Skocz do zawartości
Forum

Opowiem Wam piękną historię


Gość Nów

Rekomendowane odpowiedzi

W każdym razie, ta lista oczekiwań to jak najbardziej dobry pomysł i fajnie, że już sobie ją przygotowałaś. :) A okazja do dyskusji oczywiście będzie, gdy zaczniecie to omawiać. Co do samych oczekiwań, to muszą one być takie, żeby rzeczywiście zmieniły Wasze zycie na szczęśliwe, bo o to przeciez chodzi. A czego Ty potrzebujesz do szczęścia, to Ty chyba sama wiesz najlepiej. ;)

Odnośnik do komentarza

No dobrze już dobrze to nie poganiam :) macie racje, jestem niecierpliwa jak pierun. Nie wiem też na co tu czekać ? Na kolejne kłótnie ? Bez sensu.
To może ja jutro przedstawię mężowi swój formularz , a niech on ze swoim czeka w nieskończoność :)

Odnośnik do komentarza

Mój maż jest niemal ze identyczny .również ma 2 twarze, raz jest cudowny, gotuje, robi prezenty, a innym razem, bez powodu wszczyna kłutnie, w ktorej mię wyzywa, czasami dochodzi do szarpaniny.A mój syn sie przyglada, i pyta dlaczego mama płacze.A i z piciem ma tak samo
Piszesz ze nie chcesz go zostawiac, tak jak i ja swojego.
masz moze , wiec co zrobisz...

Odnośnik do komentarza

Mnie trzyma jeszcze tylko ta dobra strona. Znajomy mi tłumaczy, że muszę sobie zdać sprawę, jaki mój mąż jest z tej drugiej strony (tej mrocznej), że czas na realizm, nie mrzonki i oczekiwania. Ale ja wiem, że jak ten realizm już całkiem mnie przesiąknie to będzie po nas.
Sprawę komisji załatwię w przyszłym tygodniu, można procedurę wstrzymać lub wycofać. Jednocześnie wiem, że choć mocno kocham, to nie będę na siłę niczego ciągnąć, jeśli to ma wyglądać tak jak wyglądało : wyzwiska, awantury, codzienne chodzenie na piwo. On zresztą też się zastanawia, bo nie jest pewien czy da radę moim oczekiwaniom podołać. Ale wiem, że też mnie kocha. Nie umie tylko zapanować nad sobą uzależnieniem od stresu, piwa i agresywności.

Odnośnik do komentarza

Masz podobny problem i powiem Ci ze jak czytam ze kocha Cie mimo to i tamto, brzmi to mało realnie, i bym sama poradziła Ci żebys sie wyprowadzila i zobaczyla jak to bedzie, czy bedzie walczył o Was, ale też wiem jak dobrze jest doradzac, a znajdowac sie w takiej własnie sytuacji.
Cięzko jest zdecydowac, czy postawic wszystko na jedna karte, przecież z tym człowiekiem codziennie sypiasz rozmawiasz, masz dziecko, A tu nagle okazuje sie ze czar prysł i nie wiesz co sie dzieje, i dlaczego. Ja jestem na etapie wysłuchiwania siostry zebym zostawila męza, ale to nie takie łatwe, bo wciąz go kocham

Odnośnik do komentarza

Mnie o dziwo nikt ze znajomych tak nie mówi. Moi rodzice widzą wiele, ale raczej są za tym, żeby między nami się ułożyło - najbardziej chyba ze względu na dziecko. Rodzice męża, też w sumie są za tym, żebyśmy przetrwali - tutaj myślę, że bardziej chodzi im o stabilizacje syna i sytuacje ekonomiczną. Najbliżsi wspólni znajomi sami nam mówią, że jesteśmy jedyną parą, która okazuje sobie uczucia i robią wszystko żeby nam pomóc. Widzą problemy mojego męża, widzą, że się miotam, że już ledwo zipię, ale nie pochwalili złożenie pisma w Komisji Uzależnień. Raczej wszyscy mówią : słuchajcie, walczcie, próbujcie. Kiedy byłam już w strasznym stanie, po wyzwiskach i rzuceniu puszką, ktoś powiedział : Nie doradzę, bo nie jestem na Twoim miejscu, a z konsekwencjami swoich wyborów i tak zostaniesz Ty sama. I słusznie. Wczoraj mąż miotał sie po domu z powodu jakichś swoich rachunków, zamknęłam go w jego pokoju i nie komentowałam bzdur, które gadał na świat, na kobiety etc. Dzisiaj mam zrobione zakupy i pyszną kolacje :)

