Skocz do zawartości
Forum

Zdenerwowanie się na żonę


Gość Kazi

Rekomendowane odpowiedzi

No ja też lubię i sporo czasu spędzam właśnie przed komputerem czy tv, oczywiście poza nauką. Taka nudna codzienność. :)
By było zdrowiej, to nawet i możecie razem poćwiczyć, pobiegać, iść na siłkę, basen i potem jakiś relaksik.

Jestem babą, ciężko mi coś wymyślić. :D Może jak poczytasz propozycje, to i sam wpadniesz na coś fajnego. Ogólnie to warto by było, gdybyś pomyślał o zainteresowaniach syna i wymyślił coś związanego z nimi, np. interesuję się Japonią i ktoś mógłby zabrać mnie na wystawę jej poświęconą, do restauracji z japońskim jedzeniem itp.

Odnośnik do komentarza

No no, ile propozycji. :)

~malinkaa1

Jestem babą, ciężko mi coś wymyślić. :D

Aj tam! Powiedziała, co wiedziała...;)
Kazi, według mnie, z propozycji Malinki warto byłoby wybrać te, które wiążą się z aktywnością fizyczną, najlepiej na świeżym powietrzu. Sam mówisz, że syn za dużo przesiaduje na kompie, więc takie urozmaicenie bardzo by mu się przydało. Na przykład piłka nożna. A jak wolicie co innego, to możecie w kosza pograć, czy wybrać się na przejażdżkę rowerową.
Niezależnie od ruchu na świeżym powietrzu, co byś powiedział na szachy?

Odnośnik do komentarza

Kazi
Myślę że najpierw zacznij od odbudowy zaufania dzieciaka. Jeżeli tak jak pisałeś trzymałeś mocną ręką wychowanie, to najpierw postaraj się o zaufanie takiej osoby. Normalny facet Tobie wytyczył ścieżki i naubliżał a że takim nie jestem więc tego nie zrobię, ze względu na normy lub zagrożenia. Szukasz wartości których nie dał Tobie Twój tata bądź tak cie wychowało życie. To obecnie tak nie działa. Moje pytanie brzmi...dlaczego Ty się pytasz obcych osób na forum czego pragnie Twoje dziecko? No sorry lecz takiego kasztana jak Ty jako ojca to sam ból w tej egzystencji, pomijając to że każdego faceta krytykujesz o to że potrafi być uczuciowy. Chcesz coś organizować, lecz w tym nie dostrzegłem czegoś takiego jak żal. Co cieszy to nie szukasz wytłumaczenia dla swoich celów, jak to by mogło by wyglądać, lecz widzę w tym więcej niż chęć poprawy. To coś z kwestii wygodnego życia, może nie chcesz się czuć samotny. Co do samych lekcyjnych to powiem tobie że pomimo zadań 13to latki googlowałem, to nie tyle co wychowanie nasze co wiedza która się ulatnia. Kaziu myślę że jeżeli zależy Tobie na własnym dziecku to nie pytaj się innych o możliwości i sposobność wyborów, po prostu sam ich poszukaj. Poznaj swego dzieciaka jak najbliżej, jego zainteresowania i potrzeby bywają zmienne, jednak wszystko postaraj się nadrabiać wyrozumiałością. Wiem nie każdego rodzica na to stać, jednak jest coś ważnego. Pomimo tego że Ciebie od dziecka dzielą lata wieku, to staraj się być wyrozumiały wobec niego, nie narzucaj swojego punktu widzenia a bardziej zainteresuj się co dzieciaka pociąga, ciągnij i rozwija temat.

Odnośnik do komentarza

Tak. Nie mam bliskiego kontaktu z dzieciakiem. Uważam, że moja żona zrobiła wszystko, żeby być najlepszą, najwspanialszą i samowystarczalną matką, pomijając przy tym mnie. Do tego jeszcze dziadek, babcia. Dla mnie nie bardzo było tu miejsce. Ja nie potrafiłem uczyć dziecka jeździć na rowerze, to biegał za nim dziadek, a potem już jakoś generalnie mamusia i dziadkowie byli tymi najlepszymi. Ja byłem be, bo chodziłem na piwo. A jak mały, był mały to potrafiłem go nakarmić, kąpałem go. Dzieciak ciężki był jednak od początku. Kolki, choroby, problemy. A mamusia i dziadkowie nieba by przychylili. Nie wiem, może trzeba było dla dzieciak coś robić. Ja tam trochę się udzielałem, kupiłem mu trochę sprzętu. Ale dzieciak zawsze bardziej garnął się do matki, nie do mnie. No może teraz mnie bardziej potrzebuje.

