Skocz do zawartości
Forum

Jak poradzić sobie po rozstaniu z żonatym mężczyzną?


Gość no_name

Rekomendowane odpowiedzi

Chcę prosić o Wasze wszelkie porady,bo sama nie daje sobie rady.Z jednej strony uwazam,ze nie zasluguje na zrozumienie,z drugiej-szukam jakiegos ratunku bo po glowie krazą mi mysli samobojcze.a wszystko przez fatalny romans.Z zonatym mezczyzna.Zaluje tego bardzo pomimo,ze pokochalam go nad zycie.Wszystko zaczelo sie od niewinnej znajomosci,skonczylo czym sie skonczylo.Polaczylo nas wyjatkowo silne uczucie,w ktorym bylo miejsce na przyjazn,wsparcie i wielka namietnosc.Były tez rozstania i powroty,bo on nie potrafil zostawic rodziny.Akceptowalam to,gdyz nie wyobrazalam sobie bez niego zycia.Ktoregos dnia nastapil moment zwrotny i on podjal decyzje o odejsciu od zony.Jednak w obliczu faktow okazalo się inaczej.Wycofał się z tego postanowienia.Przyznaje,ze z poczatku nie mialam odwagi myslec w takich kategoriach,tzn.uwazalam ze nie jest realnym wymagac od niego porzucenia rodziny,jednak z czasem uczucie stalo sie tak silne,ze o niczym innym nie marzylam.Ale wybral zone.Nastapila rozmowa w trojke,ja obiecalam ze zerwe z nim wszelki kontakt i tak sie stalo.On odszedl z dnia na dzien,rowniez sie ze mna nie kontaktujac.Bardzo to przezylam,przyplacilam depresja i ogolnym pogorszeniem zdrowia.Swiat rozbil mi sie na drobne kawalki,ale caly czas "pocieszalam"sie myslą,ze przeciez moglam rozbic rodzine i tamta kobieta cierpialaby o wiele bardziej ode mnie,wiec lepiej niech to bede ja.Po jakims czasie zaczelam stawac na nogi,choc od rozstania nie minelo jeszcze zbyt wiele czasu.nie uwierzylabym,ze czlowiek tak bardzo moze oszukac swoja psychike,jesli bardzo chce.Ale nie serce.Do momentu kiedy go zobaczylam po calym tym czasie od rozlaki.Robilam zakupy w markecie i odruchowo podnioslam oczy przy kasie.Na koncu kolejki stal on i wpatrywal sie we mnie.Nasze oczy sie spotkaly i jego spojrzenie mowilo wszystko.Nic sie nie zmienilo.Resztkami zimnej krwi nie dalam po sobie niczego spotkac.Zaplacilam i wyszlam.Od tamtej chwili wiem,ze musze wszystko przebudowac na nowo,a obawiam sie ze bedzie to trudniejsze niz do tej pory.Mysle,ze najsilnijesze,a zwlaszcza zakazane uczucie,mozna pokonac,ale jest jedno ale.Mieszkamy w tej samej miejscowosci,i to ze do tej pory chocby przypadkiem nie spotkalismy sie,zakrawa na cud.Moje pytanie brzmi,co mam robic by zapomniec,a zapomniec musze.Nigdy nie bedziemy razem.Nie wiem co on dzisiaj czuje,choc jego spojrzenie zdawalo sie mowic wszystko.Jednak to nie czas na sentymenty,na pewno nie z jego strony.Mysle o sobie i o tym co powinnam zrobic w tej sytuacji,co niedawno sobie uswiadomilam,ze przeciez za kazdym razem,kiedy znow go zobacze,uczucia beda wracac,moze nawet w dalszym ciagu kocham go tak samo mocno,ale zapieram sie recami i nogami,by zapomniec.Jak i co robic,bo niestety nie moge sie wyprowadzic?

Odnośnik do komentarza

bardzo Ci współczuję, bo jestem w sytuacji podobnej... jak Twój facet. Zrobiłam prawie jak on. Między innymi dlatego jestem na tym forum. Przeze mnie też kotś cierpi tak jak ty przez niego. Wiesz jeżeli jesteś absolutnie pewna co mówiło jego spojrzenie to poradziłabym ci nie zapominać, ale to będzie bolesne. Trudno w takich sytuacjach znaleźć zloty środek. Kurcze .. a co on Ci powiedział? na zakonczenie? że chce czy to po prostu żona mu kazała a on się poddał? bo to też jest ważne.

