Skocz do zawartości
Forum

Opowiem Wam piękną historię


Gość Nów

Rekomendowane odpowiedzi

Muszę Wam się pochwalić, że uczę się konsekwentnego postępowania z moim mężem - ja z dzieckiem. Już 2 razy nie poszedł na piwo, a nakrzyczał tylo raz i w sumie niegroźnie bo zaraz obróciliśmy to w żart. Wiem, że to trudna i daleka droga jeszcze, żmudna praca i najlepiej gdyby to on chciał chodzić na terapie, a nie to ja bedę uczuła się dawać sobie z nim radę. Ale jeszcze spróbuję. Jeśli po którejś kolejnej awanturze, w której usłyszę że jestem jakaś tam, albo zostanę rzucona przedmiotem lub popchnięta. Odejdę.

Odnośnik do komentarza

przeczytałam mądry post jednej z użytkowniczek tego portalu do dziewczyny, której chłopak jest uzależniony od alkoholu i nie nastraja to dobrze bo może być właśnie tak : "że człowiek jest uzależniony od alkoholu świadczy o tym nie tylko fakt ile pije jak czesto, ale takze to, ze reaguje agresją na Twoje uwagi.Tak naprawdę szantażowanie go odejściem niczego nie zmieni, bo jeśli on jest uzalezniony to i tak nie przestanie pic bo Ty go stawiasz pod murem. On o tym wie i dlatego sie denerwuje. Jedyne co mozesz zrobic to albo odejsc aby faktycznie sie otrzasnal i moze faktycznie da mu to do zrozumienia i zechce cos tym zrobic (bo on musi chciec sam w takim wypadku), albo, co jest trudniejsze i rownie malo mile, po prost5u porozmawiac z jego rodzina i zglosic go na leczenie przymusowe. Dopóki go straszysz a nic nie robisz, stawiasz siebie na straconej pozycji i ani mu nie pomagasz ani nie pomagasz Waszemu zwiazkowi " Kurde a jeśli tak rzeczywiście jest ? Nie wiem.....
Ponieważ nikt mi nie odpisuje, a wątków o agresjach facetów, o pipijaniu jest tutaj kilka założe nowy wątek, żeby wspierać się wzajemnie, zapraszam wszystkie dziewczyny, żony, które mają kłopoty z agresją i popijaniem swoich facetów. Wątek nazwę : Kobiety z agresywnymi, popijającymi facetami łączmy się, pomóżmy sobie nawzajem

Odnośnik do komentarza

Nów, prosze Cie nie marnuj sobie zycia .Masz dziecko ,mysl o sobie i o dziecku.Mozesz mi wierzyc /byłam wolontariuszka,pracowałam z bezdomnymi,przychodzili do mnie porozmawiac,byłam dla nich ich "psychologiem"/ ,ze juz nic nie zmienisz w zachowaniu Meza .Nie łudz sie prosze nadzieja,ze On zmniejszy lub wogole przestanie pic! Nie bedzie pił przy Tobie ale i tak to nadrobi po kryjomu.Tym bardziej ,ze ma porzadny "fundament" wyniesiony z domu.To sie zawsze tak zaczyna od czepiania sie o byle co ,wyzwisk.Prosze Cie nie zyj wspomnieniami choc sa najpiekniejsze!,musisz podjac decyzje i to bardzo szybko bo teraz moze byc juz tylko gorzej .Wiem , ze miłosc to bardzo piekna rzecz ale jezeli to działa w obie strony.To ,ze On usmazy dzis nalesniki /owszem jest bardzo miłe/ale jutro w napadzie szału moze Cie zmasakrowac nie do poznania.Czy tego chcesz?MASZ DZIECKO WIEC MASZ DLA KOGO ZYC! Nie licz prosze na cud i na poprawe Meza /bo przez tyle lat nie udało Ci sie go zmienic/najlepiej odejdz poki nie jest jeszcze za pozno /moze do matki/.Prosze nie czekaj bo z alkoholikami nie ma zartow/nasłuchałam sie roznych rzeczy i naogladałam zmasakrowanych kobiet/. Nie ma sie czym cieszyc ,ze nie poszedł na piwo ,to tylko pozory.Nie pozwol sobie zmarnowac zycia.Lepiej zyc samej z dzieckiem niz meczyc sie w takim zwiazku i byc ponizana przez meza. Prosze przemysl to i postepuj rozsadnie.Naprawde szkoda Twego poswiecenia,czasu i Twego zycia w takim zwiazku bo to dopiero" preludium przed prawdziwym koncertem".Prosze nie czekaj dluzej tylko uciekaj jak najdalej od takiej "miłosci".Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Nów, nie sądzisz, że troche zbyt niecierpliwa tu czasem jesteś?;)