Odnośnik do komentarza

Kazi, przepraszam, że to powiem. Owszem bywa tak, że kobiety robią więcej przy dziecku. Nieświadomie ograniczają rolę taty. Ale jeśli chciałbyś i zależałoby Ci na bliskich relacjach z dzieckiem i żoną to na pewno dziecko by to czuło i samo garnęłoby się do Ciebie. Po Twoich wpisach mniemam, że Twoja żona była sama ze wszystkim, a do pomocy miała tylko swoja mamę, teraz piszesz jeszcze o dziadku, pewnie ojciec żony tak ? A gdzie Ty byłeś ? Piszesz o tym, że ich było za dużo, że dla Ciebie nie było tam miejsca. A wogóle próbowałeś ? Obawiam się, że nie chcesz uświadomić sobie własnych zabiedbań, zamiast tego winisz dziadków, żonę. A co w tym złego, że chcieli przychylic nieba dziecku ? To chyba wspaniale dla dziecka, że ma kochających dziadków. Zamiast się obrażać że się angażują, trzeba było to docenić, a jednocześnie samemu się angażować. Ale.. było minęło. Teraz walcz o utraconą więź. Chłopak w tym wielu potrzebuje ojca. Ale też i dobrego wzorca. Jeśli pokażesz mu wyłącznie jak pić piwo, unikać rozwiązywania problemów i wynić za wszystko innych to niefajne życie go czeka. Najlepiej jak uświadmisz sobie jaki powinien być twój ojciec, kiedy ty byłeś mały. jaki chciałbyś żeby był kiedyś i teraz. I bądź właśnie taki. Widać ile masz braków ojcostwo kiedy ty byłeś dzieckiem. Nie powielaj przykładu swojego ojca. Ty nie dostałeś uwagi, twoje dziecko też jej wiele od Ciebie nie dostało. Ale czas to zmienić.

Odnośnik do komentarza

Zgadzam się z Agi5, Przypomnij spbie relacje z własnym ojcem. Co cie bolało, a jak chciałbyś, żeby postępował. To co było twoim marzeniem, niech stanie się twoim postępowaniem wobec własnego dziecka. Powodzenia życzę Kazi. Dobrze, że sobie pewne rzeczy zaczynasz uświadamiać

Odnośnik do komentarza

Czego mi brakowało ? Hm chciałem, żeby mnie wogóle zauważał. Żeby dotrzymywał słowa jak cos obiecuje i żeby cokolwiek dla mnie zrobił. A on miał mnie całe życie w d... dopiero w dorosłym życiu to się zmieniło. Ale on mnie po prostu potrzebuje, żebym mu pomagał. I ja ma to robić. Nie wiem niby za co, ale pomagam mu.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Przykro jest czytać to wszystko. Całe wory uzależnień, zaleciałości, nieumiejętność konstruktywnej rozmowy, brak prawdziwych więzi, jakieś dziwne wzorce i stwierdzenia że tak musi być, bo tak było z dziada pradziada. Tylko pytanie czy jeśli tak było i się nie podobało (konretnie relacje z ojcem i brak okazywania uczuć chyba przez oboje rodziców), to czemu to wnosić dalej w kolejne pokolenia? Może właśnie dlatego, że nie potrafimy inaczej, bo potrzebujemy kogoś na wzór, kogoś kto pokazałby jak można inaczej. No ale tacy jesteśmy, gdyby większość ludzi uczyła się na błędach nie tylko swoich, ale i cudzych to społeczeństwo byłoby idealne. Gdybyśmy wszyscy potrafili wczuwać się w cudzą sytuację i nie czynili innym tego co nam nie miłe.