Odnośnik do komentarza

dzieki za odzew.otoz kiedy zona sie dowiedziala kazala wybierac.to byla dluga rozmowa,chyba szczera do bolu.wywleklismy wszystkie za i przeciew.ona dala mu wolna reke,choc walczyla sprytnie,mysle ze on tego nie wyczul.niewazne,wazne ze ostatecznie podjal decyzje taka a nie inna.zreszta co ona mogla mu kazac?poza tym ja tez nie chcialabym kontynuowac tego uczuciowego trojkąta,albo ona albo ja.Jego spojrzenie bylo przepelnione uczuciem,tesknota,sentymentem?nie wiem,ale pierwsza mysl to taka,jakby to dobrze oddac,"jak dobrze cie znowu widziec",tak jakgdyby tej rozlaki nie było.Ale tak jak napisalam wczesniej,chce sobie jakos pomoc,boje sie ze znow mi wszystko wraca z takim natezeniem jak kiedys,chce temu zapobiec,bo nie bedziemy razem.Ten zwiazek i potem rozstanie wykonczyly mnie,prawie siegnelam dna,chce sie uwolnic,zapomniec i nie zywic zadnej nadzieji.Najbardziej na koniec rozwscieczyl mnie zdaniem,ze nie wie jak bedzie,a to podle,bo powinien mi byl pomoc pogodzic sie ze swoja decyzja,i pozwolic jakos zyc.sama jednak musialam dojsc do takich wnioskow,bo "nie wiem ja bedzie"to robienie sobie ze mnie zaplecza,a ja nie czekam na jego powrot.Chyba,ze z papierami rozwodowymi,w co nie wierze,nie łudzę się.Zresztą moze mi juz kompletnie na nim nie zalezec kiedys,czego bardzo bym chciala.Potrzebuje tylko pomocy jak sobie z tym poradzic majac swiadomosc,ze znow go moge zobaczyc i rozdrapac rany.I tak za kazdym razem,to jakis koszmar.Proze o pomoc.

Odnośnik do komentarza
Gość Klaudia 191919

Mimo tych zlych emocji zrob w swoim zyciu rewolucje ,rob rzeczy o ktorych zawsze marzylas , spotykaj sie z ludzmi ,zmien cos w swoim imagu ,rozwijaj pasje ZACZNIJ ZYC NA NOWO I UWIERZ ZE DASZ RADE I BEDZIESZ JESZCZE BARDZO SZCZESLIWA!

Odnośnik do komentarza

tak klaudio,dziekuje,tak wlasnie robie,jak radzą wszystkie poradniki.staram sie zyc pelnią zycia,chociaz kraza mi po glowie mysli samobojcze.odganiam je,bo smiesznym jest umierac z powodu"wielkiej milosci".z codziennoscia radze sobie mniej lub bardziej,nie radze sobie za to z uczuciami i sytaucja,mianowicia tą ze mieszkamy w tej samej,niedużej miejscowosci i takich(naprawde niechcianych)soptkan moze jeszcze byc duzo nim zapomne calkiem i stanie sie dla mnie ot intruzem,z ktorym kojarzy mi sie niechlubny rozdzial w zyciu.na razie ciagle jeszcze kocham,a chce "zapomniec",tzn.splycic emocje na co potrzeba czasu,a nie uda mi sie to o czym sie niedawno przekonalam,widujac go przypadkiem.Mam sie zamnknac w domu i zakupy robic przez internet?blagam,pomozcie.

Odnośnik do komentarza

dzięi moloko,to chyba dobra rada.wiem,ze nigdy go nie zapomnę,nikt nie zapomina swoich bylych,ale chce zobojetniec.pewnie takie sporadyczne spotkania sa wlasnie najgorsze,bo co ci sie wydaje,ze juz lepiej,to nagle trach i go spotykasz i juz wiesz,ze bedzie bolec jak wczesniej.
nie mam mozliwosci zmiany miejsca zamieszkania,jestem skazana na zycie tu gdzie zyje.