~nów

Ponieważ nikt mi nie odpisuje, a wątków o agresjach facetów, o pipijaniu jest tutaj kilka założe nowy wątek, żeby wspierać się wzajemnie

NIKT Ci nie odpisuje? Przecież dużo ludzi tutaj do Ciebie napisało, więc jak możesz tak mówić! Naprawdę to, że przez paręnaście godzin nikt tu nie odpisał, jest powodem do tego, żeby TAKIE wnioski wyciągać? No bez przesady!;) Proszę, weź pod uwagę na przyszłość, że odpisujący to też są tylko ludzie. Chcą pomóc, przejmuja się, ale mają też ograniczone zasoby czasu i energii, i nie zawsze dadzą radę każdemu od razu odpisac...

Dobrze, a teraz przejdźmy do rzeczy. Wiesz, co sądzę o Twojej
sytuacji na chwilę obecną? Sądzę, że się bardzo zmieniła od czasu, od którego pisałaś o tym po raz pierwszy. Naprawdę! Przecież piszesz, że Twój mąż teraz Cię już nie wyzywa. Nie jest też agresywny. Zajmuje się różnymi rzeczami związanymi z domem i dziećmi. To jest bardzo duża różnica, moim zdaniem!:) Ok, nie wszystko jest jeszcze super, nie w każdej sprawie sie dogadujecie. Ale skoro w przeciągu paru tygodni tak się zmienił, to czemu nie miałby sie zmienić jeszcze w przyszłości? Dlatego nie zgadzam się z tymi ostatnimi wypowiedziami tutaj. Jak na razie nie widzę żadnych rozsądnych powodów, aby zakładać najgorsze, że znowu będzie tak, jak dawniej, że będzie Cie bił, wykorzystywał, itd., bo tendencja jest zupełnie odwrotna. :)))
Dobrze, że chodzisz do tego psychologa, to pewnie też jakoś Ci pomaga w porozumieniu się z mężem. Spokojnie, obserwuj, co się dzieje. Gdy pojawia się jakis problem, staraj się go rozwiązać szczerą, spokojną rozmową, i zobaczymy, jak się sytuacja będzie rozwijała.

Odnośnik do komentarza

Dzieki :)
Coś się ruszyło, ale to krótki czas. A bywało już i lepiej i gorzej. Zawsze z dzieckiem zastanawialiśmy się jak długo tym razem tata wytrzyma bez jakiejść akcji, Oby tym razem starczyło mu entuzjamu na dłużej, a mnie siły i konsekwencji w postępowaniu z nim.

A niecierpliwa byłam zawsze :)

Odnośnik do komentarza

No wiesz, jak znowu sie pogorszy, i on będzie Ciebie krzywdził, to wiadomo, nie ma co w takim wypadku na siłę się go trzymać. Ale skoro cos jednak ruszyło, poprawiło się, to może znaczy, że dalej będzie coraz lepiej? Czas pokaże.

~nów
A niecierpliwa byłam zawsze :)

Ja też!:DDDDD Może więc dziwnie wyglądać, że Tobie to wypominam.:P Ale chciałam zwrócic uwagę na to, że tutaj akurat ta cecha może czasem naprawdę przeszkadzać, i nie warto dawać jej brac górę nad sobą.:D

Odnośnik do komentarza

Witam, zapomniałam napisac Ci gdzie szukac pomocy.W MOPS/uzyskasz tam pomoc finansowa i sa bezpłatne porady psychologa/, a gdybys po wyprowadzce nie miała gdzie mieszkac to zgłos sie do Caritas/oni prowadza cos w formie osrodka samotnej matki/ lub do Domu Samotnej Matki . Na pewno nie zostaniesz bez wparcia bo w tym wypadku liczy sie dobro DZIECKA i TWOJE. Pozdrawiam - Luisa