Odnośnik do komentarza

Tak, u nas też. A potem też kolejne awanti. A soczek był dwa dni, wczoraj i dziś piwo. Wczoraj 2, dziś 3 i jeszcze jedno do domu :( I co ja mam powiedzieć ?
Formularz męża nie skończony. . i tak już pewie zostanie :(
Negocjujemy teraz jak powinno być.

Odnośnik do komentarza

Aga teraz mozesz spytać męza ,jeśli uwaza ze nie jest uzależniony to dlaczego wrócił do piwkowania ? Niech sie dobrze zastanowi nad odpowiedzią.

Dobrze że negocjujecie,tak szczerze to ten miesieczny zakaz był od razu skazany na niepowodzenie .Dobrze byłoby gdybyś naprowadziła męża na test do którego link masz w watku błazeja .

Odnośnik do komentarza

Jeśli miałabym cofnąć czas, nie złożylabym tego pisma w komisji uzależnień. To nie była dobra porada. Myślę, że owszem dała mężowi do myślenia, ale dała nam także mnóstwo upokorzeń i kolejnych wzajemnych pretensji. Nie zdawałam sobie sprawy, że w tej procedurze dzielnicowy pyta sąsiadów o nas, że muszę podpisać się pod zeznaniem o nas. To żenada i ogromne upokorzenie dla mojego męża. Nikt mi przy składaniu wzniosku o tym nie powiedział. Ja chciałam tylko, żeby ktoś (ta komisja) uświadomiła mężowi, że idzie w niewłaściwą stronę, pijąc codziennie po kilka piw i robiąc mi awantury (mi nie wierzył i słuchać nie chciał) Wyszło z tego nie wiadomo co. Mąż się poprawił, pije piwa mniej, stara się nad sobą panować. Ale ma tak duży żal, że nie wiem czy damy sobie z tym rade. Nie wiem czy przez to przejdziemy jako związek. To już tak zawsze było i jest, że ja ze swoim żalem sobie radziłam, że cokolwiek mąż zrobił (nawyzywał, popchnął, rzucił puszką, poniżał, zdradził), ja jednak umiałam wybaczać. Mąż wybaczać i rozumieć czyjegoś postępowania nie umie. A wyjaśnić też sobie nie da. To trochę jak kodeks Kalego. Bardzo go kocham, zwłaszcza jak tak się stara jak teraz. Ale nie wiem co to będzie, żal u niego jest tak duży, że nie wiem co z tego będzie

Odnośnik do komentarza

On nie chce słyszeć "dlaczego". Nie chce wziąć pod uwagę, że tak naprawdę nigdy nie umiał ze mną rozmawiać, zawsze tylko wrzeszczał, trzskał drzwiami, wyprowadzał się i ubliżał . Że moja bezsilność sięgnęła już zenitu. On nie chce tego wziąć pod uwagę. Że nawet nie znałam do końca jego oczekiwań wobec mnie, bo on sobie wyobrażał, że ja je chyba czytam w jego myślach. Nie umie rozmawiać. Teraz mi powiedział, że jestem podła, bo to ja doprowadzałam go do takiego wzburzenia, że są powody przez które tak się wściekał. Moim zdaniem jednym z powodów jest na pewno te kilka piw dziennie, które wzmaga agresje, on to neguje. Walczenie racja a racje jest bez sensu, nic nie przyniesie,

Odnośnik do komentarza

Agnieszko tak gwoli ścislosci porada była taka zebys szukała grupy wsparcia i porozmawiała z ludzmi zajmujacymi sie terapią jak rozmawiac zeby nawówic meza do leczenia się .Czy ktos Ci napisał tutaj ze masz iśc do Komisji Uzaleznień i zlozyc wniosek o przymusowe leczenie ? Nawet nie napisałaś o tym że podpisałaś taki wniosek Dopiero jak przyszlo to pismo ,dowiedzieliśmy sie o komisji .Ale jeśli juz to zrobiłas to nic nam do tego .To Twoja decyzja i uszanowaliśmy ją ..Jesli panie z tej komisji nie wytlumaczyły Ci krok po kroku to idż do nich z pretensją,bo jeśli nie dopelnily swoich obowiązków to popelnily błąd .Druga sprawa to przeciez miałas wycofać wniosek więc dlaczego tego nie zrobiłaś ?