Odnośnik do komentarza

ehh cos w tym jest nie da sie zapomniec swoich bylych.. tez mam tego pecha ze wpadam na swego eks dosyc czesto on zawsze jest z nowa dziewczyna i zawsze wpatruje sie we mnie z pewna wyzszoscia pewnie zwraca uwage czy go widze z nowa partnerka.. no ale.. sama chciala bym wiedziec jak zapomniec...mam teraz nowego chlopaka od 3 lat juz jednak nadal gdy widze bylego czuje takie uklucie w sercu... niestety nie da sie zapomniec albo ja tego nie potrafie... pech chcial ze w sierpniu mam wesele kuzyna na ktorym sila rzeczy bedzie takze moj eks.. wiem ze nie powinnam sie przejmowac bo mam teraz nowego partnera ktorego bardzo kocham ale.. psychika czy serce robia swoje.. nie wiem jak mam sie zachowac czy powiedziec chlopakowi ze to jest moj byly...

Odnośnik do komentarza

to samo przyjdzie...., zawsze kiedy bedziecie sie widzieć bedziecie o tym pamiętać tylko już z coraz mniejszymi emocjami. Dobrze Ci radzą, zmien cos w wyglądzie, poczujesz się pewniej we własnym ciele. Nie słuchaj rad i przestróg moralności, nie potrzebujesz teraz żeby Ci cokolwiek i ktokolwiek wytykał. Może to brutalne, ale: na jednego porzuconego partnera przypada jeden szczęśliwy. Poza tym życie pisze czasem dziwne scenariusze...

a jak bedzie ciężko to wygadaj się tutaj.

czy to była Twoja pierwsza miłość?

Odnośnik do komentarza

1. Zmieńcie numer telefonu.
2. Zablokujcie go
3. Zasada plastra - poznajcie kogoś nowego. Popiszcie z kimś innym. Wtedy zrozumiecie, że zdrowa realcja powinna wyglądać inaczej.
4. Czytajcie książki. Zajmicie swoją głowe czymś innym. To ważne. Czas minie... rany się zagoją...
5. Zrozum - nikt nikogo nie chce skrzywdzić. Ani Ty jego rodziny ani on Ciebie.
6. Daj sobie czas...

Odnośnik do komentarza
Gość Evelyn leviatan

Jestem wcpodobnej sytuacji.
Dochodze do siebie.
5 dni w łozku i 3 dni bez pracy.
Nie potrafie zajac mysli czyms innym.
Z tym, że my chcemy zachować kontakt pisany .
I chcemy zostać przyjaciółmi.
Ale żsdnych spotkań oraz telefonów juz nie bedzie.
Poza kontaktem pisanym.
Pomozcie błagam.
Nie moge zając swoich mysli czyms innym.
Nie spie nie jem i czuje ze popadłam w depresje.

Odnośnik do komentarza

"Z tym, że my chcemy zachować kontakt pisany .
I chcemy zostać przyjaciółmi."

A kto to wymyslił? Ty czy on? On, bo miło mu zapewnić sobie zaplecze, żona się znudzi, szybko można odgrzac romans. A do tego czasu pławić się w poczuciu jaki jestem męski i godny pożadania, mam żonę, kochankę odstawilem a ona i tak więdnie w uczuciu do mnie. Nie umie naiwna isc do przodu, poznawac nowych ludzi i być otwarta na nowe związki. Na kazdy moj mailowy post odpowiada, tęskni i marzy o mnie. Jaki męzczyzna ma tak komfortowo?
A może wymyslilas Ty, bo niby się rozstaliscie, ale nigdy nie wiadomo co się stanie. Może jednak oni jako malżeństwo są juz naruszeni i powoli ten związek będzie się rozpadac a ja trzymam rękę na pulsie i w kazdej chwili jestem gotowa zastąpić tę żonę. Naiwne myslenie, nie prowadzące donikąd. Po pierwsze wiarolomny facet, to żaden partner na życie. Dzis zdradzal żonę z Tobą a gdybys jednak to Ty z nim była to za jakis czas poszukaby wrażeń u Twojej następczyni. Natomiast jesli byłas w ogólnym rozrachunku nieistotnym skokiem w bok, to Twoje pisanie z nim to takie posypywanie solą Twojej otwartej rany. Dla Ciebie te listy, to wszystko, jedyny kontakt z ukochanym i co list, to burza uczuc, a dla niego miłe polechtanie wlasnej próżności.

A widziałas kiedys przyjazn w takim ukladzie. Nie oszukuj się.