Jak nawiązać więź bliską rodzinną z żoną i dzieckiem po długiej "śpiączce"? No chyba po pierwsze zastanowić się co trzymało nas tyle czasu w letargu, dlaczego i czy tak naprawdę chcemy pobudki i dlaczego.
Skoro pamięć z dziecięcych lat jest taka, że w domu był ojciec, który niezauważał dziecka i nadużywał usypiaczy i matka, która najwyraźniej zafiksowała się tylko na przedmioty domowe ( idealnie czyste podłogi, ciuchy, pranie, gotowanie ) nie mając już czasu na inną sferę życia i prawdziwe zainteresowanie się dzieckiem. Może im to odpowiadało. Ludzie są różni mają różne potrzeby. Ale chyba każdy potrzebuje uwagi, opieki, czułości, miłości, wzajemności.
Żeby zbudować z kimś więź, trzeba się na drugą osobę otworzyć, trzeba się nią realnie, szczerze i prawdziwie zainteresować, podpatrzeć co lubi robić, z kim spędzać czas i jak. Nie musi nam się to podobać, bo chcemy najpierw poznać. Takie poznanie może dać początek na bliskość. Skoro oboje lubicie komputer i gry, może na samym początku pograć chwilę razem. Potem porozmawiać o tym, co w tych grach najbardziej się lubi, co złości, zastanowić się wspólnie co te gry wnoszą dobrego do życia realnego, a co odbierają. To samo z ojcem własnym. Może szczera rozmowa z nim i o tym jak on się czuł jako ojciec co go martwiło, z czym nie dawał sobie rady i dlaczego zaczął się odużać alkoholem pomoże Panu zrozumieć swoje uczucia i syna.
I to wcale nie musi być tak, że jaki ojciec taki syn. Da to obraz całości i umożliwi zmiany na lepsze.

Może Pan zrobić też takie ćwiczenie sam ze sobą i dla siebie i zastanowić się; o kogo ostatnio się martwiłem, o kogo chciałem zadbać, komu pomóc, o kogo walczyć ze światem, kogo bronić przed innymi, kto spędzał mi sen z powiek, kogo chciałem bliżej poznać, kogo chciałbym przytulić, komu szczerze się wyżalić, do kogo biec jak spotka mnie coś niemiłego, z kim spędzać wolne chwile, z kim dzielić szczęście, komu się poświęcić itp. i przede wszystkim dlaczego? Tu mogą pojawić się różne imiona i może pojawić się i Pańskie, mogą pojawić się też przedmioty.
Po tym będzie już własna baza czy jest nad czym pracować.

Przepisu jak pozbyć się żony nikt nie musi dawać, jak ją odzyskać może już ktoś pisał, ale najważniejsze zadać sobie pytanie po co i dlaczego.
A jak wnioski wyjdą sensowne to o tym porozmawiać z...nią.

To co pozytywne, to to że w tym całym wątku dostał Pan tyle dobrych porad, że już może nazwać się szczęściarzem. Na kumulację dobrych rad wystarczy przeczytać ten wątek jeszcze raz i pospisywać te które pojawiały się kilka razy i te, które były popierane przez wiele osób, a wyjdzie całkiem sensowna lista zalet do przerobienia.

Natomiast w takich poradach najlepiej powinien się sprawdzić przyjaciel prawdziwy, ale już strzałem w 10 byłoby porozmawiać jednak z tą zainteresowaną w obecności kogoś kto będzie wiedział jak taką rozmowę poprowadzić. Jakiegoś fachowca od związków, negocjatora. Bo sami możecie już nie umieć ze sobą rozmawiać. A może gdzieś tam na dnie tli się szansa na poprawę, tylko trzeba chcieć tych zmian.