Odnośnik do komentarza

Ciąg dalszy historii jest dziwny i niejednoznaczny. Nie wiem co myśleć. Mąż próbuje pić piwa mniej, ale w dalszym ciągu nie wraca prostu do domu po pracy. Najpierw jest piwo, potem powrót do domu, komputer, jedzenie i wieczorne wyjście na piwo (choć wieczorne wyjście już niecodzienne). Doceniam że ruszyło się troszke ale wczoraj czekałam z obiadem a mąż pił sobie piwko ze znajomym nie spiesząc się do domu. Wkurzyłam się. Obiad dostał powrocie ale nie omieszkałam mu powiedzieć , że jednak nie tak się umawialiśmy i miało się zmienić bardziej. I że proszę jedynie żeby częsciej wracał do domu prosto po pracy. Powiedzcie mi która kobieta zaakceptuje, że mąż od 15 lat po pracy idzie najlpierw na piwo, dopiero potem do domu ! No która ?
Na to on się wściekł i powiedział, że nie bedę mu dyktować co on ma robić i on woli w takim razie się rozejść zamiast rezygnować z piwa - on to lubi i na to czeka. A ja go nie rozumiem i nie daję mu żyć. Więc ja mu proponuję żeby szedł 3 razy, a 3 razy nie wracał do domu - to i tak będzie już lepiej. Nie, on się nie będzie poniżał, a ja mam sobie znaleźć pantoflarza, on nie jest. No to ja się pytam to wolisz piwo i rozwód zamiast się dogadać ? odpowiedział że tak. Wyszłam na rolki, popłakałam, wróciłam. Mąż przez ten czas zabrał psa i poszedł znowu na piwo - na złość. Wyszłam więc do niego i zaczynam tłumaczyć żeby może zmiast tego poszedł z dzieckiem pograć w badmintona. Mąż powiedział, że jest zmęczony i nie pójdzie. Ja mu na to, ale na piwo masz siłę pójść. On mi na to - tak mam. W końcu poszedł z dzieckiem na 10 minutowy spacer, który dla nich obydwu był horrorem chyba zamiast przyjemnością. Mąż nie chce być rodzinny. Jest mi cholernie przykro. Sąsiedzi ze swoimi dziećmi jeżdżą na rowerach, rolkach, razem spedzają czas. Mój mąż woli pić piwo zamiast spędzić czas ze mną i dzieckie :( Dla niego ja się czepiam. Nie umiem mu wytłumaczyć tego, że nie zna wogóle wartości rodzinnych :( i czas ich sie nauczyć. Dlaczego ja nie mogę mieć normalne rodziny ? Ja chcę spędzać czas we trójkę i bez piwa !!!!!!!!! Co ja mam zrobić ?

Odnośnik do komentarza

I Ty to znosiłaś przez 15 lat?

To już współuzależnienie.

Wg postawienie sprawy jasno.
Jesteś alkoholikiem (picie piwa codziennie choćby w najmniejszych ilościach jest alkoholizmem). Alkoholizm to choroba, którą się leczy. Podejmij leczenie zobaczymy co dalej.

Na 100% powie, że nie jest alkoholikiem a tylko Ty sobie to wymyśliłaś. Więc powiedz, że skoro jest tego pewien niech przez tydzień będzie zupełnym abstynentem - jeśli tego się podejmie jest szansa, że przy trzeźwym umyśle dojdzie do wniosku co rozwala, jeśli nie będzie w stanie odmówić sobie alkoholu - to powiedz mu, że zgłaszasz go na przymusowe leczenie dla dobra rodziny. Robi się to poprzez zgłoszenie wniosku do miejskiej/gminnej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych. On co prawda i tak musiałby podpisać zgodę ale tego może nie wie.

Najważniejsze - bądź konsekwentna w tym co mówisz i robisz w stosunku do niego.

Odnośnik do komentarza

W sumie do te pory nie wiedziałam, jak długo jesteście małżeństwem. Pisałaś o tym wcześniej? Jeśli tak, to mi umknęło jakoś... a skoro to od 15 lat trwa, te wszystkie Wasze problemy, to chyba nie wróży niczego dobrego... I na dodatek piszesz, że ostatnio znowu się pogorszyło. Nie rozumiem, czemu zachowywanie się jak należy i troska o rodzinę to dla niego "poniżenie"?? Nie ogarniam takiego podejścia. I na dodatek okazuje Ci to w bezczelny sposób, tak jak tutaj:

~nów
Mąż powiedział, że jest zmęczony i nie pójdzie. Ja mu na to, ale na piwo masz siłę pójść. On mi na to - tak mam.

No sorry, ale według mnie to już jakaś pyskówka jest. A gdzie szacunek tu do Ciebie? Nie wiem, czy masz ochotę dalej się tak męczyć, ale na pewno nie powinnaś mu pozwalać na takie zachowanie. On bezwzględnie, zawsze powinien okazywać Ci szacunek.