Zyczę mądrości życiowej odrobiny egoizmu, pomyslenia o sobie. Facet zafundował sobie ognisty romans i wraca w ramiona żony a Ty jestes rozbita i za chwilę zafundujesz sobie brak poczucia wartosci (nie byłam dośc dobra i dośc kochana aby jednak był ze mną, wczesniejsze związki tez mi się nie udały, ja nie nadaję się do niczego). I po co Ci to? Bądz mądra i wez z niego przyklad. Tak było pięknie, wzniośle, namiętnie, nie kazdy ma okazję przeżyc taki gorący romans. Mnie się trafił i trzeba go schowac do schowka archiwizowane piękne przeżycia. A życ trzeba dalej i mądrze ukladac sobie swoją przyszłosc. Było, minęło i nie ma co się odwracac do tyłu i prowadzić z facetem korespondencje, bo to do niczego nie prowadzi.

Odpłakałas to idz do przodu i przestan bawić się z nim w korespondencję. On w ten sposób bawi się z Tobą w kotka i myszkę.A tej jego zabawy to tylko kłopoty dla Ciebie.

Odnośnik do komentarza

Wydaje się że Ty i Twój kochanek stanęliście przed swoją życiową szansą. Wdał się w romans z Tobą ponieważ jest w dysfunkcyjnym związku małżeńskim. Choćby z tego powodu że nie dorósł do uczciwości. Zakochaliście się w sobie, poniosła Was namiętność, być może bardziej do siebie pasujecie niż on i jego żona, może bliżej Wam do jedności, niż jemu z żoną. Dla Was wszystkich byłoby lepiej, gdyby on uczciwie rozstał się z żoną, wziął odpowiedzialność na siebie za Wasz romans, za Wasze uczucie, za Ciebie i po rozwodzie związał się z Tobą kolejnym węzłem małżeńskim i płacił alimenty na dzieci, z którymi powinien mieć nieograniczony kontakt. Ale sprawa jest pokręcona z kilku stron. Ty odpowiadasz za to, że brnęłaś w romans, nie nalegając za wczasu na dyskretne rozstanie pana z żoną. Bo on teraz nie ma prawa żądać rozwodu! Chociaż zdradził bo nie kocha swojej żony to nie może! Kuriozalne, lecz tak stanowi prawo. Żona, chociaż się nie kochają, nie da mu rozwodu, jeszcze będzie go szantażować alimentami na siebie po to, żeby on został! Winszuję im związku! Ależ tam teraz namiętnie będzie i radośnie ;) Po wszystkim powinniście się wyprowadzić do innego miasta, im dalej tym lepiej, oraz zacząć we dwoje wszystko od początku. A tak będziecie dalej mieszkać obok siebie, on i jego żona będą się nienawidzić, jego żona będzie nienawidzić Ciebie, plotkarze będą na Ciebie patrzeć mściwym okiem a pan pewnie zacznie coraz częściej zaglądać do kieliszka aż się rozechla i umrze w zgorzknieniu za kilkanaście lat. Naprawdę zastanów się, czy lepiej stamtąd nie wyjechać ;) A, no i żal mi ich dzieci że będą się dalej wychowywać w dysfunkcyjnej rodzinie.

PSALM 91

Odnośnik do komentarza

~onkaY
całkowity brak kontaktu (...) Nie wyjdziesz na prostą, jeśli nie odetniesz się całkowicie .

Zgadzam się w 100%.
Niektóre znajomości trzeba po prostu zamknąć, dla Twojej korzyści, bo Nic już z tego nie wyniesiesz.. Swoje musisz odchorować, ale szybciej się ogarniesz, jeśli zrezygnujesz z półśrodków.

Odnośnik do komentarza

Witam, 2.5 roku spotykałam się z żonatym facetem . Nigdy nie chciał mnie poznać ze swoim synem,powtarzał żeby zona się nie dowiedziała bo się rozwodzi,bylo cudownie aż do pewnego momentu jak poszedł z synem i żona na pielgrzymkę mówił że syn go poprosil ,przymknęłam oczy na to ,swieta spędzał z rodziną tez przymykałam na wszystko.  Aż do wczorajszego  dnia córka poprosiłanie że chcę spędzić tylko ze mną czas i go odwiozłam i zerwał zemna przez moje dziecko.  Dużo  bylo by pisać mam wyrzuty sumienia trochę ale dla dziecka zrobię wszystko.  A on nadal pisze i wypomina mi. Co mam zrobić.  Predko nie ucieknę bo pracujemy w jeden pracy jak mam się zachować. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...