Odnośnik do komentarza

Ufff, długa, ale nawet fajna wypowiedź. No cóż jestem chyba do tyłu z przykładem dobrego ojca, czy dobrego męża. Może powinienem poparzeć na tych ojców, którzy jeżdżą z dziećmi na rowerach, biegają, wyjeżdżają razem. Ja taki nigdy nie byłem. Do wyjazdu z dzieckiem zmusiła mnie żona 2 razy. I nawet się z wyjazdu cieszyłem. Ale nigdy nie odważyłem się tak sam z siebie. Mój ojciec do tej pory nic dla mnie robi, nigdy nie mogłem i nie mogę na niego liczyć. Na matkę bardziej, ale ona też myśli głównie o sobie. Jak mam kłopoty (a mam finansowe), jak coś ze mną nie tak, czy z moim małżeństwem to ona nie chce tego słuchać, wiedzieć. Tak jakby to miało ją dodatkowo obciażyć. Lepiej więc nie słuchać i nie wiedzieć. Sama wyżala mi się na wszystkie nieszczęścia świata. Ja też nie przyjmuję cudzych kłopotów. Jak mi żona mówiła, że coś z dzieckiem nie tak to reagowałem agresją, wścieklicą, bo nie potrafiłem udźwignąć tego, że jest problem. Teraz wiele rzeczy widzę. Może jeszcze nie jest tak źle ze mną. Teraz dużo myślę, dużo główkuję. Pomóżcie proszę. Gadajcie ze mną. To mi jakoś prostuje mózgownice.

Odnośnik do komentarza
Ja też nie miałam rodziców którzy pomagali by mi w życiu a bardzo często o tym myślę. Żałuje i szkoda mi. Rodzice w życiu dziecka są ważni a RODZINA najważniejsza. Głównym sadze problemem jest fakt ze nie potraficie z żona ze sobą rozmawiać bądź tez nie chcecie i nie widzicie tego problemu. Musisz uświadomić żonie, że od życia coś ci się również należy i nie może wszystkiego Ci zabraniać bądź ograniczać. Życzę żebyście doszli do wspólnego porozumienia, bo zgadzam się, że nie da się tak żyć.
Odnośnik do komentarza

No trochę tak. Trudni jest jeszcze raz się urodzić. Jestem taki jaki jestem, ale tak samo mógłby powiedzieć damski bokser, lejąc swoją żonę. I nie próbować niczego zrobić, żeby jej nie lać. dziękuję ci wiki za miłe słowa, ale ja jednak myślę, że coś powiniem wreszcie ze swoim życiem zrobić. Chyba zaczynam do tego dojrzewać. Może potrzebne mi było odejście żony ? brak sztamy z synem ? Nie wiem. Ale wiem, że jak zostanę taki jaki jestem, nie będę się angażował, będą tylko myślał o sobie jak moi starzy to nici z fajnego życia. Żona nie wróci, a i na inną fajną kobietę też nie będę miał szans, a ja byle kogo nie chce. Ale smutno mi jak cholera.

Odnośnik do komentarza

No dziękuję. Ale ile a dam rady się zmienić ? o 180 stopni ? Nie wiem. Dzwoniła moja żona . Chce synowi zmienić szkołe, bo dzieciak ma jakieś kłopoty w tej. Chce mnie ciągać po jakichś innych szkołach, rozmawiać z dyrektorami. Kurde ja się do tego nie nadaję. Jak sobie przypomne swoją szkołę to mi się rzygać chce. A ja miałbym dla dzieciaka szukać ? Po cholere mi to..
A po co wogóle dziecku zmieniać szkołę. Za moich czasów chodziło się do rejonówki, a teraz się wybrzydza i przebiera. I jeszcze mi powiedziała, że jak zwykle się nie chcę angażować. To ona mnie wysiudała z zaangażowania. Bez niej pewnie bym się angażował. To jest jej wina.