Odnośnik do komentarza

Witam
Podziwiam i jednoczesnie bardzo Ci wspołczuje,ze wytrzymałas z Nim az 15 lat! Wamp ma racje to juz alkoholizm! Musisz Go zgłosic do leczenia,mozna probowac ,choc mam watpliwosci azeby to cos dało w jego przypadku.Leczyc trzeba sie chciec,trzeba miec silna wole,chec poprawy a Twoj Maz po prostu nie jest zainteresowany zadna zmiana w swoim zachowaniu.Wybacz prosze ,ze powiem wprost Twoj Maz ma" silne fundamenty"wyniesione z domu ,On to ma juz zakodowane genetycznie.Znam przypadki gdzie Panowie mieli juz napady dylirki,brani byli na 2-3 tygodnie na detoks,wracali odtruci /byli podobni do normalnych ludzi/ i po powrocie w ten sam dzien szli do sklepu po piwo /5-10 puszek/lub kupowali te wino tzw.bomby . Pili,pili historia sie powtarzała i powtarza /tylko na szczescie niektorzy z nich to kawalerowie i nie niszcza rodzinie zycia tylko sobie/.
Podtrzymuje to co wczesniej pisałam,naprawde Twego zycia i poswiecania go dla kogos takiego jak Twoj Maz.Zycze Wam z całego serca azeby Wam sie udało dojsc do porozumienia i stworzyc Prawdziwa Rodzine choc mysle ,ze w tym przypadku to niestety ale nie jest mozliwe.
Now badz dzielna i nie dawaj sie! Pozdrawiam Luisa.

Odnośnik do komentarza

Bardzo dziękuję Wam. Dowiaduję się od Was, od psychologa coraz to nowych rzeczy, których przez 15 lat nie rozumiałam i bałam się, że to ze mną jest coś nie tak, że ja mam jakieś bezpodstawne pretensje. Teraz tak naprawdę otwierają mi się oczy. Dziękuję. Myślę, że powoli :
u psychologa i u was znajduję wsparcie i porady co robić. Mam już kika punktów które muszę zrealizować. Psycholog odradziła mi działanie nagle i pod wpływem emocji, ale konsekwentnie według planu. I tego bedę się trzymać. Trzymajcie za mnie kciuki, bo przed nami jeszcze wspólny urlop, ale na szczęście ze znajomymi, przy których mąż udaje ideał.

Odnośnik do komentarza

Jest mi dziś bardzo źle. Mąż od wczoraj szaleje. Szuka pretekstów do kłótni. Najgorzej, że czepia się czesto spraw o które sam do siebie mógłby mieć pretensje. A on ma pretensje do mnie, do dziecka. Wkurzył mnie od wczoraj tak, że zaproponowałam, żeby wyprowadził się do siostry. Na razie nie skorzystał z oferty. Za to zaproponował dziecku wspólną przejażdżkę na rowerze. Na brawo. W sumie rok mu obiecywał, więc to miło, że wreszcie to zrobił. Z tego powodu mogę się cieszyć. Wczoraj były piwa ze 2 po przyjścu z pracy (widziałam puste puszki), wieczorem były 3, czyli w sumie wczoraj wypił 5. Nie wiem czy to do tego czy nie od tego. Ale czepiał się o wszystko, pote mu przeszło i był miły a dziś od rana znowu się czepiał. Do dziecka coś szurną, ze jest niernormalne, że jestem niedorozwiniętą matką. Boże mój czemu ja to znoszę. Dlaczego on mnie tak traktuje. Jak zaproponowałma mu żeby się wyprowadził i że zawze możemy się rozwieść,, to powiedział, BOże wreszcie. ale jednocześnie nie wyprowadził się tylko poszedł z dzieckiem na rower. Nie rozumiem tego człowieka... nie rozumiem. Tak mi ciężko jest ......... Za tydzień urlop... jak to wszystko będzie wyglądać. Ile to dziecko musi przeżywać ciągle słysząc kłótnie, słowa o wyprowadzkach, rozwodach etc... jaki on będzie w przyszłości z takim przykładem...

