwości z nią związanej, jest jeszcze jedna rzecz, której nie należy pomijać, jeśli chodzi o wspomniane przez Ciebie postepowanie księży. Chodzi o to, że oni w ten sposób namawiają do nieuczciwości względem żony/męża. Nakłaniają do tego, żeby nie mówić mu/jej prawdy. Dla "dobra małżeństwa"! Rety, przecież to zakrawa na hipokryzję... Poza tym, jak się ma do tego ślubowanie uczciwości małżeńskiej? Po co to ślubować, skoro potem księża zachęcają do czegoś przeciwnego?

Odnośnik do komentarza
Gość kobieta po 50

Myślę,teraz po tylu latach życia że wszystko w małżeństwie jest możliwe i nawet zdrada w głowach ludzi nieszczęśliwych dzieją się różne rzeczy.Kiedyś też myślałam że mąż jest tylko jeden i to na całe życie Ale to nieprawda jak się o siebie nie dba nawzajem to wszystko zgaśnie nawet największe uczucie.Ból po zdradzie jest ogromny, wiem coś o tym a przeżyłam, zdradę emocjonalną po której przewartościowałam swoje życie więcej słucham i podziwiam męza nie reaguje tak agresywnie i zauważyłam że mąż jest lepszy , choć wszystko pamiętam i trudno mi zapomnieć a bardzo bym chciała żeby te myśli nie wracały. Cały czas się zastanawiam czy tak powinno być to ja pierwsza wyciągnełam wnioski z kryzysu czyli musi być ktoś kto pierwszy się opamięta i chyba warto walczyć bo z innym partnerem też nie mamy gwarancji że zawsze będzie idealnie.

Odnośnik do komentarza

Ludzie wierzącacy powinni przede wszystkim pamietac o tej pieknej chwili w ich życiu ,w której oboje przysięgają sobie przed Bogiem dozgonną milość na dobre i na złe .Jeśli ta przysięga dla Ciebie autorze coś znaczy to wybaczenie choc trudne, będzie mozliwe bo zrobisz to z miłosci do Twojej drugiej połowki .Jeśli chcecie ze sobą spedzić zycie to oboje musicie sie dobrze zastanowić w jaki sposob naprawić Wasze małzenstwo .Polecam Wam 3 dniowe rekolekcje " Spotkania małzeńskie " Naprawde warto .

Odnośnik do komentarza

Ja tez zdradziłam męża tak on uważa! Tylko ze najpierw on miał gdzieś małżeństwo i dzieci ,pił grał i nic go nie obchodziło !
Poznałam tego drugiego w trakcie separacji i powiem wam ze gdyby nie on mój mąż nigdy by sie nie obudził ! On pokazał mi jak sie powinno traktować kobietę i ty tez zdradzony obudziles sie bo cię zdradziła ,tak, a czemu jej nie widziałeś wcześniej jak prosiła , płakała .Rozumiem ja bardzo dobrze ,kobieta potrzebuje mężczyzny prawdziwego nie cienia w domu w spodniach !
Mój mąż wrócił do mnie bo nie mógł sobie z tym poradzić ,kocha mnie i wybaczyl, ale teraz jest inna kwestia czy ja mu nadal zaufam ,czy nie wróci ten sam Dudek który mnie olewal . Ja tez sie boje czy dam radę wybaczyć!

Odnośnik do komentarza

@"Ludzie wierzącacy powinni przede wszystkim pamietac o tej pieknej chwili w ich życiu ,w której oboje przysięgają sobie przed Bogiem dozgonną milość na dobre i na złe .Jeśli ta przysięga dla Ciebie autorze coś znaczy to wybaczenie choc trudne, będzie mozliwe bo zrobisz to z miłosci do Twojej drugiej połowki "

No więc pytanie dlaczego tym tokiem myślenia nie kierowała się żona. Dlaczego nie działała jakoś konkretnie w celu ratowania mnie i małżeństwa? Jaka jest/była jej miłość do mnie skoro zdecydowała się wziąć sprawy w swoje ręce...

Odnośnie wypowiedzi Mila75. Mnie interesują sprawy wiary. Nie uważam, że zdrada na złość, bo on pije, bije jest chrześcijańskim odruchem. Ten temat analizowany pod kątem wiary i pod kątem dzisiejszego ateistycznego porządku świata to dwie różne dyskusje.