Odnośnik do komentarza

Już zaczynasz przeginać...a wydawałoby się ,że jesteś na dobrej drodze,
masz racje ,nie da się zmienić, ot tak,wg mnie nigdy nie powinieneś płodzić dzieci,bo się po prostu nie nadajesz do tworzenia rodziny,
chcesz mieć święty spokój,może odpuść sobie tą zmianę na siłę, bo to nie ma sensu i się nie uda,
a szkoda,bo masz szanse na odbudowę rodziny ,a Ty po prostu nie chcesz,Twój wybór ,
szkoda tylko zaangażowania tylu osób ,żeby Ci pomóc,tym samym mija się z celem dalsze pisanie w Twoim wątku.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Kazi, co powoduje w tobie takie zmiany od jednego bieguna do drugiego ? No cżłowieku chcemy ci pomóc, ale łatwo z tobą nie jest :) Zmiana szkoły i twoje zaangażowanie w tej kwestii mogłoby pomóc w twoich relacjach z żoną i synem. Jej pokazałaby, że chcesz coś dla rodziny zrobić. Dziecku dałoby sygnał, że coś dla niego robisz. Moim zdaniem z twoim podejściem do tego tematu marnujesz sobie szanse na ratunek z żoną i dzieckiem. Z tobą to trochę tak jak z niezdecydowaną dziewicą "chciałabym, ale się boję" :) Przepraszam, że tak piszę. Przecież chcesz coś zmienić, chcesz żeby żona wróciła. Chcesz być lepszym ojcem i mieć sztame z synem. To ci przeszkadza, żeby pójść do paru szkół i wybrać razem z żoną, tą która będzie najlepsza dla szans dla dziecka. Teraz są inne czasy. Szkoła jako taka jest ruiną dawnej edukacji. Nie dziwię się, że żona szuka lepszej szkoły wśród fatalnych. Tak robi wielu rodziców. To chyba dobrze, że chce dobra dziecka. Oj Kazi Kazi, ciężki z ciebie model. To co dasz się namówić na szanse dla ciebie ?
Pójdziesz z żoną do szkół ?

Odnośnik do komentarza

A tak się zapytam Kazi, co ty robisz w życiu (w sensie praca, zainteresowania, hobby), jak spędzasz wolny czas. Masz jakieś marzenia w życiu, do których dążysz ? Tak z ciekawości pytam, może poznanie cie bliżej pomoże zrozumieć cię jako człowieka. Bo czasem się gubię. Tak jak Agi 5 napisała od bieguna do bieguna :)

Odnośnik do komentarza

Znowu od was zebrałem ochrzan. Kurde. No nie wiem , pomyślę, z tą szkołą,może macie racje ?
Co robię życiu. Pracuję (ale nade mną czarne chmury, nie wiem jak długo będę), nie skończyłem studiów, jak chciała moja żona, nie poszedłem na kurs językowy, ale też bez tego nie umarłem. Mam maturę. Lubię grać w fajne gry społecznościowe online, lubię dobre filmy, zwłaszcza horrory, lubię dobrze zjeść i pogadać przy piwku z kumplami. Taki tradycyjny ze mnie facet. Mam jedno marzenie - wreczcie się dorobić finanasowo, bo na razie mam bryndze. Acha, jaky któraś mnie chciała, potrafię czasem coś fajnego ugotować :) Może mnie ktoś zechce :) Acha, umiem fajnie opowiadać kawały :) Kobiety !!! Bierzecie mnie ? :)

Odnośnik do komentarza

Ochrzan od czasu do czasu jest dobry, daje do myślenia. ;) Chociaż widzę, że za dużo myślisz a za mało działasz. Pomyślisz o tym, o tamtym i w końcu to tyle. Dlatego nie masz "pomyśleć" o pójściu do szkoły z żoną, tylko to zrobić. Mówisz, że się nie znasz. Dla chcącego nic trudnego. Poczytaj w necie charakterystyki szkół, opinie, artykuły o tym, jaka szkoła powinna być itp. i już masz jakiś obraz sytuacji. Nie musisz być wszystkowiedzącym, wystarczy byś był w temacie i wiedział jak to wszystko wygląda.

Ahh jeszcze się chwalisz, że potrafisz coś ugotować. :D Że też się w domu migałeś od takich rzeczy. Powinieneś jakoś wykorzystać ten atut! Przez żołądek do serca.

Ogólnie fajnie widać po tym wątku, że powoli dostrzegasz również swoje błędy i mimo widocznych oporów, chciałbyś coś zmienić. Nie musi to być aż 180 stopni, ale jednak coś musi drgnąć. Największe problemy masz chyba z zaangażowaniem się w życie rodziny, pokazaniem, że Ci zależy.
Hmm... może poszukaj w bibliotece lub księgarni jakiś poradnik psychologiczny? ;d Wiem już, że do psychologa nie pójdziesz, więc może książka? Coś może na temat rodziny, relacji w rodzinie żona-mąż, rodzic-dziecko?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...