Odnośnik do komentarza

Nów jesli chcesz zrozumiec swojego męza ,ktory jest alkoholikiem musisz wejśc na stronki i fora o uzaleznieniu od alkoholu .Mam wrazenie że nie chcesz do siebie tego przyjąć.Ale tak jest Twój mąż jest mocno uzalezniony i poki sam nie dojdzie do momentu gdy sam dojdzie do wniosku że jego problemy biora się z uzaleznienia ,to ani Twoje grozby ,prośby ,ani jego obietnice poprawy nie maja sensu.Alkoholicy którzy pisali na tym forum z cala mocą podkreślali że tak jak wczesniej napisałam ze dopóki Oni sami nie zapragneli zmienic swojego zycia to zadna terapia nie przynosiła zamierzonego efektu ,po jakims czasie i tak wracali do nalogu.
Oczywiscie musisz go dopingować do podjecia leczenia ale przede wszystkim najpierw zacząc terapię dla współuzaleznionych ,która pozwoli Ci na nauczenia sie życia z alkoholikiem pod jednym dachem.Dostaniesz wsparcie od innych kobiet i zrozumiesz mechanizm tego uzależnienia.

Pisze to dlatego ze wiem ,z tego co piszesz że chcesz ratować swoje małzenstwo.Ja Ci zyczę powodzenia i masz moje duchowe wsparcie.;-)

Odnośnik do komentarza

eeh dziękuje Ci bardzo. We wtorki i czwartki są takie grupy blikso mnie. Spróbuję pójść w tym tygodniu i dowiedzieć się szczegółów. Może wtedy zrozumiem zachowanie męża, bo teraz nie rozumiem. Często zastanawiam się co ja złego zrobiłam, że on się tak zachowuje. Może niepotrzebnie przyjeżdżał mój tata, może nieposegregowwałam skarpetek, a może nie zrobiłam tak obiadu jak chciał, a może miał pretensje bo obiadu gotowego nie było. Trudno wyczuć co mąż chce, z czego będzie zadowolony bo za każdym razem jest inaczej. Jak mu robię kanapki do pracy to często ich nie zjada i wyjmuje po kilku dniach spleśniałe, jak mu nie zrobię bo nie zdąże wstać, to ma pretesne że go głodze. Jak zrobię obiad, spóźnia się bo pije piwo ze znajomym. Często też nie trafiam w jego gust, tego dnia np zjadłby zupke chińską zamist obiadu. Ostatni kiedy zrobiłam jego ulubione kotlety mieone stwierdził, że rosną mu w ustach. a obiady, które dla niego robię często lądują w koszu, marnują się. Nigdy nie wiadomo o co może mu chodzić, raz może mieć pretesnje bo kupiłam coś na obiad, a nie uzgodniłam z nim. raz może mieć pretensje, że go pytam co by zjadł i twierdzić, że nie mam żadnej inwencji i nie zachwuję sie jak kobieta. Czy taka nielogiczność jest typowa dla alkoholików ? Czy to dlatego, że on ma przez tyle lat popijania kilku piwek dziennie ma zniszczony system nerwowy i sam może siebie nierozumieć ? Niech mi ktoś powie, bo ja się z tym potwornie męczę

Odnośnik do komentarza

Nów Ty nic zlego nie robisz ,absolutnie nie mozesz sie o cokolwiek obwiniać.Zebys stawala na rzęsach to zawsze mąz znajdzie powod zeby się do czegoś doczepić.Alkoholicy na pewno mają zaburzoną psychikę.Dlatego jesli zdecyduja się na terapię chocby w AA to ucza sie żyć na nowo.Wiesz bardzo szkoda ze nie wchodza na forum ludzie którzy kiedys tu pisali.Bylo tu sporo takich stronek.

Rozumiem ze chcesz podjąć probę ratowania małzenstwa tylko musisz miec swiadomośc ze może Twój mąż nie będzie chciał się leczyć i co wtedy ? Nawet jesli podejmie terapię to nie jest to jednoznaczne ze przestanie na trwałe pić.Zastanawiałaś się choćby nad separacją?