Odnośnik do komentarza

Powiem tak Zdradzony, osobiście nie rozumiem toku myślenia kobiet jeżeli chodzi o zdradę. Ostatnio sam również brałem w tym udział i w trakcie rozmowy usłyszałem, jeśli bym zaniedbywał to mogła by się pojawić zdrada w takim wypadku. Nie rozumiem tego,jeżeli czuje, że to umiera co było by między mną a kobietą, nie potrafił bym przebić się przez jej bóle migrenowe, przestała mnie podniecać i rozpalać jako kobieta, to nie idę walić jej boków pakuje walizkę i idę na stancje. Facet potrzebuje zrozumienia i akceptacji od kobiety a kobieta w dużej mierze chce być wysłuchana mając poczucie, że jest doceniana i najważniejsza w życiu mężczyzny. Sam fakt zdrady ze strony kobiety, osobiście postrzegam tak. To nie jest kwestia rozładowania popędu emocjonalnego w tym zaspokojeniu cielesnym. Lecz to kwestia tego poczucia ciepła i bliskości drugiej osoby z naciskiem na to, że uwieść odrzuconą i zaniedbaną przez męża kobietę nie jest tak trudno. Nie chce urazić wiernych kobiet z zasadami, jednak tak jak facet do faceta. Niezależnie od tego czy jest szczęście w związku czy go niema, to zawsze będzie jakiś facet czyhał na Twoją żonę i ją uwodził. Kwestia tego kiedy temu ona ulegnie. Podchodząc do religijności, to jest tylko ciało skóro kości i reszta mniej znacząca. Uleczyć trzeba to co poza tym się skrywa i o to zadbać. Nie tak dawno szedłem drogą w której się zastanawiałem czy jestem najlepszym facetem w łóżku jakiego miała kobieta. Dziś jestem tego pewny lecz i zrozumiałem, że sam akt nie jest ważny lecz poza nim są sprawy które dopiero go wynoszą na wyżyny. Mogła by niewiadoma ilość facetów cudować z twoją żoną, lecz są sprawy w których nie osiągną oni tego co Ty osiągnąłeś, jeśli to ofiarowałeś swojej kobiecie to przez sam ten fakt warto dążyć do tego by dążyć do poprawy tego co było przedtem. Jeżeli byś się poddał to nie zmieni to już żaden inny facet, że byłeś w jej życiu tym jedynym wyjątkowym. Odszukaj to uczucie w sobie i walcz o waszą dawną relacje.

Odnośnik do komentarza

Zdradzony, spójrz na to z innej strony - dlaczego Ty nie działałeś w jakikolwiek sposób, żeby ratować małżeństwo? Nie "zdradziłeś" jej, oglądając mecze i zakładając się? Myślisz, że to mniej boli? Tak samo Ty zaangażowałeś się emocjonalnie w inny związek, jak ona to zrobiła. tylko Ty byłeś pierwszy. I to Ty nie miałeś żadnego powodu, poza własną słabością.

Potępiam zachowanie Twojej żony, ale wykazujesz się w tej chwili niezłą hipokryzją. A jaka była Twoja miłość, skoro nie potrafiłeś z siebie wykrzesać NIC dla ratowania małżeństwa. Ona wykrzesała z siebie dni płaczu, próby rozmowy z Tobą, przeżycie samotności, więc mam wrażenie, że jednak jej miłość była w którymś momencie silniejsza od Twojej. Ona też nie musiała wybaczać Ci tego, że nie było Cię przy niej, a jednak nadal jesteście razem. Teraz Twoja kolej, żeby się postarać.

Odnośnik do komentarza

[quote="Zdradzony_28"]@"Ludzie wierzącacy powinni przede wszystkim pamietac o tej pieknej chwili w ich życiu ,w której oboje przysięgają sobie przed Bogiem dozgonną milość na dobre i na złe .Jeśli ta przysięga dla Ciebie autorze coś znaczy to wybaczenie choc trudne, będzie mozliwe bo zrobisz to z miłosci do Twojej drugiej połowki "

No więc pytanie dlaczego tym tokiem myślenia nie kierowała się żona. Dlaczego nie działała jakoś konkretnie w celu ratowania mnie i małżeństwa? Jaka jest/była jej miłość do mnie skoro zdecydowała się wziąć sprawy w swoje ręce...

Prawdę mówiąc to można odbic piłeczkę i zapytać Ciebie dlaczego Ty kochając zonę zaniedbywałeś Ją kilka lat ? Dlaczego nie zauważałeś jak prosiła o zainteresowanie ?

Ale pomyśl jakie to ma teraz znaczenie skoro oboje chcecie być ze sobą ?
Oboje doprawadziliscie do zaistnialej sytuacjii .Gdygy miała męża i przyjaciela w domu któryby Ja wysluchał ,pocieszył ,poglaskał po głowie jak Jej żle to moze nie szukałaby pocieszenia na fb,ani w ramionach innego faceta .
Tobie być moze tez czegoś w tych małzenskich relacjach czegoś brakowało ...ze wybrałeś pocieszenie ,rozładowanie w tym co robiłeś ....
Chcecie być razem ,chcecie zbudować cos trwałego ? To zauwazajcie swoje potrzeby nawzajem .Rozmawiajcie duzo o tym co boli jak i również co w Was piękne ! Pamietaj ze kobieta to taki kotek która uwielbia jak jest drapana za uszkiem ;)))

Jeszcze odniosę sie do kwestii spowiedzi Twojej zony .

