Skocz do zawartości
Forum

Trauma po zachowaniu się rodziny po zaginięciu syna


Rekomendowane odpowiedzi

wszystkim radzicie, to może coś wymyślicie.
w 1999 roku zmarł mój syn, w wypadku.a dokładnie zaginął i odnalazł się po dwóch dniach nieżywy. utonął w zbiorniku wodnym, który zrobił jego tata, tatusiowi nie chciało się zabezpieczyć tego zbiornika, ale to nic, tatuś już nie żyje, więc ten fakt nie boli. Marcinek był chorym dzieckiem, miał porażenie mózgowe i zespół downa, żył 12 lat. miał zgodnie z diagnozą całe życie wegetować, ale tak bardzo chciał osiągać. mam córkę młodszą od niego, gdy widział że ona zaczyna chodzić, rehabilitacja jego osoby, to była współpraca, nauczył się chodzić gdy miał 4 latka, nie był psychicznie zdrowy, miał znaczny stopień upośledzenia, zwolniony z obowiązku nauczania, ale drobnymi kroczkami osiągał. zanim odszedł,ćwiczyliśmy jamę ustną aby mógł mówić. tylko raz usłyszałam od niego mamo.ale to tak obrazowo, a teraz o problemie,przez całe jego życie byliśmy bardzo biedni, często nie było co jeść, zimno i brakowało wszystkiego, ale mieliśmy siebie i byliśmy w tej biedzie szczęśliwi, Marcinek zaginął, to była chwilka, zniknął i już go nie było, nigdzie, mieszkam naprzeciw matki i brata, najpierw musiałam się wydrzeć na matkę, aby zgłosiła zaginięcie, potem usłyszałam jak mój brat wydziera się "żeby go wreszcie szlag trafił to będzie spokój" i na pocieszenie, w tym dniu, moja młodsza siostra prosiła na komunię syna, gdy Marcin zaginął i już policja była powiadomiona zauważyłam jak szykuje się do wyjazdu, nie dość, usłyszałam jak mówi do swojego męża "zbierajmy się stąd szybko, bo jeszcze ktoś nas z tą bidotą skojarzy". Dziś jestem samodzielna, po śmierci syna poszłam do szkoły zdałam maturę, studia zaczęłam, ale odpuściłam ze względu że moje żyjące dzieci weszły w trudny wiek. dorobiłam się i nie jestem biedna. ALE nie potrafię wybaczyć, nie potrafię zapomnieć,nie umiem zaakceptować odejścia syna, wiem umarłby,kiedyś na pewno, dla niego lepiej, ale ja czekam dnia aby zobaczyć brata w trumnie, jest mi przykro że muszę widzieć go przez okno, siostrę mniej, gdyż na co dzień jej nie oglądam, mam uraz, do rodziny, za to że wszyscy, jak jeden mąż olali nas za to że nie oddaliśmy Marcinka do domu opieki społecznej. starałam się nie odczuwać tych emocji, zwłaszcza że jak mnie najdą, to blokują mnie na parę dni, ale nie potrafię zapomnieć

Odnośnik do komentarza

Współczuje Ci bardzo, to straszne jak zachowała się Twoja rodzina przy takiej tragedii. Wcale się nie dziwię, że masz żal i takie nastawienie do brata i siostry. Moim zdaniem powinnaś się stamtąd wyprowadzić. Wziąć dzieci i przenieść się w inne miejsce, gdzie będziesz mogła zacząć od nowa. To powinno pozwolić Ci ulżyć choćby w minimalnym stopniu. Jak nie będziesz widzieć Twojego brata, tamtego otoczenia to może odetchniesz trochę, nie będzie to cały czas Ci przypominać o tamtych przykrych wydarzeniach. Wiem, że nigdy o nich nie zapomnisz ale może pozwoli to choć trochę przyschnąć ranom.

Odnośnik do komentarza

Zgadzam się z Arabiką, powinnaś się stamtąd wynieść, tak by oni nie przypominali Ci ciągle o twjej tragedii. Ja nie wiem jak można być tak nieczułym, tak zimnym wobec takiej strasznej sytuacji. Bardzo Ci współczuje tego co się stało. Ale podobno zło powraca do tego co je spowodował więc możliwe że Twój brat poniesie konsewencje sowich słów

Odnośnik do komentarza

To straszne... Nie dość, że Twoje dziecko utonęło, to jeszcze Twoja rodzina miała to kompletnie gdzieś! I na dodatek wcale nie żałują swojej postawy. Nic dziwnego, że wspomnienia z tym związane nie dają Ci spokoju. Zgadzam się z innymi, że lepiej by było dla Ciebie, gdybyś się wyprowadziła. Zobacz też, jak się będziesz po tej przeprowadzce czuła. Jeżeli odzyskasz spokój, to dobrze. Jeśli zas nie do końca, to możesz dodatkowo zasięgnąć porady psychologa. Powinien pomóc.

Odnośnik do komentarza

mili jesteście, ale żeby to było takie proste??????, gdy ma się w danym miejscu dom, firmę, gdy dorosłe, już w tej chwili dzieci mają własne rodziny...to ja już poczekam sobie aż mojego braciszka sumienie zagryzie , jeśli je ma, a poza tym, w tym miejscu żyje dużo ludzi którzy , w tamtych czasach wspierali, więc to dobrzy ludzie. a mój brat, w końcu całe swoje życie, bawił się, używał i dużżżżżżżżżżżżo pił, pewnie wątroby, już nie ma, poczekam, zwłaszcza że mój pierworodny jest jego spadkobiercą, dopilnuje jego wyrzutów, żeby mu się nie odmieniło.

Odnośnik do komentarza

powinnaś oddzielić cześć synka od nienawiści do rodziny. Nie chcę Cię w żaden sposób urazić i przepraszam jeśli się tak poczujesz, ale pielęgnujesz swoją nienawiść, tak jakby to że przestaniesz nienawidzić czy żyć tym oznaczało brak pamięci o Twoim synku. Dobrym pomysłem byłoby też skorzystać z pomocy psychologa bo żyjesz nienawiścią. A jak już brat umrze? To co? Pamięć o swoim synku wiążesz ściśle z żyjącym bratem. O dziecku nie zapomnisz nigdy i to że poczujesz ulgę nie będzie oznaczać że zapominasz.

Odnośnik do komentarza

dada666
masz rację,właśnie o to chodzi, z jednej strony chciałabym się pozbyć tych uczuć, bo zatruwają życie

Skoro tak jest, a wyprowadzka jest Ci nie na rękę, to może skorzystasz z pomocy psychologa? Może dzieki temu łatwiej by Ci było radzić sobie z takimi uczuciami? Samej będzie Ci ciężko, biorąc pod uwagę zwłaszcza fakt, że Twój brat i Ci pozostali nie żałują swojego postępowania. Kiedy nie ma skruchy ze strony winowajcy, tej drugiej stronie zawsze jest o wiele trudniej odzyskać wewnętrzną równowagę.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...