Odnośnik do komentarza

tak, zaproponowałam, żeby przeniósł się do siostry. Nie zareagował i nie pakuje się. On tak naprawdę wcale nie chce rozstania, ale żyć w zgodzie też nie chce. A ja żyć w takiej atmosferze też nie. Pod znakiem zapytania stoją wspólne wakacje. Nie wiem czy pojedziemy razem...nie wie czy to jest dobre rozwiązanie. Nie wiem też czy powinnam jechać z dzieckiem sama. A co on zrobi w międzyczasie ? Będzie wypiłam hektolitry piwa ? Boję się o niego, boję się o siebie. Boję się być z nim, bo jest coraz bardziej nieprzywidywalny, boję się z nim rozstać, myślę, że jego rodzina nie będzie umiała zrobić tego z klasą. Dlaczego nie możemy podać sobie rąk i powiedzieć sobie do widzenia, nie wyszło. Jesli on nie chce rozwodu, niech dąży do zgoduy, jeśli nie chce zgody, tylko wiecznie dąży do awantur niech się rozwiedzie. Ja mu nie chcę uprzykrzać życia, walczyć z nim, skoro on on nie chce nic zmienić. Niech znajdzie sobie kobietę, które będzie się z nim awanturować i pić piwo. Droga jest wolna. Oczywiście, że wciąż kocham męża i dałabym dużo, żeby nam się ułożyło, ale on nie chce. To co ja mam zrobić ?

Odnośnik do komentarza

W życiu jest tak, że nasza druga połówka - nie zawsze to musi być mężczyzna ale w tym wypadku tak jest - uważa, że postępuje właściwie i nic musi robić i niech tą czarną robotę wykona kto inny. Twój mąż nie chce nic zmieniać bo mu jest tak wygodnie to więc musisz przejąć inicjatywę i zrobić nawet coś przeciwko sobie ale przynajmniej nie będziesz wisieć w próżni i zastanawiać się czy jutro znów będzie rozrywka z powtórki twojego dnia powszedniego.

Odnośnik do komentarza

Nów myślę ze powinnaś się koniecznie spotkac z terapeutą o d uzależnień .Tylko takim który rzeczywiście pracuje z alkoholikami.W Warszawie nie powinno byc z tym problemu.Ludzie którzy pracują z alkoholikami potrafią doradzić jaką drogę ma obrać osoba współuzalezniona.
Jesli chodzi o wakacje to myślę ze przede wszystkim pomyśl czy w towarzystwie męża byłabyś w stanie odpręzyć sie i wypocząć bo w końcu od tego jest urlop.Jesli nie to jedż z dzieckiem .Nie możesz być dla męza niańką.Wiem ze będzie Ci trudno ale Ty i dziecko musicie byc priorytetem. Najlepiej byłoby gdybyś Ty mogła sie wyprowadzić ale znając realia to nie jest takie proste.Jesli masz dokąd to nie powinnaś mysleć o tym co jego rodzina sobie pomyśli albo co w tej sytuacji zrobią .Niech sobie myślą co chcą ,nie powinno to Ciebie interesowac.Oni też Cie nie wspierali .Trudna sytuacja tym bardziej że pewnie mąż nie widzi problemu w piciu....

Odnośnik do komentarza

No nie widzi problemu w piciu. dzisiaj był już na piwie 3 razy od 6 rano. Budka alkoholowa jest u nas czynna całą dobę. Nie widzi też nic złego w swoim zachowaniu. Robi awanturę, że nie ma w lodówce masła chociaż to masło tam jest, tylko on go nie zauważył. Robi awanturę, że mój tata wyszedł z naszym psem, chociaż nie wyszedł. Przywiózł tylko coś dla dziecka.
Czuję się koszmarnie, a jego zachowanie jest coraz gorsze. Pozytywne jest jednak to, że zaczynam rozumieć, że to nie jest moja wina i nie ja tak naprawdę jestem powodem awantur. Wydaje mi się jednak, ze dziecko czuje się winne. Jak tata o coś go prosi wykonuje wszystko jak żołnierz rozkaz byle tylko tata się nie zezłościł.
Co do wyprowadzenia. Właściwie mogłabym się przenieść do moich rodziców. Z drugiej strony proponowałam mężowi, żeby to on przeniósł się do swojej siostry - alkoholiczki nota bene. Jego siostra straciła ostatnio pracę - przez alkohol właśnie. Nie ma pieniędzy, podobno mniej pije, ale tego nie jestem pewna. Wygląda tragicznie. Chciałam zostać tutaj bo po pierwsze dziecko ma tu szkołę, kolegów, zajęcia dodatkowe. co prawda za tydzień wakacje, będzie łatwiej. Ale rodzice mieszkają w drugim końca miasta. Poza tym ja już wyrosłam z mieszkania z rodzicami pod wspólnym dachem. Ale może to jest jakieś rozwiązanie. Cieszę się, że mogę tu Wami pisać bo jest mi trochę lżej. Czuję się fatalnie. A dziecko nic nie je ze stresu :(

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...