.Jesteśmy ludzmi grzesznymi .Wszyscy .I księża też ....Nie będę oceniac zachowania księdza
Tylko jak zapewne wiesz ,jako człowiek praktykujący ze odchodząc od konfesjonału slyszysz słowa spowiednika - Idż i nie grzesz więcej - Poza tym nastepna bardzo istotna rzecz to - mocne postanowienie poprawy .- Czyli staram sie ze wszystkich sił zeby nie popelniać tego grzechu .....Jesli ktoś dostał pokutę np odmówienie modlitwy a nie na przykład pójscie na pięlgrzymkę do Czestochowy to znaczy ze moze dalej grzeszyć ...bo pokuta łagodna ...? Jesli ksiądz kategorycznie nie pogroził palcem i nie powiedział 'Wiecej męza nie zdradzaj 'to znaczy ze dał przyzwolenie na zdradę ? Przecież wie ze ma do czynienia z doroslym a nie z dzieckiem ktoremu trzeba wszystko powiedzieć wprost .Naprawdę nie ma sensu wszystkiego zwalać na błędy Kościoła bo dojdzie do kataklizmu ....Niech kazdy rozstrzygnie w swoim sercu czy chcę iść prostą drogą do zbawienia a co za tym idzie czy chce być prawym człowiekiem ....To nie jest trudne ,nawet w tych cięzkicch czasach ....Życzę Wam duzo szczęscia ,wybaczenia sobie nawzajem ....Pozdrawiam .

Odnośnik do komentarza

Mam żal o to, że żona nie działała jakoś konkretnie. Ja byłem ślepy, ale ona próbowała dotrzeć do mnie w ten sam sposób i cały czas nieskutecznie. Mogła podjąć jakieś radykalne kroki. Gdy zaczęła ten romans pewnie nie było już odwrotu. Już nie zależało jej chyba tak bardzo, aby za wszelką cenę nas ratować. Usprawiedliwiała sobie pewnie to. Robiła źle, ale przecież miała powód. Gdy się spotkała pierwszy raz i drugi, widziała w jakim kierunku to idzie, ale nie przeanalizowała tego. Nie przyszła do mnie i nie powiedziała, że jest problem między nami, że rozmawia i spotyka się z kimś. O to mam pretensje. Że to trwało rok i w tym czasie nie przyszedł żaden moment zastanowienia. A im bardziej w to brnęła tym potem było trudniej.

Ja nie twierdzę, że jestem bez winy, ale takie jest myślenie facetów. Nie przypuszczałbym nigdy, że przez moje takie interesowanie się tylko sobą dojdzie do takiej tragedii. Nie posądzałbym o to żony nigdy w życiu. Myślałem, że mnie bardzo kocha. Były dobre momenty nawet w tym okresie i nie rozumiem tego jak mogła prowadzić trochę takie podwójne życie, a w tle jeszcze jakiś młody, z którym się całowała. Byłem dla niej potworem, ale chyba nie ma co porównywać tak bardzo mojego egoizmu i nałogu bukmacherskiego z jej rocznym romansem zakończonym dwukrotnym seksem. Seksu nie uprawia się ot tak. Z resztą kobiety robią to nie dla rozładowania napięcia, tylko bardziej z miłości. Doprowadziłem do tego, że ona chyba się zakochała w innym mężczyźnie. Jego wiek mnie przeraża i też nie wiem co o tym myśleć. Ponadto nie rozumiem jak mogła być taka naiwna. Pojechali raz za miasto, on tego chciał, ona mu się dała, ale później dawał do zrozumienia, że nic z tego nie będzie, a ona zrobiła to drugi raz,

Odnośnik do komentarza

On ma coś czego ty nie masz ,Zdradzony 28! Nie widzi tego w Tobie ,a tego szuka .Wiara nie ma tu nic do tego ,ty tez przysiegales i słowa nie dotrzymales .To jest tak jak właściciel bije psa ,pies to znosi bo kocha i jest wierny ,ale przychodzi moment gdy zaatakuje ...ze strachu z bezradności bo tego nie rozumie ..dlaczego właściciel to robi ...i juz zawsze będzie skrzywdzony i nieufny !( może złe porównanie ,ale wam facetem czasami tak najlepiej wytłumaczyć )