Aga mówisz o upokorzeniu .Myslisz ze sąsiedzi nigdy nie slysza tych awantur ,traskania drzwiami itd ...To ze nic nie mowia to nie znaczy ze do tej pory nic nie słyszeli .Ludzie teraz do niczego nie chca sie wtracac ,nawet jak za drzwiami dzieje sie tragedia .Wielokrotnie w mediach slyszymy o tym ...

Napisałaś ze radziłaś sobie i wybaczalaś zdrady ,awantury itd tylko czy Wasz syn sobie z tym radzi ? Czy syn nie czuje sie upokorzony jak widzi zachowanie ojca i to jak sie do Niego czasem odnosi .Czy tak samo szkoda Ci syna jak teraz męża ?
Przepraszam Agnieszko ale trudno mi to zrozumieć ....

Odnośnik do komentarza

Nie mam pretensji do Was. Nie od Was wyszła ta porada. Tutaj na forum dostaję wsparcie i za to dziękuję. Powinnam chodzić chyba do grupy wsparcia bo ja sobie nie daję rady z tą sytuacją. Mąż się stara, ale on z kolei nie daje sobie rady z tym, żeby codziennie nie pić. W domu pije mniej, dalej wychodzi na piwo i kłamie, że idzie na sok :(
Sytuacja z komisją mnie przerosła, nie byłam przygotowana na takie zamieszanie, nie znałam procedury i w ogóle nie byłam na to gotowa. Właściwie to Panie w tej komisji same mnie przycisnęły, żebym pismo podpisała. Ja poszłam tam, żeby dowiedzieć się jak pomóc, gdzie się zgłosić, co robić. Powinnam była pójść do MOPS lub Al.-anon. A tak jak ślepy we mgle, nie mając wiedzy, wsparcia i dalej nie wiedząc co robić. Wiem tylko, że mój mąż nawet starając się, dalej żłopie piwo jak oranżadę i nie słucha co do niego mówię. Nie słucha, nie wierzy, że mam racje. A wszędzie gdzie porobiłam testy internetowe i odpowiadałam tak jak widzę jego wychodziło, że ma problem. W komisji potwierdzili, że kilka piw dziennie i zmienione zachowanie to problem. On tego zobaczyć nie chce. 1,5 godziny temu wyszedł do sklepu z panem z parkingu, miał przynieść zakupy na obiad. Widocznie piwo się przeciągnęło. Wczoraj była impreza, trochę wypił, trzeba czym leczyć kaca. Ja tak nie umiem. Jestem chyba z innego świata. Szkoda byłoby mi czasu na siedzenie na ławce z jakimś gościem, który tylko biega po piwo do sklepu. Wolałabym zrobić coś w domu, spędzić czas z rodziną. Jemu nie szkoda. Jestem głodna, nie mam zakupów na obiad. Siedzą z mężem na ławce :(

Odnośnik do komentarza

Pismo z komisji zaczęłam wycofywać telefonicznie. Muszę jeszcze podpisać, ale to za kilka dni bo teraz trwa przerwa urlopowa. Miałam się z mężem umówić na jakiś czas nie picia piwa, ale on nie słucha o co go proszę. Nie wypełnił też swojego formularza oczekiwań wobec mnie, a mojego nawet nie przeczytał. Z drugiej strony, stara się nie unosić, nie krzyczy, więcej pomaga w domu.

Odnośnik do komentarza

Dziś podpisuję wycofanie pisma. Ale nie zmienia to faktu, że problem męża z codziennym piwkowaniem zostaje, choć może mniejszy teraz. Będę bardziej konsekwentna, będę więcej wymagać. Mąż w domu zaczął pomagać. Zobaczymy jak to się wszystko potoczy.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...