Odnośnik do komentarza

Zdradzony, podejdę do tej sprawy trochę od innej strony. Bardzo przeżywasz tą zdradę, bo to jest okropne wydarzenie, nie ma co się oszukiwać. Ale zastanawia mnie pewna kwestia. Sam mówisz o tym, jak Twoja żona za Tobą tęskniła. Jak skomlała o Twoją uwagę, uczucie. Myślisz, że dla niej to było miłe? Myślisz, że było jej z tym dobrze, że nie czuła się okropnie, że jej świat wtedy się nie walił, nie kończył? Bierzesz pod uwagę tylko to, co Ty czujesz, a o tym co ona czuła i czuje nawet nie myślisz, to co Ty przeżywasz wydaje Ci się gorsze, większe, trudniejsze do przeżycia. Wcale tak nie jest. Nie wyobrażam sobie nawet, co ona musiała przechodzić, a teraz do tego jeszcze czuje okropne poczucie winy za to, co zrobiła. A Ty? Ty po prostu pławisz się w swoim bólu i za bardzo nawet nie myślisz o tym, jak to wszystko uratować, jak jej pokazać że Ci nadal zależy, jak dać jej do zrozumienia że naprawdę była dla Ciebie ważna. Nie dla każdego opuszczenie jest łatwe i nie każdy człowiek jak czuje się zaniedbywany to po prostu pakuje manele i odchodzi. Ona Cię kochała, ale samotność była dla niej zbyt trudna do zniesienia. Nie chciała od Ciebie odchodzić ze względu na to uczucie, ale to, co się działo w jej sercu, ten smutek, opanował ją. Jasne, można "dla zasady" powiedzieć że zdrady nic nie usprawiedliwia, ale to nie zmienia faktu, że to Ty stworzyłeś jej wielki, wielki grunt ku temu. I żeby Wasze małżeństwo uratować, oboje musicie przepracować to wszystko, co było. I nie samą zdradę, ale już to, co było dużo, dużo wcześniej.

Odnośnik do komentarza

Wiem, że było jej bardzo ciężko gdy ją odtrącałem. Przypominam sobie swoje zachowanie i jestem przerażony. Dziwię się, że wytrzymywała ze mną tyle czasu, bo w sumie kilka lat. Wiem również, że byłem ogromnym egoistą i teraz też jestem, bo koncentruje się na sobie i na tym co mnie boli. Wiem, że ją boli podwójnie, bo przeżyła ze mną koszmar przez te lata, a teraz po tym błędzie sama sobie nie będzie mogła wybaczyć. Tylko ciężko mi zrozumieć ten czyn, bo jestem może bardziej realistą, często brak mi spontaniczności, wszystko mam jakoś poukładane i analizowane. Nie mogę zrozumieć jak mogło dojść do tego, że ta znajomość zaszła tak daleko. Dlaczego mnie nie ostrzegła, nie powiedziała, że spotkała się z nim. Dla mnie to był starszy gość, który z nią pisze na gg. Nawet mi do głowy nie przyszło, że może do czegoś dojść właśnie przez jego wiek. Wystarczyło po 1 czy 2 spotkaniach powiedzieć, że się z nim spotkała, że go bardzo lubi. Byłoby ciężko, ale łatwiej byłoby sobie to wyjaśnić. Wtedy też na pewno otworzyłyby mi się oczy. Kolejna sprawa to naiwność żony. Nie wiem czego szukała, czego chciała, ale on nie dawał jej żadnej nadziei, a ona ślepo się zauroczyła. Ale tak to jest w tego typu romansach. Facet ma jakąś wymówkę, pojedźmy gdzieś bo mnie ktoś zobaczy i kobiety dają się wkręcać. Potem jest seks, po zachowaniu faceta widać że tylko o to chodziło i jest dramat kobiety, której otwierają się oczy. Naiwność o tyle dziwna, że żona była zdecydowana i miała twarde zasady. Po prostu w życiu bym nie przypuszczał, że ona da się wciągnąć w coś takiego w tak długim czasie bez zastanowienia się choć przez chwilę.

Odnośnik do komentarza

Znasz swoją zonę. Piszesz, że ma twarde zasady, że nie jest głupią osobą i dziwisz się, że tak postąpiła. To tym bardziej zastanów się, co musiała przeżywać, że zdradziła nie tyle Ciebie, co samą siebie.
Za bardzo bierzesz to od swojej strony. Popatrz na to jej oczami, a nie swoimi. To Ty myślisz, że mogła powiedzieć, że mogła dać Ci do zrozumienia. Ale niestety nie jesteś swoją żoną i musisz to zaakceptować, że ma prawo patrzeć na wiele rzeczy inaczej, ma prawo też do swoich uczuć i do swoich błędów.
Swoją drogą myślisz, że jakby Ci powiedziała, iż się z nim widziała, to by Ci dało coś do myślenia? Nie sądzę. Byłeś zbyt zamknięty w swoim świecie, żeby w ogóle na to zareagować. Teraz gdybasz, a popatrz prawdzie w oczy- gdyby nie to, co się stało, nigdy nie zauważyłbyś jaki jesteś/byłeś.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...